Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Lodziu chyba wszyscy czekamy na tę Twoją opowieść wigilijną. Jak tylko będziesz mogła napisz świadectwo , dla wielu z Nas to takie światełko w tunelu.
domcia [Usunięty]
Wysłany: 2009-04-12, 21:46 Najważniejsza jest wiara!
Lodziu Twój "przypadek" daje nadzieje dla innych a juz na pewno mi!! Moje małżenstwo przezywa kryzys i już od kilku miesięcy zbierałam sie zeby to napisac ale nigdy nie miałam odwagi. Jesteśmy małżenstwem prawie 2 lata ale jakos od poczatku nie potrafiliśmy ze sobą rozmawiac muszę przyznac ze to ja mam trudny charakter i we wszystkim widze problem i podstęp i pewnie od tego sie zaczeło. Moj mąz to bardzo dobry człowiek i choc teraz mnie rani ja bardzo go kocham i wierze ze kiedys bedziemy bardzo szczęsliwą rodziną. Mój mąz nie akceptował tego ze jestem bardzo emocjonalna osoba i czasami celowo wyprowadzał mnie z równowagi i zdarzyło mi sie czyms rzucic czy uderzyc go czego bardzo teraz i juz wtedy załowałam to bardzo nas zaczeło oddalac. On chciał zebym była taka jak jego mama zero okazywania stresu ciagły usmiech nawet czasem wbrew sobie a o płaczu nie było mowy bo dla niego to smieszne. Przed świetami Bożego Narodzenia kazał mi sie wyprowadzic byłam na niego wtedy wsciekła nie chciałam go znac ale teraz zaczynam go rozumiec. On chce ze mna byc ale na razie nie potrafi mi zaufac prosi mnie zebym nie dzwoniła do niego i nie widywała sie z nim oczywiscie to nie takie łatwe i nie uszanowałam jego próśb. Teraz zaczynam rozumiec ze tylko wiara bardzo wielka moze uratowac to małżenstwo i wytrwałośc której mi brak. Do małzenstwa na całe szczescie podchodzimy tak samo jeden mąz i jedna żona tylko ja nie moge pogodzic sie z tym ze mój mąz nie jest przy mnie. Bardzo prosze Was o modlitwe za Nas bo tylko Bóg moze czynic cuda ja w to głeboko wierze ze kiedys mo mąz bedzie chciał ze mna znów zamieszkac....
Danka 9 [Usunięty]
Wysłany: 2009-04-13, 18:40
Domcia, witaj!
To juz cos , pierwszy krok ze tu piszesz..proponuje zalozyc wlasny watek, wiecej osob przeczyta i napisze cos od siebie :)
Napisz cos wiecej o sobie!
Czemu maz kazal ci sie wyprowadzac..przeciez jestescie malzenstwem, mieszkaliscie razem to byl tez Twoj dom!!! Skoro on nie chcial mieszkac razem to on mogl sie wyprowadzić.
Piszesz ze maz to dobry człowiek..ale takie wyrzucanie Ciebie z domu jest nie w porzadku..nie akceptowanie Twoich zachowan tez..na pewno jest dobrym człówiekiem..ale ma swoje wady i nie idealizuj go proszę...celowo wyprowadzac z rownowagi malzonka to tez dziwne...nie chce oceniac meza Twojego
Powiem jedno: zacznij od siebie..to chyba hasło tego forum :))
Skad sie bierze Twoja podejrzliwość?
POzdrawiam
Mirela [Usunięty]
Wysłany: 2009-04-14, 08:33 Re: Najważniejsza jest wiara!
domcia napisał/a:
Bardzo prosze Was o modlitwe za Nas bo tylko Bóg moze czynic cuda ja w to głeboko wierze ze kiedys mo mąz bedzie chciał ze mna znów zamieszkac....
Proponuję założyć Ci własny wątek :)
Myślę sobie ,że to owocny ale też niełatwy czas jaki w tej chwili otrzymaliście.
Twoje zranienia z przeszłości są bardzo trudne. Nie ma sensu ukrywać je ani przed sobą a ni przed Panem Bogiem. Nie do mnie należy poruszanie Twojej przeszłości, ani do pseudo fachowca!!!
