Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  12 kroków12 kroków  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Dziękuję ze jesteście.
Autor Wiadomość
Monika36
[Usunięty]

Wysłany: 2009-02-16, 15:34   

nałóg napisał/a:

mam wrażenie że jeszcze jakis kawałek drogi przed Toba jest............ do zrozumienia ,że tak naprawde to masz wpływ tylko i wyłacznie na siebie............ dlatego ZMIENIAJ SIEBIE jest kluczem do wszystkiego,do komunikacji małżeńskiej,do wybaczania,do pokochania siebie .
Monika36............ masz wybór...... możesz sie nie zmieniać..........

Złe masz wrażenie, bo nie ma powodu, abym ja musiała się zmieniać.
Nikt nie neguje zmian siebie, tylko potrzebne są tutaj konkretne wskazówki , na czym te zmiany miałyby polegać.
Nałóg zmieniłeś temat, bo rozmowa była o tym co Moni teraz powinna zrobić, a Ty opisujesz czego inni nie wiedzą , jakie błędy popełniają .
Taki malutki Of Topic się zrobił.
A Monia oczywiście podejmie własne decyzje, bo my sobie tylko tutaj teoretyzujemy- co by było gdyby "babka miała wąsy ".
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2009-02-16, 15:34   

Irenka.............. nie tylko męską sprawą jest zdrada.............. więc uwaywaj raczej zwrotu "zdradzacz" .Bo boli człowieka zdrada niezależnie od tego jakiej jst płci............
A możesz mi wyjaśnić co znaczy ten zwrot:"DZIAŁAJ, A NIE REAGUJ!"??? nie rozumiem.........
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2009-02-16, 15:41   

Irenka napisał/a:
wtedy romansujący kierują sie tak jak to nałóg mówi żądzami a nie rozumem i po drodzę niszczą rodziny.
..dzisiaj was czytałem i az mnie załaskotało aby odpowiedziec...Ireno pozostaw konsenkwencje ....temu co czyni te konsenkwencje by były odczuwalne.....Napisałaś wejśc wprost i przciąć,zareagować ...nie miła kobieto bo to wtedy ty zostaniesz ogłoszona potworem....ze na siłę niszczysz jakieś szczęsicie....naucz sie jednej podstawowej sprawy....wobec sytuacji,wobec działan,własnych czy tez innych osób jesteśmy nieraz bezsilni..co to znaczy bezsilni -nie mamy wpływu...ale nie oznacza że niezaradni...
na jakiejś ochydzie można zbudowac własną siłę,na czyjejś pogardzie można zbudować mocnego siebie.....na nieprzyjemnych słowach -nie chcę cię- mozna zbudowac mocnego siebie wiedząc że świat mnie chce!!!!!!!!
w jednym masz rację zauroczenie to całkowite pozbawienie zdrowego myslenia
co dyktuje takimi ludżmi-własny pryzmat,własne szczęście...nic sie nie liczy..dom,dzieci,współmałżonek,plany,przyszłość ...co jest ważne ja i moje szczęście i odwieczna odpowiedż na to przeciez mi sie to nalezy bo taki byłem /byłam nieszczęsliwy tyle lat.....i tu pada knkret.....pamiętaj Ireno osoba dokonujaca własnych wyborów ..najpierw sama się utwierdza w tym że ma racje,dalej otoczenie,dalej najblizszych...manipulacja o jakiej tu często pisze sie na forum tak naprawdę nie jest manipulacja...to system obronny własnego ja..każdy człowiek to posiada..atakują mnie ..jest mi żle ..zaraz- to ja mam racje to oni sa żli!!!!
Prosta odpowiedz zdradzacz nie radzi sobie sam ze soba..nie potrafi uznac że zrobił zle
łatwiej jest wewnętrznie się oszukać..i to tak skutecznie by otoczenie ..zrozumiało ze to on był tym biedakiem w związku...Ireno i moniko 36...co mnie nauczył sychar ..ano jednego ...nic co po ludzku nie dokonasz..jak dokonasz to pod przymusem..a przymus w moim przypadku to długi temat..ale ja go juz znam-jest częścią mnie (ale dzisiaj jest juz na lejcach- moge kontrolować)....cos co ma sie dokonac musi samo..bez popychania,bez ponaglania,bez na siłę...a czemu zrobisz cos na siłę..to czy jest gwarancja że za jakis czas ztłamszone nie wybuchnie znowu!!!!
Pamietam kiedys zastanawiałem sie nad słowem tu na forum daj czas czasowi..wtedy moje pytanie co to za dziwoląg..co to jest ????dzisiaj wiem czas nie dla nas...czas nie dla związku,miłości,nawet nie rozłąki ..to czas dla działan Boga...bo jeżeli przejdziemy wszystkie próby jakim poddaje nas Bóg to jestesmy warci jego błogosławieństwom...
Bóg nie chce by wchodzic mu w paradę...ten czas to czas dla działań Boga jezeli uzna by byc razem to się spełni ..jezeli uzna że związek ten nie ma sensu istnienia to tez tak zadziała by ludzie ci nie byli razem..wniosek prosty nie ufaj sobie nie ufaj współmałżonkowi zaufaj Bogu...i kiedy osoba czyniąca zło,krzywdę zaufa tez Bogu ..bedzie potrafiła ocenic to co robia jako zło..akceptacja tego to połowa sukcesu....dalej to jest dopiero praca !!!!!...no troche przydługo ale wyczerpałem raczej ocenę tego wszystkiego..czy dobra nie wiem ale w moim przekonaniu tak to wygląda.....miłych pozostałych dni...i nieraz zostawcie smutki na starośc
 
     
Irenka
[Usunięty]

Wysłany: 2009-02-16, 15:43   

Nałogu w moich postach do Moni od początku jest wytłumaczenie tego zwrotu. Pewnie mnie czytasz po łebkach a reagujesz na to na co chcesz zareagować.
Tak sie składa, ze jestem juz teściową.
Dziekuje będe pamiętać o Twoich słowach
.
 
     
lena
[Usunięty]

Wysłany: 2009-02-16, 15:51   

Nie no...takie posty to tutaj są na okrągło:
1.zaczynaj zmiany od siebie.
2. twarda miłość w obie strony.


...czego oczekujesz Moniko?....magicznej pigułki?....skutecznej recepty?
Rozczaruje Cie...takiej nie ma!
Owszem...Bóg...jest i słuzy pomocą zawsze i każdemu,tyle,że nie zawsze zgodnie z naszymi oczekiwaniami.

Racja nałogu....możemy się zmieniać, ale i nie musimy.
Miłe dziewczyny......nikt z nas nie zna lapiej nas samych..... jak my sami...stąd tez kazdy sam winien wiedziec co zmiany wymaga.
Zmień sibie nie zawsze dla każdego znaczy to samo!!!.....pisane było tu i tam....

Moniko....jesli jesteś zbyt uległa.....zmień to
jesli zbyt pyskata.....zmień to
jeśli myslisz tylko o sobie....zmień to
jesli myślisz tylko o innych pomijając siebie.....tez zmień

Rozumiesz???.....nie znamy Ciebie ani tych ludzi,stąd koniecznośc prawdy również wobec siebie.
Jeśli jest mi źle...znaczy się coś wymaga zmiany!
CO?.....a skąd my mamy wiedzieć?
Jest Ktoś kto z całą pewnością wie, kiedy inni nie wiedzą...i JEGO trza pytać.
Proste.

Dzieki za rozmowę ......

Moni.....właściwe rozwiązania przychodzą w ciszy.
Bądź rozważna...tylko tyle.
 
     
moni
[Usunięty]

Wysłany: 2009-02-16, 18:22   

Witajcie Kochani!! Mam ochotę Was wszystkich bardzo ale to bardzo mocno usciskać!! Kładziecie wiele mądrości do mojej biednej skołowanej głowy!! Zacznę od tego,że wczoraj piszac post miałam mojego kochanego brzdąca na kolanach, i nie mogłam go napisac w pełni. Wiem, że nawet jeśli Mój ma romans to nie z tą panią. Jej mąż wie o tym, że byli razem na feriach. Wie że byli kiedyś parą, wie o NK bo sam na niej jest. Mój jest częstym gościem u nich w domu, gdy są wszyscy razem. Są po porstu bliskimi przyjaciółmi, ale to nie zmienia faktu że ta pani ma na niego bardzo ale to bardzo zły wpływ. Mam wrażenie że to Mój się zadurzył ale bez wzajemności. Mąż wyjaśnił mi już bardzo szczegółowo co było przyczyną kryzysu a problemy finansowe to był tzw. gwóźdź do trumny. Muszę się przyznać do winy bo miał rację. Był czas (jakies dwa lata temu),że odstawiłam go na boczny tor, olałam zupełnie i jego i starszego syna. Nieswiadomie raniąc go bardzo. Liczył sie dla mnie tylko mój ojciec i praca( do której poszłam po 4 latach siedzenia w domu). Mąż liczył, że mi przejdzie, że zainteresuję się rodziną ale brnęłam dalej. Pomoc rodzicom stała sie dla mnie ważniejsz o moich chłopców. Mój mąż utrzymywał dwie rodziny nie zdawając sobie z tego sprawy. Ja uwazłam, że wszystko jest OK. Nie było. Mąż nie był mi do niczego potrzebny i tak się czół. Kiedy dowiedził się, że zja jego plecami wsomagam rodzine finansowo nic nie powiedział tylko zamkną sie w sobie. I tak to trwało do zeszłego roku. Jego znajomość z NK nie była przyczyną kryzysu tylko jego skutkiem. Jego wina z tamtego okresu jest taka że milczał, nie rozmawiał ze mną. Zrodziła się najpierw obojetność potem niechęć. Teraz jesteśmy tu gdzie jesteśmy. Podjeliśmy dialog. Kiedyś byliśmy najlepszymi przyjaciółmi teraz jesteśmy sobie obcy. Najpierw musimy odbudować zufanie potem moze wróci przyjaźń. O miłści między nami narazie nie myślę. I wiem że teściowie go przypilnują. Tak jak pilnowali mnie :lol: przez te dwa tygodnie jego nieobecnośći. Co i jak będzie nie wiem wszystko w rękach Boga. Buziaczki.

[ Dodano: 2009-02-16, 18:34 ]
Wiem,ze się zmieniłam. Kiedys dla mnie liczyła się tylko rodzina. Potem byłam JA, Praca i Rodzice. A mąż? Dziecko? Wiedziałam że byli i to mi wystarczyło. Teraz muszę sie wyciszyć i odnaleźć siebie. Bo w tym wszystkim ja też się pogubiłam, zatraciłam własną tozsamość. Zapomniałam kim jestem i co w moim życiu ważne. I może jak to odnajdę, odnajdę też i mego męża.

[ Dodano: 2009-02-16, 18:35 ]
A i opowiedziałam Mojemu o naszym forum. Może Nas odwiedzi?
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2009-02-16, 18:37   

A ja wam napisze ciekawostke ..ogladałem ostatnio program ....co prawda amerykanski..ale to nic ..był to miting o ludziach uzaleznionych(alkochol)...lecz to swietne dla wszystkich z dysfunkcjami.....jeden człowiek z grupy zadał pytanie jestem juz po leczeniu...udzielam sie długo ...zreformowałem swoje zycie,nauczyłem sie myslec i jak przeciwdziałac ...w tej sytuacji kiedy moge wrócic do żony ,dzieci i budowac rodzine ,jestem juz gotowy.....a prowadzący miting terapeuta ..powiedział hola...hola człowieku...zaraz żyjesz..tak.....czujesz nowe skrzydła tak....jestes w stanie kontrolowac nałóg..tak..ale to nie wszystko.....by byc odpowiedzialnym za wszystkich w rodzine i nie zawalic tego jest takie proste działanie ..na pół roku kupujesz sobie roslinki do domu pielęgnujesz je ,podlewasz ,przesadzasz....jezeli za pół roku roslinki sa zdrowe ,kwitna,sa duże i zdrowe na nastepne pół roku kupujesz zwierzaka dbasz o niego karmisz wychodzisz na spacery,czeszesz pielęgnujesz ....jak po tym czasie zobaczysz ze i zwierzak i roslinki sa zdrowe i piękne dopiero mozesz myslec o rodzinie.....fajne nie ale coś w tym jest!!!!!!!
pozdrawiam wszystkich
p.s a u mnie z trzech roslinek dzisiaj padła jedna ...to chyba tak jakbym stracił jednego członka rodziny....(uffff to tylko roslinki)
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2009-02-17, 08:37   

Norbert......to był film,nie program publicystyczny.

Moni...piszesz:" Kiedys dla mnie liczyła się tylko rodzina. Potem byłam JA, Praca i Rodzice. A mąż? Dziecko?"........... a to mąż i dziecko,oni ni byli Twoją rodziną??

Moni.......... ale uważaj,bo chyba widać skłonności -w tym co piszesz-do przegięcia w druga stronę.Widać skłonności do dość skrajnych zachowań.Ostrożnie.Nic na huuuraaaa ,nie rób nic wielkiego pod wpływem emocji,poczucia winy,checi zadośćuczyniania natychmiast.
Co do tłumaczenia męża z kontaktów przyjacielskich z dawna sympatią.......... sugerował bym jednak trzeżwe spojrzenie na te kontakty............... ostrożność i ograniczone zaufanie.
Nie ma kontaktów towarzyskich,męsko -damskich bez podtekstu erotycznego,albo jak sa to bardzo śladowe.Często nieuświadamianego,ale jakże naturalnego.
Więc może warto aby Twój maż jednak troche ograniczył kontakty ......te w których Ty nie uczestniczysz.
Wiele romansów i flirtów dzieje w bliskim kregu.
Moni..... polecam Tobie i mężowi książki .......... Dobsona,Pulikowskiego czy inne tu polecane."Warto byc ojcem" ,"Warto pokochac tesciową" "Miłość wymaga stanowczości" "Kobiety są z Wenus a mężczyżni z Marsa" czy cały cykl poradników Menzlis i Faber z cylku "Jak mówić by nas dzieci słuchały,jak słuchac by dzieci do nas mówiły" czy inne tych autorek.
Dokonałas ważnego odkrycia.
Tym odkryciem i podzieleniem sie na forum nim ,-maqm nadzieję-pokazałaś innym forumowiczom ,że zasada zmiany w sobie,u siebie i od siebie jest jedną z podstawowych.
Mam nadzieję że Monika36 tez przyjmie tę zasadę jako podstawowa ,a i Irenka tez...... i wielu,wielu innych.
Moni............. nic na siłę,nic za szybko,powoli,krok po kroku.Najpierw sprawy najważniejsze.I tylko to co dziś na dziś.
Może spotkania małżeńskie???może terapia małżeńska? może kilka spotkań w poradni małżńskiej???

Pogody Ducha i wytwałości.Nie zrażaj sie niepowodzeniami,trudnościami.Bo one będą sie często piętrzyć.Panuj nad językiem i otwórz sie na słuchanie męża i dzieci.......... teściów i rodziców tez..............
 
     
Irenka
[Usunięty]

Wysłany: 2009-02-17, 10:27   

Nałogu dobrze radzisz Moni.
Masz racje z tym zwrotem "nic na siłę" ale jest jedno ale w życiu Moni.
Napisała
[quote]Jej mąż wie o tym, że byli razem na feriach. Wie że byli kiedyś parą, wie o NK bo sam na niej jest. Mój jest częstym gościem u nich w domu, gdy są wszyscy razem. Są po porstu bliskimi przyjaciółmi, ale to nie zmienia faktu że ta pani ma na niego bardzo ale to bardzo zły wpływ. Mam wrażenie że to Mój się zadurzył ale bez wzajemności. /quote]
i w tych złowach widzę zagrożenie oby czas pokazał, ze się mylę.
Otóż Monia te słowa usłyszała od męża i mu w nie uwierzyła. Prawda może być całkiem inna jej mąż może nie wiedzieć o niczym a to, ze jest też na portalu NK o niczym nie świadczy. Zdradzacz potrafi byc bardzo przekonywujący aby osiągnąć swój cel a najbardziej mu zależy aby jego kochanka jak najmniej ucierpiała osłania ją przed całym światem a przede wszystkim przed swoją żoną. Żona może jej i jemu krzywdę zrobić bo jak się wyda "kochankowanie" to może ją stracić. We wcześniejszej fazie romansu zanim się na całego rozwinie zdradzacz pilnuje tajemnicy i to bardzo tylko po to aby zacisnąć więź z kochanką aby móc nad nią mieć władzę jak ją już będzie czuł całym sobą to wtedy niech już cały świat się o nich dowie bo i tak kochanka będzie "mu jadła z reki".

Moni słusznie Nałóg piszę " musisz być ostrożna" i mieć ograniczone zaufanie do męża.

To, ze pomagałaś swoim rodzicom nie widzę w tym żadnej winy. Ja też pomagałam i inni też to robią . To jest obowiązek dzieci gdy ich rodzice zyja w niedostatku. Szukał winy w Tobie więc wyolbrzymiał Twoje dobre cechy aby w Twoich oczach zrobić z nich złe cechy charakteru . Ty mu w to uwierzyłaś. Zdradzacze to mają , ze widzą we wszystkich poczynaniach ofiary tylko wine i zło a oni są cacy. Nie potrafią przyznać się przed samym sobą, że to oni żle postępują i ze to oni ponoszą winę za zdradę i za to , że żle dzieje się w ich Rodzinie. Szukają winę w ofiarze a nie w sobie.
Dlatego Moni bądź ostrożna.
Zyczę Ci z całego serca aby w Twoim związku było inaczej.

Z tymi zmianami siebie jest różnie. Bo jeżeli np ofiara jest dobrą osobą dobrze wychowaną ma piękne wzorce wyniesione z domu rodzinnego i ich sie trzyma dlaczego ma się uginać w inną stronę i upodabniać się do cech jakie lubi zdradzacz i dla niego się zmieniać wbrew utartym normom moralnym i społecznym. Z tymi zmianami siebie Nałogu trzeba uważać aby naprawdę nie przegiąć.

Najważniejsze w życiu jest zachować swoją godność.
 
     
Chmurka
[Usunięty]

Wysłany: 2009-02-17, 10:43   

NORBERT napisał/a:
Bóg nie chce by wchodzic mu w paradę...ten czas to czas dla działań Boga jezeli uzna by byc razem to się spełni ..jezeli uzna że związek ten nie ma sensu istnienia to tez tak zadziała by ludzie ci nie byli razem..


Bóg nigdy, na żadnym etapie nie przekreśla naszych małżeństw. Nigdy nie uznaje, że nasze małżeństwa nie mają sensu. On w to nie wątpi. Na szczęście :mrgreen: Tylko my sami w to wątpimy. On jest nadzieją. Nadzieją dla nas, dla naszych małżonków i dla naszych małżeństw.
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2009-02-17, 11:34   

nałóg napisał/a:
Norbert......to był film,nie program publicystyczny
..masz rację fakt to był film..a publicystyke oglądałem inną..pomiąchało mi sie trochę...ale nic
Chmurka napisał/a:
Bóg nigdy, na żadnym etapie nie przekreśla naszych małżeństw. Nigdy nie uznaje, że nasze małżeństwa nie mają sensu. On w to nie wątpi. Na szczęście Tylko my sami w to wątpimy. On jest nadzieją. Nadzieją dla nas, dla naszych małżonków i dla naszych małżeństw.
..chmurko to znaczy że my manipulujemy wiarą bo jak wytłumaczyc słowa wypowiadane np...bo Bóg tak chciał(i nie sa małżeństwem)..czy to znaczy że przeciwstawiamy sie woli Boskiej..czy mamy do tego prawo???
a dalej gorliwie sie modlimy-czy to nie zakłamanie???..pozdrawiam dzisiaj wszystkich
w potrzebie.....a zima wciąz trzyma!!!!!!!!!!
 
     
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2009-02-17, 11:48   

Popieram Nałoga w kwestii ograniczonego zaufania, jeśli chodzi o dawne sympatie, przyjaciółki, itp. U mojego Męża też zaczęło się od dłuuugiej przyjaźni, też spotykali się przede wszystkim we trójkę: on, dziewczyna i jej narzeczony. I do końca oboje twierdzili, że to tylko przyjaźń, choć gołym okiem już widać było, że jednak już nie przyjaźń, przynajmniej ze strony mego Męża :-?
 
     
Paloma
[Usunięty]

Wysłany: 2009-02-17, 12:08   

NORBERT napisał/a:
.chmurko to znaczy że my manipulujemy wiarą bo jak wytłumaczyc słowa wypowiadane np...bo Bóg tak chciał(i nie sa małżeństwem)..czy to znaczy że przeciwstawiamy sie woli Boskiej..czy mamy do tego prawo???

Człowiek w swoim życiu mówi wiele głupstw, a takie gadki, że Bóg tak chciał ... to nasze ludzkie wytłumaczenie ... może, aby mniej bolało, no bo jeśli Bóg tak chciał... Skąd my możemy wiedzieć, co chce od nas Bóg ... "po części bowiem poznajemy i po części prorokujemy" ... ale w tym świecie nigdy nie w pełni, nigdy nie będziemy mieć tu na Ziemi pełnego poznania ... takie jest moje zdanie. Pismo Święte to podstawa, a Ono mówi, że małżeństwo zawarte ważnie nigdy nie może być rozwiązane. Jezus nie mówi, jak twój małżonek się zmieni, zachoruje, jeśli się okaże, że nie daje ci tego czego oczekiwałeś, jeśli po ludzku nie będziesz szczęśliwy, jeśli cię zdradzi ... zostaw go.
Bóg jest wierny do końca i zawsze.
"Bo góry mogą ustąpić i pagórki się zachwiać
lecz miłość moja nie odstąpi od ciebie"
I to jest dla mnie miłość - kocham nie za coś i nie za coś chcę być kochana
Kocham Cię mężu, bo jesteś!

[ Dodano: 2009-02-17, 12:12 ]
Nirwana napisał/a:
Popieram Nałoga w kwestii ograniczonego zaufania, jeśli chodzi o dawne sympatie, przyjaciółki, itp. U mojego Męża też zaczęło się od dłuuugiej przyjaźni,

Ja też popieram ... u mnie też tak było
awans społeczny - znajomej męża z pracy - z koleżanki na kochankę ... no teraz to już chyba niedługo na żonę cywilną

[ Dodano: 2009-02-17, 12:13 ]
Nirwana napisał/a:
Popieram Nałoga w kwestii ograniczonego zaufania, jeśli chodzi o dawne sympatie, przyjaciółki, itp. U mojego Męża też zaczęło się od dłuuugiej przyjaźni,

Ja też popieram ... u mnie też tak było
awans społeczny - znajomej męża z pracy - z koleżanki na kochankę ... no teraz to już chyba niedługo na żonę cywilną
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2009-02-17, 12:21   

Norbert............ coś tu chyba manipulujesz ...... albo ja nie rozumiem tego co miał przekazać ten fragment:"
..chmurko to znaczy że my manipulujemy wiarą bo jak wytłumaczyc słowa wypowiadane np...bo Bóg tak chciał(i nie sa małżeństwem)..czy to znaczy że przeciwstawiamy sie woli Boskiej..czy mamy do tego prawo???"

Czy Ty chcesz powiedzieć żę Bóg chciał aby ktoś zakończył rozwodem czy separacją sakrament małżeństwa? i co ma do tego modlitwa? zresztą ,egocentryczna modlitwa ,nadmierne zaangażowanie się w życie wspólnoty czy kościoła kosztem rodziny tez może prowadzić do dysfunkcji.
Zdrowy rozsądek jest konieczny we wszystkim.....................


Irenka..... ja o koniu a Ty o ośle............ tez kopytne zwierzę.......................... Zmiany siebie ,praca nad sobą powinny być robione w konktretnym celu (dorażne) jak i długofalowe ...... ku osiagnięciu wytyczonych celów.Ale wszystkię te zminy i praca nad sobą muszą mieć oparcie w progamie.Dla katolików jet to Delakog i jego rozwiniecie.Delakog jest takim wielkim lustrem.Aby siebie zobaczyc we właściwych proporcjach ,we właściwym odbiciu,ostrości to trzeba dobierac okulary,przecierać je,czyścić.
I to są zmiany siebie.Zmiany ku osiagnięciu równowagi pomiędzy naszym(moim) "MNIE" i "JA"
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2009-02-17, 13:30   

nałóg napisał/a:
Norbert............ coś tu chyba manipulujesz ...... albo ja nie rozumiem tego co miał przekazać ten fragment:"
..e tammmm zaraz manipulujesz....nałogu sory ale odłuczyłem sie juz manipulacji......przykład podany nie ma nic wspólnego akurat z moja personalią.....zadałem pytanie chmurce ..akurat teoretycznie ..czemu bo właśnie wczesniej w przeszłości słyszałem takie słowa bo Bóg tak chciał ..(małżenstwa roztawały się ) oboje wierzący, nagle stwierdzali niepasujemy,nie takie oczekiwania i roztawali sie ....podejmuja takie działania a potem nadal gorliwie oddani Bogu....to był przykład obłudy..jak mozna tak w oczach Boga manipulowac soba,życiem......to mnie zastanawia nałogu??? i tylko ku temu te pytania
lecz masz rację chorobliwa wiara może tez byc dysfunkcją....ale czy ta dysfunkcje nie tworzymy właśnie my ludzie....oszukując siebie bo Bóg tak dla mnie chciał ....wiesz nałogu podziwiam mego sredniego syna Kamila ....to jest czystośc i inspiracja ..ostatnio żona mi opowiedziała historię-poniewaz jest ministrantem cos tam w niedzielę nawalił rano jak zwykle zdominował go komputer....i wiesz co trafił pózniej do koscioła całą mszę stał (choc mógł siedzieć)-ale stał bo taką narzucił sobie pokutę....czy my dorośli umiemy tak postrzegać świat narzucając sobie własnie częstą pokutę???? czy łatwiej nam biadolić nad własnym losem???
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 8