Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  12 kroków12 kroków  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
"Mój były mąż" - prawda czy fałsz?

Czy mówienie: "mój były mąż", "moja była żona" sprzyja szerzeniu się mentalności rozwodowej i stanowi przeszkodę na drodze do uzdrowienia małżeństwa?
tak
78%
 78%  [ 60 ]
nie
21%
 21%  [ 16 ]
Głosowań: 76
Wszystkich Głosów: 76

Autor Wiadomość
Ola2
[Usunięty]

Wysłany: 2007-02-26, 19:02   

"Proszę jednak zauważyć, że nie o tym mowa i nie chodzi tu o to jak określają nas "panie urzędniczki". W zapisach prawa nie znalazłam sformułowania "były mąż". Stan cywilny określany jest natomiat słowami "rozwiedziony", "rozwiedziona".

Tak jak w prawie kościelnym nie ma sformułowań "rozwodnik", "rozwiedziony", "rozwód".

"Nie wydaje mi się więc, że aby "pani w urzędzie" zrozumiała w jakim jestem stanie cywilnym, zmuszona byłabym używać określenia "mój były mąż".

Nie byłaś w takiej sytuacji, to nie wiesz. Obyś tego nie musiała zaznać takich sytuacji, kochana. Osoby po takich przejściach jak ja "nie szczycą się " tym, że są po rozwodzie.

"Rzeczywistość w jakiej się znajduję i nazwać fakty po imieniu."

To jest rzeczywistość i fakt nazwany po imieniu.

"Skoro więc raz przysięgałam, że "nie opuszczę cię aż do śmierci", no to jak mogę mówić "mój były mąż"? Przecież jest faktem i tego nie zmienimy, że nigdy nie będzie "były".

Tylko i wyłącznie dla nas, dla mnie też, ale już nie dla super katolickiej rodziny i znajomych mojego... rozwodnika.

"Zawsze będzie moim mężem gdziekolwiek i z kimkolwiek będzie, bo z tej przysięgi ani ja ani nikt zwolnić mnie nie może. "
Zawsze będzie moim mężem, mężem który mnie zdradził, mężem który mnie zostawił, mężem który rozwiódł się ze mną. "

ZGADZAM SIĘ Z TYM W 100%. Zawsze - dla mnie, nie dla innych.
Tak, Basiu, o faktach "mówi się prosto i czytelnie".

Wypowiadam się w tym temacie, bo nie zgadzam się z drugą częścią ankiety: "sprzyja szerzeniu się mentalności rozwodowej i stanowi przeszkodę na drodze do uzdrowienia małżeństwa".
Nie te aspekty sprzyjają szerzeniu mentalności. Pisałam już, że to nie osoby zdradzone, z którymi wzięto rozwód szerzą tę mentalność. Osoba taka jak ja, która przeszła przez to "piekiełko" z całych sił mówi koleżance: "uważaj, przestań flirtować, nie umawiaj się z facetem, który nie jest Twoim mężem", "ratuj małżeństwo, póki Ci sił starczy". A już druga część "stanowi przeszkodę" jest poprostu absurdalne.
To jest chore, jeśli tu na forum podkreśla się, że osoba zdradzona - jeszcze dodatkowo jest be, bo jest zmuszana w zwykłym codziennym życiu wydusić z siebie ze wstydem, pełna upokorzenia: "były mąż".

"Wpisałam sobie nawet do wyszukiwarki w programie LEX (w którym zebrane są wszystkie akty prawne) hasło "były mąż" "były współmałżonek" i otrzymałam informację "nie znaleziono aktów zawierających szukane słowo".

A tam jest sakramentalny małżonek, Basiu? W tę wyszukiwarkę mogę wrzucić tysiące słów i uzyskam "nie znaleziono aktów zawierających szukane słowo". Nie wszystkie słowa, których używamy na co dzień, są skodyfikowane. No to wrzuć słowo "kochanka". Będzie? Pewnie nie. No to zastąpmy słowo "kochanka" na partnerkę życiową lub konkubinę. Będzie zrozumiałe. No ale nieodpowiednie dla faceta, który ma żonę, a mieszka z cudzą żoną. Ja o kochance męża mówię "przysposobiona inaczej", bo najbardziej odpowiednie dla niej słowo tak na prawdę zaczyna się na k i ma 5 liter. Ale przecież muszę zachować pełną kulturę, mimo iż to słowo jak najbardziej związane z rzeczywistością i faktem nazwanym po imieniu - jakże prostym i czytelnym.

Jeszcze raz powtarzam, że pytanie w ankiecie jest bardzo przewrotne, bo to zależy od tego KTO i W JAKIEJ SYTUACJI posługuje się sformułowaniem "były mąż".

Pozdrawiam

P.S. Zapytam hipotetycznie: a sformułowania "pierwszy mąż", "pierwsza żona", są proste i czytelne. Bo mam wrażenie, że rozwodnicy często stosują taką numerację żon, podszywając się chyba pod... wdowców.
 
     
Andrzej 
Mąż jednej żony


Imię małżonka/i: Kama
Wiek: 30
Dołączył: 22 Mar 2006
Posty: 246
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2007-02-26, 23:56   

Ola2 napisał/a:
To jest chore, jeśli tu na forum podkreśla się, że osoba zdradzona - jeszcze dodatkowo jest be, bo jest zmuszana w zwykłym codziennym życiu wydusić z siebie ze wstydem, pełna upokorzenia: "były mąż".


Osoba pragnąca ratować małżeństwo po rozwodzie, kochająca swojego trudnego małżonka nigdy nie powie o swoim trudnym współmałżonku, że jest byłym mężem czy żoną. I wcale nie jest tak, by ktokolwiek w dzisiejszym świecie kogokolwiek zmuszał do mówienia "mój były/-ła" strasząc jakimiś sankcjami. Są czasy w historii, okoliczności, sprawy, które wymagały bez porównania większej odwagi, by dawać świadectwo wierności. Również doświadczałem traumy rozwodowej i nigdy mi do głowy nie przyszło, żeby dawać małżonce dowód do ręki, że ja już jej nie kocham. Mówienie "mój były/-ła" to rezygnacja z jednego z przejawów wierności z obawy przed opinią publiczną. To argument dla współmałżonka i otoczenia, sygnał, że "wszystko skończone".

W tym sensie jest to też antyświadectwo godzące w Ewangelię, w naukę Pana Jezusa, albowiem dla Boga małżonkowie sakramentalni są względem siebie i otoczenia zawsze aktualni. Mało tego, Bóg pragnie, żeby o tym fakcie świadczyć na każdym kroku, szczególnie gdy zajdzie taka potrzeba, demaskować i prostować te szkodliwe dla sprawy uzdrawiania małżeństw fałsze. W imię świadczenia prawdy ewangelicznej jaką jest sakrament małzeństwa.

"A powiadam wam: Kto się przyzna do Mnie wobec ludzi, przyzna się i Syn Człowieczy do niego wobec aniołów Bożych; a kto się Mnie wyprze wobec ludzi, tego wyprę się i Ja wobec aniołów Bożych." (Łk 12:8-12)
_________________
"Módl się tak, jakby wszystko zależało od Boga, a działaj, jakby wszystko zależało tylko od ciebie" (Święty Ignacy Loyola)
"Najpierw modlitwa, potem przebłaganie, dopiero na trzecim miejscu - daleko "na trzecim miejscu"- działanie" (Święty Josemaria Escriva)
„Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia” (List św. Pawła do Filipian 4:13)
„I nie uczynił tam wielu cudów z powodu ich niewiary” (Ew. Mateusza 13:58)
www.separacja.org ::: www.sychar.org ::: www.modlitwa.info
 
 
     
ania z belgii
[Usunięty]

Wysłany: 2007-02-27, 00:24   

Andrzej, ja Cię proszę, zajmijmy się szerzeniem świadomości antyrozwodowej a nie kruszmy kopii o język, bo język opisuje rzeczywistość, przebudowę trzeba zacząć od zmiany rzeczywistości, którą należy nazwać
W dziele Stworzenia Bóg najpierw tworzył, potem nazywał.
Ola ma rację - co bardziej godzi w sakrament - wyszeptane ze wstydem 'były mąż' czy tłumy krewnych i znajomych na ślubie cywilnym naszego sakramentalnego małżonka? I gratulacje z powodu 'ułożonego życia' i przeświadczenie o istnieniu wyjścia awaryjnego z niekoniecznie trudnego małżeństwa?

Andrzej, my sobie tu możemy teoretyzować w nieskończoność, ale co z tego będzie - realnie? ten czas możnaby poświęcić choćby na docieranie do jaknajwiększej liczby parafii, pomoc i wspracie potrzebującym na forum.

Więcej miłości i empatii, bo jak widać rogaty nie śpi
 
     
Andrzej 
Mąż jednej żony


Imię małżonka/i: Kama
Wiek: 30
Dołączył: 22 Mar 2006
Posty: 246
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2007-02-27, 01:30   

ania z belgii napisał/a:
Ola ma rację - co bardziej godzi w sakrament - wyszeptane ze wstydem 'były mąż' czy tłumy krewnych i znajomych na ślubie cywilnym naszego sakramentalnego małżonka? I gratulacje z powodu 'ułożonego życia' i przeświadczenie o istnieniu wyjścia awaryjnego z niekoniecznie trudnego małżeństwa?


"Były mąż" i tłumy krewnych i znajomych na ślubie cywilnym naszego sakramentalnego małżonka z inną osobą, gratulacje z powodu "ułożonego życia" - tak wszystko w podobnej mierze składa się na to co Jan Paweł II nazywał cywilizacją śmierci - aprobatą zdrady, odstąpieniem od zasad, przykazań.
Warto się zastanowić jakie jeszcze zachowania, postawy godzą w sakrament małżeństwa, by i na nie zwrócic uwagę ludzi (społeczeństwa) i pobudzić do refleksji.

ania z belgii napisał/a:
Andrzej, my sobie tu możemy teoretyzować w nieskończoność, ale co z tego będzie - realnie? ten czas możnaby poświęcić choćby na docieranie do jaknajwiększej liczby parafii, pomoc i wspracie potrzebującym na forum.


To nie jest teoretyzowanie, tylko wskazywanie na realne zagrożenia, przeszkody w ludzkich sercach, które blokują proces ich uzdrawiania. Wiesz dobrze Aniu, że małżeństwo będzie uzdrowione tylko wtedy, kiedy w sercach małżonków sakramentalnych zagości łaska Boża. Ale by tak się stało serce musi być czyste - wolne od grzechu i nieprzebaczenia, wierne Bożemu nauczaniu. Świetnie ten problem czystego serca, w które może wejść uzdrawiająca łaska tłumaczy ks. Tomasz we fragmencie z rekolekcji głoszonych w Medugorje, który można odtworzyć na naszej stronie (słynny przykład ze szklanką). Jezus uzdrawia >>>
Mówienie wyzwalającej Prawdy w niczym nie przeszkadza i nie opóźnia innych działań.
Jednak najważniejsze przy naszym charyzmacie jest głoszenie prawdy o małżeństwie sakramentalnym w oparciu o Słowo Boże - naukę Jezusa. Bez Boga nie mamy szans na uratowanie małżeństwa.

ania z belgii napisał/a:
Więcej miłości i empatii, bo jak widać rogaty nie śpi


Dlatego, że nie śpi i ma nas szczególnie na celowniku, trzeba o tych przeszkodach, zagrożeniach głośno mówić. Miłość wyraża się w głoszeniu Prawdy, a największa jest wtedy, gdy jest Ona podawana w CAŁOŚCI.
_________________
"Módl się tak, jakby wszystko zależało od Boga, a działaj, jakby wszystko zależało tylko od ciebie" (Święty Ignacy Loyola)
"Najpierw modlitwa, potem przebłaganie, dopiero na trzecim miejscu - daleko "na trzecim miejscu"- działanie" (Święty Josemaria Escriva)
„Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia” (List św. Pawła do Filipian 4:13)
„I nie uczynił tam wielu cudów z powodu ich niewiary” (Ew. Mateusza 13:58)
www.separacja.org ::: www.sychar.org ::: www.modlitwa.info
 
 
     
Ola2
[Usunięty]

Wysłany: 2007-02-27, 08:06   

Przeczytałam, Andrzeju, ale nie mogę teraz napisać, co sądzę o tym, co napisałeś, bo mam spotkania firmowe (jutro na szczęście ostatni dzień).

Tymczasem pozdrawiam serdecznie
 
     
basia_priv
[Usunięty]

Wysłany: 2007-02-27, 09:21   

Tak, tak Olu....
Czy powinnam już zacząć ubolewać, że nie jestem doświadczona i w ogóle nie mogę mówić o „byłym mężu”?
I dzięki za tak „wyczerpującą” wypowiedź, tylko wytłumacz mi o co w niej tak naprawdę chodzi?
Straciłam wątek :-(
 
     
zuza
[Usunięty]

Wysłany: 2007-02-27, 09:48   

basia_priv napisał/a:
Tak, tak Olu....
Czy powinnam już zacząć ubolewać, że nie jestem doświadczona i w ogóle nie mogę mówić o „byłym mężu”?


Pytanie zdane tendencyjnie- przecież napisano Ci że się cieszymy że nie musisz czuć tego co my.
a wogóle osoba która tego nie doświadczyła jak widać nie umie całkowicie zrozumieć tej co doświadcza- bo powyższe pytanie dla niektórych może być traktowane jako gruboskórne i mało taktowne.


I dzięki za tak „wyczerpującą” wypowiedź, tylko wytłumacz mi o co w niej tak naprawdę chodzi?

Fakt użycia cydzysłowu też jest wymowny- a odpowiedź jest jasna- bywają takie chwile że nie można używać określeń dopuszczanych tylko przez Ciebie jako możliwe- bo jesteś tendencyjna i rozważania teoretyczne snujesz- tak jakby świat był tylko biały i czarny.
Basiu- obśyć jak najdłużej szarośći nie musiała oglądać- to tak w posumowaniu napiszę.
I nikt Cię tu obrazić nie chce- sprawdź z fachowcami od kryzysów- nie w lexie- metod i określeń niezbędnych w życiu codziennym w tym programie niestety w wystarczającej ilości nie znajdziesz- ja mam więcej słowników- a też mało.

Hm- to życie po zdradzie jest i obyś nie musiała doświadczać- uwierz.
Straciłam wątek :-(
 
     
wito
[Usunięty]

Wysłany: 2007-02-27, 10:19   

Popieram w pełni wypowiedz Ani.
Chociaż nie mam jeszcze rozwodu moja żona opowiada o mnie "mój były" - fakt to boli. Ale o wiele bardziej boli to jak opowiada, ze teraz wreszcie jest szczęśliwa. O wiele wiekszym zgorszeniem jest to, że zniszczyła dzieciom dzieciństwo, że daje przykład córkom jak rozwiazywać problemy w małżeństwie - problemy, które sama stworzyła.

Ja mówię zawsze o Niej Basia. Nie używam w rozmowach ze znajomymi innych okresleń. A co bedzie za jakiś czas - jestem w trakcie rozwodu. Finał jest niewiadomy. Nie wiem jak wtedy bedę określał nasze relacje. Wiem jedno - to że powiem tak czy inaczej nie zmieni faktu że pozostanie moją sakramentalną żoną. Będę sie starał mówić zawsze Basia, ale nie okłamujmy sie są sytuacje wymagające jasnego określenia. I nie uważam, że mówienie "mój były" jest popieraniem rozwodów.
 
     
kasia
[Usunięty]

Wysłany: 2007-02-27, 10:54   

Wito, ale chyba o to chodzi, żeby zacząć naprawę od siebie, od swojego serca. Niech sobie tłumy idą na ślub cywilny Heńka, ja na niego nie pójdę, powiem mu jeszcze: stary, nie mogę, wiesz, Ty już masz żonę. Mojej postawy nie będę później usprawiedliwiać słowami: "są gorsze wykroczenia". Wisz mam taką tapetę w swojej komórze kropla, która wpadłszy w wodę zatacza coraz większe kręgi. Tą kroplą mogę być ja, możesz być Ty, woda, to otoczenie, w którym się znajdujesz. Twoja postawa, czyny wpływają na innych :->
P.S. To piękne, jak odnosisz się do żony, w takiej sytuacji, dajesz już teraz piękne świadectwo. Dziękuję!
 
     
wito
[Usunięty]

Wysłany: 2007-02-27, 11:18   

Dlatego mówię o Niej ciagle Basia - dlatego wyśmiewam określenia typu: "jeszcze sobie życie ułożysz" (oczywiscie chodzi o "babę" nową). A to że będę być może musiał o niej powiedzieć - żona z która nie mieszkam, żona z którą jestem w separacji, żona z którą jestem po rozwodzie, lub była żona - często bedzie po prostu jasnym określeniem sytuacji, w której sie znajduje a nie przyzwoleniem na rozwód.
Oczywiście moja postawa wpływa na innych i dlatego dokąd będę mógł bedę walczył o nie dopuszczenie do rozwodu. Ale nie na wszystko mamy wpływ. Nie wszystkiemu możemy zaradzić.
 
     
basia_priv
[Usunięty]

Wysłany: 2007-02-27, 11:24   

No tak - :oops: nie potrafię.
Nie mam nic do powiedzienia o "byłym mężu".
Nawet "byłą żoną" jeszcze nie byłam.
Kto wie co przede mną jeszcze?
Każdy ma swoją drogę i każdego Bóg doświadcza inaczej a inaczej wcale nie znaczy, że mnie lepiej, skoro każdego kocha tak samo :-)
 
     
wito
[Usunięty]

Wysłany: 2007-02-27, 11:27   

Bardzo bym chciał móc mówić o Niej dalej MOJA KOCHANA ŻONA. Na dzień dzisiejszy :cry:
 
     
CA
[Usunięty]

Wysłany: 2007-02-27, 11:56   

Ania belgia napisała
Andrzej, my sobie tu możemy teoretyzować w nieskończoność, ale co z tego będzie - realnie? ten czas możnaby poświęcić choćby na docieranie do jaknajwiększej liczby parafii, pomoc i wspracie potrzebującym na forum.

Aniu, ja myślę, że jedno i drugie jest bardzo ważne.
Czas poświęcony dla Boga nigdy nie jest czasem straconym...

Ola oczywiście ma rację, że to nie zdradzani przyczyniają sie do wciąż rosnącej liczby rozwodów, co oczywiście nie zwalnia nikogo od odpowiedzialności za słowa, tyle bylejakości wokół, po co dokładać swoją cegiełkę.
No i oczywiście myśle tu o tych zdradzonych, którzy mają świadomość nierozerwalności małżeństwa zawartego sakramentalnie, bo jakże często zdarza się, że osba, której małżeństwo formalnie sie rozpadło, rozbija kolejne.
I chciałam dodać, że są katolicy, którzy na śluby cywilne zdradzaczy nie chodzą, to tak dla równowagi, bo przecież wszyscy o tym wiemy.
POzdrawiam CA
 
     
Andrzej 
Mąż jednej żony


Imię małżonka/i: Kama
Wiek: 30
Dołączył: 22 Mar 2006
Posty: 246
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2007-02-27, 12:01   "Mój były tatuś/moja była mama", "moje byłe d

wito napisał/a:
Dlatego mówię o Niej ciagle Basia - dlatego wyśmiewam określenia typu: "jeszcze sobie życie ułożysz" (oczywiscie chodzi o "babę" nową). A to że będę być może musiał o niej powiedzieć - żona z która nie mieszkam, żona z którą jestem w separacji, żona z którą jestem po rozwodzie, lub była żona - często bedzie po prostu jasnym określeniem sytuacji, w której sie znajduje a nie przyzwoleniem na rozwód.
Oczywiście moja postawa wpływa na innych i dlatego dokąd będę mógł bedę walczył o nie dopuszczenie do rozwodu. Ale nie na wszystko mamy wpływ. Nie wszystkiemu możemy zaradzić.


Widać jak bardzo zakorzeniło się w ludzkich sercach to kłamstwo ("była żona/były mąż"- milony razy powtarzane, że w końcu odpbierane jest jak... prawda.

Pytanie za 10 punktów!

Jeśli jakiegoś ojca sąd pozbawi praw rodzicielskich, to taki ojciec już nie ojciec, tylko "były tatuś". Prawda czy fałsz?

Nie słyszałem nigdy, by ktoś kiedykolwiek użył takiego określenia "były tatuś', a przecież z istotowego punktu widzenia obie sytuacje dot. relacji ojciec - rodzony syn i żona sakramentalna - mąż sakramentalny są adekwatne.

Trzymając się myślenia, ze mówienie "były mąż" często bedzie po prostu jasnym określeniem sytuacji, w której sie znajduje a nie przyzwoleniem na rozwód" oznaczałoby, że taki pozbawiony praw ojciec powinien o swoim dziecku mówić - "Moje było dziecko", a dziecko i otoczenie w stosunku do rodzonego ojca "mój/ jego były tatuś".
Analogiczna sytuacja dotyczy matki pozbawionej praw rodzicielskich. Czyż nie jest absurdem mówienie: "moja była matka", "jej byłe dziecko"

Pytanie za 10 punktow!

A jak w takich sytuacjach (pozbawienia praw rodzicielskich) zwykło się mówić lub powinno się mówić o rodzonym ojcu czy rodzonej matce? Były ojciec, była matka, byłe dziecko...?
_________________
"Módl się tak, jakby wszystko zależało od Boga, a działaj, jakby wszystko zależało tylko od ciebie" (Święty Ignacy Loyola)
"Najpierw modlitwa, potem przebłaganie, dopiero na trzecim miejscu - daleko "na trzecim miejscu"- działanie" (Święty Josemaria Escriva)
„Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia” (List św. Pawła do Filipian 4:13)
„I nie uczynił tam wielu cudów z powodu ich niewiary” (Ew. Mateusza 13:58)
www.separacja.org ::: www.sychar.org ::: www.modlitwa.info
Ostatnio zmieniony przez Andrzej 2007-02-27, 12:10, w całości zmieniany 3 razy  
 
 
     
basia_priv
[Usunięty]

Wysłany: 2007-02-27, 12:04   

Wito
Mów tak o miłości do swojej żony jak dyktuje Ci serce. :-)
Nie ustawaj, bo tylko dobrem zło można pokonać a świadomość, przebaczenia pozwala wracać z miłością tym, którzy kiedyś nas skrzywdzili.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 11