Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Wysłany: 2009-07-31, 13:51 wątpliwosci przed slubem...
Witam,
jestem tu nowa, a w internecie szukam odpowiedzi na nurtujace mnie pytania...
Moj problem jest taki: Mam 22lta moj narzeczony tez, mamy 10miesiecznego bobaska, jestesmy ze soba 4lata a od 3 mieszkamy razem. Malzenstwo byloby dla nas uzupelnieniem calosci, no ale...
od 2 tygodni zaczelam spowrotem pracowac po macierzynskim, i od tego c zasu zaczely sie klutnie, wiem jestemy zmeczeni glodni i wykonczeni opieka nad malcem na zmiane z praca. Ja to wiem i zdaje sobie z tego spraw ale on chyba nie...nie mial normalnej rodziny (mama zmarla mu jak mial 11miesiecy) tata sie nim nie iteresowal wiec najwiecej czasu spedzal z samotnym dziadkiem ktory zle wypowiadal sie o Bogu i kopsciele bo Twierdzil ze gdyby istnial to nie odebralby mu zony i corki (mamy mojego P).Mowil mu ze nie ma sie wiazac z dziewczyna pochodzaca z rodziny rozbitej bo stanie sie tak samo (moze w tym mial racje?).No moi rodzice niestety sie rozwiedli ale zanim to sie stalo zdazylam nacieszyc sie cieplem rodzinnym, przytuleniem mamy i widzialam jak to wszytko wyglada w prawdziwym zyciu (nie w TV) , on zas ma jakis tam obrazek w glowie idealnej rodziny i twierdzi ze taka jaka on by chcial tworzyc sie nie kluci, a my t o robimy. Mowi ze jestem ciezkim charakterem i nie wie jak dlugo d a rade to ciagnac co s ie rowna temu ze on boi sie rozwodu, a zeby nie bylo rozwodu najlepiej nie brac slubu. My mamy wyznaczona juz date koscil sale itp ale on teraz stwierdzil ze sie boi a raczej nie chce slubu...powiem szczerze zabolalo mnie to i powiedzxialam mu ze w takim razie nie chce tkwic w zwiazku bez przyszlosci...To on stwierdzil ze sie wyprowadzi...Nie wiem co robic, ja bym chciala ratowac nasz zwiazek ale on twierdzi ze nie ma co...a dzis postawil sprawe jasno 'nie chce slubu i wiecej dzieci' a dobrze wie jak obie rzeczy sa dla mnie wazne...nie umiemy zyc bez siebie a jeszcze bardziej ze soba...co robic...?
nałóg [Usunięty]
Wysłany: 2009-07-31, 21:02
Asiunia??? a kim Wy dla siebie jesteście??? jak w myślach nazywasz ojca Twojego dziecka? jak mówisz do niego?
[ Dodano: 2009-07-31, 22:03 ]
chcesz słubu dla sukni?wesela? zdjęć?kamery? sali balowej?
Czy chcesz traktowac ślub jako początek drogi?
Mirela [Usunięty]
Wysłany: 2009-08-11, 20:55 Re: wątpliwosci przed slubem...
asiunia876 napisał/a:
Witam,
jestem tu nowa, a w internecie szukam odpowiedzi na nurtujace mnie pytania...
Moj problem jest taki: Mam 22lta moj narzeczony tez, mamy 10miesiecznego bobaska, jestesmy ze soba 4lata a od 3 mieszkamy razem. Malzenstwo byloby dla nas uzupelnieniem calosci, no ale...
od 2 tygodni zaczelam spowrotem pracowac po macierzynskim, i od tego c zasu zaczely sie klutnie, wiem jestemy zmeczeni glodni i wykonczeni opieka nad malcem na zmiane z praca. Ja to wiem i zdaje sobie z tego spraw ale on chyba nie...nie mial normalnej rodziny (mama zmarla mu jak mial 11miesiecy) tata sie nim nie iteresowal wiec najwiecej czasu spedzal z samotnym dziadkiem ktory zle wypowiadal sie o Bogu i kopsciele bo Twierdzil ze gdyby istnial to nie odebralby mu zony i corki (mamy mojego P).Mowil mu ze nie ma sie wiazac z dziewczyna pochodzaca z rodziny rozbitej bo stanie sie tak samo (moze w tym mial racje?).No moi rodzice niestety sie rozwiedli ale zanim to sie stalo zdazylam nacieszyc sie cieplem rodzinnym, przytuleniem mamy i widzialam jak to wszytko wyglada w prawdziwym zyciu (nie w TV) , on zas ma jakis tam obrazek w glowie idealnej rodziny i twierdzi ze taka jaka on by chcial tworzyc sie nie kluci, a my t o robimy. Mowi ze jestem ciezkim charakterem i nie wie jak dlugo d a rade to ciagnac co s ie rowna temu ze on boi sie rozwodu, a zeby nie bylo rozwodu najlepiej nie brac slubu. My mamy wyznaczona juz date koscil sale itp ale on teraz stwierdzil ze sie boi a raczej nie chce slubu...powiem szczerze zabolalo mnie to i powiedzxialam mu ze w takim razie nie chce tkwic w zwiazku bez przyszlosci...To on stwierdzil ze sie wyprowadzi...Nie wiem co robic, ja bym chciala ratowac nasz zwiazek ale on twierdzi ze nie ma co...a dzis postawil sprawe jasno 'nie chce slubu i wiecej dzieci' a dobrze wie jak obie rzeczy sa dla mnie wazne...nie umiemy zyc bez siebie a jeszcze bardziej ze soba...co robic...?
asiunia
Serdecznie Cie witam :)
Cieszę się macierzyństwem jak Ty :), też pracuję...
Rozumiem,ze zmęczenie może dokuczać, przeszkadzać Wam obojgu. Z doświadczenia wiem,że kiedy człowiek zmęczony jest to nie zawsze jest wzorem do naśladowania, różnie reaguje na różne sytuacje...Przydałby się Wam wypoczynek zwyczajnie...
Zawarcie sakramentalnego związku małżeńskiego jest wynikiem wolnej i nieprzymuszonej decyzji obu narzeczonych.
Asiuniu uważam ,że dobrze będzie jeśli porozmawiasz z kapłanem na ten temat.Myślę sobie ,że wyjaśni Tobie jak ważny jest Sakrament czyli Przymierze z wolnej i nieprzymuszonej woli małżonków z Bogiem, w przypadku tego Sakramentu , a jednocześnie jak ważne jest przygotowanie do tego Sakramentu, a przede wszystkim sądzę ,że będzie mógł pomóc Wam obojgu. Może zacznij Ty, od spowiedzi...daj sobie i kapłanowi czas na sprawy leżące Ci na sercu...
Życzę Wam z serca wyrozumiałości i wielkiej cierpliwości wobec siebie, dużo czułości wzajemnej w gestach i słowach nawet w trudnej sytuacji...
Pamiętam w modlitwie:)
Ps. Maryja i Józef tez mieli trudny start...a stali się Świętą Rodziną.
Nie trzeba zamartwić się na zapas:)
Całusy dla pociechy Waszej, to wielki dar od Boga :)
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum