Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  12 kroków12 kroków  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
To była Miłość, którą bolał mój ból...
Autor Wiadomość
miriam
[Usunięty]

Wysłany: 2009-01-26, 21:22   To była Miłość, którą bolał mój ból...

Co to znaczy iść za Jezusem?

Nieraz idziemy, niby idziemy,
a właściwie nie idziemy.
Idziemy, a uciekamy.
Idziemy i kroczymy po swojemu.
Iść za Jezusem to iść drogą, jaką On prowadzi,
poprzez każdą chwilę, jaką nam daje,
trudną i radosną, poprzez łatwe
i trudne szczęście..
.


Moje światełko pragnienia...

… Bywa że chcę dać wiele, otwieram całą swoją duszę, jestem jak kwiat rozchylający swe płatki, chcąc ofiarować słońcu swoje serce. Zrzucam płatki bezpiecznego dystansu i… zostaję odtrącona… niekoniecznie odrzucona… po prostu dociera do mnie, że ten "Ktoś" nie potrafi przyjąć tego co daję, tak jakbym tego oczekiwała… Wtedy coś we mnie krzyczy ! Bo prawda, że rozpalony ogień, który całą swoją mocą pochłania boleśnie to co miałam do dania, nie łatwo uciszyć delikatnym deszczem rozumnych tłumaczeń… A jeśli tak już uda się jakimś cudem przygasić, gdy zamknę go w małej lampce… za słabo wtedy grzeje za dużo wokół mroku… i znów spotykam "Kogoś" kto po to ciepło wyciąga stęsknione serce… znów daję żar… I… żal, bo to tylko przechodzeń, który na moment skradł światło… I tak się wypalam… Wiecznie tęskniąc za bliskością "Tego"… który przecież jest zawsze tak blisko.

Tajemnica świecy...

Pewnej świecy coraz bardziej przeszkadzały dłonie człowieka. Jedna wciąż trzymała ją wpół, niosąc gdzieś, stawiając... A druga, osłaniając płomień, nie pozwalała często światłu rozbiec się swobodnie na wszystkie strony, a wręcz je zatrzymując... Przecież sama mogłabym stać, bez tego uścisku - -myślała. - Przecież mam prawo świecić tak, jak chcę, promienie posyłać, gdzie mi się podoba i gasnąć, gdy mi na to przyjdzie ochota... Nie mogę dać z siebie wszystkiego, gdy ktoś mnie tak krępuje i ogranicza... Tak tęsknię za pełną ekspresją... Nie mogąc dłużej znosić tej, co prawda, nie tak uciążliwej, ale drażniącej niewoli, któregoś dnia oparzyła płomieniem jedną dłoń, a drugą oblała gorącą stearyną... Dłonie więc nagle cofnęły się i świeca była wolna. Tak nią to poruszyło, że przewróciła się i zgasła. I już nie było czasu pojąć, że dłoń trzymająca ją, stawiała ją zwykle w najlepszym miejscu, karmiąc jej światłem tak wiele oczu... A ta druga wciąż osłaniała ją od wiatru, którego siły podmuchów świeca dotąd naprawdę nie poznała...

Poszukiwana przez Miłość...

Pojawiła się znikąd. Całkiem niespodzianie. Kiedy słońce zachodziło, a ja zamykałam oczy, jeszcze Jej nie było. A kiedy obudziły mnie pierwsze, delikatne promienie światła... odczułam pierwszy... Jej dotyk... Od tego czasu moje serce okryła tęsknota... Biegłam za tym tajemniczym pragnieniem... Szukałam... bliskości... Szukałam, a jednocześnie sama byłam poszukiwana przez Miłość... Kiedy w chwilach samotności, w głębi siebie słuchałam wiatru pytań... mój wzrok napotkał utkwione we mnie z tęsknotą spojrzenie Miłości... spojrzenie Jezusa. Wyczytałam wtedy z Jego oczu...obecność gotową oddać wszystko, by nic nas już nie rozdzieliło, oczekującą w zamian jedynie zaufania, że jest zawsze tak blisko... choć nie da się dotknąć... To była Miłość zupełnie inna, niż ta, którą znałam. To była Miłość którą bolał mój ból. Miłość, która była gotowa sama się poranić, aby mnie ochronić, która... wszystko przetrzyma... nigdy nie gaśnie... zawsze trwa... Ta Miłość... zamieniła mój świat w tajemniczy ogród pragnień... gdzie nie ma już miejsca na łzy goryczy, gdyż osłodziła je swoim sercem. Nie ma w nim smutku, bo swym spojrzeniem rozpromienia każdy nowy dzień. Nawet zimne dotąd krople deszczu opadające na moją twarz zmieniły się w ciepły dotyk dłoni Miłości. To była Miłość, z którą chciałam być. Chciałam się przeglądać często w tych oczach Miłości, ponieważ tam odnajdywałam swoją wartość, nie dlatego, że byłam kimś, ale dlatego, że Jezus mnie kocha... i zawsze będzie kochał...



Dar religia...

Pozdrawiam
Miriam
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9