Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  12 kroków12 kroków  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
prośba o poradę
Autor Wiadomość
mami
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-26, 13:37   

bo w wielu wypowiedziach takie staranie o względu kogoś kto odchodzi to przejaw chorej miłości... To dla mnie strasznie trudne myślec o zyciu bez dziecka zwłaszcza.

czy pomyślałes o dziecku co ono czuje, jak sie tak zachowujesz gdy wpadasz w furie, nie rozumiejąc całej tej historii, widzi tylko ojca od czułego troskliwego który bawi sie z nim kupuje zabawki, po nieznanego okrutnego człowieka, który krzyczy, awanturuje, pełen złości
pewnie sie zastanawia co zrobił nie tak, że tata zabiera mu zabawki, że mówi, że nie jest jego ojcem, zastanawiałes sie nad syna psychiką?
jaką jazde swoim problemem, nieradzenia sobie z nim,
robisz najbliższym których kochasz?
na drugi dzień jak emocje opadają przeraża cie włąsna osoba, pragniesz wtedy współczucia, lecisz szybko i deklarujesz ze powinienes sie leczyc ze sobie nie radzisz z emocjami gniewem,
i na jak długo az zona znowu nie odpusci nie wejdzie w faze zaufania bo widzi ze sie troche poprawiłes ze sie starasz, a ty wtedy wybuchasz od nowa i tak bez przerwy
ona juz wie ze sam sobie nie poradzisz, ze to silniejsze od ciebie, ale i wie ze juz nie umie dalej tego wytrzymac nawet nie chodzi jej o siebie tylko o dziecko
to juz nie tylko ona cierpi, zaczyna cierpiec i dziecko niewinne i zaczynac uczyc sie agesji od ojca zaczyna czerpac wzorce nieprawidłowych więzi w rodzinie
to pewnie jest jej główna przyczyna rozwodu-wpływ tej całej sytuacji na dziecko jak i brak nadzieji, że sie poprawisz
bo i owszem wiesz, ze masz problem chcesz cos z tym robic ale na tym koniec

zamiast mówic czekac na rozwód idz swoja droga zmian i naprawy siebie
 
     
Macius
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-26, 13:39   

nałóg napisał/a:
Do osiagnięcia stanu gdy zachowaniami kierował będzie na początek zdrowy rozsądek a pózniej,w miarę uływu czasu,stana sie one odruchowe. Jak u psa Pawłowa

Właśnie czułem dzisiaj w nocy ogromny przymus sprawdzenia telefonu mojej zony, bo wczoraj pisala wieczorem jakies sms-y - mi sie od razu urodziło w głowie że kogoś ma, ona mówiła że to życzenia imieninowe do siostry. Udało mi się powstrzymać i nie siegnąć po ten jej telefon, chociaz mogłem to zrobic jak spała... to taki mały pozytyw ostatniego dnia, udało mi sie powstrzymac przed kontrolowaniem. Dzisiaj się powstrzymuje przed wysyłaniem maili czy sms-ów, poza jednym rano, i zadzwoniłem po południu - 10 minut rozmowy.

monika napisał/a:
a co ma od niej bic teraz? radosc i spokoj?

Moniko - nie wiem, to głupie może ale oczekuje odrobiny jakiegoś pozytywnego nastawienia, nadziei. Ja potrafię w swoim życiu dokonać dużych zmian jak mi na czymś zależy albo usunąć coś co przeszkadza. To nie od razu mi wychodzi tutaj... ale na pewno będę się zmieniał, właśnie zaczynam terapię, dużo próbuję zrozumieć i jakoś to swoje zachowanie jednak zmieniam.

Może za dużo próbowałem zrobić - kwiaty, prezenty, obiady, wspólne modlitwy wieczorem z dzieckiem... a zabrakło mi pracy nad potencjalnie trudnymi sytuacjami, nad tym jak reagowac asertywnie. Do tego wmówiłem sobie że tego pozwu nie będzie, zaczałęm żyć taką ułudą i wybuchłem, jak się to jednak zweryfikowało.

NIe potrafię tego jakoś zrozumieć, że ona zlozyła pozew i chce się rozwieść, a wchodziła jednak w te sytuacje - przyjmowala kwiaty z usmiechem, zaczęlismy się razem modlić, więcej czasu spędzać z dzieckiem w domu, planowac Mikołaja i Święta. Wczoraj usłyszałem, że to dla dziecka było, ale do końca w to nie wierzę że to tylko to... może się znowu oszukuję, szukam za wszelką cenę nadziei...

[ Dodano: 2008-11-26, 13:43 ]
mami napisał/a:
zamiast mówic czekac na rozwód idz swoja droga zmian i naprawy siebie

Mami, ja idę tą drogą - tak mi się wydaje, ale nią idzie się bardzo powoli.

Wiem że zraniłem bardzo mojego synka, nie potrafiłem nad tym wczoraj zapanować, ja nawet nie krzyczałem tylko spokojnie mówiłem takie straszne dla niego rzeczy.
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-26, 18:23   

Maciek.... Twoja żona podwyższa Ci Twój poziom dna.Im szybciej zrozumiesz,tym szybciej zaczniesz zdrowieć
 
     
czerwona
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-26, 19:33   

Czasem trzeba szukać za wszelką cenę nadziei , jesteśmy tylko ludźmi z żywymi uczuciami, czasem to jest silniejsze , ważne ,żeby w odpowiednim momencie przestać , ode mnie wszyscy wymagają , żeby to stało się natychmiast a ja nie daję tak rady , widać potrzebuję czasu, czasem troszeczkę człowiek musi się połudzić żeby nie zwariować , byle nie za długo i nie za mocno. Jesteśmy tylko ludźmi w traumie ! Z chorymi emocjami , z poczuciem wielkiej straty i rozwalonego życia.Ważne żeby w tym wszystkim walczyć o siebie co znaczy najczęściej walkę z samym sobą. (tak u mnie w każdym razie ) .
 
     
Macius
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-26, 21:22   

Dziekuję Wam za 'zwrotki', bardzo trafne i do przemyślenia dla mnie.

Dzisiaj na terapii przeryczałem 45 minut jak małe dziecko, bardzo mi to ulżyło. Potem pojechałem na Mszę Świętą i się wyspowiadałem - u Dominikanów na Służewiu, polecam - bardzo dobrze spowiadają, tylko wyczekałem się godzinę. Od księdza usłyszałem też mniej więcej to co na forum - że to wszystko jest w moich rękach, że to ja się muszę zmienić. W domu jestem spokojny jak aniołek, rodzina dostała kwiaty (nie trafiły do kosza!) i przeprosiny. Aha - i Dobsona sobie w empiku zamówiłem.

Bardzo Was proszę o modlitwę o spokój i wytrwałość.
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-26, 21:27   

Macius napisał/a:
Dziekuję Wam za 'zwrotki', bardzo trafne i do przemyślenia dla mnie.

Dzisiaj na terapii przeryczałem 45 minut jak małe dziecko, bardzo mi to ulżyło. Potem pojechałem na Mszę Świętą i się wyspowiadałem - u Dominikanów na Służewiu, polecam - bardzo dobrze spowiadają, tylko wyczekałem się godzinę. Od księdza usłyszałem też mniej więcej to co na forum - że to wszystko jest w moich rękach, że to ja się muszę zmienić. W domu jestem spokojny jak aniołek, rodzina dostała kwiaty (nie trafiły do kosza!) i przeprosiny. Aha - i Dobsona sobie w empiku zamówiłem.

Bardzo Was proszę o modlitwę o spokój i wytrwałość.

Wspaniale Maciej.

"Jezu cichy i pokornego Serca uczyń ...." przemień
 
     
mami
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-26, 21:40   

Maciek z całego serca życze Wam spokoju w rodzinie, to najważniejsze ze wszystkiego spokój i poczucie bezpieczeństwa
wtedy jest i nadzieja na lepsze jutro i miłosc w rodzinie
pozdrawiam gorąco
 
     
lena
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-26, 22:49   

Maciuś...ciary po plecach przechodza czytając takie posty.
Szkoda,ze czasem człowiek faktycznie musi "walnąć" zeby się podnieść.
Wniosek....kryzys jest po coś....otwiera oczy.
Macieju....życzenia wszystkiego dobrego....czas na nowe.....lepsze.
Cenniejszy świadomy popapraniec,od nieświadomego idealisty.

Przy okazji...Nałogu.....dzięki Ci za to. :-)
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-27, 12:11   

Maciek....co tu napisać....wiele zalezności...jestes na początku ..a droga ech..długa ale warto...czytając cię....nie będe pisac ile jeszcze cie czeka by cie nie przerazić.....dobrze ze trafiłes tam gdzie napisałem..tam sie nauczysz niemozliwe przyjmować za mozliwe..tam sie nauczysz słuchać a nie wygłaszac rację..tam sie nauczysz prosic nie żądać.....wiesz to jak przepuszczenie przez maszynke do mięsa i stworzenie kogoś nowego..ale nastąpi koniec..prawie koniec ....powstanie człowiek ale mały mizerny,przestraszony,swiadomy złego..lecz zagubiony rozumiesz zostaniesz oczyszczony ze wszystkiego...wyrzucisz zło..wyrzucisz agresję....nauczysz się nowego zycia i wtedy nowa robota podnieść się by byc silnym facetem....facetem na jakiego mozna liczyc ..lecz jest jedna tajemnica ..bedziesz sie bał siły bo juz bedziesz wiedział co to jest siła....wiesz dobre porównanie wypicie jednego kieliszka przez alkocholika by mu nie zaszkodził...Maciek ...masz mój skrut myślowy..nie po to by cie odstraszyc bys był przygotowany...nie trac czasu na przerażenie...nie trać ..na wieczne poczucie winy idz do przodu....zalicz to jeszcze szybciej..szkoda kazdego dnia dla ciebie..dla synka...on chce fajnego taty....Maciek nie patrz na żonę...wiesz czemu kobiety nie chca popapranego faceta..po co się męczyć..kazda kobieta chce zdrowego..silnego faceta....sprostasz masz szansę nie sprostasz to selekcja do odstrzału jak selekcyjna zwierzyna....wiesz rozbawiło mnie twoje wyznanie z tym telefonem-dobrze to dla ciebie dobry znak...i nic ze ktoś tego nie zrozumie nie zauważy ale o to chodzi stary to jest twoje mocne przełamanie..ja tez to zaliczyłem a z czasem wchodzi w krew..a pózniej sam zadajesz sobie pytanie po co ja to robiłem...ale terapie dadzą ci na to odpowiedz ..pamiętaj tylko szczerośc i pełne otwarcie...to droga do sukcesu!!!!!!!!!.....powodzenia stary

[ Dodano: 2008-11-27, 12:30 ]
i jeszcze małe porównanie dla ciebie
bolący ząb zaczynamy leczyć...wypadają dalej plomby cos nie tak ale dalej leczymy....ale nie dbając o niego bardziej niz trzeba o niego dbac ..nieraz przychodzi moment ze trzeba go wyrwac-usunąć bo nie ma innego wyjścia....dlatego chłopie do przodu....nie stan sie tym usuniętym zębem !!!!!!!!
 
     
Macius
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-28, 16:24   

Byłem dzisiaj u prawnika, jeszcze przed otrzymaniem pozwu, żeby się zorientować trochę na czym stoję. Jeśli moja zona nie zgodzi się na zawieszenie sprawy lub na mediacje (pierwsza rozprawa będzie styczeń-luty), to czeka mnie rozwód z orzekaniem o winie... czyli dość paskudny 'syf' z wyciąganiem wielu złych rzeczy... w sumie to ja też mogę jakieś wyciągać... Jedyny plus jest taki, że to będzie dłużej trwało. Sam nie wiem czy to ma znaczenie??? Czy nie będzie tak że namnożą się urazy i wyrosnie między nami jeszcze wiekszy mur?

Prawniczkę zaintrygowalo tez, dlaczego od razu rozwód... padło pytanie - kim jest ten trzeci? Z delikatną sugestią żebym rozeznał taką możliwość, bo wtedy wina zony, a ja mogę nie wyrazić zgody na rozwód... No i zaraz u mnie jazda taka, że hej, już prawie detektywa wynająłem... w końcu się uspokoiłem, właściwie to kolejny detektyw jakiś mnie uspokoił, że z tego co mówię to nie ma symptomów zdrady, za wyjątkiem momentami dość intensywnego sms-owania ... ale ona zawsze tak miała, przychodziły kiedyś rachunki po 300-400 złotych, potrafiła wisieć na telefonie po kilkadziesiąt godzin miesięcznie (!).

Ginę trochę w tym wszystkim, muszę myśleć o sobie, czekam na tego Dobsona kiedy przyjdzie, czekam na miejsce na Belgijskiej, to chyba najtrudniejsze dla mnie - czekać, bo to wszystko wymaga czasu... bo się nie da tak na hop-siup ponaprawiać moich chorych, poranionych emocji.... ani związku w którym przez lata była dysfunkcja... patologia właściwie.

Bardzo ciekawie zaczęła się moja terapia indywidualna (2 spotkania w tygodniu - brrr, skąd ja tyle czasu wytrzasnąłem? nagle umiem wyjść z pracy przed 18.00-19.00!), dużo dostałem informacji do przemyślenia o tym jak chore są moje reakcje... terapeutka oczywiście nazywa to jakoś tam delikatniej... ale wychodzi mi, że jestem porąbany bardziej niż mi się wydawało. Ciesze się, że zaczynam coś takiego dostrzegać choć przyjemność zapowiada się taka, jak przy czyszczeniu szamba...

I to forum mnie tez prostuje, zwłaszcza moje nierealne oczekiwania i myśli - że ona zobaczy chęć zmiany, że ona powinna zrobić jakiś gest, że niewdzięczna - bo przecież ja tak się staram, że ona to czy tamto. A ona ma po prostu dosyć i na dzisiaj ona mnie po prostu nie chce, co gorsza - uważa to za sytuację trwałą, stąd chyba decyzja o rozwodzie. Bo ten facet jakim jestem jej zdaniem się nie zmieni. Koniec kropka.

I to jest dopiero właściwy punkt wyjścia dla mnie. Niech ona idzie swoja drogą, ja mam zrobić porządek ze sobą, niezależnie od niej, bez oczekiwania na cokolwiek z jej strony, chociaż cały czas jest we mnie nadzieja że powie mi jeszcze kiedyś 'kocham'.
 
     
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-28, 17:58   

Maciej, mamy taką wakacyjną łakę, zamawiamy na nia latem TOY-TOYA....jak jest pełny to okropnie ! Ale nie zamykamy go, nie przewracamy, nie uciekamy po kątach....zamawiamy serwis....czyszczenie.. Ło Matko.....ale jak wyczyszczą....to każdy chce iśc pierwszy, bo tak pieknie pachnie !
To a propo Twojego porównania do szamba !

Bo widzisz...jak się psuje, to najłatwiej nam szukać winnego. I tak właściwie mnożymy sobie te winy kogoś tak i tych winnych coraz więcej....ale to naszej sytuacji nic a nic nie zmienia ! Ba....jest coraz gorzej.
Ale jak w końcu dotrze do nas, że to sami za siebie mamy się zabrać, bo to nasze życie i ono ma być dobre.....to dopiero rusza z kopyta.
A jak jeszcze do naszego życia zaprosimy Boga....to nasze życie staje się pełne. Uspokajamy się, wyciszamy.
Maciej....chyba na tym etapie jesteś....Poznanie siebie, nie szukanie już winnych, przybliżenie się do Boga. To dopiero początek drogi ! Jak wytrwasz na tej drodze, będzie nagroda ! Trzymaj się Boga w codziennej modlitwie, rozmowie...nie puszczaj....a i On Ciebie nie wypuści, nie opuści, nie odrzuci....a z tego same korzyści !! Powodzenia Maćku !! EL.
 
     
Macius
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-30, 09:01   

Nie radze sobie jednak, wczoraj miałem strasznie zły dzień. Mam obsuwę w pracy, więc od rana byłem w biurze. Podminowany cały, bo dociera do mnie ten rozwód, dopiero szukam w sobie zgody na to, ale jej nie mam jeszcze. Naczytałem się za dużo Dobsona i dopsaowałem do mojej żony to co mówią zdradzacze, różne ich tłumaczenia - pasuje jak ulał, pojawiła się zazdrość, chociaż wydaje mi się ż nie ma 3-go w naszym związku... jeszcze. Dobson - nie dla mnie jednak. Tam nie ma za dużo dla mnie.

Zadzwoniłem do niej, 2 razy rozmawialiśmy. Potem nie oddzwaniała (mieliśmy jedną sprawę), ja się zgotowałem. Brakuje mi jakiegoś gestu, jednak bez tego jest mi strasznie ciężko. Wziąłem jakieś proszki na uspokojenie, ale słabo pomogły. Płakałem. Potem pojawił się żal do niej i agresja.

Wróciłem do domu po południu cały naminowany. Zrobiłem awanturę - chociaż ona się starała, spytała czy nastawić wodę, czy coś wiem. Walnąłem pięścią w lodowkę, potem w szafkę w łazience, w drzwi. Wziąłem relanium i uciekłem do sypialni, wypłakać się i uspokoić.

Wieczorem próbowałem rozmawiać, prosiłem żeby tą sprawe zawiesiła, żeby dała mi kilka miesięcy. Właściwie o to samo proszę od początku - o szansę, o nie pchanie tego od razu w kierunku rozwodu.

Nie pisałem o tym wcześniej, ale ja w młodym wieku przeżyłem rozpad małżeństwa, które zostało zresztą uznane za zawarte nieważnie... została nam dwójka dzieci, kilka lat po rozwodzie była walka o możliwość kontaktu z nimi, szarganie po sądach, przez pół roku nie mogłem ich widywać. Koszmar... to wszystko teraz wraca... widzę że to przeze mnie, ale nie wiem czy dam radę. Uciekłbym, ale mnie zabije tęsknota za synkiem... juz próbowłem 1,5 roku temu, przez tydzień dałem radę, nie potrafię. Teraz ona to robi...

Staram się przygotować do dzisiejszego dnia. Modlitwą, lekturą, słuchaniem nagrań. Żeby nie peknąć, nie wybuchnąć, żeby te cholerne emocje w sobie zagryźć, dotrwać do kolejnego dnia. Żeby nie wylewać na moją żonę tego, co nie jest jej winą, co we mnie siedzi popaprane.

Proszę Was bardzo o modlitwę za mnie.
 
     
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-30, 14:33   

Maciek....taka mała dziesiątka Różańca.....bocały to może za duży,...dziesiątka koralików, lub obrączka - różaniec. Taką dziesiątkę zawsze miałam przy sobie...w kieszeni jeansów, w spódnicy, w swatrze, w torebce...gdzies blisko siebie. Jak wzrasłały we mnie emocje...jak buzować zaczynały- szybko sięgałam po ten różaniec. Nie mogłam sie modlić, nie potrafiłam w takim wzburzeniu....ale różaniec mocno trzymałam w zaciśniętej dłoni i mocno zaciskałam usta, żeby nic nie powiedzieć. Uciekałam z pokoju....nauczyłam sie odchodzić, przerywać, usuwać się, odwracać mysli.....byle tylko nie dac się sprowokować i nie wybuchnąć.
Najpierw Maciek, na 10 razy udało mi sie raz !! Potem na następne 10 takich sytuacji = wygrałam dwie. I tak dalej. Powoli Maciej , dasz radę !! Pozdro !! EL.
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-30, 15:02   

Włączamy Cię Maćku:
http://www.kryzys.org/viewtopic.php?p=53553#53553
do tej modlitwy
Włącz się do niej...
Z Panem Bogiem!
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-30, 16:07   

Maciek............ a możę jednak mityng AA???? Ty nałóg jesteś............... mam wrażenie że jesteś pijany na sucho
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 8