Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  12 kroków12 kroków  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Potrzebuje rozmowy-wsparcia i modlitwy
Autor Wiadomość
landis85
[Usunięty]

Wysłany: 2009-06-27, 08:46   Potrzebuje rozmowy-wsparcia i modlitwy

Witam wszystkich serdecznie!

mam 24 lata, moj maz 26 jestesmy 3 lata po slubie, wczesniej ponad 4 lata
chodzenia, mamy 2 zaplanowanych dzieci
jak wiele par mielismy swoje wzloty i upadki
jednak teraz stoimi przed widmem rozwodu :( z czego bardzo ubolewam
pod koniec stycznia moj maz w sieci poznal kolezanke-tak na poczatku ja
traktowal, dziewczyna miala 21 lat i pol roczne dziecko
moj maz sie w niej zakochal, co zauwazylam prawie od razu, jednak on do samego
konca sie wypieral, to ona na poczatku kwietnia napisala mi ze moj maz sie w
niej zakochal, przeslala mi wszystkie jego sms-y w ktorych wyznawal jej
milosc, pisal ze kocha ja, mnie juz od dawna nie kocha :( ze lacza ze mna go
tylko dzieci, jezdzil do niej, prosil o spotkania, kupowal prezenty miedzy
innymi bizuterie
ona tego nie chciala przyjac, nie odwzajemniala jego milosci poniewaz kochala
ojca swojego dziecka ktorego obecnie nie bylo w kraju
moj maz po rozmowie stwierdzil ze nie kocha mnie od urodzenia naszej corki
(czyli w sierpniu bedzie rok), nie wierzy juz w Boga, ze nie jest o mnie
zazdrosny, nie musze mowic co czulam, zwlaszcza ze to przypadlo na okres kiedy
z corka lezalam w szpitalu a ja dowiedzialam ze ze on jezdzi do niej :(
nie moglam uwierzyc w to ze tak dlugo mnie nie kocha, wyznawal mi milosc,
calowal, tulil itp
po tym wszystkim prosil o 2 szanse a ja bardzo szybko mu ja dalam...
nadal funkcjonowalismy jako rodzina, z tym ze przestal mi mowic juz kocham
cie, zrobil sie zimny
czulam ze nie jest juz taki sam , ale byly miedzy nami i dobre dni, z rozmowa,
z przytulaniem itp - jak przed tym wszystkim
3 dni temu dowiedzialam sie ze znowu kogos poznal...
mezatka z dzieckiem tez b mloda (20 lat) ta nie kocha swojego meza, wyznala
milosc mojemu
moj maz twierdzi ze jej nie kocha, ale rozmawiali codzinnie do 2 w nocy, ale od 2 dni nie rozmawia , nie wiem ktos urwal ten kontak
znow powialo chlodem miedzy nami
to bardzo odbija sie na mnie i na dzieciach
po czwartkowej rozmowie uslyszalam, ze on chce poszukac prawdziwej milosci, ze
mi jej nigdy nie da, ze nie moze mnie tak trzymac, zasluguje na cos wiecej,
plakal, przepraszal za te stracone dla mnie lata, ale on nic nie poradzi na to
ze mnie nie kocha, ze moglabym go zdradzic a on nie wzruszylby rekoma :(
to tak bardzo boli :(
to nie jest ten sam czlowiek, wczesniej byl kochajacy, to on bardziej zabiegal
o mnie, widzialam ze mnie kocha, czulam to sercem, byl bardzo spokojny, bardzo
wrazliwy, naprawde bardzo
kiedy ja mialam chwile zwatpienia, chcialam odejsc, to pocieszal mnie ze
jeszcze 30 lat razem spedzimy, mielismy jechac na zagraniczna wycieczke,nie
mam odchodzic
teraz mam wrazenie ze czasami nie ma serca, odwrocil sie od rodzicow,od
znajomych ktorzy mowila mu zeby sie opamietal
nie wiem co dalej mam zrobic?
walczyc? ale jak?
czy powiedziec droga wolna, jak ci tego tak brakuje to powiedz dzieciom ze nas
zostawiasz, moj syn ma dopiero 3 lata, on bardzo teskni za tata, ktory ma
swoja firme i bardzo dlugo pracuje, czesto chce zadzwonic do niego powiedziec
ze go kocha i przeslac mu buziaczki, ja nie moge na to patrzec, jest mi tak
smutno i zle, nie chce rozwodu, kocham meza, bylabym sklonna pojsc na terapie,
chodzilam sama, wiem ze jestem zbyt ulegla i mam za niska samoocene, maz nie
chcial isc
na kazda forme pomocy slysze nie, albo dobrze za tydzien i tak mija miesiac...
nie chce rozwodu, bardzo go kocham mojego meza, chcialabym uslyszec od niego
ze sie pogubil, ale ze juz wrocil :)

wiem ze moj udzial w tym wszystkim tez sie, nie wierzylam dostatecznie w meza, czasami glosno myslalam nad sprawami finansowymi , ale odkad zalozyl swoja firme staram sie go chwalic, podtrzymywac , wspierac, chce zeby maz znowu odkryl we mnie ta sama delikatna, czula ale i stanowcza dziewczyne

po przeczytaniu fragmentow polecanej tu ksiazki wiem juz ze powinnam otworzyc mu klatke , poki co dojrzewam do tej decyzji, nie wiem jak mam sie do tego zabrac, co powiedziec?
czekac az maz sam znowu pozna kogos? i wtedy to wykorzystac?
przesyla mi "bledne sygnaly"
raz mowi ze bedzie rozwod bo on tego b chce, za chwile mowi ze pojedziemy na zagraniczna wycieczke (tak planowalismy w tym roku)
staram sie byc silna,jednak ciagle upadam :(
bede wdzieczna za rozmowe
 
     
Sislay
[Usunięty]

Wysłany: 2009-06-27, 09:52   

Zacznę od tego, mam 24 lata, moja żona, jesteśmy od 7 lat i od 3 jesteśmy małżeństwem, mielibyśmy 2 dzieci, jedno w tym roku ok.6 grudnia kończyłoby 4 latka, a drugie, około 5 stycznia 2 latka, niestety nie udało się nam donieść ciąży. Teraz moja historia i jak sobie z nią poradziliśmy.
Po stracie 2 dziecka, kompletnie się załamaliśmy wspieraliśmy się jak tylko dało rade. W pewnej chwili to wszystko mnie przerosło, doszło jeszcze wiele różnych spraw. Moja kochana żona mnie wspierała, pomagała, choć widziałem że brakuje jej tchu nie, potrafiłem podołać temu wszystkiemu. Pogubiłem się, zakręciłem, straciłem orientacje co dalej. Jestem planistą, więc dla mnie brak perspektyw, planów to jak armagedon. Co prawda nie szukałem pocieszania w innych ramionach, ale bardzo się oddaliłem, zamknąłem się w sobie przestałem mówić o swoich uczuciach, a moje kocham cie, straciło na wartości, bo nie płynęło z serca. Wiele o tym wszystkim rozmawialiśmy, ja pragnąłem być tym samym ciepłym i kochającym chłopakiem co kiedyś, bardzo tego chciałem ale nie potrafiłem się zmienić, czułem chłód w sercu, miałem wrażenie że już jej nie kocham, ale zawsze gdy patrzyła na mnie wiedziałem że tak nie jest, że ona jest tą jedyną. Bardzo mnie wspierała, chciała być wreszcie szczęśliwa jak kiedyś. Któregoś dnia, gdy wiele spraw się na gromadziło, coś we mnie pękło, nie wytrzymałem, wtuliłem się w nią i rozpłakałem(wiem to nie męskie, ale uważam że szczere), powiedziałem jej o tym wszystkim co czuje, co mnie gryzie, o tym że gdzieś zabłądziłem, ona też się rozpłakała, porozmawialiśmy przez dłuższa chwilę i tak zasnęliśmy, następnego dnia, wszystko zaczęliśmy od nowa, ja poczułem w sercu na stałe to miłe ciepełko. Ona z dnia na dzień czuje że wraca jej mały prywatny raj...

