Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Monika36 -
Napisalas: "a jeśli ktoś naprawdę kocha to NIGDY nie zdradzi."
To smutne i zgadzam sie z Toba. Pewnie potrzebna jest prawdziwa, gleboka milosc, do ktorej niewielu jest zdolnych, zeby to sie nie zdarzylo.
Prawde pisze EL - musimy spojrzec w siebie i wyjsc z glowy zdradzaczy. Bo tylko nad soba mozemy pracowac.
Mnie się zdarzyła i z tego powodu jestem szczęśliwa( nigdy nawet nie pomyślałam o zdradzie męża).
Nie musimy nikomu wychodzić z głowy.To byłoby zbyt proste, bez gwarancji stałego sukcesu.
Pracując nad sobą , równocześnie zmieniamy partnera. A w głowie partnera dokonuje się samoistnie przemiana. Ale taka dojrzała , a nie chwilowa , ulotna do następnego potknięcia.
Elżbieta [Usunięty]
Wysłany: 2009-01-25, 10:29
Martinie, napisałeś
"kto kocha nie zdradzi".
Czy św. Piotr nie kochał Jezusa???? A przecież zdradził Go!!
Ten, kto zdradzi jest w strasznym stanie ducha.
Przeczytaj poniższy tekst zakonnika.
św.Piotr - zdradził Jezusa i Judasz zdradził Jezusa. Kto z nich przegrał życie?
(choć kościół NIGDY nie wypowiedział się na temat potępienia Judasza)
Idąc tą drogą (jak w poniższym tekście ojca Macieja)
nieważne KTO ZDRADZA (bo wszyscy możemy zdradzić), WAŻNE CZY POTEM ten, który zdradził ODNAJDZIE JEZUSA!
OJCOWIE DOMINIKANIE WIELOKROTNIE PODKREŚLAJĄ, ŻE WSZYSCY MAMY W SOBIE COŚ Z JUDASZA, KAŻDY MOŻE ZDRADZIĆ,
NAJWAŻNIEJSZE CZY PO ZDRADZIE ODNAJDZIEMY MIŁOŚĆ NAJPRAWDZIWSZĄ - JEZUSA CHRYSTUSA.
Wszyscy jesteśmy Judaszami - Maciej Kosiec OP
"Historia Judasza pokazuje tragizm ludzkiej kondycji - kondycji każdego z
nas. Jesteśmy grzeszni i słabi. Ale jest teżwielką przestrogą: Judasz w
zwątpieniu poszedł dalej. Popełnił samobójstwo.
BARBARA KASPRZYCKA: Czy nie rodzą się w ojcu wątpliwości co do tego, jak
wyglądała męka i Zmartwychwstanie Jezusa? Wszystko się ojcu układa w całość?
O. MACIEJ KOSIEC OP: Wiara tym się różni od wiedzy, że pozostawia
wątpliwości. Gdybym, nawet jako ksiądz,uciekał od pytań, wpadałbym w
ideologię. Pan Bóg nie oczekuje od nas, że będziemy wszystko
przyjmować bezkrytycznie. Po to dał nam rozum, byśmy go używali, byśmy
szukali i stawiali pytania. To poszukiwanie - nawet wątpienie - pokazuje, że
nam zależy, że wiara jest czymś ważnym, co chcemy zgłębiać. Św. Tomasz
mówił, że rozum prowadzi do wiary. Ale musimy też przyjąć, że nie zaspokoimy
naszej chęci zamknięcia wszystkiego w pewnikach, wzdaniach ostatecznie
oznajmujących. Z ludzkiej kondycji wynika, że chcemy wszystko zrozumieć,
jakby to był film w kinie. Wyobrażamy sobie, jak przebiegały dni Triduum
Paschalnego, jak Jezus wyglądał, co było najpierw, a co potem.Tylko że
sensem jest to, o czym nam te wydarzenia mówią, a nie jak przebiegały.
Czy ojciec wie, dlaczego Judasz zdradził?
Tak samo można zapytać, dlaczego Piotr zdradził. Dlaczego w zasadzie wszyscy
uczniowie od Jezusa się odwrócili - przy krzyżu stał tylko Jan. Nie
zareagowali w Ogrójcu, kiedy żołnierze przyszli Jezusa aresztować. Nie
stanęli w Jegoobronie - poza Piotrem, który jednak tej samej nocy Jezusa się
wyparł. Ten moment grzechu, zdrady, jest obecny wkażdym z nas. Każdy mógł
zdradzić.
Ale czy to możliwe, żeby apostoł, przyjaciel, zdradził Go dla głupich 30
srebrników? Chyba nie zrobił tego tylko dla pieniędzy. Chyba też do końca
nie zdawał sobie sprawy, do czego przykłada rękę. Pokazał czysto ludzką
słabość, właściwą każdemu z nas. Postać Judasza jest dla nas najbardziej
niepokojąca właśnie dlatego, że w głębi duszy każe zapytać: może ja też
jestem Judaszem? Ale Judasz nie tylko zdradził przyjaciela, wydał go za
pieniądze. Najgorsze w jego historii jest to, że trwał w tej zdradzie
później: zwątpił w to, czego uczył Jezus. Odrzucił fakt, że Bóg może go
nadal kochać. Pozwolił diabłu wmówić sobie, że zło, które uczynił, jest
nieodwracalne. Judasz dość szybko przeraził się tym, co zrobił - zobaczył,
że to było złe. Ale nie uwierzył, że Pan Bóg może mu wybaczyć, i się powiesił.
A czy Judasz mógł nie zdradzić? Miał w tym wolną wolę? Oczywiście, że miał.
Każdy z nas ma wolną wolę, żeby zgrzeszyć lub nie. Historia Judasza pokazuje
tragizm ludzkiej kondycji - kondycji każdego z nas. Jesteśmy grzeszni
i słabi. Ale jest też wielką przestrogą: Judasz w zwątpieniu poszedł dalej.
Popełnił samobójstwo. Czy w ostatnim momencie przed śmiercią pojednał się z
Bogiem, oddał się Jego miłosierdziu? Tego nie wiemy, ale mogło tak
być. Judasz też mógł dostąpić zbawienia. Jezus umarł przecież za wszystkich
ludzi. W tym zdaniu nie ma nawiasu: za wszystkich poza Judaszem i Hitlerem.
Czego Syn Boży może się bać? Czego się bał, modląc się w Ogrójcu?
Pamiętajmy, że Bóg stał się człowiekiem. Stał się do nas podobny we
wszystkim oprócz grzechu. Doświadczał więc jak najbardziej realnie bólu i
strachu. Wiedział, że będzie strasznie cierpiał. Wiedział też, że za chwilę
opuszczą go jego przyjaciele, uczniowie, których umiłował. W tym strachu był
człowiekiem.
Wśród zwykłych ludzi zdarzają się bohaterowie, osoby zwyczajnie odważne.
Dlaczego nie znalazł się taki wśród apostołów? Dlaczego nie poszli z Nim na
Golgotę? Nasza wiara nie polega na tym, byśmy byli bohaterami, istotami
doskonałymi. Sensem wiary jest poszukiwanie bliskiej relacji z Panem Bogiem,
Jego obecności. Z Jezusem do końca był Jan, stał pod krzyżem. Nie wiemy
natomiast, co się działo z dwunastoma, gdy Jezus był skazywany, męczony,
zabijany. Wiemy, że się rozproszyli. Ale może stali gdzieś w tłumie wokół
Jezusa? Trzeba pamiętać, że na ich oczachzawalił się ich świat. To nie były
wielkie osobistości, lecz zwykli rybacy. Dopiero Chrystus nadał sens ich
życiu. I nagle wszystko, co było piękne, zawaliło się. Im się wydawało, że
to będzie już koniec. Później też było im trudno uwierzyć w
Zmartwychwstanie.
W drodze do Emaus, kiedy jeszcze nie wiedzieli, że rozmawiają z
Chrystusem, powiedzieli "a myśmy się spodziewali." - spodziewali się
zupełnie innego Mesjasza i innego końca tej historii. To miał być Król, który wyzwoli
Izrael spod władzy Rzymian. Do momentu ukrzyżowania oni myśleli, że czeka
ich triumf i wyzwolenie, społeczne i polityczne. Dopiero po Zmartwychwstaniu,
kiedy zaczynają w nie wierzyć, rozumieją, że chodzi o coś znacznie
ważniejszego. Dotąd nie rozumieli słów Jezusa, który mówił, że będzie
musiał odejść, ale po trzech dniach zmartwychwstanie.
Stąd ich rozproszenie po Wielkim Piątku, kiedy upada ich Mistrz.
Oczekiwali czegoś zupełnie innego."
ps. według mnie - tytuł powinien brzmieć jednak inaczej, bardziej optymistycznie BO z nastawieniem i nadzieją na odnalezioną miłość Chrystusa:
Wszyscy jesteśmy Judaszami, i wszyscy jesteśmy św. Piotrami !
_zosia_ [Usunięty]
Wysłany: 2009-02-15, 12:07
elzd1 napisał/a:
Zosiu.
Tak, Jezus mi powiedział że mam czekać. Małżeństwo zawarte w Kościele jest nierozerwalne, i dopóki mój mąż żyje mam męża - wciąż tego samego.
Mogę tylko ubolewać że nie jesteśmy razem, ale to mnie nie zwalnia od bycia żoną.
.
Jezus Ci powiedział? Hmmm takie przypadki się leczy, albo zgłasza do kanonizacji.
wanboma napisał/a:
Zmieniaj siebie............Owszem, zmieniłam się - najpierw na korzyść. Stałam się niemal ideałem :) A teraz co? Teraz, po rozwodzie staję się coraz bardziej zgorzkniała. I tak - zazdroszczę tym, którym udało się, którym zmiana przyniosła powrót męża. Ja juz nie mam na co liczyć - memu męzowi na poczatku roku urodził się syn. I mnie to jeszcze bardziej przygnębiło - bo to mogło byc nasze dziecko.
Zauważyłam, że wiele osób tu, na Forum, widzi świat jedynie ze swojej perspektywy. Jak ja mam wmawiać sobie, że moje małżeństwo jest do uratowania, kiedy mój mąż stworzył sobie nowa rodzinę, kiedy jest taki szczęśliwy, kiedy mu wszystko się udaje, wszyscy mu sprzyjają. I co z tego, że moje zycie uczynił piekłem - to tylko moje zycie - jednej osoby, która staje się coraz bardziej smutna, zamknieta w sobie. Bo ja nie potrafię cieszyć się z rozwodu. To tak boli i nie sądzę, żebym kiedyś o tym wszystkim zapomniała.
Zosiu, jak Ty z tym radzisz? Jak udało Ci się oderwać od tego wszystkiego?
Droga Wanbomo, od kilku dni jestem szczęśliwą rozwódką. To nie koniec świata, ale kolejny etap lepszej i szczęśliwszej drogi. Zostaw już swojego męża w spokoju, niech żyje swoim życiem, a Ty zacznij w końcu żyć swoim, nie oglądaj się ciagle za siebie, patrz co masz teraz i co możesz jeszcze mieć. Za kim Ty tęsknisz dziewczyno? Za Twoim bylym czy raczej za iluzjami, które stworzyłaś sobie w głowie i Twój eks miał Ci je dostarczyć? Nie udało się z nim, może to nie ten człowiek. Pamiętaj, że dopiero wtedy możesz być z kimś szczęśliwa, gdy potrafisz być szczęśliwa sama. Trzymaj się Wanbomo.
_zosia_
elzd1 [Usunięty]
Wysłany: 2009-02-15, 17:34
Zosiu.
Mam wrazenie że bardzo Cię boli Twoj rozwód, rozpad Waszego małżeństwa.
Ludzie szczęśliwi tutaj nie bywają, nie krytykują, nie namawiają do rozwodów, żyją innymi sprawami.
Wmawiasz pewnie sobie to szczęście, żeby się nie poddać rozpaczy. To też jakiś sposób, ale zły sposób. Siebie samą oszukujesz?
_zosia_ napisał/a:
Jezus Ci powiedział? Hmmm takie przypadki się leczy, albo zgłasza do kanonizacji.
I tak mówi osoba szczęśliwa?
Szczęsliwi nie tryskają złośliwością, są pogodni i życzliwi innym. A Ty? Szczęśliwi nie bywają tutaj, bo i po co?
Odpwiem Ci: mam Pismo Święte, są tam wskazówki dla mnie na całe życie. Również, bym czekała. I z czego niby się leczyć? Z wiary w Słowo Boże?
Zaś kanonizacja...... ciekawe, w końcu świętymi zostają zwyczajni ludzie, więc któż zna zamysłyPana?
A ilu świętych nie zostało oficjalnie ogłoszonych świętymi, któż to może wiedzieć?
Zosiu, powiedz o co Ci naprawdę chodzi? Domyślam się jak jest Ci trudno i ciężko. Potrzebujesz wsparcia? Pozdrawiam Cię serdecznie.
EL. [Usunięty]
Wysłany: 2009-02-15, 19:26
Elzd...przychodzą tu też szczęśliwi ludzie - patrz - ja !
Jestem szczęśliwa i jestem z Wami !
Jestem szczęśliwa swoja wiarą, nadzieją i miłością !
Jestem szcżęśliwa na drodze , którą kroczę.
Jestem szczęśliwa miłością Boga, Jego opieką i łaskami , które dostaję.
Jestem też szczęśliwa bo kocham i jestem kochana....i tym wszystkim chcę się tutaj dzielić...zarażać i świadczyć ! Pozdrawiam !! EL.
Elik [Usunięty]
Wysłany: 2009-02-15, 20:25
EL. napisał/a:
...przychodzą tu też szczęśliwi ludzie - patrz - ja !
Jestem szczęśliwa i jestem z Wami !
Jestem szczęśliwa swoja wiarą, nadzieją i miłością !
Jestem szcżęśliwa na drodze , którą kroczę.
Jestem szczęśliwa miłością Boga, Jego opieką i łaskami , które dostaję.
Jestem też szczęśliwa bo kocham i jestem kochana....i tym wszystkim chcę się tutaj dzielić...zarażać i świadczyć ! Pozdrawiam !! EL.
Fajnie EL, że jesteś szczęśliwa i jesteś z nami Jednak myślę, że Elzd inny aspekt poruszyła i ja się z nim zgadzam
elzd1 napisał/a:
Ludzie szczęśliwi tutaj nie bywają, nie krytykują, nie namawiają do rozwodów, żyją innymi sprawami.
Wmawiasz pewnie sobie to szczęście, żeby się nie poddać rozpaczy. To też jakiś sposób, ale zły sposób. Siebie samą oszukujesz?
_zosia_ napisał/a:
Jezus Ci powiedział? Hmmm takie przypadki się leczy, albo zgłasza do kanonizacji.
I tak mówi osoba szczęśliwa?
Szczęsliwi nie tryskają złośliwością, są pogodni i życzliwi innym. A Ty? Szczęśliwi nie bywają tutaj, bo i po co?
LUDZIE SZCZĘŚLIWI NIE SĄ ZŁOŚLIWI - i ja tak myślę, ludzie szczęśliwi dzielą się swoją radością, sądzę, że i Ty EL właśnie to zawarłaś w swym poscie
Elżbieta [Usunięty]
Wysłany: 2009-02-15, 20:56
Zosiu dla Ciebie http://dracewa4.wrzuta.pl..._odbieram_blask
to są śpiewane słowa Jana Pawła II
z dedykacją, abyś była naprawdę szczęśliwa szczęściem, które da Ci jedynie, tak naprawdę, Bóg Nasz Ojciec Niebieski - a tu na ziemi Jezus Chrystus, ktory mówi, istnieje w kościele świętym i nie trzeba być chorym lub świętym... ON po prostu jest i mówi do nas, do naszych serc Swoim Duchem Świętym, dokładnie tak, jak napisała to Elzd...
ważne, aby usłyszeć słowa Jezusa.
Elzd nie jest chora... no może zdrowotnie, ale to wiemy, że czasem ma kłopoty ze zdrowiem i wtedy wszyscy modlą się za nią i wraca do zdrowia!
na forum jest kilka osób chorych - wtedy widać ich silną wiarę, która umacnia.
Zosiu, nie jesteś szczęśliwą rozwódką, bo czuje się Twój ból.
El, zgadzam się z Elzd i Elik.
To nie o to chodziło...
Niemniej Twoim El. szczęściem cieszę się bardzo! Bądź z nami.
ps. Zosiu, jeśli chcesz, zapraszamy Cię do RWS. Znajdziesz ten skrót i CO TO JEST tu na forum.
Jedź z nami na rekolekcje do Gidle.
_zosia_ [Usunięty]
Wysłany: 2009-03-01, 19:59
Elzd, El itp. w sumie rozumiem, ze chcialybyscie, abym byla nieszczesliwa i ze z takim uporem maniaka probujecie mi to wmowic. Rzeczywistosc jest zupelnie inna, ale ta rzeczywistosc podwaza w to co wierzycie, dlatego usilnie wmawiacie mi rozpacz. To dziwne, ze dopiero, gdy wmawiacie mi rozpacz to czujecie sie spokojne , probujecie tryskac szczesciem i jak zwykle nawracacie.
A ja sobie zyje szczesliwie po rozwodzie.
Dziekuje za zaproszenie do wspolnoty. Nie skorzystam, zdecydowanie wole duchowosc oparta na prawdzie i dojrzalosci.
Pozdrawiam
_zosia_
wabona [Usunięty]
Wysłany: 2009-03-01, 20:32
Witaj, Zosiu. Dopiero przeczytałam, co do mnie napisałaś. Fajnie, że jesteś szczęsliwa. A ja tęsknię za normalnością, której już nie będzie. Może temu nie potrafię być szczęsliwa. Wiem, że to nowy etap i calkiem nieźle sobie radzę. Tylko wciąż mnie te słowa dręczą: "Nie tak miało być".
Pozdrawiam.
I wiem, że mozna tryskać szczęściem po rozwodzie. I znam ludzi, którzy tak mają. Tylko mi jakos to źle idzie. :(
EL. [Usunięty]
Wysłany: 2009-03-02, 12:57
Zosiu piszesz - Elzd, El itp. w sumie rozumiem, ze chcialybyscie, abym byla nieszczesliwa i ze z takim uporem maniaka probujecie mi to wmowic. Rzeczywistosc jest zupelnie inna, ale ta rzeczywistosc podwaza w to co wierzycie, dlatego usilnie wmawiacie mi rozpacz. To dziwne, ze dopiero, gdy wmawiacie mi rozpacz to czujecie sie spokojne , probujecie tryskac szczesciem i jak zwykle nawracacie.
Zosiu.....? Co jest Zosiu ...co się dzieje ? Skąd taka złośliwość u osoby szczęsliwej ?
A ja sobie zyje szczesliwie po rozwodzie.
Dziekuje za zaproszenie do wspolnoty. Nie skorzystam, zdecydowanie wole duchowosc oparta na prawdzie i dojrzalosci.
Zosiu....skoro wszystko już masz i osiągnęłaś....cieszę się razem z Tobą !
Twoja prawda i Twoja dojrzałość..... Pozdro! EL.
elzd1 [Usunięty]
Wysłany: 2009-03-02, 16:43
Zosiu. Zupełnie nie rozumiem Twojego ataku. Chciałabym, żebyś była szczęśliwa, naprawdę. I tego Ci gorąco życzę.
