Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Proszę o pomoc
Mam rodzinę ;żonę i 4 dzieci -
- okazało się że moja kochana żona nie jest osobą w pełni zdrową;lekarz zdiagnozował u niej spore zmiany w psychice.Mam straszny problem i potrzebuję pomocy.Wiem i zdaję sobie sprawę że nic poza modlitwą nie jest w stanie zmienić tego co sie dzieje.
Moja kochan żona w pażdzierniku wyjechała na rekolekcje i od tej pory nie mieszka już w domu;przez 3 miesiące sam wychowywałem 4 dzięci-potem żona wróciła na 2-3 tygodnie;leżała w łużku w stanie kompletnej depresji i odrzuciła całą rodzinę;mnie jako najwiekszego wroga piętnowała non stop a dzieci kompletnie lekceważyła.
Dzis jest daleko od domu i zabrała mi 2 dzieci;ktoś jej doradził separację ,nie mając pojęcia co jest przyczyną jej depresji i stanu w którym się znajduje.Niestety żona zaufała swoim doradcom;podzieliła dzieci i wyjechała.Wszędzie gdzie się da opisywała mnie w fatalnym swietle;kompletnie nie licząc się z naszym małzeństwem;cały czas od ślubu była osobą komletnie nie lojalną wobec mnie.
Bardzo nas to wszystko zdruzgotało;dzieci są zalęknione i kompletnie zdezorientowane;Ona cieszy się swobodą i prubóje na nowo ułożyć sobie życie-bez nas...
Jestesmy małrństwem od 17 lat-mamy 4 dzieci;kompletnie nie wiem co robic;nie mam z Nią żadnego kontaktu-wiem mniej więcej co robi ale nie mam na nią żadnego wpływu.
Kocham ją z całego serca i kocham odebrane mi dzieci;proszę żeby ktoś doradził mi co mogę zrobic w takej sytuacji aby uratowac rodzinę;jak mam postępować żeby wytrzymać tę rozłąkę i doprowadzić do leczenia żony;sam udałem się na terapie;żona nie chce słyszeć o powrocie do domu-jedyne czego chce to żebym ja utrzymywał.
jeżeli jest tu ktoś kto był w podobnej sytuacji lub zna kogos kto może pomóc nam -proszę o kontakt.
Nie wspomnę już o tym że dokąd mogłem robiłem wszystko żeby ją zatrzymac;
bardzo bardzo proszę o pomoc i modlitwę.
Może jest jakiś człowiek z doświadczeniem psychologicznym lub psychiatrycznymmoże mógłby zaangażować się w problem mojej rodziny.
Mam rozbite małżeństwo i pokrzywdzone okrutnie dzieci-zrobie wszystko co mozliwe żeby uratowac rodzinę;ale co robic?
Proszę wszystkich którzy maja siłe o modlitwe w intencji mojej kochanej zony i naszej rodziny.
Ta tragedia o której pisze rozgrywa się tu i teraz-błagam o pomoc.
Moja zona jest dobrym człowiekiem ale jest mocno uzależniona od internetu-pozostawiała dzieci i godzinami dzień w dzień sziedziała przed komputerem pisząc najczęściej na portalach katolickich różne niestworzone historie.
Był czas w naszym małżeństwie że zona miała romans-wybaczyłem jej to.
Od kilkunastu lat codziennie jest w deprasji-ona tak to określa;psycholog do którego chodziliśmy zdiagnozował u Niej powazne zaburzenia osobowości-zalecił profesionalne leczenie-lecz zona nie wierzy mu i chodzi po przeróznych terapeutach opowiada wybiurczo epizody z naszego życia i na tej podstawie oni doradzają jej-separacje!!!!
Separacja w tym wypadku to kompletny obłęd;żona nigdy nie pracowała całe życie sam utrzymywałem dom i troszczyłem się o wszytko co z tym związane.Jestem człowiekiem głeboko wierzącym-ale też męzczyzną.Nie wiem jak wytrzymać po Bożemu tę rozląke.
co chwila dowiaduję się o kolejnych działaniach mojej zony skierowanych przeciw mnie.
czuję się zaszczuty i nie mam żadnych mozliwosci dotarcia do zony-odtrąca mnie.
Czy mam pogodzic sie z tym i przyjąc to jako mój krzyż?
Bardzo zależy mi na połączeniu rodziny;dzieci i zona są jedyną radością mojego życia;teraz gdy odebrała mi 2 dzieci i odeszła nie jestem w stanie funkcjonować.
co mam robic?
Zona nigdy nie szanowała ani mnie ani pracy-wszystko było mało ważne;od pierwszego dnia po slubie cały ciężar prowadzenia domu i wychowania dzieci został przezucony na mnie-żona chciała tylko wymagać;niejednokrotnie mnie ponizała.Mimo to ile razy mnie oszukała i ile krzywd od niej doznałem kocham ja i chcę z nią zyć;niestety wiem że nawet gdyby wróciła dziś-jej stan sie nie zmieni bez opieki lekarskiej-a ona to odrzuca;owszem chodzi na przypadkowe terapie w których terapeuci znaja tylko jej wesje i to mocno przekolorowaną.
Proszę o pomoc.
Andrzej
lena [Usunięty]
Wysłany: 2009-03-21, 14:27
Andrzeju...bardzo chaotyczne to co piszesz i ....troche dla mnie dziwne.
Kochasz zonę...jest dobrym człowiekiem...od dnia subu nie szanuje Ciebie, ni pracy, poniża i tylko wymaga.....17 lat takiego zycia.... jak to wytrzymałeś?
Andrzeju...piszesz duzo o zonie, to raczej zły obraz....o sobie natomiast tyle tylko,że jestes głeboko wierzący i od dnaia slubu wszystkie obowiązki związane z prowadzeniem i utrzymaniem domu, wychowaniem dzieci...nalezą do Ciebie.
Chcesz,żeby wróciła, ale wiesz że nic się nie zmieni,bez opieki lekarskiej...
Rozumię,że chciałbyś jej leczenia......ale zona nie slucha....a może złe Twoje podejście?
Czy sam korzystasz z pomocy jakiegoś terapeuty?
Żona wprawdzie chodzi do terapeutow,ale Twoim zdaniem nie mówi wszystkiego, może kłamie.....skąd wiesz co mówi, na czym owe terapie polegają..... byliście razem?
Piszesz,że nie masz kontaktu z zoną, ale dalej piszesz że Cie odtrąca,piszesz również o kolejnych działaniach skierowanych przeciwko Tobie.
Jak więc jest....macie kontakt, czy nie?
Duzo pytań się nasuwa.........
Dlaczego żona odeszła.....ot tak bez słowa?
Rozmawialiście?
Nie wiem ......dziwne to wszystko....
Nie gniewaj się Andrzeju, nie oceniam Ciebie, ani Twojej żony.... zwyczajnie stoje z boku i takie moje refleksje.
Ps. Jesli faktycznie zona ma aż takie problemu jak wyżej opisałeś.....czy powinna zajmować się dziecmi? Może warto ów fakt gdzieś zgłosić.Byłeś gdzieś...radziłeś się????
andrzejw [Usunięty]
Wysłany: 2009-03-21, 15:55
dziękuje za odpowiedż;
to że pisze chaotycznie to fakt trudno mi pozbierać myśli-
ja podjąłem tarapie; a wcześniej chodziliśmy na terapię razem-żona
ze mną utrzymuje kontakt jak coś chce-stąd wiem mniej więcej co robi-ale tylko tyle ile mi powie-fakty są różne.
to że wytrzymałem ten stan przez tyle lat zawdzięczm jedyniw temu że ją bardzo kocham i wierzyłem że się to zmieni.kiedy zaczęliśmy terapię chdziliśmy 3 x w tygodniu po 5 tygodniach terapia została przerwana-terapeuta teraz podał diagnozę i stąd wiem że żona ma problem który trzeba leczyć;oczywiści co do dzieci -nie powinna się nimi sama zajmować-ale nie chce pozwolić żebym jej pomógł;
szczerze mówiąc szukam pomocy u kogoś kto nie błądzi i dopytuje tylko u fachowca-
andrzej
markow [Usunięty]
Wysłany: 2009-03-21, 16:39
Andrzeju!
Twoim zadaniem jest ochronić dzieci przed skutkami zła, jakim jest choroba Twojej żony. Wykorzystaj do tego prawne możliwości. Jeżeli zdecydujesz się na ten krok musisz być konsekwentny. Z Twojego opisu wynika, że żona ma destrukcyjny wpływ na Twoją Rodzinę. Nie wahałbym się na Twoim miejscu przejąć prawnie opiekę nad dziećmi. To byłoby tylko potwierdzenie stanu faktycznego.
Twoje dzieci potrzebują stabilizacji. Zaburzone mają poczucie bezpieczeństwa. Nie lękaj się być w tym przypadku stanowczym. Dla dzieci to Ty jesteś skałą na której opierają swoje życie. Taką Skała dla Ciebie powinien być Jezus.
Marcin
andrzejw [Usunięty]
Wysłany: 2009-03-21, 19:02 odp.-dziekuje
witaj
a czy możesz podpowiedzieć mi jakie mam prawne możliwości do przejęcia opieki nadz dziecimi?
do kogo z tym mam się udać?
mieszkam na wsi -koło Zawiercia-gdzie szukać takiej pomocy?
baedzo dziękuje Ci za tę radę
amdrzej
markow [Usunięty]
Wysłany: 2009-03-22, 16:25
Andrzeju! Odpowiem prywatną wiadomością. Szukaj w skrzynce pocztowej.
EL. [Usunięty]
Wysłany: 2009-03-22, 19:58
Andrzejw.....szukaj pomocy dla siebie ! Może rozmowa z księdzem, może w szkole, do której chodzą dzieci, może w rodzinie , no i masz przecież terpeutę do którego chodziłeś z żoną...pytaj jak tę sprawę z żoną rozwiążać .
Czy Ty wiesz gdzie teraz mieszka żona ? Kto Ją wspiera i prowadzi ??
Moim zadaniem trochę powinienieś ochłonąć.....
....nie narzucaj się z dzwonieniem do żony...lekko się oddal....powiedz, że Ją kochasz i czekasz na Nią i dzieci w domu.
Nie wiem jak z płaceniem żonie na Jej utrzymanie ?? Moim zdaniem, skoro zabrała dzieci, to też ma je za co utrzymać....jeżeli nie , to zgłoś Fakt do Sądu.
Tak Andrzeju...Sąd rodzinny - kuratorzy rodzinni ...idź po poradę, jest ona bezpłatna w Sądzie ( rozmowa z kuratorem rodzinnym )....może trzeba wejść na drogę prawną, jeżeli chodzi o dzieci.
Jeżeli o Twoją zonę...to wiesz...siłą Jej nie zmusisz, żeby z Tobą była. Taką podjęłą decyzję....a Ty pokaż Jej jakie są tego konsekwencje !
Moim zdaniem, nie musisz Jej płacić teraz na utrzymanie, nie jestem pewna , czy masz taki obowiązek, skoro decyzją żony jest opuszczenie rodziny . Myślę, żę Sąd może to rozstrzygnąć . EL.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum