Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Życie duchowe - KRYZYS JAKO DROGA WEWNĘTRZNEGO MILCZENIA

Anonymous - 2009-08-11, 22:52
Temat postu: KRYZYS JAKO DROGA WEWNĘTRZNEGO MILCZENIA
Kryzys jako droga wewnętrznego milczenia

Modlitwa zawierzenia Maryi na rozpoczęcie dnia

Maryjo, Matko milcząca! Stojąc pod krzyżem Syna, uczestniczyłaś w Jego niepojętym dla nas cierpieniu. Cierpliwie i w milczeniu znosiłaś miecz, który przenikał Twoje Serce. Zawierzam Tobie trudne doświadczenia mojej codzienności. Naucz mnie patrzeć z wiarą i poddaniem się woli Bożej na wszystko, czego doświadcza moje serce i pomóż znosić cierpliwie to, co we mnie samym, w moich bliźnich i moim środowisku jest dla mnie wyzwaniem. Amen.

Konferencja pierwsza

Usłyszeli trzej przyjaciele Hioba o wszystkim, co na niego spadło, i przyszli, każdy z nich z miejscowości swojej. Skoro jednak spojrzeli, z daleka nie mogli go poznać. Podnieśli swój głos i zapłakali. Siedzieli z nim na ziemi siedem dni i siedem nocy, nikt nie wyrzekł słowa, bo widzieli ogrom jego bólu. (Hi 1, 11-13)

Natura zadziwia nas pięknym i tajemniczym zjawiskiem, które nazywamy metamorfozą. Z dala od ludzkich oczu, w milczeniu, dokonuje się przemiana gąsienicy w powabnego motyla. Gdy nadchodzi właściwy czas, aktywność gąsienicy ulega całkowitej zmianie. Przestaje jeść, otacza się kokonem i czeka na cud przemiany zapisany w jej genach.

W świecie ludzkiego ducha funkcjonuje podobna prawidłowość. W historię twego życia wpisane jest doświadczenie kryzysów. Można je porównać do tych tajemniczych procesów metamorfozy, doświadczeń, w które wchodzisz kimś jednym, a wychodzisz kimś drugim. Mówiliśmy już wcześniej, że doświadczenie kryzysu burzy dotychczasowy porządek, w ramach którego funkcjonowałeś, który był ci dobrze znany, w którym potrafiłeś nazywać rzeczy i zjawiska, w którym czułeś się bezpieczny. Niszczy dotychczasową równowagę, byś mógł odnaleźć ją ponownie, ale już na głębszym poziomie, w przestrzeni bardziej przenikniętej Bożą mądrością. Gąsienica ma sobie właściwy wygląd, zainteresowana jest wyłącznie ziemią i liśćmi. Po procesie przeobrażenia przybiera odmienny kształt i piękno, i jako motyl staje się właścicielem przestworzy wypełnionych słońcem. Jakże inne są wówczas perspektywy widzenia.

Burząc porządek rzeczy, często w sposób niespodziewany i dramatyczny, kryzys stawia cię w milczącym osłupieniu. Milczenie jest sposobem przychodzenia Boga i sposobem Jego działania. Historie ludzi, którzy mają już za sobą doświadczenia twórczo przeżytych kryzysów, ukazują to milczenie jako drogę. Milczenie kryzysu i charakterystyczna dla niego milcząca obecność Boga mają sobie właściwy klimat. Milczenie doświadczane jako droga jest czymś zupełnie różnym zarówno od milczenia naturalnego, czyli przestrzeni ciszy wolnej od jakichkolwiek dźwięków, jak również od milczenia psychologicznego, które wyraża się poczuciem satysfakcji. Ono jest milczeniem biblijnym, początkiem i dynamiczną zasadą dogłębnej przemiany, która stawia cię w relacji do Ojca – Milczącej Obecności. "Jedno słowo wypowiedział Ojciec Przedwieczny, – pisze święty Jan od Krzyża – którym jest Jego Syn, i to Słowo wypowiada nieustannie w wieczystym milczeniu; w milczeniu też powinna słuchać Go dusza". Milczenie jest sposobem działania Ojca. Ono zdumiewa nas do głębi, bo jest sprzeczne z doświadczanymi przez nas prawami tego świata. Nie tylko zdumiewa, lecz także przeraża, budzi bunt, wyobcowuje z dotychczasowego środowiska. Ojciec przemawia w milczeniu i jedynie milczenie może Go wyrazić. Kryzys jest uprzywilejowaną przestrzenią Jego działania, ponieważ – jak żadne inne doświadczenie – zabiera wszystko, co było dotychczas, a zostawia milczącą samotność. W niej możesz spotkać się z milczącym Ojcem.

Biblijne milczenie, które otwiera się przed tobą jako droga w momencie zaistnienia kryzysu, ma swoje etapy. Są one czymś na podobieństwo milowych słupków odmierzających dystans i wskazujących odległość dzielącą cię od celu.

Kryzys jako droga biblijnego milczenia rozpoczyna się totalnym osłupieniem w obliczu zaistniałej sytuacji,jakby milczeniem śmierci, w którym – na gruzach dotychczasowego życia – doświadczasz buntu oraz wielu pytań o sens, o przyczynę, o przyszłość. Pytań, podkreślmy to wyraźnie, najczęściej bez odpowiedzi. Milczenie Ojca jest tutaj absolutne. Z biegiem czas pytania wyciszają się, milkną, a pojawia się stan odrętwienia. Nie jest on jednak rezygnacją. Po przejściu burzy pytań człowiek sam staje się milczącym, wchodzi w milczenie. Wciąż towarzyszy mu milczenie Ojca. Gdy cisza wnętrza wystarczająco dojrzeje, gdzieś na dnie serca pojawia się iskra, ciche wyczekiwanie uwolnione od buntu. Ono jest początkiem spotkania z Ojcem; jest zwiastunem wewnętrznych i istotnych zmian, z których zrodzi się człowiek o głębszym patrzeniu na życie.

Prześledźmy etapy tego przedziwnego milczenia, aby móc później rozpoznać w kryzysie dar wyzwalającej, chociaż trudnej łaski, a nie przekleństwo, które zabiera wolność i dar samostanowienia o sobie.

Kryzys rozpoczyna się wstrząsem, czymś w rodzaju milczenia śmierci. Zaistniała sytuacja zabiera dotychczasowy porządek, równowagę i z początku wydaje się nie dawać żadnej alternatywy. Ta nowa rzeczywistość nie ma znanych ci punktów oparcia, jest przestrzenią, w której mnożą się pytania, i to bez odpowiedzi. Gdy pytasz siebie: dlaczego?, wszystko w tobie milczy. Gdy pytasz Ojca, On milczy. Gdy pytasz bliźnich, ich odpowiedzi, choć pełne słów, nie niosą ukojenia.

Przy głównej ulicy Damaszku, przecinającej miasto ze wschodu na zachód, w domu Judy, już od trzech dni przebywał niewidomy Szaweł. Przez te trzy dni nic nie jadł i nic nie pił. Pogrążony w mroku, całkowicie milczący, gdzieś w głębiach siebie przebiegał ruiny świata, który był kiedyś jego domem. W jednej chwili, około południa, cały ten świat przestał istnieć z powodu tajemniczej światłości, która wdarła się w jego życie i nie dając żadnych wyjaśnień, zniszczyła to, co z taką gorliwością i przez tyle lat budował. Pozostawiła go samego w obliczu ruin, z tysiącem pytań, w milczeniu, którego nikt z towarzyszy nie mógł zrozumieć. Te trzy dni w domu Judy były dla Szawła doświadczeniem nowym i dramatycznym. W kokonie duchowego mroku, milczenia i trudnych pytań rozpoczęła się przemiana. To z niej narodził się Paweł – Apostoł narodów (Dz 9, 1-19).

Znaleźć się w obliczu nowej rzeczywistości, którą przynosi kryzys, nie jest łatwo ani dla wielkich, ani dla małych tego świata. Prześladowany przez przedstawicieli swego narodu za głoszenie niepomyślnej przyszłości, Jeremiasz mówi w sercu: "Biada mi, matko moja, żeś mnie porodziła, męża skargi i niezgody dla całego kraju" (Jr 15, 10). Zwraca się następnie do samego Boga: "Naprawdę, Panie, czy nie służyłem Tobie jak najlepiej? Ilekroć otrzymywałem Twoje słowa, pochłaniałem je, a Twoje słowo stawało się dla mnie rozkoszą i radością serca mego. Bo imię Twoje zostało wezwane nade mną, Panie, Boże Zastępów. Dlaczego mój ból nie ma granic, a moja rana jest nieuleczalna, niemożliwa do uzdrowienia? Jesteś więc dla mnie zupełnie jak zwodniczy strumień, niepewna woda" (Jr 15, 11. 16 i 18). Doświadczając kryzysu, Prorok porównuje działającego w jego życiu Boga do łożyska okresowej rzeki, dającej spragnionemu wędrowcy złudną nadzieję znalezienia wody i ugaszenia pragnienia. Gdzie tylko się nie zwróci, spotyka go trudne do uniesienia prześladowanie.

Ileż pytań w obliczu całkowitej ruiny swojego życia zadawał sprawiedliwy Hiob. "Niech przepadnie dzień mego urodzenia i noc, która rzekła: Poczęty mężczyzna. Dlaczego nie umarłem po wyjściu z łona? Po cóż mnie przyjęły kolana, a piersi dały mi pokarm? Po co się daje życie strapionym, istnienie złamanym na duchu?" (Hi 3, 3. 11. 20).

W tym pierwszym okresie kryzysu milczenie jest niezwykle dojmujące i wszechogarniające pomimo nawału pytań, które piętrzą się w głowie. Na te rodzące się pytania my sami nie potrafimy odpowiedzieć. Nie potrafią dać odpowiedzi również bliscy obok nas. Ojciec, podobnie, zdaje się wtórować temu milczeniu swoim milczeniem.

Dlaczego On milczy właśnie wtedy, gdy najbardziej potrzebujesz znaku od Niego? Dlaczego nie cofa doświadczenia, widząc twoją niemoc, twoje miotanie się i bezradność?


Dotykamy tutaj wielkiej tajemnicy. Po części jest nam ona odsłonięta w doświadczeniach świętych i błogosławionych. Droga do zrozumienia wiedzie przez szczere wyrzeczenie się swojej własnej perspektywy. Można to wyrazić innymi słowami: tym, czego najbardziej potrzebujesz, jest wyjście poza siebie, wyjście ku Jezusowi. Dopiero wówczas pojawi się w tobie przestrzeń, w której On czuje się nieskrępowany, by odpowiedzieć.

Pytania, które stawiasz w pierwszym okresie kryzysu, zdruzgotany zaistniałą sytuacją, chociaż bardzo logiczne i sensowne, są pytaniami zdradzającymi skoncentrowanie się na sobie. Dopiero gdy z upływem czasu milczenie dojrzeje i zrodzi ewangeliczną rezygnację z siebie, Ojciec da światło. Droga do odpowiedzi wiedzie przez nabieranie dystansu do własnej perspektywy widzenia. To jest klucz do zrozumienia kryzysu. To jest również klucz do przemiany. Stojąc nad ruinami tego, co było dotychczas twoim światem, przypominasz staw, w którym ktoś wzburzył wodę i zmącił ją. Tam wiele się dzieje i nic nie jest na swoim miejscu. Dopiero gdy woda ustoi się i wyklaruje, będziesz mógł zobaczyć dno; dopiero wówczas będziesz zdolny, by usłyszeć i przyjąć odpowiedź. Milczenie kryzysu jest drogą górską, po której trzeba się wspinać.

O tym, że nie jest to droga nizinna, lecz doga na duchową górę, mówi wspaniały sen o milczeniu znanego pisarza Antoine’go de Saint-Exupery’ego.

"Rozpętała się burza i noc przeciekała jak konwia pełna wody. Uparcie wspinałem się, aby spotkać Boga i zapytać Go o sens rzeczy… Ale na wierzchołku góry znalazłem jedynie ciężki blok czarnego granitu, który był Bogiem.

– A więc to On, powiedziałem do siebie, niezmienny i nieskorumpowany. Wciąż jednak miałem nadzieję, że nie będę musiał wracać do mojej samotności.

– Panie, powiedziałem do Niego, poucz mnie. Spójrz: moi przyjaciele, moi towarzysze i moi poddani są dla mnie niczym więcej niż marionetkami. Trzymam ich w moich rękach i poruszam tak, jak chcę. Nie dręczy mnie to, że są mi posłuszni, bo dobrą jest rzeczą, gdy moja mądrość w nich przebywa. Dręczy mnie jednak to, że stali się moim odbiciem, co czyni mnie bardziej samotnym niż trędowatego. Gdy się śmieję, oni też się śmieją. Gdy nic nie mówię, wyglądają ponuro. To prawda, że tylko ja mogę dać im życie. Jednak nic za to nie otrzymuję, bo w tym ich niepohamowanym pragnieniu otwarcia się na moje słowa słyszę jedynie mój własny głos, który powraca do mnie jak lodowate echo świątyni. Dlaczego miłość mnie przeraża i czego mogę oczekiwać od miłości, która jest jedynie mnożeniem mnie samego?

Jednak blok granitu, ociekający szarym deszczem, pozostał dla mnie nieprzenikniony. – Panie, powiedziałem do Niego, ponieważ dostrzegłem czarnego kruka siedzącego na pobliskiej gałęzi, doskonale rozumiem, że milczenie przystoi Twojemu majestatowi. Ja jednak potrzebuję znaku. Kiedy skończę moją modlitwę, rozkaż temu krukowi, aby odleciał. Będzie to jakby mrugnięcie oka Kogoś innego niż ja i już dłużej nie będę na świecie sam. Będę z Tobą połączony znakiem zaufania, chociaż niewyraźnym. Proszę jedynie o znak, że jest tutaj Ktoś, kto mnie rozumie.

Patrzyłem na kruka, ale on się nie poruszył. Wówczas skłoniłem się przed granitową ścianą.

– Panie, powiedziałem do Niego, masz rację. Naprawdę nie przystoi Twojemu majestatowi poddawać się moim poleceniom. Gdyby kruk odleciał, napełniłoby mnie to smutkiem. Taki znak mógłbym bowiem otrzymać tylko od kogoś, kto jest mi równy, od kogoś takiego jak ja, a więc ode mnie samego, od odbicia moich pragnień. I znowu musiałbym powrócić do mojej samotności".

To piękny tekst, który trzeba przeczytać kilka razy, by odkryć jego przesłanie i mądrość. Sen o milczeniu uchyla nieco zasłonę, za którą skrywa się tajemnica milczenia Ojca. Jego milczenie nie oznacza Jego nieobecności. To milczenie jest Jego odpowiedzią. Doskonała miłość Ojca nie może podążać ścieżką twojego sposobu widzenia. On daje odpowiedzi, ale w sposób, który opisał cytowany wcześniej poeta: "Panie, nie dałeś mi nic z tego, o co prosiłem, ale dałeś mi wszystko, czego potrzebowałem, i to jakby wbrew mojej woli. Modlitwy, których nie zanosiłem, zostały wysłuchane. Bądź pochwalony, Panie mój, bo nikt z ludzi nie ma więcej niż ja".

Do zrozumienia tej tajemnicy potrzeba pokory. Sposób, w jaki Ojciec nas kocha i kształtuje, nie jest w pełni dostępny naszemu poznaniu. Jego pełnia pojawi się w niebie. Tutaj potrzebujemy ufności dziecka, by zrozumieć chociaż tyle, że milczenie jest sposobem kochania.

Konferencja druga

Za przykład wytrwałości i cierpliwości weźcie, bracia, proroków, którzy przemawiali w imię Pańskie. Oto wychwalamy tych, co wytrwali. Słyszeliście o wytrwałości Hioba i widzieliście końcową nagrodę za nią od Pana; bo Pan pełen jest litości i miłosierdzia. (Jk 5, 10-11)

Kryzys rozpoczyna się wstrząsem. Zaistniała sytuacja zabiera dotychczasową równowagę i wydaje się nie dawać żadnej alternatywy. Milczy własna mądrość człowieka; milczą bliscy, jak przyjaciele Hioba; milczeć zdaje się i sam Ojciec.

Jego milczenie nie jest jednak dowodem nieobecności. Aby to zrozumieć, przyjrzyjmy się spotkaniu, w jakim uczestniczył prorok Eliasz na górze Horeb. "A oto Pan przechodził. Gwałtowna wichura rozwalająca góry i druzgocąca skały szła przed Panem; ale Pan nie był w wi­churze. A po wichurze – trzęsienie ziemi; Pan nie był w trzęsieniu ziemi. Po trzęsieniu ziemi powstał ogień; Pan nie był w ogniu. A po tym ogniu – szmer łagodnego powiewu. Kiedy tylko Eliasz go usłyszał, zasłonił twarz płaszczem, wyszedł i stanął przy wejściu do groty" (1 Krl 19, 11-13). Żaden z żywiołów, które Prorok widzi: gwałtowna wichura, trzęsienie ziemi, ogień, nie ujawnia Boga. Dopiero gdy one przejdą i nastanie cisza, pojawia się Ten, który wypowiada się w milczeniu.

Podobnie jest w kryzysie. Żywioły pytań, które przewalają się w tobie, nie objawią ci Ojca. Dopiero gdy przeminą i ustąpią miejsca ciszy, możliwe staje się spotkanie. Stawanie się milczącym, wchodzenie w milczenie jest naturalną reakcją, pojawiającą się spontanicznie, bez twojej woli. Gdy przebrzmią pytania, na które nie znalazłeś odpowiedzi, rodzi się w tobie przestrzeń milczenia. Dopiero ona stwarza odpowiednie warunki, by Ojciec mógł się wypowiedzieć.

Poczucie zagubienia i natłoku pytań trzeba cierpliwie przeczekać, jak Eliasz przeczekał kolejne żywioły. Nie wolno wówczas podejmować żadnych istotnych decyzji prowadzących do zmian. Pamiętajmy, że czas kryzysu jest czasem głębokiego odczucia własnej nędzy oraz czasem szczególnie intensywnego działania szatana. Pragnie on przerazić cię prawdą o twojej słabości i utrwalić w postawie rezygnacji. Łatwiej mu to wówczas przyjdzie niż kiedykolwiek indziej. Nakłania zatem do wycofania się z podjętych wcześniej postanowień dotyczących służby Bożej, mówiąc, że nie mają szans realizacji. Święty Ignacy z Loyoli ostrzega nas przed taką zbyt szybką i pochopną rezygnacją i poddaniem się. "Podczas strapienia nie wprowadzać żadnej zmiany, – pisze – lecz trwać w postanowieniach i decyzji, podjętych w dniu poprzedzającym takie strapienie, albo w decyzjach, które podjęto podczas poprzedniej pociechy. Podczas pociechy bowiem bardziej prowadzi nas dobry duch i przez rady swoje nami kieruje, a podczas strapienia zły duch. Słuchając jego rad nie możemy obrać słusznej drogi".

W natłoku pytań szatan chce przemycić do twojego serca myśl o Ojcu jako twoim rywalu, który jest ci przeciwny, który nie chce twojego szczęścia, który nie pozwala realizować ci własnej wolności. Tak przedstawił Go pierwszym ludziom w Raju. Zniszczył nić zaufania stworzenia do Stwórcy. Od tamtej chwili zaufanie jest prawdziwym trudem.

Żywioł pytań, charakterystyczny dla początkowego okresu kryzysu, stawia ci przed oczy prawdę o tym, jak bardzo jesteś jeszcze przywiązany do własnej perspektywy widzenia, jak bardzo jesteś skoncentrowany na sobie, a nie na przewidującej mądrości Ojca. Tylko trudne momenty życia mogą odkryć ci tę prawdę. Upokorzenia, cierpienia, zmęczenie, jakiekolwiek zakwestionowanie przez innych – to wszystko pomaga ci poznać siebie. Na­wet drobne przykrości ujawniają skryty bunt, uświadamiając, jak trudno ci zgodzić się na coś, co uderza w twoje życie, co burzy plany i zamiary. Bardzo cierpimy, jeśli nie spełnia się to, co sami dla siebie wymarzyliśmy i zaplanowaliśmy. Święty Ignacy z Loyoli daje jeszcze jedną dobrą radę na ten pierwszy, burzliwy okres kryzysu. "Ten kogo ogarnęło strapienie niech trwa w cierpliwości, która jest przeciwna udrękom, jakie na niego przyszły i niech myśli, że wkrótce go ogarnie pociecha". Święty chce, byś uświadomił sobie czasowość doświadczenia kryzysu i sięgnął po najważniejszy dostępny ci oręż – cierpliwość. Kłamliwe działanie szatana zmierza do wmówienia ci, że stan ten będzie trwał bardzo długo lub że nie będzie miał końca. Łatwo jest poddać się takiej sugestii. Tymczasem doświadczenie kryzysu przychodzi i odchodzi, tak jak przychodzi i odchodzi zima. Po zimie Ojciec zawsze daje wiosnę pocieszenia.

Sięgnij także po oręż ufności, która podpowiada, że na czas kryzysu masz wystarczającą łaskę i nigdy nie jesteś pozostawiony sam. Rezygnacje są najboleśniejszą raną zadawaną Sercu Ojca; są niemym oskarżeniem pod Jego adresem, że nie przyszedł z pomocą. Po wtóre, są często wynikiem uprzedzającej rezygnacji i pojawiają się na samą myśl o tym, że wytrwanie w kryzysie będzie cię trochę – a może i dużo – kosztować, że będziesz musiał zawalczyć o siebie. Świat ludzkiego wzrastania zna bardzo dobrze rezygnacje i kapitulacje na samą myśl o czekającym wysiłku walki o wytrwałość.

I trzecim wreszcie orężem, po które koniecznie musisz sięgnąć, jest modlitwa. Podejmij ją nawet wbrew sobie. W okresach kryzysów jest ona trudna, ale i decydująca dla kształtu, jaki przyjmą dalsze etapy wchodzenia w milczenie. Módl się więcej, badaj uczciwie swe sumienie i szukaj wzoru w osobie Jezusa, bo On – pisze Ewangelista – gdy był pogrążony w udręce, "jeszcze usilniej się modlił" (Łk 22, 44).

Gdy przetrzymasz ufnie nawałę żywiołów zrodzonych w sercu i myślach pod wpływem zaistniałego kryzysu, przyjdzie wyciszenie. Nie jest ono jeszcze końcem doświadczenia ani też odnalezieniem odpowiedzi. Wyciszenie jest doświadczeniem zmęczenia pytaniami; jest etapem, w którym pokonałeś pokusę rozpaczy i buntu przeciw Ojcu. Wciąż jednak stoisz nad ruinami tego, co kiedyś było twoim światem i w dalszym ciągu nie widzisz sensu tego doświadczenia; nie wiesz, dlaczego przyszło, ani dlaczego przytrafiło się właśnie tobie, ani też jak się ostatecznie zakończy.

Milczenie nie jest pustką. Wiele się w nim dokonuje. Nie jest także jakimś tylko momentem; jest kolejnym etapem do przejścia. Biblia ukazuje nam, jak różne mogą być ludzkie postawy w tym czasie. Człowiek pozostaje w pozycji leżącej na ziemi lub na łożu: "Zmęczyłem się moim jękiem, płaczem obmywam co noc moje łoże, posłanie moje skrapiam łzami" (Ps 6, 7). Idzie bez celu, chwiejąc się i potykając: "Mówię bowiem: Niech się ze mnie nie cieszą; gdy moja noga się chwieje, niech się nie wynoszą nade mnie. Bo jestem bliski upadku i ból mój jest zawsze przede mną" (Ps 38, 17). Nakłada na siebie wór pokutny lub pości zdruzgotany cierpieniem najbliższych: "A ja, gdy chorowali, wór przywdziewałem, umartwiałem się postem, chodziłem jak w żałobie po matce sczerniały i pochylony" (Ps 35, 13-14).

Przybierając tak różne postawy, Psalmista poddaje się mocy milczenia. Pozwala, by stopiło i przekształciło wszystkie jego pretensje, żale, wszelkie wierzganie przeciw temu, co przyszło z ręki Ojca. Jest to proces, który stawia cię, tak jak postawił Psalmistę, w obliczu bolesnej, ale zarazem zbawczej prawdy: jesteś człowiekiem śmiertelnym i znikomym.

Milczenie w obliczu dostrzeżonej w sobie nędzy i słabości ma fundamentalne znaczenie dla rozwoju właściwej postawy względem Ojca. Jest to punkt wyjścia na drodze duchowego dorastania. Ma różny czas trwania. Bywa krótkie lub dłuższe, a niekiedy wieloletnie. To zależy od tego, jak twardą skałę do skruszenia znajduje w tobie Jezus. Celem tego doświadczenia jest stopniowe uwalnianie cię z wrodzonej pewności siebie i zapobiegliwości. Jest to czas rodzenia się pokory serca.

"Są chwile, – zanotowała kiedyś święta Faustyna – w których nie dowierzam sama sobie, jestem przeświadczona do dna o swojej nędzy, i poznałam, że w tych chwilach mogę wytrwać tylko ufając nieskończonemu miłosierdziu Bożemu. Cierpliwość, modlitwa i milczenie – te wzmacniają duszę. Są chwile, w których dusza powinna milczeć i nie godzi się jej rozmawiać ze stworzeniami; są to chwile niezadowolenia z samej siebie".

Milczenie kryzysu wiedzie do miejsca, w którym doświadczasz swojej nicości, w którym widzisz siebie jako przemijający cień. Psalmista w taki oto sposób opisał to doświadczenie: "Pozwól mi poznać kres mojego życia i jaka jest miara dni moich, bym wiedział, jak jestem znikomy. Oto wymierzyłeś dni moje tylko na kilka piędzi i życie moje jak nicość przed Tobą... Człowiek jak cień przemija, na próżno tyle się niepokoi" (Ps 39, 5-7).

Spotkanie z prawdą o przemijalności jest konieczne, by pojawiło się w tobie coś bardzo cennego – ciche wyczekiwanie. Ciche wyczekiwanie w atmosferze nadziei jest owocem postawy milczenia w obliczu kryzysu. Aż nadto jasno zostało ci ukazane, że ani sukces, ani wygląd, ani posiadane rzeczy materialne, ani zdolności, ani zdrowie – nic z tego nie masz na stałe. Gdy te dobra tracisz, jedyną Osobą, która może dostarczyć wówczas sensu, jest Ojciec. Jak płomyk nadziei pojawia się więc ciche wyczekiwanie, czyli zwrócenie oczu i serca na Niego. Doświadczenie znikomości w okresie kryzysu skierowuje twoją głębię do jedynego Źródła Życia. Wówczas możesz powtórzyć słowa Psalmisty: "A teraz, w czym mam pokładać nadzieję, o Panie? W Tobie jest moja nadzieja" (Ps 39, 8).

Ciche wyczekiwanie skierowuje się ku zapraszającej Miłości, która woła: Przyjdź do Mnie! Zaproszenie to wyraża Psalmista w słowach: "Uspokój się wobec Pana i Jemu zaufaj" (Ps 37, 7). Uspokój się! Niech nikt i nic nie zasmuca cię! Niech bezradność w obliczu kryzysu nie przeraża cię. Niech żaden sukces nie stanie się dla ciebie miejscem ucieczki i bezpieczeństwa. Niech żadne zło nie zamieszka w twym sercu. Nie przywiązuj się do żadnej rzeczy. Żyj w obecności Ojca; "Spocznij jedynie w Bogu, duszo moja, bo od Niego pochodzi moja nadzieja" (Ps 62, 6).

Milczenie kryzysu jest śmiertelne, ale zarazem wyzwalające. Ono uszlachetnia twoje dotychczasowe wyczekiwanie: teraz wyczekujesz wszystkiego od Ojca, jesteś milczący przed Nim. Wyczekujesz, masz nadzieję, jesteś – wszystko w ramach relacji do Niego. Właśnie ten rodzaj cichej nadziei poleca Prorok, gdy mówi: "W nawróceniu i spokoju jest wasze ocalenie, w ciszy i ufności jest wasza siła" (Iz 30, 15).

Proces wyciszenia w czasie kryzysu, który przeprowadza cię najpierw przez żywioły pytań, potem przez okres milczenia, z którego rodzi się ciche wyczekiwanie, kształtuje twoje dążenia. Najpierw zanurza je w przepaściach człowieczej niemocy i nicości, po to, by mógł zapalić się mały płomyk oczekiwania i nadziei zwróconych ku Ojcu. Ten płomyk rozwija się w ogień i wypala w tobie wszystko, co naznaczone jest piętnem niedojrzałości. Milczenie wydobywa i stawia w pełnym świetle twoje dążenia, oczyszczając je i wyzwalając.

Milczące zwrócenie się ku Ojcu jest niezastąpionym przewodnikiem ułatwiającym poruszanie się po świecie pełnym dwuznaczności, pozorów i niedoskonałości.

* * *

Jerzy Zieliński OCD, Przezwyciężyć kryzys. Spojrzenie z perspektywy wiary


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group