Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  12 kroków12 kroków  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
zdradziłam go
Autor Wiadomość
..monika..
[Usunięty]

Wysłany: 2009-03-27, 14:31   

ale "juz jest za pozno" w Twoim rozumieniu tego slowa, bo klamka zapadla - jest sakrament i nie mozna powiedziec "a teraz to juz nie chce jednak byc z tym czlowiekiem".
zycie to ciag decyzji, ale tez konsekwencji tych decyzji.

o Twoja sytuacje spytalam nie po to, zeby Cie urazic [i mysle, ze wypowiadajac sie na forum badz co badz publicznym - sila rzeczy "udzielasz zgody" na rozmowe o Tobie i odnoszeniu sie do Twoich wypowiedzi..]. po prostu sama przechodzilam przez stadium skrajnego egoizmu i "musze pomyslec teraz o sobie" i utwierdzali mnie w tym przekonaniu wlasnie ludzie bedacy na podobnym etapie swojego zycia, o podobnie wybujalym do granic mozliwosci egoizmie i poczuciu, ze ich szczescie najwazniejsze kosztem wszystkiego i wszystkich.

oczywiscie, ze nie chodzi o to, aby zapominac o sobie. trzeba jednak pamietac, ze malzenstwo to nie jest jakas przelotna znajomosc i nawet jesli sad cywilny orzeknie rozwod - nadal jest sie zona czy mezem czlowieka, ktoremu sie slubowalo.

klopoty pojawia sie zawsze, w kazdym zwiazku - predzej czy pozniej. to znaczy, ze wtedy mamy stwierdzic "eeee... to moje szczescie chyba jest gdzie indziej...." i uciekac czy moze stawic im czola i starac sie je rozwiazac?

pojecie grzechu jest tu dobrze rozumiane - zdrada malzonka jest grzechem i nie podlega to zadnej dyskusji..

odnosnie deptania mialam na mysli to, ze niekoniecznie pojscie po trupach do celu [niszczac malzonka i sakramet, a takze pozostajac w grzechu] da nam szczescie.
Ostatnio zmieniony przez ..monika.. 2009-03-27, 14:35, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Ola2
[Usunięty]

Wysłany: 2009-03-27, 14:31   

Lelule, rozumiem, Twoją poprzedniczkę, ponieważ na tym forum najczęściej panuje taka ‎prawidłowość: nowa osoba na forum przeważnie odzywa się w takim temacie, który w pewnym ‎sensie jest lub był podobny do jego sytuacji, dlatego go interesuje. Stąd Twa poprzedniczka ‎wysnuła taki wniosek. Oczywiście, być może ten wniosek nie dotyczy Ciebie.

lelule napisał/a:
Pojęcie grzechu jest często nadużywane i to w sytuacji, gdzie ofiarę obarcza się za szkody powstałe w związku odejmując jej prawo do budowania szczęścia tylko dlatego, że źle wybrała poprzedniego partnera. Czyli ogranicza się tę osobę i każe się jej trwać w tym bajzlu i nie szukać szczęścia dla siebie, bo inaczej grzech.


No nie wiem, czy jest nadużywane. Raczej obserwuję odwrotność. Pobłażanie, ‎usprawiedliwianie. Relatywizowanie grzechu stało się dość powszechne w imię... szczęścia ‎własnego.‎
Otóż, założycielka tematu wybrała na męża faceta, w którym była zabójczo zakochana, a więc nie był to byle kto. Kochała go. ‎Jakoś dopóki nie pojawił się ten drugi, nie szukała innej drogi na znalezienie swego szczęścia, ‎zadbania o siebie, poprawiania relacji mężowskich ect. ect. Przecież nikt osoby w bajzlu nie ogranicza. ‎Ma setki możliwości wyjścia z bajzlu nie popełniając grzechu ciężkiego. Zauważ, że autorka ‎postu dopiero próbuje z niego wyjść, kiedy pojawia się ten drugi, a więc wybiera ...grzech. ‎

lelule napisał/a:
Ogólny sens mojej wypowiedzi jest mniej więcej taki: Jeśli masz do siebie zaufanie to będziesz wiedzieć co z daną sytuacją zrobić i jak postąpić, jeśli np. czujesz, że szczęście jest gdzieś indziej niż tu gdzie aktualnie jesteś, to nie zwlekaj, bo może być za późno...


Ogólnie sens Twej wypowiedzi jest jak najbardziej ok. Brzmi z sensem. W szczegółach jest jednak do ‎d...‎
 
     
TEOR
[Usunięty]

Wysłany: 2009-03-27, 14:53   

lelule, o jakim Ty u licha szczęściu piszesz?! Czy można budować własne szczęście unieszczęśliwiając jednocześnie innych (męża, dziecko)?! Czy zdradzając można być w pełni szczęśliwym? Rozumiem, że można czuć krótką satysfakcję i miłe doznania, ale czy to wystarczy żeby być szczęśliwym?! Myślę,że gdyby Nietypova była szcześliwa, to nie pisałaby na tym forum - nie pisała, kiedy mąż był dla niej niedobry, a to przecież wtedy mogła się czuć nieszczęśliwa, napisała dopiero, gdy zdradziła, czyli dopiero teraz jest nieszczęśliwa. Czy może się mylę?
 
     
lelule
[Usunięty]

Wysłany: 2009-03-27, 15:08   

[ Dodano: 2009-03-27, 15:20 ]
TEOR napisał/a:
lelule, o jakim Ty u licha szczęściu piszesz?! Czy można budować własne szczęście unieszczęśliwiając jednocześnie innych (męża, dziecko)?! Czy zdradzając można być w pełni szczęśliwym? Rozumiem, że można czuć krótką satysfakcję i miłe doznania, ale czy to wystarczy żeby być szczęśliwym?! Myślę,że gdyby Nietypova była szcześliwa, to nie pisałaby na tym forum - nie pisała, kiedy mąż był dla niej niedobry, a to przecież wtedy mogła się czuć nieszczęśliwa, napisała dopiero, gdy zdradziła, czyli dopiero teraz jest nieszczęśliwa. Czy może się mylę?


A może mężowi wyjdzie na zdrowie taki zimny prysznic, może zrozumie jakie błędy w relacji ze swoją żoną popełnił i spróbuje się trochę wysilić w nowym związku? Może zacznie nad sobą pracować? Więcej wiary w ludzi :-) Nietypova napisała o swoim dramacie związanym z presją otoczenia, utratą miłości do swojego męża, która być może nie wynikała wcale ze zdrady, zdrada była konsekwencją tego, że ona potrzebowała ciepła, bliskości najważniejszej osoby czyli męża a co dostawała, dostawała komunikat, że jest nikim, śmieciem i kucharką, no i że jeszcze ma spory fart w życiu, bo jaśnie litościwy pan ją przygarnął, litości... Gdyby moja żona powiedziała mi coś takiego odszedłbym od niej w ciągu jednej sekundy bo by to oznaczało, że byłem z kimś obcym, przypadkowym, nie kopcie w takim razie dziewczyny co szuka szczęścia dla siebie, może i dla dziecka lepiej aby nie słuchało co tatuś mówi mamusi... Ojej, właśnie sobie zdałem sprawę, że czuję złość do tego co napisałaś a ta złość to chyba wynika z niezgody do tego co przeczytałem... Kończę, po co mi zawał :-P
 
     
Ola2
[Usunięty]

Wysłany: 2009-03-27, 15:27   

Oczywiście, masz prawo wyboru jako wolny człowiek. Ja też mam i autorka postu też ma. ‎Również do wyrażania myśli
Gdyby ludzie przestrzegali Dekalogu, nie byłoby tyle cierpienia na świcie. Optyka spojrzenia ‎agnostyków jest tu wszystkim znana, więc nie musisz jej „wykładać”. Kilka lat temu stałeś się ‎agnostykiem, hm. Czy Ty kiedyś zawarłeś związek sakramentalny, czyli taki w kościele?‎
 
     
lelule
[Usunięty]

Wysłany: 2009-03-27, 15:37   

Ola2 napisał/a:
Oczywiście, masz prawo wyboru jako wolny człowiek. Ja też mam i autorka postu też ma. ‎Również do wyrażania myśli
Gdyby ludzie przestrzegali Dekalogu, nie byłoby tyle cierpienia na świcie. Optyka spojrzenia ‎agnostyków jest tu wszystkim znana, więc nie musisz jej „wykładać”. Kilka lat temu stałeś się ‎agnostykiem, hm. Czy Ty kiedyś zawarłeś związek sakramentalny, czyli taki w kościele?‎


Oczywiście, przecież wam nie odbieram prawa do wyrażania myśli, nie ma potrzeby o tym pisać, kropka.

Postanowiłem, że odpowiem, tak zawarłem taki związek. Kiedyś moje związki z kościołem były silne - tak to dzisiaj mogę ocenić. Teraz kiedy zdecydowałem się być poza kościołem, dałem sobie prawo do własnych dróg życia, cały czas jednak zgadzam się z kościołem w bardzo wielu kwestiach, np. obronie życia.
 
     
sowa
[Usunięty]

Wysłany: 2009-03-27, 15:37   

lelule napisał/a:
żyję najpierw dla siebie po to aby być dobrym dla innych


Powiedz mi jak to się ma do tego, że człowiek wyznający pewne zasady (np. związek sakaramentalny w założeniu jest do grobowej deski) ma tak o siebie zadbac, zeby pogwałcić własne wybory? Jak można chcieć swojego dobra i jednocześnie krzywdzić innych? Też się z tym nie zgadzasz, a jednak uważasz, ze ta dziewczyna powinna pójśc za głosem serca...

W sumie problematyczna sprawa, czy ten głos jest faktycznie głosem serca... Czy to aby na pewno jest dla niej szczęście? To, ze tak wygląda, nie znaczy, ze nim jest.

Weź tez pod uwagę, ze w sytuacji zakochania się automatycznie wady małzonka sa wyolbrzymione, jeśli nie wyimaginowane w niektórych sytuacjach, podobnie jak zalety kochanka. Dlatego czytając takie wypowiedzi nie można z góry zakładać, ze mąż jest człowiekiem niedobrym tylko dlatego, ze żona tak na niego w danej chwili patrzy.
 
     
Mirela
[Usunięty]

Wysłany: 2009-03-27, 15:49   

Pojęcie szczęścia, grzechu,sensu życia, wiary ocenia się przez pryzmat hierarchii wartości.
Wierzyc to nie znaczy to samo co zgadzać się, ale praktykować niewybiórczo, lecz całkowicie ,bezgranicznie
Dlatego nic nadzwyczajnego jest w tym ,że różne są opinie ludzkie...
Dla jednych człowiek żyje i umiera dla Boga i w Bogu, dla innych dla siebie żyje i dla siebie umiera.
Lelule
Życzę niezaprzestania poszukiwań...jakby nie patrzeć ...zawsze to jakiś postęp...poszukiwanie...PRAWDY. Myślę ,że znajdziesz to czego szukasz...Niemądre jest myśleć ,że już się znalazło...
Niech Pan Bóg błogosławi Tobie i Twoim bliskim...
Pozdrawiam serdecznie :)
 
     
lelule
[Usunięty]

Wysłany: 2009-03-27, 15:50   

sowa napisał/a:
Weź tez pod uwagę, ze w sytuacji zakochania się automatycznie wady małzonka sa wyolbrzymione, jeśli nie wyimaginowane w niektórych sytuacjach, podobnie jak zalety kochanka. Dlatego czytając takie wypowiedzi nie można z góry zakładać, ze mąż jest człowiekiem niedobrym tylko dlatego, ze żona tak na niego w danej chwili patrzy.


Bardzo dziękuję za te słowa, są według mnie bardzo ważne. Słusznie zauważasz, że tak jest, że człowiek ma tendencje do tego aby wyolbrzymiać, równolegle wierzę, że należy używać aparatu poznawczego zwanego mózgiem aby oddzielać prawdę od fikcji. Jeśli szczerze odpowiemy sobie na pytanie przed samym sobą czego dalej chcemy dla siebie to zrobimy ze swojego mózgu dobry użytek - w końcu podobno jesteśmy ludźmi bo mamy m.in. zdolność refleksji. Oczywiście błędy poznawcze się zdarzają. Rzeczywiście nie zakładam niczego z góry jak jest w przypadku "Nietypovej" ale nie mam też powodów aby podchodzić z nieufnością do tego co napisała np. "nie kocham go już" powiedziała nam o jakiejś decyzji, która jak rozumiem zapadła w niej... ja bym tę decyzję uszanował jeśli jest prawdziwa i jej...
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2009-03-27, 15:50   

lelule napisał/a:
czas jednak zgadzam się z kościołem w bardzo wielu kwestiach,
noooo a jak kwestja zdrady małżeńskiej-bo czy łajdak,czy nie tego nie wiemy.
Zadałaś pytanie właścicielce postu czy opis jej męża to prawda???,czy fikcja???-by usprwaiedliwić Siebie.
Lelule co nie napiszesz to wygląda to tak..miła dziewczyno zjadłaś jedna czekoladkę,to wrąb teraz całe pudło!!!
i nie przejmuj sie że na koniec zwymiotujesz.
sam grzech jest już zły ,ale namawianie do niego???

[ Dodano: 2009-03-27, 15:55 ]
lelule napisał/a:
ja bym tę decyzję uszanował jeśli jest prawdziwa i jej...

Ja tez uszanuję,ale niech pokarze że związek był zły i postanowi pozostać do końca zycia sama,ewentualnie po rozwodzie szukac nowego związku-ale w jeszcze trwającym tak pach do innego łoża-toć nie pszczółka nieeeeeee????
 
     
Ola2
[Usunięty]

Wysłany: 2009-03-27, 16:04   

Lelule - jeszcze jedno pytanie. Czy dobrze wnioskuję, iż w związku sakramentalnym już nie jesteś (od kilku lat), a Twa obecna żona nie jest sakramentalną?

P.S. Norbert, spokojniej proszę.
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2009-03-27, 16:14   

lelule.... piszesz:"Rzeczywiście nie zakładam niczego z góry jak jest w przypadku "Nietypovej" ale nie mam też powodów aby podchodzić z nieufnością do tego co napisała np. "nie kocham go już" powiedziała nam o jakiejś decyzji, która jak rozumiem zapadła w niej... ja bym tę decyzję uszanował jeśli jest prawdziwa i jej..."

jak kochała i sie odkochała to niech sie z powrotem zakocha.............. niemożliwe?
 
     
lelule
[Usunięty]

Wysłany: 2009-03-27, 16:16   

Ola2 napisał/a:
Lelule - jeszcze jedno pytanie. Czy dobrze wnioskuję, iż w związku sakramentalnym już nie jesteś (od kilku lat), a Twa obecna żona nie jest sakramentalną?

P.S. Norbert, spokojniej proszę.


Nie, źle wnioskujesz, jestem w związku sakramentalnym :)

[ Dodano: 2009-03-27, 16:25 ]
NORBERT napisał/a:
Ja tez uszanuję,ale niech pokarze że związek był zły i postanowi pozostać do końca zycia sama,ewentualnie po rozwodzie szukac nowego związku-ale w jeszcze trwającym tak pach do innego łoża-toć nie pszczółka nieeeeeee????


Ale komu ma pokazać? Zrozum inaczej to widzę, np. nie widzę sensu aby miała zostać do końca życia sama... Staram się nie oceniać jej bo nie wiem czy było to takie pach do innego łóżeczka, trąci mi to sporym uproszczeniem, rozumiem, że jest Ci tak łatwiej myśleć...
 
     
sowa
[Usunięty]

Wysłany: 2009-03-27, 16:27   

lelule napisał/a:
Rzeczywiście nie zakładam niczego z góry jak jest w przypadku "Nietypovej" ale nie mam też powodów aby podchodzić z nieufnością do tego co napisała np. "nie kocham go już" powiedziała nam o jakiejś decyzji, która jak rozumiem zapadła w niej... ja bym tę decyzję uszanował jeśli jest prawdziwa i jej...


Wiesz, ja tez bez nieufności podchodziłam do takich myśli w mojej głowie... W końcu mój aparat poznawczy jakim jest mózg był zdolny do refleksji. I to jeszcze jakiej! Bardzo łatwo pomylic zakochanie z miłością i nie wiem czemu jednym ta umiejętność jest dana niejako "z urzędu", a inni muszą ja posiąść czasami w trudach i niekoniecznie w uczciwy sposób.
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2009-03-27, 18:00   Re: zdradziłam go

[quote="nietypoVa"] Moje uczucie do tego faceta coraz bardziej rozwija się i to z wzajemnoscią. Stało się - zdradziłam mojego męża i nie żałuję tego co najgorsze - bo było cudownie, a z moim mężem prawie wcale w łóżku nie byłam szczęsliwa....
lelula nie wiem czy dokładnie czytasz,bo ja dokładnie,,,,,Jest małżenstwo,jest dziecko,jest sakrament-rodzina.Przykro mi bardzo ale to wszystko zabowiązuje.Dobra rozumiem nie podobało sie ona był zły-decyzja rozwód(zakładając że jest to stanowcza decyzja).Wtedy szukamy sobie swojego nowego szczęścia -dopiero wtedy.A tak nawet jak nie szanujemy siebie samych,bo nasze ciało to tylko przekładnia od łoża do łoża,to szanujmy innego człowieka!!!!.
Jego uczucia ,jego ból,jego strach,jego załamanie.
Lecz jest jedna życiowa zasada jak traktujemy innych -tak nas los potraktuje(coś o tym wiem).
Nie zakłada sie zwiazków dla spełnienia ,czy tez niespełnienia.Dla mnie to czysty wskok do innego łoża-badż jak ktos woli OHYDNA RANIACA ZDRADA-i nic nie tłumaczy zdrady

[ Dodano: 2009-03-27, 18:09 ]
lelule napisał/a:
Ale komu ma pokazać
A sobie Samej skoro tak swietnie zauwazyłes i napisałes niech dba o Siebie i szanuje Siebie.
lelule napisał/a:
uproszczeniem, rozumiem, że jest Ci tak łatwiej myśleć...
...i jeszcze to ja upraszczam-sorry .Widze ze ty bardzo upraszczasz małżenstwa.
Ale z innej beczki bardzo prosze o Twoja interpretację ZDRADY,jestem ciekaw jak to widzisz i na to patrzysz??? Bo chyba od tego trzeba zacząc dyskusje z Tobą
Ostatnio zmieniony przez NORBERT 2009-03-27, 18:57, w całości zmieniany 3 razy  
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 9