Twój mąż ucieka od Ciebie, nie radzi sobie z czymś, może z rolą ojca, może z rolą męża, coś go przerasta, ale nie chce się przyznać, musisz z niego to wydobyć, co go tak przeraża, może czuje się odstawiony na bok z powodu dzieci, może mu czegoś brakuje, a nie ma odwagi o tym otwarcie mówić, stąd te ucieczki do coraz to nowych miłości, on nie chce Cie opuszczać, ale czuje że tak ucieknie od jakiegoś problemu. Musicie go znaleźć, wtedy się uda wam się uratować małżeństwo. A otwarta klatka, choć tego ni czytałem, to zły pomysł, otwórz wszystkie klatki w zoo i zobaczysz czy każde zwierzę będzie szczęśliwe. Ludzie potrzebują krat by czuć się bezpiecznymi, te kraty daje rodzina, zasady, rozsądek, sumienie, bez nich, bylibyśmy nieszczęśliwi. Porozmawiaj z mężem o tym co go gryzie, co go przerosło, wysłuchaj go ze zrozumieniem. Jeżeli jednak nie będzie chciał mówić, będzie się wykręcał, lub powie że to już koniec, to nie ma co się zmuszać do małżeństwa, wtedy "otwórz klatkę"
 
     
miriam
[Usunięty]

Wysłany: 2009-06-27, 11:00   

Sislay napisał/a:
i rozpłakałem(wiem to nie męskie, ale uważam że szczere)

A czy pamiętasz kiedy św. Piotr zapłakał...? Kiedy się nawrócił, jak stanął w prawdzie o sobie, bo otworzył się na Boże Miłosierdzie, którego rzeczywiście doświadczył.

Świadomość własnych słabości, ograniczeń i niedoskonałosci nie ma nic wspólnego z tzw. "niemęskością". Wręcz przeciwnie... autorytet (męskość) buduje ten, kto potrafi przyznawać się do własnych ludzkich słabości, a nie ten kto udaje twardziela.
Tak, szczerość jest tu najważniejsza.
Sislay napisał/a:
Jeżeli jednak nie będzie chciał mówić, będzie się wykręcał, lub powie że to już koniec, to nie ma co się zmuszać do małżeństwa, wtedy "otwórz klatkę"

Nie kazdy potrafi i jest gotów stanąć w prawdzie i przyjąć Boże Miłosierdzie.
Wytrwałość jest kluczem do sukcesu.
Pan Jezus powiedział, ze tylko ten , kto wytrwa do końca będzie zbawiony.
Kto tak, jak Piotr na kolanach powie „Panie, ty wszystko wiesz… Ty wiesz, że Cię kocham”.
Nie ślubowaliśmy pod przymusem, ani pod warunkami, ani dopóki będzie miło i przyjemnie. Nie na tym polega prawdziwa miłość.
Każde małżenstwo przechodzi próby i trudne chwile, a sposobów ich rozwiązania jest bardzo wiele. Choćby po ludzku nie było ich widać. Jednak nie powinno się zniechęcać juz na samym wstępie, ani działać pod wpływem emocji.


Serdecznie pozdrawiam i życzę wiele Bożego błogosławieństwa.
Miriam.
 
     
Sislay
[Usunięty]

Wysłany: 2009-06-27, 17:12   

Niestety człowiek bywa głupi, i czasem trzeba kazać mu coś zrobić, nawet w miłości, bo jeżeli da mu się wolną rękę, to zrobi to co mu emocje nakazują, a wtedy będzie działał wbrew sobie, skrzywdzi siebie i innych za jednym zarazem, a takie przetrzymanie go, da mu czas na ochłonięcie i podjęcie rozważnej decyzji.

Co do nie męskości, sobie zażartowałem, uważam że to co płynie z serca jest dobre i nie powinniśmy się tego wstydzić.

Przede wszystkim w każdym małżeństwie potrzeba czasem chwili wyciszenia, wytchnienia, spojrzenia na całą sprawę trzeźwym okiem...
 
     
landis85
[Usunięty]

Wysłany: 2009-06-28, 11:27   

witam serdecznie!
to jestem w kropce, bo myslalam ze tak powinnam zrobic, otworzyc drzwi klatki mezowi

musze napisac ze zauwazylam mala poprawe, nie chce zapeszac :)
po pierwsze
maz nie przesiaduje juz nocami po czatach i nie rozmawia z kolezankami
po drugie
nadal jest z nami, nie wyprowadzil sie, nie mowi juz o rozwodzie
po trzecie
zarzucil mi ze zle go zrozumialam, ze wcale nie jest tak ze np nie lubi spedzac ze mna czasu , widac ze ma jakies plany na przyszlosc zwiazane z nasza rodzina w komplecie

a ja?
ja wczoraj nagadalam mu na temat sepracja, wyjasnilam jak to bedzie wygladac z mojej strony, zeby nie mylal ze to oco on mi narzuci to tak bedzie
spotkalam sie z kolezanka ktora jest juz po rozwodzie i dobrze wie ile mozna dostac na siebie alimentow, ile na dzieci i jak to przebiega
troche sie zmarszczyl ;)
teraz wogole o tym nie wspomina, nie jest sielankowo, rozmawiamy o roznych rzeczach
zartujemy czasami, maz przytula sie w lozku, jednak jest nadal bez wspolzycia
nie wiem czy pisalam raz maz mi powiedzial ze ze mna to zwykly sex a on chce namietnej milosci w lozku, ze chce szukac tej milosci gdzie indziej itp powiedzialam mu ze zle trafil, ze agencja towarzyska jest nieco dalej, a ja nie upadlam jeszcze tak nisko zeby oddawac sie bez milosci i robic jako zaspokajacz
pozniej probowal jeszcze cos odlowac itp, ale zostalo jak zostalo

ale nie jest tak jak powinno, tzn namietnie :(
jest mi bardzo przykto, bo bardzo tego pragne, chcialabym sie do niego przytulic, calowac, trzymac za reke, ale hamuje sie
za to skupiam sie na sobie, wieczor? ide do sasiadki na piwko
zapisalam sie na prawo jazdy, od wtorku zaczynam fitness, a od pazdziernika studia
maz niby sie cieszy, ale widze ze im blizej jestem celu jestem tym bardziej mina mu rzednie , przyzwyczajony do tego ze ja nie mam nic, on tu rzadzi bo ma wszystko traci powoli stery

nadal modle sie do sw Moniki za nawrocenie meza, oraz o swiatelko w naszym malzenstwie

pozdrawiam serdecznie!
 
     
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2009-06-28, 14:50   

witaj na forum ludzi poszukujących ;), zmieniających siebie

Duzo na temat postepowania w zdradzie pisze El polecam bardzo jej teksty

piszesz
Cytat:
on chce namietnej milosci w lozku, ze chce szukac tej milosci gdzie indziej itp powiedzialam mu ze zle trafil, ze agencja towarzyska jest nieco dalej, a ja nie upadlam jeszcze tak nisko zeby oddawac sie bez milosci i robic jako zaspokajacz


wyobrazam sobie jak bardzo musialo to cie zabolec i wkurzyc
ale..jakby tak oddzielic emocje i skupic sie na sensie?
czezgo tak naprawde brakuje mezowi, moze odrobiny szalenstwa, nie przewidywalnosci...

moze warto pogadac czy nie da sie w waszym malzenstwie wykrzesac tego? czego Ty potrzebuesz, czego maz potrzebuje
moze znajdziecie jakis zbiór wspólny?

Super, ze teraz zajmujesz sie sobą...nabierzesz pewnosci siebie :), odpoczniesz
pisalas
Cytat:
nie chce rozwodu, kocham meza, bylabym sklonna pojsc na terapie,
chodzilam sama, wiem ze jestem zbyt ulegla i mam za niska samoocene, maz nie
chcial isc


jestem wielka zwolenniczka terapii, moj maz tez nie chce chodzic, chodze sama
bardzo polecam :)
Z Panem Bogiem
 
     
landis85
[Usunięty]

Wysłany: 2009-06-28, 18:07   

Danka trafilas w sedno
maz dzis wlasnie przyznal sie ze brakuje mu troche szalenstwa
mimo ze ja mam duza ochote na rozne zmiany nawet w lozku to po tym wszystkim nie chce zeby on to odebral ze jestem tak zdesperowana iz postanowilam spelnic kazda jego zachcianke
nie wiem jak to rozegrac, postanowilam poczekac i dac mezowi sie troche postarac o mnie
ale poki co nie widze zadnych checi z jego strony
tzn on chcialby, ale ja do tego potrzebuje czegos wiecej niz jego jedno przytulenie w nadziei ze cos dostanie :-/
pomysle o tym
dziekuje :)

[ Dodano: 2009-07-02, 10:05 ]
witam!
u nas niestety znowu pod gorke
maz znowu zaczal rozmawiac na gg z kolezankami...
kiedy powiedzialam ze to jeszcze bede tolerowac ale spotkan za moimi plecami juz nie to powiedzial mi ze on i tak bedzie sie spotykal, ze nasze dzieci i tak beda mialy dwa domu u niego zawsze beda mialy swoj pokoj itp
ze on nie widzi najmniejszej szansy dla nas, ze nie chce walczyc, nic zmieniac
Danka on niestety nie chce rozmawiac , wczoraj chcialam zaciagnac go do wspolnej kapieli, nie chcial
pozniej ubralam ladna bielizne ale tez nie przyszedl, bo ciagle siedzial na gg :(
takie zebranie o milosc, o uczucie, przytulnie chyba nie ma sensu juz :(
wczoraj napisalam mu list, taki cos a'la z ksiazki Daglasa, o otwarciu klatki, maz plakal
ale w sumie nic nie wyniklo z tego, powiedzial ze nie odejdzie, ale starac on sie nie chce, zmieniac nie chce...
jest mu wygodnie, bo ma obiad, wyprane, dziecmi sie zajme, ma tu swoj internet
a tak jakby sie wyporwadzil musialby placic kredyt za dom w ktorym ja mieszkam, za swoja wynajmowana kawalerke, on nie umie NIC ugotowac, obowiazki domowe, typu pranie, ugotowanie to jest dla niego istna czarna magia

prosze podpowiedzcie mi jak postepowac
mi po glowie chodza dwa warianty
1) spakowac meza i mu podziekowac i :
-liczyc ze opamieta sie w samotnosci, spadna mu klapki i zobaczy raz a dobrze co moze stracic
-poszuka sobie nowej panny, powie ze odetchnal i to bedzie nasze rozstanie
2) udawac ze mnie nie interesuje i tolerowac jego rozmowy, zachecac go do spacerow, rozmow, to dla mnie troche jak zebranie o milosc, zainteresowanie, zmienic troche podejsc, mimo wszystko byc usmiechnieta i udawac ze nie robi na mnie to ze woli gadac z kolezankami, rozbudowac nasze zycie seksualne, chociaz na dzien dzisiejszy nie widze najmniejszej checi ze strony meza, no ale moze to ja powinnam zaczac
kiedy siedzi na gg przyjsc w czyms sexi i zachecic go zeby to ze mna spedzil wieczor a nie z kolezanka na gg?
nie wiem, mam metlik w glowie
prosze pomozcie mi :(
 
     
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2009-07-07, 20:04   

landis, przykro mi ze tak sie dzieje

nikt nie ma z nas gotowej recepty
co do bliskosci fizycznej to delikatna sprawa i jesli mąż zdecydowanie Cie unika to nie ma sensu wystawiac sie na odrzucenie, narzucac sie mu, mezczyzni lubia zdobywac

jesli nie chce byc z Toba to nie gotowalabym mu, nie prala itp...sorry
Spokojnie, bez zlosci ale konsekwentnie
nie chcesz byc z nami, nie jestes wierny emocjonalnie, szukasz znajmomosci...
poczytaj prosze forum...watki o konsekwencji w milosci, watek robiki itp

terapia, spowiedniek, ksiadz zajmujacy sie malzenstwami
kombinuj, szukaj

sciskam i pamietam w modlitwie
 
     
landis85
[Usunięty]

Wysłany: 2009-07-10, 09:56   

dziekuje
tak bardzo pomaga mi to forum :)
lubie tu zagladac i czytac
szkoda ze coraz wiecej przybywa osob z podobnymi problemami

chcialam napisac napisac ze u nas troche lepiej , maz jest czuly, poswieca mi swoj wolny czas, poki co czuje sie szczesliwa, mam nadzieje ze tak zostanie
zauwazylam nawet ze ostatnio ponownie zalozyl obraczke :) i krzyzyk (a pisalam wczesniej ze mowil iz przestal wierzyc w Boga) moze sw Monika mi pomogla :)
codzinnie staram modlic sie i odmawiac litanie do niej za mojego meza i nasze malzenstwo
 
     
aneta79
[Usunięty]

Wysłany: 2009-07-10, 13:31   

Polecam Ci modlitwę http://jezuufamtobie-tysi...blogspot.com/Mi ona pomaga jak nic na świecie choć czasem jest trudno!Ja też pomodlę się dzisiaj za Twojego męża i nie trać nadziei:)
 
     
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2009-07-10, 17:46   

landis cieszę się z Tobą

nie przestawaj w poszukiwaniach pomocy dla Was dla siebie
Cytat:
maz znowu zaczal rozmawiac na gg z kolezankami...
kiedy powiedzialam ze to jeszcze bede tolerowac


ja bym juz takich wirytualnych flirtow nie akceptowała

Z Panem Bogiem
 
     
landis85
[Usunięty]

Wysłany: 2009-09-18, 14:07   

witajcie ponownie!!!! czesto zagladam i czytam co u Was sie dzieje

dzis weszlam zeby napisac ze u nas w miare dobrze, maz mowi ze kocha nas, niby sie opamietal, ale...
no wlasnie, moze Wy mi znowu pomozecie, dacie jakas wskazowke, dobra rade jak zwykle? :) wiem ze na Was zawsze moge liczyc

1) najwazniejszy problem, maz po tym wszystkim nie wrocil do Boga (tzn mowi ze jest wierzacy ale nie praktykujacy...) i jest mi z tego powodu bardzo przykro
wczesniej przed naszym kryzysem, innymi kobietami czesto chodzil do kosciola, modlil sie itp
a teraz koscil moglby dla niego nie istniec, modlic tez sie nie zamierza :( :roll:
nie wiem jak mam z tym postepowac, maz w przyszlym roku zostanie chrzestnym, nie wiem jak to sobie wyobraza bo do spowiedzi wogole nie chodzi i powiedzial ze nie ma zamiaru...
czy w niedziele powinnam ubrac dzieci i rozkazac mu isc z nami, czy wogole nie reagowac na jego "nie chce mi sie" i "wole odpoczac" i czekac w nieskonczonosc az sam bedzie gotowy zeby isc
a moze powinnam zostawic mu dzieci (3,5 i rok) i sama isc? :roll:

2)maz nadal korzysta z czatow i gg w celu poznania nowych dziewczyn, zlikwidowal drugi swoj tajemny telefon, ale nadal nocami przesiaduje na czatach, moje prosby choc razem cos obejrzymy, wyjdziemy nie skutkuja
mowi ze tak tylko bajeruje-dokladnie tak to nazywa
ale ja wiem ze z czata prosta linia do gg, pozniej telefon i spotkania
bardzo zle sie z tym czuje i nie wiem jak postepowac
on dobrze wie ze tego nie toleruje, mowi ze moge robic to samo i kolko sie zamyka...

