Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  12 kroków12 kroków  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Dziękuję ze jesteście.
Autor Wiadomość
lena
[Usunięty]

Wysłany: 2009-02-16, 12:39   

Elżbieta napisał/a:

Działanie ma wynikać z miłości, nie z lęku.

...i bez emocji!!!....a takowe Irenko u Ciebie zauważam
Irenka napisał/a:
Nie czekaj na to, że między Wami ułoży się samo. Zacznij działać.
Gdyby mąż chciał ratować Wasz związek to zostałby z Tobą a nie poszedł do Rodziców mieszkać. Zrobił to nie dla Ciebie tylko dla tej kobiety. Chce w jej oczach być wolnym człowiekiem (uwolnionym od niekochanej żony). To jest jego gra pozorów.

.....odważna analiza i niekoniecznie prawdziwa....jak dla mnie.

moni napisał/a:
Dużo rozmawialismy o nas. O tym co nas łączy a co dzieli. Wiele zrozumiałam. Mąz wkoncu otworzył się na tyle by powiedziec mi co mu lezy na sercu. Wiem jedno romansu z ta pania nie ma. I bardzo mnie to cieszy. Wyprowadził sie do swoich rodziców. Na pytanie czy chce odbudować nasz zwiazek powiedział że narazie sam nie wie. Musi do tego dojrzeć. Ale nie negował wizyty u psychologa.

...moim zdaniem...warto "docenić" i na tym bazować...spokojnie i rozwaznie!
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2009-02-16, 12:40   

Irenka??? czy Ty piszesz o pokazaniu konsekwencji temu z małżónków ,który brnie w romans czy zaurocznie?
 
     
Irenka
[Usunięty]

Wysłany: 2009-02-16, 12:52   

Paloma bardzo Ci współczuje. To ogromne przeżycie dowiedzieć się o dziecku nieślubnym swojego męża. Nie wszystko stracone. Jeżeli potrafisz pogodzić się z tym przeżyciem a mąż wyrazi skruchę można odbudować związek. Potrzeba tu niesamowitej pracy Was obojga. Wszysko w życiu jest możliwe.

[ Dodano: 2009-02-16, 14:04 ]
Wiedziałam, że jak napiszę "słowa z życia wzięte zaraz się naraże.

Elżebieto nie traktuje dorosłego człowieka jak dziecko tylko jak chorego człowieka, któremu trzeba pomóc i drastycznie przeciąć chorobę zanim się całkowicie rozwinie i zostawi po sobie powikłania.

Leno masz rację pisząc to przeżywam bo żal mi osób, które czekają na to, że samo się rozwiąże tu naprawdę trzeba działać i nie bać się współmałżonka, że się mu narazimy bo to on nas do tego zmusił swoim postępowaniem.

Nałogu sam wiesz, że szybkie drastyczne przecięcie uzależnień nie prowadzi do nałogu tylko leczy. Zauroczenie było u nich dwojga przed wyjazdem na wspólne ferie teraz po przeprowadzce do rodziców jest daleko posunięty romans.
 
     
Monika36
[Usunięty]

Wysłany: 2009-02-16, 13:09   

Dobre sobie :shock: Poinformowanie teściów o tym co czyni małżonek nazwane na forum przytłaczaniem męża.
Nic nie robić...tak sobie czekać jak kochanka zajdzie w ciążę .
To jest właśnie "twarda miłość Dobsona " ...poinformować teściów i nic nie robić, nie narzucać się mężowi, czekać cierpliwie co on uczyni dalej.
 
     
lena
[Usunięty]

Wysłany: 2009-02-16, 13:22   

Irenko...jestem zwolenniczką działania....rozważnego/pozbawionego emocji
z solidną podstawą...przykazaniem miłości....i odpowiednim wsparciem...Bożym(dla jasności)
Co do rzekomego przytłaczania.......nie osaczać, ale działać z rozwagą mając na uwadze fakt,że mąż sie otworzył...wykazał chęć rozmowy....itp
Moni....czyż nie czekałaś na to?

Rozmowa z tesciami?.....i owszem...spokojna i ...bez interwencji przyjaciołki.
 
     
Irenka
[Usunięty]

Wysłany: 2009-02-16, 14:14   

Leno ja też jestem zwolenniczką działania rozważnego pozbawionego emocji ale nie jestem robotem tylko człowiekiem i zawsze będe kierować się z uczuciem gdy dzieje się krzywda drugiego człowieka.
Jestem osobą wierzącą i praktykującą (dla jasności).

Mąż Moni otworzył się? chyba żartujesz powiedział to co chciał. Gdyby naprawdę otworzył się to ratowałby RODZINĘ. Widział strach w oczach żony gdy pytała o ferie o to jak tam było? widział jej miłość i lęk o rodzinę i o nich samych. Powiedział to co chciała usłyszeć Moni.
Czy nie powinien zostać w domu? a nie uciekac do rodziców. Po co ta pokazówka?
To on zawiódł na całej linii. Jeszcze wmówił biednej Moni, ze to co robi z tą koleżanką z NK to przez Nią i musi się zastanowić czy Moni zaufać. Czy nie tak postępują zdradzacze? czy swojej winy nie zrzucaja na skrzywdzonego?

Moni i tak zrobi jak będzie chciała.
Szkoda tylko, że osoby skrzywdzone zamykają się w strachu przed opinią publiczną. W naszej społeczności jest moda na zdrady i to nie tylko zdrady małżeńskie. Może gdyby od razu karano zdradzaczy a nie ukrywano ich czyn zdrad byłoby mniej?
 
     
Monika36
[Usunięty]

Wysłany: 2009-02-16, 14:23   

Irenka napisał/a:

Szkoda tylko, że osoby skrzywdzone zamykają się w strachu przed opinią publiczną. W naszej społeczności jest moda na zdrady i to nie tylko zdrady małżeńskie. Może gdyby od razu karano zdradzaczy a nie ukrywano ich czyn zdrad byłoby mniej?

Może gdyby osoby , które widzą jak inni zdradzają w porę o tym poinformowali małżonka , to więcej małżeństw byłoby uratowanych ?
A tak to wszyscy wiedzą , nic nie mówią ...udają , że nie widzą , a sama zainteresowana osoba nic nie wie i naiwnie wierzy w słowa zdradzacza , że on nie zdradza .
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2009-02-16, 14:28   

Irenka............ narazisz sie??komu???? Dysfunkcja kryzysu małżńskiego jest w swoim podłożu emocjonalnym dośc tożsama z uzależnieniami.
Ale tak w kryzysie małżeńskim,jak i w uzależnieniu warto jak najwięcej wiedzieć samemu,zaczynać od siebie wszelkie zmiany.
Moniko36.............. nie jest "przytłaczaniem męża" pinformowanie rodziców małżonka o jego ekscesach,ale wtedy gdy te ekscesy trwają.
W czasie gdy zaczna się dialog,gdzu zaczyna się odbudowywać komunikacja małżeńska konieczna jest cierpliwość i rozwaga.Twarda miłość.Ale w obie strony....w stosunku do siebie tez.
 
     
lena
[Usunięty]

Wysłany: 2009-02-16, 14:41   

Irenko...powinien/nie powinien.....
gdyby wszyscy robili co powinni,zachowywali się jak powinni...nie byłoby nas tutaj.

Mąż Moni otworzył się? chyba żartujesz powiedział to co chciał. Gdyby naprawdę otworzył się to ratowałby RODZINĘ. Widział strach w oczach żony gdy pytała o ferie o to jak tam było? widział jej miłość i lęk o rodzinę i o nich samych. Powiedział to co chciała usłyszeć Moni.
...niewiem co widział i co czuł, bo nie było mnie przy tym.

Z tego co pisze moni wnioskuje,że sytuacja...rozmowa, otwarcie się.....była niecodzienna i chyba wyczekiwana.
moni może zachować rozwagę(rozwaga nie ma nic wspólnego z naiwnością), albo pójść na zywioł,może narobić szumu.....i tym sposobem zobaczyć małzonka plecy.
Tu zaczął się dialog...jak ujął to nałóg....i to na dany moment jest dla mnie warte uwagi.

Co do zdradzaczy....zwykle zachowuja sie tak samo, mówią to samo, tłumaczą to samo....i zrzucaja winę...... przechodziłam.
 
     
Monika36
[Usunięty]

Wysłany: 2009-02-16, 14:45   

nałóg napisał/a:
Irenka............ narazisz sie??komu???? Dysfunkcja kryzysu małżńskiego jest w swoim podłożu emocjonalnym dośc tożsama z uzależnieniami.
Ale tak w kryzysie małżeńskim,jak i w uzależnieniu warto jak najwięcej wiedzieć samemu,zaczynać od siebie wszelkie zmiany.
Moniko36.............. nie jest "przytłaczaniem męża" pinformowanie rodziców małżonka o jego ekscesach,ale wtedy gdy te ekscesy trwają.
W czasie gdy zaczna się dialog,gdzu zaczyna się odbudowywać komunikacja małżeńska konieczna jest cierpliwość i rozwaga.Twarda miłość.Ale w obie strony....w stosunku do siebie tez.

Nie no...takie posty to tutaj są na okrągło:
1.zaczynaj zmiany od siebie.
2. twarda miłość w obie strony.
To wiemy . To jest uogólnienie. Tutaj chodzi o konkretne zachowania w danych sytuacjach.
Przecież mąż Moni ma romans. To jest jasne i oczywiste. Nie dopuszczacie takiej opcji ,że wiele osób oszukuje mówiąc prosto w oczy ? Mamy bazować tylko na słowach ? Czyny też się liczą. Po co się wyprowadził ? A tylko po to , aby się odzwyczaić , bo takie osobne zamieszkanie tylko temu służy.
 
     
Irenka
[Usunięty]

Wysłany: 2009-02-16, 14:55   

Wiem wiem psycholodzy i naukowcy twierdzą, ze każde oczarowanie mija po 3 latach tylko trzeba sie zastanowić czy oczarowanie + romans to jedno i to samo. Czy romans to oczarowanie. Dla mnie wspólne wyjazdy to już nie oczarowanie tylko coraz głębszy romans. Romans prowadzi do różnych konsekwencji nie będę pisać bo każdy wie do jakich. Najgorsze gdy zrodzi się więź między romansującymi ( na , którą potrzeba czasu a tak się stanie gdy się wcześnie nie zareaguje) wtedy romansujący kierują sie tak jak to nałóg mówi żądzami a nie rozumem i po drodzę niszczą rodziny.
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2009-02-16, 15:07   

oj Moniko36...... nie spełniłem Twoich oczekiwań??? nie napisałem : na kolana z nim,niech sie kaja nieustannie ,potepić...................

mam wrażenie że jeszcze jakis kawałek drogi przed Toba jest............ do zrozumienia ,że tak naprawde to masz wpływ tylko i wyłacznie na siebie............ dlatego ZMIENIAJ SIEBIE jest kluczem do wszystkiego,do komunikacji małżeńskiej,do wybaczania,do pokochania siebie .
Wiesz co Moniko36???? a wiesz ile osób oszukuje siebie??? bo uważa sie za lepszych jak inni....... bo ocenia innych inną miarą jak siebie....... bo widzi zło i niewłasciwe postępowanie u innych a u siebie nie............
Bo idzie w charyzmat małżeństwa tylko na swoich oczekiwaniach i marzeniach..........

Co nie znaczy że mam akceptowac zdradę czy inne dysfunkcje.
Ale aby widzieć właściwe proporcje trzeba widziec właściwie siebie,mieć jak najmniej zafałszowany własny obraz.
"Zmieniaj siebie" znaczy to tak kształtuj swoją duchowość by to wszystko co Cie spotyka,dobre i mniej dobre nie załamywało ,nie doprowadzało do skrajnego wyczerpania fizycznego i emocjonalnego.

Monika36............ masz wybór...... możesz sie nie zmieniać..........
 
     
Irenka
[Usunięty]

Wysłany: 2009-02-16, 15:14   

[code]albo pójść na zywioł,może narobić szumu.....i tym sposobem zobaczyć małzonka plecy./code]

Moni już je zobaczyła. Odwrócił się od niej i od dzieci i poszedl do rodziców, którzy zapewnie nie wiedzą o jego romansie.

Ja gdybym była na miejscu jego rodziców pierwszym krokiem po jego pzyjściu byłby krok do synowej. wysłuchałabym jej . Kazałabym synowi z powrotem wracać i być przy swojej rodzinie. Rodzina to nie zabawka , którą gdy się znudzimy zamieniamy na inną.
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2009-02-16, 15:27   

Irenka..... sugeruje abyś założyła sobie gruby notatnik i notowała to wszystko co zrobisz jak będzesz teściową ...................albo czego nie zrobisz................

Irenko,czy Ty nie czytasz,czy nie chcesz zrozumiec tego co napisała Moni????
Ona pisze o rozmowie z mężem,o tym że zaczeli rozmawiac ze sobą ,a nie tylko mówić(krzyczeć) do siebie.......... Nie widzisz różnicy????? Ja nie jestem w stanei określić jaki będize wynik tej rozmowy,gdzie ich zaprowadzi,ale oni dali soebioe szansę na udrożnienie kanałów komunikacji,może to jest ten moment gdy zaczeli delikatnie dmuchac w ten żarzący sie jeszcze,malenki kawałek węgielka ich wspólnego "JA"???
I niech nie dmuchają za mocno od razu,bo zaduszą to poduszką powietrzną, ten żar........... albo jak zaczną za mocno dmuchać na siebie to się poparzą,w oczy sobie popiołu nadmuchają.Sory za przenośnię i porównanie........................

Życie to trud,a trud to życie.............. trud komunikacji ,trud słuchania,trud otwarcia sie jedni na drugich....... mimo bólu,mimo ran............trud pielegnacji i rekonwalescencji.................Rany sie smaruje delikatnie a nie wali pałą................
Ostatnio zmieniony przez nałóg 2009-02-16, 15:30, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Irenka
[Usunięty]

Wysłany: 2009-02-16, 15:29   

Nałogu wiadomo, ze do kryzysu doprowadzają obie strony i tak naprawdę zmiany trzeba w związku robic od siebie ale gdy już doszło do zdrady to niewiele doświadczeń w życiu może się równać z ogromem bólu i cierpienia, jakie wywołuje męska zdrada. Sprawia ona, że kobieta czuje się niekochana, zaniedbana, nieatrakcyjna, niepożądana, bezwartościowa i bezradna. Jeżeli zdarza się to w późniejszym okresie życia, po tym jak wszystkie dzieci wyniosły się już z domu, cierpienie to przybiera tak potężne rozmiary, że tylko najsilniejsze ego może wytrzymać ciągły napór bólu bez ugięcia się w takiej czy innej formie.



Moni najważniejsze, powinnaś spróbować rozwiązać swój problem w najlepszy możliwy sposób, a związany z tym stres szybko ustąpi. Zaprzeczenie istnieniu problemu jedynie pogarsza sprawę. Stań twarzą w twarz z sytuacją i rozwiązuj problem w taki sposób, do jakiego jesteś zdolna. Może to oznaczać, że będziesz musiała przez jakiś czas uczestniczyć w terapii
W każdym razie powinnaś zawsze działać zdecydowanie, a nie jedynie czekać i codziennie wić się z bólu. Pamiętaj: DZIAŁAJ, A NIE REAGUJ!
Cokolwiek zrobisz, nie poddawaj się uczuciom beznadziejności. Świat się nie kończy gdy opuścił Cię mąż.. Musisz po prostu zdać sobie sprawę, że przez jakiś czas będzie Ci bardzo trudno i że normalne jest, iż czujesz się nieszczęśliwa w takiej sytuacji.
Ja nadal jestem za tym aby powiadomic rodziców męża o zaistniałej sytuacji.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9