Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  12 kroków12 kroków  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Jest mi potwornie ciężko, bo go kocham
Autor Wiadomość
ak70
[Usunięty]

Wysłany: 2009-07-20, 11:43   

Margolciu (bardzo mi się fajnie kojarzy ten nick, z koleżanką z pracy, Małgosią, uczuciową, otwartą sympatyczną dziewczyną)... jedźcie sami! Bez męża - nie możecie tak? Szkoda sprawic zawód dzieciom, a i Tobie takie oderwanie dobrze zrobi.

margolcia napisał/a:
Nadzieja umiera ostatnia.

To prawda... albo nie umiera nigdy, póki żyjemy.

Ściskam. Trzymaj sie mocno i ufaj!
 
     
mari
[Usunięty]

Wysłany: 2009-07-20, 12:17   

Jedź bez męża. Dzieci potrzebują wakacji.
Pozdrawiam serdecznie.
 
     
margolcia
[Usunięty]

Wysłany: 2009-07-22, 15:49   

cześć.
Byłam nad tym jeziorem.
Mąż był bo to on wynajął domek od swoich kuzynów.
Miałam tylko kilka dni wakacji, zeby pobyc z dziecmi, a on mnie traktował, jak piate kolo u wozu. Proponował dzieciom to, tamto i stawiał mnie w sytuacji: albo zrobisz co zaproponowałem, albo zostaniesz sama. Manipulował dziećmi. Ohyda.
Na szczęście przyjechała moja przyjaciółka z mężem ( ich małżeństwo w ubiegłym roku przezywało potęzny kryzys: zdrada, ciąża kochanki z wielką niewiadomą czyje jest dziecko, nawet kochanka nie wiedziała czy dziecko jest jej mężą czy męża mojej przyjaciółki) i wtedy jakos zrobiło sie normalnie.
Ania jest moją nieoceniona podporą i prywatnym psychoanalitykiem.
Z nia jest duzo łatwiej.
Ale gdy oni wyjechali, z moim mężem nie dało sie wytrzymać, więc wróciłam do domku.
A dzieci wracają jutro.
UH, cięzko, bardzo cięzko.
jak dwie zakochane niedawno osoby, mogą stac sie sobie tak obce!
Mam ciagle nadzieję, że w jego sercu cos drgnie...
Bo moje ciągle bije dla niego.
 
     
Małgorzta
[Usunięty]

Wysłany: 2009-07-24, 14:43   

Witaj Margolciu ostatni rzadko tu piszę, wiem co przeżywasz dokładnie 30 lipca mnie rok jak mój mąż się wyprowadził. Powiem Ci, troszeczkę jaki był ten mój rok. Widzisz, ja też byłam taka: praca dwa etaty, dzieci, dom posprzatany, zawsze ugotowane i jeszcze zatroskana o finanse, bo mój mąż też prowadzi firmę mało dochodowa poprostu realizuje swoją pasję. Ja gdyby nie Bóg, któremu oddałam ten swój ciężar i krzyż to bym zwariowała. On bardzo szybko popchnał mnie na spotkania modlitewne do Odnowy w Duchu ŚW. zaczełam jeżdzić na różne przepiękne spotkania Charyzmatyczne i na Msze ŚW z modlitwą o uzdrowienie uwierz mi bez tego nie przetrwałabym tego roku. Mój mąż też zawsze wierny katolik pochodzący z takiej rodziny, ale przyjęty pod dach mamusi mimo, że ma kochankę o czym, też się dowiedziałam dopiero pół roku temu, a kręcą od dwóch lat natomiast tesciowa udaje, że nie to niemożliwe ona jej jeszcze nie poznała to tylko koleżanka. Powiem Ci , że przeczytałm bardzo dużo książek zrozumiałam, że byłam za dobra dałam za duzo On się nie musiał o nic martwić nie stawiałam wymagań. Tylko co za późno? dowiedziałam się, że robiąc wszystko dla drugiej osobyjest bezsensu? Ten rok był dla mnie bardzo trudny dowiedziałam sie bardzo dużo przykrych słów i nie możemy sie porozumieć często przyjeżdźa po dzieci, a ja mu je daje na dzieci przelewa pieniedzy ile ma i ile uważa , były momenty rozmowy , kłótni jak mnie skrzywdził, ale wiesz , jak grochem o ścianę , ja rozmawiałmz teściami, z mamą kochanki , z kochanką o 14 lat młodszą , a ostatnio napisałm do jej ojca emaila i już się tak pokłócilismy, że nie rozmawiamy, ze sobą dzwoni do dzieci i dzieci mnie pytaja czy moga jechać. Chciałam miec poczucie że zrobiłam wszystko co mogłam. Jest źle i czekam na cud.
Ciężko poradzić co robić, bo ja czy byłam dobra czy nie mam nastroju czy usmiechnieta czy nie to mam wrażenie, że to nie miało znaczenia cały czas się szarpałam. Myślę jednak, że najlepsze jest okazanie obojetności i zająć się sobą, dziecmi, tylko to potwornie trudne. Jak nie patrzeć na męża, którego mimo wszystko kocham dla mnie sakrament małżeństwa to świetość. Modlę sie aby Pan Bóg mna kierował i wskazywał drogę zawsze byłam wierna i taką chce pozostać, co też mnie przeraża samotność, której nie cierpię, a w czerwcu mineła 12 rocznica naszgo ślubu.
Myślę Margolciu, że najważniejsze to przestać wpatrywać się w męża, a zacząć wpatrywać się w krzyż Chrystusa, który dzwiga nasze grzechy i zaufać, że pragnie naszego dobra i On jest naszym Panem.
Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę wszystkiego dobrego.

Jezu Ufam TObie!

[ Dodano: 2009-07-24, 14:52 ]
Wiesz jeszcze jedno w tym wszystki dostałm niesamowitą siłę, łaskę i nadzieję, że wszyscy się dziwią, że dobrze wyglądam daje radę, ale to wszystko zawdzięczam Bogu, który pokazał mi, że On nigdy niezawiedzie ja to poczółam.
 
     
margolcia
[Usunięty]

Wysłany: 2009-07-24, 23:50   

Witaj Małgosiu,
dzis poznałam kobietę, której w lutym br. zmarł mąż.
Nagle, na serce, 48 lat, dwoje dzieci, firma transportowa, kupiona działka budowlana , plany, marzenia i ta kobieta : cudowna, zakochana żona.
Od dnia pogrzebu męża codziennie jeździ na cmentarz i mówi: "jadę do mężą",
nie na cmentarz tylko Do Męża.
Wracałysmy do domu moim samochodem i rozmawiałysmy przez te półtorej godziny.
Odniosłam idiotyczne ( a może nieidiotyczne wrazenie ), że obie sobie zazdrościmy: ja jej, że miała do końca kochanego i kochającego, fantastycznego człowieka przy boku
a ona mi, że mój mąż żyje i wszystko WSZYSTKO jeszcze mozna odbudować.
Kiedy mówiłam, ze obie jestesmy w trudnej sytuacji ona patrzyła na mnie z niedowierzaniem, jak ja mogę porównywać nasze położenie. Ona poniosła nieodwracalną stratę. A ja milczałam i myslałam, a moja strata?
A moje upokorzenie, że już nie zasługuję na miłość, samotność tego samego rodzaju, co ona, strach przed świetami, Sylwestrem?
A jednak, kiedy zobaczyłam dzis mojego mężą ptrzelotnie przez 10 minut czułam ulgę, że żyje, że jest.
Świnia, zrobił mi taką krzywdę, taką krzywdę wyrządził naszym dzieciom, ale jest.
A jesli jest to znaczy , że istnieje szansa na odnowienie naszego związku.
czasami Bóg daje nam znaki, czy teraz dał mi znak?

W rozmowie z ta kobieta pojawił sie wątek Ewy Błaszczyk.
Ta cudowna, niesamowita osoba przekuła ogrom nieszczęścia , jaki spotkał ją osobiście na dzieło swojego życia.
Na tym forum spotykają sie ludzie pokrzywdzeni przez drugiego człowieka, przez los, a może przez siebie ( nietrafne wybory). Podtykamy im wtedy do czytania Dobsona
( nic nie mam do Dobsona, sama stosuje jego rady), a może poczytajmy Wejśc tam nie można - wyznania Ewy Blaszczyk.
Zobaczymy wtedy, jak może na nieszczęście zareagowac inny człowiek.
Fraszko, kochana Fraszko, moze ta książeczka przyniesie Ci chociaż chwilową ulgę.
Pozdrawiam Was cudowne, walczące o szczęście i miłość kobiety.
Niech Bóg ma nas w Swojej opiece.

[ Dodano: 2009-07-25, 11:20 ]
Krzatam sie po domu, robie wszystko, co trzeba zrobic.
A myslami jestem zupełnie gdzie indziej.
Czy ja kocham tego konkretnego człowieka, czy tylko moje wyobrażenie o nim.
Czy jeśli wróci, wprowadzi sie do domu to bedzie jak gośc, jak porcelana z która trzeba
się cackać czy mąż i ojciec.
W tej chwili nie ma żadnych oznak, że mamy szansę przezwyciężyc kryzys. On się wyprowadził, odseparował. Wczoraj rozmawiałam ze znajoma, która powiedziała jak bardzo jest smutny.
Jesli jednak podjął decyzje o wyprowadzce to było to przemyslane. Mój mąż nie należy do osób, które pochopnie podejmuja decyzje, jest spokojny i zrównoważony.
Nie podał mi przyczyn swej decyzji prócz " wygasnięcia uczuć".
Moja równowaga psychiczna uleciała.
Znów czuje się bezradana.
 
     
Monika36
[Usunięty]

Wysłany: 2009-07-25, 19:04   

O jakich wyznaniach Ewy Błaszczyk piszesz ? Gdzie można je przeczytać ?
Też mam złe dni. Może to przez tą zmienną pogodę ?
 
     
margolcia
[Usunięty]

Wysłany: 2009-07-25, 20:15   

Ewa Błaszczyk, Krystyna Strączek
"Wejść tam nie można"
 
     
fraszka33
[Usunięty]

Wysłany: 2009-07-27, 15:43   

Margolciu, juz zamowiłam ta ksiązke:)
 
     
margolcia
[Usunięty]

Wysłany: 2009-07-27, 16:49   

Super Fraszeczko,
czerp z tej książeczki siłę i nadzieję.
I rób wszystko aby lepiej sie poczuc.
mam nadzieje, że troszke sie odpręzyłaś na wakacjach?
ściskam Cie z całych sił
m.
 
     
Monika36
[Usunięty]

Wysłany: 2009-07-31, 12:57   

Margolcia co u was słychać ? Pozdrawiam.
 
     
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2009-07-31, 18:22   

Margolciu, jesteś mądrą i fajną Babką. Idź do przodu wg swoich planów, rozwijaj swoje pasje - przyszedł czas na Ciebie ! Teraz Ty !! Ty jesteś ważna wreszcie i wykorzystaj to ! Każdego dnia rób sobie przyjemność...tak dla siebie od siebie ! Kochaj siebie i dbaj o siebie ! Życie dopiero się zaczyna !! Przytulam Cię mocno!! EL.
 
     
margolcia
[Usunięty]

Wysłany: 2009-08-01, 14:41   

Cześć dziewczyny.
Mam dostęp do komputera sąsiada, więć go szybko wykorzystam.
Robię remont od poniedziałku. Kładę gładzie, maluję , robię nowe meble w kuchni, dodaje gniazdka elektryczne, wymieniłam okna w duzym pokoju i drzwi do pokoju)
Osobiscie zerwałam tapete z przedpokoju.
Mój mąż z dziećmi jest od niedzieli ( czyli prawie tydzień) w górach, wraca w czwartek.
Gładź kładę w całym mieszkaniu, więc na pewno nie wezme dzieci do siebie, bo w tym pyle nie wytrzymają. A przy tym tyle zakupów, gniazdka, listwy, farby, zlew itp.
Nie myślę o moim mężu bo nie mam czasu.
A jak wieczorem mam czas, i mogłabym trochę powyć w poduszkę, to zasypiam ze zmęczenia. Rano sie budzę, przebijam przez ten bałagan i idę do pracy.Wracam i sie remontuję

Zorganizowałm ekipę do remontu ( sąsiad i jego dwaj kuzyni) i ekipę do sprzątania ( zona sąsiada i dwie moje przyjaciółki). Ale sprzątanie dopiero od wtorku. Wzięłam pozyczkę w pracy i szaleję w sklepach budowlanych. Ekipa remontowa jest bardzo wesoła, więc sobie żartujemy, pijemy piwo po robocie itp.

Ubieram sie ładnie i od kiedy schudłam widzę, że podobam się mężczyznom.
A od kiedy urodziłam dzieci, myslałam że istotą bycia żoną to nie zwracać na siebie męskiej uwagi. Więc rozumiecie jakie mam zaległości i jak bardzo muszę i chcę to nadrobić?

Do męża nie dzwonię , nie piszę - niech siedzi w tych górach. Koleżanka mi powiedziała, że on musi "pobyć w jaskini" ( tak podaje książka Kobiety są z Wenus, mężczyźni z Marsa)-podobnie pisze Dobson - jak tak trzeba to trzeba.
Wróci to mu powiem, żeby poopiekował się jeszcze tydzień dzieciakami, bo ja nie dam rady- i nie jest to WCALE złośliwe.
Myślę, że dobrze mu zrobi jak im popierze ciuszki w wannie (bo w tym mieszkaniu nie ma pralki), pogotuje obiadki, porozrywa towarzysko, posprzata.
Ja ich potem zabiorę do cudnego mieszkana!

A w ogóle to o moim bardzo pozytywnym myśleniu niech swiadczy fakt, że kupiłam drzwi do naszego pokoju z kluczykim(!). Wczesniej wieczorem trzeba było uważać.

A jeszcze zobaczyłam że na świecie jest tyle cudnych ludzi.
Gdyby nie moje moje kłopoty małżeńskie, zapewne nie doznałabym tyle ciepła.
I Was bym nie poznała!

Mój teść robi mi elektryke. Przy okazji robót przyjechała do mnie teściowa. Rozmawiałayśmy o całej sytuacji. Teściowa mi powiedziała, że mogłaby się wszystkiego spodziewać ale nie tego co się u nas dzieje.
Powiedziałam jej , że ja sobie poradzę, że będę dom prowadziła tak jak to robiłam, że kocham męża i jeszcze na niego poczekam, ale nie będę czekać całe życie i
nie ma mowy że będę podnóżkiem a on znowu rządzi.
Ani razu nie zadrżał mi głos, i nie popłynęła żadna łza. Moja teściowa patrzyła na mnie z szacunkiem, a ja byłam z siebie bardzo dumna.
Choć serce mnie bolało zachowywałam sie z najwyższą godnością!
I jakkolwiek ułozy sie moje małżeństwo, teściowa z pewnością nie pomysli o mnie : słabiutka. Ale sama sobie na to zapracowałam, bo cwiczę siebie i swoją wolę od kilku tygodni.

Ściskam Was dziewczynki, życzę samych dobrych chwil, odezwę się już z mojego komputera.

Chciałam jeszcze dodać, że mój mąż całą ta sytuacją zrobił jednak dla mnie wiele dobrego. I kto by pomyślał!?

Ale niech Was nie zwiedzie mój wesoły ton. Kocham go bardzo i tęsknię.

margolcia
 
     
w.z.
[Usunięty]

Wysłany: 2009-08-05, 22:27   

W Twojej historii Margolciu jest jeszcze jeden drobiazg, który moim zdaniem mógł miec byc może niewielki wpływ na całą sytuację. Wydaje się, że jesteś bardzo mocną psychicznie, odporną na stres kobietą. To jest oczywiście bardzo dobre.
Kiedyś w jakiejś z książek wyczytałem, że mężczyzna ma taką potrzebę by się żoną opiekowac, wtedy on czuje się dowartościowany i spełniony. Mam wrażenie, że może troszkę za "silna" jesteś. Może nie ma się chłop jak wykazac?
 
     
Agnieszka
[Usunięty]

Wysłany: 2009-08-07, 19:48   

A jak by była za słaba to by szukał silnej ( ja usłysząłam takie zarzuty , słaba kobietka , poleciał na silna , robiąca karierę itp) A jakby była taka w sam raz to może chciałby taką , która ma 3 nogi ;-)

Oczywiście nie mam na mysli , że jesteśmy bez winy, bo swój wkład w kryzys każdy z nas ma aż za dobrze rozpracowany , ale nie usprawiedliwiajmy zdrady , porzucenia i odejścia bo tego się nie da usprawiedliwić . Są inne sposoby komunikacji braków ze strony współmałżonka niż łamanie przysięgi .
 
     
margolcia
[Usunięty]

Wysłany: 2009-08-07, 22:33   

Witajcie,
właśnie mam podłaczony komputer. Mąz podłączył córce.
Wrócili z wakacji , dzieci bardzo zadowolone, on chyba też.
Mielismy sposobnośc porozmawiania. Podtrzymuje swoja decyzje, chce byc beze mnie,
sam, nikogo nie ma, na dzieci bedzie płacił, da mi (nawet) na okno i drzwi.
Ja sie dalej remontuje, zrobione dwa pokoje. Jeszce tyle roboty.
Mąż zabrał dzieci do siebie, bo w domu tyle pyłu, rupieci.

Ok. Ok.
To ja myslałam, ze on przemysli, zatęskni, wróci a ja mu przebaczę. Ale nie - on jest księżniczką w wieży, która nie chce spuścic warkocza.
Ok. Poczekam. Jeszcze poczekam. mam czas.

Poczekam na Ciebie, bo Cie kocham. Moze byłam nieuwazna, zapędzona, tyle ludzi, tyle spraw.
Ale i Ty sie nie wykazałałeś. Poddałes się, nie zawalczyłeś o mnie, o nas, o naszą rodzinę.
Zawsze sie wspieralismy, róznie bywało, czasem życie lało po tyłku, ale wtedy to drugie szukało ratunku, napinało mięśnie by udźwignąć za siebie i za to drugie.
Były sytuacje o których nie mówilismy nikomu, by nie martwić.
Do mojej operacji szykowalismy się oboje miesiąc, moi rodzice dowiedzieliu sie, ze mam zabieg na godzine przed operacją od znajomej pielęgniarki. Wielka afera, a my chcieliśmy powiedzieć później że wszystko dobrze.
Jak straciłeś pracę , zresztą przez zadziorność i dumę, pisałeś : pamietaj, ze cie kocham.
Ja teraz pamiętam. I nie tylko to. Ile razy na mszach slubnych składalismy sobie przysięge. Patrzyłes mi w oczy tak wymownie.

No dobra. Beknęłam sobie. Ale moge, dzieci juz u męża, nikt nie zobaczy.
Muszę wracac do pionu.
Czekam na Ciebie, ale bede dalej w ruchu, będę szukała swej drogi, bede się starała realizować.

Może masz racje WZ. Może jestem za silna. Nawet płakac porządnie nie potrafię.
Problem na mnie spada, jestem oszołomiona, a później ze wsystkich sił szukam rozwiązania.
Staram sie nie tracic nadziei, wiary.
Choc chwile zwatpienia nie są rzadkie.
Robie wszystko co wiem, że moze przynieść efekty, albo co daje ulgę w tej rozpaczliwej sytuacji.
Szukam zajęcia, ludzi.
Wstaje rano i kłade sie spać tak zmęczona by zasnąc bez myslenia.
A i tak on jest nr 1.
Cos robie i łapię sie na tym, że myśle co on by zrobił, jak zachował, co pomyslał.

W zachowaniu męża widze jednak w tej chwili małą zmianę, niby nie rozmawia ze mna , ale przychodzi mi cos pomóc przy remoncie, a dzis wieczorem dzieci zamówiły pizzę i zaprosiły go. Przyszedł, zjadł, podziekował.
Nie było rozmowy, ale nie musiał przychodzic. Ugotował sobie dzis obiad,. Nawet mi rosłół przyniósł ( bo ja w czasie remontu nie gotuję).
Chyba widział, że w lodówce echo.
Tylko, czy nie robi tego by zagłuszyc wyrzuty sumienia, bo patrzy na mnie tak obojetnie, wrecz niechętnie.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 4