3)nasza biezaca sprawa
maz caly tydzien po pracy i malej pomocy mi przy dzieciach szedl jezdzic samochodem z kolegami, jak wracal kolo polnocy to szedl standardowo na czata...
teraz wymysli sobie ze weekend spedzi bez nas bo jedzie na zlot samochodowy z kolegami, a w nst tygodniu ma 4 dniowe szkolenie
powiedzialam ze absotlutnie nie zgadzam sie na to, ze nie jestem nianka i kucharka w jednym a moim glownym marzeniem nie jest napewno siedzenie wiecznie sama w domu
nie chce tez go ograniczac, ale nie moge godzic sie na wieczne siedzenie w domu sama :(
to sa glowne nasze problemy, poza tym wszystko jest ok

bede wdzieczna za kazda wskazowke
 
     
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2009-09-18, 15:22   

landis piszesz
Cytat:
on dobrze wie ze tego nie toleruje, mowi ze moge robic to samo


nie tolerujesz ale jednak tolerujesz...maz dalej to robi, to jak?
Co z tym mozesz zrobic?

Pozdrawiam
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2009-09-18, 17:08   

landis85,
Witaj,
rozumiem ,że Twój post jest reakcją na bezsilność, którą odczuwasz. Ponownie zauważasz niepokojące objawy w zachowaniu męża i nie wiesz co zrobić.
Odniosłam wrażenie, jakbyś nie do końca była przekonana o dobrej woli męża w sprawie odbudowania małżeństwa. Widzisz odpowiedzieć Ci to bardzo trudne, bo Ty męża znasz najlepiej, ale Jego zachowanie można odczytać dwojako.
Albo wykazuje nadal jakieś symptomy "choroby", albo nie radzi sobie z sytuacją i ucieka w erzatze.

W 1)
landis85 napisał/a:
najwazniejszy problem, maz po tym wszystkim nie wrocil do Boga (tzn mowi ze jest wierzacy ale nie praktykujacy...) i jest mi z tego powodu bardzo przykro


Gdybyś porozmawiała z kapłanem to powie Ci, że wiara bez uczynków jest martwa, a skoro nie chce chodzić w niedzielę na spotkanie z Bogiem, to masz prawo być zaniepokojona.
Zdanie: wierzę , ale nie praktykuję, to zwykła manipulacja. Nie wiem nawet, czy osoby posługujące się nim same do końca zdaja sobie z tego sprawę.
Zdarza się, że osoby wrażliwe, w sytuacji głębokiego zranienia duchowego ( długotrwałaego grzechu śmiertelnego), nie radzą sobie ze znieczuleniem sumienia i gubią relację osobową do Stwórcy. Takim osobom trudno samym odnowić intymną więź z Bogiem w sakramencie pokuty i pojednania. Dlatego Ty jako małżonka masz prawo i obowiązek modlić się o Jego uzdrowienie duchowe.

Jest takie przyrzeczenie dotyczące zbawienia wypowiedziane przez św. Pawła i Sylasa.
cyt.:"(30) A wyprowadziwszy ich na zewnątrz rzekł: Panowie, co mam czynić, aby się zbawić? (31) Uwierz w Pana Jezusa - odpowiedzieli mu - a zbawisz siebie i swój dom. (32) Opowiedzieli więc naukę Pana jemu i wszystkim jego domownikom. "

(Dzieje Apost. 16:30-32, Biblia Tysiąclecia)

Wynika z niego, że wierząc w Pana Jezusa doprowadzisz wszystkich swoich domowników do zbawienia, a więc nie możesz pozbawiać dzieci uczestnictwa w niedzielnej Mszy Św., tam jest głoszone Słowo Boże. A Twoje wysiłki pomogą mężowi odnaleźć drogę do Boga. Tak po ludzku, szykując się do Kościoła zachęcaj męża aby poszedł z Wami i nie zrażaj się odmową. Tak samo zapraszaj go do wieczornej wspólnej modlitwy, nie narzucaj się , ale też i nie kryj. Z czasem Jego nastawienie się zmieni. Tylko delikatnie.

W 2)
Posłuchaj tej audycji może znajdziesz w niej jakąś poradę, która Ci pomoże:

http://www.radiomaryja.pl/audycje.php?id=8590
( Tam są pewne spostrzeżenia, o których możesz porozmawiać z mężem. Powiedz mu spokojnie co Cię rani w Jego postępowaniu i że pewne zachowania mogą doprowadzić do nastepnego kryzysu jeśli straci nad nimi kontrolę. Ta audycja jest trudna, ale daje argumenty.)

W 3)

http://www.radiomaryja.pl/audycje.php?id=1470 ( na teraz)
http://www.radiomaryja.pl/audycje.php?id=5959 ( na przyszłość)

Mam nadzieję, że jakoś to wszystko poukładasz sobie i podejmiesz dobre decyzje. Tylko rozważnie, bez zbędnych emocji.

Z Panem Bogiem
 
     
landis85
[Usunięty]

Wysłany: 2009-09-18, 18:15   

dziekuje bardzo za odpowiedz, wiedzialam ze na Was ZAWSZE moge liczyc i znajde tu prawdziwe wsparcie

Danka
Danka 9 napisał/a:
nie tolerujesz ale jednak tolerujesz...maz dalej to robi, to jak?
Co z tym mozesz zrobic?

no wlasnie co mam zrobic?
przeciez nie moge zamknac mu laptopa przed nosem, i wygonic do lozka :(
a czasami bardzo bym chciala...

wiecie u nas to jest tak falami, raz jest super dobrze, ze grzechem byloby jakbym powiedziala cos na meza, kazdy wieczor razem , popoludnie z dziecmi
a czasami przychodzi taki spadek-jak teraz i sypie sie na calej linii :(
nie wiem co powinnam zrobic, skoro jasno wyrazilam swoje zdanie, po tylu oszustwach i nowych milosci poznanych na czacie nie mam zaufania do niego i wiem do czego sluzy mu czat...
chce zeby odcial sie od tego i byl jak dawniej :cry:

kinga2kinga2 napisał/a:
rozumiem ,że Twój post jest reakcją na bezsilność, którą odczuwasz. Ponownie zauważasz niepokojące objawy w zachowaniu męża i nie wiesz co zrobić.


nic dodac, nic ujac

odnosnie modlitwy, meza nie ma wieczorami, teraz tradycyjnie tez go nie ma, napewno wroci jak juz dawno bede spac-bo tak jest od tygodnia

co do kosciola, dziekuje za te wazne informacje, moja mama np radzila mi zebym dzieci mu zostawiala, musze przyznac ze jak ide sama z 2 dzieci to prawie zawsze wychodze przed czasem .niestety mlodsza corka (rok) nie wytrzymuje calej mszy
ale moze z czasem jej sie odmieni, syn jest dosyc grzeczny

audycji napewno poslucham, jak dzieci pojda spac

kinga2kinga2 napisał/a:
Zdarza się, że osoby wrażliwe, w sytuacji głębokiego zranienia duchowego ( długotrwałaego grzechu śmiertelnego), nie radzą sobie ze znieczuleniem sumienia i gubią relację osobową do Stwórcy. Takim osobom trudno samym odnowić intymną więź z Bogiem w sakramencie pokuty i pojednania.


no wlasnie maz przed tym wszystkim byl BARDZO uczuciowy, bardziej ode mnie napewno! a teraz czasami jest zimny jak glaz, bez serca...
dzis np powiedzial mi ze on juz taki zly jest i bedzie i nigdy sie nie zmieni...

okropnie sie z tym czuje, bo czasami nie poznaje go :( raz jest super, jest mily, wrazliwy a za chwile jest okrutny, rodzine ma gdzies , najwazniejsze jego nocne jazdy, zloty samochodowe i czaty

pozdrawiam serdecznie!

a pomyslec ze chcialam juz stopke zmienic na szczesliwa mezatke :-(
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,06 sekundy. Zapytań do SQL: 9