Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  12 kroków12 kroków  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Wywiad z o.prof.Posadzkim na temat wróżb,bioenergoterapi i p
Autor Wiadomość
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2009-05-19, 17:27   Wywiad z o.prof.Posadzkim na temat wróżb,bioenergoterapi i p

Wywiad z o. prof. ALEKSANDREM POSACKIM SJ, teologiem, filozofem, wykładowcą akademickim, publicystą, rekolekcjonistą, znawcą demonologii, historii mistyki, nowych ruchów religijnych (sekt), problematyki okultyzmu i ezoteryki
W jednym z wywiadów powiedział Ojciec, że demon, który obecnie działa w naszej kulturze, ma na imię tolerancja. Czy mógłby Ojciec powiedzieć, dlaczego?
Największym demonem jest chyba demon pychy, bo grzechy ducha są najgroźniejsze i one powodują pojawienie się czegoś takiego, jak tolerancja czy relatywizm. Skoro człowiek sam siebie czyni bogiem - a to jest także związane z bałwochwalstwem - to myśli, że może sam ustanawiać sobie prawa, decydować o tym, co jest dobrem, a co złem - stąd mamy relatywizm.
Jakie są inne wpływy złego ducha na kulturę?
Zły duch jest kłamcą. Zasięg kłamstwa na poziomie intelektualnym, kulturowym, nawet i teologicznym jest znacznie większy, niż się wydaje. Zły duch jest strategiem, jest księciem pewnego królestwa, a nie jakimś psem, który łapie za nogawki - to jest wielka strategia odwodzenia ludzi od Boga. Widać, jak to odwodzenie jest robione na wielką skalę, ile rzeczy się na to sprzymierza. Paweł VI zdefiniował demonologię jako część teologii, która analizuje wpływ szatana na inne jednostki, narody, kultury i myślę, że to trzeba nadal robić. Bo za dużo jest tego sprzeciwu wobec Boga Stwórcy, Boga Ojca. Nie można tego w żaden sposób naturalnie wytłumaczyć, że ludzie mając taki rozum, jaki mają, nie potrafią rozpoznać, że Bóg jest Ojcem. Nawet teologia mówi, że to jest możliwe, np. Sobór Watykański I. A dzisiaj ludzie się tak zachowują, są tak zdezorientowani, że nienawidzą tej idei, że Bóg jest naszym Ojcem, Stwórcą i Prawodawcą. To jest idea dzisiaj najbardziej zakazana. Ośmiesza się ją, prześladuje i nazywa ograniczeniem, fundamentalizmem, itp. Sam fakt, że się prześladuje tę ideę, że to nie jest takie oczywiste dla ludzi wykształconych czy zdrowych na umyśle - to nie jest normalna rzecz. Dzieje się to za sprawą upadłych sił. Nasza wiara jest najbardziej logiczna, teizm jest najbardziej logiczny, a jednak chrześcijaństwo jest najbardziej prześladowaną w tej chwili religią, bo jest trudną i niewygodną dla człowieka. Ale nie tylko dlatego. Myślę, że jest w umysłach ludzkich jakieś zaślepienie. Mówi się, że szatan zaślepia tak, że ludzie inteligentni nie dostrzegają oczywistych absurdów pewnych koncepcji i ślepo za nimi podążają. I tego nie da się wytłumaczyć tylko naturalnie.
Ojciec często mówi o grzechu bałwochwalstwa: chodzeniu do wróżki, jodze, medytacji wschodniej, bioenergoterapii itd. Jakie następstwa wywołuje w życiu ten grzech?
Takie, jakie wywołuje najcięższy grzech, czyli nawet obecność demonów. Bo grzechy przywołują demony, a najcięższe grzechy przywołują demony w większym stopniu niż inne. Tak więc na to trzeba by zwracać uwagę, że grzech bałwochwalstwa niesie przekleństwo, tzw. przekleństwo jako skutek grzechu, ale też przekleństwo na skutek działania demonów, bo one wchodzą w przestrzeń tych poważnych grzechów i tworzą ludzkie problemy czy konstruują rozmaite nieszczęścia. O tym wszystkim mówi Biblia, w której o bałwochwalstwie mówi się jako o źródle wszystkich innych grzechów.
Czy jednorazowe pójście do wróżki można zbagatelizować, czy też nad tym faktem nie można przejść obojętnie w swoim życiu?
Myślę, że nie można przejść obojętnie, bo jednak się to odbyło. I zawsze można powiedzieć, że nie słuchałem Ducha Świętego, nawet jak nie wiedziałem, że nie wolno, zapomniałem, że nie wolno. Duch Święty temu się sprzeciwiał i mówił do mnie, a ja Go nie słuchałem i poszedłem. Tak trzeba na to patrzeć. Lekceważenie Boga nie może być bezkarne, bez skutku.
A co ze wschodnimi sztukami walki? Wielu ludzi dzisiaj je trenuje, mówiąc, że robią to w ramach sportu, dobrego samopoczucia.
To są pogańskie koncepcje, bo wschodnie sztuki walki są oparte na koncepcji wschodniej: energii ki i chi (np. tai chi - chi to jest właśnie ta energia) - to jest jedna sprawa. A druga: nastroje, postawy, które się tam kultywuje, są postawami pogańskimi. Nawet nie chodzi tylko o agresję, która się może tutaj generować, czy o wolę mocy.
Chciałam jeszcze zapytać o techniki terapeutyczne w psychologii, które są powiązane z okultyzmem. Czy mógłby Ojciec powiedzieć, jakie to są techniki i czego się wystrzegać?
To są wszystkie techniki, które się odwołują do tzw. pracy z energiami - które się opierają na światopoglądach o energii uniwersalnej czy kosmicznej. One nie są psychologiami. Od razu trzeba o nich mówić w liczbie mnogiej. Bo psychologia ma być nauką, a nauka tych rzeczy nie weryfikuje. To jest pseudopsychologia, która jest jednocześnie drogą do okultyzmu. Praca z energiami związana jest z otwarciem się na różne doświadczenia duchowe czy spirytystyczne. W języku wypiera się pojęcie spirytyzmu czy pojęcie duchów, a pojęcie duchów zastępuje się pojęciem energii. Mówi się o otwieraniu na energie, a nie o otwieraniu się na duchy. W tych koncepcjach energię pojmuje się jako boga, który jest źródłem mocy, wiedzy, a jednocześnie można nim manipulować. Cały kontekst filozoficzny takiego myślenia jest błędny, nieweryfikowalny i idolatryczny.
Czy mógłby Ojciec podać konkretne przykłady takich technik?
Reiki na przykład - jest to technika inicjacyjna. Również wszystkie tzw. formy bioenergoterapii, która nie wiadomo, co znaczy. Bo to jest eufemizm, który może nic nie znaczyć - ani to energia, ani terapia. Każdy rodzaj myślenia w kategoriach energetyzmu kosmicznego, panenergetyzmu, monizmu może być błędem filozoficznym i teologicznym. A praca z tymi energiami może być otwieraniem się na działanie złego ducha. To się nazywa niewinnie technikami, a w istocie mogą to być rytuały.
A co z hipnozą? Pytam, ponieważ hipnozę poleca się często jako przykład zdrowej terapii.
Hipnoza pod względem naukowym jest niezbadana. Nie ma żadnej naukowej definicji hipnozy - i być nie może, i nie będzie, dlatego że hipnoza jest otwarciem, a my nie wiemy, na co się otwieramy. Możemy się otworzyć na nieświadomość, a możemy się otworzyć na pozaświadomość, nadświadomość. Nie wiemy nawet, co to jest świadomość, więc nie wiemy, co to jest podświadomość. Możemy się otworzyć na fragmenty swojej pamięci, ale to jest tylko hipoteza - że się otwieramy tylko na nie.
A czy jest jakieś niebezpieczeństwo, że w trakcie hipnozy otwieramy się na działanie złego ducha?
Tak, jest takie niebezpieczeństwo. Dlatego że, po pierwsze, w czasie hipnozy otwieramy się, wchodzimy nawet w pewną zależność od człowieka, który to robi, który może mieć różne morale: może być guru, może być satanistą, może być okultystą. I poza tym tracimy świadomość, jesteśmy pasywni, tracimy ocenę rozumu i woli.
Czy to może być niebezpieczna praktyka?
To są praktyki mediumiczne. Hipnoza jest stanem bliskim mediumizmowi. To jest otwarcie się na coś, nad czym ja już nie panuję.
Lepiej nie ryzykować?
Nie, bo nie wiadomo, co to jest ta hipnoza. Hipnos to z języka greckiego sen. Ja zasypiam, ale kto mnie bierze w ręce, co się stanie, tego ja nie wiem. To tak, jak zaśnięcie na torach kolejowych: może mnie przejedzie, a może nie. I zakładam, że mnie nie przejedzie. To jest założenie, ale czy racjonalne? To jest błędna logika. Jeśli ktoś wyklucza, że może się przez hipnozę otworzyć na duchy, to wyklucza istnienie duchów. A to już nie jest postawa naukowa, tylko światopoglądowa. Jeżeli duchy istnieją, to w czasie hipnozy ja się mogę na te duchy otworzyć. Nie ma możliwości skontrolowania tego stanu. Ktoś coś otwiera, coś tam się z nim dzieje - już nie wiemy, co. Nawet ten, kto hipnotyzuje, nie wie, co się dzieje.
A co z wizualizacją? Czy to jest bezpieczne - patrząc z perspektywy duchowej? Tego typu praktyk jest dużo w różnych terapiach.
Wizualizacja - to zależy jak to jest robione, na ile poważnie, z jakiej terapii. Trzeba sobie zadać pytanie, co to jest wizja? Od kogo przychodzi wizja? Z wyobraźni? A co to jest wyobraźnia? Wyobraźnia - to jest imago - obraz. A zresztą słowa imago - magia znaczą to samo. Wizualizacja w magii też jest stosowana. Nazwa o niczym nie świadczy. Otwieram się, mam jakieś obrazy, nie wiadomo, skąd przychodzą. Kto mi może zagwarantować, skąd one przychodzą? Ja nie mogę nawet ich rozeznać, mają taką nie do poznania naturę.
Są pewne metody terapeutyczne, gdy terapeuta przychodzi i mówi: "Teraz sobie wyobraź to lub tamto..."
Słowo terapeuta, terapia, oznacza "pomagać" z języka greckiego. Nie wiadomo, czym jest terapia. Nie wiem, czy ja komuś pomagam, czy ktoś mi pomaga. Co znaczy pomagać? Co to jest terapia? Że ja się przez 5 minut poczuję lepiej, a potem będę miał na przykład złego ducha w sobie? Agencje towarzyskie też pomagają - też się człowiek rozluźni, ale potem, po 2 godzinach, czuje się kiepsko moralnie.
Prawdziwa psychologia niewiele wie i do tego się nie przyznaje. Może dać człowiekowi pewne wytyczne, bardzo powściągliwe. W psychologii są różne rzeczy realne, które uczą nas korygować zachowania, nie wnikając w przyczyny - to jeszcze można stosować. Ale jeśli chodzi o psychoanalizę, to mówię: nie - to jest inna religia... Jeśli wiedza jest oparta na jakiejś empirii, to mogę to jeszcze zaakceptować, ale trzeba wiedzieć, że przez empirię też niewiele można zbadać. Przy pomocy metod empirycznych nie można zbadać np. wnętrza ludzkiego. Nie można nic powiedzieć o pewnych zasadach wewnętrznych. Tylko zachowania można badać, wypowiedzi - ktoś coś powie, ale czy on nie skłamie? To są prawa metodologiczne. Sami psycholodzy nie znają się czasem na metodologii nauk: co naprawdę ta nauka nam mówi, jaką informację otrzymujemy? Prawdziwa nauka przyznaje się, że niewiele tych informacji może podać, bo jej metoda jest ograniczona. Badanie zachowań łączy się z problemem uogólnień. Są też badania na zwierzętach - ale zwierzę nie jest człowiekiem, no, chyba że się założy, że człowiek jest zwierzęciem, a zwierzę człowiekiem - to wtedy można z takim optymizmem pewne wnioski wyciągnąć. Ale jeśli się założy, że człowiek jest istotą różną od zwierząt - bo ma wolę, ma ducha, to ekstrapolacje badań na zwierzętach też są ograniczone. Wszystko można wykorzystać pod warunkiem, że się rozpracuje metodologicznie. Nigdy nie można przyjmować dogmatycznie jakiejś szkoły psychologicznej. Ona ma jakąś wiedzę - ma, ale jaką? Jaka metoda jest stosowana?
Czy Ojciec mógłby powiedzieć o psychologizacji duchowości, na czym ona polega?
Duchowość jest tajemnicza, autonomiczna, nieweryfikowalna, a chce się to wszystko zamknąć w układzie. Nawet te symbole, mandale, wizualizacje próbuje się tłumaczyć sprowadzając zjawisko religijne do psychologicznego. Np. to, co jest proponowane przez Junga. Cały problem wizualizacji zaczął się właściwie od błędów Junga na temat wyobraźni aktywnej czy kreatywnej. Jung zrobił błąd sprowadzenia religii do psychologii i symbole związał z energią psychiczną. Tak jakby symbole były czymś rzeczywiście tylko psychologicznym, pobudzającym energię psychiczną, a nie miały otoczki świata duchowego, który może np. przywoływać demony, będące jakąś energią świadomą. To jest cały zamęt w kwestii semantyki, metodologii. Ponieważ ludzie nie studiują rzeczy metodologicznych, nawet psychologowie, powtarzają te błędne tezy jak papugi - jeden za drugim. Chrześcijanie też często jak papugi powtarzają te rozmaite bzdury, kłamstwa i nie wiedzą, że teorię Junga trzeba "rozmontować". Można z niej wyłuskać jedynie 5 % prawdziwych rzeczy, a reszta jest kłamstwem.
Wracając do symboli - teraz ludzie noszą często różne symbole okultystyczne. Jak im wytłumaczyć, że to jest niebezpieczne? Niektórzy mówią: "Nie, ja tylko to noszę ze względów estetycznych, nie kryje się za tym żadna filozofia, żaden mój światopogląd, noszę to tylko dlatego, że mi się to podoba".
Jak się już nosi takie symbole - to jest to czyn, a czynem potwierdza się przynależność do określonej duchowości. Potwierdza się to wyborem intencjonalnym, świadomym, ale czyn też jest jakimś faktem. To jest tak jakby ktoś powiedział: "Nie chciałem się zabić", ale strzelił sobie w głowę.
Czyli sam akt noszenia takiego znaku jest czynem przynależności do określonej duchowości?
Jest czynem przed Bogiem, przed aniołami, przed demonami. Demony też to widzą. Traktują to potem legalistycznie - jako dowód.
Jakie mogą byś skutki noszenia różnych talizmanów?
To jest przywoływanie demonów. Nieprzyjaciel mówi: "Nosisz talizman, zatem należysz do mnie". Talizmany i amulety są znakiem duchowej przynależności. Podobnie oznaczało się kiedyś bydło - wypalano mu znamię. To jest tatuaż, symbol noszony na sercu czy w innym miejscu. Duch Święty cię ostrzega, żebyś to wyrzucił. Nie posłuchasz Ducha Świętego, to należysz do złego ducha. Jeszcze nie do końca, bo musiałbyś to zadeklarować. Są tu pewne stopnie, ale już pierwszym stopniem jest to, że masz jakieś draństwo w pokoju i nie wyrzuciłeś go. Duch Święty puka, puka i mówi: "Wyrzuć to!" A ty nie słuchasz, bo to stoi i ładnie wygląda. "Kupiłem to za jakieś pieniądze, szkoda mi to wyrzucić" - myślisz sobie. Nie słuchasz Ducha Świętego, który daje ci znaki. Święty Tomasz pisał: Magia polega na dawaniu znaków demonom. Człowiek daje znaki, one przychodzą, bo widzą swój znak - zaproszenie. Trzeba się określić, a ty się nie określiłeś. Ale brak określenia też jest jakimś określeniem - wstępnym.
Mówił Ojciec o konsekwencjach duchowych. A jak to się przejawia w psychice człowieka?
To się przejawia w całości człowieka: w psychice, w ciele. Cała rzecz polega na tym, że my nie rozumiemy trzech pierwszych przykazań. Upadła świadomość, naturalność. Obrzydliwy psychologizm spustoszył seminaria, spustoszył zakony - to jest jak zaraza. Ludzie nie wierzą w Boga. Są trzy pierwsze przykazania dotyczące świętości, transcendencji, modlitwy, relacji do Boga, miłości do Boga. I z tego płynie cała siła człowieka lub cały jego upadek. Kto tego się trzyma, ma szansę się zbawić, a kto to pomija, zaczyna się czołgać. I zamiast ględzić o tych wszystkich głupstwach, trzeba się skupić na powrocie do religii, do prawdziwego kultu, do świętości, do modlitwy. Trzeba wystawiać Najświętszy Sakrament. Robić więcej procesji - więcej niż raz w roku. Mimo szacunku dla braci chrześcijan nie należy przyjmować protestanckich redukcjonizmów pod pozorem ekumenizmu. U korzeni protestantyzmu leży odrzucenie teologii pośrednictwa Maryi, świętych - tylko aniołów przyjmują, bo to jest biblijne. Rozbicie struktury sakramentalnej w tamtym Kościele jest po prostu tragedią.
Byłem teraz w Anglii. Tam nie ma ikon, tam na witrażach są koledzy Henryka VIII, książęta. Pójdziesz do katedry i widzisz na witrażach nie świętych, tylko pysznych książąt, te rody, herby - wszyscy się chcieli tam pokazać. To jest ludzkie. To jest degradacja świątyni do ludzkiej pychy, ludzkiego poziomu. Dlatego trzeba wracać do Boga. Całe odrodzenie religii to powrót do miłości Boga, do przyjęcia obydwu Testamentów. Jezus powiedział "Ani jedna jota się nie zmieni". A my zmieniamy pierwsze przykazanie i ostrzeżenia Księgi Powtórzonego Prawa, Księgi Liczb. Pierwsze przykazanie jest najważniejsze, a kiedy nawet najmniejsze będzie zmienione, to już będzie źle. A my odrzucamy pierwsze. I wprowadzamy humanizm. "Nie kradnij mojej żony" - to nawet poganin powie. Nabuchodonozor będzie niezadowolony, jeśli ukradniesz mu jedną z żon. Ale pierwsze trzy przykazania, właściwie cztery, bo miłość rodziców też jest przykazaniem na tej granicy - są najważniejsze. To ostatnie jest już inne, bo rodzice, przewodnicy, nauczyciele - to jest misterium pośrednictwa. Hindusi czy okultyści przeczuwają to na zasadzie pewnego podobieństwa, że trzeba szanować właśnie nauczycieli, starszych, a nie wysyłać na eutanazję. Ktoś przeżył całe życie - on coś wie o życiu, o Bogu, o diable. Pierwsze cztery przykazania, zwłaszcza trzy pierwsze, są bardzo religijne. Trzeba do nich wrócić. One są kompletnie zaniedbane poprzez bluźnierstwa, grzechy języka.
Wspomniał Ojciec kiedyś o podważaniu wolności człowieka oraz że dzieci uczy się wyobraźni zamiast rozumu. Co Ojciec miał na myśli?
Dzieci się nie uczy rozumu i woli, także tej całej tradycyjnej pedagogiki, tej stworzonej jeszcze przez Platona, greckiej (bo pedagogika zrodziła się w Grecji). Teraz nie ma pedagogiki, tylko manipulacja. Nie wychowuje się dzieci do samodzielności myślenia, bo samodzielność jest niebezpieczna. Tendencje są kolektywne. Prowadzi się je do nabywania pewnych umiejętności (znajomości języków etc.), żeby się jak najwięcej nauczyły, tuczy się informacjami jak kaczkę i tę kaczkę potem prowadzi się na rzeź albo do jakiegoś szeregu, żeby wydajnie nóżkami przebierała. To nie jest prawdziwa antropologia. Po co te wizualizacje? Żeby człowiek otworzył się na jakieś informacje, kody, zrobił to, co mu ten władca globalistyczny przekaże. A jeśli człowiek myśli logicznie, to powie: "Aaa, to jest sprzeczność". To jest niebezpieczne. Już się wyłamał. To było w systemie sowieckim, że za jednego dysydenta wymieniali szpiega albo jakiegoś polityka. Jeden dysydent był tak niebezpieczny, np. Bukowski, bo jeden dysydent, który myślał logicznie i się sprzeciwiał, stanowił zagrożenie dla całego systemu. Dzisiaj jest tak samo. Jedna osoba, która się sprzeciwia kłamstwu, jest zagrożeniem dla całego systemu. A nuż inni będą ją naśladować i nagle się wszystko zburzy, bo to wszystko jest oparte na kłamstwie, na manipulacji.
Bardzo popularne są książki Anzelma Grüna. Czy mógłby Ojciec wymienić kilka tez jego książek, które są sprzeczne z nauką Kościoła?
Są one sprzeczne z metodologią. Grün po prostu ulega naiwnie, bezwarunkowo autorytetowi Junga. Bo Jung przede wszystkim nie jest psychologiem, tylko jest bardziej gnostykiem, ezoterykiem. W tej chwili w najbardziej naukowym, najlepszym słowniku na świecie na temat ezoteryzmu (który akurat sprowadziłem sobie z zagranicy) jest cały rozdział o Jungu jako ezoteryku i gnostyku. A więc Grün okazuje horrendalną i karygodną, powiedziałbym niewybaczalną naiwność, żeby ezoteryka, ojca New Age (dokument watykański o tym przypomina) czynił swoim autorytetem i propagował go ślepo i naiwnie. Do tego przedefiniował on demonologię, co jest niedopuszczalne. W mojej ostatniej książce Psychologia i New Age wszystko wyjaśniam. Grün jest po prostu naiwny metodologicznie i to bardzo mocno podważa jego wiarygodność. Także inne kwestie - ponieważ metodologicznie pracuje źle - też mocno upraszcza. W tych sprawach jest to niewybaczalny błąd i trzeba go po prostu upomnieć jak chłopca, bo nie spełnia on pewnych elementarnych wymagań (nawet student I roku filozofii upomniałby go za to).
Jeszcze jedno pytanie o Haloween - bardzo popularne ostatnio w szkołach...
To jest ten sam problem - realizmu symbolicznego religii. Cały problem jest taki, że gilotyniarze oświeceniowi ścinali głowy tym, którzy się z nimi nie zgadzali, czyli nie byli materialistami, wymyślili sobie, że symbole nie istnieją, symbole są tylko w głowach. A jak ktoś mówił, że symbol nie istnieje tylko w głowie, ale w świecie duchowym - to ścinali mu głowę. I obecnie to się powtarza: intelektualnie tak samo ścina się głowę temu, kto mówi, że symbol ma odniesienie do czegoś realistycznego: do Boga, do szatana, itp. Symbol umieszczony, noszony - tak jak mówiliśmy - wywołuje, przywołuje do określonej rzeczywistości. To jest wspólny mianownik tych wszystkich rzeczy. To bardzo ważne, żeby zrozumieć pewne zasady. Np. swastyką nie można się bawić, a magią można, tak? Swastyką nie pozwalamy dzieciom się bawić, bo swastyka kojarzy się z ludobójstwem. A czym jest magia? Jest bogobójstwem. Czy to jest logiczne: zakazywać ludobójstwa, a pozwalać na bogobójstwo? Jeśli żyjemy w świecie człowiekobójstwa, bałwochwalstwa to tak - to bardzo logiczne. To wtedy można się bawić bogobójstwem. Znaki obrażają Boga. Bóg mówi, że to są grzechy obrzydliwości i prostytucji duchowej, nierządu i są to najcięższe grzechy. A my się tym bawimy. Swastyka jest zakazana, a magia, bogobójstwo, grzechy obrzydliwości - nimi można się bawić - czy to jest logiczne? Pierwsze trzy przykazania, cztery - są najważniejsze, a potem są te ludzkie. Nie jest tak, że najpierw uznajemy te: piąte, szóste, siódme, a potem pierwsze. Logicznym jest, że pierwsze jest najważniejsze. Tamte też są ważne, ale pierwsze trzy są najważniejsze, bo dotyczą świętości Boga. A potem to dotyczące rodziców. Zwróćmy uwagę, jak wysoko stoi czwarte przykazanie: rodzice, opiekunowie, pedagodzy, wychowawcy - trzeba dobrze zrozumieć strukturę przekazu.
Rozmawiała Anna Jakubowska 4 marca 2008 r. w Bydgoszczy
Wywiad został autoryzowany
Tekst pochodzi z pisma "Posłanie" nr 4/2008
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9