Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  12 kroków12 kroków  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
MĄŻ WYPROWADZIŁ SIĘ I WINI MNIE O TĄ SYTUACJĘ cd
Autor Wiadomość
Satine
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-17, 13:11   

Zono Artura, to co jest napisane kursywą, to Twoje słowa. Proponuję, abyś wczytała się w treść tego, co napisałaś i skonfrontowała to ze słowami El.


to ja go prosilam wrecz blagalam zeby walczyl o corke,zeby mial z nia jak najwiecej kontaktu...

to nie Twoja rola.

uz zachowuje sie tak jak byl maz,jak byl w pracy czy szedl na nocke czy byl na caly dzien w pracy


dlaczego zachowujesz się tak, jakby był mąż? męża nie ma i na chwilę obecną nie zanosi się, aby była to chwilowa sytuacja. Wcześniej tu ktoś pisał, że kreujesz fałszywą rzeczywistość, co dziecko, widzi, czuje i odbiera.



Laura nie powinna czuc ze mamy jakies tajemnice przed nia,bo za kazdym razem jak mam sie spotkac z mezem to sie jej pytam,a moze pojdziesz ze mna na spotkanie posmiejemy sie,cos zjemy,spedzimy milo czas.



czemu sadzisz, że wiesz, co Twoja córka czuć powinna, a czego nie?
czemu uparcie chcesz pokazać, że nic się nie stało i że idąc na spotkanie z ojcem, może się pośmiać i miło spędzić czas? czemu ignorujesz jej odczucia i myślisz tylko o sobie?

ale nie moge sie z nim nie kontaktowac ze wzgledu na corke i na meza,nie mam takiego prawa i nie chce zeby maz mi zarzucil czy corka w przyszlosci ze to moja wina,ze to ja zawinilam ze nie maja ze soba kontaktu,to prze ze mnie...


A sądzisz, że to Twoja wina będzie? Jeśli nie, to cóż Cię obchodzi to, co pomyśli czy powie mąż?


El,jak mam pomoc ojcu nawiazac kontakt z corka,jak ? Jak mam powiedziec ojcu,jak zachowuje sie dziecko po kazdym jego sms-ie,kierowanym do mnie,co powiedzial psycholog,jak mozemy jej pomoc,mam pisac do meza sms-y czy wyslac list i wszystko opisac?

czemu Ty masz mu o tym mówić? czemu o to pytasz, skoro już ci tu wiele razy ludzie piszą, że TO NIE DO CIEBIE NALEŻY. przepraszam Cię, ale kim jesteś, aby dyktować dorosłemu człowiekowi, co ma robić? dziecko nie zachowuje się tak, po smsach ojca. nie są agresywne, jedyne co jest w nich szkodliwego to to, że powstają w takiej, a nie innej sytuacji - a tej sytuacji (że mąż z wami nie mieszka) sama nie cofniesz.




Moze tym razem uda mi sie meza namowic na to zeby poszedl razem ze mna i corka do psychologa,moze jak psycholog powie mezowi o odczuciach corki o tym co w niej siedzi to zrozumie i zacznie sie zastanawiac nad tym co robi,wysylajac sms-y,kupujac nie przemyslane ksiazki...
El staram sie zyc bez meza,ale to ona nie daje nam o tym zapomniec,jak mam chronic corke?Jak bede starac sie mowic mezowi ze na razie ma sobie darowac kontakty z corka,zeby dal jej czas to uslysze zarzuty ze manipuluje corka,ze utrudniam jej kontakty z nim...Co ja mam robic? Nie rozmawiac z ojcem o corce,nie chronic dziecka?


Chronisz dziecko? Czy siebie? bo wcześniej napisałaś, że robisz to i to, żeby potem mąż Ci nie zarzucił, że ograniczasz mu kontakt z dzieckiem. to o to chodzi? a niech sobie myśli co chce! przecież to nieprawda. rób swoje, zajmij się swoim życiem, wspieraj córkę (nie dyktuj jej, co ma czuć w związku z ojcem, nie krytykuj, tylko przytul i powiedz, że rozumiesz, nie broń i nie tłumacz ojca, nie kłami nie twórz fałszywych obrazków)


Natomiast jak nie zadzwonie,albo nie poiadomie sms-em ze dziecko jest chore i nie poszlo do szkoly to ma pretensje ze jak on ma uczestniczyc w wychowaniu dziecka jezeli ja go o takich rzeczach nie informuje,nie moge powiediec ze to przeciez byl Twoj wybor i powinienes sie z tym pogodzic to ty z tego zrezygnowales to mowi,ze utrudniam mu normalne kontakty z dzieckiem i z nim walcze corka...


No i co z tego, że tak powie, że będzie miał pretensje? Czy są one prawdziwe? Czy mają podstawy? naprawde myslisz, ze jestes w stanie tak postępowac, aby Twój mąz uznal w tej chwili: ona jest wspaniała matką, a ja nawaliłem? cokolwiek zrobisz, on to odbierze za zła monetę, więc zostaw jego i jego odczucia, a zajmij się SWOJĄ relacją z córką.

Córka Cię uderzyła. Naprawdę, to ni ejest nieważna sprawa i w tym wypadku Twoje relacje z mężem i gadki o dziecku są naprawdę nieistotne. zajmujesz się ich relacją, aby była dobra, a Twoja relacja z dzieckiem jest dobra? to normalne, że dziecko bije swoją matkę?

wybacz, ze to mowie, ale to sie stało na Twoje zyczenie. broniłaś męża przed córką, ze kocha, kocha, tylko nie mogł, czy coś, nie pozwalałaś jej na prawdziwe odczuwanie tego, co ma prawo czuć!!!!!!!!, wiec uznala, ze jestes niemądra, słaba, można Cię skarcić jak dziecko.

El ja nie czekam na spotkanie z Arturem,ale jestem rozdarta,nie wiem jak powinnam juz postepowac,wiem ze maz powinien ponies konsekwencje swojej decyzji bo to on zrezygnoal z tego wszystkiego,ale jak to zrobic,zeby nikt mi nic nie zarzucal,zeby nie palal do mnie nienawiscia,zeby corka nie powiedziala ze zrobilam cos nie tak nie wiem...


I znowu mąż i to, czy będzie pałał nienawiścią czy nie. Ciągle to jest najwazniejsze dla Ciebie. Ma szanować, nie czuć neinawiści, nie zarzucać, itd.


Zono Artura, sama jestem matką i nie wyobrazam sobie, abym mogla chciec się użerać z popapranym w tej chwili męzem po to, aby coś ugrac dla siebie. bo dla siebie grasz, nie dla córki. corka mowi Ci wyraźnie. on ateraz ojca nie chce widziec, nie lubi go, uszanuj to i wspieraj ja. bo za chwile nie bedzie chciala widziec i ciebie.
 
     
kasia
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-17, 14:27   

generalnie chodzi o to, że mąż sam musi poczuć, że mu się "chce" i że Rodzina, córka jest mu droga. Takie podchody, żeby sztucznie zbliżać do siebie raczej na dobre nie wyjdą. Będzie jak z cieniem. Gonisz go, chcesz złapać, a on ucieka.
Ja z córeczkami po prostu się modliłam za tatka i mówiłam, że nie wiem czemu, ale Pan Bóg dopuścił do tego, żeby tatuś nas na dzień dzisiejszy opuścił. Wobec męża nie stosowałam taryf ulgowych - nauczyłam się asertywności. Umówiony na spotkanie z dzieckiem w tym i tym czasie - nie pojawia się=- wychodzimy, bo się spieszę na swoje spotkanie.
Na dzień dzisiejszy żono Artura musisz wziąć na barki tę pustkę jaką dziś zostawił po sobie mąż. Nadzieją żyjcie, bo dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych równocześnie mocno stąpając po ziemi i spełniając dokładnie swoje codzienne obowiązki.
 
     
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-17, 15:00   

Żono Artura, za mnie pięknie i wyczerpująco odpowiedziały Ci Samotna , Satine i Kasia...nic więcej dodać .

Może tylko podsumować :

Wcale nie musisz męża informować o sytuacji córki !!
Brak informacji jest tu konsekwencją tego, że Was zostawił !


