Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Początek małżeństwa i rozczarowanie.

Anonymous - 2009-01-11, 16:51
Temat postu: Początek małżeństwa i rozczarowanie.
Witam.

Zajrzałam na tę stronę w sumie po to aby się wyżalić... bo nie mam komu. Przed rodzicami udaję, że wszystko jest ok, przed znajomymi też. Bo sama chciałam mimo tyo problemów przed ślubem.

Jesteśmy małżeństwem od listpada! 2007, a ja już myślę o rozstaniu. Wszystko się popsuło zaraz po ślubie...

Znamy się 3 lata. W tym czasie przechodziliśmy współnie przez wiele trudności i żadne z nas nie zawiodło. W najtrudniejszych sytuacjach dawaliśmy sobie wsparcie nie do zastąpienia. Dotyczyło to śmierci najbliższych osób, szantaże i groźby byłej narzeczonej mojego męża, jego utrata pracy z jej powodu, moja utrata pracy z jej powodu... Po prostu dziewczyna rok po zakończeniu znajomości nie dawała za wygraną i robiła przeróżne świństwa żebyśmy nie zostali razem. W końcu się od niej uwolniliśmy. "Zniknęliśmy" z miasta, mieszkamy gdzie indziej, pracujemy gdzie indziej, zmieniliśmy numery telefonów, adresy mailowe i ona już nie ma możliwości nas znaleźć.

Latem ubiegłego roku z pomocą rodziców kupiliśmy mieszkanie, potem do listopada je urządzaliśmy. Wprowadziliśmy swoje rzeczy tydzień przed ślubem, tak że noc poślubną spędziliśmy już we własnym, w pełni urządzonym mieszkaniu. Wreszcie wszystko się układało tak jak chcieliśmy... A teraz, po 3 miesiącach okazało się, że mój kochany mąż jest leniem i zazdrosnym tyranem! Nigdzie nie mogę wyjść, robi wymówki (on nigdy nie krzyczy) i kąśliwe uwagi "bo ktoś na mnie spojrzał", czasem zdarza mu się odpowiadać w bardzo nieprzyjemny sposób jakby mi próbował udowodnić że jestem głupia bo np. nie wiem co to jest BBCode i jak działa. Od czasu kiedy się wprowadziliśmy ugotował obiad może 3 razy, nie dotknął ścierki ani szczotki, niczego nie uprał, a pracuje zawodowo mniej ode mnie.

Kiedy przyjeżdża jego rodzina, w szczególności Mama, wszystko musi być na najwyższym poziomie, standard wyżyłowany do 5* hotelu. Tyle, że to ja musze wyszorwać na błysk kuchnię, łazienkę, podłogi, ugotować, uprasować. Jedyne co robi w domu to zmywa gary i wynosi śmieci. Kiedy go proszę, żeby mi pomógł zawsze jest akurat bardzo zajęty bo przygotowuje ważny projekt dla klienta i słyszę "poradzisz sobie sama bo jesteś w tym świetna" albo inne tego typu teksty. Mimo, że on doskonale radzi sobie z pracami domowymi bo przez 3 lata mieszkał sam i jakoś nie zauwazyłam brudu w mieszkaniu. Gotować też świetnie potrafi. Tyle, że w jego domu rodzinnym wszystko robiła mama i faktycznie teściowa była i jest w pracach domowych mistrzynią świata. Jej dom przypomina najprzytulniejsze muzeum, a kuchni też pozazdrościłby nie jeden kucharz. Tyle, że jego Mama nigdy nie pracowała zawodowo i to po prostu była jej działka w małżeństwie. W naszym małżeństwie ja nie tylko pracuję więcej i zarabiam więcej od niego, to jeszcze musze zadbać o dom. Sama. Nie chcę takiego małżeństwa. Nie tak to miało wyglądać. Uważam to po prostu za niesprawiedliwe. Kiedy mu to powiedziałam, odpowiedział, że nie pozwoli abym mu groziła. - uznał to za groźbę (tylko nie wiem czego), bo "taka jedna już mu kiedyś groziła i historii powtarzać nie będzie". On po prostu nie chce zmienić tego faktu i już bo tak mu wygodnie.

Co ja mogę z tym zrobić? Już raz myślałam żeby po prostu nie wrócić z pracy kiedy przychodzi jego rodzina, niczego nie przygotować, nie posprzątać, tylko iść do kina albo do koleżanki. Problem w tym, że on jest bardzo zazdrosny i potem miałabym suszenie głowy.

Nie wiem, co robić. Przed ślubem było inaczej. Byliśmy pochłonięci wspólnym "uciekaniem" przed tamtą, zmianami pracy, szukaniem i meblowaniem mieszkania, przygotowaniami do ślubu. Mieliśmy swoje wspólne walki o przetrwanie, które absorbowały naszą uwagę. Może dlatego nie zauważyłam jego niektórych cech?

Rodzicom się nie przyznam. Oni od początku byli przeciw, bo facet, który związał się z furiatką i wariatką, która nas prześladuje długo długo po ich rozstaniu wróży kłopoty. Ja jednak oczywiście wytrwale odrzucałam argumenty. Nawet wydawało mi się to nieco romantyczne, - historia jak z filmu. W końcu odpuścili i nawet go polubili, bo to bardzo fajny, towarzyski chłopak z dużym poczuciem humoru. Teraz romantyzmu nie ma. Jest żal, rozczarowanie i poczucie niesprawiedliwości. Czy można to zmienić?

Anonymous - 2009-01-11, 20:16

Witaj. Mi się wydaje, że to wszystko, co napisałas tu, powinnas powiedziec mężowi. Wielką próbę Waszej miłości juz przeszliście - udało się. I teraz musi się udać.

Na pewno Twój mąz ma wyniesione z domu jakieś wzorce odnośnie roli kobiety w małżeństwie - to chyba normalne, że to się powiela, ale może spróbuj z nim porozmawiać o tym, że Ty masz też inne obowiązki - spróbuj go zaangazować w pomoc Tobie.

Skoro ma pretensję, że chcesz gdzies wychodzić sama, to może idźcie razem - wspólnie spedzajcie czas wolny - przeciez to może być wstęp do tego, by i w domu cos wspólnie zrobic. Sporo było adrenaliny w Waszym związku, może teraz tego brakuje, może warto by było znależć jakies antidotum na tą nudę - jakies wspólne pasje........

Anonymous - 2009-01-11, 20:39

Cześć. A mnie się nasunęło, że niejedna żona ucieszyłaby się, gdyby mąż chociaż mył gary i wyrzucał śmieci, bo wielu nawet tego nie robi. Rozumiem, ze chciałabyś, żeby mąż dzielił z Tobą wszystkie obowiązki, ale Ty chyba nie chciałabyś dzielić różnych jego obowiązków, np. naprawiać samochodu czy wiercić wiertarą w ścianach itd. Koniecznie przeczytaj ksiązkę "Dzikie serce" Johna Eldredga proponowaną wielokrotnie tu na forum o tym, jakie mężczyzna ma powołanie w życiu. Chyba, że interesuje Cię jedynie pantoflarz w fartuszku kuchennym. Partnerstwo owszem, ale może bez przesady. Poza tym myślę, że wszystko można wypracować, ale nie za pomocą wyrzutów i pretensji, no i trzeba na to czasu i trochę może poczucia humoru.
Jeśli chodzi o kąśliwe uwagi , to wymagaj dla siebie szacunku. Zawsze możesz powiedzieć coś w rodzaju: nie życzę sobie, żebyś tak się do mnie zwracał.
Nie o wszystkim musisz mieć pojęcie i nie oznacza to, że jesteś głupia, natomiast być może mąż, chce, żebyś o sobie tak myślała, bo wtedy będziesz mniej pewna siebie , a on będzie miał mniej powodów do zazdrości.
Nie zrażaj się i nie rozstawaj z mężem, bo początki małżeństwa mogą być trudne i trzeba przez to się przedrzeć i dopasować.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group