Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  12 kroków12 kroków  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Bóg dzisiaj mówi do mnie
Autor Wiadomość
tereska
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-22, 08:31   

Dziś święto Jezusa Króla.

W centrum mojego serca jest tron, na nim siedzi ktoś kto mną rządzi. Może to być mój mąż lub żona, mogą to być dzieci , ja sama lub moja praca, a może rzeczy materialne, może to być też Jezus. Jaki król takie i jego rządy. Jeżeli na tym tronie znajduje się Jezus, to Jego królowanie przynosi w moim życiu:
"miłość, radość, pokój , cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność , opanowanie."
/Gal.5,22-23/

Kto siedzi na tronie mojego serca, jakie są owoce jego rządów?

[ Dodano: 2009-11-23, 08:01 ]
Czytania z poniedziałku
Dn 1,1-6.8-20
Łk 21,1-4

Dziś Bóg ponownie wzywa do zaufania Mu.
Zarówno czterej młodzieńcy zdali się całkowicie na Boga, nie jedząc zakazanych potraw, jak i wdowa, która powierzyła się Bogu, oddając mu całe swe utrzymanie. W obu przypadkach były to dla nich jakieś skrajne sytuacje, w których ryzykowali życie i w nich postawili na Boga całe swoje 100% zaufania. Młodzieńcom opłaciło się taka postawa, Bóg obdarzył ich wieloma łaskami. O wdowie nie wiemy nic więcej, nie wiemy, czy Bóg rzeczywiście się nią zaopiekował. Gdy myślimy o młodzieńcach , którym opłaciło się liczenie na Pana Boga, to wydaje się nam ,że zaufanie jest rodzajem kontraktu, ja będę Ci wierzył, a Ty mi to wynagrodzisz, a gdy czytamy o ubogiej wdowie to wydaje się nam, że Jezus chce podkreślić inny wymiar zaufania. Zaufania jako wyrazu miłości do Boga i wtedy nie jest ważne, czy za to coś dostaniemy od Niego. Gdy mówimy o miłości chrześcijańskiej do bliźnich, to ma ona podobny charakter, nie pyta, czy za naszą miłość np. do męża dostaniemy jego wzajemność, ważne jest to, czy to my kochamy. W ten sposób nasza miłość, jest wolna , ofiarna, pełna pokoju, jednocząca z miłością Jezusa, który jest jej pierwszym nauczycielem.

Antyfona z dzisiejszej liturgii:

Pan Bóg ogłasza pokój ludowi i świętym swoim, którzy zwracają się ku Niemu swoim sercem.


[ Dodano: 2009-11-23, 16:40 ]
Coś nie daje mi spokoju to powtórne /drugi raz w tym miesiącu/ pytanie Boga o zaufanie. Dlaczego jest takie ważne, że pyta o to drugi raz?
Przypomina mi się scena z raju. Diabeł zasugerował Ewie, że Bóg nie jest godzien zaufania,

/Rdz.3,4-5/,
Wtedy rzekł wąż do niewiasty: "Na pewno nie umrzecie!".Ale wie Bóg, że gdy spożyjecie owoc z tego drzewa, otworzą sie wam oczy i tak jak Bóg będziecie znali dobro i zło."

a Ewa mu uwierzyła, że tak jest. Bogu nie można ufać, relacja z Nim nie może być pełna zaufania, musisz sama przejąć kontrolę nad swoim życiem, nie możesz przeżywać go jako relacji pełnej ufności, ale jako samodzielną egzystencję, tak jak to robi Bóg. Jezus gdy do nas przychodzi, mówi przede wszystkim, że istnienie Boga opiera się na relacji miłości 3 osób: Ojca, Syna i Ducha św., a więc istota Jego istnienia opiera się na relacji pełnej zaufania. Dlatego Jezus drugi raz w tym miesiącu pytając mnie o zaufanie do Boga, pyta czy przeżywam swoje życie jako relację z Nim, na wzór relacji Trójcy św. czy żyję fałszywą wizją istnienia Boga, którą podsunął Ewie diabeł w raju.

Maryjo, któraś zawierzyła całkowicie Bogu, pomóż mi żyć z Bogiem w relacji pełnej zaufania.
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-23, 16:57   

Błogosławiony jesteś, Panie, Boże naszych ojców,
pełen chwały i wywyższony na wieki.
Błogosławione niech będzie Twoje imię,
pełne chwały i świętości.

Panie idziesz ze mną po wszystkich drogach . Wielbię twe imię .
o ile lżej w życiu z Tobą Panie.

"....wygląd ich był lepszy i zdrowszy niż innych młodzieńców,
którzy spożywali potrawy królewskie. Strażnik zabierał więc ich potrawy i
wino do picia, a podawał im jarzyny. Dał zaś Bóg tym czterem młodzieńcom
wiedzę i umiejętność wszelkiego pisma oraz mądrość.

od dzisiaj ze względów zdrowotnych jestem na diecie warzywnej - oj jakie zaskoczenie gdy przeczytałam dzisiejsze czytanie. :lol:
 
     
tereska
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-23, 20:03   

Uwaga !!!
Pilna sprawa!!!
Trójmiasto potrzebuje modlitwy w intencji powstania Ogniska Sycharowskiego. Mirakulum proponuje piękną modlitwę - Nowennę do św. Józefa, zaglądnijcie na dział Trójmiasto



Jeszcze coś na temat dzisiejszych czytań.

To co powiedział diabeł do Ewy, niosło taki komunikat: Bóg cię zdradził, zachowuje się podwójnie, nie jest z Tobą szczery. Zdrada jest uderzeniem w fundament naszego życia, jako życia w relacji. Atakuje nasze otwarcie i powierzenie się drugiej osobie. Tylko, że taki komunikat wysłał nie Bóg, tylko diabeł. Atak był celny i najboleśniejszy z możliwych i niszczący naszą relację z Bogiem, a tym samym podstawy naszego istnienia, jako istnienia w relacji. Coś strasznego....
I jak teraz Bóg ma przekonać człowieka, że został oszukany?
I że, Bóg go nigdy nie zdradził?
Wysłał swojego Syna, by był jednym z nas, zdradzonych i pokazał jakie jest prawdziwe serce Boga i jak mamy w to uwierzyć.
Że, to niemożliwe, by zdradził, bo tak bardzo mnie kocha , że gotów jest umrzeć dla mnie i za mnie. Że jest godzien zaufania i powierzenia się Mu całkowicie.

Dlatego Jezus dziś pokazuje mi dziś czyn wdowy, jako przykład zawierzenia Bogu, które przekracza kłamstwo diabła.

Jezus przekonuje nas o miłości Boga swoim cierpieniem.

http://www.youtube.com/watch?v=rwM2rZsF-fs


Pięknie na tą miłość odpowiedział Karol de Foucauld

Ojcze
oddaję się Tobie.
Uczyń ze mną, co zechcesz.
Dziękuję Ci za wszystko,
cokolwiek ze mną uczynisz.
jestem gotów na wszystko
przyjmuję wszystko.

Niech Twoja wola spełnia się we mnie
i we wszystkich Twoich stworzeniach,
nie pragnę niczego innego, mój Boże.
Składam moją duszę w Twoje ręce.
oddaję Ci ją, Boże
z całą miłością mego serca.

Kocham Cię
i to jest potrzebą mojej miłości,
żeby się dawać,
oddawać się w Twoje ręce bez ograniczeń,
z nieskończoną ufnością,
bo Ty jesteś moim Ojcem.

Karol de Foucauld (1858 - 1916)

— człowiek o niesamowitej historii. Jako oficer francuskiej kawalerii zostaje bohaterem wojny algierskiej. Niewierzący odkrywa duchowość pustyni, podróżując w przebraniu wędrownej kupca żydowskiego po górach Atlasu i Saharze w Maroku. Porzuca wszystko u progu kariery badacza-odkrywcy, nagrodzony medalami Francuskiego Towarzystwa Geograficznego. Nawraca się w Paryżu po spowiedzi u znanego spowiednika i kaznodziei, ks.Huvelin. Wstępuje do jednego z najsurowszych klasztorów Trapistów w Syrii. Po siedmiu latach występuje z zakonu i spędza cztery lata w Ziemi Świętej jako służący w domu sióstr zakonnych. Wyświęcony na kapłana diecezjalnego udaje się na tereny dzisiejszej Algierii jako pustelnik, gdzie spędza ostatnie szesnaście lat życia wśród Berberów i Tuaregów. Modli się, celebruje Eucharystię, adoruje Najświętszy Sakrament, pomaga ubogim. Tworzy pierwsze i jak dotąd najlepsze słowniki i gramatyki języka tuareskiego. Stając w obronie miejscowej ludności przeciwko Arabom ginie w wybudowanej przez siebie twierdzy. Na bazie napisanych przez niego reguł zakonnych powstaje do dziś mnóstwo zgromadzeń zakonnych. Wielu ludzi świeckich na całym świecie żyje jego duchowością.
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-24, 07:03   

"....Człowieka można wprowadzić w burzenie jego świątyni ducha, jeśli ulegnie on trwodze, przerażeniu, a tym samym niedowierzaniu w moc działającego Boga. Tam gdzie trwoga, tam dochodzi do upadku nadziei. Człowiek zwraca się ku temu, co go trwoży, zastrasza, burzy spokój ducha. W takich chwilach potrzeba rzeczywistość ogarniać rozumem, któremu Pan udziela światła. Poddawanie się emocjom sprowadza na człowieka skłonność do patrzenia na rzeczywistość przez pryzmat strachu. To, co straszne, jest nieuchronne. Przez to wszystko każdy żyjący przejść musi. Lecz nie powinno nas trwożyć przede wszystkim to, co dzieje się w świecie, sprowadzając niepokój wynikający z zagrożenia życia. Tym, co powinno nas trwożyć, to nieufność wobec Boga.

Kataklizmy, nasze rodzinne czy osobiste dramaty budzą trwogę. W takich doświadczeniach wołanie do Pana jest tym, co pozwoli nie ulec zatrwożeniu. Trwoga będzie, jej nie unikniemy. Niebezpieczeństwem jest zapomnienie o ty, że Pan to przewidział. To, co się dzieje, jest za Jego wiedzą. Największą wartością jest zbawienie człowieka. Taką drogą idziemy, której nie rozumiemy. Jedno jest pewne: "nie zawiodą się ci, którzy ufają Panu". I w zaufaniu jest nasza siła na chwile, w których Pan nie będzie dawał nam odczucie swojej obecności. ..." - z Przemiany

Panie uległam strachowi - Tyś mnie wybawił - chwała Ci na wieki .
 
     
tereska
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-24, 09:46   

Łk 21,5-11

Strzeżcie się, żeby was nie zwiedziono. Wielu bowiem przyjdzie pod moim imieniem i będą mówić: «Ja jestem» oraz: «nadszedł czas»."

Niedługo Adwent i zaczynają się czytania zapowiadające ostateczne przyjście Jezusa na Ziemię.
W Starym Testamencie było wiele zapowiedzi pierwszego przyjścia Jezusa, Jego narodzenia się w Betlejem.
Jak je traktowano?
Przede wszystkim z tęsknotą, chciano by przyszedł Zbawiciel, jednak te oczekiwania nie do końca zgadzały się z tym, co zapowiadano w księgach prorockich. Dziś Jezus przestrzega nas, byśmy nie ulegali wpływowi świata w oczekiwaniu na Jego powtórne przyjście. Izraelici z czasów Jezusa ulegli uwarunkowaniom historycznym, a my dziś jakim podlegamy wpływom. Czym dla nas jest kolejne przyjście Jezusa ?
 
     
kangoo
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-24, 18:51   

dla mnie to moj poczatek,odradzam sie na nowo...powstaje bo upadlam...bede zyc z Nim i dorastac...kochac i wielbic...bede zyc z Panem...i czekac az przyjdzie
 
     
agnicha
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-24, 20:09   

kangoo napisał/a:
dla mnie to moj poczatek,odradzam sie na nowo...powstaje bo upadlam...bede zyc z Nim i dorastac...kochac i wielbic...bede zyc z Panem...i czekac az przyjdzie


AMEN
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-25, 08:54   

(Łk 21,12-19)
"......Będzie to dla was
sposobność do składania świadectwa. Postanówcie sobie w sercu nie obmyślać
naprzód swej obrony. Ja bowiem dam wam wymowę i mądrość, której żaden z
waszych prześladowców nie będzie się mógł oprzeć ani się sprzeciwić...."

nie trzeba się bać i martwić , że nie znajdziemy słów gdy prowadzimy rozmowy w ważnych sprawach , gdy przed nami trudne rozmowy z współmałżonkiem , dziećmi , przełożonymi , w sądzie itp - oddawać Panu tę gonitwę myśli i przypuszczeń - co powiedzieć , co oni powiedzą itp. - prosić tylko Ducha św o pomoc - a słowa prawdy i pokoju same przyjdą do nas . Pan da nam wymowę i mądrość. Przetestowane
Pamiętasz Robiko jak w drodze powrotnej z Rychwałdu przez godzinę głowiłyśmy się , jak to wszystko opowiesz mężowi - Az w końcu - olśnienie - poprosiłyśmy wspólnie Duch św o pomoc , o odpowiednie słowa - ach jaki spokój spłynął na nas - Jakie to proste - tak często to my sami utrudniamy działanie woli Bożej.
wtedy po takiej rozmowie niczego nie żałujemy - że coś za dużo , lub za mało powiedzieliśmy , - czujemy że to był najlepsze co mogliśmy powiedzieć .
 
     
Jarosław
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-25, 09:55   

Cytat:
Przez swoją wytrwałość ocalicie wasze życie.


Niejeden raz stajemy stłamszeni i rozbici, a w sercach rozsiada się rozpacz. Wówczas musimy przypomnieć sobie to zdanie i prosić Pana o siły dla tej wytrwałości w dążeniu ku dobru i prawdzie.
Choć nie będzie lekko mamy się przygotować i stawać po stronie miłości choćby nawet nasi rodzice dorosłym już ludziom mówili dziecko daj sobie spokój, zadręczysz się to nie możemy się poddawać. Z Bożą pomocą będzie łatwiej choć nie lekko...
 
     
kangoo
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-25, 11:03   

Zgadzam sie z Miralulum i Jarkiem
w takich chwilach,powinnismy prosic o pomoc Boza...niech Duch przemawia przez nas...mnie tez czeka trudna rozmowa z mezem i wiem ze zostane zraniona,ale ufam Panu...On mnie nie zostawi...
z Boza pomoca wszystko jest latwiejsze
 
     
tereska
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-25, 18:56   

Dn 5,1-6.13-14.16-17.23-28; Dn 3,64-70; Ap 2,10c; Łk 21,12-19;

Pan Bóg ostatnio odmienia ufność prze różne przypadki.
Dotychczas była ufność:
- w problemach związanych z utrzymaniem się /uboga wdowa/,
- z jedzeniem /post Daniela i jego towarzyszy/,
- a teraz związana jest z mówieniem.
Dzisiaj zarówno pierwsze czytanie jak i Ewangelia mówią o tym, że to Bóg przemawia, my zaś jesteśmy Jego narzędziem / napis na ścianie , który przetłumaczył Daniel i męczennicy, przez których usta mówi duch Boży/.

W braku ufności Bogu, na pierwszy plan wysuwa się nasza aktywność, w postawie ufności, nasze działanie schodzi na drugi plan. Pozwalamy się wyprzedzić Bożej inicjatywie.

Skąd wynikają takie różnice? Wydaje mi się, że to zależy od serca:

„Postanówcie sobie w sercu nie obmyślać naprzód swej obrony.”

Gdy myślimy, że jesteśmy sami z naszym problemem, to uważamy,że powinniśmy sami też sobie z nim poradzić i serce nam się zamyka, wtedy zaczynamy obmyślać i walczymy głową. Wówczas nasza modlitwa może tak brzmieć:

„Panie ja tu walczę, a Ty mi ,proszę, w tym pomóż.”

Natomiast gdy mamy świadomość, że nasz kłopot, jest przedmiotem troski, kogoś komu bardzo na nas zależy i jest potężniejszy od nas w rozwiązywaniu problemów. To wtedy zrozumiałe się wydaje,że oczekujemy od Niego inicjatywy i poprowadzenia. Wtedy nasze serce jest otwarte na głos Boży i walczymy sercem , a nie głową.
Wtedy nasza modlitwa może np. tak brzmieć:

„Jezu, dziękuję Ci, że walczysz o to dobro, pomóż mi być Twoim narzędziem. Duchu św. prowadź, daj słyszeć Twój głos i być Ci posłusznym.”

Taka współpraca jest dobrodziejstwem, gdyż zdejmuje z nas ciężar odpowiedzialności za wynik walki oraz chroni przed nadmiernym lękiem i ocala nasze serce.

[ Dodano: 2009-11-25, 20:57 ]
Bardzo się cieszę, że więcej nas rozważa Słowo Boże i dzieli się tym co Bóg przez nie mówi. Zachęcam wszystkich niezdecydowanych. Dziś w Ewangelii czytamy o otwieraniu się na Bożą łaskę. Czasem trzeba tylko zacząć, a wtedy światło samo przyjdzie, Wystarczy trochę myśleć o swoim życiu w kontekście tego co Bóg mówi w czytaniach, a otrzyma się łaskę zrozumienia. Jezus naprawdę, bardzo chętnie udziela swej łaski, czeka tylko na nasz pierwszy krok.
 
     
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-26, 09:27   

teresko, dzisiaj jeszcze więcej ufności...LEW i Daniel ;-)

(Dn 6,12-28)
"Uradował się z tego król i rozkazał wydobyć Daniela z
jaskini lwów; nie znaleziono na nim żadnej rany, bo zaufał swemu Bogu."

(...)Król Dariusz napisał do wszystkich narodów, ludów i języków, zamieszkałych po całej ziemi: Wasz pokój niech będzie wielki! Wydaję niniejszym dekret, by na całym obszarze
mojego królestwa odczuwano lęk i drżenie przed Bogiem Daniela. Bo On jest
Bogiem żyjącym i trwa na wieki. On ratuje i uwalnia, dokonuje znaków i
cudów na niebie i na ziemi. On uratował Daniela z mocy lwów."

Panie nasz, daj nam taką ufność jak miał Daniel.
Dzis moje strachy wydają się nieistiotne.
 
     
tereska
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-26, 17:58   

Cieszę się Danusiu, że napisałaś :-)
Zapraszam dalsze osoby do pisania.

Dzisiejsze czytania:
Dn 6,12-28
Dn 3,71-72a i 73a.74-75a i 76a
Łk 21,20-28


Danusiu, z pewnością dziś jest dużo o ufności Bogu w sytuacji zagrożenia naszego życia, ale o tym później.

Tymczasem, bardzo mi się podoba historia przyjaźni między królem Baltazarem, a Danielem.
Nie wszystkim ona pasowała. Zazdrośnicy śledzili Daniela, by znaleźć pretekst do oskarżenia go. W końcu im się udało. Zauważyli, że Daniel modli się do swego Boga, i to aż trzy razy dziennie. Było to przekroczenie zakazu królewskiego, za które groziła śmierć.
Teraz byli pewni zwycięstwa, niestety nie udało im się i sami ze swoimi rodzinami zginęli.
Lecz nie ich historia jest ciekawa, tylko historia przyjaźni króla, która nie należała do łatwych i przyjemnych, bo, jak pamiętamy z wczorajszych czytań, Daniel mówił mu w imieniu Boga niezbyt miłe rzeczy.
A mimo to przyjaźnił się z nim. Świadczy to o tym, że ta przyjaźń nie bała się prawdy i uznawała Boga za tego, który tą prawdę ukazuje.

Przypomina mi się tu mój ulubiony Paweł Florenski, który uważał, że aby można było przeżywać miłość naprawdę, bez abstrakcyjności, trzeba dzielić ją przynajmniej z jedną osobą, w relacji która nieustannie zmusza do rezygnacji z siebie samego, a jednocześnie daje odczuć błogosławieństwo z tego wyrzekania się.

Mam głębokie przekonanie, że taka przyjaźń jest drogą do Boga. W przypadku króla Baltazara tak się stało.

Czego wam wszystkim i sobie życzę :-)

Jeżeli chodzi o zaufanie Bogu w niebezpieczeństwie zagrożenia życia, to przypominają mi się inne słowa Jezusa:

Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, lecz duszy zabić nie mogą.
/Mt. 10,28/

Kiedy mój lęk o duszę będzie większy niż o ciało?
Pewnie wtedy, gdy Jezus będzie ważniejszy niż ja sama.

[ Dodano: 2009-11-27, 19:18 ]

Czytania z piątku

Dn 7,2-14
Dn 3,77-78a i 79a.80a i 81a i 82
Łk 21,29-33

W dzisiejszych czytaniach wieczność panowania Jezusa spotyka się ze skończonością świata.

Dziś moja 4- letnia córa pytała mnie: dlaczego zwierzątka się starzeją, dlaczego ludzie i drzewa się starzeją, dlaczego wszystko co żyje się starzeje? Wtedy uświadomiłam sobie, że w świat wpisana jest przemijalność, tak bardzo czasem odczuwalna, szczególnie w listopadzie. Z kolei mój 10 – letni, pytał mnie dziś: czy mogą się kiedyś skończyć wynalazki? Powiedziałam mu, że twórczość i miłość jest nieskończona.
Dobrze, że właśnie teraz jesienią Kościół kieruje naszą uwagę na to, co jest nieprzemijalne, na Chrystusa i Jego królestwo.
Jezus w wieczerniku tłumaczył uczniom, że pożyteczne jest Jego odejście w postaci widzialnej, bo dzięki temu przyjdzie do nich niewidzialny Duch św.

Może pożyteczna jest przemijalność naszego świata materialnego, aż do jego ostatecznego końca, po to, żeby uwidoczniło się niewidzialne do tej pory królestwo Jezusa wraz jego powrotem w widzialnej postaci, które połączy w jedno to, co widzialne z tym, co niewidzialne, to co przemijalne /nasze ciało i świat materii/ z tym, co nieprzemijalne /nasza dusza i świat duchowy/.
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-27, 21:14   

"...W obliczu końca usiłujemy zrozumieć, co zatrzymuje nas w tym życiu, na tej Ziemi. Odkrycie jest porażające.

Tym, co nas trzyma nie jest miłość, ale gniew, który się nie zakończył, żal, który nie został przebaczony.

Kiedy jest miłość, prawdziwa miłość emanująca ze mnie lub na mnie, jestem otwarty na umieranie. Gdy jest w nas wielkie pragnienie przebaczenia i otrzymania przebaczenia, pragnienie uwolnienia się od wszystkich ocen i opinii, dążenie do uwolnienia się od ciężaru osądów, czujemy, że słabnie w nas życie.

Blisko jest pokój, pocieszenie serca, jakiego On udziela. Zło, jakie wyniszczało nas wewnętrznie, odchodzi posłuszne mocy Słowa, które nosimy w sercu i rozważamy.

Jezus jest z pojednaniu, przebaczeniu, zgodzie, radości, otwartości i szczerości. Jego przychodzenie jest nieustanne, codzienne.

Liczy się ten dzień, ta chwila – czy ją przeżywam z Panem, z myślą o Nim, rozeznając pragnienia Jego SERCA.

Przychodzi czas wejścia w świat słowa Bożego, które prowadzi, pociesza, budzi nadzieję, udziela odwagi i męstwa, umożliwia rozeznawanie, co jest dobre, a co złe, zachęca do walki duchowej.

Przyjęcie Królestwa Bożego jest czytaniem, rozważaniem i zachowywaniem w sercu (odczuwaniem w sercu, oddychaniem w sercu, patrzeniem przez serce, radowaniem się w sercu) słowa Pana. ...." ( z Przemiany)

Królestwo Boże przychodzie przez serca ludzi . :lol:
 
     
tereska
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-28, 08:17   

Dzisiejsze czytania

Dn 7,15-27 /Pierwsze czytanie/
Dn 3,83-84a i 85a.86a i 87a i 56 /Psalm/
Łk 21,34-36 /Ewangelia/

W dzisiejszych czytaniach słyszymy o walce jak toczy się na Ziemi. Dlatego nie jest obojętne w jakim stanie będą nasze serce. Bo ta wojna nie toczy się tylko wokół nas , ale i w nas. Gdyby posłużyć się tutaj dalej porównaniem wojennym, to wygrywają wojnę, nie tylko Ci co mają dobre wojsko, ale przede wszystkim Ci co maja dobre zaplecze. Naszym zapleczem i siłą jest modlitwa, która jednoczy nasze serce z sercem Jezusa.

Bez tego nie wygramy wojny, a nasze serca będą

"ociężałe wskutek obżarstwa, pijaństwa i trosk doczesnych",

...a dzień przyjścia Jezusa przyjdzie na nas znienacka jak potrzask."

Może dobrym postanowieniem na czas rozpoczynającego się jutro Adwentu będzie decyzja codziennej modlitwy.

Niech wspomaga nas w tym Maryja, przez którą spodobało się Bogu dać nam Jezusa, i nadal chce przekazywać przez Nią swoje łaski dla nas.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 8