A mam wrażnie właśnie Żono, że czepiłaś się tu jak haczyk tego tematu, że masz obowiązek informowania Artura !
NIE , nie masz takiego obowiązku !!
To On ma obowiązek się dowiadywać ...ale skąd zdobędzie informacje, to Jego sprawa....bo wcale nie musi ich mieć od Ciebie ! Może sobie sam podejść do szkoły, czy do lekarza !
I wiesz....nie mogę uwierzyć,m że facet, który zostawił rodzinę nagle jest takim troskliwym i dociekającym ojcem.
Widzę tutaj w tym Twój interes.....poprzez rozmowe o córce, Ty załatwiasz sobie kontakt z męzem !

Druga sprawa - To nie Twoja sprawa stosunki dziecka z ojcem i odrwotnie ! Najwyżej możesz je popsuć.....bo Ty zbudować ich nie możesz, bo to nie Twoja działka.

Żono....naprawdę - więcej luzu i wolności od Artura !!

Owszem , spokojna modlitwa za ojca i męża. Na teraz tylko tyle !

Wiesz, Ty Mu nawet nie pozwalasz ponieść konsekwencji . Zobacz....On sobie odszedł...ale to czego chce, Ty Mu dostarczasz na tacy ! Nawet wracać nie musi, bo i tak dostaje to czego chce !
POzwól Mu zatęsknić za córką, pozwól Mu pomartwić się o Nią, pozwól Mu na dyskomfort z powodu braku informacji . To dopiero będą konsekwencje , jak je poczucje , jak zabolą, to zacznie się budzić i zastanawiać, że przegiął, że stracił coś ważnego i może zmieni swoje zachowanie.
Przytulam !! EL.
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-17, 15:31   

No ...... miłe Panie..............otwieracie oczy Żonie Artura palcami,ostro.

Żono Artura......... pisały Ci wyżej kobiety,matki ,żony............ ja facet,dość ostro piszący..............i przyznaje im rację.
Nie sądże ,że robisz to świadomie,ale tak dziął dysfunkcja,pragnienie zaspokojenia własnego "MNIE".....pragnienie tego FACETA.Co to odszedł,zostawił,manipuluje,a Ty usiłujesz manipulowac nim.

On odszedł,on zostawił,on sie wyłączył z bieżącego wychowywania,on użył siły fizycznej,on pobił,on tym wszystkim odstawił sie na boczny tor,na BOCZNICĘ.

A Ty??? chcesz wobec niego i córki zagrać Św.Teresę z Kalkuty??
Ale ta gra jest dysfunkcyjna.
Podświadoma manipulacja.

Sugeruję powrót do 13 strony i lekturę watków.....swoich i forumowiczów.......
Pogody Ducha
 
     
żona Artura
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-17, 22:06   

Dobry wieczór,
Jestem po rozmowie z mężem,czasami mialam wrażenie,ze odbijamy pileczke...
Powiedzialam mezowi o co corka ma do niego pretensje bo chcial wiedziec,odparl,ze przez caly rok byla karmiona tymi bzdurami,zapytalam jakimi bzdurami?O tej jego kobiecie,odpowiedzialam,ze przeciez wszystko zaczelo sie od tej kobiety i Laura w tym uczestniczyla i to byl blad ale stalo sie i tego sie juz nie cofnie...zarzucil mi ze nie powinnismy o tym rozmawiac co bylo tylko o tym co jest teraz...odparlam ze owszem,ale nie mozemy tego zamiesc pod dywan bo nie rozwiazemy tej sytuacji,bo chodzi przeciez o dziecko i jestesmy teraz i tu zeby jej w tym pomoc...ponownie zarzuty,ze nie pomagam mu,nie ulatwiam kontaktow z dzieckiem,ale on znajdzie kontakt,on sie nie podda,bo najlatwiej umyc rece i miec to w nosie...odp.ze nie umylam rak tylko zauwaz ja ja prosilam,blagalam,nakazywalam zeby sie z toba kontaktowala,spotykala a ona nie chciala,wiec teraz nic nie bede robic w tym kierunku bo moze moje dzialania byly odwrotne to odparl ze Laura jest w wieku dorastania i dlatego jest butna i buntownicza...chyba troche za wczesnie na buntowniczosc ona ma 10lat to nie ten wiek,on chce sie ze mna kontaktowac telefonicznie,spotykac na kawie czy dzwonic bo on chce uczestniczyc w jej zyciu i chce wiedziec co u niej,odparlam,ze ja uszanowalam jego decyzje o odejsciu i nie widze powodu zeby z nim sie kontaktowac bo to byl jego wybor ...i znowu zarzut,ze nie chce mu pomoc,uciekam od tego i robie pod gorke,bo Laura mu nie powie jak w szkole jak sie czuje czy jest zdrowa odparlam ze jest 1000 sposobow zeby sie dowiedzial o tym co z dzieckiem...same zarzuty,ale maly przelom nastapil jak powiedzialam o co Laura sie pytala,czy ta kobieta bedzie spedzac wigilie z dziecmi i mezem,a gdzie bedzie tata?zaczal sie usmiechac i wtedy powiedzialam,ze rozmawialam z Laura ze zaprosimy tate na wigilie,zapytal sie co corka odpowiedzila,powiedziala ze dobrze,wiec padlo pytanie czy naprawde chcecie zebym przyjechal na wigilie wiec powiedzialam,chcemy zaprosic Ciebie na wigilie ,odpowiedzial,ze zastanowi sie i da mi znac w poniedzialek czy przyjdzie czy nie przyjdzie na wigilie,odparlam,ze nawet jak nie przyjdzie miejsce przy stole bedzie dla niego przygotowane i siadamy do kolacji wigilijnejjak co roku o 16:00 z pojawieniem sie pierwszej gwiazdki,mial lzy w oczach...
Wiecie co ja juz nie wiem co robie sama,cofam sie chyba i to duzymi krokami do tylu...
 
     
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-18, 12:25   

Żono Artura, dzisiaj rozpoczyna się weeknd, jakie macie z Laurą plany na te miłe dni ??
U mnie dzisiaj zakończą się zakupy świąteczno- prezentowe, ide na nie z córką. Wieczorem przyjedzie syn . Mąz pojechał na delegację, więc niby "chata wola"...będzie miły wieczór. Pewnie będę sama...łeeee....bo dzieci wyjdą do znajomych, ale ja sobie coą lekkiego ogladne w TV, posiedzą z herbatą przy kominku i będę delektować się ciszą i spokojem ! A TY ?? Pozdro !! EL.
 
     
żona Artura
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-19, 11:30   

Witajcie,
Wczorajszy wieczor spedzilysmy bardzo fajnie,stroilysmy domek i dzisiaj bedziemy konczyc,corka miala duzo zabawy przy tym i radosci :-) , na dzisiaj tez planowalysmy wyjscie wieczorem na lyzwy,ale plany bedziemy musialy zmienic bo dopada mnie chyba grypsko,obudzilam sie z bolem glowy i calego ciala oraz goraczka,zobaczymy jak bedzie za kilka godzin moze to jest reakcja mojego organizmu na stres itd...
Nauczylam sie,ze plany sa po to zeby je zmieniac...
Dzisiaj znowu dopada mnie potworna tesknota za mezem,musze sobie z tym poradzic,odpycham te mysli i zastepuje innymi...
 
     
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-19, 14:58   

Oj, to polopirynka Żono Artura i do łóżka ! I wiesz...zrób herbatke sobie i Lurce i cos sobie ogladnijcie...albo Laura niech ogladnie, a Ty pośpij, odpocznij ! Ej...na święta sie nie rozkladaj !!
Zdrowiej !! Cmooooooooook !! I odpoczywaj !! I myśl tylko o dobrych i fajnych sprawach !! EL.
 
     
żona Artura
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-21, 21:52   

Dobry wieczor,
Dostalam właśnie sms-a od męża :-)
W wigilie moge byc dopiero o 17 czy to wam odpowiada?
Odpisalam :
Czesc,bardzo sie cieszymy,ze bedziesz na kolacji wigilijnej.Bedziemy czekac na Ciebie o 17:00.Całujemy G...z Laura

Mam nadzieję,że grypa mi przejdzie...Nie nastawiam sie na jakis przelom,ale duzy plus dla mojego meza ze zdecydowal sie na ten krok...
 
     
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-23, 20:35   

super :-)
Pogody Ducha na ten czas Swiat!
 
     
żona Artura
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-25, 12:37   

Na poczatku dla Wszystkich mala niespodzianka ;-)

http://www.jacquielawson....dn=0&pv=3169996

Wczoraj mąż zadzwonił,że sie spóźni na kolacje bo dopiero wyszedł z pracy,odparłam,że spokojnie zaczekamy na niego...(następny plus dla niego,że zadzwonił)
Przyjechał o 17:30,podzieliliśmy się opłatkiem,życzenia z jego strony byly hmmm minimalne,życzyl mi tylko zdrowia,ja natomiast życzyłam mężowi dużo zdrowia i wszystkiego czego sobie wymarzy,nie pocalowal mnie,ale wybrnęłam z tego z humorem,powiedzialam,że takie życzenia sie nie liczą bo nie ma przypieczętowania całusem w policzek,więc pocalowal mnie z uśmiechem ;-)
Zasiedliśmy we trójkę z do kolacji,trochę porozmawialismy pośmialiśmy się jak za dawnych czasów,tak jak by nic sie nie stało...Przyszła kolej na prezenty...corka dostała prezent od taty,przywiózł rowniez dla niej prezent od babci i od ojcia chrzestnego...ja rowniez męża zaskoczyłam,przygotowalam dla niego upominek,tak jak co roku dostawal ode mnie.byl zaskoczony,szybko rozpakowal i sie ucieszyl,padlo pytanie skad wiedzialas co potrzebuje ? usmiechnelam sie tylko i odparlam, Twoj Aniol Stroż mi powiedzial...
Maż nie był w domu 8 miesięcy,własnie wczoraj mineło 8 miesięcy jak sie wyprowadzil dokladnie 24...zauważył duzo zmian bo sam mowil,ze to jest ładne,tamto jest ładne,ze jak co roku ślicznie mieszkanie ozdobione,i zrobil sie w pewnym momencie smutny i zakręciła mu sie łza w oku.Chodził po całym mieszkaniu nawet zajrzał do jednej szafy zeby wyjąć zdjęcie corki,moim zdaniem czul sie wczoraj jak u siebie,bez skrepowania,atmosfera tez byla mila...nie wiem tylko czy chcial mnie sprawdzic wysylajac przy mnie sms-y jak reaguje,ale nie zwracalam na to uwagii,nawet nie wiecie jaka bylam wczoraj spokojna,opanowana,szczesliwa z poczuciem humoru,mialam tyle ciepla w sercu,ze chyba nigdy wczesniej tyle nie mialam...w pewnym momencie zadzwonila moja tesciowa do meza i maz powiedzial,ze bedzie musial zaraz jechac bo musi troche posiedziec z rodzicami bo sa sami poniewaz pokłóciła sie jego mama z siostra,ale to jest dluga historia i nie ma teraz czasu zeby opowiadac o tym,podziekowalam jeszcze raz ze spedzila z nami wigilie i na pozegnanie pocalowal mnie w policzek...wychodzac obiecal,ze zadzwoni albo napisze jak dojedzie...nie napisal ani nie zadzwonil wiec wyslalam smsa obiecales...dojechales? jeszcze raz dziekuje za spedzenie z nami wigilii i zycze spokojnej nocy,caluje ....do dzisiaj nie mam od niego znaku czy dojechal,ale dojechal napewno,wiec odebralam to tak,ze nie chcial moze napisac,trudno jego problem...
Wczorajaszy dzien uwazam za udany i jestem zadowolona i dumna z siebie,moje i Wasze modlitwy zostaly wysluchane :-D
 
     
gentleman
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-26, 01:26   

Bardzo dobrze się spisałaś Żono Artura :-) . Cieszę się, że walczysz o niego. Jak widzę jego stosunek względem Ciebie zmienia się o 180st.
Powiem szczerze, że nie wierzyłem, iż pojawi się on u Ciebie na wigilii a skoro się pojawił to duży sukces :-) . Niepotrzebny był tylko ten sms "czy dojechał" gdyż sama jemu się narzucasz, proszę nie rób tego, daj mu czas, nie narzucaj się z kontaktem, czekaj i bądź cierpliwa.
Poprawiliście już relacje oraz komunikację między sobą i to jest olbrzymi sukces. Tak trzymaj!
 
     
żona Artura
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-27, 00:47   

gentleman, Witam,
gentleman napisał/a:
Jak widzę jego stosunek względem Ciebie zmienia się o 180st.

wiesz mam wrażenie,ze jego stosunek zmienia sie ze względu na zbliżający się termin sprawy rozwodowej...,ale nie bede układać scenariuszy bo jak to mowia na dwoje baba wrozyla ;-)
Ja wierzylam,ze zjawi sie na Wigilii,bo bardzo zależy mu na córce,bardzo ja kocha i nie mogł stracić takiej okazji zeby moc spedzić z nia wiecej czasu niz 5 lub 10 minut.Ale miło spędziliśmy ten czas,normalnie,no prawie normalnie ... jednak zauwazam mala zmiane u meza poniewaz powiedzial cos,ze mama z tata spedzaja sami Święta,opowiadał,ze niedawno byli u rodziny w innym miescie,co u nich słychac,a wczesniej raczej by tego nie powiedzial...
Fakt napisalam do meza sms-a,ale przed wyjsciem obiecal,ze da znac jak dojedzie do domu,tego sms-a napisalam z humorem ; obiecales ;-) ...dojechales? Jeszcze raz dziekuje,ze spedziles z nami wigilie i zycze milej nocy.caluje G...Juz nie napisze do niego,bo faktycznie mogl to inaczej odebrac.
Dzisiaj dopadla mnie tesknota za mezem,ale poradzilam sobie z nia,zajelysmy sie z corka czym innym i spedzilysmy milo czas :-) bylo super.

[ Dodano: 2009-12-27, 14:16 ]
Dzisiaj dopadaja mnie doły istaram sie je zakopywac...zauwazylam ze jak widze albo slysze meza to jest strasznie bardziej tesknie i musze dochodzic do siebie przez jakis czas,a jak go nie widze i nie slysze to jest duzo lepiej,ale jak to zrobic zeby urwac calkowicie kontakt? nie ma takij mozliwosci bo jest corka,ktora bardzo kochamy...wiem,ze to on wybral takie zycie i nie moge mu tego zabronic i wiem rowniez ze musze dac rade z tym zyc pomimo ....
 
     
Kari
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-27, 17:37   

Żono Artura, mam wrażenie, że Twój mąż i sprawa jego powrotu stała się twoim bożkiem. Postaw Boga prawdziwego na pierwszym miejscu i jeżeli taka będzie Jego wola to mąż wróci. Nasz Bóg jest Bogiem zazdrosnym i potrafi mocno mieszać w naszym życiu, abyśmy Go zechcieli tak prawdziwie zauwazyć.

Gentleman, kiedy zrobisz coś dla siebie samego, swojej kochanki, żony i dziecka? Kiedy pozwolisz Bogu zacząć działać w Twoim sercu, na razie wraz z kochanka trwasz w stanie grzechu ciezkiego. Dla Ciebie jest jedna droga w tym momencie, rozstac sie, byc samemu, spowiedz generalna, aby uratowac swoja dusze.
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-29, 13:03   

:mrgreen: Witajcie,
kochani dyskutanci.
Nie chcę wyciszać interesujących Was wątków i szanuję wasze prawo do wypowiedzi, ale muszę tu nieco zamieszać.
Ponieważ dyskusja pomiędzy Wami kąpletnie wyparła wątek żony Artura, rozdzielam te wątki i przenoszę pod adres:

http://www.kryzys.org/viewtopic.php?t=4488
rozmowy z gentelmenem

Mam nadzieję,że nie zastopuje to wymiany poglądów , a da szansę załozycielce tematu na kontynuowanie wątku.

Wasze wypowiedzi zasługują na własny kawałek pola... ;-)
Żono Artura oddajemy Ci pole... :-D
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8