Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  12 kroków12 kroków  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Jest mi potwornie ciężko, bo go kocham
Autor Wiadomość
margolcia
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-10, 18:48   

cześć dziewczyny,
generalnie sobie radzę,
ale np. wczoraj nie radziłam sobie zupełnie.

dziewczyny i chłopaki , ale się za Wami stęskniłam,
bardzo.
czy w waszych związkach poprawa?
czasem czytam kto tu i co pisze,
i nie wierzę, że te schamaty co chwila
powtarzają sie w coraz innych zyciorysach. koszmar.
u mnie taki schemat, ze panna była schowana do ubiegłego tygodnia.
a teraz wylazła i jest mało romantycznie.
romantyzm znika jak sie pannę wyciągnie na swiatło dzienne.

Danusia, jak ostatni raz Cię czytałam, miałam wrażenie ze wychodzisz z kryzysu.
jest poprawa?
El, a Ty trochę odpoczywasz od forum, czy bezustannie sie udzielasz
potrzebującym.
a tak w ogóle to bardzo sie stęskniłam, tylko nie mam co pisać.
wszystko przeanalizowałam już w swoim związku,
chyba jestem przygotowana do zycia, tak myslę.
jakąs stabilizację mam i mnóstwo ludzi wokół.
po historii z moim mężem wnioski jakie mi sie nasuwają sa takie,
że w ludziach znajdują sie niesamowite pokłady dobra.
Doświadczam tego co dzień i co dzień dziękuje Bogu że tak jest.
Pierwszą pomoc uzyskałam od Was na tym forum
i nigdy Wam za to nie przestanę byc wdzięczna.
 
     
Monika36
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-11, 11:11   

Margolcia
Zauważam , że pomimo tego braku romantyzmu i tak jesteś w super formie. Bardzo podoba mi się Twoja postawa i wola pokonania tej troski. Wiem , że to bardzo trudne, ale Ty radzisz sobie doskonale.
Czyli jednak... jak facet się wyprowadza , to sprawa często jest o tyle poważna , że gdzieś w ciemności ma ukrytą panienkę i w pewnym momencie prawda ... wychodzi na jaw.
Smutne to.
Trzymaj się dzielna kobietko.
 
     
Anula1
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-11, 16:30   

Margolciu kochana! Serdeczności i spokojności Ci życzę. Mi też Ciebie brakowało. Dzielna jesteś.
 
     
margolcia
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-11, 18:40   

Witaj Anulka
mi tez Was brakowało.
Moniczko,
chyba tak jest, że jak ktos sie wyprowadza to nie na gorsze.
trzeba wielkiej siły i determinacji, by sie uwolnic od tego zwykłego życia,
miłości żony, wieczorów z dziećmi.
nawet jesli wszystko w domu było super, nie jest łatwo,
a co mówic jesli są jakieś problemy.
Mój mąż znalazł tą siłę, teraz musi mu jej wystarczyc na długi czas,
bo niczego mu nie ułatwię.
ale nie zjem go, juz nie.
może akurat będzie szczęśliwy?
jesli panna jest gwarantem szczęścia, to ma pełną gwarancję.
dozywotnią ( jego lub panny).
 
     
malek
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-12, 10:16   

Witaj Margolciu!
Coś mi się wydaje, ze na tym samym etapie jesteśmy....romantyzmu nie ma...jest pewien cynizm. Przynajmniej ja się tak czuję...stąpam nawet pewnie po ziemi,nie mam złudzeń-zakochana para spaceruje za rączkę,a mąż ma już ksywę Marcinkiewicz i go to nie wzrusza. Na szczęście to jest poza mną, tak jak jego teksty w mailach są jak ograna płyta- ciagle to samo...nie wywołują emocji. To on zaczyna się denerwować...bo pokrzyżowałam jego plany nie zgadzając się na rozwód.
Twierdzi, że złośliwie, ale ja wiem co mi w duszy gra i może sobie gadać. Małżeństwo to świętość i ja nie złamię przysięgi danej przed Bogiem. Nadal nie ustaję w modlitwach o jego i jej nawrócenie

Czekam na termin sprawy o separację i jestem pewna swego- nie zmusi mnie do rozwodu...moja połowa domu mi wystarczy, nie jest to już jego karta przetargowa, ile dostanę alimentów tyle dostanę, niech sąd zadecyduje. Nawet jak spreparuje dowody i zostanę uznana za winną...tak, tak..przyznał, że miał taką propozycję od prawniczki. Niezłe prawo! Bóg zna prawde i to mi wystarczy.

Wielkie podziekowania...szczególnie dla nałoga i El- wybili mi skutecznie rozwód z głowy :-)
Pozdrawiam Wszystkich!
 
     
margolcia
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-12, 15:11   

część Gosia,
wieki Cię nie słyszałam.
mhm, czyli u Ciebie podobnie.
mój tak nie spaceruje, to obciach, pracują w szkole.
a tam moje dziecko i panny.
ale widzę, że u Ciebie nieźle?
szok minął, Gosieńko?
i rozwodu mu nie dasz?
i wziełabys go do domu, jakby chciał Gosiu?
umkneła mi Twoja historia,
napisz mi co u Ciebie,
albo podaj wątek, gdzie to opisałaś.

Ciesze sie, że osiągnęłas stabilizację.
widzę, że też zmieniłas opis na separację.

Calineczko, dałam Ci priva.

och dzieczyny,
nie wiecie nawet jak bardzo sie cieszę , ze tutaj trafiłam.
:)
m.
 
     
malek
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-12, 22:11   

Oj dzisiaj udało mu się mnie wyprowadzić z równowagi....przez telefon: w złośliwym tonie "nie zgadzam się na podział domu", po czym po 10 minutach "umów nas do notarisza". Przy tym innymi słowy słuchałam, że jestem beznadziejna, robię mu na złość, bo nie chcę rozwodu tylko fikcyjnej separacji. Teraz przysłał maila, ze mu na rozwodzie nie zależy! Schizofrenia?

Kupił córce aparat cyfrowy....mam włożyć jej kartę sd, która jest w domu. Było na niej 5 moich nagich zdjęć zrobionych kiedyś przez niego. Żaden dla mnie wstyd.
Sarkastyczny tekst męża: " Miałem pomysł, żeby je zabrać cha cha...ale nie jestem świnią". Jest świnią, że taki miał pomysł...co chciał zdjęcia zamieścić w necie czy mnie postraszyć? Dla mnie sięgnął dna, pytanie czy się odbije, czy bedzie jeszcze głębsze!

W zeszłą sobotę i teraz trzecią w tym tygodniu noc spędza u mamy...jakieś to nienormalne. Kochanka taka tolerancyjna, luźny związek czy co?
 
     
margolcia
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-12, 22:20   

Gosia,
zabierz mu te zdjęcia,
tylko prosze Cie , nie kasuj,
wierzę, że są piekne i warte zachowania.

czy jest jakies dno, które facet może osiągnąć?
mój mąz spada, spada i ciągle mu do dna daleko.
 
     
kangoo
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-12, 23:48   

dziewczyny wydaje mi sie ze nam aby upasc do dna,nie trzeba wiele,ale nie oni(nawiazuje tez do mojego meza,ktory klamie i czerpie korzysc z pogrzebu przyjaciela)
 
     
malek
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-14, 16:37   

Kochani, czy to jest możliwe, że jak mój mąż odpowie nie zgadzam się na separację to bez uzasadnienia, to jest po sprawie? Moja prawniczka wściekła, że mimo jego świetnych warunków, ja nie zgadzam się na rozwód stwierdziła, ze pozostanie mi tylko złożenie pozwu o alimenty i nic więcej nie wskóram. Nic takiego wcześniej nawet nie wspomniała....nie składałabym pozwu o separację wcale, bo w takim razie po co? Tylko na tym stracę dużo pieniędzy!
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-15, 08:22   

Malku????? a co ważniejsze????? kasa???? czy postawa?kasa (ta ewentualna kasa)czy spokój ducha?świadomość samospełnienia?świadomość stanięcia w prawdzie?

Malek................ mnie chciwość i "wiara" w tzw. sukces,w kasę zaprowadziła na krawędż życia.
Kasa jest potrzebna,niezbędna do życia............ale nie za wszelką cenę.Zaufaj Bogu,tak do dna,bezwarunkowo.
Ale sama pracuj tak jakby wszystko zalezało od Ciebie.Bądż przygotowana na rozprawe,bądż rozwazna w słowach i czynach................ ale wszystko co robisz,efekty swoich działań powierzaj Bogu.Juz w momencie gdy podejmujesz wysiłek ,efekty tego wysiłku powierz bezwarunkow .Wtedy nawet jak nie wychodzi ,to możesz powiedzieć soebi ,nawet głosno,z usmiechem:WIDOCZNIE NIE BYŁO TO DLA ,MNIE!!!!!!!!!!
To działa Malek.
Od kilku lat mam tego namacalne dowody

Modlitwa O Pogodę Ducha i .................do przodu.

Pogody Ducha
 
     
malek
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-15, 15:00   

Wiesz nałóg tutaj nie o sukces chodzi, tylko celowość działań. Po co moje zbieranie dokumentacji i składanie pozwu o separację, skoro on może sobie go odrzucić, bo wie, że zostanie uznany winnym i po sprawie. A chciałabym wiedzieć na czym stoję...
Jeżeli tak rzeczywiscie jest, to prawo jest chore.
Ja wiem, że finansowo tylko stracę na separacji...mogłabym mieć cały dom i "święty" spokój...ale spokoju ducha bym nie miała. Wolę żyć skromnie, a patrzeć w lustro i widzieć w nim kobietę, która walczyła do końca o małżeństwo...choć kosztuje mnie to dużo ataków z jego strony- moja separacja to "fikcja, brak zgody na rozwód to zemsta". Dla mnie nadzieja, że może kiedyś....

Nałóg zostałam uświadomiona, że jestem złodziejką, bo "ukradłam" swoje pieniądze z konta i już byłam gotowa je z powrotem mu przelać....gdyby nie świadomość, ze mam dzieci i analiza Twojego postu do żony Artura <dałabym mu wszystko, to on wietrzyłby podstęp i atakował o co innego>
Jego zdaniem jestem kłamcą, bo to nieprawda, że on dzieci zostawił...tylko dlaczego synek dzisiaj mówił, że mu strasznie smutno po religii, bo było o rodzinnych Świętach;
jestem manipulantką, bo przecież on chce zapisać dzieciom swoją połowę domu....no tak, ale w zamian za rozwód; jestem katoliczką od stosów, albo od Rydzyka, albo moherową....a ja jestem katoliczką, która chce być blisko Boga, bez pychy, świadoma swoich upadków i błądzenia.

Wiesz Nałóg po co to wyżej pisałam? Nie po to, żeby znowu opisywać jaki on be...on jest chory i wszystko co robi jest chore, to po co o nim pisać? Piszę dla tych, co są na początku drogi, bo te zachowania to schematy, bo jestem na takim etapie, że już chyba wiem jaka jestem i wiem czego chcę (w końcu) i tego się trzymam...choć sił czasem mało. Traktuję to co on do mnie mówi i pisze najczęściej jak mowa trawa.

Bawiłam się przez chwilę w jakąś krucjatę....tłukłam mu do łba różne rzeczy, ale to tylko go rozwścieczało (prawda okropnie boli!), a przecież ja jestem ostatnią osobą, którą posłucha...cisza, tak teraz cisza! Wracam do ciszy i cały czas modlitwa! Obym wytrwała! Upadki pewnie będą.
Dzięki nałóg, ze jesteś!

[ Dodano: 2009-12-15, 17:36 ]
BOŻE ginę!
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-15, 18:46   

Malek.
Lęki są wytworem wyobrażni i narzędziem w łapach "kusego".Lęki podsuwa "kusy" by zniewolić człowieka.
Lęki są przyczyną do totalnego uzależnienia od tego co było.
Malek.................. jesteś .............no czym ....albo kim jesteś?????? blondynką..............!!!!!!! Nie .może jednak brunetką................ albo masz 60 lat i jesteś "starą babą jędzą"?????
Prawda?czy fałsz??????

Giniesz????? a może jednak żyjesz.............. tylko śnisz o tym co było,a nie jest.........i żale Cię ogarniają za tym co było,co Ci znane.
Śpisz.
Budzisz się,przebudzasz sie i lęk ,paraliżujący lęk nie pozwala Ci spojrzeć w tej chwili na rzeczywistość.......Ale boisz sie otworzyć szeroko otwarte oczy na to co dziś,co jutro.

Ale to już jest...............Twój chłop zdurniał,zachorował,na głupotę zwaną zdradą.

I manipuluje winą,krzywdą............zamienia winę na poczucie krzywdy............. zamienia poczucie winy na obwinianie.

Ale czy to jest rzeczywistością????? Nie............ to ułomność zwana "popapraniem"

Malek.

O Boże, użycz jej pogody ducha,
abym godziła się z tym,
czego nie mogże zmienić,
odwagi, aby zmieniała to,
co może zmienić,
i mądrości, aby odróżniała jedno od drugiego.
 
     
malek
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-15, 19:14   

Dlaczego tak się czuję...on jest chory, ale...
Nałóg zadzwoniła jego, myślałam kiedyś, że nasza wspólna przyjaciółka i zaczęła cytować jego słowa, nie dosłownie całe jego zdania...że jej się skarżył po tym, jak się wydała zdrada, opowiadała że byłam beznadziejna, że go nienawidzę, ze się mszczę, że żadna ze mnie katoliczka...raczej moher (na rekolekcje w zakonie się nie nadaję) i dlatego też nie chcę dać mu rozwodu, że jak go kocham to powinnam dać mu rozwód, jak i ona dała, ze jak ją zmuszę do zeznawania w sądzie, to będzie musiała mówić, ze się skarżył i co ona o tym myśli!
Boli jak cholera, bo wiem jak było! Dlaczego skoro są przyjaciółmi od 20 lat, to przez 12 lat małżeństwa jej sie nie skarżył?!...tłumaczył się jej, że nie mówił prawdy, bo wyszłoby, ze jemu Irkowi się coś w życiu nie udało i ona...uwierzyła. Zdjęcie na plaży miesiac przed zdradą, on szczęśliwy! Jej odpowiedź: tylko udawał szczęście...opowiadał koleżankom jaka jestem wspaniała i jak sobie radzę z dziećmi i pracą...tego nie umiała zanegować.
Jeżeli przekonał ją, to przekona i sąd....zawsze był niesamowicie przekonywującym mówcą. Co robić!? Sił mi już brak!

[ Dodano: 2009-12-15, 19:17 ]
Wyryczałam sie i już się zaczynam uspakajać. Boże Ty znasz prawdę!
 
     
Satine
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-15, 19:50   

Malek, po pierwszym zdaniu od tej kobiety, odłożyłabym słuchawkę........Po co w ogóle z nią rozmawiać? a kim ona jest, że możesz z nią rozmawiać o Twoim małżeństwie?Dzwoni? To powiedzieć, że nie życzysz sobie, aby do Ciebie dzwoniła i jeśli nadal będzie Cię nękać telefonami, będziesz zmuszona zgłosić to na policję. I odkładać słuchawkę..... To na pewno jest łatwiejsze, niż wysłuchiwanie przykrości na swój temat.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8