Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Wysłany: 2009-09-14, 22:09 Zadziwiające oddziaływanie kryzysu na dzieci.
6-letni synek z którym bawimy się, szalejemy, czytamy, uczymy się i wariujemy - gdy opiekę przejmuje mama - nie mówi do mnie, nie chce nawet na mnie patrzeć, gdy żona wychodzi wszystko wraca do normy. Dziwi mnie że dziecko podświadomie załapało taki mechanizm. Właściwie nie dziwi - bardzo martwi. Jak głęboko kryzys wykoślawia naturę
marek
kinga2 [Usunięty]
Wysłany: 2009-09-14, 23:06
marek12b7,
Witaj,
wiesz to "dziwne" zachowanie to może być asekuracja ze strony synka. Nie czuje się bezpiecznie i wyraża to jak potrafi. Dorośli często nie zdają sobie sprawy z tego jak ich zachowania i postepowanie wpływa na dzieci. Może powinieneś porozmawiać z dziecięcym psychologiem.
Z Panem Bogiem
Jallo [Usunięty]
Wysłany: 2009-09-28, 07:50
Marku, mam podobną sytuację. Moja córka ma półtorej roku. Kiedy jesteśmy sami, bawimy się, i jest OK. Ale w momencie, kiedy w okolicy jest żona albo teściowa, ucieka ode mnie i leci do nich. Jeśli jestem w innym pokoju, co jakiś czas przybiega, jakby chciała sprawdzić, czy jestem, ale kiedy coś do niej zagadam, chcę wziąć na ręce, zaraz ucieka.
Nie jestem psychologiem, ale na podstawie mojej terapii i przemyśleń wydaje mi się, że powód jest taki: W towarzystwie żony czy teściów (niestety, mieszkamy razem) ja się spinam, co córka zaraz wyczuwa i wtedy ucieka. Jeśli nie ma w pobliżu żony i teściów, po jakimś czasie się uspokajam i wtedy moja córeczka przestaje się bać, czy też nie lubić przebywania ze mną. Oczywiście to tylko hipoteza, ale być może podobnie jest w przypadku Twojego synka.
W mojej sytuacji mam wrażenie, że w mojej obecności (jeśli obok nie ma żony lub teściów) jest spokojniejsza i grzeczniejsza, ale nie jest smutna. Jak jest z żoną czy teściami jest bardziej rozbrykana i ciągle coś psoci. Wynika to pewnie z tego, że teściowie i żona (dla której zdanie jej matki jest prawie świętością) pozwalają jej na znacznie więcej niż ja. Nie oznacza to, że ja jej wszystkiego zabraniam. Na przykład ja uważam, że należy nie pozwalać jej bawić się prawie wszystkim, na co tylko ma ochotę (np tubkami kremami, które non stop przegryza lub próbuje połykać albo telefonem komórkowym, z którego już raz zadzwoniła do byłego faceta mojej żony). Żona i teściowa uważają inaczej. Tworzą się czasem paranoiczne sytuację, gdy ja mówię, że czymś się nie bawimy, córka leci do żony, która zaraz jej to wręcza.
Marku, Przepraszam, że w Twoim wątku dodałem ten ostatni akapit, ale trzęsie mnie kiedy myślę, jaki wpływ ta sytuacja wywiera na psychikę mojego dziecka i chciałem się tym podzielić.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum