Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  12 kroków12 kroków  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Pomocy po raz drugi!!!
Autor Wiadomość
Gabi
[Usunięty]

Wysłany: 2009-09-02, 12:44   

Juz prostuję, chociaz wolałam pozostać bardziej anonimowa, siedzimy w Azji, taksówka to odpowiednik naszego busa, inaczej nigdzie dojechac nie mozna, masaz kosztuje 20 zł i nie jest żadnym luksusem, ludzie jedza tu na ulicy i przesiaduja w kawiarniach i to nie jest luksus - tak jest taniej, w wielu mieszkaniach nawet nie ma kuchni. Nie znam tu zadnych Polaków ani nie mam przyjaciół od serca - mieszkamy na uboczu w małym przemysłowym mieście. Piszac "znajomi"miałam na mysli osoby, z którymi chodzę na basen, język etc - normalne jest tu, ze chodzi sie na kawe i na "lunch" - tak juz jest i to nie jest zbytek. Nie moge podjąc pracy, musiałabym miec specjalne pozwolenie,naruszałoby to warunki kontraktu, w zamian mam darmową opiekę medyczną i kilka innych świadczeń - na to zgodziłam sie przed wyjazdem, bo mając miłość, wierzyłam że przetrwam wszystko. Jestem oszczędna, w pierwszych miesiącach pobytu maz śmiał sie z mojego "sknerstwa" i wyciągał na zakupy i organizował kosztowne rozrywki " na pocieszenie".
Niestety, teraz utrzymuje kochankę, a to zapewne kosztuje - znalazłam mnóstwo smsów z podziekowaniami za przechadzki po chińskim murze, zachody słońca na Bali, nowe perfumy czy kolację nad brzegiem morza.....to dołuje.
Uwierzcie, nie jestem niewdzięczną ksiezniczką, tylko zdradzona i odrzucona przez męża normalną, kochającą kobietą.
Rozmawiałam z prawnikiem, złożyć skargę na zablokowanie dostępu do pieniędzy moge tylko w Konsulacie albo w firmie, a to już robienie brudu, jakiego nie chcę - mam gdzie mieszkać i co jesć, chodzi o to , że mąż chce mi pokazać swoją przewagę i porządzić, odciąć od wszystkiego co mogłoby mnie oderwać od samotności. tak to subiektywnie widzę.
Pisałam;nie mam samochodu - miałam, mąz mi wypożyczył drugiego dnia pobytu, po prawie roku mojej bezkolizyjnej jazdy stwierdził, że w moim stanie(dół spowodowany jego zachowaniem) nie mogę prowadzić samochodu, koniec, kropka.
W Polsce albo w Europie na pewno byłoby inaczej, znalazłabym prace, cokolwiek, tutaj to nie jest takie proste, mało kto wyduka parę słów po angielsku, wszedzie trzeba dojechać, a w tropikalnym upale wcale to nie jest łatwe.
Posty Nałoga czytam, wiem że brakuje mi stanowczosci, ciagle moja postawa pozostaje błagalno - narzucajaca, nawet piszac ten post płakałam, bo mi było smutno,ze ktos pomyslał o mnie az tak źle - zle jest juz chyba z moja psychiką i uwierzcie, w polsce byłam niezależną, pewna siebie silna kobietą.
Brak pracy, samotnosc, ciezki klimat, inna kultura i zdrada, której dopuscił sie kochany przeze mnie nad zycie mąż sprawiły, że nie chce mi sie żyć. Jestem jak narkoman, uzalezniony całkowicie od innego czlowieka i nie umiem sie póki co od tego uzależnienia uwolnić.
Bo moze nigdy nie byłam księzniczka, ale bluszczem, powojem i boa dusicielem pewnie tak, niestety.
Dziękuje, ze jestecie, wszystkie uwagi sa dla mnie cenne, daja mi poczucie, że nie jestem sama.
 
