Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  12 kroków12 kroków  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Ciężko mi
Autor Wiadomość
zona_i_mama
[Usunięty]

Wysłany: 2009-02-13, 14:06   

nalog, ja wiedzy o tym, jak zyc z uzaleznionym, mam sporo. doskonale wiem, jak mu podwyzszyc dno, tylko niemam ODWAGI tego zrobic. kumasz? o mechanizmach uzaleznienia i wpsolouzaleznienia ksiazke moglabym napisac.
dlatego niepotrezbne mi po raz enty zdobywanie tych samych informacji.
ja to wsyztsko WIEM. ja nie mam ODWAGI. kropka
i , nalog, nie opiperzaj mnie, bo odnosisz skutek odwrotny do zamierzonego.
nie na wszystkich opieprz dziala. na mnie akurat nie
a mzeza, moniko, uswiadomilam juz dawno
 
     
lena
[Usunięty]

Wysłany: 2009-02-13, 14:39   

Żono i mamo.....więc....czego oczekujesz, skoro wszystko wiesz?
Piszesz,że ciężko....i wiemy..... bo pewnie nie jedna/jeden z nas boryka się z podobnym problemem,pragnieniem, potrzebą bliskości.....sexu
Piszesz,że pokusy....że nie wiesz jak długo wytrzymasz....cóż można powiedzieć...poradzić?
Pokusy czają sie i czaić będą....jedyna rada.....oddaj Bogu..... i proś o te ODWAGĘ skoro ona taka niezbędna do dalszego działania.
 
     
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2009-02-13, 14:57   

Zono i mamo, wiesz, zazdroszczę Ci. Wiesz, jak podwyższyć dno, ale nie masz odwagi... Ja miałam odwagę podwyższać, a teraz.... skończyły mi się pomysły. Wszystko co mogłam zrobić - zrobiłam. A mój Mąż dalej odporny na realizm tego świata :-? Mi pozostała tylko (AŻ!) modlitwa...

Wniosek? Może każdemu Bóg daje to czego mu potrzeba? Jest taka piosenka Wysockiego ze słowami "...tchórzowi konia dać chciej...." Może masz tę sytuację po to, abyś sięgnęła w siebie, poprosiła Boga o pomoc i wydobyła wreszcie tę ODWAGĘ...?

Jeszcze pytanie, czego mi brakuje? Cierpliwości? Wiary? Może....
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2009-02-14, 07:44   

zona_i_mama.................. piszesz:"nalog, ja wiedzy o tym, jak zyc z uzaleznionym, mam sporo. doskonale wiem, jak mu podwyzszyc dno, tylko niemam ODWAGI tego zrobic. kumasz? o mechanizmach uzaleznienia i wpsolouzaleznienia ksiazke moglabym napisac. "

Wiesz........... wiedza-wykształcenie nie jest tożsame z mądrością.
Te 1 można sie poprostu mechanicznie wyuczyć.
Do tej drugiej potrzeba czegoś więcej........ chyba iskry Bożej,czegoś czego nie da się wyuczyć czysto teoretycznie.

Piszesz dalej:"dlatego niepotrezbne mi po raz enty zdobywanie tych samych informacji"

chyba zbytnie zadufanie................... co z tego że masz wiedzę jak nie potrafisz jej zastosować???????
Czy jest wielka różnica w tym że ją masz jak byś jej nie miała???? wg mnie jak jest to minimalna....................... a więc???????? nie pisz o tym że możesz książki pisać bo to tylk,o teoretyzowanie.
Przekuj może te wiedzę w mądrość życiową.

ps.a ja Cie nie opieprzam,bo wiem że te teoretycznąwiedzę masz................ pisałas już ,że ją masz.Mineło pół roku od tamtego czasu............ i tkiwsz w tym samym dołku z tym samym błotkiem.

Żeby chciało sie chcieć.

Pogody Ducha




Może oprę sie na wymyślonym przykładzie........ można znać teoretycznie bardzo dobrze prawo o ruchu drogowym.................. a nie być kierowca lub być słabym kierowcą
 
     
zona_i_mama
[Usunięty]

Wysłany: 2009-02-14, 13:19   

toz ja przeciez wiem, ze wiedziec to nie wsyztsko. jakbym uwazala, z emam wszytsko, co potrzeba do rozwiazania tej sprawy, tobym tu nie pisala.
chyba sie nie zrozumielismy - nie uwazam, ze mam madrosc. wiedze - tak, ale nie madrosc
nie mam odwagi i jej szukam i dlatego tu pisze, a nie to po, by znalezc wiedze o mechanizmach uzaleznienia. rozumiesz, nalog?
Miriam, dziekuje za teo linka, wiekszosc z tych rzeczy stosowalam i stosuje
Monika, piszesz, ze ci brak pomyslow - a metoda konfrontacji? probowalas? nie chodzi mi o gderanie mezowi itp, tylko o metode konfrontacji, przeprowadzona zgodnie z wytycznymi
nalo, w blocie to ja jestem nie pol roku tylko jakies 5-6 lat
 
     
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2009-02-14, 14:03   

O braku pomysłów to ja pisałam ;-) A powiesz bliżej, o co chodzi w metodzie konfrontacji, zgodnej z wytycznymi?

Bo mam wrażenie że już ją zastosowałam. Wyprowadzając się od Męża, spytałam się "To kiedy ona się wprowadza?" Opowiedział "Na razie się nie wprowadza..." Działo się to w maju 2008, nie wprowadziła się do dnia dzisiejszego. Metoda konfrontacji podziałała na nią, bo chyba spostrzegła, że zaszło to tak daleko, że zaraz nie będzie mogła się wycofać... I chyba zdążyła się wycofać. Nie mam pojęcia, jak jest teraz między nią a jej narzeczonym, ale w życiu mojego Męża jej nie widać. Pewien sukces jest, fakt.

Tylko cóż, mój Mąż twierdzi, że dalej jest w niej zakochany, że nie może mi dać nadziei, że ze mną będzie, że powinniśmy się rozstać... Jak dla mnie - on tkwi w jakiejś wymyślonej przez siebie bajce, ewentualnie matriksie - bez kontaktu z realnością.

Jak go skonfrontować z tą realnością? No właśnie - pomysłów już brak :-/
 
     
zona_i_mama
[Usunięty]

Wysłany: 2009-02-14, 15:28   

nie, metoda konfrontacji to co innego. stosuje sie ja u alkoholikow, ale mozna ja zmodyfikowac na potrezby twojje sytuacji, tylko potrezbujesz jeszcze kogos, najlepiej kogos, kogo tez bezposrednio dotyka zachowanie twojego meza

tu masz szczegoly
http://www.alko.opole.pl/alko0-5.html
aha, ze kwiecien 2008? spokojnie, Dobson mowi, ze niektore zwiazki zaczely sie naprawiac w rok po postawieniu ultimatum/wyprowadzce itp, jak facet jest dzieciak (a jest) to niestety w 5 minut nie dojrzeje. i to moze potrwac :(
zuwaz, ze maz twierdzi, z ejets w niej zakochany, a nie ze ja kocha. moze on jak dzieciak nie odroznia zakochania od milosci?
PS a czytalas Dobsona? sprobuj zgodnie z tym, co on pisze, nei sprawiac wrazenia, ze dniami i nocami czekasz na meza.sprobuj udawac, ze cie nie obchodzi, co on robi ze swoim zyciem. bo wiesz, mzona byc daleko, a i tak sywierac presje, a jak facet to poczuje to tym gorzej i tym brdziej to opozni jego powrot, tak mi sie wydaje :(
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9