Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  12 kroków12 kroków  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
znowu kochanka
Autor Wiadomość
Kobieta74
[Usunięty]

Wysłany: 2009-04-30, 20:04   znowu kochanka

Witam,
czy znacie może jakis sposób,aby nie reagowac emocjonalnie na spotkania na miescie z kochanka męża i ich nowo narodzonym dzieckiem?są nieuniknione. nie umiem sobie z tym poradzić.oddawałam Bogu na spowiedzi,modle sie o to codziennie i jest coraz gorzej.ona podnosi dumnie głowe do góry i uśmiechnieta odwraca sie ode mnie.wiem,ze to brzmi absurdalnie,ale naprawde mam wrazenie,ze wariuję.ktoś ze znajomych radził,abym prosiła Boga o to,że by jej błogosławił w każdej minucie i bardziej niż mi.nie umiem.nie moge sie wyprowadzic z miasta.to mi zatruwa życie. jak z tego wyjść? czy macie jakies doświadczenia?
pozdrawiam
 
     
TEOR
[Usunięty]

Wysłany: 2009-05-01, 10:15   

Rozumiem Cię, bo jestem w podobnej sytuacji. Rady Twoich znajomych są dobre i mądre, ale bardzo trudne do realizacji w praktyce. Musisz się jednak starać "zobojętnieć" dla własnego dobra. Unikaj konfrontacji. Staraj się nie zwracać na kochankę Twojego męża uwagi. Nie daj się prowokować. Traktuj Ją jak powietrze. Sytuacja po ludzku wydaje się bez wyjścia, ale zaufaj Bogu - on wszystko może! Czas leczy rany, uwierz w to! Jeszcze będzie dobrze. Serdecznie pozdrawiam.
 
     
Kobieta74
[Usunięty]

Wysłany: 2009-05-01, 11:20   

dzieki Teor. czytam Wasze wypowiedzi i wszystko wydaje sie takie logiczne i mądre. ale prawie nie do zastosowania w praktyce. serce pęka z bólu.mąż przychodzi do naszego dziecka w odwiedziny i wraca do niej i ich dziecka.nie umiem sobie z tym poradzić.psycholog mówi "klin klinem". a to nie wchodzi w rachubę.umieram i błagam Boga o jakiś krok. a to trwa juz tak dlugo.nie mam juz siły.
chce przestac to czuc i nic. tylko dziecko trzyma mnie przy zyciu.co wyjde z jednego dołka pojawia sie drugi.
 
     
bozka
[Usunięty]

Wysłany: 2009-05-01, 11:27   

Co ma znaczyć rada psychologa 'klin klinem"? W twojej sytuacji doprawdy nie rozumiem?
 
     
Kobieta74
[Usunięty]

Wysłany: 2009-05-01, 11:34   

nowy związek.a to wbrew temu,w co wierze.mam wrazenie,ze Bóg mi stawia coraz to nowe poprzeczki i obserwuje,jak sobie z nimi poradze. przebacaylasm mężowi,wyciszyłam sie,zaczelam odkrywac siebie a tu nagle buch!. nowe dziecko. i to 500 metrów od mojego domu. nie trawie tej kobiety i nie umiem sobie z tym poradzic. znam swietnie teorie,gorzej z praktyka.
a co u Ciebie Bozka?jak sobie radzisz?
 
     
TEOR
[Usunięty]

Wysłany: 2009-05-01, 11:43   

W takiej sytuacji, jak Twoja (wiele osób odwiedzających to Forum jest w podobnym położeniu) niezbędne jest, aby stanąć w prawdzie, tzn. "na zimno" i obiektywnie ocenić swoją sytuację - jaka jest, czy mi odpowiada, czy nie, co mogę zrobić, aby ją zmienić? Np. sytuacja: mąż mnie zostawił, układa sobie życie z inną kobietą, ma nieślubne dziecko. Nie odpowiada mi to, nie godzę się. Co mogę zrobić? Na męża i Jego kochnakę nie mam wpływu - oni mają wolną wolę. Zostaję ja - co mogę zrobić: 1. zadręczać się do końca życia i przy okazji zatruwać życie swoim dzieciom?!. 2. "otrząsnąć się", pogodzić się z losem i żyć dalej ... szczęśliwie, pomimo wszystko! Takiego wyboru trzeba dokonać i później już konsekwentnie.. Każdy jest kowalem swojego losu - nasze szczęście zależy od nas a nie od naszych małażonków!!!!
 
     
Kobieta74
[Usunięty]

Wysłany: 2009-05-01, 11:57   

dzięki Teor,
ja to wszystko wiem. ale są te ohydne emocje,ktore niszczą mnie i moje dziecko. każdą z nas inaczej.
nie akceptuje sytuacji,w której jestem.to wiem na pewno (jak wiekszość zdradzonych).to,co moge dla siebie zrobić staram sie robić.w miare mozliwosci.
ale najgorszy jest czas,w którym spotykam kochanke męża z ich dzieckiem lub jego samego.nasze miasto jest małe,mieszkamy blisko siebie.
mam świadomość,ze on sobie ułożył życie (lub nie - on przyjezdza tu tylko w weekendy a ona to akceptuje). i błagam Boga,aby zabrał ode mnie to współuzależnienie od męża.bo to nie jest nic innego.
psycholog mówi,zeby pogodzic sie z kochanka męża i pozwolic córce tam chodzic i traktowac ich córeczke tak,jak swoja. nie jestem na to gotowa.to tak,jakbym zaakceptowała zdrade i zgodziła sie na nia. i przekazala dziecku taki wzorzec rodziny - ja tu z toba a tatus z inna panią.
gubie sie w tym wszystkim.
 
     
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2009-05-01, 13:12   

Kobieto - wiesz, że mam identyczna sytuację. Mój mąż mieszka z kochanka i ich dzieckiem - niedaleko mnie. Ja powierzyłam "tę" sprawę Bogu - gdy jest mi tak bardzo, bardzo źle, mowię - Boże, Ty się tym zajmij. I jest lepiej - troszeczke tylko, ale lepiej. Mam nadzieje, że kiedys bedziemy umiały to zaakceptować. Twój mąż nie jest codziennie z nimi. Mój jest zakochany w swojej damie - i wszystko im układa się jak najlepiej. A ja mam taki żal...
 
     
avis
[Usunięty]

Wysłany: 2009-05-01, 13:24   

Witaj! Jestem trochę w podobnej sytuacji, ale nie spotykam kochanki męża, tylko pracuję z nim i widzę go codziennie. Wiem jak boli to, kiedy widzisz, że on ułożył sobie życie. Przychodzą wtedy myśli, że jestem do niczego, że on wybrał kogoś lepszego ode mnie. Ale myślę, że to nie jest tak. On ma problem, nie umie kochać, nikt nie zbuduje szczęścia na czyimś nieszczęściu. Myślę, że nie jest dobrym pomysłem to, żebyś "zaprzyjaźniała się" z kochanką męża i ich dzieckiem. Ja przynajmniej tak bym nie zrobiła, bo czułabym się przy ich rodzinie strasznie poniżona. Pan Bóg chyba nie chce nas niszczyć psychicznie, ale chce nas podnosić, dawać nam godność Dziecka Bożego. Ja staram się żyć swoim życiem i odkrywam, że jest to bardzo trudne: bo moim całym życiem był mój mąż, był moim bożkiem... Teraz staram się odbudować swoją relację z prawdziwym Bogiem, który chce, żebym ja była ważna dla samej siebie i dla ludzi, którzy są koło mnie. Ale przede wszystkim muszę nauczyć się cieszyć się swoim życiem, dziękować Bogu za to co dał, bo dał dużo. I pomimo tego że zostałam z synem sama, bez męża, dostrzegać, że życie jest piękne, wartościowe, i ja jestem piękna i wartościowa. Twoje spotkania z tą kobietą to są chwile Twojego ukrzyżowania - a w ranach Pana jest nasze uzdrowienie. On cierpiał, i Ty też możesz ofiarowywać Bogu te chwile cierpienia, kiedy ją spotykasz, dziękuj wtedy Panu że możesz cierpieć razem z nim. Przyjmij to cierpienie. Wyraź też wdzięczność za życie swojego dziecka, za jego zdrowie, za swoje życie i zdrowie, może za coś jeszcze jesteś Mu wdzięczna.
 
     
TEOR
[Usunięty]

Wysłany: 2009-05-01, 16:46   

avis, pięknie i mądrze napisałaś! Dziewczyny bierzcie przykład. Nie dołujcie się. Jesteście wspaniałe, to mężowie nawalili!
Co do relacji z kochanką męża, to moje zdanie jest niezmienne - należy przebaczyć kochance, co wcale nie oznacza, że trzeba Ją akceptować, a tym bardziej przyjaźnić się z Nią. Ona przecież cały czas jest narzędziem zła! Najlepiej byłoby zobojętnieć, nie zauważać, traktować jak powietrze. Co do relacji dzieci - pozwolić dzieciom decydować samodzielnie - nie zabraniać, ale też nie zachęcać do kontaktów z przyrodnim rodzeństwem.
 
     
Kobieta74
[Usunięty]

Wysłany: 2009-05-01, 17:00   

dziękuję!kochani jesteście,naprawde. mąż uważa,ze nasza córka(11 lat) powinna poznać nowe dziecko i je odwiedzac. mówi,ze to tak samo,jakbym ja urodziła, i że to jest takie samo rodzeństwo.nie rozumie,ze ja mam żal,złość.córka nie chce tam chodzić,ani nawet oglądać tej dzidzi. nawet na spacerze z tatą.jest zwyczajnie zazdrosna.próbowałam jej tłumaczyć (mąż uważa,ze to moja rola,aby ona zaakceptowała dziecko i ja mam jej to wpoić a nie uczyc nienawiści i obojętności).ona nie lubi tamtej pani,bo uważa,ze zabrała jej tatusia.i cierpi bardzo.
wiec byłam w kropce.ale doszłam do wniosku,ze to zdanie męża.moje jest inne.tym bardziej,ze kochanka nie lubi mojej córki.nie zaakceptowala jej i nawet zabraniala mężowi kontaktów.
zajełam sie dzis segregowaniem papierów.zapomniałam na jakiś czas.
i o to chyba chodzi.
moja córcia leży chora,wiec z majówki nici.ale widocznie tak miało być.
 
     
Marzena N
[Usunięty]

Wysłany: 2009-05-01, 19:33   

Pamiętam jak czułam dokładnie to samo. Teraz mineło już trochę czasu i powiem Ci, że mi pomogła modlitwa za tą kobietę. To co czułam to: złość, nienawiść, żal, zranienie. Tak bardzo mnie to niszczyło, że błagalam Boga, aby tego już nie czuć, aby zabrał to. Starałam modlić się na rużańcu w tej intencji każdego dnia. POMOGŁO. Dziś nie czuję już tego wszystkiego. To niszczące uczucie zostalo wypełnione ogromną miłością, że Bóg mnie bardzo kocha.
 
     
mami
[Usunięty]

Wysłany: 2009-05-02, 11:14   

dziecko w gąszczu dorosłych emocji..
jak ono ma sobie z nimi poradzić skoro dorośli nie radzą sobie..
z jednej strony solidaryzuje sie z mamą, która jej nie zostawiła więc dla niej nienawidzi kochanki i dziecka z drugiego związku, po trochu ojca,
drugiej strony kocha ojca mimo tego iż ją zostawił, jednak to jej ojciec,który ja tulił. kochał a dziś tęskni za tym tak samo jak matka...
ale od matki mąż mógł odejśc i to zrobił..
choć smutne nie masz na to wpływu... to jednak nalezy sie cieszyć iz mimo sprzeciwu kochanki jednak mąż utrzymuje kontakty z dzieckiem z pierwszego małżeństwa...
nawazył piwa sam musi je teraz pic i radzić sobie z dwiema kobietami,
jak i dziecmi z dwóch związków tak by dzieci ponosiły jak najmniejsze cierpienie..
psycholog dobrze radzi dziecko musi zaakceptowac drugie dziecko by w nim nie widziec tak jak matka w kochance rywala,
który odebrał i zniszczył ich związek... tak jak ten nowy dzieciak z drugiego związku nie był tym kto odebrał jej miłość ojca...
dziewczynka ma sie utwierdac w przekonaniu iż ojciec kocha ją tak samo mocno jak to drugie dziecko...
i tylko matka może jej w tym pomóc... i tu jest twoja rola w tej tragedi byś córce pozwoliła kochac ojca mimo iz ciebie skrzywdził...
bo to prawda..pogodzenie sie z tym iż mąż mimo wszystko kocha swoje pierwsze dziecko nie oznacza twojej akceptacji i twojej córki z tym że mąż słusznie postępuje... ale że pozwalacie mimo slrzywdzenia na okazywanie uczuc rodzicielskich...
to bardzo trudne bo w pewnym sensie córka jest bronia przeciw złu i grzechowi jakie mąż robi zyjąc z inną kobietą, ale dziś mimo to uczucia dziecka są ważne by mogło ono w przyszłości normalnie funkcjonowac...
inaczej wejdzie w dorosłe zycie z wieloma dysfunkcjami,które będą jej zabraniały kochac i ufac ludziom....
nalezy dziecku wyjasnić iż ojca postępowanie jest krzywdzące i niemoralne, że tak nie nalezy postępować i ranić ludzi... dlatego córeczko my postąpimy właściwie... kochaj ojca mimo krzywdy jaka wyrządził odejściem... nam i tobie i mnie...
inaczej to biedne dziecko będzie miało naprawde bardzo trudny start w dorosły etap swojego zycia...
nie wybaczając dorosłym tego,że nie pozwolili mu kochac z dziecinna łatwością ufnością pozostanie na zawsze jeśli nie podejmie walki o uzdrowienbie swoich emocji skrzywdzonym dzieckiem dorosłych rodziców, na zawsze będzie dzieckiem cierpiącym odrzucenie, czującym nienawiść do ludzi, nie będzie im ufała i każdy jej związek będzie sie kończył rozstaniem... bo nie będzie potrafiła zawierzyć, jak i nie będzie umiał kochac

przemyśl to Kobieta 74 jest mnóstwo ksiązek poradników, które ucza jak pomagac dzieciom w radzeniu sobie z odejściem ojca z rodziny... podstawa jest zawsze by..
to pierwsza
MATKA SOBIE PORADZIŁA Z ODEJŚCIEM MĘŻA wtedy w cudowny sposób i dziecko zaczyna sobie radzic z własnymi uczuciami...

i nie jest to tylko ksiązkowo poradnikowe stwierdzenie, zauważyłam to u wielu dzieci,
które dopiero wyciszyły sie i odreagowały po odejściu ojca jak sam partner zaakceptował odejście małżonka... inaczej przelewasz emocje swoje na dziecko a ono kochając cie widzac twój ból pragnie ci pomóc swoja malutką osoba w ulżeniu cierpienia...
jeszcze raz akceptując dziecko z drugiego związku nie oznacza zaakceptowania tego związku przez mała i tego co robi mąz a jej ojciec,

a jedynie pomoc sobie w wybaczeniu i pozwoleniu na to,że ojciec w tym wypadku musi kochac juz dwie osoby.... bo można kochac wiele dzieci i nie ma w tym nic złego... choć jest to chora sytuacja ale można kochac i dziecko z piewrszego związku i z następnego... i to musi sobie dziecko uzmysłowić

inna sprawa... nie idzie kochac i żone i kochanke bo to juz inna miłość
miłosc kobiety do mężczyzny jest inna niż rodzicielska

jak i inna jest tu zdrada w stosunku do żony gdy sie ją opusciło nie można utrzymywac bliskich czułych relacji choć można poprawne dla dobra dziecka,

inna jest zdrada w stosunku do dziecka swojego.... które sie opusciło, mozna mimo chorej jak zawsze mówie sytuacji starac sie wynagrodzic dziecku rozstanie... dając mu jak najwięcej swojej miłości, opieki i czasu tak by to dziecko nie czuło sie ani opuszczone przez ojca ani,
że kochając ojca nie czuło sie winne wobec matki
, że ją zdradza..
wiele dzieci w ten sposób nie potrafi sobie poradzic z tym iż kochając ojca
zdradza w ten sposób matke
bo tak jak mama nienawidzi ojca jak swoja bliskoscia z ojcem ja ranie...matki uczucia spotykając sie z ojcem, biorąc prezenty czy okazując radość z nadchodzących wizyt
dziecko jest w pułapce własnych emocji między uczuciem do jednego a drugiego rodzica...
a ono kocha i chce byc kochane przez obojga... bo jest w tym wszystkim niewinne i nie zasłużyło na cierpienie

dlatego Kobieta twoje zadanie to poradzenie sobie z własnymi odczuciami do męża i nowej sytuacji a dopiero wtedy będziesz mogła
pomóc córce inaczej nie idzie,
inaczej wciąz trwacie wszyscy w nierozwiązanej dla każdego sytuacji a wpływającej na każdego w bardzo stresowy sposób uniemozliwiający normalne funkcjonowanie...

pozdrawiam ciężka i trudna sytucja przed toba na :dziś: dlatego
zycze wiele spokoju i radości w twoim domu
 
     
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2009-05-02, 13:03   

Żono - owszem - odczuwam żal - bo z tamtym dzieckiem mąż jest stale, a z naszym - od święta. Moja córka jednak od razu pokochała braciszka - może temu, że jest jedynaczką. Nawet codziennie modli się za niego. Widziała go tylko raz, ale tata i jego 'towarzyszka" pozwolili jej karmić dziecko i nim się zajmować. Była z siebie dumna. A ja tez jestem dumna, że moja córka nie czuje nienawiści.
Nie bronie kontaktu z ojcem - i staram się przełamać swą dumę i ile się da - po prostu proszę go, aby wziął małą. rzadko to bywa, ale podejrzewam, że gdybym nie prosiła, brałby ją jeszcze rzadziej.
Z czym nie radzę? Otóż, kiedy mąż bierze małą trochę częściej niż raz na dwa miesiące, ona bardzo za nim tęskni. Płacze i prosi, aby do niego zadzwoniła. Robię to, ale kosztem swojej dumy. Myslę jednak, że warto czasem sie przełamać.
Druga sprawa - mała, kiedy była u taty - powiedziała, że "xyz" (czyli ta pani) jest tez fajna. Nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Boję się, żeby córka nie zaczęła uważać tego za normę, że ktoś zostawia rodzinę, zakłada nową i nie ponosi żadnych konsekwencji.
 
     
Kobieta74
[Usunięty]

Wysłany: 2009-05-02, 15:32   

miami,to nie jest tak,ze ja zabraniam.wydaje mi sie,ze w tej sytuacji zachowuje sie całkiem rozumnie.mimo bólu,jaki odczuwam.ja jestem od męża współuzależniona i leczę sie z tego.niedawno sobie to uswiadomilam. natomiast jesli chodzi o mojacórke to nawet namawiam ją do kontaktyu z nowym dzieckiem.ale ona nie chce. ogólnie nie przepada za maluchami. na moje proby tłumaczenia,ze ta dzidzia nie zabrala jej taty mówi"ciekawe,ale teraz z nia jest a nie ze mna".jest zwyczajnie zazdrosna.a mąż nie wspiera mnie w tym.
nie mówie na niego zle.to,ze ja nie lubie tj kobiety nie znaczy,ze przez to nie lubi jej moja corka.kochanka nie akceptuje mojej córci.moze cos sie zmieni po porodzie,nie wiem.czas pokaze.
pozdrawiam
ps.modle sie za nich,chociaz modlitwa za kochanke przychodzi mi z wielkim trudem.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9