Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Potrzebuje rozmowy-wsparcia i modlitwy

Anonymous - 2009-09-18, 19:24

landis85 napisał/a:
no wlasnie maz przed tym wszystkim byl BARDZO uczuciowy, bardziej ode mnie napewno! a teraz czasami jest zimny jak glaz, bez serca...
dzis np powiedzial mi ze on juz taki zly jest i bedzie i nigdy sie nie zmieni...

Witaj,
to co opisujesz to matrix Złego Ducha nie daj się nabrać. Jako prawowita małżonka swoją modlitwą stwarzasz realne zagrożenie dla Złego, nie może ponownie swobodnie zadomowić się w Twoim mężu.
Poproś duchownego o rozmowę i powiedz o swoich spostrzezeniach. Moim zdaniem potrzebna będzie modlitwa o uzdrowienie wewnętrzne.
W Twoim mężu toczy się walka duchowa i sam może sobie nie poradzić. Będzie potrzebował Twojej pomocy duchowej i modlitwy ludzi dobrej woli. Może jakieś Siostry zakonne?
landis85 napisał/a:
okropnie sie z tym czuje, bo czasami nie poznaje go :( raz jest super, jest mily, wrazliwy a za chwile jest okrutny, rodzine ma gdzies , najwazniejsze jego nocne jazdy, zloty samochodowe i czaty

Ta zmienność nastrojów wiele mówi. Wygląda tak jakby walczył z wewnętrznym złem o miłość wobec Ciebie i dzieci. Może sprubój podczas Jego nieobecności modlić się w Jego intencji. Wiem, że przy dwójce dzieci to jest trudne, ale modlitwa może być myślna lub skorzystaj z tej rady:

cyt."(7) A Bóg, czyż nie weźmie w obronę swoich wybranych, którzy dniem i nocą wołają do Niego, i czy będzie zwlekał w ich sprawie? (8) Powiadam wam, że prędko weźmie ich w obronę. [...]"
(Ew. Łukasza 18:7-8(w), Biblia Tysiąclecia)

Ja jeszcze dodatkowo zapraszałabym do tej modlitwy Aniołów Stróżów małżonka i dzieci przecież należą do rodziny i chętnie Cię wesprą.

Słonko zanim poprawi się w 100% jeszcze nie raz trafisz na wyboje. Trzeba powoli je omijać.
Po kryzysie zdrowieją obie strony, tyle że każda potrzebuje innej drogi. Jeden jedzie polną drogą , drugi gna autostradą. Cały kłopot, żeby biegły obok siebie zbliżając się nieustannie, aż do połączenia w jedną!
Z Panem Bogiem

Anonymous - 2009-09-19, 07:27

landis85 napisał/a:

przeciez nie moge zamknac mu laptopa przed nosem


Wiesz gdybym zachowywał się jak Twój mąż to mój laptop wyleciałby prze okno na ulicę ;).

Anonymous - 2009-09-19, 08:41

kingo dziekuje jeszcze raz, bardzo podbudowuje mnie to co piszesz
rozmawialam juz z ksiedzem na nasz temat, polecil mi lekture sw Moniki,ktora bardzo mi pomogla, staram sie odmawiac codziennie nowenne i litanie do niej
dziekuje za cenne wskazowki :)

w.z
czasami wydaje mi sie ze jestem za malo stanowcza :roll:

jeszcze raz wszustkim dziekuje za cenne rady!

[ Dodano: 2009-09-20, 10:53 ]
niestety u nas z dnia na dzien jest coraz gorzej :(
waham sie przed spakowaniem meza i wystawienia mu walizek za drzwi

po calotygodniowej nocnej jezdzie naiwnie liczylam ze moze choc jeden wieczor spedzimy razem, a maz po powrocie ze zlotu samochodowego (wczoraj zamiast w pracy byl na zlocie) poszedl od razu na czat wogole nie zwracajac uwagi na mnie
wkoncu nie wytzrymalam, ubralam sie i wyszlam z domu, maz nawet nie zapytal sie gdzie ide i o ktorej wroce, wogole obojetna chyba bylam mu po calej linii...
poszlam do mamy, weszlam na czat, wiem jaki nick ma moj maz, bo uzywa tego samego od miesiecy...
zaczelam rozmowe, dowiedzialam sie ze moj maz jest jedna noga w sprawie rozwodowej, ze zaluje ze sie ozenil, ze mnie nie kocha, ze zakochal sie w innej itp
rece mi opadly, stary scenariusz powrocil...
nie wytrzymalam, chcialam spakowac go jak bedzie dzisiaj na zlocie (tak tak naiwna i glupia landis pozwolila mu jechac na caloweekendowy zlot bez rodziny z kolegami-kawalerami, o naiwnosci)
ale wczoraj juz po powrocie mu wszystko powiedzialam, maz nawet nie przestal na chwile stukac w klawiature
3 noc spedzil w salonie
dzis rano na spokojnie powiedzialam mu jasno i wyraznie ze po jego drugiej "przyjaciolce od spotkan" nie zycze sobie kolejnej i co? nie minal miesiac (ona byla w sierpniu) a tu maz znowu szuka kolejnych wrazen
Boze powiedzcie mi jak na niego wplynac, ja mowie ze nie bede tolerowac itp a on mowi ze rozumie (nie ze przestanie to robic) a mysli napewno ze skonczy sie na gadaniu i za tydzien znowu bedzie mogl to robic
znowu akcje z ukrywaniem telefonu gdzie sie da zeby byl tyko poza zasiegiem mojego wzroku, strzalki i sms-y co 2 minuty :-/
mam dosyc, chyba wyczerpuje sie psychicznie przez co cierpia tez dzieci
jak pojechal napisalam mu ze podejme decyzje co dalej, bo nie bede znosic kolejnych cierpien
widze ze mezowi na mnie wogole nie zalezy, ma gdzies to kiedy wyjde z kim wyjde, nie interesuje sie
chociaz w zeszlym tygodniu taki nie byl...
widze po jego oczach, taka dzikosc, jakby to nie byl on

poradzcie mi czy wygonienie go z domu podziala jako kubel zimnej wody, czy to jest jedyne rozwiazanie?
same widzicie ze u nas takie kolezaneczki sa z miesiaca na miesiac, zero skruchy, poprawy...
dodam ze z kazda spotykal sie za moimi plecami a w jednej zakochal sie tak ze zarzadal rozwodu
nie wytrzymuje juz tego, czuje ze to moze byc jedyne rozwiazanie, chyba ze doradzicie mi inne mozliwe rozwiazanie
dziekuje ze moglam to napisac , troche mi lzej

Anonymous - 2009-09-20, 18:01

landis, dobrze ze rozmawialas z duchownym tym

Wszystko to bardzo bolesne
Sciskam Cie serdecznie, jestes bardzo młodą osobą i juz takie doświadczenia przychodzą, jestes baaardzo dzielna!
Nikt nie doradzi Ci co zrobic, to Twoje zycie i Twoje decyzje.

Jedne kobiety wystawiaja walizki i zarządzaja separacje, inne probuja zyc pod jednym dachem i wplywac na zdrowienie męza..
rozne sa scenariusze i rózne histrorie

Na pewno warto uspokoic emocje..wygadac sie przed kolezankami, Panem Bogiem, wypisać na frorum..to Cie uspokoi

w emocjach najlepiej nie podejmowac jakis waznych decyzji
zorganizowac opieke nad dziecmi abys mogla spedzic troche czasu sama, z przyjaciólmi, przed Najsw. Sakramentem, isc na Msze sw w tygodniu
Na pewno masz jakis pomocnych ludzi wokól

Duzo, duzo modlitwy, oddawaj Panu Bogu i Jego Matce Was...

nie zwracaj uwagi na to co robi mąż, miota nim równo, czasty, smsy...to wszystko ułuda, jego nałóg
traktuj to jak chorobe, wysypke czy inna anginę
omijaj go i szanuj siebie...
ustal jasne zasady co do waszego zycia
potrenuj ( zawsze namawiam zeby isc do profesjonalisty :-) ) bycie stanowczą, bo jak piszesz tego ci brakuje

maz obiecuje i nie dotrzymuje? jak to żądaj wyjaśnień!!!!
Nie radzi sobie z kompem...zamykajcie go na klucz! :!:
maz przeciez starał sie i bylo juz lepiej..
nie toleruj jego zachowan nałogowych..akcja reakcja..krótka piłka...maz przyzwyczail sie ze na wszystko moze sobie pozwolić, badz twarda!!!!
To dla Waszego dobra!
Moze list do meza? Ze go kochasz, zalezy Ci na was....ale....i tu wypunktuj czego oczekujesz...nie za duzo na poczatek proponuje...najwazniejsze rzeczy
i co na to mąz???
Z Panem Bogiem

Anonymous - 2009-09-20, 18:24

dziekuje serdecznie!
dzis przeczytalam znowu ksiazke Dobsona, troche mnie pokrzepila
ale to forum dziala na moja dusze najbardziej-jak plaster miodu
maz liczy ze dzis wyjde na caly wieczor, najlepiej zebym wrocila nad ranem :roll:
ciagle pyta sie mnie czy nigdzie wieczorem sie nie wybieram, bo raz cos tam wspomnialam :-|
moze umowil sie z "przyjaciolka" na rozmowy przez gg?

napisalam list do meza, na wzor Dobsona, ale nie dalam mu jeszcze go, poczekam troche az sie wycisze, bo teraz dzialam zbyt impulsywnie i za gwaltownie a nie o to chodzi...

po krotce jednak przedstawilam mu swoje granice tolerancji, czuje ze maz ma mnie za jakas jedze, a on biedny wiezien :evil: wiec powiedzialam mu ze moze pojdziemy zapytac sie innych malzenstw czy u nich jest podobnie, moze u nich jest podobnie i "przyjaciolki" wystepuja w kazdym malzenstwie i on faktycznie taki bidulek pozbawiony przyjaciolek
nic nie odpowiedzial...
teraz kombinuje wyjscie moje albo jego, byle nie spedzic wieczoru razem...
przykre, bo od poniedzialku nie spedzilismy ani jednego wieczoru :(

