Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  12 kroków12 kroków  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
"Mój były mąż" - prawda czy fałsz?

Czy mówienie: "mój były mąż", "moja była żona" sprzyja szerzeniu się mentalności rozwodowej i stanowi przeszkodę na drodze do uzdrowienia małżeństwa?
tak
78%
 78%  [ 60 ]
nie
21%
 21%  [ 16 ]
Głosowań: 76
Wszystkich Głosów: 76

Autor Wiadomość
CA
[Usunięty]

Wysłany: 2007-02-27, 12:12   

Wito, a czemu nie.
Przecież trwasz, bo kochasz


Wiem, wiem, dla mnie to też było bardzo trudne,
pozytywne określanie "niepozytywnych rzeczywistości" wymaga zmiany nastawienia, a to przychodzi (albo nie) z czasem.
No i myślę, że Tobie się uda, jak i wielu wielu innym osobom, które na Forum zaglądają.
Pozdrawiam serdecznie
 
     
wito
[Usunięty]

Wysłany: 2007-02-27, 12:20   

....lub była żona - często bedzie po prostu jasnym określeniem sytuacji, w której sie znajduje a nie przyzwoleniem na rozwód.

jasno określiłem co miałem na myśli.

I jestem przeciwnikiem rozwodów - czego dowodzę nie teoretyzując tylko walcząc o swoje małżeństwo walcząc kazdą chwilą swego życia - pomimo ze ta walka mnie wycieńcza i niszczy.

A jeżeli chcemy teoretyzować o dzieciach to czy dziecko adoptowane może mówić do swojej mamy mamo czy powinno raczej prawna opiekunko.

I jest taka wspaniała polska komedia "Poszukiwany, poszukiwana" Czechowicz nie produkował tam bimbru tylko badał zawartość cukru w cukrze.

Po rozwodzie małżonek pozostaje sakramentalnym małżonkiem - fakt bezsporny. Ale w myśl prawa cywilnego jest byłym małżonkiem i to małżeństwo w myśl tego prawa przestało istnieć. Co nie oznacza że przestało istnieć w sercu osoby porzuconej. I jeżeli np. w banku osoba porzucona powie były mąż/żona jest zobowiazany do spłaty połowy kredytu, nie bedzie oznaczało to ze szerzymy atmosferę sprzyjajacą rozwodom. Bedzie to tylko załatwoenie sprawy w urzędzie.
 
     
Andrzej 
Mąż jednej żony


Imię małżonka/i: Kama
Wiek: 30
Dołączył: 22 Mar 2006
Posty: 246
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2007-02-27, 12:42   Które prawo dla chrzescijanina jest pierwsze?

wito napisał/a:
Po rozwodzie małżonek pozostaje sakramentalnym małżonkiem - fakt bezsporny. Ale w myśl prawa cywilnego jest byłym małżonkiem i to małżeństwo w myśl tego prawa przestało istnieć. Co nie oznacza że przestało istnieć w sercu osoby porzuconej. I jeżeli np. w banku osoba porzucona powie były mąż/żona jest zobowiazany do spłaty połowy kredytu, nie bedzie oznaczało to ze szerzymy atmosferę sprzyjajacą rozwodom. Bedzie to tylko załatwoenie sprawy w urzędzie.


Nie to jest tu osią różnicy pogladów, że małżeństwo sakramentalne w sercu nadal istnieje, ale wyrażenie tej prawdy na zewnątrz! Jej zaświadczenie przed światem, którego domaga się wiara w Jezusa Chrystusa! Wiara nie poparta świadectwem, uczynkami jest martwa!

Za niemówienie, pomijanie zwrotu "mój były mąż" nie grożą żadne sankcje, bo można użyć innych słów, które opisują rzeczywistość i jednocześnie nie stanowią zgorszenia. A nawet gdyby przyjąć hipotetycznie, że grożą, jakieś kary finansowe, to czy ważniejsze jest prawo stanowione czy prawo Boże. Co to za wiara, która nic nie kosztuje. Jezus dla nas tak wiele wycierpiał, a my lękamy się zaryzykować paru groszy w Jego imię - w imię Jego prawdy, którą głosił, w imię tego czego od nas oczekuje. Przecież i tak WSZYSTKO do Niego należy i wszystko od Niego zależy! Bóg w swojej wszechmocy jednak szanuje wolę człowieka!

Kościół naucza, że kiedy prawo cywilne wchodzi w konlikt z Prawem Bożym - to prawowierny uczeń Jezusa nie ma wyboru. Prawo Boże jest przed prawem stanowionym.
_________________
"Módl się tak, jakby wszystko zależało od Boga, a działaj, jakby wszystko zależało tylko od ciebie" (Święty Ignacy Loyola)
"Najpierw modlitwa, potem przebłaganie, dopiero na trzecim miejscu - daleko "na trzecim miejscu"- działanie" (Święty Josemaria Escriva)
„Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia” (List św. Pawła do Filipian 4:13)
„I nie uczynił tam wielu cudów z powodu ich niewiary” (Ew. Mateusza 13:58)
www.separacja.org ::: www.sychar.org ::: www.modlitwa.info
 
 
     
ania z belgii
[Usunięty]

Wysłany: 2007-02-27, 13:19   

Andrzej,
Nawet polemizując o sprawach abstrakcyjnych należy trzymać się faktów i odnosić się do faktów i zjawisk z tej samej dziedziny. Dyskutując o sytuacji robotników w Kenii nie będziesz powoływać się na Konstytucję USA - to chyba logiczne i wszyscy się z tym zgodza.

Między rodzicem a dzieckiem zachodzą więzi biologiczne, więź prawna i społeczna jest faktem umownym. Rodzic pozbawiony praw rodzicielskich jest rodzicem biologicznym - matką biologiczną i ojcem biologicznym. Tego się nie da odwrócić, zmienić. Obecnie na skutek przemian kulturowo społecznych leksem 'matka' znacznie rozszerzył swój zakres semantyczny i paradoksalnie matką może być mężczyzna (pozostańmy na poziomie FAKTÓW a nie ich OCENY). Tak więc matka w ujęciu biologicznym i społecznym to dwie zupełnie inne sprawy, dwie zupełnie różne 'funkcje'.

Nie można popierać tez argumentami z zupełnie innej płaszczyzny. określenie 'były mąż' to dla nas określenie z płaszczyzny prawnej, urzędowej, li wyłącznie. Rodzic pozbawiony praw rodzicielskich jest byłym opiekunem prawnym. Nadal pozostaje rodzicem biologicznym. Zostaje rozwiazany stosunek prawny między rodzicem a dzieckiem, zostaje więź biologiczna- stąd nazwa 'biologiczny rodzic'. Leksem 'rodzic' od początku określał więź biologiczną, stosunek między ludźmi, natomiast leksemy 'mąż' 'żona' są historycznie nazwami płci, termin 'małżonkowie' pojawił się znacznie później ok XIV w i od początku określał osoby związane umową

