Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  12 kroków12 kroków  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Przeprawmy się.
Autor Wiadomość
miriam
[Usunięty]

Wysłany: 2009-01-31, 22:48   Przeprawmy się.

Przeprawmy się

Marek 4,35-41

Gdy zapadł wieczór owego dnia, rzekł do nich: Przeprawmy się na drugą stronę. Zostawili więc tłum, a Jego zabrali, tak jak był w łodzi. Także inne łodzie płynęły z Nim. Naraz zerwał się gwałtowny wicher. Fale biły w łódź, tak że łódź już się napełniała. On zaś spał w tyle łodzi na wezgłowiu. Zbudzili Go i powiedzieli do Niego: Nauczycielu, nic Cię to nie obchodzi, że giniemy? On wstał, rozkazał wichrowi i rzekł do jeziora: Milcz, ucisz się!. Wicher się uspokoił i nastała głęboka cisza. Wtedy rzekł do nich: Czemu tak bojaźliwi jesteście? Jakże wam brak wiary? Oni zlękli się bardzo i mówili jeden do drugiego: Kim właściwie On jest, że nawet wicher i jezioro są Mu posłuszne?


Jezus pozwala, aby sztorm nadszedł. Ingeruje dopiero w chwili, kiedy zaczynamy tonąć. Czeka do momentu, kiedy jest już prawie za późno. Wprowadza nas w beznadziejność nie po to, aby wypróbować naszą nadzieję, ale po to, aby ona stała się niezłomna. Pragnie by była w stanie pokonać beznadzieję.

"Przeprawmy się na drugi brzeg", mówi Jezus. Wciąż przychodzą takie chwile, kiedy trzeba podjąć to wezwanie. Nie do pomyślenia jest to, byśmy stali w miejscu. Chcąc być ludźmi dojrzałymi, musimy przejść przez wiele progów. Bóg chce, byśmy w relacji do Niego i do siebie nawzajem, wciąż zdobywali nowe doświadczenia. Przyjdzie czas, kiedy będziemy wezwani do opuszczenia tego, co dawne. "Wszystko, co dawne, minęło, a oto wszystko stało się nowe".

Czy zawsze jesteśmy wystarczająco chętni, by przeprawić się na drugą stronę? Czy nie wolimy raczej zostać tam, gdzie czujemy się już zadomowieni i bezpieczni? Sami nie możemy zaprogramować tych przepraw, ale gdy zostaniemy wezwani, powiedzieć "nie" oznacza zrezygnować z życia.

"Wtem nastała wielka burza i uderzyła w łódź tak, że omal się nie przewrócili". Pozostawienie tego, co dawne, i zwrócenie się ku nowemu nie jest wyłącznie cudowną przygodą. Iluzją jest sądzić, że pod powierzchnią naszego życia, nawet każdej ze spraw, którą przeżywany, nie może być burzy.

Jezus nie mówi od razu do wiatru i morza, aby ucichły. Pozwala, aby sztorm nadszedł. On ingeruje dopiero w chwili, kiedy zaczynamy tonąć. Czeka do momentu, kiedy jest już prawie za późno, jakby kochał ostatni dzwonek. Nie, dlatego, aby chciał nas dręczyć. Robi to, ponieważ sztorm jest dla nas pożyteczny i zajmuje ważne miejsce w życiu. Bez burz nie wzrastamy. Nie wymaga wielkiej wiary liczyć na Boga, kiedy morze jest spokojne i wszystko układa się pomyślnie. Gdy jednak znajdujemy się w trudnym położeniu, kiedy nie widzimy drogi wyjścia, wtedy nasza wiara i nadzieja mają szansę wzrostu. On wiedzie nas w beznadziejność nie po to, aby wypróbować naszą nadzieję, ale po to, by stała się ona niezłomna. Pragnie, by była w stanie pokonać beznadzieję.

Gdyby Jezus ingerował zbyt wcześnie, wówczas sztorm chybiłby celu. W momencie, gdy wyczerpuje się cała ludzka nadzieja, przychodzi czas na nadzieję Bożą. Nadzieję na Boga. Kiedy Jezus odsłania okropne zdarzenia, jakie poprzedzą Jego powtórne przyjście, dodaje, zupełnie niespodziewanie: "Kiedy się to dziać zacznie, to nabierzcie ducha i podnieście głowy, gdyż zbliża się wasze odkupienie". W czasie, gdy wszystko idzie jak najgorzej, mamy najbardziej zaufać.

Podczas swojej ostatniej przeprawy Jezus napotyka na straszliwą burzę. Burze, które my przeżywamy, są niczym w porównaniu z tą, której On doświadczył. Ojciec nie tylko czeka ze swą ingerencją aż do ostatniej chwili, ale nawet pozwala, aby ostatnia chwila przeminęła. Jezus nie zostaje uratowany od krzyża, On umiera na nim, stacza się. Wydaje się, że Ojciec śpi, podobnie jak Jezus spał, kiedy zdesperowani uczniowie walczyli ze sztormem. Jednak Ojciec wskrzesza Jezusa z martwych. Jezus zmartwychwstaje. Powiedział przecież wcześniej, że Ojciec nie zostawi Go samego. Choć Bóg pomija ostatnią chwilę i pozwala nam się stoczyć, to jednak po śmierci zawsze nastaje nowe życie.

Jezus w sytuacji burzy na morzu, reaguje na czas. "Wicher się uspokoił i nastała głęboka cisza". Używa On tych samych słów, jak wówczas, gdy opisywał wypędzanie złych mocy. Uciszenie burzy na morzu przez Jezusa jest opisane jako kosmiczny egzorcyzm. W Biblii morze oznacza królestwo złych mocy.

"Czemu tak bojaźliwi jesteście?". Jezus mówi, że im brak wiary. Lęk zestawia z wiarą. Te dwie rzeczywistości wykluczają się wzajemnie. Jeśli wierzymy, to nie ma w nas lęku. A jeśli się lękamy, to wiadomo, że brakuje nam wiary. Lęk jest zawsze sygnałem alarmowym. "Bardziej wierz!", mówi lęk. Wierzyć, to mieć odwagę Jemu siebie zawierzyć, zaufać Mu, złożyć siebie samego i swoje życie w Jego ręce i wiedzieć, że ono jest tam bezpieczne.

Gdyby uczniowie naprawdę wierzyli Jezusowi, to nie musieliby Go budzić. On przecież i tak był z nimi. Co mogłoby się przydarzyć ich łodzi, kiedy On był w niej? Uczniowie, ale i my sami, wierzymy w Jezusa tylko wtedy, kiedy On nie śpi, gdy daje poznać, że troszczy się o nas. Kontrastem dla tej ułomnej wiary jest ufność św. Teresy od Dzieciątka Jezus. Wielokrotnie przez dłuższe okresy miała wrażenie, że Jezus śpi w jej maleńkiej łódce, że przestał się nią interesować. Jednak nie chciała Go budzić, pozwalała Mu spać. Ona nie musiała czuć tego, że Bóg troszczy się o nią. Ona wiedziała, że On to czyni, jakkolwiek głęboko by spał. Jej wiara jest tak silna, że nie było istotne, czy namacalnie doświadcza Jego opieki, czy nie. W rzeczywistości sen Boga nie jest nawet drzemką: "Nie zdrzemnie się ani nie zaśnie Ten, który czuwa nad Izraelem".

Kiedy uczniowie widzą, jak Jezus z niepodważalnym autorytetem panuje nad wichrem i sztormem, ogarnia ich głęboki lęk. Ten lęk nie ma nic wspólnego z tym, jaki ich ogarnął wtedy, gdy rozszalał się sztorm. Ich lęk jest szacunkiem, podziwem, zdziwieniem. "Kimże On jest?".

żródło...
 
     
Małgosia
[Usunięty]

Wysłany: 2009-01-31, 23:54   

Piękny tekst miriam, dzięki
 
     
zona_i_mama
[Usunięty]

Wysłany: 2009-01-31, 23:55   

ja tez dziekuje
 
     
Halszka
[Usunięty]

Wysłany: 2009-02-02, 14:48   

I ja dziękuję
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 8