     
Ada
[Usunięty]

Wysłany: 2009-09-02, 14:23   

Gdybyś była moją córką natychmiast kazałabym Ci po takim wyznaniu wracać do domu. Twój mąż w tej chwili potrzebuje rozmowy z kimś kto go doprowadzi do pionu. Jeżeli Ty nie potrafisz z nim rozmawiać to napisz mu czego od niego w tej chwili wymagasz zrób to punkt po punkcie w liście i mu wręcz. Napisz co zrobisz pomimo, że go kochasz bo musisz ratować swoją pozycje jako żony i jako kobiety. Ja kiedy byłam w kryzysie pisałam emaile do męża pomimo, że był obok mnie lepiej było mi wylać swoje myśli na komputer bo emocje, które nawzajem nas pochłaniały nie pozwalały mi z nim normalnie rozmawiać ( rozmowy kończyły się z mojej strony płaczem albo wybuchem a z jego strony była tylko agresja czego w tej chwili sobie MM nie przypomina) . Walcz o siebie abyś nie została wrakiem człowieka. W takim stresie i napięciu emocjonalnym człowieka atakują różne choroby. Myślami jestem z Tobą.
 
     
w.z.
[Usunięty]

Wysłany: 2009-09-02, 16:01   

Witaj Gabi!
Widzę, że lęk bardzo Cię paraliżuje. Gdy człowiek kocha to wydaje się mu, że musi robic dla drugiej strony dobrze, ale nie zawsze jest to dobre dla nas samych i naszego małżeństwa. Chodzi mi o lęk przed utratą pracy Twojego małżonka. U nas było tak, że kłopoty zaczęły się przez pracę żony. Chciałem z tym skończyc, ale bałem się długów jakie mogłyby powstac z powodu utraty tej pracy.
I wtedy pewna osoba zapytała mnie "a co masz jeszcze do stracenia, skoro straciłeś żonę". Ano nic. Wtedy przestałem się bac śmierci i walki. Spowodowałem, że żona musiała zamknąc swój biznes. Pomału spłacamy długi. I jest może skromniej, ale za to jesteśmy razem.
Moim zdaniem nie powinnaś miec skrupułów jeśli chodzi o pracę męża. A że będzie wojna - i tak będzie.
Zadbaj przede wszystkim o siebie. Może faktycznie jak już ktoś Ci radził - wracaj do Polski.
 
     
czerwona
[Usunięty]

Wysłany: 2009-09-02, 17:53   

Gabi - napiszę Ci dwie ważne rzeczy , które powinnaś wziąć sobie do serca. Po pierwsze- będziesz miała wielu doradców ale wiedz, że konsekwencje swoich działań poniesiesz Ty i tylko Ty a nie Twoi doradcy.
Po drugie - nie działaj w emocjach . Wystarczy , że Twój mąż nad nimi nie panuje .
Dojrzały człowiek wyraża swoje uczucia w sposób umiarkowany . Nie zazdroszczę Ci tego co przeżywasz bo sama niedawno to przeżywałam . Nie dam Ci żadnych rad co masz robić bo najważniejsza lekcja dla mnie jest taka , że każdy nasz czyn niesie konsekwencje - czasem te konsekwencje odczuwamy po jakimś czasie i są inne niż te , których się spodziewaliśmy.
Dlatego każda decyzja jaką podejmiesz powinna być Twoja - tylko Twoja bo Ty odczujesz jej skutki.
Nie działaj w emocjach . I nie powtarzaj , że nie potrafisz bez niego żyć - potrafisz .
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2009-09-02, 18:51   

Gabi....a możes popracować nad swoim, stanem ducha? czy możesz popracować nad emocjopnalnym odcieciem od męża?
zbrał Ci samochód......
zablokował kartę.......
jak piszesz....zdradza...........
zablokował decyzje o wyborze mieszkania...............
co może Ci jeszcze zrobić?????
Więc pozostaje emocjonalna,wewnętrzna emigracja. Zawsze możesz go pozbawić tej pracy...........z tego co piszesz wystarczy jedna rozmowa z szefostwem firmy..............
Czy to mało by poczuć sie bezpiecznij????
On straszy Ciebie bo Ty sie boisz..............
To że jesteś bezsilna wobec poczynań męża to wcele nie oznacza że jesteś bezradna......... bo bezsilność nie znaczy bezradność.
Wg mnie to Ty masz przewagę nad zniewolonym zdradą meżem.
Co można zabrać człowiekowi który nic nie ma????? można godność,ale na to zabierający musi miec przyzwolenie od tego komu zabiera.
Gabi................. uznaj swoją bezsilność i pozwól na działanie Bogu.
Nie rób nic co ma długofalowe skutki w stanei wzburzenia emocjonalnego.........
Pisz na forum i wentyluj emocje................ bo stan emocjonalny człowieka jest jak balon............ nie można go pompować bez końca,trzeba upuścić powietrza bo pęknie.Emocje tez mogą rozsadzić............wentyluj.........
Pogody Ducha
 
     
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2009-09-02, 21:51   

Gabi, trudno masz bo daleko od bliskich i kraj obcy, obca kultura.
jedank z Panem Bogiem wszystko jest latwiesze
Macie tam kościół? Mozesz na Msze sw chodzic?


twoje zachowanie przypomina uzaleznienie od meza ( ciagle o tym pisze) , zachowujesz sie jak czlowiek ktoremu odebrano narkotyk. jestes na glodzie i robisz wszystko zeby go odzyskac.

Bo astynencja od meza jest zbyt trunda...A wlasnie jej Ci trzeba bys sie otrzasneła...
Super, ze maz sie przeniósl do innego pokoju..nie jest lepiej nie patrzec chwilowo na zdradzacza?
Piszesz ze robisz po tym wszystkim sniadanka...brr jak dla mnie to przegięcie
Jestes uslużna..to tez nie jest twarda miłosc!!!!
A gdzie szacunek dla siebie?

Glod popycha Cie do takiego zachowania...przytulanie , buziaki..sory ale jak ktś jest nie fair to nie zasluguje na cos takiego...kochasz go, ale jak przeprosi odzyska Ciebie.
Poki co widzi jak pozwalasz sie traktować i to go jeszcze nakreca.

Zajmij sie spokojnie swoim swiatem, masz mnostwo czasu na czytanie i modlitwę...tez w kościele, na adorację jesi sa warunki.
Pozdrawiam

Sciskam
 
     
Gabi
[Usunięty]

Wysłany: 2009-09-03, 07:46   

Czytam wnikliwie, po kilka razy Wasze rady, ale juz wiem, że mieć wiedzę a umieć ją wykorzystać to dwie różne sprawy. Nie umiem dotrzeć do męża. Pisałam że był dobrym, cichym, łagodnym, ulegającym mi prawie we wszystkim człowiekiem. to ja byłam wulkanem energii, dominujacą, mającą 100 pomysłow na minutę , decyzyjną kobietą, wiele rzeczy robiłam spontanicznie, wiele tez pewnie narzucałam, mąz godził sie jak teraz twierdzi dla swiętego spokoju, bo wtedy mu to pasowalo.
Dopiero 7 m-cy temu mąz mi po raz pierwszy wyrzucił wszystko co kumulowało sie w nim latami. Powiedział, że po śmierci ojca uzmysłowił sobie ze życie jest zbyt krótkie, zeby bawić się w kompromisy, on od tej chwili będzie żył jak chce, tak zeby to jemu było dobrze, nikomu już nie ulegnie. ja jestem zbyt silną i skomplikowaną dla niego kobieta, zbyt ambitną i wymagająca, nie wierzy, ze sie zmienię, że zrezygnuję z pewnych rzeczy aby dać mu szczęscie, mojej miłosci juz nie potrzebuje a poza tym pewien jest że nigdy mu nie wybaczę zdrady i bedzie to sie za nim ciagneło do smierci.
Teraz to on decyduje i rządzi...
wydzielił "kieszonkowe", robi sam wszystkie zakupy wg własnego uznania, pali w domu (wie że tego nie akceptuję) robi wszystko czemu byłam prze lata niechetna czy przeciwna, na przekór, żeby postawic na swoim. Bunt na całej linii. Zawsze mówiłam, że nigdy nie wybaczę zdrady...ma "powazny" romans.
przypomina małego, zbuntowanego chłopca, który przechodzi samego siebie aby dokuczyc jak najbardziej...codziennie wieczorem dzwoni do matki i zdaje godzinny raport o tym jak mi dokuczył, co zarządził, jakie podjąl decyzje, zawsze czegoś nie mógł, to teraz to zrobił i jest z siebie zadowalony bo jest jak on chce. Ja jak zwykle jęczę, szaleję, jestem upierdliwa, natarczywa, ale on juz podjął decyzję, nic jej nie zmieni, kombinuje jak tu się mnie pozbyć, a ja "tępy zwierzak" nic nie rozumiem i siedzę mu tu na złość...
...nie uwierzycie, ale on dzwoni codziennie od jakichs 5 m-cy i mówi dokładnie to samo, jak mantrę. Na początku płakałam, cierpiałam, teraz juz sie przyzwyczaiłam . najdziwniejsze że wczesniej jego kontakty z rodzicami ograniczały sie do minimum - nie dzwonił w zasadzie wcale, czuje że te monologi sa przeznaczone dla moich uszu a matka to tylko narzędzie...

Piszę o tym bo myslę, że jego zachowanie to jakiś schemat wynikajacy ze zmiany psychicznej, myslę że jest sposób zeby to jakos przeskoczyć, znaleźć punkt zwrotny, punkt zaczepienia, wyprostowac to małżenstwo, dotrzec do mojego męża, tylko jak?????
Napisałam do niego wczoraj list i zostawiłam na stole - przekreslil na czerwono i dopisał, ze mogłam wcześniej o wszystkim myslec, teraz decyzja podjeta, na opamietanie jest zdecydowanie za późno, od tej chwili mogę pisac listy tylko do siebie, chyba że bedzie to prosba o rezerwację biletu do Polski w jedna stronę, to pozytywnie i szybko ją rozpatrzy...

...nie robie juz śniadań, nie odbieram juz telefonów...ta odpowiedź na list, zamknięte na klucz drzwi "jego" pokoju, mina mordercy...to nie jest juz mój maż, tylko obcy, bezwzgledny człowiek...mysle teraz jak odzyskac meżczyznę, w którym się zakochałam i za którego w dobrej wierze wyszłam...nic mi na razie nie przychodzi do głowy...

...Koscioła tu nie ma, niestety...
 
     
Anais
[Usunięty]

Wysłany: 2009-09-03, 09:30   

Gabi, jestem tutaj nowa, czytam forum od jakiegoś czasu, bo bardzo mi pomaga, jestem, jak większość ludzi tutaj, w kryzysie. Kilka razy chciałam opisać mój problem, prosić o pomoc, ciągle brak czasu, przeczytać cos zdążam i muszę wyłączać komputer. Zobię to w końcu, ale po zakończeniu pracy, którą po prostu muszę skończyć w terminie. Nie chciałam pisać teraz o sobie, chcę napisać do Ciebie. Kiedy przeczytałam Twojego ostatniego posta, padłam na kolana i odmówiłam dziesiatkę różańca w Twojej intencji. Nie ośmielę się udzielać Ci rad co powinnaś zrobić, sama najczęściej nie wiem... Mogę Cię tylko zapewnić o mojej pamięci w modlitwie, będę kolejną osobą, która modli się w Twojej intencji i chcę, żebyć o tym wiedziała, może doda Ci to troszeczkę siły. Mylę, że straszne jest to (oprócz całej tej koszmarnej sytuacji) że nie masz tam nikogo bliskiego, że nie możesz zająć się czymś innym, trochę sie odciąć od tego wszystkiego, przecież to można zwariować. Łatwiej byłoby gdybyście byli w Polsce, ale co ja piszę, przecież wiesz o tym dobrze. Jedyna rada którą mogę Ci dać, to modlitwa, tez nic nowego. Ale wierzę głęboko, że Pan Cię wysłucha i da Ci siłę i podpowie, co robić. Wiesz, jak mi jest bardzo ciężko, powtarzam sobie.
"Serce Jezusa, hojne dla wszystkich, którzy Cię wzywają, zmiłuj się nad nami!
"Serce Jezusa, źródło wszelkiej pociechy, zmiłuj się nad nami!
„Choćbym nawet szedł ciemną doliną, zła się nie ulęknę, boś Ty ze mną”
Pozdrawiam serdecznie.
 
     
Ada
[Usunięty]

Wysłany: 2009-09-03, 11:41   

Gabi nieraz mężczyźni tak się zachowują jak umrze im bliska osoba, którą podziwiali i czerpali z niej wzorzec. Nagle coś w nich pęka i wychodzą z nich „demony” ( tak nazywam wszystkie złe zachowania: agresja, obojętność, zamykanie się w innym pokoju tzw izolacja, zdrada itd). Lęk o matkę może powodować, że ciągle do niej dzwoni. Zastanawiam się jakim człowiekiem jest jego matka, że pozwala mu na „takie gadanie” myślę tu o tym o czym pisałaś. Dlaczego nie broni Ciebie , Waszego związku?. Może zadzwoń do jego matki i przekaż jej prawdę. Pisz codziennie do męża, komunikuj się teraz z nim tylko pisemnie i poproś go, ze jak będzie coś chciał od Ciebie niech też do Ciebie napisze. Zawsze gdy się piszę wyważa się słowa. Milcz i nigdy nie płacz przy nim. Nie ważne jak zareaguje na listy. Pisz choćby miał co drugi przeczytać . Napisz jak bardzo Cię boli jego zachowanie i zapytaj jakby się on czuł gdybyś Ty tak jego traktowała. Musisz teraz bardzo sama dbać o siebie. Nie daj mu się złamać. On naprawdę nie jest wart Twoich łez, zamartwiania się ani tego abyś dla niego zatracała swoją godność i swoją kobiecość. Pisz na forum - w ten sposób jak pisze nałóg otwierasz swój wentyl bezpieczeństwa. Nadmierny stres powoduje różne choroby. Myślami jestem z Tobą
 
     
Gabi
[Usunięty]

Wysłany: 2009-09-03, 11:59   

Rozmawiałam z jego matką, ona ma tylko jego, zawsze go poprze byleby był szczesliwy, nawet jesli z diablem sie zwiąże...jej słowa.

Uwaza poza tym, ze kazda zdrada jest nastepstwem niewłasciwego zachowania zony, obwinia mnie za to, uwaza ze popchnełam go siłą w kierunku tej kobiety.
Podobno powiedziała mu ze czyni źle, że krzywdzi rodzine i sobie marnuje życie, ale wpływu na jego decyzje nie ma, bo on i tak zrobi swoje.
Powiedziała mi, ze na dzien dzisiejszy on nie chce miec ze mną nic wspólnego, uległa kochanka koi go w załobie, inaczej by pewnie zwariował a ona woli syna-zdradzacza niz syna-wariata.
Co bedzie dalej, zależy jej zdaniem ode mnie.
A ja...mam ogromny haos w glowie...
 
     
czerwona
[Usunięty]

Wysłany: 2009-09-03, 12:28   

Przykre to Gabi kiedy sie czyta .....swoją historię. Reakcja u mnie była taka sama - byleby synowi było dobrze , żeby był szczęśliwy. A skoro poszedł do innej - to widac żona i małżeństwo było złe - słowa mojej teściowej i trzask odkładanej słuchawki. Po kim ci mężczyźni mają miec zasady , kto ich miał nauczyć jeśli rodzice tak samo niedojrzali i dziecinni - świat cały zły tylko synek dobry a taki nieszczęśliwy a życie jedno.
Brak odpowiedzialności - moja teściowa ma corke - ciekawe co powiedziałaby gdyby jej corke ktoś tak potraktował- czy jej powiedzialaby :byłaś widac złą żoną , to twoja wina , że poszedł do innej a on przeciez musi byc szczęśliwy a życie ma jedno.
Drogie mamusie synków - pomyślcie o swoich corkach. Możecie sie troche zdziwic w przyszłości.
 
     
Ula79
[Usunięty]

Wysłany: 2009-09-03, 13:03   

Ta stronniczość matek naszych mężów jest zadziwiająca. Masz rację, nie mają odniesienia do wartości wyniesionych z domu bo ich tam nie było. Jeśli matka popiera krzywde jaką syn wyrządza żonie, dzieciom i sobie chyba najbardziej to nie sądze, że jest ona prawdziwą chrześcijanką.
Moja teściowa, kiedy przyjechałam do Polski stanowczym tonem oświadczyła, że ona nie wierzy i to co mówię to sa głupoty. W końcu po którejś wizycie wybuchłam, wykrzyczłam co mi leżało. Nic nie skłamałam, zapewniam. Od tamtej pory nie odzywa się, wszystkim opowiada jaka jestem niedobra i cała moja rodzina i jak jej syn mógł ze mną być skoro taka jestem. Wnuczka nie widziała ponad 9 miesięcy temu, za to w domu wyobraźciesobie ma ołtarzyk ku jego czci. Jest tam zdjęcie mojego synka w ramce dookoła kwiaty a ona rozmawia z tym zdjęciem.
zastanawiające jest to, że od początku naszej znajomości mąż twierdził, że jego rodzice są źli, niedobrzy, ja byłam jego ucieczką od nich. Nie dzwonił nigdy do nich nie chciał kontaktu. teraz jak sobie znalazł kochankę odrodziła sie miłość między nimi. Przybrali wspólny front. taki sojusz przeciwko mnie.
Gabi myślami jestem z Tobą. Też odmówiłam jeden dziesiątek za Ciebie (Zwaistowanie, Tajemnica radosna), żeby i Tobie Anioł przynóśł dobrą nowinę.
 
     
m.z.
[Usunięty]

Wysłany: 2009-09-03, 14:16   

witam Cię
postanowiłam do Ciebie napisac chociaż wiele osób już pragnie podnieśc Cię na duchu. współczuje Ci bardzo najgorsze jest że jesteś tak daleko od polski. ciekawa jestem co Twoja teściowa by powiedziała gdyby to Twój maż został zdradzony czy też by powiedziała że był nie wystarczająco dobrym mężem i dlatego szukałaś szczęścia w ramionach innego? (Nie czyń komuś co Tobie nie miłe), w sumie zastanawiam się jak dorosły człowiek może byc tak tępy i wpychac własne dziecko w szpony piekła.
cóż mogę Ci napisac, jedyna nadzieja w Bogu możemy Ci pomóc poprzez modlitwę i wsparcie tu na forum.

"Juz wcześniej radzono mi abym wszystko zgłosiła w firmie męża, tak aby przyspieszyć zakończenie kontraktu ale uznałam to za zły pomysł, przeciez firma mogłaby mi nie uwierzyc, a poza tym głupio by mi było donosić na męża którego kocham. jakby sie o tym dowiedział pewnie by mnie zabił"

a może warto by jednak donieśc, piekiełko on i tak Ci robi a będzie jeszcze dłużej jeśli tam zostaniesz na takich zasadach jak dotychczas, ale jak wrócicie do polski to przynajmniej kochanka tam zostanie, jesteś tam z nim ale tak jak by Cię nie było.on nie liczy się z Tobą, więc dlaczego masz pozwalac na jego zachawanie, pewnie będzie na Ciebie wściekły ale warto by nawet zablefowac że wysłałaś list do jakiejś bliskiej osoby np.siostry, brata że gdyby Ci się coś stało to dlatego bo on chciał się Ciebie pozbyc. to tak na wypadek jakby się wściekł że doniosłaś na niego do firmy. nie masz nic do stracenia, on jest szczęśliwy a Ty samotna, jeśli firma przyśpieszy zakończenie jego kontraktu i wrócicie do polski to przynajmniej będziesz bezpieczniejsza i będziesz miała bliskie osoby koło siebie by móc walczyc o małżeństwo.
 
     
Gabi
[Usunięty]

Wysłany: 2009-09-04, 03:30   

Dziekuje Wam wszystkim za podtrzymywanie mnie na duchu, wsparcie, dobre slowa i przede wszystkim za modlitwę.
Każde Wasze słowo znaczy dla mnie bardzo wiele, daje siłę i nadzieję, skłania do konstruktywnych rozważań.
Jestem teraz na huśtawce, raz łapię ocieplający serce promyk nadziei, raz doła.
Są chwile kiedy myslę, że wiem co zrobić, innym razem czuję sie bezsilna (ale juz nie bezradna)
Odkąd ze mną jesteście, potrafie być sama ze sobą i nawet czasami udaje mi sie do siebie uśmiechnąć. Dziękuję.
Dzisiaj trochę znizkowo, bo za chwilę weekend, a to od pewnego czasu, wielka niewiadoma. pomysleć, że w "poprzednim" zyciu nie mogłam sie wprost konca tygodnia doczekać...przewrotnosc losu.
 
     
czerwona
[Usunięty]

Wysłany: 2009-09-04, 07:48   

Gabi , bardzo chciałabym Cię wesprzec bo czytając Cię widzę siebie sprzed roku.Miałam dokładnie to samo - moje ulubione weekendy kiedy bylismy wreszcie razem zamieniły się w ziejące pustką wleczące się godziny .
Nie wiem jak Ci to napisać ale czas zmienia pewne sprawy. Rok temu tu na forum tak właśnie mi pisano. Niezależnie od tego jak potoczą sie losy Twojego małżeństwa żeby cokolwiek "odetchnąć" musi minąć ten najgorszy czas.
Huśtawkę miałam straszną - o tym pisze wiele osób tutaj . Wiele osób cierpi tak jak Ty - ja tak cierpiałam , mnie też świat stanął na głowie- z dnia na dzień , bez żadnego uprzedzenia - trochę tak jak ludziom , których bliscy wychodzą z domu na chwilę i już nie wracają .
Szkoda , że jesteś daleko - tu mogłabyś skorzystać z pomocy fachowca . To ważne żeby mieć wsparcie od człowieka , który ma wiedzę dlaczego Ty tak postępujesz , dlaczego Twój maż tak postępuje. Zastanów się nad tym - może mogłabyś chociaż telefonicznie porozmawiać z psychologiem ( tylko dobrym).
Trzymaj się . A , jak widzisz , tworzenie wspólnego frontu z mamusią , rodziną , całym światem przez tego , który zdradza jest powszechne ale uwierz - świadczy o niedojrzałości i prawdziwym ..tchórzostwie. Odważny człowiek bierze wszystko na siebie a nie zasłania się mamusią.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 4