Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  12 kroków12 kroków  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Bozka walczy o męża
Autor Wiadomość
bozka
[Usunięty]

Wysłany: 2009-03-05, 21:53   Bozka walczy o męża

Zdecydowałam się na założenie swojego wątku. Dość podczepiania się pod różne i zasmiecania swoimi postami. Proszę zagladajcie tu i .... zmyjcie mi głowę od czasu do czasu he, he, he. Nie mam kontaktu z żadną grupą wsparcia. Jestem spoza W-wy. Mam tylko was, kochani. Dziękuję za to, co dotad mi daliście. Mamy podobne podejście, czuję się tu rozumiana. Licze na wsparcie. W nastepnym poście dam krótkie streszczenie mojej (naszej) sytuacji.
 
     
rafal41
[Usunięty]

Wysłany: 2009-03-05, 22:13   trzymaj sie

kazdy z nas walczacych o związek jest samotny ale...może znajdz sobie przewodnika duchowego i ...oczywiscie pomożemy Ci.do jutra.spokojnej nocy.Z Panem Bogiem
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2009-03-06, 09:59   

Bozka......korzystam z zaproszenia do zagladania na Twój post...........
Wiesz co?sam tytuł spowodował mały dreszcz na moich plecach......... WALKA O MEŻA....
Jak walka to przynajmniej 50% szans na przegraną,jak przegrana to w walce można doznac ran,nawet zginąć,walka to przemoc najczęściej............... mi sie żle kojarzy.
Ale to może tylko mnie????
A może lepiej by było NAPRAWA MAŁŻENSTWA??? KOMUNIKACJI??
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2009-03-06, 10:08   

nałóg napisał/a:
Ale to może tylko mnie????
-nie tylko tobie nałogu ja tez wczoraj zwróciłem na to uwage ,miałem napisac propozycję np.bozka zabiega o męża,lecz pomyslałem może bozka sama sie zreflektuje.Bozka jak napisał nałóg walka to złośc nawet jak w obronie własnej!!!!
 
     
..monika..
[Usunięty]

Wysłany: 2009-03-06, 12:19   

ale Panowie,
moze po prostu bozka w tej chwili tak to wlasnie odczuwa? moze takie teraz wlasnie sa w niej emocje? i teraz jest to dla niej walka wlasnie, a nie zabieganie o meza?

bozka walczy o meza - z kusym.
 
     
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2009-03-06, 12:36   

W języku polskim nie ma odpowiednika...

A mnie sie kojarzy, że Bożna PODJĘŁA decyzję !?? Już wie czego chce ?? A jeszcze niedawno Bożko nie wiedziałaś ?
Czy to decyzja ? Postawa ?
Jak widzę Bozkę....to idę, czytam, wspieram ! Buduj na nowo !! Niech Bóg prowadzi! Cmoooooook !! EL.
 
     
bozka
[Usunięty]

Wysłany: 2009-03-06, 13:07   

Taak! ..monika..! Bozka walczy o męża z Kusym, z jego depresją, z jego pogubieniem, ze swoimi wadami i słabościami.

Wybrałam słowo walka bez większego przemyślenia. Bo walka to właśnie zdecydowanie, to determinacja... Bez tego polegnę!

Chłopcy! Spoko! Nie walczę z mężem, ale .... o męża! Bo tak trzeba, bo on o siebie po prostu nie zawalczy! Tak czuję!


Napisze krótko, bo muszę znów biec do pracy. Coś kazało mi wczoraj do niego zadzwonić. Zadzwoniłam i zaproponowałam spotkanie. Zgodził sie od razu. Zastosowałam sie do waszych rad. Makijaż, obcisła spódniczka, aby było widać, że zleciało mi z 5 kg i czerowny sweterek z deklodem.
On wycofany, smutny. Bardzo. Mi sie cięzko gadało. Staerałam sie powiedzieć mniej niż wiecej. Mówiłam o forum, o tym, że sie przewartościowałam, że widze swoje błędy, że dało mi to spokój. Nie krytykowałam go, nie naciskałam na nic.
W zamian usłyszałam tez dobre słowa, że byłam dobra matką i dobra żoną, że on może miec pretensje tylko do siebie.
Po kilkudniowy przemyśleniu oddałam mu telefon komórkowy, który ponad rok temu "zarekwitowałam". Były tam sms-y od "tej trzeciej". Powiedziałam, że nie skorzystam, że przemyślałam i nie bedę występowała o rozwód (a na peewno nie z jego winy). Powiedziałam, że to co było miedzy nami to jest miedzy nami i nie bedę ojca moich córek oskarżać w sądzie.
Był zdziwiony, ale on jest w ogóle taki wycofany, jakby zrezygnowany.

- Nie spotykam sie z Alą (12 -letnia córka) bo po co jej jest taki ojciec jak ja - powiedział pod czas spotkania.
Poprosiłam, aby wyciagnął do mnie rekę. Zrobił to. Wziełam jego rekę w swoje dłonie i trzymałam. Nie protestował.
Sam zaproponował kolejne spotkanie. W sobotę mam czekac na jego telefon.
Nie robie sobie nadziei wielkich, bo mówił, że on już ma swoja drogę... że nie wierzy w nas i nie uwierzy...
Ale nie wygląda jak facet, który zaczyna lepsze zycie. I to przesadziło o mojej determinacji.
Walka, tak panowie walka. Z szatanem. Mam tego świadomość i to od dawna. Mam jednak skuteczną broń - miłość!!!
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2009-03-06, 15:43   

Bozka......... jak Ci tak pasi .... to niech sie nazywa to walką o męza.
Jedno ostrzeżenie........ z "kusym-szatanem" nie warto walczyć.......... bo on jest bardzo silny.Lepiej poprostu z nim nie podejmować walki nie dopuszczając go do siebie .
Czy może byc walka pokazywanie dobra?czy dobro jest walką? ....jest dobrem
Bozka...... chyba to dobry krok z Twojej strony.......... bo tez i chyba sporo masz w sobie do poprawienia aby naprawić,udrożnić choć trochę kanał komunikacji pomiędzy Wami.
Bo chyba dość skutecznie w przeszłości przyczyniałas się do zaniku komunikacji.
Życze powodzenia............ bo kto sieje wittra ten zbiera burze...a kto sieje dobro ...dobro zbiera.................
 
     
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2009-03-06, 16:09   

Bożka, Ty jesteś Wielka !! A mówiłam ,że sweterki z dekoltem działają cuda...hahahahha
Też kiedyś tak paradowałam....hahahahah
Noooo, niech się dalej dzieje ! Niech Pan działa...a Ty trwaj w modlitwie !!
A mężowi powiedz, że Ala tęskni za tatą i bardzo kocha !! Pozdro !! EL.
 
     
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2009-03-06, 18:22   

bozka,
Witaj!

Swietnie, ze masz własny wątek, nie trzeba będzie Cię szukać :-)
Pomysł ze spotkaniem z mężem b odważny, super!
Na pewno widzi, ze zależy Ci na Waszym małżeństwie, ze duzo przemyślałaś.

Poczytałam Twoje wcześniejsze posty dokładniei dało mi do myślenia Twoje dominujące chwilami zachowanie, robię podobnie niestety, to trudne gdy facet przestaje wierzyć w swjoą siłę, gdy przejmuje się za niego inicjatywę i podejmowanie decyzji...To dobrze ze to wylapalas u siebie.
Ja tez odkrylam to przy okazji...
Swietnie ze mąż zaproponowal spotkanie, moze trzeba dac mu szanse zeby to on o was zawalczył teraz?
Pamiętam w modlitwie. Buźka.
 
     
bozka
[Usunięty]

Wysłany: 2009-03-06, 18:29   

Od razu powioedziałam, że Ala tęskni, że bardzo go brakuje... Tylko On jakby był za szybą. I mam wrażenie, że nie dopuszcza do siebie tych słów. Po raz kolejny mówił, że on nie jest dobry, bo inny facet toby był za rodzina, a on nie, że z wygodnictwa woli być sam, bo wtedy ma spokój i mniej kłopotów. I tak się zachowuje. Nie usiłuje być potrzebny. Co też Kusy może zrobić z człowiekiem....

Piszesz nałogo, żeby nie dopuszczać szatana... Sam podszedł, a ja się późno zorientowałam...
Mnie też podszedł, wykorzystując moja pychę... Przecież jeszcze w lutym modliłam się: Jeśli mąz nas nie kocha prawdziwą miłością... niech odejdzie w spokoju...
I odchodził. Ale dzieki Wam zreflektowałam sie i modle się o odrodzenie miłości. I juz nie ma we mnie podziału, sprzeczności, wewnetrznego napięcia. Tylko coraz więcej spokoju...
Pomyślcie o nas przez chwilke i poslijcie akt strzelisty w naszej intencji. Bardzo tego potrzeba! PA!
Napiszcie, poradźcie czego sie wystrzegać przy kolejnej rozmowie. Osobiście stawiam na pozytywy... Na pozytywne komunikaty. Co ma mówić, kiedy powie, że nie ma dobrych wspomnień z 20 lat małżenstwa, że nie wierzy, że za późno...
Muszę pamietać, że to człowiek chyba bardzo słaby, o niskiej samoocenie....
 
     
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2009-03-06, 19:17   

Ktoś tu napisał, że, owszem, szatan jest silny - atakuje - ale też i nie jest cierpliwy. Wytrwałość jest tu wskazana. Bożko, myślę, że własnie tym sposobem masz szansę na wygraną w swojej "bitwie", czego Ci z całego serca zyczę.
 
     
bozka
[Usunięty]

Wysłany: 2009-03-06, 20:24   

Dzięki wanboma. Nastawiam się na dłuuugi dystans. Miłość wszak cierpliwa jest...
 
     
Kaczuszka
[Usunięty]

Wysłany: 2009-03-06, 21:50   

Bozka zazdroszcze Ci siły...ja jakoś nie mam siły walczyc o mojego męża... walczyc o kogos kto mnie nie kocha, bo pokochał inna... Boje sie- nie mozna przecież nikogo zmuszac do miłości. Dowiedziałam sie o Niej przez przypadek- zwykły sms - to było w maju zeszłego roku- przez 8 miesięcy zrobił sie ze mnie taki wrak- nie mogłam patrzec na niego jak za nia teskni i słuchac,ze mam mu naprawic romans, kochanke przeprosić( której powiedziałam do słuchu), no i że ona ma to coś, a ja przez 16 lat złą żona byłam."wygoniłam " go z domu. Od tej pory nie ma kłótni, nie ma łez, ale pustka za to i to ogromna. Konieczna była pomoc terapeuty, abym nie wpadła w coś gorszego.Nie ufam mu- zwłaszcza że z nia pracuje, codziennie sie widza. Wolę nie wiedzieć co robi wieczorami w swoim mieszkaniu. Kiedys nigdy nie miał czasu- zapracowany do późnej nocy, nawet w soboty, nawet w niedziele. Teraz ,z tego co wiem jest inaczej. Nie wierzę w to,ze mąż może spogladac na żone z uczuciem , po tym jak pokochał kogoś innego.Mam podcięte nogi i skrzydła, nie widzę sensu. Nie chce mi sie szukać skąd mam brac siły. Tobie jednak zycze powodzenia- moze to dlatego ,ze nadal kochasz. Ja nie wiem co czuję. Nic mi sie nie chce, nawet modlić.
 
     
bozka
[Usunięty]

Wysłany: 2009-03-06, 22:28   

Kaczuszko! Nawet nie wiesz, jak Cię doskonale rozumiem.... I ja miałam podciete skrzydła i ja sie szarpałam, tak jak pisałam wyżej.... Ważne, aby wyjśc z roli ofiaty. Mi na dobre pomogło to forum i reprymenda, otworzenie oczu, że w odkochaniu męza miałam swój udział....
Nie wiem, jak skończy się moja "walka". Nie wiem, czy mi się uda... Ale jestem pewna, że miłość można wskrzesić. Znam ludzi, którym to się w życiu przytrafiło i udało...
Na dziś nie tyle walczę o małżeństwo i miłość męża, co o jego duszę, o szansę dla niego... o jego ojcostwo...
Nie wiem, czy skorzysta z dobroci i miłości, którą chcę mu odwzajemnić za zdradę i ból...

Ale ciesze sie z mojej decyzji. Wiem, że jest słuszna, bo wróciły mi siły, radość, spokój. A dokuczała mi taka nerwica serca, że leżałam cały dzień w łóżku osłabiona.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8