Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  12 kroków12 kroków  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Jestemw ciązy a mąz odchodzi:(
Autor Wiadomość
ak70
[Usunięty]

Wysłany: 2009-03-17, 15:11   

Ja tez sie przyłączam do dziewczyn i do modlitwy. Będzie dobrze jakikolwiek finał Ci fraszko przeznaczono.
Bo lepiej abyś o nieodpowiedzialności męża - dla mnie takie zachowanie niestety jest niedojrzałością i nieodpowiedzialnością - dowiedziała sie teraz, a nie wtedy, kiedy dziecko przyzwyczai sie do obecności tatusia. Bo wtedy cierpiec będa juz dwie osoby.

Dobrze Ci wszyscy radzą: zajmij sie malutkim i sobą. Poczytaj Dobsona - koniecznie! I trudno jest mi nie zgodzić się z bozką co do otwarcia tej klatki :))
Ja kiedys też tak błagałam męża o druga szansę i aby wrócił... z perspektywy czasu uważam to za największy błąd w moim życiu (co nie znaczy, że u Ciebie musi byc tak samo!).

Trzymaj się. I Bóg i my w modlitwie jesteśmy z Tobą i dzieciaczkiem.
 
     
fraszka33
[Usunięty]

Wysłany: 2009-03-17, 16:49   

BARDZO DZIĘKUJĘ WSZYSTKIM!! Nawet nie wiecie ile dla mnie to znaczy. Moj mąż czeka tylko na moją decyzje az pozwole mu odejsc. Tak powiedział. Pewnie nadejdzie taki moment ale na razie nie potrafie. Kocham i czekam na CUD.
Nie wiem co jest gorsze. Próbuje skupic sie na dziecku. Bardzo je kocham ale nie do konca potrafie sie tym cieszyc ta cała sprawa to zagłusza:( Chciałabym mu dac więcej bo na wiecej zasługuje to maleństwo.
To my go powołaliśmy na ten świat i od samego początku będzie miał wszystko do góry nogami. Czy dam mu miłośc za dwojga?? Na sama mysl o synku chce mi sie płakać. Ja tez pewnie przyczyniłam sie do rozpadu naszego małżeństwa tzn na pewno:( Z modlitwa jeszcze mam problem, gdzieś tam w środku jestem zła na Boga.
Dlaczego teraz kiedy powinnismy razem cieszyc sie z tego dziecka. Teraz powinno byc wszystko dla niego:( Tak wiele we mnie lęku czy poradze sobie sama. Chodzi tez o kwestie finansowe. Dopoki bede miec macierzynski to oki a potem co?? Próbuje przemysleć wszystko by byc gotowa. Ach jaki to jest ból. Pozdrawiam gorąco
 
     
bozka
[Usunięty]

Wysłany: 2009-03-17, 17:00   

Dasz radę.... z pomocą najbliższych. Zobacz, kto jest przy Tobie! To osoby, na które możesz liczyć. I potwierdzaja to nie słowa, ale fakty...
Bóg daje taki krzyż, jaki potrafimy unieść. Zapamiętaj to zdanie! Koniecznie znajdź modlitwę o przebaczeniu, która krazy gdzieś na tym forum. Jak znajdę później, to Ci wkleję... Zaczyna sie ona od przebaczenia Bogu. Możesz skorzystać z którkiej modlitwy, która jest pod moimi postami. Polecam - dobra na poczatej, gdy człowiek zszokowany tym, co mu zesłał los, Bóg lub sam sobie przyciągnął...
Nie gniewaj sie na boga.
 
     
fraszka33
[Usunięty]

Wysłany: 2009-03-17, 17:11   

Moze sie to po coś dzieje?? Jeszcze nie wiem. Ale momenty załamania sa straszne. Noc tez jest cieżka, nie śpie patrez na mojego męza i nie moge uwierzyc w to co robi. Było między nami źle ale nie spodziewałam sie czegos takiego. Nie wiem jak to jest juz nic nie czuc? Dlaczego przestał kochac. Chyba nie zrozumiem. Mowił ze od dawna cos sie w nim wypalało. Nie chce źle go oceniac to chyba jeszcze nie ten etap. Cały czas sie modle w duchu swoimi słowami BOŻE DZIAŁAJ! Czekam!
 
     
bozka
[Usunięty]

Wysłany: 2009-03-17, 17:48   

Super fraszka! Pięknie się modlisz! A do dziecka mów, że go kochasz, że go chcesz... że zawsze będziesz go kochała....
Moja przyjaciółkę mąz zdradził, gdy była w ciąży. Z dnia na dzień zrobił się oschły, bardzo nieprzyjemny, bez pardomu mówił jej, że przestał kochać... Prawda o innej wyszła na jaw później. Tak to jest z facetami na zakręcie. Żle się czują w roli, którą sami przyjeli, nie radza sobie i odreagowują na kobiecie, którą wzieli sobie w opiekę. Ach, zycie!
Koleżanka wyła, nie spała. Nigdy nie zapomnę spazmów, których nie potrafiła przerwać i niespokojnych nóg, rak, niemożności skupienia się. Nie wiem jak ten jej mąż zdołał na to patrzeć... bo nie odszedł. Trwał przy niej. Naprawiał, bo panna go pogoniła, po krótkim i ognistym romansie.
Błagał, żeby mógł zadośćuczynić, wychować dziecko. Urodził się synek. Zdrowy, Fajny. Ale około 2 lat zaczał się problem z jego agresją. Nie była straszna, ale była. Miał napady obrażania się, ba! gdy przyszedł wieczór uciekał z domu. Zaskakujące było, bo otwierał drzwi i nawet w zimno szedł przed siebie, gdzie go oczy poniosą. Dziwne to było
Ale kochany, kochany i jeszcze raz kochany.... uspokoił się.
Teraz ma 11 lat. I pewnego wieczoru otworzył się przed matka. Mówił, że pamieta tamten okres. Pamięta niepokój, który czuł i nieodpartą chęć, aby opóścić dom i rodziców, bo myślał że go nie chcą. To wracało niemal codziennie...
Ale dało się pokonać. Wytłumić. Przepłynęło przez niego i .... wyrósł na wrażliwego, rozsądnego, fajnego chłopaka.
Koleżanka jest z matka dumą ze swojego syna.
Piszę, aby zwrócić Twoja uwagę na to, ays rozmawiała z dzieckiem, ono Cie słyszy!!! Mów do niego, kiedy tylko możesz, oddychaj głęboko, przeponą, to wzmocni i uspokoi Twoje serce. Puszczaj muzyke poważną. Delektuj sie bezpieczeństwem i supiaj na tym, co płynie z Ciebie. Męża póść. Nie masz na niego wpływu.
 
     
fraszka33
[Usunięty]

Wysłany: 2009-03-17, 18:23   

Nie mam siły do tego wszystkiego. Rozmawiałam z meżem dzisiaj czy zmienił zdanie o on na to, ze nie zmienił. I znowu łzy popłynęły.
 
     
bozka
[Usunięty]

Wysłany: 2009-03-17, 18:29   

Fraszka! W takich kwestiach nie zmiania sie zdania z dnia na dzień. Twojego meza nieźle Kusy zakręcił! U niego musi nastapic proces. Młody jest, to może być też szok, ale coś musi ten szok wywołać.
Mów do dziecka. Skup się na miłości do dziecka. Dawaj! Dawaj! Dając - otrzymujemy! Zastosuj, a doświadczysz!
 
     
fraszka33
[Usunięty]

Wysłany: 2009-03-17, 18:29   

To straszne ale czuje sie taka samotna choc tyle ludzi wokół mnie:(
 
     
bozka
[Usunięty]

Wysłany: 2009-03-17, 18:42   

... to rozejrzyj sie jeszcze raz w okół. I poczój wdzieczność do każdego. Poczuj te wdziecznośc w sobie. Tym, którzy są - podziękuj serdecznie! Na mężu świat się nie kończy. Jesli tak czujesz, to trylko złudzenie!
wiem jednak, że z własnymi złudzeniami chyba najtrudniej się rozstać!
 
     
fraszka33
[Usunięty]

Wysłany: 2009-03-17, 19:45   

Chyba gdzies tam powoli dochodzi do mnie, ze musze mu pozwolic odejsc i to dla własnego dobra. Ale to jeszcze chwile potrwa... Bardzo dziękuję za wasze słowa, nawet nie wiecie ile dla mnie to znaczy. Ciesze sie z kazdego wpisu:)
 
     
mojezmagania
[Usunięty]

Wysłany: 2009-03-17, 20:00   

Witaj
Kilka miesięcy temu bylam w identycznej sytuacji, też w ciaży i też usłyszałam, od męza, że odchodzi, ze ma mnie juz dość, że juz nie chce ani mnie ani nas, ze nie kocha i jeszcze kilka innych paskudnych rzeczy.
I tez swiat się zawalił, plakalam, blagalam, plaszczylam się, myslałam że to jest metoda, ze go odzyskam. Wiesz tak się zaangazowalam w odzyskiwanie męża, ze zupelnie zapomnialam o sobie i o tym, ze przede wszystkim powinnam zadbac o malenstwo we mnie. Jakis czas potem dowiedzialam się ,ze on chce odejsc bo znalazl sobie nowa idealna milosc, ktora stala sie dla niego calym swiatem............ wtedy zupelnie wszystko sie we mnie posypalo, bylo bardzo zle, omal nie stracilam ciązy.
Na szczęscie wlasnie wtedy trafilam też tu na forum i uslyszalam to co Ty teraz, "zajmij się sobą", "zacznij zmiany od siebie", poczytaj Dobsona, wycisz się, pomodl się, pamiętaj że w nosisz dziecko pod sercem......duzo mądrych rad.
Zrozumienie ich zajeło mi trochę czasu, ale powoli uspokoilam się, zacząlam się modlić, wyciszylam się, urodzilam zdrowego synka.
Gdy mały mial miesiąc "otworzylam klatkę mężowi", wypuscilam go, zrozumialam, ze na silę go nie ztrzymam, ze sam musi zrozumieć siebie, odnależć wlasciwą drogę, ja nie moge tego zrobić za niego.
I uwierz to jest jedyne właściwe wyjscie z takiej sytuacji, bo choć nie jest mi łatwo być samotna matką połrocznego dziecka i samej zmagać się ze wszystkimi problemami, to przynajmniej jestem spokojna, nie patrzę jak maz codziennie szuka okazji do spotkan z tamtą, nie muszę wysluchiwać klamstw.
No i przede wszystkim JESTEM MAMĄ. Mam wspaniale dziecko, ktore mnie potrzebuje, mnie spokojnej, a nie znerwicowanej, miotającej się i zastanawiającej się, co zrobić zeby dogodzic pogubionemu małżonkowi.
Zatem kochana, przede wszystkim wycisz się, pomyśl o tym, że Twoj synek odczuwa to samo co ty, jesli Ty jestes zdenerwowana, to on też. Nie zasłużyl na to. Uśmiechnij sie do niego, i dla niego zadbaj o siebie. Poczytaj Dobsona. I zaglądaj tutaj jak najczęściej. Tu dobrzy ludzie są, zawsze cos mądrego podpowiedzą.
Pozdrawiam cieplutko Ciebie i synka. Jak będzie miał na imię?
 
     
fraszka33
[Usunięty]

Wysłany: 2009-03-17, 20:07   

Te słowa cos mi uswiadomiły.
Masz racje maleństwo jest teraz najważniejsze. Bedzie miał na imię Kacper:) Ja pozwole mu odejsc, wiem tylko jeszcze nie potrafie tego zrobic.
Nie wiem czy on kiedykolwiek zrozumie ze stracil rodzine. Mysle ze innej kobiety nie ma ale kto to moze wiedziec. Nic nie zuważyłam. U nniego znajomi sa najwazniejsii wszystko oprócz mnie i dziecka.
Wiesz te wszystkie kłopoty zaczeły sie tydzien temu wiec do wyciszenia jeszcze mi daleko ALE ZACZYNAM LOGICZNIE MYSLEC:) Pozdrawiam
 
     
mojezmagania
[Usunięty]

Wysłany: 2009-03-17, 20:15   

I powiem Ci jeszcze, ze gdy się juz wyciszylam, to dużo łatwiej mi teraz z mężem rozmawiać, a on słucha tego co mowię.
Gdy wypuściłam go z klatki, przestałam o niego zabiegać to i on zaczął inaczej na mnie patrzeć.
Zatem czytaj i działaj.
Pozdrawiam Ciebie i Kacperka
 
     
fraszka33
[Usunięty]

Wysłany: 2009-03-17, 20:16   

DZIĘKUJĘ



[ Dodano: 2009-03-18, 09:24 ]
Moj mąż dobił mnie wczoraj do konca.
Juz wiem ze nie chce mnie ale nic nie pomaga w remoncie dla dziecka:( Moj a cała rodzina remontowała o on wieczorem gdy go prosiłam o kilka małych poprawek stwierdził, ze zaraz i wyszedł spotkac sie z kolega. Oczywiście wrocił po 22 wiec nie było mowy o czym kolwiek. Nawet sie nie odezwałam.
Myślałam sobie ze nawet jak odejdzie to na pewno bede mogła liczyc na niego w sprawach związanych z dzieckiem ale chyba sie pomyliłam. To zabolało najbardziej:(
 
     
doro
[Usunięty]

Wysłany: 2009-03-18, 09:51   

Ciężko napisać coś sensownego w tej sytuacji, ale wydaje mi sie ze im bardziej będziesz pragnęła więzi z mężem tym on bardziej będzie sie oddalał. Kobieta podobno ma mężczyznę " wprowadzic w ojcostwo" -ale on musi chcieć być wprowadzony....jesli twój mąż ostentacyjnie manifestuje brak zainteresowania wami- choć to na pewno okrutny ból- zostaw go, niech podejmie decyzję czy CHCE PODJĄĆ ODPOWIEDZIALNOŚC ZA WAS.
Czy mozesz chodzic czy leżysz Fraszko? Jeśli to tylko mozliwe zajmij sie czyms dla siebie, może zapisz sie na jakis kurs internetowy, rób to co sprawia ci przyjemność. Powiem ci tylko ze w sytuacjach kryzysowych, trudnych najbardziej poznajemy jacy inni ( i my sami tez) są. Obserwuj więc i i tle. Życzę ci z całego serca WYCISZENIA, MOZE MODLITWA PSALMAMI CI BĘDZIE ODPOWIADAĆ? pozdrawiam cie serdecznie!Nie jestes sama, będzie Dobrze, co nie znaczy ze tak jak my chcemy...
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 5