[ Dodano: 2009-10-26, 09:12 ]
witam!
dlugo, dlugo nie pisalam, chcialam juz zmienic status na po kryzysie, bylo naprawde DOBRZE
ale od jakiegos czasu znowu dopadlo nas :(
jak radzilyscie zajelam sie soba, poszlam na prawo jazdy, jezdze na studia :)
czuje ze zyje, tylko maz...
z wielkim trudem "pozwala" mi jechac na sydia bo on ma prace i jakbym mu pozowlila to pracowalby nawet w niedziele
codzinnie wraca do domu bardzo pozno bo po 12-13 godz od wyjscia i uniemozliwia mi skutecznie zebym sama mogla gdzies wyjsc,ostatnio probowal mi wmowic ze nie mamy czasu na moje studia bo on ma prace
weekend spedzil sam z dziecmi i stwierdzil ze nst razem sie wyprowadzi albo zwariuje w domu
a ja....czuje ze zyje, mamy nowe kolezanki,wkoncu moge isc z kims na spacer, porozmawiac, czuc sie potrzebna :) wrecz nie moge doczekac sie kolejnego zjazdu :)
maz nadal twierdzi ze razem nigdzie nie pojdziemy i chodzimy osobno....
nie wiem czy to jest jakies wyjscie
ale nie zmusze go i nie chce pokazywac mu jak bardzo zalezy mi zeby raz na rok wyjsc z nim na piwko czy na imprezke a nie z kolezankami...
ale teraz machnelam na to reka i jak chce to wychodze z kolezankami z wielkim bolem mojego meza bo on ciagle ma tyle spraw do zalatwienia jak akurat ja raz na pol roku chce gdzies wyjsc :roll:
nadal sa czaty, smsy, spotkania-mam szpiega i wiem ze wczoraj pisal do jednej dziewczyny ktora robi za kochanke dwom innym facetom (sama sie do tego przyznala bez ogrodek-ona nie ma meza) i umowili sie dzis na spotkanie, ale szczegoly mialby byc przez telefon wiec niczego sie nie dowiem...
nie wiem jak mam podejsc do tego co robi moj maz, udawac ze nie wiem ze sie umowil, zrobic mu awanture wyjsc na zazdrosna zone?
ciezko mi patrzec, czytac to wszystko i stac obojetnie...
ale wiem (sam mi to powiedzial) ze czasami robi wszystko zebym wyrzucila go z domu bo on chce troche wyszalec sie sam...
wielkimi krokami zblizaja sie nasze urodziny (odstep 3 dni) i nasza rocznica (odstep tygodnia) nie wiem jak bedzie....
mam ochote plakac a z drugiej strony wiem ze taka smutna i placzaca nie przyciagne maza do siebie
kolejny nasz problem, nie wspolzyjemy ze soba juz miesiac, powiedzialam jasno ze bez milosci oddawac sie nie bede, a maz nie stara sie nawet zebym myslala inaczej
juz kiedys powiedzial mi jasno i wyraznie ze on umie odroznic sex od milosci a ze mna jest tylko sex...
pozniej mowil ze niby kocha ale teraz znowu ma doliny i nie mowi ze kocha nie zaprzecza kiedy pytalam sie czy nie kocha

ciezkie to zycie, ciezkie mialam urodziny moich dzieci, we wlzach (akurat na pare dni przed urodz syna dowiedzialam sie od tamtej dziewczyny ze maz ja kocha i do niej jezdzil)
urodziny corki tez byly nie za wesole, teraz nasze urodziny
ach zauwazylam ze coraz czesciej mysle na odegraniu sie na mezu, za te upokorzenia, za te wszystkie lzy itp
:-(

[ Dodano: 2009-10-26, 16:51 ]
tak jak przeczuwalam, maz dzis w przerwie miedzy pracami powiedzial ze o 21 "gdzies" musi jechac, ale nie do pracy, raczej pojezdzic - tak powiedzial....
wiec juz wiem ze jedzie na spotkanie z tamta kobieta

kategorycznie zarbonil mi nocowac w weekendy na studiach, powiedzial ze w takim wypadku nie zaplaci mi za nie chyba ze..... dzieci oddam swojej mamie na weekend bo on nie zamierza rezygnowac z imprez weekendowych przez moje studia i noclegi - to sa jego slowa
rece mi opadly, powiedzialam ze nie on bedzie decydowal, ja zniozlam 5 lat jego studiowania i zawsze noclegow to i on zniesie

[ Dodano: 2009-10-28, 08:39 ]
witam znowu!
mimo ze nikt nie odpowiada, mi przynosci ulge pisanie tutaj, mam nadzieje ze nikt nie bedzie mial mi za zle pisanie wywodow tutaj

coraz czesciej mysle nad separacja :(
maz codzinnie siedzi na czatach, wysyla swoje zdjecia dziewczynom z naszej najblizszej okolicy opisujac sie jako przyszly, w niedlugim czasie rozwodnik :(
codziennie czytam i mam ochote spakowac go i spelnic jego zyczenie- za pare dni obchodzimy urodziny oboje w odstepie 3 dni

czuje sie ponizona, wystawiona na posmiewisko, przeciez takie zdjecie mogloby trafic do naszej wspolnej znajome, mojej kolezanki itp

nie mam pomyslu co zrobic , wzielam sie za siebie, nie reaguje na jego nocne wyjazdy i siedzenie po nocach, bo nie chce wyjsc na zazdrosna uwieszona na szyi meza zone

jezdze na studia, chodze na aerobik i tylko mijamy sie z mezem w drzwiach...
wieczorem standardowo ide sama spac, maz idzie ze mna sie polozyc jak ma ku temu jakis cel (stosunek) inaczej nie ma sily zeby sie polozyl ze mna
ehhh
tylko modlitwa do sw Moniki przynosi mi spokoj, inaczej chyba bym go wyrzucila i powiedziala glosno co o nim mysle

ps nie wiem czy pisalam wczesniej, ale maz powiedzial mi wczesniej ze czasami robi wszystko zebym go wyrzucila, doporowadza specjalnie do klotni itp
a ja mam dosyc, czuje ze sprawdza na ile jestem wytrzymala psychicznie :roll:

Anonymous - 2009-10-28, 09:58

Landis...no ...smutna jest Twoja historia !!

Hm...wydaje mi się, że mimo to, że wiesz już dużo i działasz.....to jednak potrzebujesz pomocy specjalisty . Mysle o terapeutce, a raczej o poradni małżeńskiej, gdzieś przy kościele....rozmowa z osobą - katolikiem , a jednoczesnie specjalista od małżeństw....lub psychologiem.

Wiesz...moim zdaniem, mimo, że duzo wiesz i działasz...to jednak Twoje działanie dające Tobie odetchnąć...nie do końca przeciwstawia sie działaniom męża .

No jak to może się zdarzyć, że mąż żada od Ciebie, żebys nie nocowała na studich, bo Mu to ogranicza weekendowe imprezowanie = zdradzanie Ciebie = zony= matki jego dzieci ?
Bo On to robi....i tak naprawdę, z tego co piszesz, wcale sie z tym nie kryje .....A nie kryje się, bo tak naprawdę Ty mu na to przyzwalasz = bo nie umiesz tu zadziałać .

Landis....wystawianie walizek za drzwi.....jest to jakas metoda....ale myślę, ze w sytuacji z Twoim mężem, to mu tak naprawdę zrobisz przysługę i on tylko na to czeka !
Więc lepiej, nie ta metoda .
Ale konsekwencje - tak !

Tylko , że Ty tego nie potrafisz i nie wiesz jak - dlatego potrzebny jest specjalista.

To co Ty próbujesz w swoim działaniu - nijak sie ma do poczucia przyzwoitości, uczciwosci Twojego męża.

Z tego co piszesz, Twój mąż nie na żarty wpadł w wir ( nałóg !!) podrywow róznych panieniek - czaty, , wyjścia, wyjazdy weekendowe .
Nic tu Twoje prośby, zmiany zachowań, uległość itp....tu brak zdecydowanych dzialań !

Natomiast mąż, rzeczywiście , wyglada mi to na wielka niedojrzalośc, chcęć wyszalenia się, przygód seksualnych itp. Wiesz....współczesny świat na to przyzwala, więc w towarzystwie, to Twój mąz wygląda na "normalnego", za to Ty na "nienormalną ".

Co z tym zrobic ??
Landis....a na co Ty masz wpływ ??
Widzisz przecież, że nie na męża i jego działanie, zachowanie !
Masz wpływ tylko na siebie !!

Co możesz zrobić ?

Odmówisz umowę internetową - to mąż załozy od nowa, wyrzucisz telefon, kupi nowy. Zabronisz wyjść- to wyjdzie ze śmiechem na ustach.....więc widzisz, że to w Twoim wypadku nie tędy droga !

Moim zdaniem...mocna i zdecydowana oraz konsekwentna izolacja od męża- emocjonalna !
Wiesz….skoro mąż teraz nie jest mężem…to kim Ty jesteś ? Masz być dobrym człowiekiem…ale tez nie służacą. Buduj swoja postawę godnej osoby, uczciwej kobiety. Zycie seksualne z mężczyzną, który korzysta z przygodnego seksu z wieloma osobami – hm…zdajesz sobie sprawę z niebezpieczeństwa zarażenia Ciebie i dzieci nie wiadomao czym- może być że czymś bardzo niebezpiecznym, nieuleczalnym i śmiertelnym .
Hm....tu jest sytuacja o tyle niebezpieczna...że to co robi mąż, zabawy, seks przygodny, moga go zaprowadzić na samo dno - choroby weneryczne, HIV, AIDS itp, długi, zaprzepaszczenie wszystkiego i tak naprawdę oddanie sie diabłu !

Musisz byś ostrozna i uważa.
Dbanie o siebie i dzieci, swój rozwój, znajomości, pasje i zaainteresowania !


Potrzebujesz więc Landis naprawdę specjalistycznego wsparcia i terapeuty i księdza !

Męża musisz zdystansować od siebie....ponieważ on zyje w tak potężnym grzechu, że może "zarazić"i wciągnąć Was wszystkich , a Ty powinnas chronić siebie i dzieci od zła, grzechu.
Tym bardziej, że zyjąc w grzechu mąz jest ślepy i głuchy na Ciebie !

Szukaj pomocy, męża zostaw póki co „w spokoju”..czyli tak po ludzku nic teraz nie możesz zrobić, dopóki nie zaczniesz korzystać z pomocy specjalisty......za to otocz męza modlitwą i proś Boga, żeby go uleczył.

Myslę, że jeżeli dasz radę i wytrwasz, to wszystko można jeszcze naprawić, potrzeba tu dużo Twojej determinacji, ochrony, wsparcia specjalistów, modlitwy za siebie, za męża, o odrodzenie małżeństwa, siły i wytrwałości - ale warto !!
Najpierw jednak to Ty musisz być silna , odbudowana i przemieniona poprzez również odbudowaną swoją relacje z Bogiem, poznanie samej siebie, zdobycie siły, cierpliwości, pokory na sytuację itp. Myslę jednak że z pomocą odpowiednich ludzi i Boga , sam Bóg pozwoli Ci na uratowanie tego małżeństwa…ba wesprze Cię i pomoże, czego z całego serca Tobie zyczę !! Pozdrawiam !! EL.

Anonymous - 2009-10-29, 21:04

landis, pozdrawiam Cie serdecznie
zgadzam sie z tym co napisała El
Cytat:
Moim zdaniem...mocna i zdecydowana oraz konsekwentna izolacja od męża- emocjonalna !

nie dodac nic ująć do tego jej postu
cieszę sie ze studiujesz, ja też jestem na studiach zaocznych :)

Z Panem Bogiem

Anonymous - 2009-10-29, 21:08

dziekuje El za odpowiedz, naprawde obudzilas mnie swoimi slowami i dalas duzo do myslenia

faktycznie dopiero teraz zdaje sobie sprawe z niektorych bledow, moj najwiekszy to chyba taki ze widzac iz maz siedzi na czatach, umawia sie na spotkania (pozniej mial wyjazd sluzbowy 4 dniowy) ja swoim zachowaniem, wiecznie milej, niby mowiacej ze mnie to boli to jednak dzialalam jak zawsze, bylam i do lozka i do sprzatania, gotowania i pilnowania dzieci-jakby nie bylo problemu
tym samym dawalam ciche przyzwolenie mezowi na traktowanie mnie jak wycieraczki

mam nadzieje ze do zdrady fizycznej jeszcze nie doszlo

nie sypiamy ze soba obecnie miesiac i powiedzialam mezowi ze skoro wybral czaty , spotkania i inne uciechy to zrezygnowal ze mnie i ja nie bede przykladna zonka od wszystkiego skoro on nie zachowuje sie jak moj maz
widzialam jak nim telepie, probowal mi dopiec na wszelkie sposoby, dobrze ze wczesniej odmowilam rozaniec i chyba on mnie tak uspokoil, widzial ze nic nie wskoral , do konca wieczoru mial "muchy w nosie"
na nst dzien byl juz milutki i sadzil ze ja jak zwykle polece na to i dalej dam sobie na glowe wejsc i robic za wycieraczke
nie tym razem
jestem mila, nawet bardzo, ale stanowcza
robie obiad, piore itp jak maz wraca do domu to jest pol godz, pozniej wychodzi na silownie jakies inne prace itp , wraca kolo 21, ja cos ogladam i ide spac, jak zwykle sama, bo wiadomo maz musi posiedziec na czacie...
i tak mija nam dzien
jak chce gdzies isc ide sama, zaczynam chodzic na aerobik z sasiadka :)
w weekend beda studia i jakoz zyje bez blagania o jakies wyjscie, wspolny czas, przytulenie,jakis przedsionek milosci...

Anonymous - 2009-10-30, 00:22

EL. napisał/a:
Zycie seksualne z mężczyzną, który korzysta z przygodnego seksu z wieloma osobami – hm…zdajesz sobie sprawę z niebezpieczeństwa zarażenia Ciebie i dzieci nie wiadomao czym- może być że czymś bardzo niebezpiecznym, nieuleczalnym i śmiertelnym .


Grzybica, czy - żółtaczka, bardzo groźna dla zdrowia i chyba bardziej niebezpieczna w tej chwili od HIV, bo i częściej występuje utajona (gros ludzi nie wie nawet, że są nosicielami wirusa) i szybciej wykańcza człowieka (marskość wątroby).

Absolutnie nie pozwalaj na zbliżenia z mężem, dopóki nie zaprzestanie takiego trybu życia i nie przebada się pod tym kątem! Nie ma co gdybać, czy doszło do zdrady fizycznej czy nie. Kochanie, nie możesz ryzykować własnym zdrowiem i życiem.

I tu jest pierwsza granica, którą możesz - a nawet powinnaś egzekwować. Spokojne, ale stanowcze wyjaśnienie powodów (być może on sam sobie nawet nie uświadamia w tym amoku zagrożeń z tego wynikających) i niestety, separacja od łoża. I to w zasadzie radziłabym każdej kobiecie, z którą mąż mógłby mieć, miał lub istnieje podejrzenie, że ma związek fizyczny z inną kobietą.

Tyle teraz się o tym mówi... :(


Pomijam oczywiście inny aspekt - samego zburzenia jedności małżeńskiej i wyłączności w tym względzie. Wiedząc, że mąż podrywa w necie panienki i nawet się z tym nie kryje, nie umiałabym się chyba otworzyć i zbliżyć do niego. I nawet nie dlatego, że uważam, że to uwłacza mojej godności jako kobiety, ale po prostu bym nie chciała. W tych sprawach cena za odrobinę ciepła i uwagi od przykrego i niewiernego męża byłaby za wysoka. :(

Za chwilę idę spać, ale przed snem jeszcze dzisiaj odmówię specjalną modlitwę w Twojej intencji, Landis. Trzymaj się dzielnie!

Z Panem Bogiem.

Anonymous - 2009-10-30, 06:32

dziekuje jeszcze raz za zainteresowanie moimi probleme i modlitwa

u mnie chyba chodzi o jakas grubsza sprawe :(
widze po szpiegu w komputerze ze masz szuka sms-ow miloscnych, przynajmniej ja nic nie dostaje

tak bylo juz jak zakochal sie na zaboj w lutym, chcial mnie zostawic itp
teraz znowu, Boze ja chyba nie dam rady 3 raz tego zniesc w ciagu jednego roku

ale faktycznie najwazniejsza jest praca nade mna, nad nami juz nie ma co robic, bo co?
nie zabiore mu telefonu, laptopa, nie zamkne w domu

ewidentwnie kogos ma i kogos kocha, ale to nie jestem ja...

za pare dni nasze urodzinu, kolenje urodziny w naszym domu i beda takie smutne, chociaz ja na codzien udaje sie byc usmiechnieta i wogole, to czasami jak meza nie ma placze i zastanawiam sie za co ja musze to znosic :(
ciezko mi tez widziec co on robi, pisze, a nie moc mu tego powiedziec , udawac ze nie wiem...

Danka co studiujesz? :)

dziekuje jeszcze raz !!!!!!!!

Anonymous - 2009-10-30, 12:34

Landis....urodziny...czy mąż już przebąkuje o tych urodzinach, stara się, zabiega, przygotowuje ??
Może najpierw porozmawiaj z męzem, jak te urodziny w tym roku będa wyglądały, czy robicie WSPÓLNIE jakies przyjęcie, spotkanie...jak On to widzi, co planuje .
No..żby nie było, że wszystko Ty sama...a mąz pójdzie sobie na kompa i wiszą mu te urodziny i immpreza.
Jeżeli mąz jest urodzinami zainteresowany, to wymyslcie cos wspólnie...pozwól mu wymyslec, zaakceptuj, wspólne plany co do realizacji itp.
Nie daj się wmanerwować, że wszystko Ty sama !!

A jeżeli męzowi wisza te urodziny ...to za wczasu zorganizuj cos dla siebie, żeby nie bylo Ci tego dnia przykro i smutno ! Idż do rodziny, umów sie z przyjaciółmi, zaplanuj mszę św...ten dzień ma być dla Ciebie dobry, miły i przyjemny !!
Od Ciebie zależy Twoje życie !! Ty sama jesteś dyrektorką swojego zycia...no to rządź tak, żzebyś TY była zadowolona !
Zacznij byc nieco egoistyczna...Twoje zycie nalezy do Ciebie , Ty go budujesz i tworzysz tak, żeby to Tobie było dobrze !! Cmooooook !! EL.

Anonymous - 2009-10-30, 13:11

Witaj...
przeczytaj moją historię...ja zachowywałem się podobnie jak Twój mąż...zadziałało na mnie tylko stanowcze działanie...wszelka tolerancja mojej żony mojego złego zachowania prowadziła do tego że pozwalałem sobie na coraz więcej. Przeczytaj może coś dla siebie wyciągniesz: http://www.kryzys.org/arc...399b28b2656293. Pozdrawiam. Trzymaj się !

Anonymous - 2009-10-30, 15:07

landis85 napisał/a:
jak meza nie ma placze i zastanawiam sie za co ja musze to znosic :(



Landis , Ty nie musisz tego znosić , ba Tobie nie wolno tego znosić ! 3 raz w ciągu roku ?? Ty nie jesteś wycieraczką , dosyć ! Wytycz grancie , twarda miłość , bo godząc się na to współuczestniczysz w Jego grzechu . Dobrze , że zapisałas się na aerobik , zacznij życ swoim życiem , porządkowac siebie . Jeżeli chodzi o choroby , to niestety smutna prawda . Kobiet , któe zaraziły się nieświadomie Hiv czy zółtaczką jest bardzo wiele.

[ Dodano: 2009-10-30, 16:14 ]
Jarek , Twój post jest sprzed dwóch lat ....co teraz u Was ?

Anonymous - 2009-10-30, 15:42

Co u nas?... Nadal trwa sprawa rozwodowa...moja żona mieszka ze swoim "partnerem"...zaczynamy powoli "normalnie" ze sobą rozmawiać...bez perspektyw na powrót żony do mnie... Ale już się pogodziłem z tym...wiele przez ten okres przeszedłem...wierzę że Bóg daje mi to co dla mnie najlepsze, niezależnie czy moja żona do mnie wróci czy też nie...Ufam mu...i dziękuję że dał mi szansę, że otworzył mi oczy...aż ciarki mnie przechodzą na myśl co by się stało gdybym dalej tak postępował....
Anonymous - 2009-10-30, 15:52

Czyli prawdziwie się chłopie nawróciłeś ....

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group