Wyraz „małżeństwo” nie należy do polskiego słownictwa rodzimego. Jedna z hipotez omawiających etymologię tego słowa, podkreślająca złożony charakter wyrazu, wskazuje, że ów leksem wywodzi się od słowa „małżonka” – a ściślej – od wcześniej już używanego wyrazu „małżona” o znaczeniu ‘żona pojęta uroczyście „na mal” ’. Człon „mal-” wywodzi się od starogermańskiego „māl” lub „mahal” oznaczającego ‘umowę, kontrakt’ (w omawianym przykładzie byłby to kontrakt ślubny). Związek „māl” ‘umowy’ z uroczystościami weselnymi potwierdzają następujące germańskie słowa: „mahlschatz” – ‘posag’, „mahlring” – ‘pierścień ślubny’. Drugi człon złożenia – „žona” – ma już charakter słowiański. Zauważyć ponadto należy, iż polszczyzna przejęła wyraz „małżonka” najprawdopodobniej w drugiej połowie XIV wieku z języka staroczeskiego – „malženka”. Było to zdrobnienie od „malžena” – ‘ślubna żona’. Pierwsza połowa XVI wieku przynosi teksty dokumentujące użycie słowa „małżonek” (sporadycznie: „małżon”) utworzonego od leksemu „małżonka”. Natomiast słowo „małżeństwo” pojawia się wcześniej, bo już w pierwszej połowie XV wieku, prawdopodobnie też na wzór staroczeskiego „malženstvo”. W XV wieku odnotowujemy również obecność wyrazu „niemałżeństwo” w znaczeniu ‘związek z żoną „niemałżeńską”, konkubinat’ (por. A. Brückner „Słownik etymologiczny języka polskiego”, A. Bańkowski „Etymologiczny słownik języka polskiego”). Z kolei druga hipoteza zakłada, iż podstawą etymologiczną omawianego słowa był staroniemiecki leksem „ge-mahelo” (obecnie „gemahl”) – ‘małżonek’, przejęty przez Słowian bez nagłosowego „ge-” (por. K. Długosz-Kurczabowa „Nowy słownik etymologiczny języka polskiego”). Warto również przypomnieć dziś już zapomniane staropolskie wyrazy: „żeństwo” – ‘małżeństwo’, „bezżeństwo”, rzadsze „bezmałżeństwo” czy wreszcie czasowniki „małżonkować”, „małżonkować się” w znaczeniu ‘zawierać związek małżeński’.


Reasumując - chcąc argumentować słuszność jakiejś tezy należy używać argumentów z tej samej płaszczyzny i nie mieszać pojęć z różnych dziedzin - to tak na przyszłość Andrzej, poruszamy się i tak po kruchym lodzie, więc tym bardziej musimy odpowiednio argumentować i musimy się tego uczyć. W dyspucie akademickiej Twój argument sprowadza się do 'nie można mówić 'były maż' bo się nie mówi 'były ojciec' ' i nie ma żadnej wartości. Jest do niczego. Nie piszę tego złośliwie, ale po to, by uświadomić konieczność odpowiedniego argumentowania, bo jak sam wiesz, czeka nas wiele dyskusji...
 
     
Andrzej 
Mąż jednej żony


Imię małżonka/i: Kama
Wiek: 30
Dołączył: 22 Mar 2006
Posty: 246
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2007-02-27, 13:48   

ania z belgii napisał/a:
Andrzej,
Nawet polemizując o sprawach abstrakcyjnych należy trzymać się faktów i odnosić się do faktów i zjawisk z tej samej dziedziny.


Aniu, w przedostatnim poscie podając jako przykład z łatwością zauważalnego nonsensu w powiedzeniu " mój były tatuś", "moje byłe dziecko" pisałem:

Cytat:
Nie słyszałem nigdy, by ktoś kiedykolwiek użył takiego określenia "były tatuś', a przecież z istotowego punktu widzenia obie sytuacje dot. relacji ojciec - rodzony syn i żona sakramentalna - mąż sakramentalny są adekwatne.


Tą dziedziną do której odnoszę te zjawiska - fakty, z którymi się stykami na codzień jest PRAWDA. Dlatego też ta analogia i adekwatność związana z porównaniem tych obu sytuacji, z których jedna jest powszechnie uznawana za fałsz, a druga za prawdę. A przecież obie - z punktu widzenia prawa Bożego - są fałszywe. Fałszywe w świetle Bożego prawa jest mówienie: "mój były mąż" i "mój były tatuś". A dla mnie jako osoby wierzącej to Boże prawo jest tu najistotniejsze. Zgodne z przesłaniem forum i charyzmatem wspólnoty.

Jednocześnie chciałem zwrócic uwagę na fakt socjologiczny, że kłamstwo powtarzane wielokrotnie funkcjonuje w odbiorze społecznym jako prawda. Chcę jednocześnie przypomnieć, że obowiązkiem każdego chrześcijanina jest głoszenie, przepowiadanie prawdy Chrystusowej. Aniu, my ratujemy nasze małżeństwa nie w oparciu o mądrość człowieka, ale w oparciu o mądrość, naukę Boga, moc Bożą - o wiarę. Wiara jest dla punktem wyjścia do jakichkolwiek innych dzialań naprawczych. :-) Idziemy z Bogiem przez pustynię i pozwalamy Mu oczyszczać swoje serce, by było tam miejsce na łaskę, która uzdrawia. "Mój były...", i inne kłamstwa zaśmiecające serce człowieka są przeszkodą na drodze do uzdrowienia (człowieka) małżeństwa.
_________________
"Módl się tak, jakby wszystko zależało od Boga, a działaj, jakby wszystko zależało tylko od ciebie" (Święty Ignacy Loyola)
"Najpierw modlitwa, potem przebłaganie, dopiero na trzecim miejscu - daleko "na trzecim miejscu"- działanie" (Święty Josemaria Escriva)
„Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia” (List św. Pawła do Filipian 4:13)
„I nie uczynił tam wielu cudów z powodu ich niewiary” (Ew. Mateusza 13:58)
www.separacja.org ::: www.sychar.org ::: www.modlitwa.info
 
 
     
zuza
[Usunięty]

Wysłany: 2007-02-27, 13:54   

Andrzej napisał:


Jednocześnie chciałem zwrócic uwagę na fakt socjologiczny, że kłamstwo powtarzane wielokrotnie funkcjonuje w odbiorze społecznym jako prawda.


A zgadzam się w 125 procentach- własnie obserwacje prowadzić tego faktu na małżonku mam mozliwość.


Andrzej napisał:

Chcę jednocześnie przypomniec, że obowiązkiem każdego chrzescijanina jest głoszenie, przepowiadanie prawdy Chrystusowej.


no wybacz ale przesada- he he he, jak idę lub Olka idzie do urzędu załatwiać sprawy związane z np. telefonem czy kablówką- to ma przepowiadać prawdę Chrystusową- czyli nie mówić były mąż- jak zapytają czemu nie może męża poprosić żeby sam załatwił tylko z jego pełnomocnictwenm przyjdzie albo rezygnacją i scedowaniem prawa do kablówki na siebie?
No- dobre he he he- jak zwykle nadinterpretacja i odlot.
Albo dar!!!!!.- ew przekleństwo.
a tyle razy pisałam- trzeba wiedzieć co, kiedy i komu Andrzej- i w tym sedno- jak sobie zdasz sprawę z tego- co kiedy i komu- ew. gdzie- to będziesz miał większą siłę przebicie- bo trafisz w odpowiednim momencie- czy nie rozumiesz tej prostej prawdy?
Ostatnio zmieniony przez zuza 2007-02-27, 14:33, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
ania z belgii
[Usunięty]

Wysłany: 2007-02-27, 14:25   

Andrzej,
To nie tak, skucha. Nie możesz w ten sposób argumentować, bo Twoje argumenty są puste. Jeśli prowadzimy dyskusję trzymajmy się jej zasad. Zasłanianie się pewnymi argumentami jest nie do przyjęcia w dyskusji - torpedowanie hasłem - 'wiara' 'chrześcijanin' 'prawo Boże' w momencie gdy nie przychodzi do głowy argument logiczny jest niedopuszczalne. Tą dyskusję można prowadzić w sposób akademicki, logicznie i rzeczowo argumentując racje, a nie odwołując się do tanich chwytów bazujacych na najniższych uczuciach, retoryką rodem z rodem z talk show - Pani w różowym sweterku - a co powie pani, były tatuś? Nie powie pani! a pan w niebieskim ? Nie?! No przecież mówi pan 'była żona'! a to wszystko w rodzinie.
Zauważ, proszę, że ja nie dyskutuję z PRAWDĄ, ale sposobem jej podania.

Dalej, Andrzej piszesz mądrość Boża, przeciwstawiasz jej madrość ludzką - a wiesz, że mądrość ludzka pochodzi od Boga i istnieje coś takiego jak dar rozeznania - między innymi co, komu i jak.

Andrzej ważna jest nie tylko treść, ale i przekaz tej treści.
 
     
zuza
[Usunięty]

Wysłany: 2007-02-27, 14:43   

Anka- to masz przegwizdane chyba- ja też zawsze dyskutowałam nie w sprawie prawdy tylko sposobu , miejsca i czasu jej podawania- to masz bankowo:

że walczysz z Kościołem,
popierasz rozwody
i aborcję- reszty nie pamiętam.


A jak ktoś nie pamięta- i powie że zmyślam- mogę przefiltrować i cytacikami polecę.

A tu o metody dobranie chodzi ( zakładając że dobieracz potrafi i chce tę umiejętność zdobyć i udoskonalić więc szuka wiadomości u fachowców - jak to się robi).

[ Dodano: 2007-02-27, 14:45 ]
AAAAAAAAAAA- jeszcze czarna magia była- bo czytałam Harego Pottera- a u Grażynki- jakoweś pierścionki- do dnia dzisiejszego pamiętamy obie- i atak anonima spowodował że w boxie aby pisać trzeba się logować.
No to ostatnie to już masz z głowy.
Znaczy się nie grozi ci anonim już.

Hm- to się porobiło :shock:

[ Dodano: 2007-02-27, 14:52 ]
basia_priv napisał/a:
No tak - :oops: nie potrafię.
Nie mam nic do powiedzienia o "byłym mężu".


to się ciesz Kobieto



Nawet "byłą żoną" jeszcze nie byłam.


A chcesz być? dziwne- bo to jest dla takich jak i ja obrzydlistwo i krzywda. Więc czemu zawdzięczam tak sformułowanie pytanie?



Kto wie co przede mną jeszcze?
Każdy ma swoją drogę i każdego Bóg doświadcza inaczej a inaczej wcale nie znaczy, że mnie lepiej, skoro każdego kocha tak samo :-)



co do Boga masz rację- ale my rozmawiamy o sytuacji- że nam sie trafiło bycie zdradzanymi itd.
więc Basia- co ty gadasz kobieto?
 
     
Andrzej 
Mąż jednej żony


Imię małżonka/i: Kama
Wiek: 30
Dołączył: 22 Mar 2006
Posty: 246
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2007-02-27, 15:23   "Bądźcie roztropni jak węże, a nieskazitelni jak gołębi

ania z belgii napisał/a:
Andrzej,
To nie tak, skucha. Nie możesz w ten sposób argumentować, bo Twoje argumenty są puste. Jeśli prowadzimy dyskusję trzymajmy się jej zasad. Zasłanianie się pewnymi argumentami jest nie do przyjęcia w dyskusji - torpedowanie hasłem - 'wiara' 'chrześcijanin' 'prawo Boże' w momencie gdy nie przychodzi do głowy argument logiczny jest niedopuszczalne. Tą dyskusję można prowadzić w sposób akademicki, logicznie i rzeczowo argumentując racje, a nie odwołując się do tanich chwytów bazujacych na najniższych uczuciach, retoryką rodem z rodem z talk show - Pani w różowym sweterku - a co powie pani, były tatuś? Nie powie pani! a pan w niebieskim ? Nie?! No przecież mówi pan 'była żona'! a to wszystko w rodzinie.
Zauważ, proszę, że ja nie dyskutuję z PRAWDĄ, ale sposobem jej podania.

Dalej, Andrzej piszesz mądrość Boża, przeciwstawiasz jej madrość ludzką - a wiesz, że mądrość ludzka pochodzi od Boga i istnieje coś takiego jak dar rozeznania - między innymi co, komu i jak.

Andrzej ważna jest nie tylko treść, ale i przekaz tej treści.


Aniu, najważniejszym dla mnie argumentem jest argument wiary (który nie jest pusty)pozwalający rozpoznać dobro i zło, oddzielić prawdę od fałszu przy świetle nauki Pana Jezusa. Argumenty wiary traktuję jako fakty, z którymi po ich poznaniu i ich zaakceptowaniu nie powinno się dyskutować. W tym świetle dokonalem rozpoznania tego tak bezwiednie często powtarzanego szkodliwego dla małżeństw kłamstwa: "mój były mąż".

Prawdziwa mądrość ludzka automatycznie wynika z przyjęcia w całości i zaakceptowania w całości mądrości Bożej i zdania się na nią.

A co tu jest złego w sposobie przekazywania Mądrości Bożej?
Słowo Boże jak mówi Pismo św. jest jak miecz obosieczny, który oddziela w sercu człowieka prawdę od fałszu.
Trudna jest Jego mowa, niektórzy jej nie chcą słuchać mówi Pismo sw. I to też trzeba uszanować. Ale prawdę Bożą mamy wszyscy uważający się za chrześcijan głosić. Bo to co uzdrawia na teraz i na wieczność - to Słowo Boże! Głosić w sposób, który oddaje definicja chrześcijanina podana przez ks. Marka Dziewieckiego:
"Bądźcie roztropni jak węże, a nieskazitelni jak gołębie" (Mt 10, 16)
Ten werset jest po części odpowiedzią na Twój zuza post. Jednak nie wymaga jakiegoś heroizmu zastąpienie "mój były mąż" zwrotem "mąż, który rozwiódł się ze mną". Zuza, nie martw sie, ten gość w kablówce jak mu tak powiesz - zrozumie Cię doskonale, a przy okazji byc moze zaskoczysz go niekonwencjonalnie i pobudzisz do refleksji. Moze jego małżeństwo tez sie sypie. Zwrot ten mówi prawdę i na dodatek może wzbudzić współczucie. A wyświechtany "mój były mąż" co najwyżej politowanie. Nie jest roztropne mówienie kłamstwa. Prawda ma moc uzdrawiającą, a nie kłamstwo.
_________________
"Módl się tak, jakby wszystko zależało od Boga, a działaj, jakby wszystko zależało tylko od ciebie" (Święty Ignacy Loyola)
"Najpierw modlitwa, potem przebłaganie, dopiero na trzecim miejscu - daleko "na trzecim miejscu"- działanie" (Święty Josemaria Escriva)
„Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia” (List św. Pawła do Filipian 4:13)
„I nie uczynił tam wielu cudów z powodu ich niewiary” (Ew. Mateusza 13:58)
www.separacja.org ::: www.sychar.org ::: www.modlitwa.info
Ostatnio zmieniony przez Andrzej 2007-02-27, 15:30, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
     
basia_priv
[Usunięty]

Wysłany: 2007-02-27, 15:27   

Hmmm.....
No proszę, proszę...
Nie przyszczałam, że w dyskusji to nie do przyjęcia i jest to nielogicznym argumentem by powoływać się na wiarę, chrześcijaństwo i prawo Boże.
Tą dyskusję można prowadzić w sposób akademicki, logicznie i rzeczowo argumentując
racje?
Tylko w jaki sposób?
"nie odwołując się do tanich chwytów bazujacych na najniższych uczuciach, retoryką rodem z rodem z talk show'?
Czyli nie "mieszając" w to wiary a tym bardziej nie powołując się na prawo Boże?
A skoro mądrość ludzka pochodzi od Boga, to tym bardziej i w każdej chwili jest naszym (wszystkich ochrzczonych) obowiązkiem do niej się odwoływać (a nie do "utartych" przyzwyczajeń i mylnych poglądów ludzkich), czerpać z niej i wskazywać innym.
 
     
zuza
[Usunięty]

Wysłany: 2007-02-27, 15:39   

basia_priv napisał/a:
Hmmm.....
No proszę, proszę...
Nie przyszczałam, że w dyskusji to nie do przyjęcia i jest to nielogicznym argumentem by powoływać się na wiarę, chrześcijaństwo i prawo Boże.
Tą dyskusję można prowadzić w sposób akademicki, logicznie i rzeczowo argumentując
racje?
Tylko w jaki sposób?
"nie odwołując się do tanich chwytów bazujacych na najniższych uczuciach, retoryką rodem z rodem z talk show'?
Czyli nie "mieszając" w to wiary a tym bardziej nie powołując się na prawo Boże?
A skoro mądrość ludzka pochodzi od Boga, to tym bardziej i w każdej chwili jest naszym (wszystkich ochrzczonych) obowiązkiem do niej się odwoływać (a nie do "utartych" przyzwyczajeń i mylnych poglądów ludzkich), czerpać z niej i wskazywać innym.


w urzędzie jak Andrzej będziesz głosic prawdy chrześcijańskie?


może chociaż ty się ustosunkujesz do tego jednego pytania i teorii- na wszystko jest czas i miejsce właściwe. Czyż się mylę?
 
     
Andrzej 
Mąż jednej żony


Imię małżonka/i: Kama
Wiek: 30
Dołączył: 22 Mar 2006
Posty: 246
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2007-02-27, 15:43   

zuza napisał/a:
no wybacz ale przesada- he he he, jak idę lub Olka idzie do urzędu załatwiać sprawy związane z np. telefonem czy kablówką- to ma przepowiadać prawdę Chrystusową- czyli nie mówić były mąż- jak zapytają czemu nie może męża poprosić żeby sam załatwił tylko z jego pełnomocnictwenm przyjdzie albo rezygnacją i scedowaniem prawa do kablówki na siebie?


Zuza, nie martw się o tego gościa z kablówki, że jak mu powiesz "mój mąż, który się ze mną rozwiódł", on nie odganie w jakim jesteś stanie cywilnym. Zwróć uwagę jak możesz go takim niekonwencjonalnym ale prawdziwym zwrotem zaintrygować, pobudzić jego wyobraźnię, a może i sumienie do refleksji. Może jego małżeństwo też się sypie i sam potrzebuje takiego świadectwa wierności.

zuza napisał/a:
a tyle razy pisałam- trzeba wiedzieć co, kiedy i komu Andrzej- i w tym sedno- jak sobie zdasz sprawę z tego- co kiedy i komu- ew. gdzie- to będziesz miał większą siłę przebicie- bo trafisz w odpowiednim momencie- czy nie rozumiesz tej prostej prawdy?


O tak, takie odważne, niekonwencjonalne powiedzenie zawierające prawdę ewangeliczną ma olbrzymią siłę przebicia... w Królestwie Bożym. Naprawdę ten zwrot może zrobić karierę tu na Ziemi, gdy go rozreklamujemy. Widząc wyniki ankiety - chętnych nie zabraknie. :-)

P.S. Napisałem, że jest odważne, ale czy tak naprawdę dla kogoś, kto kocha żonę czy męża marnotrawnego, takie powiedzenie prawdy jest jakimś wyjątkowym aktem odwagi, czy po prostu działaniem wynikającym z ... MIŁOŚCI.
_________________
"Módl się tak, jakby wszystko zależało od Boga, a działaj, jakby wszystko zależało tylko od ciebie" (Święty Ignacy Loyola)
"Najpierw modlitwa, potem przebłaganie, dopiero na trzecim miejscu - daleko "na trzecim miejscu"- działanie" (Święty Josemaria Escriva)
„Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia” (List św. Pawła do Filipian 4:13)
„I nie uczynił tam wielu cudów z powodu ich niewiary” (Ew. Mateusza 13:58)
www.separacja.org ::: www.sychar.org ::: www.modlitwa.info
 
 
     
kasia
[Usunięty]

Wysłany: 2007-02-27, 16:00   

Zuza, wydaje mi się, że jeśli mówisz, że "na wszystko jest miejsce i czas właściwe" masz na myśli m. inn. swoje poznanie PRAWDY, tak? No bo chyba nie będziemy wyznaczać czasu na głoszenie JEJ, szczególnie, że została objawiona już 2000 lat temu, spisana i dzień w dzień czytana w niezmienionej wersji, ciągle ta sama treść.. Ewangelia wg. św....
Poznanie ułatwia postawa.. pastuszka, czy też prostego celnika, tego, który powiedział, ok. zostawiam wszystko i lecę za Tobą.. zanim cokolwiek zrozumiał bez słowa wstał i poszedł za Nim i wiesz.. nie zawiódł się ;-)
 
     
zuza
[Usunięty]

Wysłany: 2007-02-27, 18:03   

kasia napisał/a:
Zuza, wydaje mi się, że jeśli mówisz, że "na wszystko jest miejsce i czas właściwe" masz na myśli m. inn. swoje poznanie PRAWDY, tak?


Nie- źle Ci się wydaje.
Odnoszę się do krzewienia wiary- tu na forum.



No bo chyba nie będziemy wyznaczać czasu na głoszenie JEJ,




Błąd Kasiu- pogadaj z jakimś Księdzem- jest w życiu człowieka- no powinien być -czas na wszystko- niektórzy nie umieją porządku i umiaru zachować.



szczególnie, że została objawiona już 2000 lat temu, spisana i dzień w dzień czytana w niezmienionej wersji, ciągle ta sama treść.. Ewangelia wg. św....


Kasiu- upływ czasu nie ma wpływu na wartości- są niezmienne- dla mnie przynajmniej.
a czyta się nie ciągle- trza warunki mieć- bo by mnie na przykład z roboty wywalili- a teraz musze pracować niestety nie dla satysfakcji ale kasy- bo mąż ogranicza sponsoring.



Poznanie ułatwia postawa.. pastuszka, czy też prostego celnika, tego, który powiedział, ok. zostawiam wszystko i lecę za Tobą..



Nie rozumiem?



zanim cokolwiek zrozumiał bez słowa wstał i poszedł za Nim i wiesz.. nie zawiódł się ;-)

owszem tu juz pokumałam- też tak mam ( chwilami mi się mąci- ale jestem szara zuza)






Andrzeju!!!!!!


"Jezdem" pod wrażeniem :mrgreen:

Chyba od dawna własnie, po ostatnim poście Twym "cóś" pokumałam znalazłam niteczkę porozumienia- zrobimy gruby sznur?
( twoim poście- bo zmieniłeś nieco metody werbalizacji zdania swego- bardziej "szaro przemówiłeś"- czyżbym dojrzała? A może traktuj to jako osiągnięcie? Moim zdaniem za jakiś czas będziemy doskonale rozumieli co do siebie piszemy i he he he- sie cieszę. To oznacza- że oboje się staramy- no i to fajowe jest.)
Czyż źle odbieram te zwiewne sygnały?)
 
     
SOBEK
[Usunięty]

Wysłany: 2007-02-27, 21:43   

Czytam WASZE wypowiedzi na temat"byłego męża" i rodzą się we mnie różne odczucia którymi jeśli mi pozwolicie to "podzielę" się z WAMI. Odnoszę czasem wrażenie,że niektóre osoby piszące tu na forum traktują swoje małżeństwa jakby to było"COŚ" co można traktować w ten sposób jak niegdyś śpiewała Kasia Sobczyk"...jesteś to jesteś a jak cię nie ma to też niewielki kram..." To ZWIĄZEK POMIĘDZY DWOJGIEM LUDZI,KTÓRYCH MOŻE ROZŁĄCZYĆ TYLKO ŚMIERĆ. Osoby,które śmierć rozłaczyła nigdy nie mówią:"moj były mąż" tylko "mój świętej pamięci mąż lub wymieniają jego imię".Jak więc można mówić o swoim mężu,który żyje"moj były mąż".Do zawarcia związku małżeńskiego trzeba DOJRZEĆ.Nie można myśleć,że "jakoś to póżniej po zawarciu ślubu i ZŁOŻENIA PRZYSIĘGI MAŁŻENSKIEJ będzie".Nikt nikogo nie PRZYMUSZA do pójścia przed OŁTARZ lub USC i zawarcia PRZYSIĘGI MAŁŻENSKIEJ. Jeśli taki FAKT ZŁOŻENIA PRZYSIĘGI MAŁŻENSKIEJ ZAISTNIAŁ to nie ma nic"BYŁEGO" tylko zawsze jest.Dziwi mnie fakt,że to właśnie w większości kobiety uskarżają się na tym forum na swoich mężow. Ja wiem,że nieraz niewiele da się zrobić"DLA DOBRA SPRAWY"ale kobieta w której widać jakby "część MARYJI"(jak twierdzi o.JAN GÓRA)nie miała większego wpływu na atmosferę rodziny.Przepraszam za ten długi"wykład" ale NAPRAWDĘ WARTO PRÓBOWAĆ UZDRAWIAĆ MAŁŻEŃSTWO.SZCZĘŚĆ BOŻE!
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 7