Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  12 kroków12 kroków  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
no i odeszłam od meza
Autor Wiadomość
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-29, 22:33   

Alu - ja zrobiłam tak - któregoś dnia usiadłam i spisałam na kilkunastu stronach historię mojego małżeństwa. starałam się być obiektywna - pisałam i o swoich wadach i o męża zaletach. Kilka razy - gdy potrafiłam juz trzeźwiej spojrzeć na swoją sytuację, "ulepszałam" swoja historię. Wszelkie objawy braku obiektywizmu usuwałam. Kidy pisałam odpowiedź do sądu, skróciłam to i miałam gotowe pismo.

Sędzia nie był głupi - stanął po mojej stronie. Jakiekolwiek próby usprawiedliwiania się męża, szybko obalał. W końcu to prawnik - doświadczony, wyedukowany.

Alu - nie bój się. Powiedz sobie - Co ma byc, to będzie. Masz dla kogo żyć. A jeśli dojdzie do sprawy, obmodlimy ją tu. Zobaczysz - nie bedzie tak strasznie.
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-30, 09:17   

Alibeo.................
wiesz..... bardzo przykro jest czytać takie posty:

"nie zrobilam nic, w mojej miejscowosci nie ma psychologa ani poradni "

Alibeo,czy Ty mieszkasz na pustyni ?na stepach Kazachstanu? coś mi sie nie chce wierzyć że musisz 30 km jechać do najblizszej poradni zdrowia psychicznego.

"gDY WRACAM Z PRACY JEST GODZINA KOLO 15, TO CZAS USYPIANAI DZIECKA.mOJA CORECZKA TYLKO PRZY MNIE ZASYPIA, ZRESZTA MOJA MAM JEST SCHOROWANA , NIE DALABY RAY Z NIA ZOSTAC, MA TEZ NA GLOWIE OJCA, NIM SIE ZAJMUJE.dOJAZD DO SASIEDNIEJ MIEJSCOWOSCI TO DLA MNIE NASTEPNE POL DNIA ZAJETE LICZAC POWROT.Mam tez druga corke, ktora musze sie zajac.pRAWDA JEST TAKA, ZE KAZDY MA SWOJE ZYCIE I NIEZBYT CHETNIE TRACO SWOJ CENNY CZAS BY KOGOS GDZIES PODWOZIC.dLATEGO NIE KORZYSTAM Z ZADNEJ POMOCY PSYCHOLOGA. "

Acha,więc lepiej nic nie robić,biadolić,być za dumnym by poprosić o pomoc.Lepiej zaimować sie dziećmi przekazując im totalna dysfunkcję,"czarny " wzorzec matki,rodziny jak podjąc wysiłek aby coś zmienić.

"[ Dodano: 2008-12-29, 21:23 ]
jEST TYLKO JAKIES TAM CENTRYM WSPARCIA DLA ALKOHOLIKOW I RODZIN.mOJA MAAM BYLA TAM KILKA RAZY.pRAWDA JEST TALKA, ZE WALA LIPE, NIC NIE POMAGAJA, O WSZYSTKO CZLOWIEK MUSI SIE STARAC SAM, NAWET NIE POTRAFIA SPECJALNIE NIC PORADZIC.WIEM, BO MAMA CZESTO BYLA TAM"GOSCIEM". "

Alibeo..... nawet ładnie to ujełaś :"WIEM, BO MAMA CZESTO BYLA TAM"GOSCIEM". "
A Ty tam byłaś???? Ojciec jest alkoholikiem,jak pisałaś do tego stosującym przemoc fizyczną i psychiczną na codzień....... Ty byłaś tam? Zapytałas o terapię dla dzieci z rodzin alkoholików? dla dorosłych rodzin dysfunkcyjnych???
Nie,nie byłaś.Bo lepiej napisać "jEST TYLKO JAKIES TAM CENTRYM WSPARCIA DLA ALKOHOLIKOW I RODZIN" i olać poprostu to..........bo po co iść.....jeszcze by coś sugerowali ,namawiali do zmiany siebie,do przyjrzenia sie sobie.
Mama poszła,chciała tabletkę lub zastrzyk dla ojca by przestał pić...... nie dostała ,więc po co ma córeczka iść............ wiesz,to chore myślenie.
Ala,Ty masz w sobie ogromną dysfunkcję z racji bycia dzieckiem rodziny dysfunkcyjnej.
Ojciec popaprany,matka nie radząca sobie z tym,ciągłe awantury,przemoc w domu.Ty uciekłąś z tego domu w małżeństwo i przeniosłaś ogromny bagaz dysfunkcji do nowej rodziny,która też pewnie nie jest wolna od być może innej dysfunkcji.
Ala........... to na Tobie w tej chwili lezy odpowiedzialność by przerwać negatywny przekaz międzypokoleniowy,przekaz totalnie rozwalonej rodziny,gdzie codziennością jest alkohol,przemoc,wrzaski,kłotnie i wyzwiska.

Piszesz o wizycie u psychologa gdy byłas w ciąży.Nic nie wyniosłaś z tego-jak piszesz.A jaką lekturę z zakresu komunikacji małżeńskiej,rodzinnej przeczytałaś?Może przeczytałąś tak polecanego Dobsona?
A może którąś z ksiązęk Jacka Pulikowskiego?
A może cos Faber i Menzils z cyklu "Jak mówić by........"?
A może coś o współuzaleznieniu Ewy Wojdyłło???
A może przeczytałąś książke Anonimowi Alkoholicy ,aby dowiedzieć sie jak działą nałóg alkoholowy?
A móże coś Gorskiego o tym jak zrozumieć istotę współuzależnienia?

Piszesz:
"NA dzien dzisiejszy prosze mnie nie namawic na wizyte u psychologa bo nie skorzystam, z braku czasu .pOZA TYM NIE POTRAFIE JUZ NIKOGO O NIC PROSIC, UZNAJE ZASADE"UMIESZ LICZYC, LICZ NA SIEBIE" "

Nie będę Cię namawiał.Twój wybór.
Wiesz....tylko żal czytać,żal patrzeć jak młoda,inteligentna (wydawało by sie ) dziewczyna brnie w bagno,lezie w głęboka wodę nie umiejąc pływać.A jak z brzegu się jej mówi by wzieła kapok lub koło ratunkowe to pisze:
"NA dzien dzisiejszy prosze mnie nie namawic........."

Ala...... nie ma tabletki,nie ma zastrzyku................... tylko praca,praca,praca..... nad sobą by złamać ten cholerny,negatywny przekaz międzypokoleniowy.Ojciec z matką Tobie,a Ty swoim córkom.
TO JEST PRZEKAZ DYSFUNKCJI.zły przekaz.I Ty to robisz.......... mimo że tak bardzo Cię boli ten przekaz co dostałaś.
I Ty piszesz,niemalże oświadczasz:JEST MI ŻLE.ALE NIC Z TYM NIE BĘDĘ ROBIĆ.Bo lubię jak mi jest żle....bo mogę wszystko zwalić na teściową,męża,Pana Boga,zły los,złe życie,fatum ciążące .
Bo Ty byś najchętniej wziełą tabletkę ..............i żeby wszystko sie zmieniło.
A praca ??? nie .......... bo lepiej jest mieć bagno,lepiej w nim tkwić..... bo to swoje bagienko,znajome błotko...i choć brudzi,choć nie komfortowo ,to lepiej w nim tkwić..... bo takie znajome.
A nie daj Boże wyjśc z niego ?i zobaczyć w lustrze siebie upapraną? to lepiej juz siedzieć w nim................. Boisz sie zmian?boisz sie że wymaga to wysiłku?boisz sie że możesz zobaczyć siebie prawdziwą?

Dalej:
"Co do tesciowej..jej nie polubie , po tym co zrobila ( ja nie bylam idealna, wiem to, wiem jakie mam wady...wiem co zle zrobilam"

To jak mogałaś polubić syna który został zrodzony przez taką wiedzmę? Nie wiedziałąś że to ona go zrodziła?
Piszesz że Ty walczyłaś.............. Pewnei tak,pewnie walczyłaś...................ale z teściową,z mężem.
Walczyłaś z przynajmniej 2x starszą od siebie kobietą,z jej wadami,zaletami, przywyczajeniami,ze stylem życia ...............w jej domu,w jej kuchni.Walczyłaś przeniesionymi z domu rodzinnymi dysfunkcjami,przeniesionym z domu pierwotnego wzorcem zachowań rodzinnych.
W jej domu.
Czy Ty nie chciałas zmienić matki Twojego wybranka?
A to że przeprosiłaś................ że nawet przepraszałaś........... wiesz...czasami przeprosiny są odbierane jako kolejna obelga,bo wymuszone,bo wypowiedziane takim tonem ,z takim wyrazem twarzy,z taką postawą że jeszcze bardzij bolą.Nie musiało tak być,ale mogło.
Piszesz ,że przepraszałaś poniżając sie.............. wiesz...to nie były w takim razie przeprosiny,było tpo poprostu poniżenie sie,którte pewne w krótkim czasie owocowało kolejna awanturą,bo czułaś sie poniżona.
Piszesz że 3 lata walczyłąś o małżeństwo................... walczyłaś raniąc?walczyłaś stosując przemoc?
bo walka to siłą,to przemoc,to przmus........... tak walczyałś??
Czy może zapraszałaś męża na warsztaty małżeńskie?
A może weekendowe spotkania małżeńskie?
Słuchaliście razem np.kazań x.Piotra Pawlukiewicza?
Byliście na rekolekcjach dla małżęństw?
Kupiłaś na imieniny mężowi ksiązkę z zakresu komunikacji małżeńskiej?
Sama przeczytałaś coś?
Byłaś z mężem w poradni małżeńskiej?

Czy byłaś egezkutorem swoich wydumanych praw i jego obowiązków?
A on był egzekutorem swoich praw i Twoich obowiązków?
A teściowa? przeszkadzała??? bo ona tez była podmiotem egzekucji? i egzekutorem?

Ala........... masz chyba bardzo mocno dysfunkcyjny obraz małżenstwa, rodziny ,ról ,praw i obowiązków wyniesiony z domu rodzinnego.
Czy nie sądzisz że to bardzo mocno rzutuje na to co Ty czynisz?Że bardzo wiele sfer w Tobie wymaga przynajmniej korekty????
Ale to Tobie musi sie chcieć zmiany................zmiany najpierw siebie,dla siebie,dla dzieci.
Żeby chiało sie chcieć Alibeo..............................
 
     
alibea
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-30, 09:29   

proponowalam mezowi wizyte w poradni, zeby gdzies pojechac..on i jego matka wysmiali mnie, powiedzieli ze on nie potrzebuje pomocy, bo jest normalny!
wiesz...to sa ludzie dziwni, ale miestety zobaczylam to dopiero mieszkajac tam...weszlam w dom gdzie nie bylo zadnek ksiazki, gdzie mialam ciagle pretensjke ze wydaje pieniadze na ksiazki, ze studiuje, ze znowu podjelam mnastepne studia..bo po co? znowu pieniadze wydajesz....
kilka razy proponowalam mezowi wspolnawizyte u psycholog.a...
mi w oczy mowil ze chce aborcji, a gdy sie dziecko urodzilo nie spojrzal na nie nawet w domu. natomiast na koledzie gdy ksiadz sie zapytal to tak udawali ze sie ciesza...
ja nie jestem idealna...ale
moja tesciowa ciagle biega do kosciola, chodzoi do komuni...a tez mowila ze usuniecie ciazy to najlepsze wyjscie ..tolerowala przez cala moja ciaze romans synka i nawet wtedy mi powiedzila z usmiechem na twarzy, ze prasowala mu garnitur na impreze z nia...
to jest normalne????
dla mnie to wielka obłuda
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-30, 10:05   

Ala........... ale Ty piszesz ciągle o nich................ a co sama zrobiłaś dla siebie??
On nie chciał................a Ty sama ? studiowałaś..jesteś chyba nauczycielką...Tak? Masz obowiązki z racji wykonywania zawodu-misji............
Piszesz że teściowa i mąż to sa dziwni ludzie.............. znałaś ich przed zamożpujściem........ akceptowaś............. nie bywałaś w domu rodzinnym męza?
Ala,to Twój wybór.
Alibeo........... pomijasz siebie w tym małżnstwie,pomijasz swoją rolę.Stawiasz sie w roli ofiary,pokrzywdzonej.
Ala,Ty bardzo inteligentnie to robisz,ale to jest manipulacja.
Usiłujesz walić sie w ich piersi,ich pokazywać palcem.
Ale zobacz ......gdy pokazujesz palcem to spojrzyj na swoją dłoń........... jeden palec wskazuje męża i teśiową a 3 palce są skierowane na Ciebie........... popatrz,to bardzo wymowne.
Wskazują Ciebie .Może jest to tez zaniedbanie z Twojej strony???
Tym bardziej że nie jesteś wolna od współuzależnienia i dysfunkcji domowej,rodzinnej.
Ty jesteś ta bardziej wykształcona,bardziej świadoma..... z tego wynika tez większe zobowiązanie do pracy nad sobą i rodziną.
Za dumna by pójść do poradni dla współuzależnionych?

SIEBIE,SIEBIE ZMIENIAJ.
Na siebie masz wpływ besposredni.Na nich tylko pośredni.Na dzieci też masz jeszcze wpływ.Co im przekazujesz?Jaką wizję życia i rodziny?
Dziadek poparany,alkoholik,agresywny,stosujący przemoc....
Babcia........współuzależniona,dysfunkcyjna
I Ty oraz Twój mąż................. pogłębianie dysfunkcji............. międzypokoleniowej też.
Czy napewno tak ma być??????????????????????????????????????????????????
 
     
alibea
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-30, 10:25   

ja chcialam i to bardzo..urodzenie drugiego dziecka byla jedna z moich najlepszych decyzji w zyciu....
gdybym miala mozliwosc to chcialbym miec i trzecie dziecko, ale na to juz za pozno...
prosze juz nic nie pisac , bo jestem coraz bardziej zdolowana i czuje ze to wszystko moja wina, ze tak sie stalo, ze spapralam zycie mezowi, dzieciom i sobie.
 
     
mami
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-30, 10:48   

Dlaczego powtarzamy w życiu wciąż te same błędy? Nieświadomie prowokujemy przykre zdarzenia? Wchodzimy w związki, w których czujemy się odrzucani, nierozumiani, wykorzystywani?

Zygmunt Freud w „Poza zasadą przyjemności” zastanawiał się, na jakiej zasadzie „ludzie trzymają się starych nawyków i patologicznych skłonności wbrew rozumowi i chęci zmiany”. W terminologii psychoanalitycznej ulegamy przymusowi powtarzania. Zachowujemy się i reagujemy tak, jak kiedyś wobec ważnych dla nas osób. Psychologicznie „mylimy” czas przeszły z teraźniejszym. To, czego tak bardzo chcemy, wydaje się nieosiągalne. W różnych trudnych sytuacjach mobilizujemy i utrwalamy nasz „sposób na życie”. Ten sposób służy obronie, lecz wzmacnia zarazem błędne koło cierpienia. Bronimy się, nie chcąc więcej wiedzieć o sobie. Aktywnie narażamy się na przykre sytuacje, powtarzamy dawne doświadczenia, nie będąc świadomymi pierwowzoru. Przeciwnie, mamy poczucie, że nasza sytuacja wynika z aktualnych okoliczności.

Alibeo myslisz wciąz jesli mąz sie zmieni, jesli otoczenie sie zmieni to ja wtedy bede szczęśliwa i zyła w końcu spokojnie pogodzona ze soba
nic bardziej mylnego
z tej racji, że ty nie wiesz jak zyc dobrze nie wiesz jak sobie pomóc, nie masz pomysłu na zycie, choc radzisz sobie z egzystowaniem opłatami i wychowywaniem to z emocjami wogóle
ba nawet uciekasz sama przed soba usprawiedliwiając sie na każdym kroku bądź to obowiązkami, bądź złym męzem, teściowa, że to oni nie pozwalają ci na zycie takie jakie pragniesz
a prawda jest taka, że samam dla siebie nie robisz nic by wyjśc z traumatycznej sutuacji własnego uzależnienia, wyuczonej bezradności
wolisz cierpiec niz zawalczyc o lepsze życie
bo to wymaga wysiłku i zastanowienia czego pragne i jak do tego dotrzec
ty bezwolnie wolisz sie poddawac a wyczyn odejścia od męza podnosisz do rangi wielkiego sukcesu gdy tak naprawde to był dopiero początek drogi od uwolnienia sie od własnych kryzysów
po co po to by dalej trwac w impasie i cedowac na nich swoje nieudane zycie
lepiej zrzucic na kogos, że mi sie nie wiedzie, bo mnie nie kochał, nie chciał dziecka, wolał inne panienki
a niech tam niech se ma co chce
niech sobie zyje chłopina we własnym bagnie, jego wybór, jego wola
ale ty nie musiz Alibeo
ty mozesz zyc godnie...
ja przeciez nie musze do końca zycia życ z poczuciem odrzucenia, że mnie ktoś nie chciał i nie zobaczył we mnie tego co piękne i dobre
bo tak naprawde nie potrafisz pokazac siły charakteru swojego
na każdym kroku boisz sie, że cie pokona mąż a on to taki zwykły nieudacznik zyciowy i skąd w nim tyle siły
ano stąd, że sama mu ją dajesz ty Alibeo czynisz go wielkim we własnych oczach
on to mały człowieczek nieudolny, zakompleksiony
zobaczyłas juz raz go innymi oczami w sądzie na rozprawie kim był
małym, niepozornym nieudacznikiem, który tak naprawde silny jest tylko w twoich oczach ale już w oczach innych, sądu to zwykły człowiek nieradzący sobie sam ze soba
jak myslisz dlaczego sędzia nałozył większe alimenty niz tego chciał
ty sądziłas, ze on wygra a tu co
sąd nakazał co innego
ale ty nadal nie wierzysz bo ty nadal go widzisz wielkim i silnym
może pomyslałas sąd sie ulitował nad twoja niedola i krzywda, może i racja ale gównie to chodziło o to by pokazac tak naprawde ze prawo i zdrowy rozsądek wygrywa nie przemoc i zmanipulowanie drugim
sądu tak łatwo nie da sie zmanipulowac
jego obowiązkiem jest łozyc na dzieci bez względu na to co tobie wmawia
twoje obawy, że dostanie rozwód z orzekaniem winy po twojej stronie to całkowity bezsens znów i urojenia twojej bezradnosci
musiałby dac niepodważalne atuty do tego, ze byłas winna rozpadowi
gdy on tymczasem
tylko sie uganiał za innymi panienkami, bez zbytniego nawet krycia sie z tym afiszował na weselu bezwstydnie wręcz z duma, ze na kogos takiego go stac
bys widziałą znów jaki on piękny mądry i jakie ma powodzenie u małolaty jeszcze niedojrzałej do tego by widziec w nim zwykłego faceta bez zasad i morale
tylko u takich niedojrzałych panienek tak naprawde moze znalez poklask i uznanie
on tylko nie uznawał dzieci swoich
on tylko nie dawał na życie i utrzymywanie swojej rodziny
on tylko psychicznie cie dołował zakazując godziwego zycia w domu tobie i swoim dzieciom
on tylko cie maltretował psychicznie nie musiał fizycznie bo psychiczne razy sa gorsze od tych cielesnych są tez widoczne a on musi byc przeciez postrzegany jako ten szanowany obywalel społecznosci zaklamanej we włąsnym krzywym zwierciadle
on tylko sprawiał, że człowiek ty czułas sie bezwolna i skazana na własne bagno niemocy działania i przeciwstawiania sie katowi
on tylko a może az tyle robił
ze doprowadził cie do załamania psychicznego, do leczenia depresyjnego, do wyprowadzenia sie z domu i zamieszkania w domu, w którym nie ma warunków ani dla ciebie, ani dla jego dzieci
tylko a może az tyle.........
to duże podstawy by wina była po jego stronie i bys mogła zasądzic alimenty nie tylko na dzieci ale i tez na siebie
mogłas w stosownej porze złozyc pozew o separacje to dobre rozwiązanie ale ty sie bałas, ze takim krokiem przestanie cie kochac i miec szacunek dla ciebie, ze takim krokiem zamkniesz sobie furtke do czego przeciez ty juz dawno ja miałas zamknięta i wchodziłas przez okno, obejsciem by trafic do rozsądku swojego męza
separacja z winy męza daje ci prawo do alimentów, do rozdzielności majątkowej
i może byc orzekana z winy męza, może to byc tez jakims ograniczeniem do założenia przez niego rozwodu
i nie musisz za rozprawe płacic wystarczy, ze udowodnisz, ze masz małe dochody i sad cie z nich zwolni
ale trzeba czytac, szperac po necie by tego wszystkiego sie dowiadywac
nie musisz chodzic do psychologa bo to koszty i czas ale mozesz w necie, który jest kopalnia wiedzy zdobywac wiedze na swoj temat, pogłębiac swoje zycie psychiczne po to by dziennie sie utwierdzac w tym, ze masz słusznosc i racje
ale ty Alibeo wciąz stoisz w miejscu nie robiąc nic i patrzac z poczuciem krzywdy na całe swoje życie i na jego bezsens
wolisz myslec i obciązac, ze mąz, rodzina winna
bo to prawda są winni a ty bezwolnie im na to pozwalasz
tylko Alibeo przyjdzie czas kiedy to twoje dzieci podrosną nie beda umiały nic zrobic
by poprawic swoja niedole i to ty bedziesz ta która nie tylko ich tego nauczyła
ale która beda obwiniac o całe swoje zło
i cóz bedzie sporo w tym racji i prawdy tak jak ty teraz ciepisz tak nastepne pokolenie bedzie cierpiało w poczuciu bezradnosci i wyrzadzanej im krzywdy
jak pisze nałóg przerwij ciąg własnej niemocy bo masz dzis wiele możliwosci wyjscia z kryzysu i własnych lęków
i nie kasa tu jest potrzebna tylko zdrowy rozsądek, chęc walki i trwała zmiana swojego losu na inne
nie poprzez cudowne odmiane postępowania męża i jego rodziny ale poprzez świadoma zmiany postawy twojej

tak Alibeo musisz sie nad soba przestac uzalac bo to cie trzyma w szponach bezradnosci
ty masz walczyc z tym odretwieniem a nie zrobisz tego jak bedziesz sie czuła pokrzywdzona bo w takiej sytuacji szukasz litosci, pomocy i zadoscuczynienia twojej krzywdy
cóz czasami krzywdziciel tez sie czuje skrzywdzony tak jak u ciebie co zatem
kto wam ma pomóc
kazdy czuje sie pokrzywdzony czuje bol
wiec co nie leczyc go
czekac na cud
cudem będzie twoje wyjscie z błednego myslenia
na początku wszystko wydaje sie nie do pokonania ale jak tylko zrobisz mały kroczek uświadomisz sobie jak wielka w tobie siła do działania
tylko nei trwaj w tym lęku nie poradze sobie mama miała takie samo zycie nie ma na to wyjscia jest!!!!!!!!!
 
     
alibea
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-30, 11:03   

wlasnie sie zastanawiam od dluzszego czasu czy nie zlozyc pozwu o separacje, zeby wyprzedzic jego krok z pozwem o rozwod....
co mi da separacja? chocby to, ze bede mogla wziasc jakis kredyt, teraz nie moge...
zastanawiam sie tylko czy przy separacji mozliwy jest podzial majatku, szukalam w necie informacji ale nie znalazlam odp na to pytanie
nie chce podejmowac nic w emocjach, kady kroik chce przemyslec

[ Dodano: 2008-12-30, 12:05 ]
czy moglabym w pozwioe o separacje napisac ze glownym powodem podjecia decyzji o odejsciu z domu bylo to feralne wesele na ktore on poszedl z nia? bo tak naprawde nie mam dowodow ze sie spotykaja, a spotykaja sie napewno....tyllko nie mam namacalnych dwowdow, teraz sie ukrywaja , on ma teraz krysztalowa opinie wsrod sasiadow i w pracy

[ Dodano: 2008-12-30, 12:06 ]
co do rozwodu..chcialabym sie uwolnic od tego zwiazku...ale jedno mnie chamuje..ze jako rozwodka nie bede mogla przyjmowac komuni swietej...za kilka lat gdy dziecko moje pojdzie do komuni , ja mam jej nie przyjac? smutne
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-30, 11:11   

Alibeo.......... ok.mogę nie pisać.............. ale czy to coś zmieni?????będzie Ci lepiej?lżej?
Wyżej napisałaś że nie możesz prosić o pomoc ludzi bo każdy woli sie zajmować sobą,żyć dla siebie.............. jak widzisz to nie jest tak.Nie wszyscy.A forum??? ile odzewu na każdy Twój post???
Nie uciekaj dziewczyno od siebie.
Ja wiem że ten obraz ,to odbicie Twojego "MNIE" w lustrze jakim jest forum, może być przykre ,nie fajne............. ale Alibeo,każdemu człowiekowi potrzebne jest lustro,potrzebny jest prawdziwy obraz samego siebie,dla niego,dla jego dobra.

Wiesz..... często prawda o sobie jest jest niemiła dla ucha,lecz korzystna jak lekarstwo,które choc gorzkie ale leczy.Prawda duszę leczy.

Nie uciekaj przed prawdą o sobie.Stań wobec niej i wyciągnij wnioski co należy poprawić.
Alibeo............ to co napisałem wyżej nie miało być zdołowaniem Ciebie.Miało może trachę wstrząsnąć,ale nie dołować.A odczucia??? że przykre??? to super.......Widzisz.... jak boli to znaczy że działa,że zaczynasz widzieć coś więcej jak tylko swoją egoistycznie często pojmowaną krzywdę.
Alibeo................ błądzić jest ludzką sprawą..... widzieć swoje zbłądzenie, niedoskonałości i tkwić w nich jest już grzechem zaniechania,zaniedbania.To wielka krzywda czyniona sobie i swoim potomnym,dzieciom.
Alibeo........... Ty jesteś wykształconą,inteligentną dziewczyną............... masz też ogromny bagaż ,bagaż złych przekazów,niezawinionych przekazów międzypokoleniowych.
Ale Twoje wykształcenie,inteligecja zobowiązuje.........zobowiązuje do rozpoznania tego co złe w przekazie rodzinnym,zobowiązuje do przerwania zaklętego koła dysfunkcji.
To wcale nie jest tak, że człowiek który zbłądził,który niesie niezawiniony bagaż dysfunkcji musi w nim tkiwić aż do śmierci.
Ty niesiesz negatywny,niezawiniony przekaz patologi w rodzinie.
Ale czy musisz go niesć????? Czy musisz???? Czy musisz go przekazywać dalej????
NIEEEEEEE.
Ty masz obowiązek go przerwać.Bo jesteś wykształconą dziewczyną,bardziej świadomą od Twojej matki i ojca.
Masz obowiązek przerwać tę dysfunkcję.

I wierzę że dasz radę.
Wiesz...... znam tę niemoc ,tę pozorną niemoc z autopsji.Ten strach przed tym co nowe,co odkryję jak zacznę coś robić.

Te więzy ubezwłasnowolnienia,zniewolenia przez dysfunkcję.
"kusy" tylko podszeptuje; nic nie rób,nic nie rób bo bedzie bolało.To "oni" winni,"oni' powinni cos ze sobą zrobić,ty nic nie rób,bo po co masz sie wysilać,to niczego i tak nie zmieni.

Alibeo......ja znam swoje zniewolenie,znam zniewolenia i strach przed podjęciem pracy z pracy z innymi uzależnionymi,zniewolonymi.............
A lęk ma tylko wielkie oczy w naszej wypobrazni.Lęk jest tylko w naszym umysle.

Strach jest instynktem samozachowawczym,strach może uchronić człowieka przed zgubnymi skutkami .
Lęk natomiast jest zawsze czyms negatywnym,nierealnym,uroionym.

Nie lękaj sie Alibeo.
Wyjdz poza zaklęty krąg niemożności.Własnej niemożności.To możesz.
Pogody Ducha
 
     
Ann3
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-30, 11:28   

Nałóg nie masz zupełnie wyczucia sytuacji. Alibea nie może teraz zająć się swoim życiem psychicznym, bo musi walczyć o byt dla swoich dwóch córek i siebie. Jest w kryzysie, może nie mieć co jeśc lub gdzie mieszkać, gdy nie zajmie się dziećmi i pracą . Czy podczas wojny i okupacji czy w gettcie ludzie chodzili do psychologa ?
Czujesz to ? Nie proponuj zajęcia się uczuciami i potrzebami WYŻSZYMI , bo teraz Alibea musi zająć się PODSTAWOWYMI. Ale nigdy nie byleś samotną matką z dwojgiem dzieci więc nie rozumiesz, teraz pisanie o Freudzie i terapii i genealogii swojej rodziny jest nie na miejscu. Widzisz pytania Alibei ? Tego o co pyta Ona TERAZ potrzebuje.
Alibeo nie możesz jako uzasadnienie w pozwie o separację podać powodu ostatniego wesela. Powodem są ostatnie trzy lata waszego pożycia. Te lata przedstaw skrótowo w pozwie - sprawę reakcji męża na drugie dziecko ( już to będzie karygodne dla sędziego ), zachowanie teściowej i męża wobec Ciebie i dzieci, zdradę męża - pisz z datami kiedy dane wydarzenie miało miejsce . POdanie dat da sędziemu obraz sytuacji , że ten syf (przepraszam za słowo ) ciągnie się od lat kilku. Potem możesz dodać, ze ostatnie wesele było kroplą , która przelała czarę, tzn. było ponad Twoje siły znieść takie upokorzenie, to zdarzenie uświadomiło Ci, ze małżeństwo nie istnieje a Ty jesteś upokarzana , więc uciekłaś, aby odizolowac się od tego syfu (przepraszam, ale nie znajduję lepszego określenia) .
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-30, 12:27   

Ann3......... piszesz o moim braku wyczucia....wiesz.... ja znam wątek Alibei chyba od poczatku...pamiętam co pisała kiedys tam.

Wiesz..... najmniej rozsądnym tłumaczeniem jest takie jak Ty sugerujesz:
"Alibea nie może teraz zająć się swoim życiem psychicznym, bo musi walczyć o byt dla swoich dwóch córek i siebie"

Czy tkwiąc w bagnie,ze związanymi nogami można się przemieścić truchtrem o iles tam metrów po biezni????
Czy trzeba wyzwolic sie z tego co krępuje?,co trzyma?,co dołuje?,co tłamsi?,co nie daje żyć ?,co zabiera energię?,co dusi?,co przygniata????

Ann3.....czy Alibea pisze o braku jedzenia?czy pisze o rozdarciu wenętrznym?o głodzie? czy o bólu egzystencjonalnym?
O czym pisze??? co dla niej jest ważne????? Ważne są córki...owszem,ale ona pisze o tym że te córki są wychowywane bez ojca,w domu pełnym przemocy psychicznej i chyba fizycznej,w domu czynnego alkoholizmu i dysfunkcji z tym związanych.

I nie jedzenie,czy ładne ubranie jest najważniejsze............... Alibea pracuje,zarabia,pod względem ekonomicznym sobie radzi lepiej czy gorzej ale sobie radzi............. A co ja boli najbardziej???co jej nie daje spokojnie(w miarę ) spać???? ból psychiczny.Zniewolenie własnej niemocy,ubezwałsnowolnienie emocjonalne.

I jak sądzisz Ann3??? Alibea poradzi sobie,wyprostuje swoją drogę,pokaże dobrą drogę swoim córkom nie zaimując sie swoją duszą??? swoim "mnie"? ,swoim "ja"?, swoja psyche??swoją duszą????

Ann3....nie ,nie byłem nigdy samotna mątka z dwójką dzieci.Jestem ojcem.
Jestem facetem który w swoimzyciu "zaliczył" zniewolenie nałogiem.Wiem w związku z tym jak boli zniewolenie,jak trudno sie wyrawać z jego pęt.
A jest taka wielka różnica pomiędzy nałogiem a kryzysem?nałogiem a współuzaleznieniem???

Ann3..... Alibea pewnie przyjemniej (na dziś) odbiera posty pisane w twoim stylu.Pewnei gorzej na dziś to co pisze Mami,co pise ja........... bo to jest dość przykry obraz Alibei.Obraz na dziś.
Ale Alibea wcale nie lubi tego swojego aktualnego odbicia,wizerunku,wręcz cierpi podświadomie z tego powodu.
Bo na widoku,w świadomości panuje zniewolenie tym co dziś ,co dorazne,tym co boli teraz.
Alibea szuka -najlepiej- tabletki ,lekarstwa ,antidotum na dorazne usunięcie tego co boli.
A tak sie nie da.
Uzdrowienie jest trwałe i porządne wtedy gdy usunie sie przyczynę ............. nie skutek.
Ty proponujesz usuwanie skutków............. a co z przyczynami???? zostawić je by wróciłay,by wracały co jakiś czas? by doprowadziły do zgorzknienia młodej dziewczyny-matki-żony-córki???? To proponujesz Alibei????
Super.
Dobra rada.
Dajesz jej rady-sugestie co ma zrobić z separacją,rozwodem,zabezpieczeniem...... super,ale to "tabletka" ,zabezpiecza skutki. A przyczyny???
Alibea za kilka dni,tygodni czy miesiecy wróci do punktu wyjścia.Do rozwalonej ,rodartej duszy,ponownie wruci stłamszona,zbita bo nie poradzi sobie z tym co tylko przyklepane,przyschnięte.
Pęknie i znowu ból.
Ja Ali życzę by dotarła tam gdzie podstawa,by wzmocniła sie emocjonalnie,by wzmocniona racjonalnie i rozsądnie mysłała,podejmowała kolejne kroki.
By -mimo tego co ją spotkało-mogła życ z Pogodą Ducha.By każda kolejna wiadomość o poczynaniach męża czy teściowej nie zwalała ją z nóg.
tego jej życzę.
Ty daj jej tabletkę...............bo dziś boli.A co z jutrem?tez tabletka?
 
     
bajka
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-30, 12:57   

...
Ostatnio zmieniony przez bajka 2009-04-18, 09:38, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
alibea
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-30, 13:13   

sa tutaj osoby , ktore sa po rozprawie o separacju lub rozowd, jak to wyglada w sadzie? prosze o rade...na co uwazac itd

[ Dodano: 2008-12-30, 14:14 ]
czy ten moj krok jest dobry? z tym pozwem o separacje..?
 
     
Piki
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-30, 13:14   

Albeo ...

Mozna poczytać w necie o podziale majątku dorobkowego w separacji, zresztą pisałam ci jak to wyglada:
"Zgodnie z art. 61[3] par. 1 Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego przy orzekaniu separacji stosuje się niektóre przepisy o ustaniu małżeństwa w związku z rozwodem. Do tych przepisów należy art. 58 par. 3 KRO, który stanowi, że na wniosek jednego z małżonków sąd może w wyroku orzekającym rozwód dokonać podziału majątku wspólnego, jeżeli przeprowadzenie tego podziału nie spowoduje nadmiernej zwłoki w postępowaniu. Tak więc dopuszczalne jest przeprowadzenie podziału majątku wspólnego między małżonkami, jeżeli zostanie wniesiony odpowiedni wniosek przez jednego z nich, a podział majątku nie spowoduje nadmiernej zwłoki w postępowaniu."

A Bajka ma rację, żeś bzdure napisała o rozwodzie:
"Dlaczego po rozwodzie cywilnym nie można przystępować do sakramentów?

Sam rozwód cywilny nie jest okolicznością uniemożliwiającą przystępowanie do sakramentów (rozumiem, że chodzi o spowiedź i komunię św.). Taką okolicznością jest zawsze pozostawanie w stanie grzechu ciężkiego. W podobnych sytuacjach wiąże się to natomiast z pozostawaniem w formalnych lub nieformalnych faktycznych związkach z kolejnym mężczyzną lub kolejną kobietą i to stanowi o tej niemożliwości, choć sam rozwód w tym przypadku nie ma zasadniczego wpływu. Oznacza to, że można żyć w stanie łaski uświęcającej po rozwodzie (m. in. pozostając samotnym) lub nie móc uzyskać rozgrzeszenia także w małżeństwie - nie deklarując postanowienia poprawy i chęci zerwania z grzesznym sposobem życia. Dalszą sprawą jest kwestia winy za rozpad związku małżeńskiego, starań o naprawienie ewentualnych krzywd itp. - zawsze jednak kwestia cywilnego rozwodu jest sprawą drugorzędną.

ks. Tadeusz Stanisławski"

mam nadzieję,ze te informację trochę cię uspokoją mimo wszystko
 
     
alibea
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-30, 13:16   

gdybym miala charakter meża TO MIALABYM DUZO DOWODOW NA NIEGO, ALE NIE POTRAFILAM TAK JAK ON,,JA STARAM SIE KAZDY KROK PRZEMYSLEC..CHOCBY JEGO WYMIANA ZAMKOW W DRZWIACH ZANIM SIE WYPROWADZILAM, NIE MIALAM KLUCZY I MUSIALAM CZEKAC NA PRZYJAZD JASNIE PANSTWA DO DOMU..MOGLAM WEZWAC POLICJE, PRAWDA? MIALABYM DOWOD..ALE JA JESTEM TAKA DUPA ZYCIOWA, CO CALY CZAS UDOWADNIA MI NAŁOG...
 
     
bajka
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-30, 13:19   

...
Ostatnio zmieniony przez bajka 2009-04-18, 09:36, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8