Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  12 kroków12 kroków  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Jest mi potwornie ciężko, bo go kocham
Autor Wiadomość
gogol
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-17, 15:57   

Malizna ! Ja tez zaczynamjakby nowe życie troche tak jak u Ciebie ale teoretycznie lepiej ,ale niestety teoretycznie.My mieszkamy razem ale w osobnych pokojach.Wiem ,że to ja nie moge pogodzić sie zwyborami meża.Dla ciebie moje problemy pewnie tak pomyślisz byłyby do rozwiązania ale my nie umiemy .Ka.zdy z nas czeka na ten gest ,jestesmy poranieni bardzo.po wielu latch usłyszałam takie oskarżenia od meża ,że boli głowa.Ja tez myslałam ,że jak dzieci juz będa dorosłe to bedziemy mieli czas dla siebie atu wsztstko sie powywracało,razem z kasa .Mój mąż zapragna sie usamodzielnic bo stwierdził ,że to jego pieniadze a nie nasze,bolało ale jakos sie ztym pogodziłam.Ale to nie koniec męskich decyzji meża,pracyje teraz tylko n a1/2 etatu i takie ma ambicje ,stwierdzil ,ze czas aby zona go utrzymywała.Jestem teraz przed decyzja jak wyegzekwowac jakies środki na utrzymanie domu. Pogubiliśmy sie bardzo nasze dumy doprowadziły nas do tego co mamy.Kazda proba rozmowy kończy sie wspólnymi oskarżeniami(mama,koleżanki,brak czasu,lenistwo,telewizor- zero kontaktów)
Wiem ,że jest łatwo komus radzic ,przyznaje wszystkim racje,szczególnie wdzięczna jestem Nałogowi ,który wszystkich sprowadza do parteru i DOBRZE czasami taki kubeł zimnej wody jest potrzebny.Sam stwerdza ,że duzo przeszedł siegając dna,dużo stracił.dzis patrząc na to co pisze byłabym dumna aby mój mąż takie miał myślenie,ale na dziś to prowadzimy dziecinną wojnę robiąc sobie na złosć.
Dzis juz 3 tydzień mojej choroby ,której między innymi zawdzieczam czas na wiele przemysleń,co ztego wyjdzie czas pokaże.
Powiem teraz cos w stylu NAŁOGA wiesz prawda jest brutalna ale jedna jak cos sie sypie w związku to nigdy nie ma winy z jednej strony,cos musiało sie wydarzyć ,że po tylu latach mąż zmienił myslenie na inne tory.Nie jest łatwo komus powiedziec porozmawiajcie ,wyjasnijcie bo sama nie potrafie .Rozmowa a właściwie jej brak to największy i naczulszy punkt naszego związku.nie umielismy rozmawiac ze soba i nie umiemy do dzis to nas gubi.U nas nigdy nie było awantur ,wyzwisk itp. ale ciagle CICHE DNI ,najpierw krótkie,potem dłuższe a teraz zamieniły sie na niekończące,okropne jest to ,że przechodzimy obok jak obcy ludzie a żyliśmy ze soba 30 lat.
Nikt nie spodziewa się ,złych sytuacji ,każdy myśli gorzej być nie może a tu figa z makim .ja nastawiam sie zgodnie z radą NAŁOGA na prace nad soba ale boje sie ,że to długa droga a nas niestety czas goni bo starosc tuż tuż i moge nie zdążyc .
Najwazniejsze jest jednak wyciszenie,bez emocji wiem co mówie.
Każdy z nas w życiu popełnił wiele błędów mniejszych czy wiekszych,ja tez kiedys uciekałam w towarzysto aby ukarac męża,myslalam ,że przejrzy na oczy jak mnie nie będzie.Niestety to było moje myślenie a nie jego,dolałam oliwy do ognia,stanęło na tym ,że nie ma siły na meża?zawierzyłam Bogu bo sama juz nie jestem w stanie zrobic mając na uwadze słowa ks.P.Pawlukiewicza kłóce sie Z panem i zwalam na niego robote mówiąc dałes mi Panie tekiego faceta to ty sie teraz mart ja juz nie mam siły i pomysłu.Modle sie i wierzę to tyle co moge dzis zrobic.Czytam i słucham chce sie jeszcze duzo nauczyc.pozdrawiam,nie załamuj sie ,kiedys wyjdzie słońce. :lol:
 
     
Jarosław
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-17, 18:25   

malizna napisał/a:
Ucinam – staram się. Ale taka jestem
Za swój sukces uważam, ze nie rozmyślam już co mój mąż robi ze swoją panienka na urlopie- (na początku wciskały się piękne moje wspomnienia z takich chwil spełnionych z nim, potem żal, że to nie ze mną, teraz obojętność).
Teraz zastanawiam się ,że nie boli mnie ta fizyczna zdrada ,ale to że tyle krzywdy zrobił mi , dzieciom, ze wystarczy mu tylko telefon, który się nie klei .Ostatnio nawet młodszy syn nie odbiera od niego telefonu.
Interweniować , czy zostawić – jest już prawie pełnoletni…


Widzisz Malizno to dorosły chłopak, nie rób nic na siłę bo i tak nie wyjdzie, możesz tylko zasugerować jak byś to widziała i powiedzieć synowi, że cokolwiek zrobi uszanujesz to i nie ma w swojej decyzji zważać na Twoją osobę.

Mój dzisiaj powiedział mi rzecz trudną do strawienia otóż wczoraj z żoną był w sklepie i ta w powrotnej drodze zapytała go czy nie chciałby poznać jej przyjaciela jako kolegę.
Rozumiesz chłop 45 lat i kolega dla 13-o latka przecież to trzeba mieć coś z głową.
Poczułem jak mi to powiedział, że serce nabiera żywszego tempa.

Wiele trzeba bojaźni Bożej by nie wyrzucić jej w twarz paru uwag.

Pozdrawiam
 
     
nutella
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-17, 19:00   

Czy to sie wszystko dzieje naprawdę?
Czy ja zyłam do tej pory pod kloszem?
Dlaczego ludziom nie zależy na ludziach, mężom na żonach,
ojcom na dzieciach?
O co tu chodzi?
Co jest w życiu ważne, myslałam że miłość, drugi człowiek.
A tu zonk, zupełnie co innego.
 
     
Jarosław
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-17, 19:04   

nutella napisał/a:
Czy to sie wszystko dzieje naprawdę?
Czy ja zyłam do tej pory pod kloszem?
Dlaczego ludziom nie zależy na ludziach, mężom na żonach,
ojcom na dzieciach?
O co tu chodzi?
Co jest w życiu ważne, myslałam że miłość, drugi człowiek.
A tu zonk, zupełnie co innego.

Zapomniałaś dodać:
żonom na mężach, matkom na dzieciach
 
     
nutella
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-17, 19:08   

Nie zapomniałam, nie chcę wymieniac komu na czym nie zależy.
 
     
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-17, 19:18   

Nutella, Twój wątek został wydzielony, o tu: http://www.kryzys.org/viewtopic.php?t=4336
Ale oczywiście możesz też pisać w innych watkach :-)

Jarosławie, w kumplowaniu się 45-latka z 13-latkiem nie ma nic złego, pod warunkiem, że nie jest to relacja naznaczona patologiami czy dysfunkcjami. Ja jako kobieta w okolicach 40-stki mam przyjaciół zarówno wśród 20-letnich studentek, jak i wśród ponad 60-letnich panów i pań. I jestem z tego dumna, bo mogę korzystać z mądrości pokoleń starszych i młodszych ode mnie, a owe pokolenia widocznie również ode mnie coś otrzymują, skoro cenią sobie przyjaźń pani w średnim wieku ;-)
Nie wnikam, co Twoja żona chciała osiągnąć tą propozycją w kierunku Waszego syna. Być może jakaś rozgrywka, być może jakieś przeciąganie na swoją stronę...., a może nieudolna próba nawiązania jakiejkolwiek zdrowszej relacji z synem?... tego nie wiemy. Jarku, Ty tu jesteś, i nam na Tobie zależy. Wyłaź ze swojego kącika skrzywdzenia, bo to że nam udowadniasz, że Twoja żona postępuje beee, to w niczym ani nam ani Tobie nie pomoże, bo to już wiemy. Teraz dowcip polega na tym, abyś w tej sytuacji nie skupiał się na żonie i skrzywdzeniu swoim i syna, nie nakręcał się wciąż negatywnymi emocjami. Bo do niczego konstruktywnego w ten sposób nie dojdziesz!
Pozdrawiam Cię :-)
Nirwanna
 
     
Jarosław
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-17, 19:26   

Rozumiem Nirwanno.
To, że ludzie dorośli się przyjaźnią jest normą, ale nie to, że matka ciągnie dziecko do faceta, z którym rozbija małżeństwo i rodzinę i jeszcze mu sugeruję, że może to być kolega.

Skoro moje wpisy są nie na miejscu przepraszam, nie taki był zamysł aby kogokolwiek poirytować.

Jeszcze raz przepraszam i obiecuję, że już nie będę narzucał się ze swoim bólem, żalem czy innymi doznaniami.

Pozdrawiam
Jarek
 
     
malek
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-17, 19:27   

Po obejrzeniu programu Drzyzgi mam wrażenie, ze ludzie nawet nie wiedzą co to są zasady moralne, przyjaźń, miłość....o przestrzeganiu ich nie ma mowy!
Tak tylko najbardziej boli jak najbliższy, który znał i przestrzegał zasady teraz tych zasad nie ma i pokazuje tylko agresję i niechęć :cry:
 
     
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-17, 20:29   

I ja rozumiem, Jarku, twój ból, zniesmaczenie... One są na miejscu!
Innymi słowami może....
W kumplowaniu się ludzi mocno różniących się wiekiem nie ma nic złego, pod warunkiem, że obie strony akceptują bez zastrzeżeń tę relację, oraz że szeroko pojęte normy społeczne nie są tą relacją łamane. Ja się z Tobą zgadzam, że akurat w tym zdarzeniu, które opisywałeś - te normy są łamane, i ja tego nie pochwalam!
Natomiast chodzi o to, jak to przedstawiasz, i jakie emocje Tobą targają. W moim odczuciu pokazujesz nam wciąż na żonę, jak to ona źle postępuje.... Oczywiście, źle! Ale jeśli piszesz, że "trzeba mieć coś z głową..." to automatycznie pojawia się u mnie skojarzenie: Jarek uważa swoją żonę za głupią :shock: Zakładam, że w życiu realnym jesteś taki sam jak tu na forum. Więc jeśli takie komunikaty ja odczytuję, to zapewne to samo odczytuje Twoja żona. A żadna kobieta nie zechce wracać do mężczyzny, który uważa ją za głupią, za taką co ma coś z głową nie tak... Rozumiesz?
Forum jest po to aby wylać swoje żale, aby podzielić się z ludźmi z bólem - to jest OK!
Ale potem jest coś dalej. Dalej jest odpowiedź na pytanie z uporem maniaka zadawane przez Miraculum :mrgreen: (chyba ją wyręczam ;-) )
Co jest największym pragnieniem Twojego serca?
Jarku.... ?
Bo jeśli np. ratowanie sakramentalnego małżeństwa - to musisz iść dalej!
Możesz zatrzymać się na etapie bólu i rozżalenia, a potem pójść kawałek do przodu, możesz znów się wrócić do tego wcześniejszego etapu... aby potem jednak iść, do przodu! Każdy etap jest potrzebny, on jest wręcz niezbędny, aby przeżyć traumę do końca. Ale na żadnym etapie nie można się zatrzymywać w nieskończoność.
Jeśli jesteś na etapie bólu i rozżalenia - wszyscy to zrozumiemy, nikt Cię nie będzie na siłę z tego etapu wypychał. Ale może jednak - krok wprzód? ;-)
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-17, 21:02   

dzięki Nirwana
wyręczaj , wyręczaj , bo może od Ciebie to wreszcie usłyszy, bo mnie nie słyszy wcale.
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-17, 22:24   

Gogol.............piszesz:"Nikt nie spodziewa się ,złych sytuacji ,każdy myśli gorzej być nie może a tu figa z makim .ja nastawiam sie zgodnie z radą NAŁOGA na prace nad soba ale boje sie ,że to długa droga a nas niestety czas goni bo starosc tuż tuż i moge nie zdążyc ."

Wiesz............ masz czas.................aż do końca życia

Pogody Ducha

[ Dodano: 2009-11-17, 22:29 ]
Jarosław............. do czasu az nie zczniesz od siebie do tego czasu nie ruszysz z miejsca kryzysu.
Pokazujesz palecem na żóne(ona jest beeee) ale jak pokazujesz palcem to zwróć uwage ,że jeden palec jest skierowany na żone ale trzy pozostałe są skierowane na Ciebie.
Ona jest ta "zła" Ty ten dobry................i tkwij sobie w tym a rozwalisz rodzine a synowi dajesz "wspaniały" przykład jak traktowac kobiety-żony.Za kilkanascie lat Twój syn powieli Twoije postępowanie i tez rozwali w sposób bezpośredni lub pośredni swoje małżeństwo.
Wiesz....to sie nazywa TOKSYCZNY PRZEKAZ MIĘDZYPOKOLENIOWY.

A w znacznym stopniu za ten przekaz odpowiadasz TY.

Twój wybór.........................
 
     
cierpliwy
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-17, 22:42   

nałóg napisał/a:
Wiesz....to sie nazywa TOKSYCZNY PRZEKAZ MIĘDZYPOKOLENIOWY.

A w znacznym stopniu za ten przekaz odpowiadasz TY.


Jarek w pełni popieram wypowiedz nałoga-czy jestes w stanie spojrzec na to z boku????

Zobaczyc siebie i syna -jak budujesz w nim wrogośc do matki????

Dodam jedno najwspanialszym przyjacielem dla syna ma szanse byc ojciec.
Zatem czego sie boisz????
Czujesz lęk przed ewentualnym wyborem????

Jarek w ciszy,sprawiedliwie ,sam ze sobą zadaj sobie pytania.


CZEGO SIE LĘKAM??????

pozdrawiam
 
     
gogol
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-17, 23:48   

Nałog
To prawda do końca życie ale niestety a może na szczęście nikt nie wie ,kiedy to nastapi!
Wiesz te kroki sa tak małe i trudne i częsciej dochodzi do głosu to co winnym a nie we mnie,prawda?
Chciałabym bardzo ale jest we mnie teraz cos ze stali takiej mocnej zahartowanej aż wstyd.
Boże jakby teraz przydał sie nam ktos ,kto by nas sprał jak male dzieci tak ,żeby porzadnie zabolało.
teraz powinnam wstac i isc do męża do pokoju bo siedzi sam ale widzisz teraz ja boje sie odrzucenia i wysmiania.Cholerna ambicja zżera mnie jak rdza żelazo.jestem wredna baba.
 
     
agnicha
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-18, 00:11   

12marzena

przeniosłam Twój post (wraz z odpowiedzią Agnieszki) do oddzielnego wątku.
Znajdziesz go tutaj: http://www.kryzys.org/viewtopic.php?t=4362

pozdrawiam :->
agnicha
 
     
malizna
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-18, 08:04   

[quote="mari"]SZCZĘŚLIWA MAMA = SZCZĘŚLIWE DZIECI

a ja pojmuję szczęście SZCĘŚLIWA MATKA= SZCZEŚLIWA ŻONA = SZCZĘŚLIWE DZIECI +SZCZEŚLIWY MĄŻ= SZCZESLIWA RODZINA
teraz brakuje 1 składnika
poradzcie jak odzyskac szczęśćie - jak sie tego nauczyć...
Ostatnio zmieniony przez malizna 2009-11-18, 08:28, w całości zmieniany 3 razy  
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 4