Z Panem Jezusem to jest tak :"Jeśli chcesz to mnie uzdrów", to tak kulturalna osoba,że nic nie zabierze jeśli sama mu nie pozwolisz. Proponuję Ci Adorację Najświętszego Sakramentu, i pozostałe Sakramentalia, szczególnie spowiedź ...
SKORO WIERZYSZ ,ŻE BÓG CZYNI CUDA, to pozwól mu na ten cud uzdrowienia własnego.
Otrzymałaś czas teraźniejszy, tu i teraz ...NA TEN CZAS, na tą chwilę masz wpływ...wystarczy ja spożytkować. Wiem ,że boli, wiem ,że ciągle bijesz się myślami. Rozmyślanie kobiet co zrobiły nie tak jest czymś normalnym...ale jednocześnie czymś niebezpiecznym jeśli nie ma i w tej dziedzinie równowagi.
Zaproś Pana Jezusa do TWOJEGO "namiotu" takiego jaki jest , nie sprzątaj w nim...pozwól się wyleczyć, a cały brud WASZEGO MAŁŻEŃSTWA zostaw Jemu !!! A kiedy nabierzesz sił Duch sw. pobudzi Cie do owocnego działania :)
Niech Wam Pan błogosławi:)
Pamiętam w modlitwę i tez o nią proszę.
młoda żona [Usunięty]
Wysłany: 2009-04-18, 22:05
lodzia to wielka radość,ze napisałaś ten post,świadectwo,życzę ci szczęścia,miłości o oby tak było zawsze,nie wiem jak to sie odmieniło wszytsko,troszkę zazdroszczę ale skoro czasem nagle wszytskosię psuje to jak widac czasem potrafi się naprawić,otulić miłośc na nowo
chcialabym tak...
midziulka [Usunięty]
Wysłany: 2009-04-26, 19:13
jestem tu od chwili i pierwszy raz. Niewiem jak się tu poruszać i wiem jedno potrzebuje was. Jestem od 1.5 roku w separacji i od 1.5 rokum dzwonie tysiące razy do męża a on nie chce mnie. Jest mi źle, bardzo mi z tym źle. Pragnę ratować moje małżeństwo, nie mam dzieci. Jesteśmy 20 lat po ślubie. Jaką modlitwę mam zmówić by sprawiła że zatęskni, że wróci. jestem wrakiem a on nawet nie odbiera tel.
Chmurka [Usunięty]
Wysłany: 2009-04-26, 19:39
Droga Midziulko, napiszę krótko, gdyż teraz nie mam zbyt wiele czasu. Załóż swój wątek w dziale "Rozwód czy ratowanie małżeństwa", jeśli masz ochotę lub potrzebę podzielić się swoim doświadczeniem czy przeżyciami (tu gdzie teraz piszemy, jest dział świadectw). Na pewno uzyskasz pomoc i wsparcie. Poza tym poczytaj sobie posty innych osób. Z pewnością znajdziesz w nich coś co Ci pomoże.
Niestety albo na szczęście nie ma modlitwy, która sprawi, że Twój mąż za Tobą zatęskni. Modlitwa to nie magia...
Wklejam Ci poniżej modlitwę o odrodzenie małżeństwa. Jest piękna, ale nie działa na zasadzie: odmówię - dostaję to co chcę. Czas, cierpliwość, wiara, nadzieja, miłość, zawierzenie Bogu, praca nad sobą. OD 1,5 ROKU JESTEŚ W SEPARACJI I NAJWYŻSZY CZAS!!!, ABYŚ ZACZĘŁA DBAĆ O SOBIE, TROSZCZYĆ SIĘ O SOBIE, WZMACNIAĆ SIEBIE, UWOLNIĆ SIĘ EMOCJONALNIE OD MĘŻA. Na początek przestań dzwonić do męża!!! Jak sama widzisz to nie działa, on nie odbiera. Nie dzwoń!
Modlitwa o odrodzenie małżeństwa:
Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:
- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z Twoja radą: „zło dobrem zwyciężaj”),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.
Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu mojego męża (mojej żony) i moim, błogosławię Cię w naszym życiu.
Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!
zona_i_mama [Usunięty]
Wysłany: 2009-06-14, 23:31
Mysle, ze wydzwaniania w kolko to najprostsza droga do tego, by go do reszty zniechecic. czytalas "Milosc potrzebuuje stanowczosci" Dobsona? Jelsi nie, polecam
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum