Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  12 kroków12 kroków  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
znowu kochanka
Autor Wiadomość
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2009-06-22, 08:20   

Kobieto74..... daj czas czasowi i Bogu.Albo lepiej Bogu i czasowi.
Z teściową buduj dobre kontakty(córka powinna miec babcię),a maz??? no cóz........ kochanka musi mu dobrze za paznokcie zjść by zrozumiał że nie tedy droga............ co prawda jest ojcem jej dziecka (jak piszesz),ale jest tez i Twojego ......... ponosi konsekwencje swoich poczynań.
Co prawda rykoszetem odbija sie to na Was,ale to nie Ty zostawiłaś meża ,a maż Ciebie i to on teraz WALCZY ZE SWOIM SUMIENIEM.
Co by sie nie wydarzyło to on musi zechcieć podjąc decyzję----------- kochanka i ich dziecko,czy żona i prawowita córka.
Czy Ty jesteś w stanie stać z boku i nie wyrywać sie z pomocą do momentu gdy on o tę pomoc poprosi?
Piszesz:"on sie nie zmienil jako czlowiek zupełnie " zmiany nie dokonują sie w człowieku z poniedziałku na wtorek................to proces,dość długi proces,najczęściej proces na całe życie.

Kobieto74...jest stara prawda terapuetyczna:człowiek tkwiący w dysfunkcji zechce z niej sie wyrwać wtedy ,gdy poziom bólu spowodowany dysfunkcją, jest dużo wyższy od przyjemności z dysfunkcji.

Za wcześnie podana ręka,za szybka pomoc z zewnątrz ,zdejmowanie lub pomoc w zdejmowaniu konsekwencji powoduje ,że za jakiś czas ,przy nawet lekkim nawrocie taki "popapraniec " wraca do dysfunkcji(alkoholik do alkoholu a zdradzacz do zdrady).
Więc bądż ostrożna w wyciąganiu ręki.

Bo piszesz teraz:"po ludzku nie umiałabym z nim być. ale mi sie go tak szkoda zrobilo"
ale mam wrażenie że to nie jest prawdą.Bo tak mocno płakałaś że on poszedł do kochanki.,.......wybaczyłaś?????????.......a wybaczanie to tez proces.Proces zależny od tego w jakim stopniu zostało przepracowane,przyjęte i "przepuszczone" przez siebie zranienie, zaakceptowane jako fakt,jako coś nieodwrcalnego,coś czego nie można już wrócić.
Daj czas Bogu,sobie i czasowi..............
Pogody Ducha
 
     
Kobieta74
[Usunięty]

Wysłany: 2009-06-22, 23:35   

"Kobieto74..... daj czas czasowi i Bogu.Albo lepiej Bogu i czasowi. "

daje.ale to takie trudne.

"Z teściową buduj dobre kontakty(córka powinna miec babcię),a maz??? no cóz........ kochanka musi mu dobrze za paznokcie zjść by zrozumiał że nie tedy droga............ co prawda jest ojcem jej dziecka (jak piszesz),ale jest tez i Twojego ......... ponosi konsekwencje swoich poczynań. "

on chyba doszedl do tego,ze nie jest u niego najlepiej.zalil sie mamie,ze popelnil qwszystkie mozliwe bledy w zyciu i juz nic teraz nie ma sensu.bo wszystko przegral.i ze nie chce mu sie zyc.
i ja juz wyrwalabym sie z pomoca. ale nie zrobie tego. taki mój nałóg opiekowanie sie calym swiatem a nie soba. krok po kroku.

"Co prawda rykoszetem odbija sie to na Was,ale to nie Ty zostawiłaś meża ,a maż Ciebie i to on teraz WALCZY ZE SWOIM SUMIENIEM. "

więc jedyne,co mi pozostaje,to modlić się o światło dla niego.

"Co by sie nie wydarzyło to on musi "

"Czy Ty jesteś w stanie stać z boku i nie wyrywać sie z pomocą do momentu gdy on o tę pomoc poprosi? "

trudne

"Piszesz:"on sie nie zmienil jako czlowiek zupełnie " zmiany nie dokonują sie w człowieku z poniedziałku na wtorek................to proces,dość długi proces,najczęściej proces na całe życie. "

tak,ale trzeba chciec. on uwaza,ze to swiat jest zly o on dobry.

"Kobieto74...jest stara prawda terapuetyczna:człowiek tkwiący w dysfunkcji zechce z niej sie wyrwać wtedy ,gdy poziom bólu spowodowany dysfunkcją, jest dużo wyższy od przyjemności z dysfunkcji."

mądre zdanie. zapamietam.


"Za wcześnie podana ręka,za szybka pomoc z zewnątrz ,zdejmowanie lub pomoc w zdejmowaniu konsekwencji powoduje ,że za jakiś czas ,przy nawet lekkim nawrocie taki "popapraniec " wraca do dysfunkcji(alkoholik do alkoholu a zdradzacz do zdrady).
Więc bądż ostrożna w wyciąganiu ręki."

a tak jest najłatwiej.pomagać i wyciągac z bagna.ale ja juz to wielokroć przerabiałam-jego deprechy i inne. nic to nie dało.


Bo piszesz teraz:"po ludzku nie umiałabym z nim być. ale mi sie go tak szkoda zrobilo"
ale mam wrażenie że to nie jest prawdą.Bo tak mocno płakałaś że on poszedł do kochanki.,.......wybaczyłaś?????????.......a wybaczanie to tez proces.Proces zależny od tego w jakim stopniu zostało przepracowane,przyjęte i "przepuszczone" przez siebie zranienie, zaakceptowane jako fakt,jako coś nieodwrcalnego,coś czego nie można już wrócić.


wiem,ze nie wróci.nad wybaczeniem pracuje.wiemże to jest decyzja,a nie uczucie.potrzebuje czasu.

Daj czas Bogu,sobie i czasowi..............
Pogody Ducha


Pogody Ducha:)
 
     
ojerzysj
[Usunięty]

Wysłany: 2009-06-23, 00:01   

przepraszam, że tak się włączam, chociaż nie przeczytałem wszystkiego ani nie towarzyszyłem przez cały czas... ale "dać czas Bogu" (to z ostatnich tekstów), albo z wcześniejszych w rodzaju "oddałam Bogu na spowiedzi" - prosi także o "pieczęć kościoła". Przykładowo Faustyna jeśli nawet słyszała i widziała najświętsze rzeczy od samego Jezusa, to nie wierzyła do końca dopóki nie usłyszała potwierdzenia, które ona nazywała "pieczęcią Kościoła".
Czy jest szansa znaleźć księdza/spowiednika, który przeznaczy "kobiecie77" godzinę czasu miesięcznie (albo pół godziny co dwa tygodnie), systematycznie i regularnie? A czas ten będzie wykorzystany na spowiedź/rozmowę/kierownictwo duchowne...
Wiem, z własnego doświadczenia życiowego, jest to bardzo korzystne, niejednokrotnie niezbędne.
I modlę się też o cierpliwych spowiedników/kierowników duchownych, szczególnie dla kobiet, ojerzysj
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2009-06-23, 00:09   

ojerzysj napisał/a:
przepraszam, że tak się włączam, chociaż nie przeczytałem wszystkiego ani nie towarzyszyłem przez cały czas... ale "dać czas Bogu" (to z ostatnich tekstów), albo z wcześniejszych w rodzaju "oddałam Bogu na spowiedzi" - prosi także o "pieczęć kościoła". Przykładowo Faustyna jeśli nawet słyszała i widziała najświętsze rzeczy od samego Jezusa, to nie wierzyła do końca dopóki nie usłyszała potwierdzenia, które ona nazywała "pieczęcią Kościoła".
Czy jest szansa znaleźć księdza/spowiednika, który przeznaczy "kobiecie77" godzinę czasu miesięcznie (albo pół godziny co dwa tygodnie), systematycznie i regularnie? A czas ten będzie wykorzystany na spowiedź/rozmowę/kierownictwo duchowne...
Wiem, z własnego doświadczenia życiowego, jest to bardzo korzystne, niejednokrotnie niezbędne.
I modlę się też o cierpliwych spowiedników/kierowników duchownych, szczególnie dla kobiet, ojerzysj

Ojcze Jerzy, Bogu dzięki za te słowa! Bo ja je piszę od trzech lat na forum: spowiednik/kierownik duchowy - podstawa ! Zawsze ! Jezus w Komunii świętej, i szczere spowiedzi święte !
uzdrowienie małżeństw poprzez uzdrowienie siebie - pojednanie z Bogiem jako praprzyczyna i początek wszystkiego
z Bogiem !
Bogu Chwała za te słowa kapłańskie (Ojca Moderatora), bo one skruszą serca ludzkie. Taka wola Boża jest, aby się o to modlić - o moc słów kapłańskich !


"O Jezu mój, proszę Cię za Kościół cały, udziel mu miłości i światła Ducha swego, daj moc słowom kapłańskim, aby serca zatwardziałe kruszyły się i wróciły do Ciebie, Panie. Panie, daj nam świętych kapłanów, Ty sam ich utrzymuj w świętości. O Boski i Najwyższy Kapłanie, niech moc miłosierdzia Twego towarzyszy im wszędzie i chroni ich od zasadzek i sideł diabelskich, które ustawicznie zastawia na dusze kapłana. Niechaj moc miłosierdzia Twego, o Panie, kruszy i wniwecz obraca wszystko to, co by mogło przyćmić świętość kapłana – bo Ty wszystko możesz. Amen." (Dz.s.F. 1052)
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2009-06-23, 08:17   

ojerzysj.......... czy dawanie czasu Bogu i sobie to nie czas na refleksję,na głębszy kontakt z Bogiem,na rozeznanie tego co Bóg chce powiedzieć człowiekowi??Przewodnikiem duchowym nie zawsze musi byc kapłan................. może ale nie musi.
Regularna spowiedż (np.w każdy I piątek miesiąca) najlepiej u jednego spowiednika jest bardzo dobra,pomagająca,ale nie może zastępować działania psychologa,psychiatry czy terapeuty albo grupy wsparcia problemowego czy modlitewnego.
Byłoby ideałem gdyby każdy człowiek dojrzał do potrzeby bycia w kontakcie ze swoim przewodnikiem duchowym ,ale ogromna większość nawet nie wie że jest mu ktoś taki potrzebny,nie czuje potrzeby szczerej rozmowy o sobie (szczególnie męzczyżni),swoich odczuciach,uczuciach,problemach i troskach....

Bo to spojrzenie na siebie,często musi być krytyczne,a to jest przykre............

Na szczęście to się zmienia.......... coraz więcej grup wsparcia(12 kroków dla chrześcijan) coraz więcej problemowych grup wsparcia ,coraz większa otwartość proboszczów na potrzebe powstawania takich grup,coraz więcej poradni rodzinnych,rekolekcje dla małżeństw, Wieczory dla narzeczonych.Wekendy dla Nrzeczonych,Spotkania Małżeńskie,Ruch Przymierza Miłości Rodzin Szensztackich,Krag Małżeński...............
Pogody Ducha
 
     
Kobieta74
[Usunięty]

Wysłany: 2009-06-24, 00:20   

Witam,chce sie Wam pochwalić małym sukcesikiem: mianowicie powoli zmienia sie moje nastawienie do wielu spraw.
wczoraj przelamalam stereotyp bycia "zosia-samosia"poprosilam męża,aby zawiózł nasza córke do swoich rodziców na wakacje (ona pierwszy raz świadomie o to poprosila). zrobilam to bez zazdrości i uczucia gniewu do niego.pierwszy raz od długiego czasu.i nie wyrwalam mu walizki:)
zgodzil sie ,choc to 300km. ja ja odbiore za tydzien-10dni.
PUSCILAM STER SWOJEGO ZYCIA i poprosilam Boga,aby czynil w naszym zyciu to,co dla nas najlepsze.
nie poruszam wcale tematu kochanka,nowe dziecko. porozumiewamy sie tylko na plaszczyznie my-dziecko.choc maz czasem zagaduje i pyta o rozne sprawy. nie opowiadam zbyt wiele.tylko tyle,ile musze.stoje z boku i ucze sie zajmowac soba.

i pierwszy raz w zyciu postanowilam poswiecic ten czas bez dziecka sobie. bez WYRZUTÓW SUMIENIA, ze ona jest beze mnie.zrozumialam,ze ja nie ochronie jej przed calym zlem i to jej decyzja,czy chce jezdzic do dziadków.nie odpowiadam za to,jak oni wobec niej postapia. to ich kontakty i ja nie bede w nie ingerowac.

czuje troche ulge.to mile.

zajmowanie sie soba moze sprawiac przyjemnosc.
i zauwazylam jeszcze cos:dotychczas tlumaczylam męża przed córka,prawie go gloryfikowalam. teraz,jak zaczelam prace nad soba,wrocily mi przykre momenty naszego zycia i czasem czuje na niego złość,wścieklosc.uczucia,na ktore sobie kiedys nie pozwalałam.

coraz rzadziej sie pojawiaja.
i na pytania corki,np "czy tata klamie" jesli klamie mówię prawde,ze tak. wytlumaczylam jej,ze czasem ludzie nie sa stworzeni do zycia w rodzinie i ze tata sie zagubil.na dzisiaj,bo nie wiemy,co bedzie jutro.
to wszystko.
i jak ja nie tlumacze meza to corka zaczela dostrzegac jego wady. i nie idzie tak chetnie do niego.zaczela z nim o tym rozmawiac. otworzyla sie.pokazuje swoje potrzeby. on sie buntuje,ale jakos sobie radza.dzisiaj np. nie chciala mu zrobic laurki na dzien ojca (zawsze sie wyrywala,aby mu dac wszystko,co najlepsze).wiec pytam dlaczego. a ona na to" bo tata nie dal mi nic na dzień dziecka. wiec wytlumaczylam,porozmawialysmy i w koncu zrobila, ale z zastrzezeniem "nie napisze,ze go kocham".

dzis pojechali razem a ja pierwszy raz,puszczajac z nim dziecko,nie czulam niepokoju.zajelam sie soba.

to tyle.taki moj pierwszy krok w dorosle,odpowiedzialne zycie.

Pogody Ducha:)
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2009-07-17, 23:44   Biblia prawdę Ci powie

Pamiętacie historię Abrahama i Sary?
Kiedy nie mógł doczekać się na potomka wziął legalną kochankę( niewolnicę), a ta zrodziła mu potomka.Jakże pyszniła się przed Sarą!!! Ona cierpiała i modliła się bo kochała Abrahama. I Bóg ulitował się- poczęła i porodziła w swej starośći a wtedy....
... Bóg nakazał Abrahamowi oddalić Ismaela i jego matkę, a zachować przy sobie dziecię z prawego łoża i choć Abraham zaprotestował to Bóg przychylił się do skargi Sary bo była prawowitą żoną i poskarżyła się na swą niedolę Stwórcy !!!

Oto co uczyni wam Pan jeśli usilnie prosić będziecie, a Wasze serce będzie nastawione na współmałżonka. Dlaczego wierzycie w Boga a nie wierzycie Bogu. Przecierz dał wyraźną odpowiedź co trzeba robić!!! Z Panem Bogiem!!!
Dziewczyny mamy lepszą sytuację, za nami zawsze wstawia się Maryja . Któż odmówi Jej prośbie na ziemi i w Niebie jeśli służy to bożemu prawu?
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2009-09-28, 14:55   

TAK ZGADZAM SIĘ .
TO MY. MAMY 100% - BO MAMY SAKRAMENT - , DWOJE KOCHAJĄCYCH SIĘ LUDZI W PRZYMIERZU Z BOGIEM - TAKI JEST BOŻY PLAN.
NIESTETY CZŁOWIEK PSUJE TEN PLAN .

MI , ŻAL KOCHANKI MOJEGO MĘŻA . ONA MA TYLKO NAMIASTKĘ . MÓJ MĄZ SAM STWIERDZIŁ ,cytuję " ŻE TO NIGDY NIE BĘDZIE 100% , NAWET NIE 80%" .

ona ma tylko "prawie" mojego męża .

JAK W TEJ REKLAMIE
"PRAWIE - ROBI RÓŻNICĘ"
 
     
ojerzysj
[Usunięty]

Wysłany: 2009-09-29, 02:02   

Mirakulum, Pozwolę sobie coś dodać...

odnośnie tego człowieka, który psuje ten plan

Pan Jezus bardzo lubi i bardzo się raduje, jak człowiek nawraca się po tym jak coś zepsuł.
Proszę zauważyć u Łukasza: Łk 15:7 Powiadam wam: Tak samo w niebie większa będzie radość z jednego grzesznika, który się nawraca, niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych, którzy nie potrzebują nawrócenia.
a konkretnie Pan Jezus i wszyscy w niebie, którzy Panią kochają, radują się więcej teraz z Pani, aniżeli z koleżanek, które nic nie popsuły. A skoro się Pan Jezus raduje, to na pewno Pani pokaże swoje pogodne oblicze. czego Pani życzę, i co włączam do moich modlitw
ojerzysj
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2009-09-29, 15:05   

Pisząc o tym człowieku mam na myśli nie tylko męża , ale też , o może przede wszystkim siebie .

A co do pogodnego oblicza Jezusa to , cieszę się tym w pełni od 28 sierpnia .
to dzień mojego Nawrócenia . Tego dnia znalazłam SYCHAR i od tamtego dnia przeżywam swoja największą przygodę życia , bycie tu na forum wśród tylu osób w kryzysie i ich świadectw jest bardzo pomocne. TO ŚWIADECTWO NAPISANE TU NA FORUM (28. 08) BYŁO PRZELANIE UCZUĆ I MYŚLI TOWARZYSZĄCYCH MI TAMTEGO CUDOWNEGO DNIA.

Uczę się , modlę , śpiewam , daje świadectwo każdego dnia i naprawdę żyje.

Bóg ce zapłac ( po kaszubsku) ojcze , za modlitwę , zapewniam o własnej.
Jest ojciec nam tu bardzo potrzebny.

[ Dodano: 2009-09-29, 15:10 ]
ps . proszę ojca i innych o modlitwę w intencji powstania ośrodka Sychar tu na pomorzu , codziennie spotykam tylu potrzebujących.
 
     
Kobieta74
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-28, 00:07   

witam Was wszystkich,
dawno tu nie zaglądałam.
zajęłam sie sobą. dałam czas czasowi.
zrobiłam pogłębiona terapię dla DDA.5 weekendowych spotkań.super sprawa.polecam każdemu,kto pochodzi z rodziny dysfunkcyjnej.to właściwie początek nowej drogi mojego życia. i miałam niesamowite szczęście,bo osoba prowadząca jest wierząca.i nie neguje Boga i przysięgi małżeńskiej.tak więc pozbyłam się poczucia winy,rozprawiłam z demonami przeszłości i teraz mogę na spokojnie zająć się prostowaniem siebie na tu i teraz,stawianiem granic i koncentrowaniem na sobie i dziecku.

to trudne.zobaczyłam,ze moje małżeństwo to była TOTALNA koncentracja na potrzebach człowieka, ktoremu ślubowałam,na jego humorach i innych zachowaniach.nie zostawiłam miejsca dla siebie,na mnie samą. a przecież to od siebie należy zacząć.i powiem Wam,ze to niesamowita przygoda,takie poznawanie siebie.pozwalanie sobie na drobne przyjemności i kochanie siebie samej takiej,jaka się jest.

jeśli chodzi o męża to on wybrał. zarabia tzw."gruba kasę" i łudzi się,ze to pomoże mu za jakis czas przyciągnąć do siebie córki (bo tą druga córeczkę też zostawił). w międzyczasie wyzwał mnie,bo zaczęłam stawiac granice. robię coś,czego dotychczas nie robiłam.dbam o własne interesy,nie zważając na jego "chcę" a ja-na skutek takiego traktowania mojej osoby-odcięłam się i nie tłumaczę,nie staram sie być nawet miła. po prostu przestało mi zależeć na tym,aby dbac o niego.dbam o siebie.

oddałam jego życie Bogu prosząc,aby w jego życiu wypełniła sie wola Boża.

poczułam wielką ulgę.

Chcę powiedziec wszystkim ranionym przez współmałżonka,zdradzanym,dręczonym "NIE IDZ NIGDY NA KOMPROMIS,JEŚLI CHODZI O CIEBIE. JESTES WSZYSTKIM,CO MASZ.ZAJMIJ SIE SOBĄ".Takie zdanie usłyszałam i ono mi pomogło.
to tyle na razie.

modlę sie i dbam o siebie i dziecko.

pozdrawiam
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-28, 12:51   

A tak sie zastanawiałem :gdzie Ciebie wywiało.................. Kobieto 74
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8