Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  12 kroków12 kroków  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Czy da się wyjść z tego kryzysu?
Autor Wiadomość
mirch
[Usunięty]

Wysłany: 2009-01-07, 21:51   Czy da się wyjść z tego kryzysu?

Witam wszystkich na forum. Na poczatku może sie przedstawię. Mam 31 lat , 5 lat stażu małżeńskiego, dwójka dzieci. Mamy z żoną wielki kryzys małżeński. Dodatkowo doszedł kryzys wiary. Jestem świadomy swoich błędów które popełniłem przez te 5 lat. Zmiany zacząłem od siebie. Żona jednak nie wie czy mnie kocha. Mówi że gdyby nie dzieci już dawno by mnie zostawiła. Ja za wszelką cenę chcę uratować małżeństwo. Zaproponowałem poradnię dla małżonków. Jednak moja żona nie chce iść do takiej poradni , ponieważ uważa że za wszelką cenę bedą nam mówili jak mamy żyć (dokładnie tak jak kościół mówi) Proszę o jakąkolwiek radę.
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2009-01-08, 09:53   

mirch........... nie ma ludzi idalnych.
Ale raczej każde małżństwo ma szanśe do uratowania.Jeden warunek........... że przynajmniej jedno na początku chce ratować,chce mądrze ratować.
Niezmiennie polecam Ci ksiązkę Jacka Pulikowskeigo"Warto byc ojcem"
Naprawę warto abyś ja przeczytał i utozsamił sie ze swoim życiem do tego co pisze autor.
Pogody Ducha Mirch.......... i pozdrów mój ulubiony Toruń.
 
     
Piki
[Usunięty]

Wysłany: 2009-01-08, 10:31   

Wiesz co Mirch - doś oglnie napisaleś i trudno sie jakos jednoznazcnie odniesc do Twego problemu, ale pomyśl, czy nie popełniasz tzw. błedu neofity?

Ten bład polega na tym, że czlowiek, który robił cos (cokolwiek ) kiepsko, xle, krzwdząco dla innych i zaczyna to zmieniać jest tak rozradowany tym, że zrozumiał swoje blędy i jest na drodze ich naprawiania, że oczekuje tego hurra rozradowania od innych.

Tymczasem to nie ejst tak, że "pstryk" i już. Druga osoba nie siedzi w Tobie, nie zna Twich myśli, postanowień, nawet jeśli jej o nich mówisz, moze i ma prawo traktowac je z dystansem. Czyjeś zaufanie łatwo utracić, odzyskac je - znacznie trudniej i zcasem trzeba zcasu, żeby bliska osoba przekonaa się, ze na serio sie zmienilismy, a nie tylko taki "słomiany zapa" mamy.

Oczywiscie nie wiem ajk to było u Was, nic na ten temat nie piszesz, ale nie oczekuj zaraz cudow w małzeństwie po swoich zmianach, zwłaszcza jeśli było z Twojej strony źle , a okres zmian trwa niezadługo jeszcze. Rób swoje, badź cierpliwy
 
     
mirch
[Usunięty]

Wysłany: 2009-01-08, 12:39   

Dziękuję bardzo za odpowiedź. Trochę we mnie jest tego neofity. Jednak wiem że na to wszystko potrzeba czasu. Co do książki Jacka Pulikowskiego to ją doskonale znam. Nie wiem tylko czy te moje zmiany nie śą dokonywane zbyt późno. Mam jednak wielką nadzieję że ta sytuacja się polepszy. Co do sytuacji między na,i, to żona twierdzi że już jej nie pociągam. Na pytanie czy mnie kocha, odpowiada że nie wie. N apytanie jak sobie wyobraża dalsze życie również nie potrafi mi odpowiedzieć. Żona bije się z myślami co dzień. Rozwód dla niej nie jest najprostszym rozwiązaniem, ponieważ rozwód dopiero zacznie stwarzać problemy. Powiedziałem jej że zrobię wszystko co w mojej mocy aby uzdrowic sytuację w małżeństwie. Ale ona mówi że nie wie czy chce. I tak tkwię, i biję się z własnymi myślami.

Pozdrawiam
 
     
vana
[Usunięty]

Wysłany: 2009-01-08, 13:08   Re: Czy da się wyjść z tego kryzysu?

mirch napisał/a:
Zaproponowałem poradnię dla małżonków. Jednak moja żona nie chce iść do takiej poradni , ponieważ uważa że za wszelką cenę bedą nam mówili jak mamy żyć (dokładnie tak jak kościół mówi) Proszę o jakąkolwiek radę.


mirch, mój mąż na propozycję udania się do psychologa lub poradni zareagował dokładnie tak samo. Usłyszałam, ze on nie pójdzie do nikogo takiego bo będą mu narzucać swoje poglądy na życie itd. A to nie prawda. Mam kontakt z psychologiem i nigdy nie usłyszałam, że mam postąpic tak czy inaczej. Często zas słyszę że mam postępować tak jak ja czuję. A kontakt z psychologiem to utwierdzenie częśto, ze moje myślenie jest właściwe lub nie, że ktoś inny (mój mąż) może w danej sytuacji czuć się inaczej niż ja myślę. To bardziej analiza osoby, zachowania, pokazania co w danej chwili druga osoba czuje. Może Twoją żonę uda się jednak przekonać. Spróbuj jeszcze. Mojego męża się nie udało niestety, twierdzi, ze musi poradzić sobie sam.
 
     
Piki
[Usunięty]

Wysłany: 2009-01-08, 13:16   

Mirchu ...

Coś jest na rzeczy, ale widac, ze żona nie ejst skora do podejmowania jakiś gwałtownych decyzji. Co bedzie dalej z Wami, po prostu nie wie. Moze rzeczywiscie za długo trwał stan, w ktorym nie czula się dobrze, bezpiecznei, pzryjaźnie w Waszym zwiazku i zwyczajnie pzrestała wierzyć, ze coś sie mzoe zmeinić na lepsze. Żeby sobie z tym wszystkim poradzić odsuneła sie od Ciebie emocjonalnie, bo to jej pozwlałalo egzystowac w trudnej sytuacji, po prostu żyć.

Naturalnie, to tylko moje domysły, bo nie piszesz nic konkretnie.

Jesli tak jest, daj jej czas na zufanie Ci, polubienie życia z Tobą, anie obok Ciebie. Nie mów, ze zrobisz wszystko dla ratowania, czy uzdrowienia Waszych realcji - tylko rób.

Przede wszystkim staraj sie maksymalnie duzo rozmawiać z zona, słuchać, ale i mowic. Kobiety pod tym względem są nieco inni niż meżzcyzni. Dla niejednego faceta gadka kobiety o jakiś nieistotnych sprawach to paplanina, a bywa,z e konbietom brakuje takich nieistotnych ionformacji z zycia partnera.

Nie musisz wiec wiecznie gadać o wzniosłościach, odbudowie relacji, czy konkretach. Ot - zwyczajne gadki mogą być, jak to pw pracy cioś sie zabawnego, albo wqrzającego zdarzyło np.
Chodzi o to, żebyście an powrót nawuiazali z sobą wieź.

Zrób zonie niespodzianke, załatw jakąs opieke dla zdeici TY ! i kup bilety na film, który wiesz, ze moze chcialaby zobaczyć, albo do teatru, czy filharmonii. Zaproponuj wspólne wyjscie na łyzwy, albo tańce, poślij moze jakiś bukiet przez pocztę kwiatową. Tylko pamietaj nic w stylu "Kochana żono, w ramach uzdrawiania naszego małześńtwa...." to ma być niewymuszony spontan, fajna zabawa, luźna rozmowa.

Takm, by ona nie odniosła wrazenia, ze punktujesz i zceklasz na reakcje, tylko CHCESZ...
Niw wypytuj ciagle o jej stan ducha, co mysli, czy kocha. Rób i obserwuj :)
Nie zrazaj się poczatkowymi odmowami, bo mogą być.
 
     
mirch
[Usunięty]

Wysłany: 2009-01-08, 13:31   

Co do robienia niespodzianek , to czynię takie gesty, ostatnio byliśmy własnie w kinie. Tak jak pisaliście, na wszystko potrzeba czasu. Żona może i wybrałąby się do psychologa, ale nie zwiazanego z Kościołem. Myśli że taki psycholog będzie narzucał jej jak ma żyć. Że ma się modlić, itp itd. Z kolei do świeckiego psychologa to ja za bardzo nie mam zaufania. Bo nie wiem w jakim kierunku ta pomoc pójdzie. A może będzie namawiał do rozstania?
Pracuję cały czas nad sobą.
Może opiszę naszą sytuację:
Żona zaszła w ciąże miesiąc przed ślubem. Po slubie żle sie czuła, była w planach podróż poślubna, nie udało sie, ja miałem pretensje. Nie miała ochoty na seks, ja robilem problemy. Po rozwiazaniu, nie miala ochoty na seks - robilem awantury. Po jakims czasie wyznała mi że czuje sie jakby byla zgwalcona, poniewaz robila to tylko dla świetego spokoju. Ja z natury jestem bardzo zazdrosny. Czytałęm jej maile, pzreglądałem telefon. Stracila zaufanie do mnie. Dodatkowo bardzo sie denerwuje gdy utzrymuje kontakt z bylym kolega z pracy. Bo zawsze jest po rozmowie, czy po spotkaniu bardzo podekscytowana. I mówi ze rozmowa z nim cały czas polega na flircie. Mnie to bardzo drazni, i stad moje szpiegowanie. Ostatnio, gdy zaczalem sie zmieniac, a trwa to u mnie 2 miesiace, zaczalem inne zycie. Staram sie jak moge. Wczoraj powiedziala mi ze źle sie czuje, bo drazni ja moje zachowanie. Ze ja oczekuje gestów od niej, a na nia to dziala odwrotnie. Powiedzialem jej ze w takim razie przestane takie gesty czynic. I sprawa zeszla na kontakty intymne. Powiedzialem ze w takim razie bede czekal az sie cos zmieni. A ona powiedziala ze ile ja bede czekal. Ze predzej czy poźniej ja zdradze, poniewaz nie wytrzymam. Juz wielokrotnie mowila mi ze nie jest ze mna szczesliwa. Ale ja nic z tym nie robilem. Bagatelizowałem to.....
Jaki człowiek jest głupi....

Pozdrawiam
 
     
Piki
[Usunięty]

Wysłany: 2009-01-08, 14:01   

Trochę wyjaśnileś Mirchu ..

No cóz, wyglada na to, że nie dorosłeś do roli meza i ojca żeniąc się. Tearz uz niewiele na to mozesz porazdić, mozesz pozałować, co pewnie ma miejsce.

Twoja żona odebrała wyrzuty o podróz poslubna i awantury z powodu braku seksu po porodzie, jako totalny brak zrozumienia Mirchu.

Bo to był brak zrozumienia. Ktos sie czuje b. źle, a Ty sie złościsz,z e nie ma ochoty wyjechać. następnie zona po porodzie, co bywa czeste ma spadek libido,a to w Tobie wyuwoluje złosć. No postaw sie w jej sytuacji...

Do tego jeszcze dochodzi zazdrośc, przegladanie osobistych rzeczy.

W tej sytuacji trudno chyba żonie czuc się bezpeizcnie i dobrze w Waszym zwiazku, zrozum to.

Ze znajomosci z kolegą nie robiłabym przynajmniej na razie Mirchu tragedii i histerii. Żona sama mówi, ze flirtuja, co oznacza, że tak naprawdę nie ma wiele do ukrycia, raczej robi Ci swiadomie, albo nie - na złosc wiedząc o twej obsesyjnej zazdrosci.

Nistety, moze być tez tak, ze osoba ta ja zauroczyła - stawiłabym tutaj bardziej póki co na zauroczenie platoniczne. No cóz,. kolega pewnie nie przeglada jej maili i komóry i nie wybucha zazdroscią, pewnie nie domaga sie gwałtownie seksu i nie ejst niemiły, wiec trudno sie dziwic, ze jej w jego towarzystwie jest dobrze.

Stwierdzenie, ze ją zdradzisz swiadczyć moze o swego rodzaju rezygnacji. Po prostu uwaza, ze wczesniej czy później musi tak być, skoro nie rozumiales jesj podejscia do seksu w ciązy, zcy po porodzie to tym bardziej teraz.

2 misiące to krociutki czas Mirchu :( zbyt krótki, by żona mogla poczuć się bezpieczna, traktowana inaczej, by zaufała, ze te zmainy to juz bardziej na serio.

Pozostaje kwestia psychologa i jego udziału. Poniekad rozumiem tu i Ciebie i Twoją żonę. Ty obawiasz się osoby, która moze doradzać rozstanie, a Twoja żona kogoś, kto bez wnikania w szzcegóły jej stanu bedzie jej mowił "kochaj meza i współzyj z nim, bo jestes żoną". Obie takie opcje sa nie do przyjęcia.

Kompetentny psycholog, czy świecki, czy zaiwzany z Kosciolem bedzie szukał przyczyn stanu Twej żony, Twego stanu (zazdrosc, niezrozumienie dla niej), a takze Waszego malzeństwa. Jesli jakiś po jednej rozmowie z Wami, czy z Tobą powie, ze macie sie rozstać, albo modlić i zmuszac do współzycia - to bez względu na swiatopoglad bedzie to blagier i fuszer, a nie fachowiec.

Czy Ty swoich zmian dokonujesz pod okiem fachowca? Pytam, choć mzoe pisałaeś, a ja nie doczytalam. Jesli zona stanowczo odmawia konsultacji z pychologiem zwiazanym z kosciolem, moze najpierw sam znajdź takiego, który jest z nim nmniekoniecznie zwiazany i porozmawiaj najpierw ty o swoim problemie i waszym mażłeństwie. Przedstaw sytuację i ewentualnie zaproponuj sejsję żonie. Bedzie spokojny, że jest to osoba, która mimo swego niezwiazania z Kosciołem nie ejst fuszerem zalecajacym na "wejscie" rozstanie, a Twoja zona nie ebdzie sie obawiala, ze zamiast pomóc terapeuta bedzie ją indoktrynowal, czy zmuszal do zcego. Pomyslałes o takim rozwiazaniu?

na razie nade wszystko PRZESTAŃ grzebać zonie w mailu, telefonie i kategorycznie przestań wypytywac o kolegę. Nie reaguj w zaden sposób, cokolwiek bedzie mówiłą po spotkaniu z nim. Sprawiaj wrazenie, ze przechodzisz nad tymi spotkaniami do pozrądku dziennego, bo być moze tak zona "sonduje": Twoje zmiany z zazdroscia.
 
     
mirch
[Usunięty]

Wysłany: 2009-01-08, 14:12   

Dzięki Piki za odpowiedź. Dałąś mi wiele cennych rad. Swoje przemiany dokonuję po własnych przemyśleniach. Teraz z perspektywy czasu wiem, co robiłem źle. Człowiek uczy sie na błedach. Dzwoniłem dzisiaj do katolickiej poradni i mówilem że żona ma obiekcje że psycholog w tej poradni bedzie namawial do zycia według wiary katolickiej, i że żona ma wielka awersje do Kościoła. Osoba powiedziała mi że któż w dzisiajszych czasch nie ma tej awersji i buntu? Zaproponuje dzisiaj żonie. Ciekawe jak na to zareaguje. Jeśli będzie miała opory , to sam najpierw spróbuję iśc na takową terapię. A co do szukania dobrego psychologa, to moze ma ktoś z użytkowników tego forum doświadczenia z takim psychologiem w Toruniu? i moze kogoś polecić?
 
     
Piki
[Usunięty]

Wysłany: 2009-01-08, 14:29   

Nie ma sprawy Mirchu ...
Zdziwisz sie moze ale problem , jaki dotyka Waszego małzeństwa nie ejst jakiś szczególnie rzadki.

Niestety w tej czesci Polski trudno byoby mi kogos Ci polecić, ale na pewno znajdziesz info w necie, poszukaj na tematycznych forach namiarow na takich terapeutów, ktorzy maja tam dobra opinię, na pewno znajdziesz.

Jeśli chodzi o awersję Twojej zony do Koscioła i ludzi z nim zwiazanych (sązde, ze bardziej moze chodzić tu o ludzi, niz Pana Boga , tak myslę) to czy znasz genezę tej postawy? Czy żona zawsze tak była nastawiona, czy od pewnego mom,entu i dlaczego?

Teraz beę teoretyzować, wiec jeśl;i ię nie dotyczy to, nie obrazaj sie, a jeśli dotyczy to też się nie obrazaj :)

Jeśli Ty jestes osobą w Waszym zwiazku bardziejz wiazaną z Kosciołem i np. domagając sie seksu od żony w okresie, gdy nie miala nań ochoty powolywałes się na nauke Koscioa w kwestii współzycvia, to naprawdę się nie dziw, że żona taka awersję ma.

Fakt, ze unika współzycia calkowicie (tak zrozumialam) nie ejst normalny i bez wzgledu na swiatopoglad zony, on nie ejst normalny ani jesli chodzi o psychologiczny, ani fizycvzny akspekt. woja żona wie, ze cos jest nie tak, ale moze obawiac się, ze ktoś zwiazany z Kosciołem bedzie widział to tylko i wylacznie od strony jej roli jako zony, pewnego rodzaju obowiazku małżeńskiego. Stad być moze jej reakcje.

Podobnie, jeśli ty jesteś silniej zwiazany z Koaciolem i powołujkesz sie na swoją wiare, a potajemnie sprawzdasz cudze listy, maile, smysy to żona ma poczucie dezorientacji, wszak chyba Kosciół nie naucza, zeby komus kopać w jego rzeczach.

Oczywiscie nier wiem, jak jest, ale jeśli tak jak opisalam - nie ma sie co zdiwić. moze jednak znasz jakieś inne powody awersji żony?

Pisałam Ci, ze problem wasz nie ejst zradki. I dotyczy to zarowno małzeństw sakramentalnych, jak i niesakramentalnych.
Oczywiscie, jesli chodzi o cielesosc to najczesciej poruszanym tematem jest zdrada, czy tez jak kto woli wiernosc. Niemniej sprawy cielesnosci sie na tym nie kończą i nie zaczynaja w zwiazku. Czesto bywa, ze temperamenty malzonkow sa inne, że jedna czy druga strona unka współzycia, z przyczyn bywa od siebie samego niezależnych, a bywa i uzasadnionych mniej lub bardziej logicznie.
Kiedy dochodzi do pewnego eksttremum, a takim jest zanik współzycia nie wystarczy powiezdieć, ze malzonkowie powinni z sobą współżyć, trzeba poszukać źródeł takiego stanu, zawalczyć z nim, anie tylko stwierdzić fakty.
 
     
mirch
[Usunięty]

