Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - samotność w związku...

Anonymous - 2009-02-14, 17:25
Temat postu: samotność w związku...
Witam! Właściwie nie wiem czego oczekuję pisząc tutaj. Potrzebuję się wypłakac, tak na maksa. Jestem w związku prawie 12 lat, 4 lata po ślubie , mamy 10 letnie dziecko...Powinnam być szczęsliwa...
W naszym związku właściwie od początku brakowało mi czułości. Wszystko inne mogliśmy jakos dopasowac, ale to jest dla mnie temat nie do przejscia. Ja jestem osobą bardzo potrzebującą ciepła, bliskości.Mój mąż tego nie potrzebuje. Z roku na rok coraz bardziej mi to doskwiera, czuję, że sobie z tym nie radzę. Czuję się taka samotna...Straszne, tak długo duszę to w sobie, ze nawet teraz trudno mi sie otworzyc jakos. Więc wysyłam posta z tym co zdążyłam napisac zanim zrezygnuję...

Anonymous - 2009-02-20, 11:09

Witaj, fajnie ze napisałaś :-) jesli potrzebujesz się wypłakać, to płacz, to nic złego. Jeśli potrzebujesz wypowiedzieć swoje emocje i chcesz to pisz. Samotność w związku - według mnie to ważny i trudny temat dotykający wielu małżonków.

Swój wątek rozpoczęłaś/umieściłaś w dziale porady psychologa, nie jestem psychologiem, ale piszę, bo nie wiem czy zrobiłaś to świadomie. W tej chwili chyba rzadko jakis psycholog udziela odpowiedzi na naszym forum. Jesli chcesz, by inni forumowicze się odniesli do twego postu to lepiej by było przenieść ten watek do działu o kryzysie w małżeństwie lub może dział tematy rózne. Jeśli to uznasz za własciwe skontaktuj się ze mną lub innym moderatowem.
pozdrawiam, zyczę wiele dobra
Elik

Anonymous - 2009-02-20, 13:20

:-) Faktycznie , nie miałam pojęcia gdzie napisłam. Nigdy nie zaglądałam na forum dlatego trudno mi sie w tym połapać. Spóbuję się skontaktowac z moderatorem wg twoich rad :-) Może to dziwne , ale pomyślałam sobie ze nikt nie odpisuje bo to nieistotny dla innch temat, a nie dlatego ze napisłam w nieodpowiednim miejscu... Dziekuję...
Anonymous - 2009-02-20, 13:41

Przeniosłam twój post do tego działu, niech ci sie pisze dobrze... ;-)
Napisz może coś więcej, próbowałaś powiedzieć mężowi czego potrzebujesz, czego ci brak...czy on to wie?

Anonymous - 2009-02-20, 13:50

Mój mąż wie o tym, często o tym mu mówiłam. Ale on jest osobą która denerwuje sie rozmawiając o uczuciach. Kiedyś wydawało mi się ze jestem w stanie go tego nauczyć, teraz już tak nie myślę. Kazda próba kończyła sie kłótnią a to tylko pogarszało sytuację. Jest dobrym człowiekiem, dba o nas, dom. W sexie układa nam sie bardzo dobrze ale nie ma bliskosci poza łózkiem. Próbowałam nauczyć sie życia bez tego ale nie potarfię....To mnie zżera od środka. Sytuacja wydaje się patowa, wiem że tego juz sie nie zmieni. Czasami myślę ze nie potrafię docenic tego co mam, że czekam nie wiadomo na co...Moze faktycznie tak jest..
Anonymous - 2009-02-20, 14:00

witaj, Julietko.
tak jak napisala Elik - brak odzewu na Twoj post wynikal z faktu, ze nikt z nas sie tu psychologiem nie czuje..
samotnosc w zwiazku.. temat bardzo ciezki. i powszechny, niestety.

probowalas POROZMAWIAC z mezem? tak po ludzku? ale bez oskarzania, narzekania... tylko powiedziec mu WPROST co Cie boli?
bo czesto jest tak, ze my, kobiety, czujemy sie strasznie nieszczesliwe i samotne, a nasz mezczyzna nawet o tym nie wie. nam sie wydaje, ze mu komunikujemy, ale na swoj, babski sposob, ktorego czesto oni nie potrafia odczytac, przetlumaczyc, zinterpretowac...

wiem, ze moze banalny pomysl, ale czasem najprostsze i najbanalniejsze juz daja jakies efekty
pozdrawiam [i odwagi! ]

[ Dodano: 2009-02-20, 14:02 ]
widzisz, mezczyzni czasem nie potrafia sie otworzyc... a mysleliscie o jakiejs terapii?

Anonymous - 2009-02-20, 14:13

Próbowałam . Ale z roku na rok takie spokojne rozmowy przeradzały się w kłotnie, i właśnie wzajemne oskarżania. Teraz nasze kłótnie przypominają przejście huraganu, wrzaski i coraz częstszy brak szacunku. To nas przerasta. Dlatego zrezygnowałam na swój sposób, żeby tego uniknąć. Ale kocham go i tak bardzo chciałabym żeby było dobrze. To wszystko to bardzo zawiły i skompliowany temat. Ma skomplikowane podłoże. Ale dla mnie najistotniejsze jest to , by znaleźć właściwą drogę w tym wszystkim. Potrzebuję obiektywnej oceny sytuacji, bo moze faktycznie walczę o cos co nie ma racji bytu...

[ Dodano: 2009-02-20, 15:21 ]
ps mój mąż nie chce słyszeć o żadnej terapii. Proponowałam to kilkakrotnie.

Anonymous - 2009-02-20, 14:29

Potrzebujesz czułosci - spróbuj sama zacząć ja dawać - ale delikatnie, powoli, żeby mąż nie był zaskoczony, ani bron Boże osaczony nadmiarem czułosci.
Nie daje jej -prawdopodonie nie umie, nikt go nie nauczył - ale na pewno, tak jak kazdy człowiek - jej potrzebuje. Może twoje gesty pomogą mu trochę poczuc, otworzyc się. Może mu sie spodoba... :->

Anonymous - 2009-02-20, 15:05

Julietka , a na czym polega ten brak czułości i samotność , skoro seks macie bardzo udany ? Według mnie to kwestia indywidualna. Każdy ma różny temperament i chyba nie da się tego zmienić. Jest zimny , oschły i myślisz , że tylko to wywołuje nieporozumienia ?
Anonymous - 2009-02-20, 16:53

Małgosiu! Na czym polega? To przejawia sie na wiele sposobów, kiedy mam potrzebe pogadania on zawsze jest zajety, kiedy chce sie przytulic to jest nie pora...Nie rozumie mnie i moich potrzeb, nie slysze nic milego. Ciągle cos robi, krząta sie kolo domu. Nie ma czasu zeby zamienic kilka słow. Nie ma romantyzmu ani cieplych słow.
Monika36! Może byc udany sex, wierz mi. Kochamy sie czesto i zawsze jest dobrze. To jest jedyny temat w którym dobralismy sie w 100%. Rozumiemy sie i nie mamy przed sobą zachamowań. Ale ja mam na mysli inna bliskosc , takie przebywanie ze sobą.
Nie mówie ze tylko to wywołuje nieporozumienia. Mówie ze to jest cos bez czego nie daje rady, dołuje mnie w jakis spoób.A jesli sie pokłocimy to uczucie sie nasila .Więc wole unikac tego typu rozmów zeby uniknac napięc. Dlatego zastanawia mnie jak to jest w innych związkach, moze to normalne tylko ja mam jakąś wizję tego jak powinna wygladac relacja miedzy malżonkami.

Anonymous - 2009-02-20, 17:22

julietka napisał/a:
Mówie ze to jest cos bez czego nie daje rady, dołuje mnie w jakis spoób.A jesli sie pokłocimy to uczucie sie nasila .Więc wole unikac tego typu rozmów zeby uniknac napięc.

widzisz, to jest typowe ZLE podejscie.
ja tez tak mialam. tyle rzeczy mnie bolalo, z tyloma nie umialam sobie poradzic. a kazda proba rozmowy konczyla sie zle. bo ja ani sluchac ani komunikowac nie umialam.. moj Mezczyzna tez.
wiec siedzialam, dusilam to w sobie, zeby kolejnych klotni nie prowokowac.. i myslalam, ze jakos samo sie to rozwiaze, rozejdzie.
ale samo to sie nic nie zrobi.
mysle, ze tu nie ma innego wyjscia jak tylko szczera rozmowa i dobra komunikacja. inaczej Ty bedziesz coraz pewniejsza, ze jestes z tym wszystkim sama, a przepasc miedzy Wami bedzie sie tylko powiekszac..

Anonymous - 2009-02-20, 18:01

..monika.. napisał/a:

mysle, ze tu nie ma innego wyjscia jak tylko szczera rozmowa i dobra komunikacja. inaczej Ty bedziesz coraz pewniejsza, ze jestes z tym wszystkim sama, a przepasc miedzy Wami bedzie sie tylko powiekszac..

zgadzam się z tym co pisze Monika, warto na tym etapie próbował rozwiązać to nieporozumienie, ten "problem", bo potem.....potem może być dużo trudniej.
Jeśli twój mąż nie chce żadnej "pomocy" to może sama skorzystaj na przykład z warsztatów podnoszących umiejętności komunikacji, czy o podobnej tematyce

Anonymous - 2009-02-20, 19:53

julietka napisał/a:

Nie mówie ze tylko to wywołuje nieporozumienia. Mówie ze to jest cos bez czego nie daje rady, dołuje mnie w jakis spoób.A jesli sie pokłocimy to uczucie sie nasila .Więc wole unikac tego typu rozmów zeby uniknac napięc. Dlatego zastanawia mnie jak to jest w innych związkach, moze to normalne tylko ja mam jakąś wizję tego jak powinna wygladac relacja miedzy malżonkami.

Na moje oko, to wiele nie zdziałasz, bo tu nie o komunikację chodzi. Jeśli ten temat wywołuje szczególne spięcia, to rozmową nic nie zdziałasz.Zresztą mnóstwo facetów nie lubi " omawiać" trudnych tematów. Przemyśl wszystko, czy on był czuły i romantyczny przez pierwsze lata. Pewnie był taki jak teraz, tylko ty wtedy tego nie widziałaś.
Ja też tak miałam. Taki niedosyt męża. Tak jakbym za mało go "czuła ". Ale ja już wiem , że to normalne. Jest mnóstwo takich mężów. Po wielu latach są mniej zainteresowani nami.Są tematy , których nie omówi się z mężem , bo to tylko facet. Kiedyś też tak myślałam jak Ty.
Wiesz co zrobiłam ? Pewne rozmowy zaczęłam prowadzić z koleżankami, po prostu kobietami.A mężowi dałam oddech.
Dobrze by było jakbyś poczytała o tym , czym różnią się kobiety od mężczyzn, a my do końca tego nie wiemy. :-)

Anonymous - 2009-02-20, 22:29

Julietko - odpowiadasz mi na pytanie, którego nie zadałam.
Ja napisałam zupełnie coś innego.
Przeczytaj :-)

Anonymous - 2009-02-23, 13:37

nie będę ci nic radzić powiem tylko , ze pewnie Cie w dużej części rozumiem...w moim małżeństwie nie ma duchowej, psychicznej więzi , właśnie takiego porozumienia, że "jestesmy DLA SIEBIE." ...
u mnie to juz jest tak źle,że tylko rozum nakazuje mi trwać...życzę aby u ciebie było lepiej:))


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group