Wiesz, ja również jestem po rozwodzie. I wcale nie tryskam szczęściem, jak napisałaś w swojej wypowiedzi, bo niby w czego się cieszyć? Że w jakiś sposób życie uciekło? Że inaczej się ułożyło niż chciałam? OWszem, jakoś żyję, z naciskiem na słowo "jakoś". I chciałabym żeby to "jakoś" przemieniło się w "szczęśliwie".
Zosiu, nie nawracam Ciebie, bo nikogo nie nawracam, nie mam prawa, bo sama wciąż potrzebuję nawrócenia. Napisałam Ci tylko o swoich odczuciach. A Ty przyjmujesz jak chcesz, uważasz że nie mam racji, Twój wybór, Twoja wola.
Pozdrawiam Cię.
chris [Usunięty]
Wysłany: 2009-03-03, 07:40
_zosia_ napisał/a:
Rzeczywistosc jest zupelnie inna, ale ta rzeczywistosc podwaza w to co wierzycie, dlatego usilnie wmawiacie mi rozpacz.
...A ja sobie zyje szczesliwie po rozwodzie. ...
Dziekuje za zaproszenie do wspolnoty. Nie skorzystam, zdecydowanie wole duchowosc oparta na prawdzie i dojrzalosci.
Pozdrawiam
_zosia_
zosia, jak sama piszesz jesteś parę dni po rozwodzie. Oby ten stan w którym jesteś nie okazał się zachłyśnięciem tzw. wolności. W Twojej wypowiedzi widać bunt i żal, że się nie udało. "Nie udało mi się, to ja wam teraz pokażę"... Czy czasem nie obraziłaś się na wszystkich? A zasady pewnie można dopasować "pod" siebie...
Pozdrawiam
Pozdrawiam
Mirela [Usunięty]
Wysłany: 2009-03-04, 11:52
_zosia_ napisał/a:
Dziekuje za zaproszenie do wspolnoty. Nie skorzystam, zdecydowanie wole duchowosc oparta na prawdzie i dojrzalosci.
Pozdrawiam
_zosia_
Zosiu życzę Ci wszystkiego co Boże, dlatego ,że to najlepsze.
Mam nadzieję ,że w miłości do bliźniego opowiesz mi o tej prawdzie i dojrzałości bez emocji.( priv)
Mam taką nadzieję...ponieważ jestem ciągle na etapie poszukiwań.
U mnie dziś za oknem piękne słoneczko wyszło ...coś jak wiosna...
Pozdrawiam serdecznie, miłego dnia życzę:)
Zieono mi [Usunięty]
Wysłany: 2009-03-04, 15:08
Witam wszystkich!!
Jestem tu nowa. Dowiedziałam się o zdradzie męża 9 miesięcy temu. Na początku myślałam,że dam radę, że jakoś to będzie. Mój mąż mnie obwiniał o wszystko-taka obrona atakiem. 6 miesięcy czekałam na jego przeprosiny, bo wcześniej twierdził,że zrobi to na łożu śmierci.
Przeprosił w pięknym stylu, prosił o wybaczenie. Wydawało mi się, że umiem wybaczyć, ale to nie jest takie proste. Zwłaszcza wtedy, kiedy ta ukochana osoba traktowała Cię w tym czasie jak przysłowiową szmatę.
Próbuję z tym walczyć, ale jest ciężko.
On bardzo się stara, ale najlepiej nic mu nie wypominać i nie wracać do tego. Ale czasami nie umiem.
Mój mąż pracował za granicą. Półtora roku udawał,że nikogo nie ma.Na moje pytania odpowiadał,że nikogo nie ma i nie ma się z czego tłumaczyć. Potem wrócił do mnie jakby nigdy nic.???
Dowiedziałam się po półtora roku od jego powrotu.
I jakoś tak sobie teraz razem żyjemy próbując to wszystko na nowo sklecić.
Ka... [Usunięty]
Wysłany: 2009-03-04, 15:14
Zieono mi polecam Tobie i wszystkim, którzy chcieliby/potrzebują wybaczyć, a nie potrafią sobie z tym poradzić tę książkę:
"Miej odwagę wybaczyć"
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum