Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
No, El wróciła i szaleje na forum :). Bardzo się cieszę, Elu, że wróciłaś - lubię Cię czytać. Mam też pytanie - jak było u Ciebie - totalna obojętność ze strony męża, czy też moze cały czas dawał o sobie znać?
EL. [Usunięty]
Wysłany: 2007-08-02, 11:27
TOTALNA OBOJETNOśC Wanbomko, TOTALNA !!
Wiesz, Wanbomko, ja bym na Twoim miejscu ( teraz gdy juz jestem uspokojona i cicha), gdyby mnie mąz zignorował na ulicy, sama bym Go zaczepila. Milo i spokojnie zapytała co u Niego i zaprosila kiedyś , żeby wpadł do Was. I taka usmiechnięta i spokojna poszła delej. Czasem trzeba ludziom pokazac klasę i kulturę. Mąz pewnie zbaraniał, jak Cie zobaczył na ulicy, przestraszył i nie wiedział jak zachowac, wtedy Ty powinnaś zachowac zimną krew i pokazać , że jesteś super babka !Nic od Niego nie chcesz, ale dwa slowa, kulturalnie, z humorem, dlaczego nie ! Do nastepnego razu !! Całuje !! EL.
Jo-anka [Usunięty]
Wysłany: 2007-08-02, 16:17
Jula- tak się cieszę!!bARDZO!!
elzd1 [Usunięty]
Wysłany: 2007-08-02, 20:03
Julka, moje gratulacje.
EL.
Mam poważne wątpliwości czy masz rację
"Nie poznaje Cie Wanbomko na ulicy, bo nie wie jak się zachować ! TY zawsze będziesz w Jego sercu, On nigdy sie nie uwolni, bo jesteś i zawsze będziesz jego żoną i matka jego dziecka !! EL."
Według mnie, to zarówno Wan, jak i ja, jak również inne osoby z forum - pozostaniemy w pamięci jedynie jako matki/ojcowie dzieci, wyrzut sumienia, wrzód który uwiera. Mają nas nie w sercu, raczej .......
Uwolnili się od nas i nie wiem czy jest sens żyć bezpodstawnymi złudzeniami.
Czasem myślę, że masz lepsze wyobrażenie ludzi niż oni są warci.
Lepiej jest dwom niż jednemu. Gdy upadną, jeden podniesie drugiego. Lecz samotnemu biada, gdy upadnie, a nie ma drugiego, który by go podniósł.
Koheleta 4,9.10 Biblia Tysiąclecia
wabona [Usunięty]
Wysłany: 2007-08-02, 20:08
Elzd, niestety, chyba masz rację... Gdyby miał w sercu, zagadałby chociaż do dziecka...
_zosia_ [Usunięty]
Wysłany: 2007-08-02, 21:16
Kobitki chyba nie ma sensu rozwazanie co nasi "panowie maja na mysli", czy maja nas gleboko w jamie nosowej czy tez nie. Odpuscmy sobie. Szkoda naszych drogocennych mysli.
_zosia_
EL. [Usunięty]
Wysłany: 2007-08-03, 12:23
Kobitki, byc może mam ciągle dobre wyobrażenie o ludziach, być może bardziej pozytywne, niz oni sa warci...juz mi kiedys ktoś to powiedział....ale ja tak chcę !Chcę dobrze myslec o ludziach, bo chce żeby takimi , dobrymi sie stawali. Mam pozytywny do nich stosunek, bo chcę żeby i taki sam mieli do mnie ! Lubię ludzi i zwykle na dobrych trafiam, złych , jeżeli tacy naprawde są, omijam szerokim łukiem i na kilometr sie nie zbliżam , nawet z ciekawości !
A czy jesteśmy w czyichś sercach, czy też czyims wrzodem na pupie....czy to nie to samo ? Jesteśmy !! To chyba jest ważne i zawsze będziemy...tak mysle ! Bo przeciez poprzez dzieci zawsze ten człowiek, czy my jemu zawsze będziemy z życiu gdzies niedaleko. Nigdy sie nie pozbędzie...wrzoda....a on boli, nabrzmiewa, rośnie...Jak z nim zyć - wrzodem, jak z nim byc szczęśliwym ?? Mam nadzieję, że kiedyś zdradzacze przyjda po rozum do glowy i zajmą sie wrzodem skutecznie...a jak to jest skutecznie....no, żeby nie bolał !A czym ugasić ból ??? Może naprawić błędy ? EL.
_zosia_ [Usunięty]
Wysłany: 2007-08-03, 22:31
Kiedy przyjda po rozum do glowy moze byc juz za pożno. Tak za pozno! A niektorych rzeczy nie da sie naprawic.
_zosia_
Alda [Usunięty]
Wysłany: 2007-08-04, 17:54
Julko! Jak długo trwało twoje rozstanie z mężem. Po jakim czasie nieobecności wrócił do Ciebie?
Jo-anka [Usunięty]
Wysłany: 2007-08-05, 10:21
Właściwie to i ja jestem zdania ze na niektóre rzeczy bedzie już niestety za póxno.
Ja mimo obecnie względnej stabilizacji w małżeństwie po prostu czuje ze teraz to juz nie to! ze to za późno, ze zmarnował mi całą drugą ciąże( 7 miesięcy płaczu i depresji), ze przy porodzie byłam sama, nie odebrał mnie ze szpitala, tylko oglądał mecz.Teraz on chce naprawic(ponoc) ale tak trudno zaufac.Choć wydaje się ze przebaczylam, pamietam wszystko dokładnie. stałam sie strasznie sceptyczna, a on chce zebym znów była taka jak kiedyś, naiwna, wesolutka dziewczynka.
Teraz juz za pózno- 2 lata męki, wyrzeczeń, rezygnacji z siebie
Czekam na to poczucie bezpieczaństwa jakie mi dawał przez 11 lat, az do momentu kryzysu, mam nadzieje ze w koncu przyjdzie, modlę się o to, bo przeciez w gruncie rzxeczy tak bardzo pragnę szczęsliwej rodziny właśnie z nim
ech.. przeopraszam za smędzenie
pozdrawiam kochani
lodzia [Usunięty]
Wysłany: 2007-08-05, 16:41
Myślę podobnie jak El... Nie umiem źle myślec o bliźnich... Nie umiem się zbyt długo złościć... Czasem nawet jak ktoś mi sprawi przykrość potrafię zapomnieć w minutę i przejść do porządku dziennego... Pokazuje że mnie zabolało ale nie robię z tego końca świata... Często sama wyciągam rękę... Pierwsza
Mąż Zosi [Usunięty]
Wysłany: 2007-08-05, 22:39
Julka
Gratuluję. Gratuluję tych "motylków". Cieszę się waszym szczęściem. Będzie jeszcze dużo trudnych chwil. Zapewne dopadnie cię jeszcze nie raz zwątpienie, "złe myśli". Ale nie dawaj się. Twoje morze już się uspokaja. Wicher już nie wieje!
pozdrawiam
Jarek
EL. [Usunięty]
Wysłany: 2007-08-06, 14:37
Jo-anko, nie myśl o tym, czego Ty chcesz teraz od męża, co On ma Ci dać i czy warto Mu zaufać, czy potrafisz....myśl o tym, co Ty Jemu możesz teraz dać ?! Bo jak zaczniesz znowu oczekiwać, to nic nie dostaniesz....a jak będziesz sceptyczna i niczego chcieć nie będziesz , a tylko będziesz chciała dawać...to łatwiej żyć! I zawsze coś wpadnie, cos sie dostanie. Lepsze jest dawanie i nie oczekiwanie niczego w zamian ! Pozdrawiam!! EL.
elzd1 [Usunięty]
Wysłany: 2007-08-06, 16:31
EL.
Znów według Ciebie to Jo-anka ma się starać, dawać, zabiegać.
Nie uważasz, że tym sposobem każdy z nas, do którego małżonek łaskawie zechce wrócić - stanie się niewolnikiem?
Czy małżeństwo nie polega na wzajemności?
Powiem Ci, gdyby mój "szanowny" nagle coś zrozumiał i wróciłaby mu mądrość - bardzo musiałby się napracować nad odzyskaniem mojego zaufania i zainteresowania. Nie ja bym zabiegała, nie ja bym dawała, już nie.
Co do patrzenia na ludzi, są dobrzy czy źli - nie oceniam, po prostu widzę fakty. A fakty są bezstronne, pokazują tylko prawdziwą naturę czlowieka. Moją też.
Pozdrawiam.
pestka10 [Usunięty]
Wysłany: 2007-08-06, 20:14
Myślę że jeżeli ktoś na kogoś czeka to chciałby dobra i swojego i drugiej osoby, a przede wszystkim dobrego wspólnego życia. Nie wolno się licytowac kto i ile należy zacząć od nowa patrzeć na życie i pielęgnować je aby nie popełnić błędów przeszłości.
Ja na pewno tak bym uczyniła gdybym tylko miała możliwość odbudowania rodziny tz gdyby mąż wrócił? Skoro czekam, modlę się i walczę to nie po to by rozliczać ale tworzyć coś nowego, lepszego, silniejszego - prawda?
Starajcie się nie stracić tego co udało się zjednać - nie wszystkim to dane.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum