Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Pomoc - JAK PRZEBACZYĆ PO ZDRADZIE?

Anonymous - 2009-01-21, 17:17

wito napisał/a:

Polska będzie starała się przekonać Ojca Św., że kapłani nie powinni zabierać głosu w sprawie małżeństwa bo nie żyją w małżeństwie. A pan Guzewicz - rulles!!!
"Polska Mesjaszem narodów" a nawet "Polska Wilkenridem narodów"!!!!

Wito, "wyluzuj"...
O czym Ty piszesz?
papieża prosimy JEDYNIE o błogosławieństwo i dzięki temu dowie się o dziele Wiernej Miłości
Pozdrawiam, z Bogiem.

Anonymous - 2009-01-21, 17:43

pisze o tym co wynika z twoje wypowiedzi - kiedy zacytowałem kapłana i Benedykta XI a nie zgodziłem się z panem Guzewiczem- odpisałaś, że kapłan ten nie żyje w małżeństwie i nie powinien się wypowiadać a pan Guzewicz żyje więc ma do tego prawo. czyż nie tak? pominęłaś Benedykta XVI - też jest kapłanem, czyż nie tak?
Odpowiedzią na to jest pisanie o mesjańskiej roli Polski:
"Papież Benedykt XVI już niedługo dowie się co Polska ma do powiedzenia"
odniosłaś to do mojej wypowiedzi o tym, że odbierając głos kapłanom "bo nie żyją w małżeństwie" odbierasz go też papieżowi, który też jest kapłanem i też nie żyje w małżeństwie.
Elżbieto błogosławieństwo biskupa, błogosławieństwo papieża, czyje jeszcze???
Zakaz dyskutowania, zakaz swoich poglądów, swoich odczuć.
Gdzie w trym wszystkim człowiek??? Po co nawet najpiękniejsze kościoły, do których nie będą przychodzić ludzie??? Zdrowi nie potrzebują lekarza.

Anonymous - 2009-01-21, 19:09

No właśnie.. Chorzy potrzebują Lekarza.
Lekarzem najlepszym dla chrześcijan jest Jezus Chrystus, który jest obecny w Tabernakulum i w sakramentach świętych.
Co więcej chciałbyś?

Prawdziwego przebaczenia może człowieka nauczyć Jezus Chrystus,
tak jak może nauczyć prawdziwej miłości tylko Jezus.

Anonymous - 2009-01-21, 19:23

Czytam tę dyskusję i to co w niej jest najbardziej przykre, to fakt iż w tym wszystkim nie ma miejsca na człowieka.
Wkrótce będę miała rozwód i nie cierpię z tego powodu, należy umieć rozliczyć się z przeszłością i iśc dalej,a nie wiecznie czekać nie wiadomo na co lub kogo. I jeszcze jedno, jaki sens ma czekanie na kogoś kogo się juz nie kocha i nie chce z nim być? W imię czego? Jaką ma wartośc o szukiwanie samego siebie? Dla mnie żadnej.


Pozdrawiam
_zosia_

Anonymous - 2009-01-21, 21:08

wito napisał/a:
co kiedy ta osoba te intencje publicznie ujawnia? co wtedy kiedy sama przyznaje że sakrament nie miał dla niej znaczenia?
Czy dalej trzeba walić głową w mur??? jak długo? do szaleństwa? do śmierci może?
Jakże okrutny musiałby być Bóg gdyby wymagał od nas takiej drogi. Na całe szczęście Bóg jest Miłością a jego Miłosierdzie nie ma granic.


A czy wziąłeś pod uwagę to, że może jednak wtedy - kilkanaście lat temu - w dniu Waszego ślubu, Sakrament Małżeństwa miał dla Twojej żony znaczenie???????????? To, że ona teraz tak mówi i może myśli nie znaczy, że tak było wtedy!

Anonymous - 2009-01-21, 21:40

_zosia_ napisał/a:
Wkrótce będę miała rozwód i nie cierpię z tego powodu, należy umieć rozliczyć się z przeszłością i iśc dalej,a nie wiecznie czekać nie wiadomo na co lub kogo. I jeszcze jedno, jaki sens ma czekanie na kogoś kogo się juz nie kocha i nie chce z nim być? W imię czego? Jaką ma wartośc o szukiwanie samego siebie? Dla mnie żadnej.

Więc nie cierp. Ciesz się. Możesz nwet poskakać, ale niekoniecznie tutaj musisz to robić.
Dla mnie rozwód jest nieszczęściem. I nie widzę powodu, żebyś wygłaszała swoje poglądy w takim tonie. To nie jest forum dla tych, którzy szukają pretekstu do rozwodu.
Pytasz w imię czego czekać?
A ja powiem: nie czego, a kogo. W imię Jezusa.
Nie chcesz, nie czekaj. Twoja sprawa.

Anonymous - 2009-01-21, 21:54

_zosia_ napisał/a:
Czytam tę dyskusję i to co w niej jest najbardziej przykre, to fakt iż w tym wszystkim nie ma miejsca na człowieka.
Wkrótce będę miała rozwód i nie cierpię z tego powodu, należy umieć rozliczyć się z przeszłością i iśc dalej,a nie wiecznie czekać nie wiadomo na co lub kogo. I jeszcze jedno, jaki sens ma czekanie na kogoś kogo się juz nie kocha i nie chce z nim być? W imię czego? Jaką ma wartośc o szukiwanie samego siebie? Dla mnie żadnej.


Pozdrawiam
_zosia_


Zosiu,
a ja uważam, że zarówno na forum Sychar, jak i we wspólnocie Sychar właśnie człowiek jest najważniejszy. A mnie czastanawia jaki sens ma dla kogoś, kto nie kocha już swojego męża i nie chce z nim być, uczestniczenie w forum, którego celem jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Napiszę o sobie, bo nie chcę zabierać głosu za innych. Ja nie czekam na nie wiadomo co i na kogo. Czekam na powrót męża. Nie wiem czy można to nazwać czekaniem, bo w miejscu nie stoję, ale żyję :mrgreen: Moje serce jest otwarte na powrót męża, którego kocham i z którym chcę być - to jest prawdą w moim sercu. Pragnę tego. A w tym pragnieniu jest ze mną Mój Największy Sprzymierzeniec - Bóg, dla którego nie ma nic niemożliwego...

Anonymous - 2009-01-21, 22:05

Chmurka napisał/a:
A czy wziąłeś pod uwagę to, że może jednak wtedy - kilkanaście lat temu - w dniu Waszego ślubu, Sakrament Małżeństwa miał dla Twojej żony znaczenie???????????? To, że ona teraz tak mówi i może myśli nie znaczy, że tak było wtedy!


w taki sposób można udowodnić wszystko nawet, że ziemia jest płaska, bo jak się tak będzie szło przed siebie to się w końcu spadnie. albo – Wczoraj jechałem tędy, tych domów jeszcze nie było.
albo:
A gdyby tutaj staruszka przechodziła do domu starców, a tego domu wczoraj by jeszcze nie było, a dzisiaj już by był. To wy byście staruszkę przejechali, tak? A to być może wasza matka!
– Jak ja mogę przejechać matkę na szosie, jak moja matka siedzi z tyłu?

i Ty piszesz, że
Chmurka napisał/a:
Zosiu,
a ja uważam, że zarówno na forum Sychar, jak i we wspólnocie Sychar właśnie człowiek jest najważniejszy.

dobranoc.

Anonymous - 2009-01-21, 22:28

wito napisał/a:
Chmurka napisał/a:
A czy wziąłeś pod uwagę to, że może jednak wtedy - kilkanaście lat temu - w dniu Waszego ślubu, Sakrament Małżeństwa miał dla Twojej żony znaczenie???????????? To, że ona teraz tak mówi i może myśli nie znaczy, że tak było wtedy!


w taki sposób można udowodnić wszystko nawet, że ziemia jest płaska, bo jak się tak będzie szło przed siebie to się w końcu spadnie. albo – Wczoraj jechałem tędy, tych domów jeszcze nie było.
albo:
A gdyby tutaj staruszka przechodziła do domu starców, a tego domu wczoraj by jeszcze nie było, a dzisiaj już by był. To wy byście staruszkę przejechali, tak? A to być może wasza matka!
– Jak ja mogę przejechać matkę na szosie, jak moja matka siedzi z tyłu?

i Ty piszesz, że
Chmurka napisał/a:
Zosiu,
a ja uważam, że zarówno na forum Sychar, jak i we wspólnocie Sychar właśnie człowiek jest najważniejszy.

dobranoc.


Nie wiem, co masz na myśli, bo nie rozumiem tych przykładów. Poza tym nie zamierzam Ci niczego udowadniać. Możesz wierzyć w co chcesz. Możesz wierzyć w każde słowo swojej żony, która, jak ktoś wcześniej napisał, również mogła się zagubić...

Anonymous - 2009-01-21, 22:47

Chmurka napisał/a:
Nie wiem, co masz na myśli, bo nie rozumiem tych przykładów.

a szkoda

Anonymous - 2009-01-21, 22:48

elzd1 napisał/a:

Więc nie cierp. Ciesz się. Możesz nwet poskakać, ale niekoniecznie tutaj musisz to robić.
Dla mnie rozwód jest nieszczęściem. I nie widzę powodu, żebyś wygłaszała swoje poglądy w takim tonie. To nie jest forum dla tych, którzy szukają pretekstu do rozwodu.
Pytasz w imię czego czekać?
A ja powiem: nie czego, a kogo. W imię Jezusa.
Nie chcesz, nie czekaj. Twoja sprawa.


Elzd a Ty jak zawsze tym samym tonem pełnym złosci i zazdrości. Owszem nie cierpie, Ty też możesz przestać cierpieć, ale wolisz kręcić się wkoło. I owszem cieszę się, że jestem w punkcie, w którym jestem, że tyle zrozumiałam, tyle doświadczyłam i że nie tkwię w złości i rozpaczy.

Jezus Ci powiedział, że masz czekać? Czy raczej Ty sobie to wmawiasz?

_zosia_

Anonymous - 2009-01-21, 23:12

zosia

W tonie elzd1 nie wyczuwam zazdrości. Czego zazdrościć? Nieszczęścia?

wito

Nie wszystko da się "opękać" Misiem

Anonymous - 2009-01-21, 23:42

Zosiu.
Skoro nie dotarło, więc jeszcze raz napiszę: to nie jest forum do propagowania rozwodów. Z rozwodu nie należy się cieszyć, to jest porażka. I wiesz, nawet gdyby to był związek cywilny, też rozwód jest porażką.
Tak, Jezus mi powiedział że mam czekać. Małżeństwo zawarte w Kościele jest nierozerwalne, i dopóki mój mąż żyje mam męża - wciąż tego samego.
Mogę tylko ubolewać że nie jesteśmy razem, ale to mnie nie zwalnia od bycia żoną.

Chmurka napisał/a:
Nie wiem, co masz na myśli, bo nie rozumiem tych przykładów

Czego tu nie rozumieć? Proste.
Dla mnie tak samo proste jak niektóre inne tutaj odpowiedzi.

Anonymous - 2009-01-22, 13:32

Mirela,
bardzo dziekuje za twoje wczorajsze świadectwo :)

Anonymous - 2009-01-22, 17:29

Zosiu, Wito.....
Przysięga małżeńska to też postawa i decyzja .
TAK...mówię głośno i wyrażnie wobec Boga i świadków.

A teraz mówię nie ??

Wg Boga....niech człowiek sie nie waży rodzielać....przysięgam na dobre i na złe.....a dzisiaj skąd takie prawo, że Zosiu - nie cierpię z powodu, że rozwod ?
Ot luzik....brak odpowiedzialności za słowa przysięgi.....brak odpowiedzialności za siebie i za męża ? Ot taki luzik ... ? Trudno mi uwierzyć Zosiu, że to luzik ....raczej wydaje mi się, że próbujesz jakoś to sobie wytłumaczyć, zmniejszyc ból....

Wito..nie szukaj w żonie,....szukaj w sobie . Nie zmienisz Jej...ale za to możesz zmienić siebie ! Ty ciągle czegoś szukasz na okoły zony.....zostaw.... szukaj bliżej siebie...
w sobie .Powodzenia ! EL.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group