Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  12 kroków12 kroków  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Jeden z powodow rozpadu malzenstw
Autor Wiadomość
Jarek70
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-21, 20:22   Jeden z powodow rozpadu malzenstw

Witajcie. Mam kryzys malzenski. I nie wiem jak to sie skonczy i jak go w ogole przezwyciezyc.
czy ktos z was mial problem ze wspolzyciem a w zasadzie jego brakiem o urodzeniu sie dziecka? tak jakby dla zony maz byl tylko do tego potrzebny, a tak poza tym to poco...
 
     
jagodowa
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-31, 22:32   

Jarku!

Doskonale Cie rozumiem.
Jesli wasze dziecko urodzilo sie niedawno to twoja zona pewnie nie czuje sie jeszcze wystarczajaco komfortowo fizycznie po poprodzie. Byc moze nie uporala sie jeszcze psychicznie z tym ze jest zarowno zona jak i mama.

Sama jestem mama 9 miesiecznej coreczki. Niestety nasze zycie intymne tez leglo w gruzach. Tyle, ze nasza sytuacja jest odwrotna. To moj maz unika obecnie seksu. Tlumaczy to ciaglym zmeczeniem. Wedlug mnie przyczyna jest zupelnie inna. Obecnie problemow namnozylo sie na tyle ze razem z coreczka wyprowadzilysmy sie. Traktuje to jednak jako sytacje przejsciowa i ne trace wiary ani milosci!

W kazdym badz razie rozumiem twoja zone. Kobieta w czasie ciazy przechodzi spora rewolucje hormonalna, potem porod i dziecko!
Przezyliscie to razem i pewnie dla ciebie swiat tez sie zmienil. Tyle ze dla niej teraz calym swiatem jest dziecko. I potrzebuje czasu aby uznac ze ogarnela juz nowa sytuacje i czuje sie w niej bezpiecznie.

Potrzeba kontaktu intymnego powroci, spokojnie.Musisz byc cierpliwy! Naciskami i zniechceceniem pogorszysz sprawe.

Zajmuj sie dzieckiem i opeikuj sie zona. Pomagaj jej najlepiej jak potrafisz i przyjmuj jej uwagi na ten temat z niemniejsza cierpliwoscia :-)

Pokaz jej ze moze na ciebie liczyc w kazdej sytacji. Teraz jestes dla niej nie tylko mezem ale rowniez ojcem waszego dziecka. To bardzo wazna rola i wez pod uwage ze zona bedzie cie oceniac bardzo surowo, oczywiscie wszystko dla dobra dziecka i waszej rodziny.

Nie zapomnij rowniez o tym zeby wciaz jej udowadniac ze dla ciebie jest nadal najwaspanialsza zona, wspaniala matka waszego dziecka i przede wszystkim piekna i madra kobieta ktora bardzo kochasz.
Okazuj jej to najczulej jak potrafisz. Ona teraz bardzo ciebie potrzebuje!!

Rodzicielstwo to szalenie trudna proba.
Trzeba nauczyc sie byc rodzicami nie zapomnijaac ze jest sie rowniez malzenstwem.

Zycze powodzenia, wiary, wytrwalosci i przede wszystkim duzo milosci!

pozdrawiam
J.
 
     
Jarek70
[Usunięty]

Wysłany: 2009-01-03, 22:27   

Niestety sytuacja jest inna moje dziecko ma juz 5 lat. Potrzeba seksu u mojej zony pojawila sie na krotko kiedy mialo 2 lata wlasnie w celu poczecia nastepnego, bo tak sobie zaplanowala...Straszyla mnie nawet tym ze pojdzie ze mna do ksiedza na rozmowe, kiedy nie przejawialem entuzjazmu. A wiec to nie jest tak, ze jestesmy mlodym malzenstwem tuz po narodzinach.
 
     
julietka
[Usunięty]

Wysłany: 2009-02-13, 21:10   

Jarku, życzę wytrwałości! :-) podobno wiele kobiet nie przejawia zainteresowania sexem po pierwszej ciąży. Nowa sytuacja je przytłacza. Potrzebują czasu. Ale fakt że trwa to tak długo jest dosyć dziwny. A jak było przed zajściem w ciążę? Bo może jest tak, że ona od zawsze miała mniejszy temperament ? Przyznam, ze dla mnie to jest trudne do zrozumienia. Mam 30 lat, prawie 11 letnie dziecko. A sex był jedynym tematem w którym z mężem dobraliśmy sie w 100 % . I nic tego nie zmieniło.I oby tak zostało ;-)
 
     
tadeusz55
[Usunięty]

Wysłany: 2009-03-10, 09:38   

Tak to juz jest -ze po urodzeniu dziecka pierwszego chwilowo mija zapotrzebowanie na sex-u kobiet-a my mezczyzni-potrzebujemy go nadal .U nas to było tylko chwilowe- potem było drugie dziecko za 5 lat bo tak my chcieli. We wszystkim idzie sie dogadac o ile ma sie rozumną żone lub meża ...
 
     
mamras
[Usunięty]

Wysłany: 2009-03-30, 12:04   

Witam z moim pierwszym postem na tym forum. Zdecydowałem się napisać w tym miejscu o podobnym problemie "oziębienia" relacji (tym samym więzi) cielesnych małżonków. Czytałem wiele postów na tym forum i w kilku przypadkach powodem problemów, a w wielu przewija się ten problem, który pośrednio staje się przyczyną kryzysu i rozstania. Uważam nasze około 10-lenie małżeństwo za szczęśliwe, może też dlatego, że razem staramy się o obecność w nim Boga, jednak mamy podobny problem do opisanego w tym temacie. Zanim zdecyduję się napisać o tym coś więcej podam link do bardzo podobnego przypadku: http://www.forum.szansasp...topic.php?t=421

I co Wy na to???
 
     
Jarek70
[Usunięty]

Wysłany: 2009-05-15, 21:02   

Witam po dłuższej przerwie. Przeczytałem kilkakrotnie tekst z linka który wyżej nadesłał Mamras. Jedyne co przychodzi mi sensownego do głowy to współżycie podjęte przed ślubem - strach przed ciążą?- mogły doprowadzić do takiego stanu. Ale z drugiej strony nie dziwie się ze gość po 25 latach powiedział dość. I szczerze mówiąc sam bym tak zrobił wcześniej. U mnie nic się nie zmieniło. I mam coraz mniejszą cierpliwość. W międzyczasie słuchałem konferencji która znalazłem w necie spotkania przedmałżeńskie gdzieś w Szczecinie. Zainteresowanym mogę dać namiary. Jeden ze słuchaczy właśnie zadał prowadzącej takie pytanie: co ma zrobić mężczyzna, który jest w takiej sytuacji jak ja. Pani doktor odpowiedziała tylko tyle, że kobiecie nie wolno tak postępować. Bo jakie wyjście ma facet: widzę trzy: rozwód i nowy związek, trwanie w tym toksycznym związku i znalezienie sobie tej trzeciej, modlitwa - o szybką śmierć mojej lub żony. Ja tez zazdroszczę tym, którzy nie maja z tym problemów. Najgorsze to to że czasem z bezsilności żałuje że byłem prawiczkiem do ślubu. Zastanawiam się ile będzie mnie kosztowało kłamstwo gdy mój syn będzie dorastał i trzeba będzie mu pokazać sens czystości przedmałżeńskiej. Aaaa.. dość tej goryczy na dzisiaj..
 
     
ak70
[Usunięty]

Wysłany: 2009-05-16, 07:33   

Jarku... to ja zapytam Cię tak: czy rozmawiałeś z żona o tym co czujesz? czy mówiłeś jej jak bardzo Ci źle? Tylko dokładnie tak jak napisałam!! Czy mówiłeś jej o SWOICH uczuciach i SWOICH emocjach - bez oskarżania jej... bez straszenia: "bo znajde sobie kogoś innego".. (nawiasem mówiąc przeraziło mnie to co napisałeś
Jarek70 napisał/a:
modlitwa - o szybką śmierć mojej lub żony
)

Nie żałuj, że byłeś prawiczkiem do ślubu - podziwiam to! (biorąc pod uwagę wiek, w którym założyłeś rodzinę). Naprawdę niewielu facetów na to stać. Dałeś żonie bardzo cenny dar w dniu ślubu: swoją czystość. Taki sam dar dostałam od swojego męża i byłam wtedy niesamowicie szczęśliwa, bo czułam sie wyróżniona. Inna sprawa, że nasze pokolenie do tych spraw podchodziło jednak inaczej niż obecne.

Co mam Ci poradzić w Twoim kłopocie... może tak: zastanów się czy po urodzeniu pierwszego dziecka nie zdarzyło się między Wami coś, co mogłoby żonę bardzo zranić. Jakaś Twoja reakcja, brak pomocy, jakieś gorzkie i może mocne, choć nie do końca sprawiedliwe słowa podczas kłótni... bo Ty mogłeś tego nie odczuć, ale żona tak i od tamtej pory to w niej siedzi. Straszenie księdzem to dziecinna reakcja.. a jak kwestia seksu przedstawiała sie w rodzinie żony? czy coś o tym wiesz? bo może warto sięgnąć do korzeni?

Przeanalizuj sytuację i popatrz za siebie... spróbuj wypisać fakty i daty... a potem przyjrzyj sie temu na spokojnie, może zauważysz jakieś reguły czy prawidłowości? Może żona ma ochote na seks kiedy między Wami jest dobrze, kiedy wspierasz ja w codziennym życiu? Albo nie ma ochoty, kiedy zrobisz coś co narusza jej poczucie bezpieczeństwa? Nie wiem... ale cierpliwość, spokój, a przede wszystkim KOMUNIKACJA od siebie, tłumaczenie swoich potrzeb.. powoli, krok po kroku... może wizyta u terapeuty rodzinnego?

Trzymaj się. Myśl pozytywnie. To, że jestes na forum katolickim świadczy o tym, że wartości Dekalogu nie są Ci obojętne. Módl się więc o klucz... o pomoc... o zrozumienie... i o miłość.
 
     
Małgosia
[Usunięty]

Wysłany: 2009-05-19, 14:39   

Jarku - Ty widzisz tylko trzy wyjścia,
a ja widzę czwarte, optymalne - praca nad związkiem, komunikacją, rozmowa, rekolekcje. Jestem pewna, że z tego da sie wyjść!
Łatwo nie będzie! :-)
Albo problemy tkwią w dzieciństwie Twojej zony i złych przekazach nt. seksu, albo przyczyna tkwi w waszym zwiążku.
Na moje wyczucie problem jest duzo poważniejszy i głębszy niz samo wspołzycie.

Czy Ty jesteś gotowy na poważną pracę nad związkiem, czy tylko chciałbyś, żeby zniknął problem, który Ciebie dotyka????

Najpierw - koniecznie lektura książek o "Seksie po chrześcijańsku" Wołochowiczów, książki Pulikowskiego czy najnowsza o. Ksawerego Knotza - tytuł byl podawany na naszym forum.
pzdr.
 
     
mamras
[Usunięty]

Wysłany: 2009-05-27, 08:42   

Jarek70 - jestem zainteresowany tą konferencją - prześlij.

ak70 i Małgosia - zgadzam się, że KOMUNIKACJA jest bardzo ważna - polecam Jarek70. Ale muszę powiedzieć, że próbuję komunikacji dość często, wprost - rozmowa, listy, w których pytam najczęściej o jej oczekiwania - bez odpowiedzi. Książki, które kupuję (m.in. o. Knotza) - ona przekartkowuje i w milczeniu kładzie na półkę. W sumie potrafimy rozmawiać nawet kilka godzin na różne ważne tematy, modlimy się wspólnie, ale jak sprawy schodzą na ten temat, nawet w duchu miłości, to albo dialog urywa się, albo wywołuje frustrację z jej strony.
 
     
ak70
[Usunięty]

Wysłany: 2009-05-29, 07:47   

Mamras... cos musiałeś kiedys jej zrobić, powiedzieć... co dla Ciebie nie miało znaczenia, a w niej utkwiło bardzo głęboko. Zastanów sie co to mogło być...

Poza tym z doświadczenia wiem, że komunikacja komunikacji nie równa... wydaje mi się, że jeśli mówisz o SWOICH odczuciach, emocjach, problemach, bez oskarżania, wypominania błędów i nie za długo to są szanse powodzenia.... a jeśli Twoja rozmowa polega na mówieniu żonie co robi nie tak i co ma zmienić - to mija sie z celem. Bo atak (choćby i uzasadniony) zawsze powoduje odwrotną reakcje od zamierzanej. Partner albo odpowiada atakiem, albo zamyka sie w sobie i nie przyjmuje tego co mówisz.

Komunikacja jest sztuką :-)
 
     
mamras
[Usunięty]

Wysłany: 2009-05-30, 10:08   

Może komunikacja jest sztuką, ale czy każdy jest na świecie artystą? Jeśli coś zrobiłem lub powiedziałem nie tak, to bardzo chciałbym się dowiedzieć co to takiego. Dlatego pytam, dociekam, etc. Nie oskarżam, nie ma we mnie żalu, a raczej chcę zrozumieć. Być może samo dociekanie jest odbierane jako atak, ale mam zamknąć buzię w tym temacie? Co lepsze dla naszej wspólnoty. Jestem przekonany, że rozmowa (w duchu miłości) również o sprawach trudnych.

ak70 - Twoje przypuszczenia są dość daleko idące. Życie jest dynamiczne i nawet jeśli zrobiłem coś nie tak (a przecież nie ma ludzi bez skazy i ja takim też nie jestem), to warto mi o tym powiedzieć, bo cenię sobie szczerość, o czym moja żona dobrze wie.

Myślę, że błędem współczesnego świata tzw. "rozwiniętego", jest to, że każdy ma tylko oczekiwania względem innych, każdy szuka tylko osoby nieskalanej. Nie znajdzie takiej, a przede wszystkim sam taką osobą nie jest. Ale być może to wynika też z tęsknoty do Boga, który jest nieskalany. Podobnie z tym artystą o którym piszesz ak70. Pewnie, że chciałbym nim być, pewnie, że dążę do tego, ale jeśli nie będę, to co?

Ogólnie napisałem kilka postów wyżej, że uważam nasze małżeństwo za szczęśliwe. A to że są takie czy inne problemy, większe czy mniejsze cierpienia, jest wpisane w istnienie człowieka i choć ciężko z tym bywa, trzeba się czasem pogodzić, ale lepiej czasami coś zrobić, żeby ich unikać, pozbywać się, bo może okazać się że przyjdą inne, gorsze i nawarstwienie jednych z drugimi może człowieka zniszczyć. Jednak ważna jest wiara, że Bóg nie zsyła ciężarów nie do udźwignięcia. Warto być cierpliwym i ufnym.

Pozdrawiam
 
     
ak70
[Usunięty]

Wysłany: 2009-07-07, 09:09   

mamras napisał/a:
ak70 - Twoje przypuszczenia są dość daleko idące. Życie jest dynamiczne i nawet jeśli zrobiłem coś nie tak (a przecież nie ma ludzi bez skazy i ja takim też nie jestem), to warto mi o tym powiedzieć, bo cenię sobie szczerość, o czym moja żona dobrze wie.

Ja nie twierdziłam, że zrobiłeś - to moje przypuszczenia (jak sam zauważyłeś :-) )
Po prostu szukałam odpowiedzi na fakt zamknięcia żony na temat sexu - tylko tyle. Pewnie troche po omacku i na bazie własnych doświadczeń, więc niekoniecznie trafiłam.
Dobrze, że żona może być szczera wobec Ciebie - pytanie tylko jaka jest Twoja reakcja na tą szczerość? A może żona nie chce Ci powiedzieć czegoś co - wg niej - mogłoby Cie zranić? to znowu moje przypuszczenia..
Mam nadzieję, że z Bożą pomocą uda Wam sie ten problem rozwiązać. Ech! Zazdroszczę małżeństwom, gdzie obecność Boga jest ważna i zwyczajna, gdzie ludzie potrafią ze sobą godzinami, szczerze, rozmawiać.
Pozdrawiam!!
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2009-09-05, 03:00   

mamras,
Witaj,
skoro codzienne rozmowy i modlitwa nie sprawiają Wam problemu, a tylko na jednym temacie coś się zacina to mam taką sugestię, abyś pomodlił się do Ducha Świętego o dar rozeznania dla tej konkretnej sprawy.
Z tego co napisałeś nasuwa mi sie taka mysl, że może problem jest duchowy i dlatego trudno go żonie wyartykułować.
Zdarzają się sytuacje, że sami nie do końca zdajemy sobie sprawę z przyczyny problemu, który nas dotyczy. Jedni wypieraja jakiś uraz z pamięci inni naprawdę nie uświadamiają sobie przyczyn.
Wtedy pozostaje nam wołanie o wsparcie do Ducha Świętego. On wie co się stało lub dzieje. Bez Jego pomocy tylko bardziej się poranicie.

Jeszcze jedno . W tym podanym przez Ciebie wątku przyczyna duchowa zapewne rozpoczyna się od współżycia przed ślubem i braku odzyskania czystości cielesnej. ( RCS)
Efekty końcowe w obu przypadkach mogą być podobne, ale przyczyny różne. Dlatego polecam modlitwę do Ducha Świętego.

Modlitwa o uzdrowienie relacji w rodzinie:
Duchu Święty, potrzebuję Twojej pomocy. Przyjdź do mnie i oświeć mnie. Proszę Cię o uzdrowienie naszego życia rodzinnego. Pomóż nam przebaczyć sobie wszystko, co nas zabolało. Zobacz nasze rany i ulecz je. Uwolnij nas od przykrych uczuć i niedobrych doświadczeń. Pomóż nam, Duchu Święty, otwierać się na siebie nawzajem. Naucz nas akceptować siebie takimi, jakimi jesteśmy. Przytul całą moją rodzinę do Bożego Serca. Przynieś nam wszystkim wewnętrzne ukojenie. Ogarnij nas swoją nieskończoną miłością. Prowadź nas drogą zgody, zrozumienia i przebaczenia. Amen.

źródło: Miłujcie się http://www.milujciesie.or...zdrowienie.html

Z Panem Bogiem
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 9