Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Kącik prawny - Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?

Anonymous - 2007-04-24, 21:00

Wiecie, mnie wcale nie interesuje, co sobie pomyślała sędzina na mojej sprawie. Jeśli była zdegustowana, to jej problem.
I wydaje mi się, że dzisiaj to i na separację bym się nie zgodziła, silniejsza jestem teraz i chyba miałabym siłę powiedzieć więcej o swojej decyzji.
Ale, już się stało.
To dzięki forum, dzięki ludziom, dzięki zjazdom - zaczynam dojrzewać do tego, by pogodzić się z losem. I wcale nie czuję się przegrana.
Nawet jeżeli szanowny Pan Mąż :evil: dalej będzie tkwił w swoim bagienku, ja wypływam na powierzchnię.
"Damy radę" - jak mawia Grzechu.

Anonymous - 2007-04-25, 05:51

Agatko,ja myślę,i robię podobnie jak Ty....mąż złożył wniosek o rozwód,powołał Swoją siostrę na świadka(niby tylko po to,aby zeznała,że nie mieszka już z nami,i po to ,aby pomogła mu w sprawach związanych z senem),ja świadków nie powołuję,aby właśnie nie wywlekać brudów(bo tego nie chcę,chyba,że mnie "zmusi",to mam tylko przygotowane,co do syna,bo muszę walczyć o to,żeby nigdy nie doprowadzić do spotkania z kochanicą),tylko moja teściowa chciała poświadczyć na moją korzyść,więc idzie,ta moja kochana teściowa............mój argument to też miedzy innymi wiara w boga........i myślę sobie,niech sobie myślą,co chcą,to moje życie,moja wiara,mój światopogląd,moja walka,którą z Bogiem wygram ;-)

[ Dodano: 2007-04-25, 06:56 ]
I tak,jak napisałaś Agatko.......zgodnie ze swoim sumieniem.............moje jest właśnie takie

[ Dodano: 2007-04-25, 06:57 ]
elzd1,masz rację,mnie też nie obchodzi,co pomyśli sędzina,to jej sumienie

Anonymous - 2007-04-25, 08:46

Weronika, chwała Panu! cieszę się bardzo, ze trwasz, że masz siłę, nawet radość, to się czuje... Pewnie w Bogu jesteś bardziej zakorzeniona. Ja wtedy byłam pełna lęku i rozpaczy. Ale właśnie to, że poszłam za Bogiem wtedy bardzo mnie umocniło. Decyzja o powiedzieniu w sądzie "nie" była b. trudna. I bolały mnie bardzo różne upokorzenia, kłamstwa, osamotnienie w tej sytuacji. Z każdą rozprawą doświadczałam jednak coraz więcej radości, wolności wewnętrznej.

[ Dodano: 2007-04-25, 09:47 ]
Wygrasz na mur!! :-D

Anonymous - 2007-04-25, 23:20

"Każdy, kto oddala swoją żonę, poza przypadkiem nierządu, naraża ją na cudzołóstwo, a kto oddaloną poślubia, cudzołoży."
Gramatyka tego zdania, aczkolwiek może wydawać się niejasna, jasno przekazuje treść:
każdy, kto oddala swoją żonę, naraża ją na cudzołóstwo, czyli JEST ODPOWIEDZIALNY za ewentualny grzech połowicy (to jeden grzech) niezależnie od tego, czy po oddaleniu żony ZWIĄZAŁ SIĘ Z INNĄ KOBIETĄ (w myśl nauki Kościoła zaniechanie bądź unikanie współżycia małżeńskiego jest również cudzołóstwem - to drugi grzech). Jeśli "oddaloną poślubia" - to trzeci grzech.
..."poza przypadkiem nierządu"... Jeśli żona uprawia nierząd, mając uczciwego męża, ten ma prawo ją oddalić i czyniąc tak - nie popełnia ani grzechu zaniechania współżycia, ani grzechu cudzego; ale nie ma prawa do poślubienia innej kobiety (separacja). Z tego wynika, że podkreślona została różnica między małżonkiem winnym i niewinnym rozpadu małżeństwa.
Tak to przynajmniej rozumiem.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group