Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  12 kroków12 kroków  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
z Panem Bogiem daliśmy radę
Autor Wiadomość
Kasiek
[Usunięty]

Wysłany: 2009-08-26, 07:58   

Danka 9,

nie chcę "zaśmiecać" Twojego wątku swoimi sprawami, więc zapraszam do mojego "mimo wszystko"
 
     
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2009-08-26, 08:55   

Danusiu, wspieram modlitwą ! Dużo siły i wytrwałości !
Miłość nie musi być ciągle cignąca tę drugą osobę za uszy....czasem trzeba się na trochę odsunąć....pozwolić zatęsknić.....Czasem trzeba też przytrzeć nosa.
Ale to wszystko kiedy będziesz gotowa. Póki co, rób tak jak mówi Ci serce . Pozdro ! EL.
 
     
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2009-08-26, 16:08   

El, wlasnie jestem na etapie odsuwania i obserwacji męża ;) , tak wyszło po tym weekendzie, muszę odpocząć od tego wszystkiego.
Dałam mężowi zadania do wykonania, zakupy, pomoc w domu itp. Widze ze sie stara i doceniam to.
Trzeba czasu bym zaufała teraz.
Bardzo dziękuję za modlitwę :)) Ja też modlę sie za Twoją rodzinę.
 
     
margolcia
[Usunięty]

Wysłany: 2009-08-26, 16:54   

Danusiu,
czytam Cie i tak bardzo bym chciała, żeby mój mąż wrócił.
Ciesze się , że u Ciebie idzie ku lepszemu i podziwiam Twoją siłę woli i spokój.
Pozdrawiam bardzo, bardzo ciepło
m.
 
     
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2009-08-28, 15:41   

Dziękuję pięknie za pozdrowienia.

Chyba powoli ku lepszemu, bo mąż zaczął normalnie rozmawiać ze mną. Interesuje sie moimi sprawami, czego juz nie było jakiś czas.
Wczoraj widziałam go przy czytaniu, "mężczyźni są z Marsa..." dożyłam tego !!!!
Zapytał o nazwisko terapeuty polecanego przez moją panią psycholog.
Moze cos sie ruszy w temacie? Ja chyba śnię :)

U mnie idzie dobrze uzdrawianie wspomnień i dbanie o siebie. jem jestem silniejsza, trochę przytyłam, śpię dobrze, dawno już nie biorę leków.
Mam pokusy by uciekać od trudnosci naszych w zakupy i internet, kosztem porządku i gotowania, modlitwy.
Oddaje Panu Bogu kolejny dzień.
Dobroczynne jest gdy znajde czas na Msze sw.w tygodniu lub chwile adoracji Pana Jezusa.
Pzdrawiam
 
     
margolcia
[Usunięty]

Wysłany: 2009-08-28, 16:31   

Danusiu,
tak sie ciesze , że u Ciebie wszystko idzie w dobrym kierunku.
I, ze jestes coraz silniejsza.
Patrzę na Twoja postawe i widze jak wiele mi brakuje.

Ściskam Cie serdecznie
m.
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2009-08-28, 18:11   

Danka...... bo cierpliwość jest cnotą.Słuchanie jest postawą otwartości na drugiego człowieka. Tak trzymaj....słuchaj ze zrozumieniem tego co mówi mąż i sama mów wyraznei czego potrzebujesz..............a masz duże szanse że będzie coraz lepiej
A znasz ten wątek z mitologi o Echu i Narcyzie?

Pogody Ducha
 
     
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2009-08-29, 16:42   

margolciu, nie pisz prosze ze cos Co brakuje, kazdy jest inny, ja oststnie lata poswiecilam na "naprawe" siebie, wszystko inne, znajomi, praca zawodowa, nauka, było na drugim miejscu.
Nie załuję ale widzę, ze inni w tym czasie mieli energię na inne sprawy, robili kariery, awansowali, rodzii dzieci itp.Ja w tym kuleję..ale rozumiem ze kazdy ma inna, swoja drogę.
Sciskam


nałogu, dzięki, oj cwiczę sie z cierpliowsci...staram się sluchac i mówić
dziś udało mi się poprosić męza aby nie wyjezdzał na weekend do swoich rodzicow a został ze mną, zgodzil sie i chyba pierwszy raz tak zmienił plany dla mnie :)
Bardzo sie cieszę z tego i czuję sie wazna dla niego :)

Echo i Narcyz powiadasz, poczytalam sobie i nie widze analogii?
Chyba ze to jak Echo zamartwiala sie z miłości i tak schudła, ze nie bylo jej widać, tylko głos slychać,
ale czasem to chudniecie czy stres jest niezalezny od nas, chcemy zeby go nie bylo, robimy wszystko by sie wzmocnic a i tak jest.
To czasem cena za wytrwanie blisko gdy jest pod gorke, choc wiem ze Pan Bog nie chce dla nas trudów.
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2009-08-29, 16:51   

Danka..... to z Echem jest o nadmiernej gadatliwości.Echo tak dużo gadało ,że bogowie az je ukarali tym ,ż empogło powtarzać ostanią sylabę czy słowo po kimś.
Bardzo często jest własnei tak ż eto nadmierna gadatliwość jednej ze stron małżeństwa powoduje w nim kryzys.Bo Echo mówiło ...........ale nie słuchało.I zmarło sobie...............
A co do Narcyza........ często jednym z przyczyn kryzysu małznskiego ,kryzyzsu wieku średniego jest właśnei taka narcystyczna postawa,postawa poszukiwania potwierdzenia swoej atrakcyjności,swojego "mnie".Tylko zamiast jeziora są oczy-lustro kochanki/ka

[ Dodano: 2009-08-29, 16:57 ]
Ale to wyżej nie jest raczej bezspośrednio do Ciebie
 
     
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2009-08-29, 17:00   

Aaaa rozumiem, w tej wersji mitu, ktora czytalam nie było o gadaniu :)
Ja jestem gadułą, to prawda, powstrzymuje sie od tego w obecnosci meza, bo on nie ma duzej uwagi i cierpliwosci do mnie. Choc stara sie mnie wysluchiwać co jakis czas ;) (po lekturze Mezczyzni sa z Marsa...)
Wiec juz mniej mowie męzowi, staram sie spelniac poza zwiazkiem..rozmawiajac z kolezankami, piszac tutaj, piszac pamietnik :)
Moj maz mowi bardzo malo, ale juz wiecej niz kiedys...tak sie uzupelniamy..jego interesuja bardziej rzeczy techniczne, literatura, jak to faceta, mnie ludzie i relacje :)
Staram sie rozumiec jego komunikaty, potrzeby wycofania, jaskini, bede sie chwalic ale zawsze dobrze sie dogadywalam z mezczyznami, mialam duzo przyjaciol facetów, teraz z racji malzenstwa, odsunelam sie od kolegów.

Kazdy potrzebuje dowartosciowania, jednak najlepszymi oczami sa oczy Pana Boga :)

[ Dodano: 2009-09-02, 22:02 ]
Ech, wentyluję jak napisał nałóg w wątku Gabi, wentyluę emocje
maz zaczal wykazywac chec wspolpracy, czyta madre ksiazki, wspominał serio o terapii
po paru dniach chyba sie wystraszył....i znowu...zale do mnie...napieta atmosfera w domu
ja tesknie za nim bardzo, maz wraca do domu ale jest pelen zlosci igoryczy, nie ma atmosfery blskości i intymności
nie czuje sie kochana
wiem ze teraz jest męza ruch i czekam na niego...a on znow zaczyna sie boksowac ze sobą..ze czemu on ma nad soba pracowac, cale zło jest we mnie itp smutno mi bardzo...ale modlę się i idę dalej nadziej na lepsze jutro
NIe umiem budowac malzenstwa z takim mezem jak jest teraz...staram sie go kochac
staram sie podziwiac, chwalic, nie krytykowac


ale sama propozycja terapii jest dla meza jedna wielka krytyka....:( nie jestem idealny, chcesz mnie zmieniac
jest alkohol znow i wyjscia męza z kolegami, wie ze tego nie lubię...niepokoję sie, wiem ze to pomaga mezowi ukoic niepokój, ale na chwilę, wiem ze to nie wyjscie

Wołam do Pana Boga o pomoc

[ Dodano: 2009-09-07, 12:38 ]
Poprosiłam o podbicie wątku, bo nie chcę mnozyc nowych

Byłam na wspaniałych warsztatach organizowanych przez jezuitów w Falenicy.

Praca w grupach, poznawanie nowych narzędzi do postrzegania swiata.

Myślałam, ze juz nic mnie nie zaskoczy ( raczej chciałam wyrwać się z domu) a tu proszę!

Wspaniale pracuje się w grupie, dużo wsparcia i mądry prowadzący.
Nie było czasu , bo dwa dni, wchodzic głębiej w problemy i nawet nie nazywalismy ich tak prosto z mostu.

Zrozumiałam jedno....że nakaz czy oczekiwanie zmian jest formą PRZEMOCY.
Zawsze czulam ze jest niewłaściwe, ze wszyscy chcemy być akceptowani.

Ale to co ja robię, czy to jest przemoc...chyba tak.
Oczywiście co innego gdy mowie stop agresji męza, odrzucam zachowanie jego konkretne.

A ta agresja ma w duzej mierze oprócz roznych jego przeżyc z rodzicami zródło w tym, ze ja odrzucam męza w całości ze tak powiem :(( niestety
Nie umiem go przyjąc taki jaki jest, nie lubię wielu jego zachowań.

Powiedziałam tak, bo chciałam zeby wszystko sie ułozyło i bo czułam i czuję ze go kocham.
Kocham go ale nie umiem z nim żyć :(
Staję na uszach, zmieniam siebie ale nadal nie potrafię.

jest wsciekły na mnie i ma rację...nie rozpoznałam dobrze siebie, powiedziałam kocham...a czuję się fatalnie gdy muszę się mierzyć z trudnymi zachowaniami męza...

Powiedziałam męzowi o tym ze nie chce już naciskać na jego zmianę...mąz zdziwiony zapytał, to co Ty będziesz robić teraz???
Bo to było kluczowe ostatnio, powiedzialam mu ze teraz jego ruch.
Odpowiedziałam, ze zyc dalej...
Chyba odetchnął....choć uwaza ze bez sensu, ze byłam na tych warsztatach.
będę obok niego, z nim na ile umiem, nie chcę nic robić wbrew sobie

Może Pan Bog chce dla nas inaczej?
Trudne to dla mnie, takie otwarcie drogi i nie walczenie już o nas, o zmianę.

Nie wiem czy to potrafię, czy potrafię powiedziec bądź wola Twoja??? nie moja...
Na pewno konsekwencją przyjęcia woli bożej bedzie dobro.
Jestem spokojniejsza, bo puszczam presję zmiany męża...

Te myśli rodzily sie teraz w weekend przed Panem Jezusem, ide dziś też pobyć z nim, na adorację.

Teraz potrzebuję duzo spokoju, wiem, ze gdy jest żle nie podejmuje się decyzji

p.s zmieniłam czesc postu bo byl zbyt osobisty dla mnie nawet na anonimowe forum
Ostatnio zmieniony przez Danka 9 2009-09-08, 21:33, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
samotna
[Usunięty]

Wysłany: 2009-09-07, 13:18   

Dana - mówisz - masz - podbijam wątek i pozdrawiam
 
     
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2009-09-07, 13:24   

Dziękuję bardzo, ależ to szybko działa :) pozdrawiam Cię
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2009-09-07, 18:39   

Danka....od 7.10 tam gdzie byłaś rusza grupa samopomocowa dla małżeństw.Taka grupa mityngowa
 
     
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2009-09-07, 18:59   

Dzięki nałogu, bylam tutaj http://www.eccc.pl/p/nasze-propozycje/5.html

ale nie widzę tego mitingu?

[ Dodano: 2009-09-07, 19:28 ]
To co poznałam oparte było na psychogii C.G Junga i na terapii Gestalt.
Praca na skojarzeniach, metaforach, obrazach, jak najmniej używania głowy, aby wydobyć z siebie róznie sprawy, ktorych na codzień nie mamy swiadomości.
To co wyparte i nieświadome, wchodzenie w cień. Podobało mi się ze nie za dalekko, prowadzący mówił stop i to było zdrowe, bo przeciez to nie dlugotermonowa terapia ale krociutkie warsztaty

Drugiego dnia uczyliśmy się postrzegać świat bez myślenia i oceniania, być tylko oczmi, uszami, smakiem, węchem, dotykiem.
Odczuwać poruszenia w ciele, uczucia. a na koniec dopiero je przetwarzać przez głowę.
Czytanie pisma Sw. metodą ignacjańską czyli słuchania poruszeń serca i ciała gdy czytamy dany tekst.
Bóg przemawia przede wszystkim do naszych serc i brzucha ;) (brzmi zabawnie) głowa na drugim miejscu.

W glowie siedzi najwiecej uprzedzeń, starych schematów, wyuczonych z dzieciństwa wzorow zachowań.
Uczyliśmy się także jak sluchać naszych potrzeb i jak je zaspokajać, jak komunikować innym. Ze usiwadomianie sobie potrzeb jest kluczowe dla rozwoju.
Jesli niemozliwe jest zaspokojenie wtedy odraczamy lub sublimujemy potrzeby (np seks).
Tlumienie ich i wypieranie się nie jest zdowe.

Ciekawe to wszytko było!

[ Dodano: 2009-09-08, 08:43 ]
Wczoraj praktycznie bez kontaktu, mijaliśmy się
ja jeszcze chora, nie poszłam do pracy z powodu mega migreny ( za duzo emocji chyba)
przelezałam w łózku cały dzień
przygotowalam mezowi obiad i poszlam do koscioła na pól godziny
gdy wróciłam
mąz napięty, krytykujący, lekko agresywny, nie dałam sie sprowokować
widzę jak cierpi, wszystko mu przeszkadza i jest dla mnie obcy, patrzy na mnie jak na obca osobę

na koniec dnia powiedział mi ze nic dobrego ode mnie dzis nie doswiadczył
przypomniałam mu o obiedzie :)
trochę smutno mi sie zrobiło, ale pomyslalm ze to takie subiektywne meza odczucie
zazwyczaj sporo przyjaznych gestow wykonuję, dzis nie mialam sił ani chęci, byłam spokojna i robiłam to co do mnie należy

mąz oczekuje ode mnie, nie wymagając od siebie
chce brać ale nie dawać
ja tez nie czulam potrzeby prosic go o cokolwiek, czułam ze nie dostanę uwagi ani zainteresowania
w takim jego stanie nie ma to sensu mysle
zawsze ja wybiegałam naprzeciw niemu i starałam się...teraz wycofałam się
mąz czyta książkę o gniewie ( iskierka nadziei?)

trudno mi teraz wykrzesać uczucia dla niego, takie napiecie jak jest teraz poprzedzalo zawsze rozmowy o rozstaniu
zbieram siły, dzis juz dobrze sie czuję, Pan Bog poprowadzi dalej
Ostatnio zmieniony przez Danka 9 2009-09-08, 21:35, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
kasia1
[Usunięty]

Wysłany: 2009-09-08, 09:10   

Danusiu... wspieram modlitwą :-)
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 4