Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  12 kroków12 kroków  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
MĄŻ WYPROWADZIŁ SIĘ I WINI MNIE O TĄ SYTUACJĘ cd
Autor Wiadomość
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-16, 08:33   

Kochana Gabi

bardzo się ciesze , że walczysz ze swoja dumą , dla mnie tez duma była wielka przeszkodą .
Jak człowiek w końcu , dzięki łasce pojmie , co jest najważniejsze to żadne przeszkody nie są mu straszne, żadne trudy i doświadczenia - cel wynagradza wszystko , a droga z Jezusem jest wielką przygodą .

TO BĘDA NAJLEPSZE ŚWIĘTA W ŻYCIU :lol:

Z Bogiem , Z wiara , z nadzieją i MIŁOŚCIĄ
 
     
Jarosław
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-16, 08:48   

Gogol piękne świadectwo Twojej wiary, tak wielkiej iżby góry mogła przenosić.
To Twój czas i Twojego męża. Po tych rekolekcjach przyjmiecie nowo narodzoną dziecinę do swych serc najpiękniej jak umiecie z największą szczerością i pokorą, co sprawi, że święta będą najwspanialsze Waszym odnowieniem miłości.
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-16, 09:00   

Gabrielo........

Z racji Twojego wejścia na troszkę inny poziom rozwoju, albo może lepiej .....otwarcia oczu i inne spojrzenie na siebie i męża powytykam Ci niespójności.
To może Cię zdrzażnić nawet lekko..........ale jak tak będzie, to zanczy, że masz z tym problem ,że masz nad czym popracować.

Piszesz o swojej dumie.............. a ja bym to nazwał po imieniu :PYCHA,nie duma jest do schowania,do systematycznego eliminowania z życia,krok po kroczku.
Twoja PYCHA.
Piszesz:
"Poznałam tam jak bardzo jesteśmy od siebie oddaleni i tak naprawde przez wiele lat łaczył nas tylko ten sam klucz do drzwi."

Kupuję...........fajne określenie,błęboka myśl.Podoba mi się.


Piszesz:"Ja wiem jedno ,że mimo kilku bardzo przykrych wyzwisk w moja stronę,to nie wierze ,że jest MU beze mnie dobrze,że tak naprawde to jego maska,ja nie pozwole już aby tak było.powidziałam ,że mi jest źle i czuje ,że jemu też."

No Gabrielo............ a czy Ty w tym momencie nie unosiłąś sie tak z 30 cm nad podłogą???? Czy jednak waga i grawitacja była większa od pychy?
Gabrielo............ Ty masz wpływ tylko na siebie........na męża bardzo,bardzo ograniczony do oddiziływania swoimi zmianami na niego........nie tym czy Ty pozwolisz czy nie pozwolisz..............chyba że to wszytko pisałas o sobie

Życze Ci aby ta droga zmian była trwała i nigdy się nie zatrzymała

Pogody Ducha
 
     
gogol
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-16, 16:17   

Może niefortunnie to okresliłam ale rzeczywiście pisałam o sobie.A stweirdzenie ,że nie pozwole dotyczy to mojego odczucie .Co do pychy to może masz racje ja to okresliłam duma bo uważałam ,że przez wiele lat cokolwiek sie zdarzyło ciągle ja wyciagalam rękę pierwsza do zgody i to mnie wkurzało.teraz jednak sytuacja sie nie zmieniła ,lecz cos stało sie z moim wewnetrznym JA.Wcale nie jestem ztego powdu wsiekła i nie jest mi przyro z twgo powodu.Mam jaka nieokreslona radośc,że na nowo przygotowuje mu posiłki i nawet podaje?I to jest dla mnie dziwne sama nie rozumie ,a może rozumie,że to co tak strasznie mnie wkurzało ,dzis stało sie syttuacja bezkonfliktową.Ciesze sie ,że na nowo odzyskałam chęc do modlitwy(szczerej modlitwy,której słowa rozumie i czuję) to daje mi siły i radośc.nie oceniam siebie i tego co się we mnie wydarzyło jako cos wielkiego ale jako mała iskierke ,która pomoże mi zacząc nowe życie z mężem.Wierzcie mi jestem szczęśliwa po długim czasie tak sie nie czułam .Modle sie gorąco aby ten entuzjazm szybko nie minął.Modle sie do pana prosząc o siły i światło abym mogła i rozumiała to ,co zmienic moge,jak i rowniez i siłe i moc Ducha aby Pan i dał mi siłe żyć z tym czego nie jestem zmienić sama.A spowiednik z gdyni podpowiedział mi jeszcze ,że mozna modlic sie o mądrość ,która pozwoli odróżnic jedno od drugiego.
Dziekuje WAM,za odpowiedzi,bardzo sie ciesze ,że tu do WAS po czasie trafiłam ,bo jest mi lżej.pozdrawiam.


Jarku wiesz mi cały czas pobytu ,pamietałam i modliłam sie za Twoje małżeństwo.
 
     
kasia1
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-16, 17:07   

gogol napisał/a:
Modle sie do pana prosząc o siły i światło abym mogła i rozumiała to ,co zmienic moge,jak i rowniez i siłe i moc Ducha aby Pan i dał mi siłe żyć z tym czego nie jestem zmienić sama.A spowiednik z gdyni podpowiedział mi jeszcze ,że mozna modlic sie o mądrość ,która pozwoli odróżnic jedno od drugiego.

zauważyłaś, że to dokładnie modlitwa o Pogodę Ducha, którą tak bardzo propaguje tu Nałóg :-)
Gogol, bardzo się cieszę, że wróciłaś tu po 2 latach nieobecności... i że tak szybko otworzyłaś oczy ;-)
Niech Dobry Bóg błogosławi Tobie i Twoim Bliskim.
Pozdrawiam :-)
 
     
marek12b7
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-16, 17:17   

Gogol po prostu przyjemnie się czyta to co piszesz. Bardzo się cieszę :-D
 
     
Jarosław
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-16, 18:41   

gogol napisał/a:


Jarku wiesz mi cały czas pobytu ,pamietałam i modliłam sie za Twoje małżeństwo.

Dzięki Gogol, ja również o Was nie zapomniałem. Życzę powodzenia w trwałym pielęgnowaniu zdobytych na rekolekcjach łask.
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-16, 18:44   

Stara,sprawdzona reguła............. zmieniaj siebie a pod wpływem twoich zmian ma ogromna szansę zmienić sie twoje otoczenie.
A juz napewno zmieni się postrzeganie siebie i otoczenia.

A Modlitwa o Pogodę Ducha jest super do medytacji wieczornych.........gdy ciepło pod koładrą,gdy codzienny obrachunek zakończony,gdy juz nadchodzi sen tak dobrze zasypiać pod wpływem medytacji........świadomości swojej wielkości w małości
 
     
Agnieszka
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-16, 18:59   

Już kolejny raz przychodzi mi do glowy , podczas czytania postu nałoga , o codziennym obrachunku sumienia , podsłyszana historia . Starsza pani , koło osiemdziesiątki , bardzo żwawa , mloda duchem zapytana o sekret swojej " młodości" odpowiedziała - rachunek sumienia . Codziennie od 20 lat . Codziennie .
 
     
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-16, 20:31   

Gogol...Twoje serce drgnęło ! Ruszyło się i widzę, że nie ustanie, póki nie zawalczy i nie zwycięży ! Do przodu Dziewczyno ! Życie jest tylko jedno, szkoda czasu , wal prosta drogą !! Cmooooook !!


Żono Artura !
wiesz, ja pracuje z dziećmi i mam wypracowane swoje teorie, które powstały przez wiele lat pracy, wiele doświadczeń i obserwacji .

Moim zdaniem jest tak :
Świat dorosłych się zawalił !
Co nie musi znaczyć, że dziecko tak samo mocno cierpi jak jego matka.
Rozwód rodziców ZAWSZE jest wielka traumą dla dziecka !! Ale kiedy żona nie ma już męża lub mąż traci żonę , to dziecko NADAL I MIMO WSZYSTKO MA TATĘ I MAMĘ !

A dalej co sie będzie działo z dzieckiem zależy już od reakcji i pracy rodziców lub rodzica.

Nie wiem co takiego sie u Was dzieje, że takie właściwie małe dziecko jak Laurka, tak ostro krytycznie i właściwie mocno histerycznie reaguje na ojca ?? Hm....skoro w sytuacji bycia z koleżankami potrafi z ojcem normalnie i swobodnie rozmawiać ??

Wydaje mi się, że Twoja córka mocniej niż Wasze rozstanie , przeżywa Twoją traumę, Twój ból, Twoja rozpacz i Twoje cierpienie !
Przez to Ona cierpi tak potężnie !! Cierpi przy Tobie i dramtycznie opowiada się po Twojej stronie przy ojcu !

Poczytaj o Zespole PAS ( zespół dziecka i rodziców rozwiedzionych) Jesteście klasycznym przypadkiem !
Dziecko porzucone w sytuacji walki rodziców , zajmuje stanowisko po stronie jednego z rodziców i działa histerycznie , lekowo itp.

Twoje dzieco znalazło się w ogniu Waszej walki o sobie, o małżeństwo , widzi ogromny ból, który z czasem zacznie Jej sie kojarzyć z czymś okropnie złym i sama zacznie zachowywac się niewłaściwie ( patrz - podniosła rękę na Ciebie ). Myślisz, że Ona odreagowuje sobie złośc na ojca na Tobie ?? Nie....Ona odreagowuje swoja złość na Ciebie na Tobie !.
Dlaczego zlość.....bo byc może Laurka czuje, że jest tu kartą przetargową....Bo mama ciągle krąży na około ojca .Mama umawia się z ojcem, w sprawie dziecka ( jakies tajemnice przed Laurką ??) . Tak mama osiąga to czego potrzebuje - kontaktu z ojcem - kosztem i pod przykrywką rozmowy o Laurce, o Niej , bez niej, za plecami itp.

Ile tych spotkań o Niej i ile tych ważnych spotkan ?? Co wtedy czuje dziecko, co wtedy robi dziecko , kto sie Nia zajmuje, pod czyją opieka itp ??

To dziecko widzi ojca drania i mamę obolałą, ciągle cierpiącą, tłumaczącą Jej ojca, główym tematem jest ojciec, sms od ojca, smsy do ojca, mama każe sie spotykać, nie każe sie spotykac, analiza na tysiące części ojca, zachowań córki - no i córka wysiada i wysiądzie jeszcze bardziej !

Dziecko tu bardziej dorosłe od matki !
ojciec odszedł i już ! Koniec kropka ! Mamooooo, jestem ja, Laurka i Ty....damy radę bez Ojca !!

Żono Artura poczytaj swoje posty, zobacz o czym Ty piszesz - mąż i Laurka, Ty i mąż - konfliktu, trudne , dramatyczne rozmowy....dzisiaj dzwonił, dzisiaj napisał smsa, treś tego smsa, ja mu odpisałam itp.

Gdzie w tym wszystkim jesteś TY ??????
Gdzie jest Laura ?

Laura jest ciągle kartą przetargową !
Ale jeżeli Ty tego nie widzisz, to Ona widzi to doskonale !!

To Ona mówi STOP ojcu.....
Ale Ty Jej na to nie pozwalasz !
Bo TY ciągle tego STOP nie powiedziałaś !

Uwierz mi , dzieci po traumatycznych przeżyciach , które mają rodzica , który potrafi ogarnąć sytuacje i szybko sie pozbierać - wychodzą z tego przeżycia pozbierane , z rana w sercu - ale zyją !
Rana w sercu Twojego dziecka nie może sie zabliźnić, bo Twoja rana też sie nie bliźni .
Treścią Twojego żyja jest mąż ! Nie TY sama ani Twoje teraz zycie....ale mąż i Jego życie !
Laura pokazuje Ci, że ma tego dosyć !
To nie Laura potrzebuje terapeuty Żono Atrura, ale TY !

Prześwietlenie głowy - toż to dramatyczne stwierdzenie....a to przecież chore zatoki ! Nie bagatelizuję....ale przypatrz się swoim dramtycnym słowom, stwierdzeniom....jeden wielki dramat ...a to przecież życie . Nie strasz dziecka ani męża takimi dramatycznymi stwierdzeniemi, słowami. Zaogniasz a nie gasisz !
Mówisz - problemy z Laurą - dramat w słowach, telefon do mojca ....po co Ci On ? On odszedł...problemy z Laurą to Ty i Laura !!

Kurcze, Żono Artura, Ty masz dobrą wolę....ale Twoje cierpienie przysłania Ci oczy, stało się treścią Twojego życia....Laura przy Tym wysiada - podnosi rękę - zauważ to i zatrzymaj !

Wiesz w terapii dziecko z zaburzonym zachowaniem jest DELEGATEM rodziny i pokazuje , że w tej rodzinie cos się dzieje ! Odrzucam tu każde działanie terepeuty tylko z dzieckiem ! Uważam to za niedopuszczalne i nieuczicwe , jeżeli terapeuta czy psycholog zgodzi sie pracować tylko z dzieckiem . Uważam, że jeżeli decydujesz sie na terapię to albo Ty sama albo Ty i dziecko, mądry terapeuta zaproponuje zaproszenie ojca - wiem, że Tobie to byłoby najbardziej na rękę , ale pamiętaj - że to Ty zostajesz z tym dzieckiem, więc ojciec teraz do kompletu , jest sytuacją sztuczną na teraz i nieprawdziwą, co też od nowa zaburzy i Ciebie i dziecko !

Jestem święcie przekonana, że gdybyś pozwoliła, to Laura ułozyłaby sobie poprawne stosunki ze swoim ojcem....ale Ty, byc może podświadomie na to nie pozwlasz , robisz coś, czego tutaj nam nie pokazujesz...widzę tylko to, że dziecko jest namawiane na kontakt z ojcem ale czemus nie chce . To sytuacja dla mnie dziwna ! Ponieważ Laura jest za mała , żeby tak własnie reagować i za duża, żeby nie widziec czegoś, czego my tu nie widzimy.
Musisz uwierzyć, że za czynami MIŁOSCI idą czyny MIŁOSCi....dlaczego tak sie nie dzieje ??

Żono Artura, Ty musisz wrócić troche do tyłu i od nowa zacząć się zatrzymywać, uspokajać i wyciszać , to widać nie jest do końca jeszcze przerobione i przepracowane. Byc może coś sie przyspieszyło, co zaburzyło. Trzeba wrócić .

Matko, a Ty czekasz na spotkanie z Atrurem i to znowu jest treścią.....ech....
Wiesz, na Twoim miesjcu odpuściłabym to spotkanie !!! A ten czas spędziła z córką !! Więcej będzie z tego zysków niz ze spotkania z Arturem !

Ale się rozpisałam , juz się za to nie lubię...za dużo słów ...ale tak zostawię.

Podsumowując :
Żono Artura, moim zdaniem Twoja córka cierpi potężnie, ponieważ już zbyt długo oglada Twoje cierpienie ! Każde dziecko chce mieć fajnych i wesołych i radosnych rodziców. Wam sie małżeństwo wali.....ale to nie znaczy, że Ty będziesz cierpieła do końca zycia ! Im szybciej sie podniesiesz, tym szybciej Twoje dziecko będzie miało fajną i wesoła mamę. W innym wypadku destrukcyje zachowania dziecka będą się częściej pokazywały aż do ucieczki od tego co widzi . Ucieczka mam na mysli rózne i wszystkie jej formy i przejawy. Pozdro !! EL.
 
     
robika
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-16, 21:00   

żono ARTURA -EL.pisze święte słowa i bardzo mądre!wczytaj się raz,drugi i dziesiąty,jak nie dociera(ja tak musiałam swego czasu)....

nawet Twoja zmiana nicku mi osobiście nie przypadła do gustu,,ŻONO ARTURA"...najpierw ,,Porzucona",TERAZ ,,żona Artura",jakbyś nikim innym poza tym nie była....
takie osaczenie męza nawet w nicku!.....

czytaj EL.i zastanów się ,co robisz....
pozdrawiam!
 
     
gogol
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-16, 21:35   

Zaglądam tu zwielka radościa,dzis jeszcze większa bo doszła juz do mnie pozycja tak bardzo tu polecana"Urzekajaca" juz przewertowanie pare kartek stało sie dla mnie urzekające i intrygujące.Przygotowuje wygodna pozycje relaksu i do dzieła czyli do dokładnego rozwaznego czytania.Wiecie bardzo mi sie to wszystko podoba .teraz wiem Pan sie o mnie upomniał bo chwilowo schowalam go do szafy i pokazywałam tylko w niedziele.
Dziekuje Wam wszystkim i obdarowuje każdego z Was osobno cząstka mojej radości i pokoju Ducha.
JEST MI TAK DOBRZE :lol: :-D
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-16, 23:30   

Gabi super .

"Urzekająca "- jest dla prawdziwych kobiet - takich co patrzą sercem . Teraz to wiesz .
 
     
żona Artura
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-17, 11:11   

EL.,
EL. napisał/a:
Rozwód rodziców ZAWSZE jest wielka traumą dla dziecka !! Ale kiedy żona nie ma już męża lub mąż traci żonę , to dziecko NADAL I MIMO WSZYSTKO MA TATĘ I MAMĘ !

ja o tym dobrze wiem i to powtarzam Laurze i mojemu mężowi,na poczatku jak nas zostawil to ja go prosilam wrecz blagalam zeby walczyl o corke,zeby mial z nia jak najwiecej kontaktu...
EL. napisał/a:
Nie wiem co takiego sie u Was dzieje, że takie właściwie małe dziecko jak Laurka, tak ostro krytycznie i właściwie mocno histerycznie reaguje na ojca ?

wiesz ona byla swiadkiem tago wszystkiego.psycholog mi powiedzial,ze corce zapadlo w pamieci i to bardzo to,ze ktoregos razu jak byl zly chwycil ja ze zlosci i dal jej lanie,bardzo ja to bolalo i byla w szoku bo nigdy nie byla bita,ze kopnał jej,naszego psa,ze pobil mame,i jej słowa:kontaktowal sie z ta baba chociaz obiecywal i przyzekal na Boga i babcie,ze nie ma z nia kontaktu i nigdy nas nie zostawi,a klamal,zeby te prezenty,ktore daje jej,lub chce dac niech daje dzieciom Marty,niech z nimi sie spotyka.
EL. napisał/a:
Hm....skoro w sytuacji bycia z koleżankami potrafi z ojcem normalnie i swobodnie rozmawiać ??
rozmawialismy z nia na ten temat,wiec odpowiedziala,ze nie chce zeby kolezanki w szkole wiedzialy jak jest teraz u nas w domu,ze tata nie mieszka z nami - wstydzi sie ! corka chodzi do szkoly Salezjanskiej i nie ma w jej klasie i raczej w calej szkole podstawowej dziecka,ktore wychowuje sie w rodzinie niepelnej,jest jej z tym zle,wstydzi sie.Myslalam zeby ja przeniesc do innej szkoly,ale ona nie chce...
EL. napisał/a:
Wydaje mi się, że Twoja córka mocniej niż Wasze rozstanie , przeżywa Twoją traumę, Twój ból, Twoja rozpacz i Twoje cierpienie !
Przez to Ona cierpi tak potężnie !! Cierpi przy Tobie i dramtycznie opowiada się po Twojej stronie przy ojcu !
nie pokazuje jej po sobie ze jest mi ciezko,usmiechamy sie razem wyglupiamy,wychodzimy na lyzwy,na spacery z psem,ogladamy tv,juz zachowuje sie tak jak byl maz,jak byl w pracy czy szedl na nocke czy byl na caly dzien w pracy
EL. napisał/a:
Twoje dzieco znalazło się w ogniu Waszej walki o sobie, o małżeństwo , widzi ogromny ból, który z czasem zacznie Jej sie kojarzyć z czymś okropnie złym i sama zacznie zachowywac się niewłaściwie ( patrz - podniosła rękę na Ciebie ). Myślisz, że Ona odreagowuje sobie złośc na ojca na Tobie ?? Nie....Ona odreagowuje swoja złość na Ciebie na Tobie !.
Dlaczego zlość.....bo byc może Laurka czuje, że jest tu kartą przetargową....Bo mama ciągle krąży na około ojca .Mama umawia się z ojcem, w sprawie dziecka ( jakies tajemnice przed Laurką ??) . Tak mama osiąga to czego potrzebuje - kontaktu z ojcem - kosztem i pod przykrywką rozmowy o Laurce, o Niej , bez niej, za plecami itp.

El mozliwe,ze jest zla na mnie,tylko dlaczego,jak po tej calej sytuacji posadzilam ja i z nia rozmawialam,co sie stalo,dlaczego to zrobila i ze jest mi bardzo przykro z tego powodu co sie stalo odpowiedziala,ze jest zla na tate.
Laura nie powinna czuc ze mamy jakies tajemnice przed nia,bo za kazdym razem jak mam sie spotkac z mezem to sie jej pytam,a moze pojdziesz ze mna na spotkanie posmiejemy sie,cos zjemy,spedzimy milo czas.El to powiedz mi jak mam sie kontaktowac z mezem jezezli chodzi o rozmowe o naszej corce,zeby ona nie byla swiadkiem tych rozmow? Ja nie musze sie kontaktowac z mezem bo uwierz jak nie mam z nim kontaktu to jest mi lepiej zaczynam normalnie funkcjonowac,ale nie moge sie z nim nie kontaktowac ze wzgledu na corke i na meza,nie mam takiego prawa i nie chce zeby maz mi zarzucil czy corka w przyszlosci ze to moja wina,ze to ja zawinilam ze nie maja ze soba kontaktu,to prze ze mnie...
EL. napisał/a:
Ile tych spotkań o Niej i ile tych ważnych spotkan ?? Co wtedy czuje dziecko, co wtedy robi dziecko , kto sie Nia zajmuje, pod czyją opieka itp ??
El,jak mam pomoc ojcu nawiazac kontakt z corka,jak ? Jak mam powiedziec ojcu,jak zachowuje sie dziecko po kazdym jego sms-ie,kierowanym do mnie,co powiedzial psycholog,jak mozemy jej pomoc,mam pisac do meza sms-y czy wyslac list i wszystko opisac?To bedzie drugie spotkanie w przeciagu tych 7 miesiecy jak maz nie mieszka z nami,chce mezowi powiedziec o zachowaniach corki o jej reakcjach,on w tym nie uczestniczy i nie zdaje sobie chyba sprawy jak to dziala na corke,chce mu przedstawic fakty,suche fakty...moze masz inny sposob zeby to zrobic? Moze tym razem uda mi sie meza namowic na to zeby poszedl razem ze mna i corka do psychologa,moze jak psycholog powie mezowi o odczuciach corki o tym co w niej siedzi to zrozumie i zacznie sie zastanawiac nad tym co robi,wysylajac sms-y,kupujac nie przemyslane ksiazki...
El staram sie zyc bez meza,ale to ona nie daje nam o tym zapomniec,jak mam chronic corke?Jak bede starac sie mowic mezowi ze na razie ma sobie darowac kontakty z corka,zeby dal jej czas to uslysze zarzuty ze manipuluje corka,ze utrudniam jej kontakty z nim...Co ja mam robic? Nie rozmawiac z ojcem o corce,nie chronic dziecka?
EL. napisał/a:
Jestem święcie przekonana, że gdybyś pozwoliła, to Laura ułozyłaby sobie poprawne stosunki ze swoim ojcem....ale Ty, byc może podświadomie na to nie pozwlasz , robisz coś, czego tutaj nam nie pokazujesz...widzę tylko to, że dziecko jest namawiane na kontakt z ojcem ale czemus nie chce .

i tu wracamy do poczatku,corka w ten sposob chce ukarac ojca za to co zrobil (zostawil,oklamywal,zbil ja,kopnal psa,pobil mame)Psycholog powiedzial,ze ma nadzieje,ze za jakis czas te wspomnienia beda bardziej zamazane,nie bedzie do nich podchodzila tak emocjonalnie,ale nie na dzien dzisiejszy...
EL. napisał/a:
To nie Laura potrzebuje terapeuty Żono Atrura, ale TY !
ja rownież chodze do psychologa nie tylko corka, El nie chcodze z corka do tego samego bo ona chodzi do dzieciecego,ja chodze do innego i chodze jeszcze dodatkowo do psychologa onkologicznego,pracuje nad soba...
EL. napisał/a:
Uważam, że jeżeli decydujesz sie na terapię to albo Ty sama albo Ty i dziecko, mądry terapeuta zaproponuje zaproszenie ojca
tak terapeuta proponowal zaproszenie meza,powiedzialam o tym mezowi,wiesz co mi odpowiedzial,corka sama musi chciec kontaktu z ojcem,a po za tym po co z nia chodze,po co sie pytam co robic,przeciez chyba mam swoj rozum i jako dobra matka powinnam wiedziec co mojemu dziecku potrzeba bo na psychologie ida osoby ktore maja problem sami ze soba...
EL. napisał/a:
Prześwietlenie głowy - toż to dramatyczne stwierdzenie....a to przecież chore zatoki ! Nie bagatelizuję....ale przypatrz się swoim dramtycnym słowom, stwierdzeniom....jeden wielki dramat ...a to przecież życie . Nie strasz dziecka ani męża takimi dramatycznymi stwierdzeniemi, słowami. Zaogniasz a nie gasisz !
Mówisz - problemy z Laurą - dramat w słowach, telefon do mojca ....po co Ci On ? On odszedł...problemy z Laurą to Ty i Laura !!
to nie jest dramatyczne stwierdzenie,moj maz czepia sie slow,chce dokladnie wiedziec jakie badania bedzie przechodzic corka,zarzucil mi juz ze nie poinformowalam go o jakims tam badaniu,powiedzialam ze poinformowalam,a on do mnie ze nie bo powinnam mu powiedziec dokladnie jakie to badanie,wiec teraz pisze dokladnie jak mam miec RTG glowy to tak pisze,jak mam miec TOMOGRAFIE to tez tak pisze zeby nie bylo zadnych niedomowien .Natomiast jak nie zadzwonie,albo nie poiadomie sms-em ze dziecko jest chore i nie poszlo do szkoly to ma pretensje ze jak on ma uczestniczyc w wychowaniu dziecka jezeli ja go o takich rzeczach nie informuje,nie moge powiediec ze to przeciez byl Twoj wybor i powinienes sie z tym pogodzic to ty z tego zrezygnowales to mowi,ze utrudniam mu normalne kontakty z dzieckiem i z nim walcze corka...
EL. napisał/a:
Matko, a Ty czekasz na spotkanie z Atrurem i to znowu jest treścią.....ech....
Wiesz, na Twoim miesjcu odpuściłabym to spotkanie !!! A ten czas spędziła z córką !! Więcej będzie z tego zysków niz ze spotkania z Arturem !
El ja nie czekam na spotkanie z Arturem,ale jestem rozdarta,nie wiem jak powinnam juz postepowac,wiem ze maz powinien ponies konsekwencje swojej decyzji bo to on zrezygnoal z tego wszystkiego,ale jak to zrobic,zeby nikt mi nic nie zarzucal,zeby nie palal do mnie nienawiscia,zeby corka nie powiedziala ze zrobilam cos nie tak nie wiem...
Nie czekalam na odpowiedz na sms-a meza,ale wczoraj przyslal i nie przyslal go do mnie tylko do corki :
Laurunia przekaz mamie,ze bede jutro o 18:30,dziekuje TATA
El,musialam odpisac :
Czesc,Laura przekazala mi wiadomosc od Ciebie,ale prosze zebys kontaktowal sie ze mna a nie z dzieckiem i nie robił z corki poslanca.Prosze o podanie jeszcze miejsca gdzi e sie spotkamy.
odpisal tam gdzie ostatnio.
odpisalam:
ok,to jestesmy umowieni jutro o 18:30 w Karczmie.Milego wieczoru i sie podpisalam.
 
     
samotna
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-17, 13:05   

żona Artura napisał/a:
El ja nie czekam na spotkanie z Arturem,ale jestem rozdarta,nie wiem jak powinnam juz postepowac,wiem ze maz powinien ponies konsekwencje swojej decyzji bo to on zrezygnoal z tego wszystkiego,ale jak to zrobic,zeby nikt mi nic nie zarzucal,zeby nie palal do mnie nienawiscia,zeby corka nie powiedziala ze zrobilam cos nie tak nie wiem...


Myślę, ze czekasz.....
i robisz wszystko, zeby tylko nie pałał do Ciebie nienawiścią, a jak zechce pałać to tak będzie....
Zrozum jedno - cokolwiek byś nie zrobiła nie masz gwarancji, że nikt niczego teraz
czy w przyszłości Ci nie zarzuci.... .
Raczej śmiem twierdzić, ze jak się chce zarzucić to się zarzuci....
jak się chce psa uderzyć kij zawsze się znajdzie...
klasyka....nawet wyciągnie się najgorszą duperelę, zeby zasiać ziarno winy.....
Miejmy jednak nadzieję, że nie o to tu chodzi....

Zrobiłaś już wiele ku naprawie stosunków między córką a jej tatą, a tak naprawdę
to jest problem Twojego męża...nie Twój - Ty masz nie manipulować - stawać
w prawdzie i tyle....reszta należy do do Twojego męża i córki....
Zbyt wielką odpowiedzialność wziełaś na siebie i to za coś na co tak naprawdę
nie masz wpływu.
Moim zdaniem - mąż nie powinien mieć pretensji o to czy informujesz
go w szczegółach o kazdej najmniejszej chorobie
i badaniach córki czy też nie. Jest to tylko i wyłącznie Twoja dobra wola...równie dobrze
może sam uczestniczyć w życiu córki....

Ostatecznie sam wypisał się na własne życzenie z bycia mężem i ojcem na codzień. Gdyby był tam gdzie jego miejsce - wiedziałby na bieżąco co dzieje sie z córką.

Mam wrażenie, że chcesz zapanowac nad całą sytuacją...., a tak najzwyczajniej
się nie da..., wszystko mężowi tłumaczysz- wyjaśniasz- podsuwasz pod nos
jak dziecku.....niemalże gotowe rozwiązania..... moze daj mu być ojcem......takim
na miarę dzisiejszego dnia.... .
Moze warto poinformować męża, ze Ty już przestajesz wtrącać się w relacje
między nim a córką, że Twoja rola już na tym etapie sie kończy, ze teraz
to on powinien wykazać inicjatywe jak zbliżyć się do córki i jak pracować nad wzajemnymi realacjami, bo tylko oni sami mają na nie wpływ... .
To oczywiście moje zdanie i napisałam to co myslę, aczkolwiek to Twoje życie
i Twoich bliskich, więc i decyzja jak postępować równiez powinna być Twoja.
Pozdrawiam

No i trzeba mieć świadomość, ze podjęcie takiej decyzji o jakiej napisałam wyżej
może wiązać się z ograniczonymi kontaktami z mężem. Teraz właśnie córka jest tym jedynym łącznikiem pomiędzy Tobą a wspołmałżonkiem, czy aby nie tego się boisz....,
czy aby pozostawienie ich samym sobie nie spowoduje, że wypuscisz z rąk jedyny sznurek
za który jeszcze możesz pociągać...
Przemyśl to....o co i kogo chodzi najbardziej...????
Kto lub co jest priorytetem...?????
Ostatnio zmieniony przez samotna 2009-12-17, 13:23, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9