Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Witam... Chce napisać o tym co się u mnie dzieje... Bóg, moja wiara i jakiś taki optymizm sprawiły, że dzieją się takie miłe rzeczy. Mąż potrzfi ze mną rozmawiać, napisać smsa... pobyc ze mną tak po prostu, ostatnio zabrał mnie na przejaźdzkę fajnym autem i było mi tak miło... albo kupł mi owoc o którym wspominałam, ze mam ochotę zjeśc... Pisał smsy gdzy był daleko... stał sie bardziej obecny dla mnie... Wiem, ze są to tylko takie drobne zwykłe sprawy, na które chyba nikt kto nie przeżył trudnych chwil w małżeństwie nie zwróciłby uwagi... A jednak jest wtedy tak fajnie... Poza tym zaczeły układać sie też sprawy zawodowe...
Kiedyś El powiedziała mi że jak zaczyna się układac, jak Pan zaczyna działac to układa się po całej lini... nie tylko w małżeństwie... i chyba tak właśnie sie dzieje... W takich chwilach jest mi bardzo błogo....
Chce żeby było już tak zawsze.... Żeby było z dni na dzień lepiej i lepiej...
Pozdrawiam
weronika [Usunięty]
Wysłany: 2008-04-25, 12:22
Cieszę się bardzo Lodziu,cieszę się bardzo,że odzyskałaś szczęście......ja,mnie to nie jest dane,staram się to przyjąć już od dawna do wiadomości,i tak bardzo trudno mi to uświadomić sobie
Tyle krzywdy wyrządził mi mój mąż,a mnie wciąż go brakuje,wciąż myślę,wyobrażam sobie,tęsknię...i czasami zastanawiam się ,dlaczego jestem taka głupia...nawet wczoraj,gdy wpadł na moment(po prawie miesięcznej asekuracji),ja odezwałam się do niego,tak ,jak by się nic nie stało...a powinna zdystansować....za ten mail o którym pisałam na forum,za to ,że synowi nawet życzeń nie złożył na urodziny,nawet nie zadzwonił do niego....a ja wciąż taka głupi jestem,potem dopiero uświadamiam sobie,co zrobiłam,i żałuję...a on przecież napisał do mnie,że jestem dla niego zerem...i tłumaczyło mi wiele mądrych osób,że ten list,to tylko o nim świadczy,że to jego żal,niepowodzenia, wylany na mnie....powinnam go odtrącić,odepchnąć........super Lodziu,zazdroszczę Ci,ale tak pozytywnie
Małgorzta [Usunięty]
Wysłany: 2008-04-25, 12:41
Lodzia cieszę się bardzo i widzisz uważam, że Bóg nas doświadcza abyśmy byli lepsi abyśmy zaczęli dostrzegali te drobiazgi abyśmy doceniali każdą chwile życia, którą On nam daje. Bóg pragnie, aby nasze życie było drogą do zbawienia, chce abyśmy kroczyli drogą Jego przykazań a po przez trudności dostrzegamy wydaje mi sie bardziej dostrzegamy błędy.
Życzę Tobie i Wszystkim Bożej ufności bo Ona daje siłę i wiarę w lepsze jutro.
[ Dodano: 2008-04-25, 13:50 ]
Weronika nie trać nadzieji pamietaj, ze Bóg wie co dla nas najlepsze aby nasza droga prowadziła do zbawienia bo On zna naszą przyszłośc i chce nam dać szansę zawierzenia Jemu chce nam pokazać swoją miłośc, ale musimy Mu zaufać. Módl sie za męża i złóż wszystko w sercu Jezusa, polecam książki o Duchu Św. są one przpełnione ogromną siłą.
Pamietaj jeszcze, że dla Boga nie ma rzeczy niemozliwych.
Pamietam w modlitwie.
JEZU UFAM TOBIE!
lena [Usunięty]
Wysłany: 2008-04-25, 12:52
Werko...szczęście nam wszystkim dane...tylko brać
Czemu Tobie nie dane...a co Ty gorsza jakaś, podpadnięta czy co?......Ty nie staraj sie przyjmować owego do wiadomości ino i czerp co Bóg daje. Praca jest, synuś jest,mama(niczego sobie babka) jest, męża niet... tzn. jest ino gdzie indziej.
Kochasz to i brakuje,ale wiesz... ciesz się bo "umieć" kochać to wielkie szczęscie....a odezwać sie po ludzku do "krzywdziciela" to zaleta Twoja, wiec nie żałuj! .Kim jest człowiek który tego nie potrafi?
Zmień wyobrażenia Werko......i myśli.
....i dobrze Ci tłumaczyli....on wątpliwie szczęśliwy człowiek jest...i nie masz odpychać, ale zostawić i o sobie pomyśleć
lodzia [Usunięty]
Wysłany: 2008-04-25, 16:42
weronika, to wspaniale że potrzafisz tak miło i spokojnie..... że puszczas w niepamięć.... ja też taka jestem, nie umiem sę gniewac
[ Dodano: 2008-04-25, 17:43 ]
może to przypadłość "Śląskiej baby"
weronika [Usunięty]
Wysłany: 2008-04-26, 05:04
No tak,tak,dziękuje wszystkim...
Z tą "śląską babą" to Ci wyszło,,,,hahaha...Lence też w innym poście...
Tylko ostatnio takie mnie myśli nachodzą....mój mąż w swoim świecie jest szczęśliwym człowiekiem,jego "teoria" ,poglądy,podejścia do wielu spraw,przekonały go,że to co" Ma" teraz,to szczęście dane od życia,od boga.....natomiast Ja...moje przekonania,poglądy na świat,rodzinę ,są zupełnie inne,i ja w moim świecie nie jestem i nie będę szczęśliwa....
DLACZEGO????????????????????
lena [Usunięty]
Wysłany: 2008-04-26, 08:08
DLATEGO ,ze uzależniasz to szczęście od tego/kogo nie powinnaś!
Nie mozna być szczęsliwym budując to "szczęście"na czyjejś krzywdzie.....prędzej czy póżniej czar pryśnie....jego również.
Może juz prysnął....bo tez cóż on takiego "Ma"???..... kupe złości....dlaczego?....bo sumienie nie czyste.
Jego zniekształcone poglądy,dają mu tez zniekształcone szczęście.
Twoje poglądy i przekonania(Twój Świat) są podstawą do osiągnięcia prawdziwego szczęścia
Jeśli wiedzielibyśmy,
że życie ma skończyć się jutro,
z pewnością docenilibyśmy dzisiejszy dzień.
Wypełnilibyśmy nasz czas miłością i radością,
które tworzyłyby wartościowe wspomnienia,
rozjaśniające nasze serca,
zamiast złością i goryczą,
które potrafią niszczyć i to całkowicie.
Jeśli wiedzielibyśmy,
że życie ma skończyć się jutro...
Ale kto może powiedzieć,
że tak nie będzie???
lodzia [Usunięty]
Wysłany: 2008-04-26, 08:10
weronika, Twoje szczeście zależy tylko od Ciebie.... od tego jak będziesz widziała swój świat.... jeśli widzisz go nieszcześliwym bedzie nieszcześliwy.... jeśli szcześliwym......
[ Dodano: 2008-04-26, 09:23 ]
A co do ślaskiej baby to ściągnełam własnie od lenki bo tak mi się spodobał jej śląski chłop.... ja mam chłopa świętokrzyskiego, ale nie wiem czym szczególnym się chcarakteryzuje;) hihihihi
sasanka [Usunięty]
Wysłany: 2008-04-26, 08:28
weroniko, 'znamy' się od tak dawna (czytam Twoje posty od kiedy piszesz)
przypominasz mi wanbomę sprzed 2 lat, może nawet sprzed pół roku (sorry wanbomka )
i mnie sprzed 2 lat i sprzed pół roku i to też bardzo
schemat "a ja nie" + "a mój mąż" stosowałam bardzo długo - jeszcze mi się czkawką wraca w trudnych chwilach (dziś np. kurna, choć bym nie chciała bardzo)
wiem, że ten etap płaczu jest ważny, pominąć go nie można i ma różną długość u każdej/każdego z nas
wiem, że ani mnie, ani wanbomie, ani żadnej innej z nas do końca nie przeszło i są wieczory/dni/tygodnie/minuty/sekundy gdy się wraca do starych sposobów radzenia sobie z traumą = 'smęcenie, rozpamiętywanie, żałość'
ale
ale
uwierz nam, któreśmy spróbowały zmienić to totalnie:
im mniej takich chwil smętnych, tym nam zdrowiej, tym jesteśmy lepszymi matkami, pracownikami, CZŁOWIEKAMI hehe piękniejemy po prostu i dobrze nam z tym i sztuczne to wcale nie jest
niektórzy sami dochodzą do tego etapu i do zmian swego wewnętrznego nastawienia, wyboru sposobu reagowania (tak, tak, jest to wybór)
niektórzy - tak jak ja i wanboma - potrzebują terapeuty
pomyśl o tym, może skorzystasz z takiej pomocy i pomożesz sobie?
wiem, że może być krucho z kasą
ale ja np. dotarłam do tych usług za darmo, tylkoj się wywiedziałam opinii o terapeucie, cobym zaufanie do niego mieć mogła
to ja w twojej intencji z uśmiechem ziółka dziś wypiję, a ty pomyśl i spróbuj zadziałać, hm?
tulipanka ci podrzucam wirtualnego
sasanka
Ps. Sorry lodziu, że u Ciebie - to dla ciebie śliczne stokrotki, które uwielbiam
weronika [Usunięty]
Wysłany: 2008-04-26, 12:00
oj,oj...dzięki kochane,dzięki.co ja bym bez Was zrobiła....no co??????????
lodzia [Usunięty]
Wysłany: 2008-04-29, 06:58
sasanka napisał/a:
Sorry lodziu, że u Ciebie
u mnie czy nie u mnie, ważne żeby nam wszystkim to pomogło....
Małgorzta [Usunięty]
Wysłany: 2008-04-30, 09:03
Lena napisała, że na czyjeś krzywdzie się szczęścia nie zbuduje i właśnie też tak uważam, że raniąc swoich bliskich swoje dzieci niszcząc rodzinę i zwracając się w strone zła szczęścia się nie osiągnie a jeszcze do tego nasza nieustająca modlitwa będzie poruszała sumienie tych naszych połówek.
Jakie te wszystkie sytuacje są trudnene jak można tak ranić to jest nie do pojęcia dlatego zawierzmy Chrystusowi, mnie też dopada czasami strach o dzieci przede wszystkim to że kombinuje jak nas zostawić i drżę na sama myśl dziś się umówił z kuzynem który kilka lat temu sie rozwiódł ale modlę sie za Niego w codziennej Eucharystii i bedę sie modlić aby zwyciężyć to zło a wtym tylko Chrystus moze nam pomóc.
Trzymajcie się cieplutko Chrystus da nam siłę wierze w to głęboko.
JEZU UFAM TOBIE!
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum