Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  12 kroków12 kroków  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Naprawić? A może znów zacząć od nowa...
Autor Wiadomość
Agnieszka_ns1
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-30, 00:23   Naprawić? A może znów zacząć od nowa...

Historia jakich tu mnóstwo... Myślałam nawet, że nie warto jej opisywać ale może ktoś coś podpowie madrego. Skoro tu trafiłam to widocznie tak miało być.
Mija rocznica jak odkryłam zdradę męża, mija rok życia z tą swiadomością, rok walki ze sobą, rok myślenia i rok pełen łez. Zareagowałam inaczej niż kiedyś przypuszczałam. Ogarnął mnie bezbrzeżny smutek i żal. Tęsknota za nim, już w tamtej chwili. Gdzie popełniłam bląd? Czego nie zauważyłam, co przegapiałam? Była ode mnie starsza i to sporo, była nawet starsza od niego... Wiedziałam, że się zagubił. Musiał nie widziec innego wyjścia. Nic nie powiedział. Mamy dzieci i to nawet sporo jak na dzisiejsze czasy. Został. Jest w domu. Jesteśmy rodziną katolicką, modlimy się wspólnie z dziećmi, chodzimy na Mszę, staramy się wychowywać nasze dzieci w wierze... tylko od 7 lat nie był u spowiedzi, tylko od 7 lat nie przyjął Komunii. Nie opuszcza Mszy niedzielnej- nigdy, co noc widzę go na kolanach podczas modlitwy... Co jest nie tak?! Co jest tak ogromnym cięzarem, że nie pozwala mu przebaczyć sobie... Co doprowadziło go do zdrady? On twierdzi, że moja swego rodzaju zdrada- zamknięcie się na seks w pewnym okresie życia (miliśmy wtedy 3 dzieci i nie planowalismy więcej). Nie dostrzegł moich starań o niego, tych codziennych, zwyczajnych. Nie odważył się opowiedzieć o swych rozterkach- teraz żałuje ale co z tego jak zaangażował swe uczucia w inną kobietę i nie widzi szans na odnowienie uczuc do mnie choć twierdzi, że tamto już skończone. Nigdy nie rozliczylismy się z tamtych zranień, nigdy niczego nie dopowiedzieliśmy- nie chce o tym rozmawiać.
MInął rok. Przeszłam przez 4 różne osobowości by mu się przpodobać lub zwrócić na siebie uwagę. Minął rok braku miłosierdzia, okrucieństwa uczuciowego i lodowatego dystansu. Jesteśmy razem- trwamy. Może właśnie na tym polega sakrament małżeństwa. CHciałam odejść, uciec, nie czuć. Chciałam zdradzić- nie dałam rady. Minał rok a mnie trudno zaufać, trudno uwierzyć, trudno nie śledzić. Walczę z każdy złym odruchem, wlczę o siebie i o nas.
Teraz wiem, że muszę oddac wszystko Bogu: jego, siebie, dzieci, zranienia, koszmar pamięci, skojażenia, oczekiwania i ich brak. Muszę wyrzec się wszystkiego- jakiejkolwiek próby budowania i naprawienia samodzielnie. Muszę zdać się na Boga, zaufać... Tylko to takie trudne i wymagające tak wielkiej cierpliwości. To jak nauka pływania- woda wielka, a ty masz się w nią rzucić.
Mały cud? Dobrze, ze jest Wigilia, modlitwa, opłatek... Może to własnie początek? A nigdy nie lubiłam zaczynać od nowa...
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-30, 00:57   

Agnieszka_ns1,
Witaj,
wiesz z Twojego postu bije zagubienie.
Agnieszka_ns1 napisał/a:
Przeszłam przez 4 różne osobowości by mu się przpodobać lub zwrócić na siebie uwagę.

To nie może tak być. Wiem, że chcesz bliskości i odbudowania więzi, ale zmiany osobowości na dłuższą metę się nie udają. Jesteś sobą i zostań sobą. Mąż brał za żonę Ciebie, a nie iną osobowość. To, że czasem potrzebujemy przemiany nie oznacza przenicowania na drugą stronę od razu.
Nawet Bóg nie zmienia nam osobowości tylko delikatnie i z miłością leczy rany, naprawia uszkodzenia, prostuje myślenie, wskazuje usterki. ( inaczej wszyscy popadlibyśmy w schizofrenię). A zatem spokojnie i powoli.
Agnieszka_ns1 napisał/a:
Minął rok braku miłosierdzia, okrucieństwa uczuciowego i lodowatego dystansu.

Widzisz sama,że ból potrzebuje czasu aby się wypalił i ustąpił miejsca nowym uczuciom na pogorzelisku. Czasem ludzie po traumie chcą natychmiast powrotu do " normalności", ale to się nie udaje. Przysypanie piachem otwartej rany naraża ją na gangrenę. Trzeba pocierpieć trochę bólu, ranę oczyścić i wystawić na działanie powietrza i słońca ( Pana Boga), aby się zagoiła. Czasem zostaje blizna, czasem nie ma śladu. To zależy np. od tego czy drapiemy, gdy swędzi przy gojeniu.
Chcę Ci przez to powiedzieć, że oboje potrzebujecie czasu na wygojenie ran.
Ponieważ oboje wspieracie się na bożym ramieniu ufam, że znajdziesz drogę do uzdrowienia waszego małżeństwa w miłosiernym Sercu Jezusa.

Dziś polecam Ci na noc tę modlitwę:

"Łagodny i dobry mój Aniele Stróżu,

Któremu Pan Zastępów powierzył wszystko,

Co przyjemne w życiu człowieka.

Kiedy odwiedzasz moje sny

Napełniasz je bogactwem i pięknem.

Zwracam się dziś do Ciebie.

Przynieś mi miłość, radość i harmonię.

Naucz mnie odczytywać potrzeby serca mojego małżonka,

Abym odnalazła w nim miłość prawdziwą i szczerą

I umiała rozpoznać prawdziwe uczucie,

Odróżniając je od chwilowej złości czy niechęci.

Pomóż mi pieknie przeżywać małżeństwo, w którym jestem,

Skoro połączył nas Bóg świętym sakramentem.

Przynieś mi proszę, odwzajemnione uczucie

Od wspaniałego człowieka, z którym razem

Chcemy szczęśliwie iść przez życie

I nawzajem dawać sobie najpiękniejsze doznania.

Niech nasze wspólne przebywanie ze sobą

Umacnia radość, miłość i wzajemne oddanie,

Niech związek nasz będzie dla nas

Oparciem, ukojeniem i inspiracją do życia.

Niech nasza wzajemna miłość

w chwilach trudnych zwycięża przeszkody.

Spraw Aniele Stróżu, Opiekunie uczuć,

Aby moja miłość wypełniła serce mojego małżonka,

A jego nigdy nie wygasła i nieustannie się umacniała.

Proszę trwaj , tej nocy,wraz z Aniołem Stróżem męża mego

Na nieustannej adoracji Serca Jezusowego.

Przynieście nam z Nieba szczęśliwy i spokojny sen,

I osłońcie nas swoimi skrzydłami.

Amen

W ten sposób połączysz się duchowo z mężem. To czasem lepiej działa niż rozmowa na jawie. Sprubój.
Wtedy łatwiej witać nowy dzień.

Na Twoim miejscu spróbowałabym namówić męża na rekolekcje małżeńskie, albo na wizytę w poradni małżeńskiej. Oczywiście jedno drugiego nie wyklucza. :-)
  
 
     
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-30, 09:56   

Agnieszko _ns1...dobrze, że jesteś ! Witam Cię !

Twój list bardzo mi się spodobał ! Krótki , treściwy , prosty i jasny . Dziękuję !

Widzisz....walcząc o małżeństwo coś uratowałaś, zyskałaś, wywalczyłaś....ale też coś straciłaś . To bilnas zysków i strat ...jak po każdej walce i każdym naszym działaniu, czyli norma.
A TY mam wrażenie...chcesz tylko zykać....a niczego tacić ?

A czy nie było tak w Twoich modlitwach, kiedy odkryłaś zdradę - Boże zostaw mi męża....oddaję za to wiele ...siebie ?? Czy coś podobnego......
Czy nie zagrałaś - coś za coś ?
Nie mówię, że to źle.....ale konsekwencje trzeba przyjąć.

Dwa - mam wrażenie, że TY całą swoją przemianę w tej trudnej i dramatycznej sytuacji , podporządkowałaś mężowi .....a to nie tak !!

Widzisz , czas kryzysu jest nam dany po coś !!
Po co Tobie ten czas się zdażył ??
PO TO , ŻEBYŚ TY MOGŁA SIĘ PRZEMIENIĆ !!!! Ale nie dla męża bezpośrednio....tylko dla samej siebie !!
Nasza przemiana w konsekwencji zmierza do jednego - DO SPOKOJU I CISZY W NASZYM SERCU !!

TY nie tak do końca miałaś dbać wtedy o męża....ale właśnie o siebie !! O swój rozwój !! Swoje pasje i zainteresowania i ich realizację , o swoje relacje z Bogiem, o ciszę i spokój w sercu o uniezależnienie się od drugiego człowieka i w końcu o tolerancję na drugiego człowieka i jego inność, niezależność .

Wiem , jak kobiety zagalopowują się z byciu matką i zoną ( zwłaszcza pewnie Ty, kiedy macie sporo dzieci, jak piszesz sama ). Pewnie poświęciłaś się dla domu, dzieci, męża.....ale w tym wszystkim sama siebie zagubiłaś, poświęciłaś, może zaniedbałaś ?

A to nie tak ma być !
Dzieci, rodzina , mąż.....a czas tylko dla Ciebie, na Twoje przyjemności ?? A kasa tylko dla Ciebie, na nowy ciuch, na fryzjera ? A czas na bycie tylko z mężem , bez dzieci ?

No i rutyna, codzienność, duży dom, sporo dzieci, ciągły ruch , gwar, rpblemy, kłopoty itp.....i nagle jakaś pani - pocieszycielka ! Starsza, młodsza...to nie ma znaczenia ! Ona jak rybak na brzegu, bierze wszystko....On - zobaczył inność !
I seks inny.....a to ciągnie, pociąga , interesuje !! Mimo tego, że było Wam dobrze...a może On w tym wieku , czasie potrzebował więcej, TY nie chciałaś, nie mogłaś itp.....ale czy to pretekst do zdrady ?
To okazanie swojej słabości i swojej niedoskonałości ! Każdy z nas popełnia błedy ! Ty sobie na zdradę nie pozwoliłaś...a mąż tak !!

Tak, On teraz cierpi , TY cierpisz ! Temat nie przerobiony , sztucznie zepchnięty...wyjdzie ponownie !
Moim zdaniem trzeba coś z tym zrobić !
POlecam ksiżąki - "Dzikie serca. Tajemnice męśkiej duszy " i tych samych autorów
" Urzekająca" - wpisz tytuł w google dostanie info, autorów , streszczenie itp.
Może wspólne rekolekcje małżeńskie !
Może rozmowa z zaprzyjaźnionym księdzem.

Moim zdaniem TY jesteś gotowa do zawalczenia o Was ponownie, więc rusz to i świadomie teraz działaj !!

I nie zmieniaj już swojej osobowości wbrew sobie ! Oddaj siebie Bogu, On Cię przemieni tak, że i TY będziesz zadowolona i wszyscy wokół Ciebie...bo On wie jak !
Ochraniaj męża modlitwą i błogosław Mu każdego dnia !
A my wesprzemy Cię modlitwą !! Pozdrawiam !! EL.
 
     
gogol
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-30, 11:06   

Kinga2Dzieki za modlitwę do Anioła Stróża,takiej nie znałam i z wielką chęcią skorzystam.


EL!
Piszesz tak ładnie - gdzie czas dla ciebie,nowy ciuch,fryzjer ,czas na bycie razem bez dzieci.Wiesz ,że to dla niektórych bardzo trudne,czasami niemożliwe.Widzisz może mnie skrytykujesz ale ja przez wiele lat nie mogłam sobie na to pozwolić,czas dla siebie to była fikcja.Starałam sie o ten czas dla siebie ale był on powodem wielu przykrych wymówek pod tytułem ,że chce mi sie być panną a nie mężatką,to bolało.Ja wiedziałam ,że mam prawo sie rozwijać ,byc czasem sam na sam ze sobą ale inni tego nie rozumieli.Wiesz EL i tak naprawde jest jeszcze do dzis,mąż wielu sytuacji nie rozumie,wychowany był w innym domu ,gdzie żona i matka była tylko służąca męża bez praw dla siebie a teściowa to akceptowała,może było jej z tym dobrze.Ja ciągle czegoś chciałam ,pragnełam a to spacerów z mężem, a to pójścia na zabawę a to spotkań ze znajomymi i było to odbierane ciągle jako zło,cóz Elu z tym zrobić ?
 
     
Agnieszka_ns1
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-30, 12:11   

Kingo 2
Dziękuję za ciepłe słowa i piękną modlitwę. Wiem, że to jedyna słuszna droga w tej chwili. Próbowałam wielu, wchodziłam na nie i musiałam wracać- zawsze musiałam wracać.
Proponowałam mężowi rekolekcje małżeńskie- niestety jeszcze do nich nie dojrzał, do poradni jeżdżę sama- na tę propozycję odpowiedział wybuchem złości, że chcę powierzać swoje problemy psychologom(nazwał ich niewybrednie). Za radą pani psycholog nie proponowałam mu wizyt prowadzących do naprawy naszego małżeństwa tylko prosiałam by mnie wsparł w zmaganiach z moim zagubieniem. Niestety bez skutku.
Masz rację- spokój to jedyne co może dać nam czas na wygojenie sie ran... Przez ostatni rok rany te bardzo bolały i faktycznie ciągle je rozdrapywałam, wracałam ale jak tu nie robic tego jak wszystko dookola przypomina tamte fakty, wszystko kojaży się z jednym, wszystko jest konsekwencją tamtej sytuacji? To bardzo trudne.
Teraz trwam, staram sie wspierac go modlitwą i zająć jak najlepiej swoimi sprawami.

Droga EL

Nie zaniedbałam siebie, no może tylko wielel at temu przez jakiś czas gdy miałam małe dzieci( karmienie, ciągłe pranie i sprtzątanie) chodziłam po domu troche gorzej ubrabna i troche zaniedbana. Do pracy byłam wystrojona po domu nie... Ale to juz przeszłość. Dbam o swój rozwój... pracuję, rozwijam pasję (mój mąż bardzo mnie w tym wspierał i robi to do dzisiaj), pomimo piatki dzieci mam zgrabną figurę i mlodo wygladam- nie jestem roztytą matroną. Dlatego też takim szokiem było dla mnie postępowanie mojego męża... Ubierałam się tak jak on lubił, czesałam tak jak mu sie podobało, nie farbowałam włosów bo tego nie lubił itd. Pewnie to był błąd. Teraz zamawiam ładna bieliznę na noc z myslą o nim, teraz chodzę do fryzjera nie wspominając mu o tym, spotykam sie z przyjaciółkami (które są powodem jego nieadowolenia ale to odrębny temat). Teraz... nie wiem czy nie za późno. Ciężko żyć jakby ta druga połówka nie istniała...
Dziękuję za modlitwę, wierzę w moc jej działania. Staram sie żyć w łasce choć nie do końca potrafię rozeznać co było grzechem a co nie. Wierzę w Boże milosierdzie i w to, że Bóg wie co robi i nie czyni nic co mogło by mnie zniszczyć. Skoro dał nam sakrament to da nam siły do przezwyciężenia trudnosci. Staram się tego trzymać. Nic innego mi nie zostało.
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-30, 12:26   

gogol,
Witaj,
od kiedy rozmawiam z Aniołem Stróżem mojego męża, a także zapraszam Anioła do swoich prywatnych modlitw za ślubnego oraz "zobowiązałam" do towarzyszenia mi podczas eucharystii, zauważyłam zmiany w mężu i jego podejściu do mnie. Stał się łagodniejszy i agresja gdzieś odeszła. Czasem szuka pretekstu do rozmowy. Nie jest idealnie ( komunikacja nadal szwankuje), ale zmiany widać.
Polecam Ci taką terapię duchem wobec współmałżonka , potrzeba na to czasu, ale zmiany na lepsze są trwałe. Zaobserwujesz, że niektóre zmiany będą dla niego niezrozumiałe, ale miłe. To widać kiedy człowiek odchodzi od swoich utartych schematów zachowań.
Niech Bóg Cię błogosławi i zachowa. Niech obdarzy Wasz związek darami Ducha Świętego i urokiem ludzkiej miłości. :-D
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-30, 12:34   

Agnieszka_ns1,
Witaj,
dla poprawy efektów terapii i własnego wyciszenia, polecam ci msze świete z modlitwą o uzdrowienie i uwolnienie lub/i spotkania grup modlitewnych Odnowy w Duchu Świętym. Na pewno szybciej odczujesz moc uzdrowieńczej modlitwy wybaczenia jeśli skorzystasz z takiej formy rozmowy z Bogiem. Taka komunikacja z Niebem jest bardzo pomocna gdy jest się w z jakimś problemem po ludzku samemu.
Polecam Ci także cudowny medalik i 100% zawierzenie Niepokalanej swoich smuteczków. Pamiętaj, Matka to zawsze matka, ale jest też kobietą i była mężatką!
 
     
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-30, 13:09   

Dziewczyny, we wszystkim potrzebna jest równowaga ...i w byciu z mężem i w byciu bez męża( ze sobą, z koleżankami i w kościele ).
Najpierw jesteś żoną, matką.....ale też zawsze jesteśmy kobietami i sobą samą.
Kochaj bliźniego jak siebie samego ! Kochaj siebie, dbaj , zabiegaj, pielęgnuj....ale i o tę drugą osobę tak samo i tyle samo....bez przegięć w którąkolwiek ze stron !

Bardzo późno zrozumiałam, że przecież nie jestem służącą i nie muszę być na każde zawołanie...ba i najważniejsze , wcale nie muszę wyprzedzać żadać, próśb czy myśli męża !
Późno zrozumiałam, że mam prawo kupić sobie nowy ciuch, bo sama sobie na niego zarabiam i na fryzjera i nie muszę wcale wszystkiego oddawać na dom. I późno zrozumiałam, że żona ma być ozdobą swojego męża i że to mąż ma dbać o żonę.......ech....
Mnie było bardzo trudno to ogarnąć....dlatego tak piszę z uporem maniaka o tym fryzjerze !! Teraz już pozwlam sobie na fryzjera i nie mam już z tego powodu wyrzutów sumienia !

Teraz jestem dobrą żoną, gotuję, piorę, rozmawiam, wychodzę z męzem, dbam o męża....ale tez umiem zadbać o siebie i swoje wygody, swoije chcenia i nawet potrafię powiedzieć NIE i umiem to powiedzieć spokojnie i potrafię być konsekwentna !!

Ale Agnieszko, TERAZ TO WSZYSTKO ROBIĘ JUŻ DLA SIEBIE !! I wiesz , kupuję sobie ładną bieliznę - DLA SIEBIE !! I farbuję swoje włosy - bo tak lubię, bo tak mi się chce !! Mój mąż woli wysokie obcasy....owszem mam , na wyjątkowe okazje .....ale ja wolę płaskie buty !!
Owszem dla męża zrobię kotlety na obiad .....ale dla siebie pójdę z koleżankami na wino, albo pojadę z Sychar na rekolekcje !!
Daję po równo i sobie i mężowi, nie poświęcam się już !
I wiesz Agnieszko, kiedy jestem taka zbyt dobra dla męża, to widzę, że Jego to z czasem drażni.....wtedy robię coś tylko dla siebie, odsuwam się, zeby Go nie męczyć....i zajmuję się sobą i dla siebie....czytam sobie, robię na drutach, idę do koleżanki, daję wolność i przestrzeń i mężowi i sobie ! Rozumiem, że On chce inaczej niż ja....toleruję to i się zgadzam.
Może i Ty zaszalej i zrób coś tylko dla siebie !! Pozdro !! EL.
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-30, 13:23   

EL.,
Hej,
całkowicie zgadzam się z Tobą w temacie uczynków miłości dla siebie.
Jeśli się n ie kocha siebie nie kocha się nikogo, nawet komunikacja z Bogiem kuleje.
Sama po sobie wiem, że choć chciałam inaczej, Maryja najpierw zaprowadziła mnie Jezusa, a On pokazał mi ...
..siebie. Moje potrzeby zmian i naprawy, moją drogę do zbawienia. Wszystko zgodnie z powiedzeniem: " Lekarzu ulecz się sam ". Dopiero, gdy to zaakceptowałam, dają mi nastepne dary.
Każda droga do naprawy siebie i otoczenia prowadzi przez nas i nasze potrzeby zmian patrzenia, odczuwania,zachowania,myslenia itd...
Jeśli sobie uświadamiamy własne, potrafimy dostrzegać potrzeby innych i łatwiej zachować zdrowy rozsądek wobec bliźnich.
Kochaj bliźniego (męża, dzieci, otoczenie) swego jak siebie samego! :->

http://www.youtube.com/watch_popup?v=i-zoWVzvfWo
 
     
gogol
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-30, 14:25   

Kinga2!
wiem ,że modlitwa działa Anioł stróż mojego męża ,dzieki moim prosbom pozwolił nam na spotkania małżenskie.Nigdy nie modliłam sie do jego Anioła stróża teraz robie to codziennie i wierze ,że on pomoże.
Twojej formy jeszcze nie znałam dlatego dziękuje napewno będę korzystała bo tego sama potrzebuję.
Pozdrawiam.
 
     
Agnieszka_ns1
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-30, 17:22   

Modlitwa do Anioła Stróża mego męża... Klękam do modlitwy i czuje się bezradna, przytłoczona nadmiarem spraw o które chcę się modlić. Od czego zacząć? Co jest najistotniejsze? Bez czego nie da sie zacząć? W którymś z wątków tego forum znalazłam wypowiedź, ze modlitwa żony za męża lub odwrotnie ma potężną moc. Chcę zacząć. Jednocześnie nie wiem od czego zacząć... Powierzam wszystko Najświętszej Pnience licząc na to, że wyprosi co trzeba u Swego Syna jak na weselu w Kanie. To modlitwa bez konkretnych oczekiwań... Przez ten rok który mija niewiele byłam w stanie się modlić. Wpadłam w potężny dół. Był czas, że jedyne co wydobywało się z moich mysli to "Jezusie, Synu Dawida ulituj sie nade mną..." i tak w kółko prawie cały dzień, większą część nocy...
Wiem również, że muszę odnakeźć szacunek do siebie i poczucie bycia piękną, wartościową kobietą. Poczucie tak bardzo zachwiane przez mojego męża. Pamięć jest moim największym wrogiem. Potrzebuję uzdrowienia pamięci, potrzebuje dobrych rzeczy do wspomnień.
Fryzjer, nowy ciuch, coś dla siebie- to cieszy najbardziej jak jest zuważone przez tę drugą stronę. Wszak taki właśnie jest cel naszych starań o siebie- podobać się mężowi. Co zrobić jak tak nie jest?
Dobrze, że trafiłam na to forum bo widzę tu mnóstwo przypadków takich jak mój i widzę, że część zakończyła się bardzo pomyślnie. To daje nadzieję.
 
     
gogol
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-30, 17:33   

Agnieszko!
Wiesz ja przez długi czas zapomiałam co to dobra modlitwa ,kiedys szło mi to tak pięknie.
Powiem Ci ,kiedy poczuła sie taka bezradna,kiedy czułam ,że zbliżam sie do psychicznego dna,powiedziałam Boże rób co chcesz ,jeżeli chcesz abyśmy byli razem,to zmieniaj serce tego twojego józefa ja nie daje rady,odpadam z gry twoja wola ,Twoje działanie,uwieiłam sie Panu Bogu na ramieniu w tej swojej bezradności.
Pozwolił nam pojechac na te SPOTKANIA MAŁŻEŃSKIE czyli dał mi znak ,że nie jestem sama.
Nie musisz modlić sie na siłę ,jeżeli wszystko miesz Ci sie razem,powiedz to Bogu jestem twoja ,kieruj moim życiem bo sama nie potrafię.
Wytrwałości,nie załamuj sie.Nie jesteś sama.
 
     
marzena0711
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-30, 17:47   

Agnieszka_ns1 napisał/a:
Dobrze, że trafiłam na to forum bo widzę tu mnóstwo przypadków takich jak mój i widzę, że część zakończyła się bardzo pomyślnie. To daje nadzieję.
_________________


Szkoda ze ja nie trafiłam tu wcześniej.Może nie była bym po rozwodzie.
 
     
midziulka
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-30, 18:36   

kinga
ja tez zmówiłam ta modlitwę do anioła :) jest jak balsam.

[ Dodano: 2009-12-30, 18:42 ]
agnieszko,kingo,marzeno, gool,el
nasi aniołowie sąprzy nas i dlatego pomódlmy się właśnie dziś wieczorem do naszych aniołów do aniołów naszych mężów. A jutro :) będzie lepiej :)
 
     
marzena0711
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-30, 19:02   

Na 100 % będe się modliła


http://anleda.pl/anleda/oanilach2/oddanie.htm
Ostatnio zmieniony przez marzena0711 2009-12-30, 19:14, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9