Wysłany: 2009-01-08, 14:37   

Stan awersji moejj żony wynika z wielu czynników. Mam świadomośc że ja powienienem dawać przykład. Jako człowiek mocniej zwiazny z kościołem. Dodatkowo doszły do tego ostatnio bardzo modne książki typu Kod Leonarda Da vinci. Po czytaniu tych ksiazek powstaje w jej glowie wiele wątpliwosci, które na pewno sieje pewien chaos w jej glowie.
Mam jednak świadomośc, że pozostała mi tylko praca praca i jeszcze raz praca nad sobą. A jeśli żona zobaczy że te zmiany są we mnie trwałe to może zmieni sie sytuacja. Nie wiem tylko czy jej słowa że jej już nie pociągam są wynikiem tylu krzywd jakie jej wyrządziłem. Czy taki stan da sie zmienic..... Ciezko jest facetowi jeśli wie że nie interesuje już żony...
 
     
Piki
[Usunięty]

Wysłany: 2009-01-08, 14:48   

a no pewnie Mirchu ...ze ciężko.
Tak samo cięzko byłoby kobiecie- zonie.

Wiesz ksiazki to raczej malo pzrekonujace wytłumaczenie awersji do Koscioła. Nie sądze, by twoja żona nie zdawała sobie sprawy, ze jest to literatura i w dodatku niekoneicznmie literatura faktu.
Ja bardziej stwialabym na naciski, być moze Twoje na nią w kwestiach życiowych, być moze takze tych zwiazanych ze wspólzyciem.

Niewykluiczone, ze poza cała ta sytuacją znacznie róznicie sie z zoną pod względem potrzeb seksualnych i tepperamentu. Ona zwyczajnie nie potrzebowała tyle seksu co Ty, w dodatku w pewnym okresie nie miała nań ochoty, a Ty być mzoe wymuszaleś go na niej powołując sie na malżeństwo. To wszystko razem sprawiło, ze seks kojarzy się jej z przykrym obowiązkiem, z czymś co ja odziera z prywatnosci, z czymś co sie dzieje, bo tak ma być, a nie chce sie tego.
 
     
mirch
[Usunięty]

Wysłany: 2009-01-08, 15:02   

Obecnie na pewno mamy inny temperament. Kiedyś było inaczej, ale tez relacje miedzy nami byly inne. Obecnie drażni żonę nawet jak ją dotykam. Także sytuacja jest bardzo ciezka. Ale mocno wierze że za jakis czas sytuacja sie zmieni i bedzie z dnia na dzien coraz lepiej.
Gdyby nie wiara, to co by mi pozostało?
 
     
..monika..
[Usunięty]

Wysłany: 2009-01-08, 15:12   

mirch napisał/a:
Dodatkowo doszły do tego ostatnio bardzo modne książki typu Kod Leonarda Da vinci. Po czytaniu tych ksiazek powstaje w jej glowie wiele wątpliwosci, które na pewno sieje pewien chaos w jej glowie.

to jest, wydaje mi sie, troszke przesadzone.. jak bardzo podatna musi byc Twoja zona, zeby takie ksiazki BEDACE CZYSTA FIKCJA LITERACKA mogly w glowie jej zamacic? czy jesli ktos czyta "Krolewne Sniezke" to wierzy, ze istnieja krasnoludki? czy czytajac ksiazke o nalocie kosmitow na Ziemie zaczynamy z niepokojem wpatrywac sie w niebo i gromadzic zapasy w piwnicy?
 
     
mirch
[Usunięty]

Wysłany: 2009-01-08, 15:16   

a jednak trochę tak jest. po przeczytaniu tych książek wiele wątpliwości sie narodziło. Sporo oczywiscie tam jest fikcji literackiej. Ale zostało jej w głowie że Kościół pewne sprawy ukrywa, i nie wiadomo jak jest naprawde. Nie mówie że tylko przez książki, ale to jest jeden z małych czynników który budzi wątpliwości w głowie mojej żony.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 10