Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  12 kroków12 kroków  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
znowu kochanka
Autor Wiadomość
mami
[Usunięty]

Wysłany: 2009-05-02, 17:51   

kochanka nie akceptuje córki męża bo widzi w niej zagrożenie dla siebie i swojej nowej rodziny,
przykre jak matka, która ma dziecko może z jednej strony pragnąc dla swojego dziecka całkowitego poświęcenia sie ojca dla swojego potomka,
jak i brak tego zrozumienia dla innego dziecka...
załosnie zabrania tego samego w stosunku do dziecka z pierwszego związku...
bardzo przykre i świadczy tylko o tej osobie... jako matce, jako o człowieku egoistycznym jak i pogubionym i nie całkiem pewnym swojej sytuacji...
cóż sam ten fakt świadczy, tylko tyle, że osoby trzecie nigdy nie bedą tak naprawde szczęśliwe i bezpieczne w związku z rozwodnikiem czy kimś kto ma już swoje zobowiązanie względem innej rodziny

co do córki
nawet moja dorosła córka kiedys...była zazdrosna o moje uczucia do nowego członka rodziny do swojej siostrzyczki... fakt bylismy rodzina ale fakt uczucia zazdrości był... bo to nie chodziło o zazdorośc ale pod tym czai sie inne uczucie to lęk
o to że może stracic uczucia matki... że matka pokocha mocniej siostrzyczke niż mnie
tak samo twoja córka boi sie iż nowe dziecko jest od niej lepsze dlatego ojciec poświęca mu więcej uwagi, stąd wrogośc, chodzi o utrate uczuc ojca- dlatego tak bardzo nienawidzi swojego przyrodniego rodzeństwa...
to iż jest w błędzie ma jej okazać nie matka tylko ojciec..
jęsli uda ci sie porozmawiaj z mężem i uświadom mu iż córka zachowując sie gniewnie i wrogo mówi ojcu przez to boje sie iż cie strace, że nowe dziecko będzie dla ciebie ważniejsze dla ciebie tak jak nowa kobieta...
po takiej rozmowie ojca z córką na pewno córka bedzie spokojniejsza o uczucia ojca do niej...


dlatego musisz byc teraz rodzicem podwójnie myslącym i za ojca i za matke
to trudne ale na dzień dzisiejszy taka masz droge w zyciu...
 
     
Kobieta74
[Usunięty]

Wysłany: 2009-05-02, 19:17   

jestes bardzo madra kobietą mami.dziekuje Ci za wskazówki.mąż rozmawial z corka krotko.ona przy nim jest idealnie grzeczna a jak zamykaja sie za nim drzwi to mam jazde. on mi nie wierzy.mowi "to ty masz problem.przy mnie jest grzeczna,to ty sobie nie radzisz". a potem mówi,"jeszcze tylko tego brakuje,zeby mi emocje jakies okazywala.to dobrze,ze sie umie hamowac".to tyle na ten temat.mąż nawet telefonów ode mnie nie odbiera jak jest ze swoja kochanka.oddzwania po jakims czasie.zreszta omija moja osobe kontaktujac sie z corka. nie slucha moich argumentow.
jest tak,ze on mieszka w innym miescie niz my a na weekendy przyjezdza do swojej nowej rodziny (chociaz powiedzial,ze nie bedzie bral slubu cywilnego bo nie). i wtedy corka cierpi,bo jej poswieca dwie godziny a tamtej dziewczynce 3 dni.
to ja boli. ja po prostu dalam mu troche czasu na oswojenie sie z nowa sytuacja. zobaczymy za miesiac,jak to bedzie wyglądało.
pozdrawiam
ps.ale nic na sile,prawda?

[ Dodano: 2009-05-02, 19:55 ]
ona nie akceptowala dziecka jeszcze w trakcie trwania naszego małżeństwa (mam na myśli mieszkanie razem)robila awantury.
 
     
mami
[Usunięty]

Wysłany: 2009-05-02, 19:58   

dziecko okazuje emocje jesli czuje sie bezpieczne w tym wypadku przy tobie gniew..
jako odreagowanie napięcia na jakie nie może sobie pozwolic przy ojcu...
przy nim chce byc grzeczna by tym pokazac patrz tato jaka jestem grzeczna, kochaj mnie mocno i wróc do mnie, pragne bys był przy mmnie... juz nie będe ci sprawiac przykrości tylko wróć...
jednak
widząc, ze jej grzeczna poza nic nie rozwiązuje przychodząc do domu odreagowuje złością na swoją niemoc...
na to ze została sama mimo iż była grzeczna tata i tak poszedł...
dzieci zreszta dorośli też tak reaguja... chca bierną i zgodna postawa zbliżyc sie do tego który odszedł i sprawić tym by znów powrócił do domu...

najlepiej pozwolic dziecku na odreagowanie wszystkich emocji, nazwanie ich po imieniu, pozwolic na gniew, po to by dotrzec do sedna problemu jaki sie czai pod maską gniewu czyli smutku i bólu po stracie jak i braku i potrzebie miłości...

masz jazde jaką ma każda matka po odejściu kochanego weekendowego ojca,
cóz jedyna krzywde jaką robia to dziecku... musisz po prostu nauczyc sie z dzieckiem ten gniew oswajac jak i sytuacje az w końcu dziecko przyzwyczai sie do nowej sytuacji...
przy całej tej historii pozwol jej na złosc potem ja przytul i powiedz, ze jest bardzo kochana bo jest najpiękniejszym dzieckiem na świecie jakie znasz... musi wiedziec ze jest dobrym dzieckiem takim jakie jest bez sztucznego okazywania dobroci czy grzeczności...

do ojca może napiszesz list/ email skoro nie skutkuje lub rozmowa jest nie możliwa,
w której przedstawisz tylko potrzeby dziecka bez obwiniania kogokolwiek bo inaczej odbierze to jako atak na siebie poprzez potrzeby dziecka... pozdrawiam gorąco

[ Dodano: 2009-05-02, 20:02 ]
Kobieta74 napisał/a:
ona nie akceptowala dziecka jeszcze w trakcie trwania naszego małżeństwa (mam na myśli mieszkanie razem)robila awantury.
Kobieta74 napisał/a:
(chociaz powiedzial,ze nie bedzie bral slubu cywilnego bo nie


to masz odpowiedz dlaczego czuje sie niepewnie i brak jej poczucia bezpieczeństwa... ma tylko kochanka, który w jej oczach może w każdej chwili odejść tak jak od żony odszedł może i od niej odejść.. stad jej rozterki, złośc przerzuca na ciebie by jesteś kimś kto jej stoi na drodze do jej szczęścia.... w jej oczywiście egoistycznym mysleniu... zapomniała iż ona weszła w trójkąt i trraz pewnie juz widzi pierwsze oznaki swoich kroków... czyli brak słubu co za tym idzie poczucia bezpieczeństwa i status tylko kochanki nie zony jak by chciała
 
     
Kobieta74
[Usunięty]

Wysłany: 2009-05-02, 23:41   

moja córeczka zachorowała na emocje. boli ja głowa,gardło, czoło,nos.leży od 4 dni w łóżku,chociaż nie ma gorączki.jest taka smutna,od kiedy dowiedziała sie,ze tata ma nowe dziecko.zasnęła spłakana.próbowałam ja wyciągnąć na rozmowe.powiedziała tylko,ze teskni za tatusiem.był w piatek godzine i rzucił hasło,ze moze w sobote lub niedziele sie odezwie.wiec ona dzis nie ruszla sie z domu,czekajac na telefon (pod pozorem choroby -bez gorączki).na moje argumenty,ze mamy komorke i jak tata bedzie chciał,to nas znajdzie,tylko kiwala smutnie głowa,ze nie.nie chciala isc ani pograc w pilke,ani na gofry.
a on nie odbiera telefonu.zastanawiam sie co jest lepsze - takie igranie z jej emocjami czy moze odciecie kontaktu.rozmawialam z nim wczoraj o jej stanie to powiedzial,ze to hormony i dojrzewa (nie ma jeszcze 11 lat).
na moja prosbe o ustalenie stalych spotkan on od 3 lat mowi,ze nie ma takiej mozliwosci.pytam Boga,czemu tak sie dzieje. ja to sobie moge znosić,ale za co dziecko?
mam tyle żalu i złości. nie umiem jej pomoc.nigdy jeszcze nie byla tak smutna.nawet nie chce chodzic na swoje ulubione zajecia dodatkowe.
mi to wyglada na klasyczna depresje.
spisalam jej potrzeby na kartce.jak sie spotkamy to mu je wrecze.zobaczymy,czy to cos da.
 
     
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2009-05-03, 06:42   

A nie próbowałaś wysłać sms-a do męża? Zauważyłam, że niektórzy tak mają - nie odbierają telefonu, ale czytają sms-y.
Bardzo mi przykro z powodu tego, co u Ciebie się dzieje.Moja córka była wczoraj z tatą, jego dzieckiem i jego kochanką u dziadków. Była szczęsliwa, choć raz wspomniała, że wszyscy zajmowali się tylko tym dzieckiem, a nie ją. Myslę jednak, że to normalna zazdrość, gdy jest maluszek, bo ogólnie córka była zadowolona - była dumna, że zajmowała się dzidziusiem.

Żono - w Twoim przypadku wydaje mi się, że potrzebna jest rozmowa z mężem. Jeśli nie jest to realne, może sama próbuj organizować córce czas - ale tak, abyś Ty była z nią - żeby czuła Twoją bliskość. Ona chyba teraz tego potrzebuje. Nawet głupie zabawy (moja mała uwielbia w zabawę w "wampirka" - śmiechu, że ho, ho) - aby ją zająć. Skoro miejscowość mała i istnieje prawdopodobieństwo spotkania tej kobiety - wystarczy na pewno wykonać parę kroków poza miasto, aby świetnie się poczuć. macie aparat fotograficzny? Może taką zabawę dziś zróbcie - weź córkę i zabawcie się w fotografów.

Żono, wydaje mi się, że problemem nie jest depresja córki, że to chyba raczej Twoja depresja. Mama w tym wieku ma olbrzymi wpływ na dziecko, które naśladuje ją na każdym kroku. Przyjrzyj się sobie - może to Ty masz większy problem niż dziecko.

[ Dodano: 2009-05-03, 06:50 ]
Kobieta74 napisał/a:
spisalam jej potrzeby na kartce.jak sie spotkamy to mu je wrecze.zobaczymy,czy to cos da.


Nie sądzę, aby cos to dało. Wręcz przeciwnie. Wiem, są różni ludzie - ale pomyślałam o swoim mężu. Pewnie wyrzuciłby ta kartkę i tyle. Ale mam sposoby, aby przekazać mu jakieś informacje - mówię mu o córce - nie o tym, czego potrzebuje, ale w sposób taki, aby był z niej dumny - trajkoczę o jej osiągnięciach, o tym, co robi - nie tonem pretensjonalnym, ale tak, aby pochwalić córkę przed nim. Widzę po jego minie, jaki i on robi się z niej wtedy dumny (choć tak naprawdę zero jego zasługi w sukcesach córki - oczywiście nie powiem mu tego). I wydaje mi się, że4 to jakoś ich zbliża do siebie.

No ale próbuj - może na Twojego męża ta kartka zadziała, może nie podziała jak płachta na byka - która trzeba zaatakować, a najlepiej ucieć.
 
     
Kobieta74
[Usunięty]

Wysłany: 2009-05-03, 09:53   

masz racje Wanboma. zajac dziecko to dobry omysł.tylko że ona nie chce nigdzie isc,bo moze tata zadzwoni. i nie daje sie zagadac.nie skutkuja argumenty,ze mamy komórke i jak bedzie chciał to zadzwoni.
ja tak sobe pomyslałam,ze on po prostu nie chce.i ja tego nie mam mocy zmienic.moge być fair jako matka.tylko tyle.
i z autopsji wiem,ze on,jak czyms sie zachwyci,to jest nieobecn przez jakis czas (miesiac,dwa,trz) a potem wraca. moze po prostu musze to przetrzymac.
z ta deprecha to masz czesciowo racje.ale wychodze.mam problem,aby zaufac Bogu.zawsze to ja bylam za wszystko odpowiedzialna i sama załatwiałam wszystko.wiec takiezawierzenie i oddanie siebie sprawia mi trudnosc,ale sie modle i wierze,ze Bog dokona tego we mnie. i dostane siłe i madrosc,ktorej tak bardzo potrzebuje.
cieszę się,że jesteście:)
 
     
bozka
[Usunięty]

Wysłany: 2009-05-03, 16:26   

Kobieto 74
Może rozwiązaniem są wyjazdy weekendowe. teraz tak ciepło - do kol.eżanki, kuzynów. Gdziekolwiek... Zmienicie srodowisko, otoczenie... choć na krótko zapomnicie o tyglu, w którym zycie Was umieściło.
Stanu córki nie łacz i nie uzalezniaj tylko od swojego stanu... Dziecko jest mniej odporne na stres. Pojawienie się rodzeństwa bywa kryzysem dla dziecka z pełnej i kochającej rodziny... A co dopiero w takiej trudnej sytuacji...
U mnie podobna sytuacja. Mąż nie uznaje za stosowne umawiac się z córka choć z jednodniowym wyprzedzeniem. wpada i rzuca propozycję... Gdy wspomniałam o stałych dniach, to zareagował jakby to był zamach na jego wolność.
Spróbuj może tak pokierować rozmowa, aby maz "sam" wpadł na pomysł ułożenia i zasiesnienia relacji z córką. Jak jego bedzie inicjatywa, to i chęc większa. Z przymusu nie bedzie fajnym ojcem...
Może pogadaj z tesciową lub jakąś kobieta z rodziny meza, aby w tej trudnej sytuacji "zastapiły" ojca w kontaktach z małą. Wtedy nie bedzie się czuła taka samotna... Może kobiety z jego rodziny wytłumacza mu, jakie sa potrzeby jego córki...
Czasem dla dobra dziecka warto nawet poprosić...
 
     
Kobieta74
[Usunięty]

Wysłany: 2009-05-03, 17:03   

dzieki dziewczyny,
właśnie wróciłyśmy ze szpitala. lekarka chciała córcie zostawić:ostre zapalenie zatok i ucha.
wczoraj był kryzys,moze dlatego tak płakała za tatą,sama nie wiem.on dzisiaj nie odbierał telefonu,był u kochanki od piątku.napisał,ze wpadnie na chwilke o 18.00.nie wiem sama,czy mam z nim rozmawiac,to chyba juz nie ma sensu,takie dociekanie"czy on sam nie chce sie widywac czy ona zabrania. w kazdym razie te kontakty sie urywaja,odkad pojawilo sie drugie dziecko.wezme na przeczekanie.wiem,ze kazde pytanie z mojej strony go bardzo denerwuje i odbiera je jako atak.
skorzystam ze sposobu "zajmowania" jej czymś.dzisiaj wracając ze szpitala wracałyśmy przez park,pogoda piekna,az zyc sie chce.
trzeba skonczyc z rozpamietywaniem przeszlosci.ona jest niszczaca dla mnie a w konsekwencji dla dziecka.
tak sobie pomyslałam,ze spytam go dzisiaj tylko,czy to juz tak bedzie wygladać,ze wizyta bedzie znienacka i duzo krotsza niz zwykle.
po niedzieli mam umówione spotkanie z pania psycholog dziecięca. przedstawie sytuacje. moze jakies wspolne spotkanie u niej,z mężem,jesliby sie zgodzil,cos da.bo on mi nie wierzy w to,ze ona cierpi.to jest tak,jak pisala mami.
i wez tu czlowieku silę na to wszystko.
 
     
Agnieszka
[Usunięty]

Wysłany: 2009-05-04, 14:20   

Kobieta74 , zobacz co napisała Marzena o modlitwie za tę drugą kobietę . Może spróbuj, widzisz , że rozumowe wchodzenie w to wszystko tylko pogłębia tę ranę. Pisałaś coś o tym , że znajomi mówili ci o błogosławieniu . Wiem ,że jest taka książka " Moc ojcowskiego błogosławieństwa " Lindy Schubert. Może spróbuj .

Koleżanka ostatnio opowiadał mi , że miala wyjątkowo przykrych sąsiadów. Studenci, wiecznie imprezujący .... Na początku była zła, rozmowy chyba nic nie przyniosły . Zaczęła ich błogosławić . Mówi, że robiła to regularnie na modlitwie . Po 3 miesiącach studenci zmienili miejsce zamieszkania... :-> Po ludzku było cięzko zmienic to co niemozliwe . Jezus mówił , żeby nie przeklinać wrogów tylko błogosławić . Po ludzku chyba niemozliwe . Spróbuj i dziel się z nami efektami.
 
     
Kobieta74
[Usunięty]

Wysłany: 2009-05-04, 17:20   

dzięki,
spróbuje,chociaz to trudne bardzo.ona mi zrobiła mase przykrych rzeczy (oprócz najwazniejszej - tak kusiła męża,ze odszedl - wiem,ze do tanga trzeba dwojga). zaczelam sie za nia modlic Koronką do Miłosierdzia. prosze Boga,aby jej błogosławił bardziej niz mi.nie jest to w tej chwili modlitwa sercem.ale od czegos trzeba zaczac.
jak tylko beda efekty natychmiast o tym zamelduje.
i tak sobie mysle,ze moze nie jest wola Boga,abysmy byli z mężem razem,skoro dał im dziecko.czasem tak bywa.tymczasem koncentruje sie na spokojnym przezyciu jednego dnia.kazdy nastepny przyniesie cos innego :->

[ Dodano: 2009-05-04, 17:21 ]
a tak wogóle to moj kryzys doprowadził mnie do Boga. i nie tylko mnie,mase innych również.
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2009-05-04, 18:25   

Kobieto74.......... piszesz:"prosze Boga,aby jej błogosławił bardziej niz mi"

Pan Bóg dał przykazanie miłości :"miłuj blizniego swego jak siebie samego".Dlaczego prosisz Boga by błogosławił "jej" bardziej jak Tobie???? to z gruntu nieszczere i wynaturzone.Chcesz swoej krzywdy?wiekszego bólu? więcej problemów? Po co?
Po co usiłujesz manipulowac Bogiem?Jego miłosierdziem,?Jego miłością bezwarunkową?
Takie prosby sa w dłuzszej prespektywie niszczące sam siebie,to destrukcyjne aby ona miała lepiej od Ciebie...... Jak lepiej? w czym lepiej? że śpi z Twoim mężem?? czy żeby poprostu siebie skarcić??Syndrom DDA i DDD się odzywa w Tobie?
To że sie modlisz Koronką............super..........nawet jak to narazie jest modlitwa "na głowę".Jest 5 części......... w swojej intencji,córki,męża potem o Pogodę Ducha dla Ciebie i córki a na końcu za tę co z Twoim mężem spi.......... i nie po to byś Ty miała gorzej od niej...........bo to wcale nie wiadomo co jest tym "gorzej" albo "lepiej"....... poprostu...o światło Ducha Świ.dla niej.

Kobieto74............. Pogody Ducha ....mimo wszystko

[ Dodano: 2009-05-04, 18:26 ]
Modląc sie w takiej intencji "by ona miała lepiej" działasz na swoja niekorzyść,przeciw przykazaniu :Nie zabijaj" siebie.....................
 
     
Agnieszka
[Usunięty]

Wysłany: 2009-05-04, 19:29   

Dokładnie tak, nie bardziej niż Ciebie . Ty się nawróciłas , Ty jesteś córką Boga .I Bóg w pierwszej kolejności dba o swoje dzieci .Jesteś bardzo ważna dla Niego . Bożą wolą dla Twojego męża nie było cudzołóstwo i życie w grzechu. On je wybrał i wybrała to kochanka Twojego męża . Oni mają swoje rozliczenia z Panem Bogiem .

Jeżeli podjęłaś decyzję o modlitwie za Nich , to Bóg to widzi , i będzie Cię wspieral .Ale nie wymagaj od siebie za duzo , Po prostu spróbuj . Kiedys miałam problem z wybaczeniem komuś , chciałam , ale to uczucie nie przychodziło. Wkońcu wypowiedziłam to głosno , chociaż w cale tego nie czułam , i modliłam się , a uczucie wybaczenia przyszło pozniej. Wybaczenie to nie uczucie a decyzja.

Może będzieice próbowac z córka wyjezdzac na weekendy , nawet niedaleko. może jakies wycieczki , Zróbcie plan ciekawych miejsc , które chciałybyście zobaczyć . Wypiszcie jakies miejsca , legendy z tym związane.To też może odwrócic uwage córki na jakiś czas. Spróbujcie żyć . Tak ładnie napisałaś , że jesteś bliżej Boga dzięki temu co się stało. Więc postaw teraz na tę relację - jedyną , najważniejszą . Jest taka ładna ksiązka " Urzekająca" Zrób sobie prezent na majówkę . Trzymaj się ciepło.
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2009-05-04, 19:38   

"Urzekająca" to super książka dla kobiet(wiem.. bo choć jestem facetm to czytałem hhhhhhiiiiii)
 
     
Kobieta74
[Usunięty]

Wysłany: 2009-05-04, 19:51   

ok,dzieki za skarcenie.rzeczywiscie syndrom DDa. tak mam od zawsze.zapisałam sie na terapie.ide w czwartek na grupową dla współuzaleznionych."urzekającą" dostalam miesiac temu od mojej tesciowej na urodziny.czytam sobie. Nałogu,dla mężczyzn jest "dzikie serce".super. myślę,ze powinna być to obowiązkowa lektura dla narzeczonych.


mąż wpada znienacka.dzis nie zaczynalam z nim rozmowy.poszlam do pokoju a on zostal z corka.sam zaczal zagadywac.

i tak jest wciaz-jak ja jestem miła to on ucieka,jak jestem obojetna to zaczepia. szału mnozna dostac.

ale zaczynam budowac siebie.

i macie racje z ta kochanka. nie bede uprawiac masochizmu. ale modlic sie bede.tak postanowilam.

milo,ze piszecie. dzieki:)
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2009-05-04, 19:59   

Kobieto......... a co o tym powiesz?

Poczucie winy

-czuję się winna za odczuwanie jakichkolwiek własnych potrzeb
-często czuje się winna za bycie ciężarem dla innych
-ciągle za wszystko przepraszam
-przepraszam za rzeczy, które nie wymagają przeprosin
-w mojej rodzinie ktoś zawsze był obwiniany
-w mojej rodzinie to właśnie mnie obciążano odpowiedzialnością za rzeczy, za które
nie powininnam odpowiadać
-w mojej rodzinie brałam na siebie winę za to, czego nie popełniłem, po to jedynie, by
zakończyć kłótnię
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 8