Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  12 kroków12 kroków  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Autor Wiadomość
Andrzej 
Mąż jednej żony


Imię małżonka/i: Kama
Wiek: 31
Dołączył: 22 Mar 2006
Posty: 246
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2007-04-14, 10:24   Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?

W skrajnych sytuacjach: dlaczego separacja a nie rozwód?

Katechizm Kościoła Katolickiego zakazuje sakramentalnym małżonkom występowania o rozwód cywilny, jak i zgody na rozwód. Katechizm mówi, że: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne." Jednoznacznie w katechizmie mowa jest o rozwodzie cywilnym. Wprawdzie akt cywilny jakim jest rozwód nie jest w stanie znieść węzła sakramentalnego (bo ten raz zawiązany trwa do końca życia małżonków), ale, co jest najistotniejsze, cywilny akt rozwodu znieważa wolę Bożą - znieważa Jego sakrament! Rozwód cywilny jako grzech zgorszenia (*) niezależnie od motywacji rozwodzących się sprzyja pladze rozwodów. Rozwód jak każde zło jest zaraźliwy. Badania szwedzkich (w Szwecji najwyższy na świecie odsetek rozwodów - 70%) socjologów wykazały, że rozwody są zaraźliwe. Jeśli rozwodzi się ktoś z zakładu pracy, jest 5 razy bardziej prawdopodobne, że współpracownicy podążą tą samą ścieżką. W tym też kontekście małżonkowie zgadzający się na rozwód cywilny przyczyniają się do wzrostu fali rozwodów, zarażają bakcylem rozwodowym innych małżonków przeżywających trudności małżeńskie i w ten sposób ponoszą w sumieniu współodpowiedzialność za rozprzestrzeniające się zło. Zgoda na rozwód nie jest "mniejszym złem" jak niektórzy twierdzą, gdyż o wiele mniejszym złem, a wręcz w niektórych skrajnych sytuacjach dobrem jest separacja, która nie gorszy innych małżonków i nie krzywdzi ich dzieci, a także nie obraża Boga. Separacja cywilna ( www.separacja.org ) niesie te same skutki cywilnoprawne co rozwód, z tą zasadniczą różnicą, że nie można zawrzeć nowego związku ( i nie powoduje konfliktu sumienia). Jeśli mimo tej wiedzy jeden z małżonków nadal dąży do rozwodu lub wyraża zgodę na rozwód i odrzuca separację, to prawdopodobnie kierując się złą wolą dąży do porzucenia małżeństwa i samotnego życia lub pragnie otworzyć sobie drogę na przyszłość do ewentualnego nowego niesakramentalnego związku. Gdyby miał dobrą wolę pójścia drogą wiary, nie zarażałby innych małżonków złem (bakcylem rozwodowym) i nie przyczyniał się do krzywdy ich dzieci.


Dlaczego rozwód i zgoda na rozwód cywilny jest złem - zgorszeniem krzywdzącym również innych małżonków i ich dzieci?

Często można spotkać się z twierdzeniem, że przecież rozwód cywilny jest tylko rozwiązaniem umowy urzędowej i nie zwalnia nas z przysięgi sakramentalnej. I jeśli ktoś z taką intencją dochowania przysięgi małżeńskiej podchodzi - to może nie naruszając zasad wiary wystąpić o rozwód albo wyrazić zgodę na rozwód. Czy rzeczywiście nie narusza? Po pierwsze Katechizm Kościoła Katolickiego nie rozgranicza takich przypadków pod kątem intencji (prawdopodobnie ze względu na ewidentne zgorszenie). Ewangelie też nie podają przykładów, by Pan Jezus pochwalał zło z jakichkolwiek pobudek, by relatywizował prawdę o złu, czy pochwalał trójlicowość (brak spójności myśli, słów i czynów). Np. nigdy nie powiedział, że pochwala czyn zły, który miałby wynikać z "dobrej intencji".
Po drugie każdy rozwód cywilny niezależnie od intencji wyrażającego zgodę na rozwód powoduje zgorszenie. Każdy rozwód cywilny sakramentalnych małżonków jest złem i jako zło rozlewa się po świecie i zaraża innych małżonków, osłabia ich wolę trwania w trudnych związkach. Sam wpływ statystyki rozwodowej (jej wzrost) jest negatywny, gdyż stanowi zachętę do pójścia za tą rozwodową modą (efekt naśladownictwa). Trudno sobie wyobrazić, żeby rozwodzący się (lub zgadzający się na zło) małżonek tłumaczył się każdemu małżonkowi na świecie ze swoich "szlachetnych" pobudek, żeby ich ustrzec przed zgorszeniem. Jest to niewykonalne. A nawet gdyby komuś to się udało, to miałby jeszcze jeden ogromny problem z uwiarygodnieniem swojej rzeczywistej intencji. Musiałby na gruncie wiary uzasadnić, dlaczego wybiera zakazany przez Pana Jezusa rozwód, a nie dopuszczalną przez Niego w skrajnych sytuacjach separację. Bo w obecnej sytuacji prawnej (od 1999 roku) nie wchodzi w rachubę możliwość wyboru mniejszego zła czyli rozwodu.


Co mówi psychologia o oddziaływaniu naszych postaw na innych?

Istnieje w psychologii ZASADA SPOŁECZNEGO DOWODU SŁUSZNOŚCI. I chodzi w niej o to, że : „ (...) Uważamy jakieś zachowanie za poprawne w danej sytuacji o tyle, o ile widzimy innych, którzy tak właśnie się zachowują.” (Cytuję za fantastyczną książką, Roberta Cialdiniego „Wywieranie wpływu na ludzi” GWP, podstawowa lektura studentów psychologii.) Czy tego chcemy, czy nie ta zasada ma na nas wpływ, nawet jeśli głośno krzyczymy, że nie. To tak jak z reklamami. Spece doskonale wiedzą, że także, ci którzy protestują, że reklamy są głupie, podświadomie ulegają ich działaniu. I czy tak czy nie sprzedaż rośnie.
Zasada facylitacji społecznej sprawia, że kiedy czekasz sam na przejściu dla pieszych , to dużo rzadziej przejdziesz na czerwonym świetle, niż gdybyś czekał z innymi i inni zaczęliby przechodzić. Decyzje innych „ułatwiają” podjęcie własnej, podobnej.
Krańcowym przykładem oddziaływania reguły jest efekt Wertera.: „ (...) po każdym samobójstwie przedostającym się na pierwsze strony gazet, gwałtownie rośnie liczba samobójstw, w rejonach, w których to samobójstwo zostało nagłośnione. (...) Dowiadując się o cudzym samobójstwie, niepokojąco duża liczba ludzi stwierdza, że także w ich własnej sytuacji jest to właściwy sposób postępowania.” (to znów Cialdini).


Prawdziwe miłosierdzie nigdy nie oznacza zgody na zło

Jest też i drugi aspekt sprawy, która swe źródło ma w braku zaufania do Boga - w Jego sprawczą dla dobra człowieka moc. Człowiek nierzadko pod wpływem trudnej sytuacji i przykrości jakich doznaje ze strony zła, które go atakuje i chce wymusić na nim zgodę (np. na rozwód) ulega, bo nie jest na tyle silny wiarą, nie szuka w wierze ratunku, i siły, by znaleźć wystarczające wsparcie w Bogu i odmówić zgody na zło. Przecież Bóg swoją mocą jest w stanie zawsze przyjść człowiekowi z pomocą, gdy ten z miłości do Niego i bliźniego wyrzeknie się zła i zgody na zło. Bóg mocą swojej łaski może sprawić, że mimo doznawanego cierpienia człowiek jest zdolny (idąc za Jezusem na Golgotę) przetrwać ten trudny czas wbrew swoim wcześniejszym najczarniejszym obawom i lękom. Przecież Bóg nie nałoży większych ciężarów na człowieka niż ten mógłby je unieść. Owszem pójście za Jezusem z pewnością może wiązać się z większym ciężarem, trudnościami czy bólem, ale Bóg jednocześnie obdarzy większą łaską, mocą do poradzenia sobie z nimi. Sprawi, że człowiek stanie się wolny od niemocy. Osiągnie wyższy poziom rozwoju duchowego, a więc i poziom odczuwania szczęścia (tego prawdziwego, które się nigdy skończy). Kiedy powierzam się Jezusowi do końca tzn. kiedy czynnie wyrzekam się zła i zgody na zło, to wtedy otrzymuje od Niego dość łaski, by przetrwać próbę wiary. Nie dość, że zyskuję zasługi u samego Boga - wolność i radość wewnętrzną, to również swoją postawą przyczyniam się do wzrostu dobra w innych ludziach (ich wzrostu duchowego) - stanowiąc dla nich Boży drogowskaz. A życie człowieka, wszystko co robimy - jak powiedział św. Ignacy Loyola - ma sens tylko wtedy, gdy prowadzi do jedności z Bogiem.

Czasami można spotkać się ze stwierdzeniem, że w imię tzw. "wolności" trzeba zgodzić się na zło, że jak ktoś się uprze to i bez zgody współmałżonka rozwód prędzej czy później otrzyma, a ta strona, która wyrazi zgodę na zło w ten sposób uniknie "niepotrzebnych" dodatkowych (z powodu mojej niezgody) cierpień. Ale czy w imię tak rozumianej "wolności" i "uniknięcia dodatkowych przykrych doświadczeń" mam pozwolić wciągnąć się w przepaść, skapitulować przed złem i zmarnować szansę dania świadectwa swojej miłości do Jezusa i innych ludzi, stania się bardziej świętym i bardziej przez to szczęśliwym? Presja wywierana przez małżonka dążącego do rozwodu jest w istocie zamahem na wolność jego współmałżonka, który ma święte prawo do odmowy swojej zgody na zło. Fałszywym jest miłosierdzie, które wyraża zgodę na zło. Pisał o tym kard. Karol Wojtyła w "Elementarzu etycznym", że prawdziwe miłosierdzie nigdy nie może oznaczać zgody na zło. Czy gorsząc innych pomogę współmałżonkowi, który domaga się mojej zgody na rozwód? Czy odpowiadając złem na zło można osiągnąć dobro? Czy nie jest aktem prawdziwe miłosiernym w stosunku do współmałżonka i innych małżonków w podobnej sytuacji nie wyrażać zgody na rozwód z podaniem uzasadnienia takiego jak niniejszy tekst? Albo choćby z takim krótkim wyjaśnieniem: "Nie zgadzam się na rozwód, bo nie chcę zdradzić Boga - naszej umowy z Nim, bo Cię mój mężu/moja żono kocham".


Świadectwa

"A ja znam przypadek, spoza forum, gdzie wytrwałość i upór przyniosły dobry rezultat. Odmowa rozwodu przez jedną ze stron (powody podobne jak przytoczyłeś, tj. chęć ratowania, trwania) bardzo wręcz rozsierdziły drugą stronę, bo nie udało się najłatwiejsze rozwiązanie "za zgodą obu stron". Padło wiele przykrego. I nie uchroniło to przed rozpadem, ale po 2 latach ... nastąpiło nieoczekiwane "nawrócenie" i powrót "marnotrawnego". Dziś są razem i miło na nich patrzeć, bo przeżywają drugą młodość i miłość. Nie działo się to ot tak sobie. Poskutkowały wytrwałe modlitwy (wielu ludzi) i wierność sakramentowi strony porzuconej. U Boga nie ma rzeczy niemożliwych. A może małżonek czasem musi odejść, by się przekonać, że popełnia błąd." - Anez
Źródło: Forum dyskusyjne: "Właśnie się dowiedziałam/łem, że..."

„Nie mogę się zgodzić — mówiła mi. — Dla mojego męża orzeczenie rozwodu to jakby rozgrzeszenie. On chciałby sobie wreszcie powiedzieć: Teraz to już wszystko w porządku! Otóż nie wszystko jest w porządku: nasz syn nie miał ojca, ja mam zmarnowane życie. Jeśli otrzyma rozwód mimo mojego sprzeciwu — to może jednak łatwiej mu przyjdzie kiedyś taka myśl, że jeszcze nie wszystko w porządku, że jeszcze jest mu potrzebne prawdziwe rozgrzeszenie”.
Źródło: o. prof. Jacek Salij "Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?


Źródła:
Katechizm Kościoła Katolickiego
kard. Karol Wojtyła "Elementarz etyczny"
Różnice między rozwodem i separacją
ks. Janusz Gręźlikowski "Co po rozwodzie?"
W sytuacjach skrajnych: dlaczego separacja a nie rozwód?
o. prof. Jacek Salij "Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Błękitna: Co mówi psychologia o oddziaływaniu naszych postaw na innych?
ks. Marek Dziewiecki "Miłość przemienia. Przezwyciężanie trudności małżeńskich i rodzinnych"
ks. prof. Roman Forycki "Rekolekcje wielkopostne dla małżeństw w kryzysie - 27 marca 2007 r."

(*) Ostrzeżenie Pana Jezusa pod adresem tych, co gorszą

(Mk 9,38-43.45.47-48)
Wtedy Jan powiedział do Jezusa: Nauczycielu, widzieliśmy kogoś, kto nie chodzi z nami, jak w Twoje imię wyrzucał złe duchy, i zabranialiśmy mu, bo nie chodził z nami. Lecz Jezus odrzekł: Nie zabraniajcie mu, bo nikt, kto czyni cuda w imię moje, nie będzie mógł zaraz źle mówić o Mnie. Kto bowiem nie jest przeciwko nam, ten jest z nami. Kto wam poda kubek wody do picia, dlatego że należycie do Chrystusa, zaprawdę, powiadam wam, nie utraci swojej nagrody. Kto by się stał powodem grzechu dla jednego z tych małych, którzy wierzą, temu byłoby lepiej uwiązać kamień młyński u szyi i wrzucić go w morze. Jeśli twoja ręka jest dla ciebie powodem grzechu, odetnij ją; lepiej jest dla ciebie ułomnym wejść do życia wiecznego, niż z dwiema rękami pójść do piekła w ogień nieugaszony. I jeśli twoja noga jest dla ciebie powodem grzechu, odetnij ją; lepiej jest dla ciebie, chromym wejść do życia, niż z dwiema nogami być wrzuconym do piekła. Jeśli twoje oko jest dla ciebie powodem grzechu, wyłup je; lepiej jest dla ciebie jednookim wejść do królestwa Bożego, niż z dwojgiem oczu być wrzuconym do piekła, gdzie robak ich nie umiera i ogień nie gaśnie.

Komentarz

Kiedy Jezus pouczył już uczniów o obowiązkach względem obcych, mówi, co winni są wierzącym i samym sobie. Uczniowie we wspólnocie ponoszą szczególną odpowiedzialność za wiarę "maluczkich", czyli prostego ludu. Biada, jeśliby zamiast podtrzymywać go i opiekować się nim, stali się dla niego powodem zgorszenia. Jezus określa to strasznymi słowami, najmocniejszymi, jakie kiedykolwiek wypowiedział: "Kto by się stał powodem grzechu dla jednego z tych małych, którzy wierzą, temu byłoby lepiej uwiązać kamień młyński u szyi i wrzucić go w morze" (Mk 9, 42). Nie można tego pominąć, lecz trzeba głęboko rozważyć i zbadać własne postępowanie, aby nie było w nim ani słów, ani postawy, które by mogły zburzyć wiarę małych, wiarę dobrego Ludu Bożego. Ostatnia refleksja dotyczy troski o siebie samych, przestrzega przed wszelkim grzechem pochodzącym nie tyle z zewnątrz, ile raczej od własnych namiętności. Również tutaj Jezus mówi z mocą: "Jeśli twoja ręka jest dla ciebie powodem grzechu, odetnij ją; lepiej jest dla ciebie ułomnym wejść do życia wiecznego, niż z dwiema rękami pójść do piekła, w ogień nieugaszony" (tamże 43), Ten sam paradoks powtórzony jest w odniesieniu do nogi i oka po to, aby uczeń Chrystusa mógł zrozumieć, że powinien być gotowy na każde wyrzeczenie, byle tylko uniknąć grzechu, który oddziela go od Mistrza i może spowodować wieczną rozłąkę.

O. Gabriel od św. Marii Magdaleny, karmelita bosy
Żyć Bogiem, t. III, str. 247


Intencją autora tego opracowania nie jest potępienie kogokolwiek, kto wystąpił o rozwód lub wyraził zgodę na rozwód. Wszyscy przecież popełniamy błędy szczególnie gdy poddani jesteśmy silnej presji ze strony otoczenia np. współmałżonka. Tym niemniej rozwodu i zgody na rozwód nic nie usprawiedliwia. Podane w tekście fakty (nauka Kościoła katolickiego, badania socjologiczne i wiedza psychologiczna) mają na celu uświadomienie, jak wielkim złem często niedostatecznie uświadomionym jest występowanie do sądu cywilnego o rozwód i również zgoda na to zło – zgoda na rozwód. Jak wielkie konsekwencje te decyzje wywierają na życie nie tylko tych małżonków, którzy te decyzje podejmują, ale również na decyzje innych małżonków przeżywających kryzys.
_________________
"Módl się tak, jakby wszystko zależało od Boga, a działaj, jakby wszystko zależało tylko od ciebie" (Święty Ignacy Loyola)
"Najpierw modlitwa, potem przebłaganie, dopiero na trzecim miejscu - daleko "na trzecim miejscu"- działanie" (Święty Josemaria Escriva)
„Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia” (List św. Pawła do Filipian 4:13)
„I nie uczynił tam wielu cudów z powodu ich niewiary” (Ew. Mateusza 13:58)
www.separacja.org ::: www.sychar.org ::: www.modlitwa.info
 
 
     
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2007-04-14, 17:30   

A ja naprawdę nie rozumiem, co ma na celu formalna separacja. Przecież równie dobrze można zrobić sobie rozdzielność majątkową, jeśli to o finanse chodzi.
 
     
Agnieszka2
[Usunięty]

Wysłany: 2007-04-14, 17:43   

MOżna . Tylko przy formalnej separacji załatwiamy w jedym wyroku: rozdzielność majątkową, alimenty, kontakty z dziećmi, podział mieszkania do korzystania, alimenty na małżonka. Rozdzielność można sobie zrobić, jeśli druga strona się zgadza, jeśli nie to i tak trzeba iść z tym do sądu, tyle że rejonowego. A poza tym separacja była pomyślana , jako alternatywa rozwodu dla wierzących. Nie mogę się z Tobą rozwieść, bo wiara mi tego zabrania, ale mogę zażądać separacji.
 
     
bajka
[Usunięty]

Wysłany: 2007-04-14, 17:54   

mmm...
Ostatnio zmieniony przez bajka 2008-11-04, 18:19, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Agnieszka2
[Usunięty]

Wysłany: 2007-04-14, 17:57   

Mówimy o separacji na zgodny wniosek? Tak, zazwyczaj jedna.
 
     
bajka
[Usunięty]

Wysłany: 2007-04-14, 18:38   

zazwyczaj ?

[ Dodano: 2007-04-14, 17:39 ]
rozumiem, ze gdy jest wniosek o separację bez zgody stron to wtedy trwają "sądowe korowody", bo trzeba udowadniać winę jak w przypadku rozwodu ?
 
     
Agnieszka2
[Usunięty]

Wysłany: 2007-04-14, 18:40   

Sąd ma obowiązek nakłądać do pojednania. MOże sprawę odroczyć lub zawiesić, jesli widzi widoki na pojednanie. Daletego "zazwyczaj" . Ale generalnie - jedna rozprawa

[ Dodano: 2007-04-14, 17:43 ]
Są dwa tryby orzekania separacji : procesowy i nieprocesowy.
Jesli strony nie mają małoletnich dzieci, moga złozyć wspólny wniosek o separację. Wówczas odbywa się to w nieprocesie i zazwyczaj po jednej rozprawie.
W przeciwnym wypadku jest normalne postepowanie, jak przy rozwodzie. Z udawadnianiem winy lub nie, alimentami, ustaleniem rozkładu pożycia.
 
     
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2007-04-14, 18:55   

O matko, toż to samo,co rozwód. Ja nie widzę różnicy - chodzi mi o moją sytuację - majątku do podziału brak, pieniądze - z problemami, ale płaci. Ewentualnie mogłabym rozdzielność załatwić. A on i tak, i tak z nią mieszka, bez formalnej separcji czy rozwodu.
 
     
Agnieszka2
[Usunięty]

Wysłany: 2007-04-14, 18:58   

Nie to samo . NIe możesz wyjśc za mąż. On nie może się ożenić.
 
     
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2007-04-14, 19:06   

Ale o to chodzi, że ja nie chce, a jemu jest to obojętne, czy ze ślubem czy bez, i tak z nią będzie. Chodziło mi o to, że nerwów tyle, co przy rozwodzie. A w końcu i tak, z tego, co słyszałam, najczęściej to się kończy rozwodem.
 
     
bajka
[Usunięty]

Wysłany: 2007-04-14, 19:17   

Generalnie - może ale nie powinien...
 
     
zuza
[Usunięty]

Wysłany: 2007-04-14, 20:18   

Generalnie to w sądzie idioci nie siedzą- owszem bywa różnie- ale dlatego pisałam- trzeba sie przygotować najlepiej jak sie może i potrafi, a jak sie nie potrafi to trzeba sie posiłkować- we własnym zakresie lub jesli są ku temu mozliwości- przy pomocy fachowca.
I wtedy sie zwieksza wydatnie szanse na osiągnięcie swojego celu.
Do tego trzeba sobie sprawę zdać- jaki ma sie cel i przygotowac sie na wszelkie z tym związane pytania- najlepiej jak sie umie a jak sie nie umie- to powyżej napisałam jakie są opcje.
Jedno jest pewne- trzeba swojego zdania bronic- bo nie wolno dac sie zmuszać.
Mamy takie same prawa i obowiązki.
Więc pora pamiętać- wolno nam po swojemu robić. Byle mądrze.
Jak sie wie czego sie chce. Bo od tego sie zaczyna.

Reasumując:
Wanbomo- ty najpierw stwierdź czego ty chcesz- a co cie obchodzi czy on chce?
Myśl jaki ty masz cel.
I metody dobieraj które ci pomogą.
Ale adekwatne. Bo przesada raczej nie jest wskazana- w sądzie jeden oszołom wystarcza.
Druga strona powinna byc stoicka ale konsekwentna.
 
     
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2007-04-14, 20:31   

O to się rozchodzi, abym to ja na oszołoma nie wyszła. A znając mego męża przygotowanie - wielostronne - wszystko możliwe...
 
     
elzd1
[Usunięty]

Wysłany: 2007-04-14, 22:35   

"Tym niemniej rozwodu i zgody na rozwód nic nie usprawiedliwia. "

Andrzej, ja jednak jestem zdania, że są szczególne przypadki, gdy rozwód jest jedynym rozwiązaniem. I zawsze trzeba je brać pod uwagę.

Żeby było jasne- nie popieram rozwodów.
 
     
Andrzej 
Mąż jednej żony


Imię małżonka/i: Kama
Wiek: 31
Dołączył: 22 Mar 2006
Posty: 246
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2007-04-15, 01:20   Nie wszyscy na szczęście...

elzd1 napisał/a:
Andrzej, ja jednak jestem zdania, że są szczególne przypadki, gdy rozwód jest jedynym rozwiązaniem. I zawsze trzeba je brać pod uwagę.


Na szczęście nie wszyscy są tego zdania, że trzeba rozwód brać pod uwagę. Wiemy, że Pan nasz Jezus Chrystus nie brał go w ogóle pod uwagę. I wielu Jego wyznawców i naśladowców nie dopuszczało do myśli możliwości wyjścia z propozycją rozwodu lub zgody na niego. Przed popełnieniem błędu, przed wyborem zła chroniła ich wiara wyrażająca się posłuszeństwem wobec woli Boga i miłość do drugiego człowieka, by mu nie szkodzić - chronić go przed zgorszeniem.
_________________
"Módl się tak, jakby wszystko zależało od Boga, a działaj, jakby wszystko zależało tylko od ciebie" (Święty Ignacy Loyola)
"Najpierw modlitwa, potem przebłaganie, dopiero na trzecim miejscu - daleko "na trzecim miejscu"- działanie" (Święty Josemaria Escriva)
„Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia” (List św. Pawła do Filipian 4:13)
„I nie uczynił tam wielu cudów z powodu ich niewiary” (Ew. Mateusza 13:58)
www.separacja.org ::: www.sychar.org ::: www.modlitwa.info
 
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9