Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Pół roku mnie tu nie było,więc historii c.d.

Anonymous - 2009-02-12, 12:44

Moniko36, obawiam się, że na to pytanie nie odpowiem, najlepiej pytać kapłana. Jakiegokolwiek.

Wypowiedziałam się tylko na temat "takich" praktykujących, bo znam "takie" sytuacje.
O resztę pytaj kapłana, zresztą i Paloma musi to zrobić, jesli chce,
najlepiej kapłana i tylko kapłana egzorcystę, bo tych uznaje kościół (nie jakichś świeckich egzorcystów).

Anonymous - 2009-02-12, 13:11

Elżbieta napisał/a:
Wypowiedziałam się tylko na temat "takich" praktykujących, bo znam "takie" sytuacje.
O resztę pytaj kapłana, zresztą i Paloma musi to zrobić, jesli chce,


Ja się pytałam kapłana (ksiądz egzorcysta) w listopadzie ub.r.... ale czy ja przypadkiem nie jestem opętana? ;-) , no bo skoro mąż mnie zostawił, to może ... ja opętana jestem...
niestety kapłan-egzorcysta wykluczył to ... i znowu wróciłam do punktu wyjścia
więc dlaczego mąż odszedł ...??? On twierdzi, że dlatego, iż się zmieniłam...
może poszukam innego egzorcysty... :lol:

Anonymous - 2009-02-12, 13:15

Paloma, nie napisałam, że masz pytać egzorcysty o siebie czy jesteś opętana!
Chodziło mi o męża, to chyba oczywiste!

Anonymous - 2009-02-12, 13:23

Robiko....Ty widze siedzisz , myslisz ( zamiast zajmować sie sobą !!) i piszesz scenariusze !?

Zastanawiasz się i spekulujesz co będzie jak mąż wróci ....Tego Kochana nikt nie wie...no..tylko sam Bóg..Jego pytaj ....jak musisz wiedzieć, może odpowie....A jak nie odpowie, to musisz niestety do tego 1 marca poczekać , żeby sie naocznie przekonać !!

A może raczej pisania scenariusza, że mąz wróci ale i tak będzie z kochanką....to raczej pomyslałabyś o tym męzu pozytywnie ?
Może bys jednak cos dobrego w tym człowieku znalazła...i o tym myslała ?

A może zanim On wróci to Ty będziesz już taką inną, przemienioną osobą ( jak sobie o to zadbasz !!), że Wasze życie będzie juz inne...dobre ?

Albo będziesz juz tak umocniona i silna ( jak sobie o to zadbasz !!), że będziesz umiała mężowi nadal Cię oszukującemu , postawić twarde warunki ?

Robiko...nie wybiegaj wprzód ze swoimi myslami.....zadbaj o dzisiaj i co dla siebie Ty dzisiaj ! Jak o sibie zadbałas dzisiaj.....nie marnuj dni....bo 1 marca już za 17 dni....to bardzo blisko!!
POzdro!! EL.

Anonymous - 2009-02-12, 13:39

Elżbieta napisał/a:
Paloma, nie napisałam, że masz pytać egzorcysty o siebie czy jesteś opętana!
Chodziło mi o męża, to chyba oczywiste!

No i tak Cię zrozumiałam Elżbietko :-) , że chodzi tu o męża - to oczywiste i jasne jak słońce :-D
Tyle, że chciałam Ci powiedzieć, że ja ... obarczając winą siebie ... pomyślałam, że może ja opętana jestem ... no bo skoro mąż twierdzi, że jest wierzący, wie , że źle robi i on będzie za to odpowiadał .. a razem będziemy w niebie ...
A mówił to z takim stoickim spokojem i przekonaniem ...

Anonymous - 2009-02-12, 13:41

Palomo, a czy Twoj maz ma ta swiadomosc, jako czlowiek wierzacy, ze zyjac w grzechu ciezkim, jesli nie zmieni swojego postepowania to niekoniecznie sie w tym niebie z Toba spotka?
Anonymous - 2009-02-12, 13:53

Otóż to , jeśli następnym razem mąż powie o tym , że spotkacie się w niebie powiedz mu , że Ty owszem może znajdziesz się w niebie ale on ma marne szanse - tym , że udaje , że wierzy w Boga może oszuka siebie i ludzi ale Boga nie da się oszukać .
Straszny pyszałek.Skoro już grzeszy niech nie miesza do tego wiary ani KK ani Boga .

Anonymous - 2009-02-12, 14:10

Dziewczyny.......... piszecie o bardzo ważnych sprawach........... ale mam pytanie i sugestię czy nie można by tego wątku przenieść do odrębnego tematu ,a ten pozostawić dla Robiki????
Ona i tak ma chyba spory problem z poukładaniem sobie ważności spraw ,a tu,czytając w watku przez siebie założonym o ważnych na pewno sprawach jeszcze bardziej będzie się rozbijać.
Mam nadzieję że nie urazam tym co napisałem nikogo.................

Anonymous - 2009-02-12, 14:20

Nałog- nie urażasz , staram się pisać do obu bo , wydaje mi się , że jadą na tych samych wózkach , tylko Robika jest w fazie początkowej i strasznych emocjach . Ale obie miotają się w tym samym kierunku : co zrobić , żeby mąż wrócił . Żadna : co zrobić w tej sytuacji żeby pomóc sobie , żeby złapać oddech i spojrzeć realnie na sytuację . Ja wiem , że to makabrycznie trudne ale wiem też , że takie miotanie się i pokazywanie swoich emocji panom , którzy sobie tego nie życzą przynosi odwrotny efekt. Staram się im to przekazać bo znam swoje błędy. I staram się im przekazać, że nie mają wpływu na zachowania swoich mężów . Ale chyba nie przyjmują tego do wiadomości. Znam to też - do mnie dotarło to niedawno a i tak często wracam w stare tory . dziewczyny - szacunek do samych siebie.
Anonymous - 2009-02-12, 14:39

Czerwona............ super..........a pmiętam Cię jeszcze niedawno jak walczyłaś .....
A tu tylko wystarczy .....albo aż trzeba zając sie swoim "ja" zostawiając swoje "MNIE" .....
Jest jeszcze jeden problem...dość podstawowy. W początkowym stadium kryzysu zainteresowani najczęściej wcale nie mają świadomości kryzysu. Mają świadomość swojej urażonej dumy, pychy, porażki czy po prostu urażonego jestestwa czy bólu. Chcą potwierdzenia swojego „urazu” a nie rozwiązywania problemów od zaczynania przez przyjrzenie się sobie. Najczęściej szukają ‘tabletki” na usunięcie bólu ,bez zgłębiania przyczyny bólu. Najistotniejsze w tym etapie –aczkolwiek z reguły nie załatwiające problemu- jest tylko to co doraźne ,co boli.
Z reguły przyczyn „bólu” czy winy szuka się po za sobą ,w otoczeniu i innych ludziach czy małżonkach
I tu wcale mi nie chodzi o winę ................. chodzi po prostu o spojrzenie w siebie, próbę zobaczenia swojego odbicia w lustrze ,podczas dialogu z innym, nie związanym emocjonalnie człowiekiem. Do tego potrzeba szczerości i zaufania .,.... a z tym trudno. Określenia swojego „ja” w kontekście „mnie” . Co daje ,co mam „ja” ,a co oczekuje moje „mnie”( np. mi się należy)
I jeszcze jeden aspekt: pokażcie mi pary małżeńskie które zaczynając kryzys ,wchodząc w niego, szukają pomocy w poradniach małżeńskich związanych z ich wartościami etycznymi. Jest ich-tych małżeństw- naprawdę niewiele, choć coraz więcej. Wielokrotnie spotykałem się ze zdaniem :ja nie ma czasu ,pracuję, zarabiam pieniądze, lub bo to kosztuje za drogo(100-200 zł). A koszty kryzysu? Nie mówiąc o rozwodzie i rozpadzie rodziny. Te są zwykle jeszcze daleko...albo już za daleko.....

Anonymous - 2009-02-12, 14:56
Temat postu: Przeniesienie
Racja, racja ... przeniosę się, ale może dopiero jutro :-)
Tak się niekiedy mieszają tematy na forum, ale Czerwona ma rację ... ja i Robika mamy ... jeden cel...
nałóg napisał/a:

A tu tylko wystarczy .....albo aż trzeba zając sie swoim "ja" zostawiając swoje "MNIE"
Z reguły przyczyn „bólu” czy winy szuka się po za sobą ,w otoczeniu i innych ludziach czy małżonkach
I tu wcale mi nie chodzi o winę ................. chodzi po prostu o spojrzenie w siebie, próbę zobaczenia swojego odbicia w lustrze ,podczas dialogu z innym, nie związanym emocjonalnie człowiekiem. Do tego potrzeba szczerości i zaufania .,.... a z tym trudno. Określenia swojego „ja” w kontekście „mnie” . Co daje ,co mam „ja” ,a co oczekuje moje „mnie”( np. mi się należy)"

Ale zafilozofowałeś :mrgreen:
studiowałam ekonomię i teologię, ale nic :mrgreen: Cię nie rozumiem ;-)
a skąd wiadomo, że wina jest zawsze tylko w nas porzuconych, może to ta druga strona też coś zawaliła, a może tylko ona niekiedy ? tego nie bierzesz pod uwagę?
Ja chciałam chodzić do psychologa, jechać na rekolekcje ... ale mój mąż - nie; twierdził, że to ja mam problem, nie on.
I nawet chodziłam sama, ale nic to nie dało ... mąż odszedł
Ja chciałbym, aby wrócił, ale... decyzja należy od niego.

Anonymous - 2009-02-12, 15:05

Paloma............... no to mi przykro...............ale czytasz to co chcesz wyczytać.
acha........... może dlatego że jestem raczej techniczny niz humanistyczny czy ekonomiczny(hhhhiiiiii)
Ja nie pisałem o "winie " ,ja pisałem o popatrzeniu w siebie i na siebie .Ciebie chyba boli,szukasz najlepiej "tabletki", Twój mąż poszukał pewnie sobie swojej "tabletki" usprawiedliwienia swojej winy przez jej zracjonalizowanie i zamianę winy na poczucie krzywdy.
W jego myśleniu i przekazie werbalnym pewnie to nie on jest tym co powinien mieć poczucie winy.

[ Dodano: 2009-02-12, 15:09 ]
no właśnie............Ty chciałas a mąż nie........Ty chodziałas a maz nie........... a nie za pózno było na chodzenie??? choc wg mnie tak naprawde to nigdy nie jest za póżno by popracować na sobą.Nad swoim samopoczuciem i duchowością.

Anonymous - 2009-02-12, 15:13
Temat postu: Re: Przeniesienie
Paloma napisał/a:

Ale zafilozofowałeś :mrgreen:
studiowałam ekonomię i teologię, ale nic :mrgreen: Cię nie rozumiem ;-)
a skąd wiadomo, że wina jest zawsze tylko w nas porzuconych, może to ta druga strona też coś zawaliła, a może tylko ona niekiedy ? tego nie bierzesz pod uwagę?

Ja też często mam tu na forum problem zrozumieć o co chodzi w postach. wszyscy wrzuceni do jednego worka. Jednokierunkowa pomoc , bez analizy danego przypadku.

Anonymous - 2009-02-12, 15:25

Monika36........... bo tak naprawdę to te wszystkie dysfunkcje w podstawach się nie róznią.Różnia sie tylko tak naprawdę szczegółami .
Popytaj tych Pań co są juz troszkę dalej w kryzysie czy zaakceptowały kryzys.
A forum raczej nie jest dobre do szczegółowej analizy ................ to nie kozetka terapeutyczna

Anonymous - 2009-02-12, 15:25

Paloma , przyłączam się do nałoga ! Ty nic nie rozumiesz - nie chodzi się do kościoła, nie modli się , nie chodzi sie na rekolekcje ani do psychologa po to by mąż wrócił ! Ile ty masz lat? pięć? Tylko naiwne dziecko może tak myśleć . To wszystko robi sie po to by umieć żyć samemu , by poważnie podejść do sytuacji by próbować ją rozwiązać ale nie rzucając się męzowi na szyję albo do stóp. Nauczyć się żyć bez męża- dobrze żyć , być pogodnym . To powinien być Twój cel.
Nawet te roześmiane buźki , które wsadzasz w tekst świadczą , że nie podchodzisz do tego , co sama piszesz , zbyt poważnie.
Nałogu , dzięki - ale te lepsze momenty , które miewam zawdzięczam profesjonalnej psycholożce . Wiem też, że wszystkie "tabletki" trzeba odstawić ,żeby pojąć , co się stało i przejść przez to bez znieczulenia. Ale chyba tylko Ty i ja wiemy , o czym piszemy. Pozdrawiam.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group