Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  12 kroków12 kroków  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Zagrożenie dobra duchowego dzieci
Autor Wiadomość
Ola2
[Usunięty]

Wysłany: 2008-08-12, 11:08   

"O obrotach sfer niebieskich" autorstwa niejakiego M. Kopernika też się tak mówiło. I trafiło (poprzez jakiegoś tam papieża) na listę ksiąg zakazanych na długie wieki - figurowałało jeszcze nawet wtedy, gdy "a jednak się kręci" przestało być siłą nieczystą.
Oj, niezbadane są wyroki boskie (ludzkie?).
 
     
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2008-08-12, 14:08   

Tak i TAk i TAK. Zgadzam się i juz nie dyskutuję . Pozdrawiam ! EL.
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2008-08-12, 15:23   

"Żyjemy w czasach wszechobecnej psychologii i wiemy, jak wielkie znaczenie mają dla człowieka obrazy i metaforyczne opowieści. Wkradają się one do poziomu racjonalnego, gdzie podejmuje się decyzje, wypełniają duchowe wnętrze i potencjał działania, tak ważne zwłaszcza w przypadku młodego człowieka. Na drodze fantazji dzieje się to subtelnie. Nikt, kto chce zdobyć wpływy, nie mówi: „powinieneś”, „nie powinieneś”. Łatwo byłoby wtedy o opór. Stosuje się raczej środki wpływające na podświadomość. Stamtąd też będą płynąć impulsy do działania.

Kardynał Joseph Ratzinger określa uwiedzenie jako subtelne, które oddziałuje niepostrzeżenie, a przez to głęboko.

Na czym polega to działanie? Rozkłada chrześcijaństwo w duszy człowieka, zanim mogło ono w ogóle wyrosnąć. Zarodek wiary rozwija się w duszy dzięki sakramentom: chrztu, komunii, bierzmowania. Należy dbać o niego i odżywiać właściwie, aby mogła rozwinąć się silna roślina, zdolna przeciwstawić się naporowi różnych wpływów. Które dziecko, pozostające od szóstego roku życia w świecie Harry'ego Pottera, będzie zainteresowane biblijnymi historiami o świętych, Jezusie Chrystusie, Bogu? Które będzie chciało chodzić na mszę świętą?

Harry Potter jest jedną z ofert kultury, wypełniającej duszę treściami zabijającymi dążenie do piękna i świętości, a aktywizującymi egoizm i pragnienie bycia „niczym Bóg”. Proszę rozejrzeć się w sklepach z zabawkami: roi się tam od zabawek (dla) czarownic i czarodziejów. Proszę rozejrzeć się w księgarniach: regały pełne książek o wszelkich rodzajach magii. Proszę rozejrzeć się w internecie... Słuchając muzyki, tekstów piosenek, które młodzi konsumują bez przerwy, łatwo stwierdzić: cała siła kultury skierowana jest na to, by zablokować następnemu pokoleniu dostęp do Boga, aby wyeliminować Boga z jego świadomości. Żyjemy w czasach pogańskiej rewolucji, której chrześcijanie, wierzący i praktykujący, nie stawiają dostatecznie silnego oporu. Wsiąka on razem ze łzami rodziców — płaczących nad swoim straconym dzieckiem — w poduszkę."


"Papież ostrzega..."
 
     
Mirela
[Usunięty]

Wysłany: 2008-08-12, 16:38   

EL. napisał/a:
Elżbieto...każda książka mnie uwodzi ! zagłębiam się, wchodzę, marzę....Staram się byc ostrozna....ale i Me Mello przeczytałam i Coehlo i Browna i wielu innych..ważnych i niby nie ważnych a czarujących, zaczarowujących.
Nie mam takiej umiejętności, żeby umiec przesiac przez sito....a obawiam się , że musiałabym większość pozycji spalić.
Staram się byc ostrozna....czytam, oddaję, odkladam na półkę. Nie mogę sie pozbawić czytania, ciekawości i doświadczania.
Elżbieto jest ciekawa książka..sięgam. Cały świat czyta HP więc i moje dzieci...rozmawiam potem zNimi...świat HP zostaje za nami....my mamy swój !
Nie zyję w klasztorze...żyję zwyczajnie, wsród ludzi....często muszę się dostosowac ...i tak musi być.
Tak tez mówię w pracy rodzicom...uważajcie na HP....nie polecam im De Mello...ale znam te pozycje i inne tez.

Czytam tez po to, żeby umiec rozpoznać, przedyskutować, odnieść się.

Wiem o czym mówisz....nie neguję, nie zaprzeczam....masz rację.
Moje zycie jest podporzadkowane Bogu...ale On mi czasem pozwala na zwyczajność i mocno mnie pilnuje i ma w opiece......bo Go o to proszę.
Masz rację ! Dzięki !! EL.


Nie wiem czy dobrze rozumiem to co napisałaś...
To co teraz napiszę nie odnosi sie do Ciebie, analizuję to spojrzenie wobec doświadczania własnych słabości...
Z tym dostosowaniem się...są sytuacje w których człowiek musi się dostosowac a owszem...ale w sposób wolny według własnych hierarchii wartości...Myślę sobie ,że nie może byc NIC wobec czego powinniśmy z ciekawości, albo właśnie z przekonania potrzeby rozwoju o kolejne doświadczenie...ulegac...Bóg jednak nie pozbawia nas doświadczeń, nawet chce żebyśmy się rozwijali, ale pod Bożymi skrzydłami...Natomiast konsekwencje są tutaj obrazem naszego WOLNEGO wyboru... Kiedy wspominam sobie obraz pierwszego ludzkiego grzechu...to on jakby idealnie jest pewna krawędzią...balansowaniem...aż w końcu jest upadkiem...
Czasem sama się zastanawiam ...bo przecież nie wiem ...albo nie jestem pewna...czy to ,że moim mniemaniem podporządkowałam życie Bogu wystarcza do przekonania ,że nie blokuję łaski Bożej...czy nie jest to z mojej strony naiwnością dyskutowania sama ze sobą o tym , o płaszczyźnie o której w zasadzie nie mam pojęcia...bo przecież to doświadczenie podporządkowywania się Bogu ciągle trwa...więc jakby nie mogę go jednoznacznie podsumowac... Z drugiej strony ten problem ma inna stronę...czy ta ufnośc właśnie idzie w parze z posłuszeństwem wobec Boga ...Mam wiele doświadczeń w których pojawiają się tego typu pytania...a w szczególności...komu ufam ...sobie , czy Bogu?
W życiu współczesnym muszę się oczywiście odnaleźc by funkcjonowac...ale nie po to , by nie" dac się zwariowac", ale po to by osiągnąc życie wieczne...wcale nie należy to do łatwych celów...
To El moje małe refleksje...
Pozdrawiam Cię i cieszę się ,że promieniujesz swoją radością na prawo i lewo , tez mi się udziela , dzięki:)
 
     
Ola2
[Usunięty]

Wysłany: 2008-08-13, 07:08   

Papież ostrzega, ale nie zabrania. No chyba, że Harry już się znalazł na indeksie ksiąg zakazanych.

[ Dodano: 2008-08-13, 10:36 ]
Refleksja:
Zadziwiające, jak na forum popiera się z żarliwością zdanie papieża, że Harry jest bee. Odnoszę wrażenie, że dyskusja prowadzi do tego, że nie należy dzieciom pozwolić czytać książek o nim, bo negatywne zdanie o nim wyraził obecny papież (o ile pamiętam – poprzedni papież miał odmienne zdanie na ten temat).
W przypadku natomiast „sprawdzania ważności sakramentu małżeństwa”, który to proces ma zgodę papieża (obecnego i poprzedniego), bo przecież powołano do tego celu sądy biskupie – co poniektórzy ostro krytykują.
Hm, jak to jest, że w takim temacie bzdetnym, jak: czytać Pottera, czy nie czytać Pottera, należy być posłusznym i słuchać papieża, a w przypadku drugim – bardzo istotnym – polemizuje się i podważa decyzje kościoła (papieża)?!
 
     
Mirela
[Usunięty]

Wysłany: 2008-08-13, 09:55   

Olu dzięki za refleksje
Pozdrawiam serdecznie :)
 
     
Ola2
[Usunięty]

Wysłany: 2008-08-13, 11:09   

Nie ma za co. Refleksyjna kobita ze mnie się zrobiła.
 
     
Mirela
[Usunięty]

Wysłany: 2008-08-13, 11:11   

masz prv
 
     
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2008-08-13, 11:11   

Mirelko, dziękuję Ci za uwagi ! Cmoook !!

Myślę sobie, że nie zabronię nikomu czytać Pottera, sama go przeczytałam....ale oczywiście też po to czytałam,żeby móc i wiedziec o czym rozmawiać.
Cały świat go czyta...trudno zapobiec....ale oczywiście, trzeba być ostrożnym i nie dać się zwariować ( w żadną ze stron!).
Podobnie jest z filmami, grami komputerowymi itp.

Oddaję się pod opieke Boga i mam nadzieję, że On wie jak mnie prowadzić.....wspierać, kierować i chronić przed złem.
Jednak to prawda, musimy być ostrożni....bo zło się czai być może tuż za rogiem.
Ostatnio zmieniony przez EL. 2008-08-13, 12:13, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Ola2
[Usunięty]

Wysłany: 2008-08-13, 11:42   

odpisałam
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2008-08-13, 12:26   

EL. napisał/a:
Mirelko, dziękuję Ci za uwagi ! Cmoook !!

Myślę sobie, że nie zabronię nikomu czytać Pottera, sama go przeczytałam....ale oczywiście też po to czytałam,żeby móc i wiedziec o czym rozmawiać.
Cały świat go czyta...trudno zapobiec....ale oczywiście, trzeba być ostrożnym i nie dać się zwariować ( w żadną ze stron!).
Podobnie jest z filmami, grami komputerowymi itp.

Oddaję się pod opieke Boga i mam nadzieję, że On wie jak mnie prowadzić.....wspierać, kierować i chronić przed złem.
Jednak to prawda, musimy być ostrożni....bo zło się czai być może tuż za rogiem.

El., mowa o dzieciach, a nie o Tobie, o całym świecie i o dorosłym człowieku.
Wątek dotyczy dzieci, a we fragmencie, który jest powyżej (brązowym) mowa nawet o sześcioletnich dzieciach.
Nie porównuj więc tego do siebie.
Chodzi o rozkład chrześcijaństwa w duszy człowieka (dziecka), zanim mogło ono w ogóle wyrosnąć, zanim zdąży się ukształtować.
Przeczytaj dokładnie ten fragment, bo lecisz jak burza i omijasz ISTOTĘ I SEDNO - jak nazwał papież - UWIEDZENIA.
Piszemy o subtelnym uwiedzeniu dzieci, nie Twoim lub Twoich dorosłych dzieci.

pozdrowienia

ps. Dzięki Bogu Olu, że Papież ostrzega.
 
     
Ola2
[Usunięty]

Wysłany: 2008-08-13, 12:59   

Wątek dotyczy dzieci, a we fragmencie, który jest powyżej (brązowym) mowa nawet o sześcioletnich dzieciach.”

Rzadko który sześciolatek potrafi samodzielnie przeczytać. A więc jeśli zna Harrego, to dlatego, że przeczytał mu rodzic (większość takich maluchów po czytanym pierwszym rozdziale wymięka i nie chce dalej słuchać) lub że obejrzeli film (jeśli już – to mam nadzieję, że z odpowiedzialnym rodzicem, który tłumaczył). Inna sprawa, że film działa bardziej na wyobraźnię malucha I rodzic, który zaprowadził 6-latka na ten film, raczej do odpowiedzialnych nie należy.
Harry Poterr to bajka, tak jak Czerwony Kapturek. Każde dziecko pozostawione samo sobie w świecie bajek jest narażone.
Harry Poterr to fikcyjny świat, tak jak wiele jest książek o świecie fikcyjnym. Każde dziecko pozostawione samo sobie w świecie fikcji jest narażone.

Problem z czytelnictwem u dzieciaków, to nie tylko problem z Harrym. To problem obecnej cywilizacji. W świat literatury (filmu) – a więc zwłaszcza bajek, fikcji – dzieci powinni wprowadzać dorośli, tłumacząc, co jest dobre, co złe, co prawdziwe, a co nieprawdziwe. Wprowadzać – a nie wrzucać. Bo najczęściej jest tak, że dorośli z braku czasu wrzucają je w ten świat. Stąd akcje typu „Poczytaj mi mamo” czy „Cała Polska czyta dzieciom”.

No tak, zawsze może się tak zdarzyć, że dziecko ma nieodpowiedzialnych rodziców/opiekunów I oni nie kontrolują tego, co dziecko czyta, czy ogląda. Niektórzy, o czym od czasu do czasu donosi prasa, są bardziej narażone niż wpływ Harrego, np. Pijaństwo, molestowanie seksualne…

Refleksja: Wyjaśnijcie mi skąd pomysł na poruszenie tematu o Harrym, który to temat ma się tak do poruszanych tematów na forum :jak zorza polarna do koloru pingwinów.

Nie możecie podawać tu w kąciku, jakie książki czytać dzieciom (bo są takowe) porzuconym przez rodzica, aby pomóc im znieść ból odrzucenia?! I to takich, które byłyby zgodne z duchem kościoła?
 
     
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2008-08-13, 15:22   

No....w takiej sytuacji Olu, to ja mam problem co wybrać do czytania dzieciom ??
Własnie mam w domu trójkę dzieci mojej siostry. 9 letnia siostrzenica za kilka dni ma urodziny, prosi o ksiżąkę. Poszłam do księgarni...Harry Potter cała pólka - jedna.....wszystkie 40 półek innych - różne pozycje.
Ale zbaraniałam teraz....nie wiem co wybrac ?
Czy musi być o Jezusie, i św. Janie ?? Takie w domu mamy, dawno przeczytane, obrazki pokolorowane . Co dalej ?
Czy o Kolumbie będzie dobrze , a czy o Janku Muzykancie ?

Sorry za ironię !!

W moim domu rodzice wyznaczają granice, filozofię życie....póki dzieci nie dorosną...potem one same , ale już zaopatrzone przez nas rodziców w wartości....które i tak musza upaść, bo tak przebiega rozwój człowieka.

Dalej twierdzę, że mnie Bóg prowadzi i ufam, że dobrą drogą....bo się staram i proszę Go o kierowanie.
Może Twój głos Elżbieto, jest tym glosem mnie upominającym...muszę zastanowić się, przemysleć.

Nie mogę odpowiadać za rozdziców sześcilatków, bo nie mam na to wpływu co oni im czytają...Harry Potter to za poważna lektura dla takiego malucha !
Czerwony Kapturek, to horror !!!

Wiem o czym mówisz Elżbieto i Mirelo do mnie, mnie to pasuje, ja to rozumiem.....jestem ostrożna i mam na uwadze.
Ale rzeczywiście zastrzelona jestem trochę, bo już moim dorosłym ( jednemu pełnoletniemu) dzieciom nie kontroluje lektur, komputera. Wprawdzie interesuję sie ich przyjaźniami, wiem jaką muzykę słuchają....ale to jeszcze przez chwilę....za chwilę odejdą i nie będę wiedziała za dużo.
Będę mogła jedynie siebie kontrolować i być ostrożna, matkom sześciolatków zwrócę uwagę i zalecę uważność, z innymi będę rozmawiać .....Ot kolejny ważny problem w naszym życiu . Tak...trzeba mieć oczy na około glowy.

Dzięki Elżbieto...to ważne o czym mówisz , dzięki Mirelko.
Potrzebuję teraz czasu, żeby to przetrawić . Całuję !! EL.
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2008-08-13, 17:36   

EL. napisał/a:
No....w takiej sytuacji Olu, to ja mam problem co wybrać do czytania dzieciom ??
Własnie mam w domu trójkę dzieci mojej siostry. 9 letnia siostrzenica za kilka dni ma urodziny, prosi o ksiżąkę. Poszłam do księgarni...Harry Potter cała pólka - jedna.....wszystkie 40 półek innych - różne pozycje.
Ale zbaraniałam teraz....nie wiem co wybrac ?
Czy musi być o Jezusie, i św. Janie ?? Takie w domu mamy, dawno przeczytane, obrazki pokolorowane . Co dalej ?
Czy o Kolumbie będzie dobrze , a czy o Janku Muzykancie ?

Sorry za ironię !!

W moim domu rodzice wyznaczają granice, filozofię życie....póki dzieci nie dorosną...potem one same , ale już zaopatrzone przez nas rodziców w wartości....które i tak musza upaść, bo tak przebiega rozwój człowieka.

Dalej twierdzę, że mnie Bóg prowadzi i ufam, że dobrą drogą....bo się staram i proszę Go o kierowanie.
Może Twój głos Elżbieto, jest tym glosem mnie upominającym...muszę zastanowić się, przemysleć.

Nie mogę odpowiadać za rozdziców sześcilatków, bo nie mam na to wpływu co oni im czytają...Harry Potter to za poważna lektura dla takiego malucha !
Czerwony Kapturek, to horror !!!

Wiem o czym mówisz Elżbieto i Mirelo do mnie, mnie to pasuje, ja to rozumiem.....jestem ostrożna i mam na uwadze.
Ale rzeczywiście zastrzelona jestem trochę, bo już moim dorosłym ( jednemu pełnoletniemu) dzieciom nie kontroluje lektur, komputera. Wprawdzie interesuję sie ich przyjaźniami, wiem jaką muzykę słuchają....ale to jeszcze przez chwilę....za chwilę odejdą i nie będę wiedziała za dużo.
Będę mogła jedynie siebie kontrolować i być ostrożna, matkom sześciolatków zwrócę uwagę i zalecę uważność, z innymi będę rozmawiać .....Ot kolejny ważny problem w naszym życiu . Tak...trzeba mieć oczy na około glowy.

Dzięki Elżbieto...to ważne o czym mówisz , dzięki Mirelko.
Potrzebuję teraz czasu, żeby to przetrawić . Całuję !! EL.


El., proszę bardzo:


Astrid Lindgren
- "Dzieci z Bullerbyn
- "Pippi wchodzi na pokład"
- "Pippi na południowym Pacyfiku"

F. H. Burnett
- "Tajemniczy Ogród"
- "Mała Księżniczka"

Wiktor Woroszylski - "Cyryl, gdzie jesteś?" (świetna!)

Eleanor Porter
- "Pollyanna"

Edith Nesbit
- "Pięcioro Dzieci i Coś"

Irena Landau - "Grzesiek, Ewa i złodzieje"

Hugh Lofting - "Doktor Dolittle i jego zwierzęta"

C.S. Lewis, Opowieści z Narnii:
- "Lew, Czarownica i stara szafa"
- "Książę Kaspian"
- "Podróż Wędrowca do Świtu"
- "Srebrne Krzesło"
- "Koń i Jego Chłopiec"
- "Siostrzeniec Czarodzieja"
- "Ostatnia Bitwa"


a zamiast Harego Pottera proponujemy - "Kajtuś czarodziej" Janusza Korczaka i "Krół Maciuś pierwszy" tego samego autora (J.Korczak)
 
     
Desdemona
[Usunięty]

Wysłany: 2008-08-13, 18:51   

Nie wiem, kim jest pani Kuby, autorka polecanej przez papieża książki o Harrym Potterze. Jej argumenty świadczą nie tylko o bardzo pobieżnym przeczytaniu powieści Rowling, ale także o zupełnym braku orientacji, czym jest powieść literacka - a nawet o brakach w zakresie tematyki baśni, które są przecież opowiadane dzieciom już w przedszkolach. Przepraszam za ostre słowa, ale krytykowanie jakiegokolwiek utworu na takim poziomie to oburzające marnowanie pracy całych pokoleń polonistów. Czuję się także na wstępie zobowiązany do ostrzeżenia czytelników książek Rowling, że niektóre moje argumenty zdradzają treść VI tomu, który już przeczytałem w oryginale.




Odpowiadam na argumenty po kolei:

1. Harry Potter jest globalnym długofalowym projektem, którego cel stanowi zmiana kultury. Próg obronny przed magią jest w młodym pokoleniu systematycznie niszczony. W ten sposób do społeczeństwa wdzierają się siły, które chrześcijaństwo kiedyś pokonało.

„Harry Potter” to – po pierwsze - seria powieści (basni, z podgatunku fantasy) dla dzieci i młodzieży. Mogę się zgodzić, że zmienia on kulturę, bo robi to każda bardziej popularna książka, rozszerzając nasze horyzonty myślenia o świecie lub przeciwnie – upraszczając problemy, gasząc wyobraźnię. Nie ma czegoś takiego, jak „próg obronny” przed magią – bo nie ma wrodzonych upodobań do takich czy innych poglądów, ideologii, religii. Co się „wdziera do społeczeństwa” wskutek lektury książek Rowling – o tym wszystkie poniżej punkty.

2. Hogwart, szkoła magii i czarodziejstwa, jest zamkniętym światem przemocy i grozy, przekleństw i uroków, ideologii rasistowskiej i ofiar krwi, obrzydliwości i opętania.

Podaję przykład przemocy z Hogwartu: dyrektor Hogwartu, Dumbledore, przyjmuje do swojej szkoły młodego Toma Riddle’a, chłopaka o wyraźnie skrzywionej moralnie osobowości. Za tę próbę wychowania (a nie – zamknięcia w poprawczaku) chłopca z marginesu zapłaci kiedyś własnym życiem. Przykład epatowania grozą: zmarły nauczyciel „nie zauważył” własnej śmierci i nadal spokojnie prowadzi lekcje, w których uczniowie równie spokojnie biorą udział. Przykład przekleństwa: za użycie „zaklęć niewybaczalnych”, np. zaklecia tortur, idzie się według prawa czarodziejów do straszliwego więzienia, Azkabanu. Przykład uroku: tego przykładu nie podam, bo uważam motyw uroku czy czarów za część struktury gatunku baśni i nie wiem, jak można komuś piszącemu baśń zarzucać, że ktoś tam czaruje. Przykład ideologii rasistowskiej: postać Hermiony, uwielbiającej naukę i broniącej praw skrzatów domowych, z którą czytelnik szybko się identyfikuje. Jest ona obiektem nieustannej, wulgarnej agresji ze strony uczniów z domu Slytherin z powodu tego, że jej rodzice nie są czarodziejami, a więc są „gorszej krwi”. Bo temat rasizmu jest w tej książce i to bardzo dosłownie, ale równie dobrze możnaby atakować Borowskiego za szerzenie nazizmu – bo naziści „występują” w jego opowiadaniach. Czy pani Kuby słyszała o poziomach komunikacji literackiej, albo o różnicy miedzy tematyką a ideologią powieści?

O „ofiarach krwi, obrzydliwości i opętaniu” już nie napiszę, chciałem tylko delikatnie zasugerować, że warto zawsze uważać z efektownymi wyliczeniami: pisząc za długie wyliczenia, można dać się porwać własnym słowom, użyć wyrazów zbyt silnie nacechowanych i utracić pozory obiektywnego podejścia do problemu.

3. Harry Potter nie walczy ze złem. W każdym kolejnym tomie coraz bardziej staje się widoczne jego podobieństwo do Voldemorta, który jest uosobieniem zła. W tomie piątym Harry zostaje opętany przez Voldemorta, co prowadzi do zniszczenia jego osobowości.

Przykładów obojętności Harry’ego wobec zła są widoczne od pierwszych stron powieści: współczuje on zamkniętemu w terrarium wężowi, urodzonemu w niewoli – wydaje pieniądze rodziców na słodycze dla siebie i Rona, gdy widzi, że jego ubogi kolega może sobie pozwolić jedynie na kanapki mamy – nie podaje ręki pewnemu siebie Malfoy’owi, gdyż ten wcześniej poniżył Rona – ryzykuje groźny upadek z dużej wysokości, aby odzyskać „niezapominajkę” dla szkolnego łamagi Neville’a itd. Nie będę pisał dalej, bo streściłbym pokaźną cześć liczącej setki stron historii – bo jak na razie wziąłem przykłady tylko z pierwszych kilkunastu stron pierwszej książki.

Co do podobieństwa Harryego i Voldemorta – ma ono charakter fabularny (obaj są sierotami, wychowanymi poza światem czrodziejów, obaj otrzymują od Dumbledora szansę nauki i rozwoju swych talentów, obaj są nieprzeciętnie uzdolnieni). Szósty tom mocno akcentuje to podobieństwo losów – aby przeciwstawić mu różnicę w dziedzinie wartości, istotnych dla obu bohaterów. Tom Riddle (czyli Voldemort) za wszelką cenę poszukuje dowodów własnej nieprzeciętności, Harry poszukuje utraconej rodziny (najszczęśliwsze jego przeżycia, potrzebne do zaklęcia Patronus, wiążą się z rodzicami i dwójką najbliższych przyjaciół).

4. Świat ludzi jest poniżany, świat czarodziejów i czarownic gloryfikowany.

Świat ludzi rzeczywiście jest poniżany – przez zwolenników Voldemorta, najczarniejszych bohaterów całej tej historii, typowych rasistów. Harry, Ron, Hermiona, Dumbledore i nauczyciele Hogwartu – wszyscy głowni bohaterowie Rowling są przeciwni tego typu dyskryminacji. Ojciec Rona objawia wręcz maniakalne zainteresowanie kulturą „niemagiczną”, a Hermiona jest bardzo przywiazana do swych rodziców.

Jeśli chodzi o „gloryfikację” świata czarodziejów w „Harrym Potterze”, znów muszę – przepraszam ponownie – przypuscić, że Autorka nie zna gatunku fantasy i jego założeń, i kompletnie nie wie, czym jest ta odmiana basni. Istotą tego gatunku jest właśnie maksymalny realizm psychologiczno-obyczajowy, który równoważy naiwne motywy związane z cudownością. Książki Rowling są dlatego arcypopularne, że świat czarodziejów niewiele różni sie od naszego, jeśli chodzi o to, jak trudno w nim życ i coś w życiu osiagnąć - zaklęcia trzeba mozolnie wkuwać, coraz silniejsza magia jest coraz bardziej niebezpieczna, a najsilniejsze moce magiczne trafiają się dość paskudnym charakterom. Nie dlatego Harry chce wciąż wracać do Hogwartu, że zakochał się w magii – to po prostu jedyna namiastka domu, jaką kiedykolwiek miał.

5. Nie ma żadnego pozytywnego transcendentnego wymiaru. To, co nadnaturalne, jest wyłącznie demoniczne. Boskie symbole są wynaturzone.

Odsyłam do moich uwag powyżej o związkach fantasy i tradycji realizmu psychologiczno-obyczajowego. Proszę mi znaleźć transcendentny wymiar u Flauberta, albo u naszego Prusa. Czy to znaczy, że ich książek też nie należy czytać? Krytyka czyjejś konkretnej powieści to jedna sprawa, a krytyka założeń gatunku literackiego – to co innego.

6. Harry Potter nie jest nowoczesną baśnią. W baśni czarnoksiężnicy i czarownice są jednoznacznie złymi postaciami. Bohater uwalnia się z ich mocy przez doskonalenie się w cnotach. W Harrym Potterze nie ma nikogo, kto pragnie dobra.

Zgadzam się. To fantasy, nie baśń. Co do „pragnących dobra” w tej powieści, pisałem o nich już dwukrotnie, nie chę tego znów powtarzać (punkty 2 i 3).

7. Czytelnik jest konsekwentnie pozbawiany umiejętności odróżniania dobra od zła. Dokonuje się to przez emocjonalną manipulację i intelektualny zamęt.

Unikanie „manipulacji” i „zamętu” było celem francuskiej tzw. Nowej Powieści w latach 60. W efekcie powstało kilka wybitnych dzieł (uwielbiam „Żaluzję”), ale reszta okazała się nudna i obecnie literatura już tak nie wstydzi się manipulowania czytelnikiem. Nasze słowa zmieniają innych i tak już pozostanie. Czy u Rowling ta manipulacja prowadzi do pomieszania dobra i zła? Nie – dobro i zło są wymieszane już w nas samych, a dobra powieść realistyczna musi zdawać z tego relację. Nie przeszkadza mi, że Ron bez pozwolenia rodziców zabiera ich latający samochód i rusza do Hogwartu. Bo w samochodzie po drodze psuje się włącznik niewidzialności i ukazuje sie on nad miastem, o czym natychmiast piszą ze zgrozą gazety magów. Bo rozwścieczona matka przesyła synowi „wrzeszczący list”, który go ośmiesza przed całą szkołą. Bo latający samochód o mało nie wpada pod pociąg, a Ron naje się strachu za wszystkie czasy itd. Innymi słowy, temat magiczny to jedynie materiał, z którego wyrasta etyka w powieściach fantasy – etyka życia w pozornie cudownym, a tak naprawdę groźnym i wymagającym ogromnej odpowiedzialności świecie.


8. Wykroczenie wobec młodego pokolenia stanowi to, że zwodzi się je z taką łatwością magią i wypełnia się jego wyobraźnię obrazami świata, w którym rządzi zło. Świata, który nie tylko jest bez wyjścia, ale w którym warto pozostać.

Powtórzę szybciutko: świat magii jest u Rowling równie skomplikowany, jak nasz - a Harry pozostaje w nim, bo do tego świata należą najbliższe mu osoby.

9. Każdy, komu zależy na różnorodności poglądów, powinien bronić się przed masowym zaślepieniem i dyktaturą opinii, narzucanych przez gigantyczną akcję multimedialną.

Czy to co masowe, jest złe? Na stronie Kościoła o nazwie katolicki (czyli – powszechny) jest to bardzo dyskusyjna opinia. A co do reklamy – reklama jest z natury niemoralna, ale naszym tematem tutaj nie jest chyba etyka mediów, tylko pewna książka? Przypomnę, że to popularnośc ksiażki zdobyła dla niej masową reklamę, a nie odwrotnie. Początkowo autorka miała nawet kłopoty ze znalezoiemiem wydawcy.

10. Wiara w kochającego Boga jest wypierana przez natłok magicznych obrazów, dlatego szkolna indoktrynacja Harrym Potterem stanowi atak na wolność religijną. Powinno się odmawiać udziału w szkolnych imprezach potterowskich z powodów religijnych i ze względu na sumienie.

Nie wiem, czy nasze szkoły jakkolwiek narzucają czytanie Pottera. Co zaś do przeciwstawienia magii i okultyzmowi odsyłam do wyczerpującego komentarza „Montsegura” z 6 stycznia 2006 o tym, co warto zlikwidować w katolicyzmie w celu „natychmiastowego rozprawienie się z magią i okultyzmem”.

źródło:http://www.kosciol.pl/article.php?story=20060115054633732

[ Dodano: 2008-08-13, 19:53 ]
Tekst „Symbole chrześcijańskie” jest fragmentem powstającej książki „Sprawa Harrego Pottera”. W książce tej poruszam związki książek pani Rowling z rozmaitymi aspektami kultury. Publikując ten fragment liczę na nawiązanie kontaktu z czytelnikami zainteresowanymi tematem, których proszę o zgłaszanie swoich wątpliwości i sugestii dotyczących Harrego Pottera, aby moja powstająca praca mogła być jak najbardziej wyczerpująca.

Wspominana juz niejeden raz w niniejszej pracy Gabriele Kuby uważa, że w cyklu powieści , który omawiamy „boskie symbole są wynaturzone”. Przyjrzyjmy się więc na spokojnie zagadnieniu, jak wygląda symboli religijnych, a szczególnie chrześcijańskich w omawianych książkach. Na wstępie warto zauważyć, że czytelnik mało uważny, lub choćby niezbyt zapoznany z symbolika religijna może łatwo dojść do przekonania, ze żadnych symboli chrześcijańskich w cyklu nie ma. Książki te są niemal wyprane ze wszystkich wyraźnych odniesień do jakiejkolwiek religii, może poza grecko-rzymskim systemem mitologicznym, funkcjonującym głównie w imionach bohaterów oraz w pojawiających sie stworzeniach fantastycznych, jak na przykład centaury. Symbolika chrześcijańska jest niejako poukrywana, ale jeśli sprawę zbada sie gruntownie, okaże się , że jest reprezentowana całkiem godnie.

Symbole chrześcijańskie występujące w cyklu chciałbym podzielić na dwie grupy: oczywistych i dyskretnych. Oczywiste to te, które są rozpoznawalne dla każdego uczestnika kultury chrześcijańskiej, dyskretne zaś są rozpoznawalne tylko przez osoby mające choć trochę pogłębioną znajomość symboliki chrześcijańskiej. Jeśli wyżej pisałem o marginalnym występowaniu symboli chrześcijańskich, to chodziło mi właśnie o symbole oczywiste. Tych jest w HP bardzo mało, co jednak nie oznacza całkowitej nieobecności. Zacznę więc od omówienia występujących symboli z tej grupy.

Pierwszym i niejako najbardziej oczywistym, najczęściej nasuwającym się, jeśli kogo spytać o symbole chrześcijańskie, jest Boże Narodzenie. Właśnie Boże Narodzenie (oryginalnie Christmas), a nie Gwiazdka, jak czasami błędnie piszą krytycy występuje w każdym tomie przygód młodego czarodzieja. Oczywiście nie sposób nie zgodzić się z opinią, że rozumienie Bożego Narodzenia jest w cyklu mocno okrojone i skupiające się praktycznie wyłącznie na elementach de facto świeckich. Wypunktujmy więc jak wygląda obrzędowość Bożego Narodzenia w HP:
-ferie świąteczne
-świąteczny wystrój pomieszczeń (Tutaj w jednym przypadku mamy do czynienia z bardziej ewidentnym zastosowaniem symboliki chrześcijańskiej. W szóstym tomie, w domu czarodziejskiej rodziny Wesleyów na czubku choinki zostaje umieszczony aniołek.)
-obdarowywanie się prezentami
-kolędy śpiewane przez zbroje w IV tomie
- bal lub uczta bożonarodzeniowa.

Istotnie, wygląda to dosyć skromnie, warto jednak zauważyć, ze w podobnej konwencji przedstawione jest Boże Narodzenie w „Opowieściach z Narnii” C.S. Lewisa, których chrześcijański charakter jest powszechnie uznawany. Wydaje mi sie, że to podobieństwo nie jest przypadkowe, ale ściśle wynika z przyjętej przez Rowling konwencji.

Drugim symbolem chrześcijańskim, bodaj najważniejszym w tej grupie jest osoba Ojca Chrzestnego. Przypomnijmy, ze Harry Potter ma ojca chrzestnego, którym jest Syriusz Black. Jedynie w przypadku Harrego dysponujemy taką wzmianką, o żadnym innym bohaterze nie wiadomo nam, że ma chrzestnego. Ten pozornie marginalny fakt, moim zdaniem ma spore znaczenie. Jeśli Harry bowiem ma chrzestnego, to znaczy, ze jest ochrzczony, a więc jest chrześcijaninem. Na pewno nie jest kwestią przypadku, że jedyną osobą, o której wiadomo, ze jest chrześcijaninem, okazuje się główny pozytywny bohater cyklu. Sytuacja ta oznacza ni mniej ni więcej, tylko subtelną identyfikację wartości moralnych cyklu, które uosabia Harry z wartościami chrześcijańskimi. Może to mieć fundamentalne znaczenie przy ocenie całego cyklu z punktu widzenia religii chrześcijańskiej.

Zapewne niektórzy stwierdzą, że przesadzam, że przypisuję znaczna rolę faktom marginalnym i że opieram swój wywód na wątpliwych podstawach. Nie mogę nikomu zabronić tak sądzić, jednak warto przy tym przykładzie zwrócić uwagę na jeszcze jeden aspekt. Otóż podobny zabieg nie został tu zastosowany po raz pierwszy. Z podobną sytuacją, tyle że odwróconą spotykamy się w animowanym serialu dla dzieci o przygodach Smurfów. Tam też jest tylko jedna postać posiadająca ojca chrzestnego. Jest nią zły czarownik Gargamel, a jego chrzestnym niewiele lepszy, z tym że znacznie potężniejszy czarownik Baltazar. Niedawno pojawiły sie analizy świadczące o tym, ze Smurfy mogą zawierać przekaz antychrześcijański. Zwracano uwagę na to, ze strój Gargamela jest de facto strojem katolickiego mnicha, a wioska Smurfów ma pewne cechy loży masońskiej. Jednak te analizy nie odbiły sie jakimś szerszym echem. Z niezrozumiałych dla mnie przyczyn religijna krytyka Harrego Pottera jest bardziej nośna, choć nie wiadomo, który utwór bardziej na nią zasługuje.

Kolejnym symbolem chrześcijańskim z gatunku oczywistych jest Święty Mung. W szpitalu Świętego Munga leczone są ofiary magii i chorzy, którzy zapadli na choroby o charakterze magicznym. Nie jest łatwo znaleźć świętego Munga w wykazach świętych katolickich, czy anglikańskich. Nie ma go także w wykazach prawosławnych, i kościołów orientalnych. Co gorsza, Świętego Munga (mistrz Hung Mung) zna i czci dyskordianizm, który jest sui generis neopogańską sektą, przez niektórych badaczy uważaną za zbliżoną do satanizmu. Hung Mung jest wzywany w rytuałach tej sekty. Na przykład w tak zwanym rytuale otwarcie jest przyzywany w następujący sposób: "Błogosławiony Apostole Hung Mung, wielki Mędrcu Calthay, Zrównoważ Misz-Masz i zapewnij nam equilibrum".

Mung to także gatunek fasoli i grzyba oraz nazwa miejscowości we Francji. Słowo Mung występuje też w życzeniach Bożonarodzeniowych i noworocznych po wietnamsku (Chuc Mung Giang Sinh - Chuc Mung Tan Nien). Na podstawie tych danych można by owego Świętego Munga uznać za symbol jedynie pozornie chrześcijański. A jednak Święty Mung, a właściwie Mungo istnieje. Mungo to przydomek jednego z pierwszych misjonarzy Szkocji, Św. Kentigerna, który uchodzi za założyciela Glasgow i którego portret znajduje się w herbie tego miasta. Katedra w Glasgow również nosi jego imię. Żył on prawdopodobnie w latach 518-603. Nic więc dziwnego, ze szkocka pisarka wplotła w swoje dzieło postać szkockiego świętego.

Walentynki i Wielkanoc, podobnie jak Boże Narodzenie są w cyklu ograniczone do obrzędów praktycznie świeckich, ale nie ma wątpliwości, że wywodzą się z chrześcijańskiej kultury i do niej nawiązują. Ich rola w cyklu jest zdecydowanie mniejsza niż Bożego Narodzenia, a obrzędowość skromniejsza.

Ostatnim symbolem z tej grupy jest Gruby Mnich, duch patron Huffelpuffu, jednego z hogwarckich domów. Tutaj znowu „doczepię” się tłumaczenia. Słowo mnich jest nieco nieadekwatne, gdyż w angielskim oryginale nie występuje monk, lecz friar. Proponowałbym raczej tłumaczenie tego słowa jako „braciszek”. Ten symbol nie jest zbyt silny, jest jednak wyraźnym nawiązaniem do chrześcijańskiej już nie tylko kultury, ale do chrześcijańskiego, a ściślej katolickiego i anglikańskiego modelu życia religijnego.

Myślę, że niektórzy czytelnicy już w tym momencie są zaskoczeni faktem, że jakieś symbole chrześcijańskie w HP jednak występują i to niebłahe i nieprzypadkowe. Każdy z nich ma swoje starannie wyważone miejsce. Prawdziwe bogactwo symboliki chrześcijańskiej w cyklu o Harrym Potterze odkrywa się jednak przed nami dopiero wtedy, gdy zajrzymy do grupy symboli dyskretnych. Zacznę od chyba najbardziej zaskakującego przykładu, gdyż symbol, który najpierw omówię nie jest powszechnie kojarzony z religią chrześcijańską. Wszyscy czytelnicy i widzowie wiedzą zapewne, że Harry, zagrożony przez Dementorów stworzył, czy też przywołał istotę zwaną Patronusem, która w jego przypadku miała postać jelenia. Otóż jeleń, o czym mało kto wie, jest jednym z najstarszych symboli chrześcijańskich.

W starożytności powszechnie uważano jelenia za wroga jadowitych węży, z jego skóry wykonywano amulety przeciwko ukąszeniu tychże. To wyobrażenie jelenia jako zabójcy węży zostało przejęte przez wczesne chrześcijaństwo. W tekstach z tego okresu pisze sie, ze jeleń wypluwa wodę w szczeliny skalne będące schronieniem węży i rozdeptuje je, gdy z owych szczelin wypływają. „Tak pokonuje też nasz Pan węża, diabła, wodą niebiańską(...) Jeleniowi podobni są na inny sposób asceci. Łzami skruchy gaszą płonące strzały Złego, i depcząc wielkiego węża, diabła, zabijają go”. I dalej ta pisze ten sam tekst: „Jeżeli masz węża w sercu, a mianowicie grzech, pospiesz do źródeł, do żył Pisma Świętego, i pij żywą wodę (...) abyś nie umarł w grzechu”.

A pewien bestiariusz średniowieczny pisze tak: Jelenie poznały cudowną moc ziela dyptam, bo gdy strzały myśliwych utkwią w ich ciele, zjadają to ziele, aby strzały wypadły, a rany zagoiły się. Gdy jelenie przechodzą przez rzeki, opierają głowy na zadach jeleni płynących przodem, by sobie w ten sposób ulżyć. Gdy natkną sie na brudne miejsce, przeskakują przez nie szybko. Tak winni czynić chrześcijanie(...) pomagać sobie wzajemnie, omijać skokiem miejsca brudnego grzechu, a gdy zatrują sie diabelskim jadem wężowym, winni udać się do prawdziwego źródła Chrystusowego, aby wyznać grzechy i odzyskać młodość”.

Jak powszechnie wiadomo, wąż najczęściej symbolizuje szatana, toteż walczący z wężami jeleń symbolizuje Chrystusa. Dodatkowo tę interpretacje wzmacniają legendy o Świętych Hubercie i Eustachym, którym ukazywał się Chrystus w postaci jelenia w kolorze białym z krzyżem między rogami. Sztuka chrześcijańska, opierając sie na Psalmie 42, mówiącym „Jak tęskni jeleń do źródeł wód, tak tęskni dusza moja do Ciebie, Boże” przedstawia w postaci jelenia duszę ludzka spragniona Boga. Dlatego często spotykano wizerunki jeleni na starożytnych baptysteriach i średniowiecznych chrzcielnicach. Często występującym motywem był jeleń objadający pędy winorośli, co symbolizuje ludzi dostępujących łaski Bożej. Jeleń występuje także w ikonografii licznych świętych, między innymi Idziego, Meinulfa, Oswalda i Prokopiusza. (Biedermann, 2003, s.127-128) Widzimy więc, ze autorka wybrała doskonale ten symbol. Ma on bowiem bogatą tradycję użycia w zachodnim chrześcijaństwie, a także bardzo interesujące głębokie znaczenia. Z jednej strony oznacza on Chrystusa, a z drugiej strony ludzką duszę. Bardzo to odpowiednie dla Patronusa. Symboliczne cechy jelenia są indywidualistyczne, co jest właściwie dla bytu symbolicznego związanego osobiście z postacią bohatera.

Kolejnym symbolem chrześcijańskim w świecie czarodziejów jest Feniks. O ile Jeleń był symbolem ważnym przede wszystkim dla Harrego, o tyle Feniks odnosi się do całości magicznego świata. Jak wiemy, Feniks Fawkes rezyduje w gabinecie Albusa Dumbledore'a, postaci niesłychanie ważnej nie tylko w szkole, ale i poza nią. Feniks jest również patronem zakonu walczącego z Voldemortem. Sam Feniks to bardzo stary, bardzo ważny i bardzo rozpowszechniony symbol, związany z kompleksem pojęć dotyczących nieśmiertelności a przede wszystkim zmartwychwstania.

W mitologii greckiej i rzymskiej Feniks kończył życie spopielając się, następnie po trzech dniach zmartwychwstaje. Te wyobrażenia o Feniksie przejęło chrześcijaństwo. Ojcowie Kościoła przyznawali Feniksowi role symbolu o podwójnym znaczeniu – miał on oznaczać zarówno Zmartwychwstałego Chrystusa, jak i duszę ludzką. Jest więc pełna analogia z omawianym wcześniej jeleniem. O feniksie wczesnochrześcijański fizjolog tak pisze: „Jeżeli nierozumnemu stworzeniu, które nie zna Stwórcy Wszechrzeczy, dana jest moc powstania ze zmarłych, czyż nam, którzy chwalimy Pana i przestrzegamy jego przykazań, nie będzie dane zmartwychwstanie?” w ikonografii chrześcijańskiej często pełni feniks rolę podobną do pelikana. (Biedermann, 20032, s.127-128)

W Chrystusie feniks oznacza przede wszystkim Jego Boską naturę, w odróżnieniu od wspomnianego pelikana, który oznacza naturę ludzką. Kiedy symbolizuje duszę wskazuje po pierwsze na jej nieśmiertelność, po drugie zaś na możliwość jej oczyszczenia w ogniu czyśćcowym. Poza tym w symbolice feniksa mieści się zwycięstwo nad śmiercią, co łączy się z aspektami już omówionymi, a także dziewictwo. To ostanie wynika z tradycji żydowskiej. W tejże feniks, występujący pod imieniem Milcham jest jedynym zwierzęciem, które odmówiło Ewie zjedzenia owocu z drzewa wiadomości. Nagrodą za to była otrzymana od Boga nieśmiertelność. (Mariusz Dobkowski, Feniks, w Religia, 2001-2003, T.4, s17). Dołączę jeszcze, co o feniksie pisze Benedykt Chmielowski

W cyklu o Harrym Potterze Feniks pełni rolę Zbawiciela i niejako inkarnacji Bóstwa. Trzykrotnie, w tomach II, IV i VI Feniks śpiewa. W dwóch pierwszych przypadkach śpiew Feniksa leczy rany Harrego, rany zatrute, prawdopodobnie śmiertelne. Nie ma więc wątpliwości, że ratuje go od śmierci. Po raz trzeci Feniks śpiewa po śmierci Dumbledore'a. Warto w tym momencie przypomnieć poglądy Dumbledore'a na temat śmierci. Śmierć nie jest dla niego końcem, ale początkiem „nowej przygody”. Śpiew Feniksa miał więc go przeprowadzić do tego nowego życia. Zawsze więc śpiew Feniksa ma moc przeprowadzania od śmierci do życia, z tym ze najpierw dwukrotnie przywraca Harrego do życia doczesnego, zaś za trzecim razem przeprowadza Dumbledore'a do życia nowego rodzaju. Widać tu pewną analogię do Ewangelii, gdzie Chrystus najpierw kilkukrotnie wskrzesza umarłych do życia doczesnego, by w końcu zmartwychwstać do życia w Chwale.

Powstaje tu pytanie o osobę Dumbledore'a. Pisałem już, że w symbolice chrześcijańskiej Feniks oznacza Boską, a Pelikan ludzką naturę Chrystusa. W cyklu potterowskim próżno by szukać jakiegoś Pelikana. Ale tu nie ma luki. Ludzką naturę Chrystusa reprezentuje Dumbledore. Może to wydawać sie dziwne, ale zważmy, ze Dumbledore:
-jest uosobieniem dobra i wszystkich pozytywnych cech
-jest niesprawiedliwie prześladowany m.in. Przez Ministerstwo Magii
-posiada Moc większą, niż jakikolwiek inny czarodziej
-Feniks Fawkes jest ściśle związany z Dumbledore'em.
Warto też wspomnieć, że postać Dumbledore'a jest paralelna do postaci Gandalfa u Tolkiena, a jego rysy Chrystusowe są jasne. Przypomnijmy że Gandalf niejako zmartwychwstaje doznając przy tym swoistej transfiguracji. Postać Dumbledore'a jest wiec uzupełnieniem symboliki Feniksa w cyklu potterowskim.

Jeleń i Feniks są niewątpliwie najważniejszymi symbolami chrześcijańskimi w świecie Harrego Pottera. Jak juz wspomniałem w dziełach pisarzy chrześcijańskich oznaczają one zarówno Jezusa Chrystusa, jak i duszę Jemu wierną. W dziełach pani Rowling role te są po części rozdzielone. Z kontekstu można wnosić, ze w książkach o Harrym Potterze to feniks symbolizuje samego Chrystusa, czy ogólniej Boga, jeleń zaś zjednoczoną z Chrystusem (co w tym kontekście oznacza przede wszystkim zjednoczenie z Dobrem) duszę Harrego. Jest bowiem jasno powiedziane, że wywoływanie Patronusa nie jest wzywaniem jakiejś istoty zewnętrznej , lecz wręcz przeciwnie pewnych mocy duchowych samego przyzywającego.

Oprócz tych dwóch najważniejszych symboli występuje w dziele jeszcze cały szereg pomniejszych. Pierwszym z nich jest jednorożec. W pierwszym tomie przygód młodego czarodzieja dwa jednorożce giną niewinnie z rąk Voldemorta. Nie ma wątpliwości, ze jest to symbol chrześcijański. To zwierzę również jest bogate w symbole o chrześcijańskim charakterze. Jego znaczenie symboliczne zostało przez chrześcijaństwo przejęte ze starożytnych legend, a występuje juz w tekstach wczesnochrześcijańskich. Przede wszystkim widziano role Jednorożca w zwalczaniu trucizn. Przed trucizną miały chronić przede wszystkim jego rogi. Jeden z bestiariuszy tak uzasadniał jego skuteczność w tej mierze: zanim inne zwierzęta zbliża się do wodopoju, „wąż pręży sie i pluje trucizna do wody. Zwierzęta wiedząc, ze w wodzie znajduje się trucizna, nie odważają się jej pić. Czekają na jednorożca. Ten przybywa, wchodzi do wody i rogiem kreśli znak krzyża, co sprawia, ze ustaje działanie trucizny. Dopiero gdy jednorożec napije sie wody, piją też wszystkie inne zwierzęta”. Inne legendy, bardzo rozpowszechnione mówią, że jednorożca schwytać potrafi jedynie dziewica. W związku z tym staje sie jednorożec także symbolem dziewictwa..

W dalszej konsekwencji tego faktu pojawia sie w ikonografii Matki Boskiej. Szczególnie uwidacznia sie to w scenach Zwiastowania, gdzie archanioł Gabriel bywał niekiedy przedstawiany jako myśliwy przyprowadzający do Maryji jednorożca. Towarzyszyły mu trzy ogary bądź o imionach Wiara, Nadzieja i Miłość, bądź też Prawda, Sprawiedliwość, Pokój. Matka Boża była w tych scenach przedstawiana albo w ogrodzie albo przy różanym żywopłocie. (Biedermann, 2003, s,125-126). Rowling przedstawia jednorożca jako niewinną ofiarę złego czarnoksiężnika. Przywodzi to na myśl śmierć Aslana u Lewisa, która jak wiemy odpowiada męczeńskiej śmierci Chrystusa na krzyżu. Jest więc w świecie Harrego Pottera kolejnym symbolem chrystologicznym. Jego związki z Chrystusem są wielorakie, pisarze chrześcijańscy ukazują jednorożca, jako wskazującego na jednorodzoność Syna Bożego, na jego niepokonaną siłę, jak już wskazałem na śmierć na krzyżu, na wszechwładzę nad światem. Jednak w literaturze crześcijańskiej symbolika jednorożca jest jeszcze bogatsza, jest on bowiem łączony także z Bogiem Ojcem. Pryscylian określał Boga jako jednorogiego. Jednorożec jest także symbolem Ducha Świętego, a także atrybutem świętych Justyn z Antiochii i Padwy. (Mariusz Dobkowski, Jednorożec, w Religia 2001-2003, T. 5, s. 181-182)

Te trzy symbole nawzajem sie uzupełniają. Jednorożec łączy w sobie cechy obydwu pozostałych. Podobnie jak feniks jest wzorcem czystości i jego śmierć jest figurą śmierci Chrystusa, podobnie zaś jak jeleń jest wrogiem węży. Wzajemnie się uzupełniając wzajemnie się też wzmacniają tworząc konglomerat symboliki ewidentnie chrześcijańskiej. Jej istnienie w takiej formie w dziełach Rowling wręcz nakazuje radykalną rewizję poglądów na ich stosunek do chrześcijaństwa. Dzieła tak przesycone silną symboliką chrześcijańską nie mogą być uznane za wrogie chrześcijaństwu. Co więcej należy je uznać za w istocie chrześcijańskie. Pytanie tylko, jakie chrześcijaństwo wyłania się z za tych symboli?

Przyznaję, że sam byłem bardzo zaskoczony, gdy z badań nad tym tematem wyłaniał się coraz pełniejszy obraz. Pani Rowling jest prezbiterianką, natomiast konglomerat symboli użytych w jej książkach jest żywcem wzięty z chrześcijaństwa sakramentalnego. Jeśli chrześcijaństwo wyłaniające sie zza tych symboli nie jest wprost rzymskim katolicyzmem, to jest w nim przynajmniej tyle katolicyzmu, co w Wysokim Kościele anglikańskim. Może sie zdawać, ze jestem o krok od uznania Rowling za kryptokatoliczkę, jednak tak nie jest. Nie jestem aż tak naiwny. Gdyby chciała zostać katoliczką, to by nią została, a nie bawiła sie w szarady. Symbole katolickie nie są zresztą jedynymi w tych książkach. W kolejnych rozdziałach naświetlę inne aspekty, a w rozdziale ostatnim postaram się dać spójną i prawdopodobną wykładnię ich wszystkich. Wtedy stanie się jasne, dlaczego prezbiterianka umieszcza w swych książkach katolickie symbole.

Literatura przedmiotu:
1.Biedermann Hans; Leksykon Symboli: Warszawa 2003
2.Gadacz Tadeusz, Milerski Bogusław; Religia. Encyklopedia PWN; Warszawa 2001-2003
żródło:http://www.kosciol.pl/article.php?story=20070508172042286
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 9