Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat  PolczatPolczat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
W Święta bardziej boli..........
Autor Wiadomość
Oli
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-25, 19:23   W Święta bardziej boli..........

W Święta bardziej boli.. myślałam,że już się pozbierałam..... nie tak łatwo... To miały być piękne święta z karpiem i żywą choinką i prezentami, nie bogatymi bo cieżko ale prosto z serca.... tylko pierwsze bez taty i męża...... dla nasze młodszej córki wogóle pierwsze.... po jutrze skończy roczek..... i tyle wspomnień z poprzednich lat i takie jedno, szczególne, kiedy w dzień urodzin naszej córeczki klęczał przy łóżku szpitalnym i przysięgał,że już zawsze będzie dobrze..... :cry: a potem przyszły kolejne dni .... i już nie miał mnie kto odebrać ze szpitala, a w noc sylwestrową dostałm smsa,że "już nas nie chce bo ma to co kocha"......... potem powrót i niby dobrze a jednak zaplecami ciągle tamta dziewczyna, telefony jeszcze przez pół roku, a potem skończyło się i ulga........ aż nagle wyprowadzka..... nowa panienka, z dnia na dzień a moze poprostu nie dostrzegłam,że tamto się skończyło, bo zaczęło się nowe.................. a wczoraj tak trudno i ciężko .... i łzy wieczorem i pytanie dlaczego? czym sobie zasłużyłam na to co jest? dzisiaj nie prościej........ kolejna spowiedź .......... pytanie czy gdyby wrócił mam go przyjąć??????? dziwne zachowanie, którego nie rozumię......... mój mąż, który jednego dnia mówi dwie różne rzeczy.... tak jak wczoraj w wigilię......... rano - piękne życzenia, przeprosiny..."wiem,że źle zrobiłem, straciłem to co bardzo kochałem,bo nie umiałem tego uszanować,pamiętaj to Ty jesteś i zawsze będziesz moją żoną".......... a potem,wieczorem inny sms" jestem szczęśliwy, tylko dzieci brak, Ciebie ani trochę"......... przecież to święta, ja uczę się tej twardzej miłości, ale to trudne, zrobiłam już wiele,żeby mógł ponosić konsekwencje swoich czynów ale ciężko i dalej niejestem przekonana,że postępuję właściwie, mam wrażenie szczególnieteraz ,że to naprawdę już po wszystkim, że te odruchy dobroci w stosunku do mnie to tylko dlatego,że są święta i ten czas przed świętami, kiedy krzyczy się o rodzinie,że tak naprawdę wogóle nie chodzi o nas............ :cry: jeszcze życzenia na kartę, którą oddał mi mąż bo nie miał zamiaru za nią płacić....... dla nich,żeby byli zawsze szczęśliwi............ bardzo bolały........ czasem chyba człowiek nie może unieść tego co daje dobry Bóg..... dla mnie stanowczo zbyt ciężko, jak dać radę?????? :?: :-(
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-25, 20:40   

znalazłem to w internecie..


Kogo Bóg darzy wielka miłością,w kim pokłada wielkie nadzieje,
na tego zsyła wielkie cierpienie,doświadcza go nieszczęsciem

i jeszcze to najczęsciej jest tak że ci których kochamy i potrzebujemy,nie potrzebują nas i nie kochają
 
     
bogusia
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-25, 20:46   

W świąta bardziej boli. Masz rację.
 
     
mami
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-25, 21:57   

Oli ty odetnij sie od męża na czas kiedy wyraźnie odczujesz stanowcza i trwała zmiane męża
na dziś dzień zyjesz iluzją tego co pragniesz by było
dlatego jego dostajesz sms i jest miły wpadasz w euforie on mnie kocha żałuje i zmieniał sie by za chwile dotkliwie odczuc to złuda i omam
on sie nie zmieniał to tylko moje pobożne zyczenia by do tego w końcu doszło
on wie jak cie zranic i robi to z perfidna premedytacją
by cie poniżyc i sprawic byś była uległa
manipuluje toba bez cienia jakichkolwiek ludzkich uczuc po to by tylko poczuc satysfakcje bycia twoim panem i władca
najgorsze jest to Oli że masz świadomośc że mu na to pozwalasz i jeszcze co garsza nie potrafisz sie z tej pułapki wydostac...
musisz byc twarda ale tez nie na chwile na bardzo długo
to boli ale wyzwala
ofiary kochają swoich prawców, swoich katów
wybaczają największe upodlenia
zatracasz realia między tym co dobre a złe
bo nie wiesz juz co oznacza dobro
mamisz sie kazda obietnica z jego strony ze bedzie dobrze
Oli nie bedzie, może twarda miłosc pomoże może nie
ale na pewno pozwoli tobie i twoim dzieciom zyc godnie i spokojnie
bez huśtawek zbędnych iluzji że on sie w końcu poprawi
owszem wszystko jest mozliwe
ale najpierw musi dotkliwie odczuc na włąsnej skórze czym jest samotność i pustka
czasami ją odczuwa wtedy kontakt z toba a ty juz cierpliwie z pokora pomagasz masz wtedy nadzieje że to juz był ostatni raz... niestety to był kolejny
odczuwa twoją chęć pomocy twoją miłosc i twoje zaangażowanie w budowanie związku
to daje mu siłe by stanąc na nogi gdy jemu źle ale jak tylko czuje sie silny zaraz sie odsuwa i ze zdwojona siła cie pogrąza w cierpieniu i bólu
on jest chory cierpi ale ty nie masz wpływu na uleczenie jego duszy i ciała
nie masz takiej mocy by sprawic by zmienił sie w człowieka
on musi odczuc tak naprawde czym jest ból i cierpienie
i to proces długi by mógł wyzdorwiec
i dla ciebie długi bys mogła stanąc na własnych nogach i odbudowac zryta psychike przez niego
nie wiem czy dla niego jest ratunek bo to zalezne od niego
dla ciebie Oli jest ratunek
musiz bez względu na to jak boli i jak bardzo pragniesz by był przy tobie by cie kochał i szanował na czas jego zdrowienia bys była sama niezaangażowana w jego życie i jego zmiane
po to by własnie odczuł ciężar win jakie swoim zyciem uczynił innym
kochaj siebie nie pozwól na to by twoje zycie było jedna wielką tragedią
Oli zycze ci wiele dobrego
masz przyjaciól i otaczają cie dobrzy zyczliwi ludzie którym twój ból sprawia ogroma przykrośc i trwają przy tobie w cierpieniu i smutku by dodac ci sił w tej jakże trudnej walce o siebie , o odbudowanie prawdziwie godnego życia na jakie zasługuje każdy człowiek
Oli jesteśmy kowalami własnego losu
możemy cierpiec i trwac w bólu i traumie ale możemy także zmienic swoje życie choc to kosztuje wiele i wymaga wiele ofiar i poświecenia jednak na dłuższą mete poukładane zycie sprawia nam potem wiele zadowolenia i szczęścia
pozdrawiam gorąco Oli przytulam
 
     
Oli
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-26, 09:36   

Norbert tak pięknie napisałeś, wiesz chyba tylko to daje nadzieję wtedy kiedy bardziej boli,że jest Bóg, który mnie kocha a to cierpienie nie jest bez sensu........... Mami mnie się wydawało,że już go nie kocham,że mnie już nie zależy... to trwało już jakiś czas, sytuacja wręcz była odwrotna, czułam wielki gniew i niechęć i pisałam mu o tym... wręcz, może to bardzo okrutne słowo ale,że go "nienawidzę" za to co nam zrobił... a on przepraszał, pisał,że tęskni, był nawet miły ale przyszły Święta i wrócił ból i tęsknota....było lżej jest trudniej. Nie potrafię sobie wyobrazić jak można składać życzenia spełnienia marzeń i cudownych Świąt komuś kto zostawił maleńkie dzieci i ukrywa się żeby na nie nie płacić ani grosz ale na wycieczki i drogie restowracje dla nowej panienki go stać, a tutaj zostawił ogromne długi w bankach i nic go to nie obchodzi, natomiast stać go na drugi już samochód w ciągu zaledwie dwóch miesięcy..... a mnie ścigają kolejne upomnienia z banków i muszę wybierać, czy zapłacić raty czy zostawić dzieciom na jedzenie i rachunki...... Nie wiem co oznacza ta twarda miłość tak do końca, ja nie potrafię kochać i uczyć albo kocham i pobłażam albo wręcz nienawidzę i wtedy robię wszystko,żeby poczuł,że tak jest. Nie wiem czy dobrze postąpiłam.... ale zrobiłam coś czego teraz żałuję, może nie powinnam żałować albo tak postąpić. Mąż zabrał już dwa samochody, które były na moje nazwisko, sprzedał je, posłużył się wtedy moimi danymi i podpisał się za mnie, ani raz nie zapytał o zgodę, dzień przed wigilią zgłosiłam to na policję...... daltego też,że ściga mnie traz toważystwo ubezpieczeniowe za jakiś trzeci samochód, który też kupił na mnie kiedy zostawił nas w zeszłym roku. Nie wiem czy powinnam to zgłaszać ale zgłosiłam, przecież nie mam tego czym zapłacić, a lada dzień zacznie mnie za to ścigać sąd i komornik.
Czasem mam siłę walczyć ale teraz w święta jestem znów bezsilna. Wiem,że jestem od niego w pewien sposób uzależniona, ale ciągle nie potrafię się wyzwolić.........czasem wydaje mi się,że moje postępowanie jest nielogiczne i wręcz chore..... nawet policjant zapytał mnie dlaczego tak długo z takim kimś byłam????????? :cry:
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-26, 11:13   

Oli........piszesz:" ale zrobiłam coś czego teraz żałuję, może nie powinnam żałować albo tak postąpić. Mąż zabrał już dwa samochody, które były na moje nazwisko, sprzedał je, posłużył się wtedy moimi danymi i podpisał się za mnie, ani raz nie zapytał o zgodę, dzień przed wigilią zgłosiłam to na policję......" i to jest ta "twarda miłość".
I nie żałuj ........... bo to co zrobiłaś zrobiłaś dla swojego i jego dobra.Choc może sie bardzo obruszać że go policja ścignie.Dla jego dobra....... aby większej głupoty nie zrobił,aby nie sfałszował jeszcze innych dokumentów.
Oli..... zakup samochodu dużejw artości na twoje imię jest przekroczeniem tzw.zwykłego zarządu i jest wymagana Twoja zgoda,szczególnie gdy jest to zakup na kredyt.
Kredytodawca nie miał prawa udzielic kredytu bez Twojego osobitego podpisu.Popełnił przetępstwo.

Piszesz dalej:"Czasem mam siłę walczyć ale teraz w święta jestem znów bezsilna"

Oli..... ale nie bezradna.Dowiodłaś tego skłądając wniosek na policji.

Norbert,Oli.......... pozwolicie że sie nie zgodzę z tym zadawaniem cierpienia przez Boga w imię miłości.
Pan Bóg to nie "krzywdziciel" co to z za rogu w łeb da i ograbi z dobrego samopoczucia.
Krzwdy i ból -w tym przypadku-są efektem działania "kusego" poprzez innego,do niedawana bliskiego człowieka. To 'kusy" ........nie Pan Bóg.

Oli........... a czy Ty masz w końcy rozdzielność majątkową czy nie?

Oli.............. Pogody Ducha ...... mimo wszystko.
I pamiętaj............ możesz być bezsilna ale nigdy nie bezradna..................
 
     
mami
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-26, 20:18   

ciągły brak stawiania granic jak i ciągłe wybaczanie i pozwalanie mężowi by nie płacił za swoje kroki doprowadziło cie własnie na policje
pewnie mozna było temu zapobiec gdybys kiedys sie postawiła powiedziała STOP, konsekwentnie trzymała sie swojego zdania i nie pozwalała bezkarnie by ktoś je łamał...
ale dzis juz to przeszłośc nie da sie jej odwrócic, można tylko wyciągnąc mądrre wnioski na przyszłość...
jest teraz i sytuacja w jakiej sie znalazłas wymagała od ciebie podjęcia takich a nie innych kroków by sie zabezpieczyc przed wybrykami i decyzjami męża
nie miałas wyboru....
twoja postawa jak najbardziej słuszna, jednak twoje obawy, że mąż przez twoje decyzji nie pozwalania mu na takie postępowanie jak oszustwa z samochodami wywołuja u ciebie odczucia zdrady w stosunku do męża bo przeciez żona ma być lojalna i zawsze stac przy mężu
TAK!!! tak byc powinno ale tylko w zdrowo funkcjonującym związku
gdzie wszyscy sie kochają i dbają o siebie nie tam gdzie jest zło i panuje chaos
twój mąż popełnił wiele oszust i najwyższa pora by za nie zapłacił nie ty Oli ale on
nie ty masz czuc wstyd i zdrade w stosunku do męza ale on
by to poczuł musi go to w końcu dotknąc tak naprawde realnie i tylko jego
nie miał granic w swoim zachowaniu, postepował jak mały rozkapryszony łobuziak, który myślał. że wszystko mu wolno i wszystko ujdzie płazem a zona będzie do końca jego zycia spłacac wszystkie jego długi
nadszedł czas kiedy tak naprawde mimo wszystko nawet juz nie mozesz płacic za jego uczynki
nadszedł czas, że mimo wszystko nawet jak bys chciał ogromnie nie jestes w stanie udźwignąc cięzaru jego przewinien
może to dobrze dla was dwojga
każdy z was poniesie teraz konsekwencje
Oli ty tego, ze w pore nie dokonałas zmian w sobie i w kierunku bycia twarda do męza
jak i twój mąz niedługo juz nie bedzie mógł sie zasłonic jak małe dziecko matka on toba
juz nie ty bedziesz go broniła, prawo samo wyegzekwuje i rozliczy go
Oli nie zadreczaj sie, ze tak nie postepuje dobra żona.... w stosunku do męza
właśnie tak ma postępowac prawdziwie mądra kobieta, która chce ratowac siebie i męza
czasami jak z małym dzieckiem musi zostac ukarane by wiedziało gdzie sa granice prawne i moralne, których nikomu nie wolno przekraczac, za którymi stoi juz tylko prawo i Bóg
nawet jak nie boi sie Boga, prawo konsekwentnie dokona rozliczenie i choc tego bedzie sie bał i to go w przyszłości bedzie powstrzymywac przed złymi krokami
Oli niestety nie miałas wyboru, nie dał ci jej, postąpiłas od dawna pierwszy raz we właściwy sposób
twardo
nie obciążaj sie jego wybrykami nie miałas na to wpływu sam dokonywał wyborów choc ty go przed tym chciałas ustrzec
niech to bedzie dla ciebie przestroga na przyszłosc iz własnie brak oporu doprowadza do gorszych sytuacji jak teraz/ policja, oszustwa, wyłudzenia/ niz kiedys chwilowa niezgoda i aprobata ciebie i twojej decyzji
dzis własnie to twoje ustępowanie, pomaganie i wybaczanie doprowadziło do tego ze nadszedł czas zapłaty za przeszłosc
Oli wierze, ze wyciągniesz z tej lekcji życiowej tylko mądre wnioski
musze nauczyc sie byc stanowcza nikomu nie pozwalac przekraczac zasad
brak ci pewności że postępujesz pewnie, utrawaj sobie cały czas ze postępujesz właściwie i dobrze
nie pozwalaj sobie na to bys sama soba i swoimi odczuciami że źle postepujesz zmieniała swoje decyzje i słuszne nastawienie do tej sprawy
Oli postapiłas słusznie, jak bedzie cie nachodziała kryzysowa chwila, że postapiłam nielojalnie wobec męza wpadaj na stronke sychara i utwierdzaj sie w tym że to jedyna słuszna decyzja
Oli wydaje mi sie że powinnas skorzystac z terapii lekarza, by dowartościowac swoją osobe i słusznosc podejmowanych decyzji
to pozwoli ci utwierdzac sie w tym ze jestes mądra i we właściwy sposób rozwiązujesz nabrzmiałe problemy
ściskam gorąco, myślami jestem przy tobie i wspieram duchowo w tych cięzkich dla ciebie chwilach
 
     
Oli
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-26, 20:34   

nałóg co do rozdzielności to złożyłam pozew już jakiś czas temu, o alimenty też i zabezpieczenie świadczenia alimentacyjnego ale nic narazie nie dzieje się w tych sprawach. Jest cisza, próbowałam to załatwić bez adwokata ale pójdę w poniedziałek do znajomego bo to już zbyt długo trwa. Być może choć nie mam pojęcia czy tak jest mój mąż złożył pozew o rozwód i tak się to odwleka bo wtedy te sprawy przeszły by wszystkie do sprawy rozwodowej. Dostałam właśnie kolejnego smsa, po porannych obelgach napisał mi,że zniszczyłam mu życie, on mi też ale on mnie nie kocha i tylko się ze mną męczył" , a co do samochodów to nie były dużej wartości ale zawsze, kredyt też wziął bez mojej zgody, jeszcze kiedy byliśmy razem, teraz przychodzą upomnienia do mnie bo nie spłaca. Nie wiem czym zniszczyłam mu życie, często się nad tym zastanawiam, może nie jestem bez wad, napewno, ale kiedy braliśmy ślub twierdził,że mnie kocha, jeszcze kilka dni przed ostatnią wyprowadzką tak twierdził, nie chciałam,żeby pił, teraz pije non stop prawie, chciałam,żeby pracował i miał stałą pracę, teraz nie musi pracować, tylko dorywczo, nie chciałm żeby mnie zdradzał, teraz ma panienek ile chce, przyszedł może nie do willi ale w porównaniu z tym gdzie wcześniej mieszkał to piękny dom, urodziłam mu dzieci, przy dwójce prawie sama oddałam życie, bo ledwie mnie odratowano, czy to jest niszczenie komuś zycia, teraz nie obchodzą go dzieci bo ukrywa się zeby na nie nie płacić, tylko smsami upomina się o to żeby mógł je zobaczyć ale jak przyjechał na urodziny córki to nawet lizaka jej nie przywiózł, a nawet się z nią nie pobawił, był obużony,że prosiłam żeby przyjechał bo on właśnie odsypiał kolejne pijaństwo........ robi co chce, niczym nie musi się przejmować, zostwił mi długi, ścigają mnie banki, ale wszystko na mnie więc ma w nosie......... ale zniszczyłam mu zycie........ nie rozumię tego, trudne to dla mnie bo robiłam wszystko żeby czuł się tu dobrze a jest wręcz odwrotnie...... i tak u innych i z kieliszkiem w ręku jest mu lepiej........

[ Dodano: 2008-12-26, 21:20 ]
mami dziękuję, boję się to prawda, sądy, policja, to nie moja działka, nigdy nie były mi potrzebne,żyłam uczciwie i nawet stając jako ofiara po dobrej stronie czuję się z tym kiepsko, a mąż niszczy mnie psychicznie, ja może go też , przynajmniej tak twierdzi, potrzebuję lekarza, kiedy patrzę na siebie zaczynam się bać, to jak zachowuję się teraz w porównaniu z tym co było kiedyś, to dla mnie też trudne, muszę do psychologa iść bo oszaleję, nie daję rady, kiedy dostaję kolejnego smsa gdzieś w podświadomości wiem,że to tylko po to żeby mi dokopać, ale przejmuję się, złoszczę, płaczę, wpadam w furię albo znowu wraca ta głupia nadzieja,że może choć trochę mu zależy,że nie chce nas zniszczyć, ale patrząc obiektywnie wiem,że gdyby zrobił to wszystko komuś kto nie kocha to zostałby już dawno zostawiony sam sobie a ja się ciągle lituję, ciągle to wszystko bardzo boli....... ktoś zapytał dlaczego tyle czasu z nim jestem, dokładne określenie jakie padło z jego ust było "przecież to jakiś świr".......... i zpytał" chce Pani zmarnować całe życie?" ... wiem , że miał racje , a jednocześnie ciągle szukam winy po mojej stronie...... dlaczego to,że chciałam mieć tylko normalną rodzinę i o to prosiłam doprowadziło do takiej patologii?????? nie rozumię jak można mówić jednego dnia,że się tęskni,że się przeprasza,że kocha nie dosłownie,że mnie ale nas i że zawsze będę jego żoną a następnie już zupełnie coś odwrotnego,że zniszczyłam mu życie i ze mnie nie kocha,......... nie rozumię nic z tego, co naprawdę jest w tym sercu, które przecież miało być mi najbliższe na świecie....... pokręcone to wszystko, wiem,że czas pokaże, wierzę,że Bóg uleczy, może kiedyś nie jak normalna rodzina ale chociaż w zdrowych układach będziemy żyć, to jest moje świąteczne życzenie....... pokoju w sercu jemu, sobie i naszym dzieciom życzę, czy się spełni..............
 
     
mami
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-26, 22:22   

....... robi co chce, niczym nie musi się przejmować, zostwił mi długi, ścigają mnie banki, ale wszystko na mnie więc ma w nosie......... ale zniszczyłam mu zycie........ nie rozumię tego, trudne to dla mnie bo robiłam wszystko żeby czuł się tu dobrze a jest wręcz odwrotnie.....

Oli a ty dlaczego to wszystko znosiłas, dla niego?... co tobie to dawało, ze nim sie wciąż opiekowałas jak małym dzieckiem?....
zastanów sie nad tym co tak naprawde toba kierowało, że godziłas sie na taki układ przez wszystkie te lata mimo zdrad, nałogów i innych niedoróbek,
co sprawiało że miałas takie olbrzymie parcie by mu wciąz na nowo pomagac i trwac w tym układzie?.........
jaki schemat zycia w rodzinie wyniosłas z domu?...
może stwierdzisz, że tak naprawde ty go potrzebujesz by kims sie opiekowac, że inaczej nie potrafisz, że miłosc pojmujesz jako ciągłe sprawowanie opieki nad kims
w takim związku nie ma partnerstwa jest tylko układ matka/ syn
i każdemu jest dobrze jak nikt nie chce wyjsc z takiego układu
niestety z czasem taki układ juz nikomu nie odpowiada...
zastanów się czego pragniesz dla siebie bo przecież masz marzenia i nadzieje,
jakiego domu dla siebie dzieci i męza pragniesz, jaką role w niej ma pełnic kazdy ty, dzieci, mąz
pozwól sobie czasami tez na pomoc od innych
przestań ciągle myslec, ze jestes opiekunka
Oli ty także potrzebujesz nie tylko wciąż dawac miłośc
naucz sie ja brac
pozwól partnerowi dojrzec do bycia mężem ze wszystkimi tego konsekwencjami
pozwól mu zaopiekowac sie soba
nawet jak ta jego opieka nad soba bedzie dzis, teraz nieudolna
pozwoli mu w końcu mądrze podejmowac decyzje sprawowania nad soba zdrowej pieczy
niech opiekuje sie odtąd sam soba
ty Oli opiekuj sie soba i dziecmi
a może to w końcu doprowadzi do zdrowego układu partnerskiego w którym panują równorzędne podziały sprawowania opieki nad soba i bliskimi
i do spełnienia Bozonarodzoniowego zyczenia
z nowym nastawieniem na przyszłe zycie wejdż w nowy rok z gorącym postanowieniem naprawy siebie i bliskich
musisz nauczyc sie kochac siebie i żądać opieki tez dla siebie

co do tresci sms no koment pisze jak każdy na jego miejscu by cie zranic nad sensem jego działan nie zastanawiaj sie
nie doprowadza do zadnych mądrych tłumaczeń jak tylko tych, ze jest niedojrzały i nie radzi sobie z własnym zyciem
a ciebie do jeszcze większego uzaleznienia od niego,
do sprawienia bys czuła sie niedowartościowana, zmanipulowana jego własną bezradnością

Oli nie czytaj, jesli juz tylko po to by sie utwierdzac ze potrzebna mu jest pomoc, nie komentuj, nie odpisuj to tylko podtrzymuje chorą więź między wami a jemu sprawia przyjemnosc ze może znów cie upokorzyc
jak stwierdzi ze jego sms na ciebie nie działaja, bo nie komentujesz bo nie odpisujesz zaprzestanie bo przestanie mu to dawac przewage nad toba i siłe by sam czuł sie lepszym od ciebie
nade wszystko pragnie czuc przewage nad toba bo z niej czerpie siły do dalszego babrania sie we własnym nieszczęściu

Oli spokojnej nocy Ci zycze bez obwinien, bez rozpamiętywania co było, jak było, do czego mnie doprowadziło moje małżeństwo, jesli juz nie potrafisz spac to zycze jedynie nadzieji na lepsze jutro, na kierowanie własnych mysli z pozytywnym nastawieniem do podejmowania kroków w kierunku ratowania swojej zniszczonej psychiki i swojej samooceny
odganiaj od siebie złe mysli a przywołuj do pozytywnego działania
mysl że jutro dasz rade kolejny dzień stawiac czoła przeciwnoscia ale juz bez patrzenia na siebie oczyma męza
patrz na swoje przyszłe zycie nowymi kategoriami, ja widze zaradną dziewczyne dlaczego ty nie widzisz w sobie tego co ja widze?
bo pozwoliłas sobie patrzec na siebie sama przez pryzmat tego jak widzi cie mąz
a to nie jest jedyna opinia o tobie
ja mam inna niz tój mąz
dlaczego nie mozesz sie wspierac na opinii innych tylko wolisz jego i sie pognębiac
masz moc w sobie by te złe zdanie o sobie zmienic w dobre...
tłumacz sobie w końcu nie dla wszystkich jestem zyciową porażką
dla niektórych takich jak ja i inni którzy cie kochaja i szanują jestes wpsaniała dziewczyna zasługująca na dobroc, miłosc i szacunek

dobrej nocy Oli
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-26, 23:52   

nałogu mozesz się i nie zgadzac ale cierpienie jakie nieraz spada na człowieka ..moze i zadane przez Boga ,a może i powiedziane zadane to zbyt dużo ale to ze zezwala by ktos zadał cierpienie jest po to by człowiek cierpiąc czuł po co to cierpienie w imie czego ..a to nie jest kara to pojecie przez człowieka jaki jest cel cierpienia do czego słuzy......oli mami napisała super pierwszy tekst...do ciebie choc to dla mnie ciezko przytakiwac że tak musi byc ale to sczera prawda....ja jestem własnie takim facetem ..jaki wszedł swojego czasu na drogę naprawy..jaki nie jest w stanie udowodnić swej szcerości,jaki nie moze przekonac do dobroci czynów,do zaufania,do przekonania o wielkości uczucia...nastepstwa..bądz konsekwencje swych czynów...to wielkie bierzmo,ból,smutek,żal,łzy,wycie to co często towarzyszy....to wieczna nadzieja i czekanie na gest ,na zmiłowanie na dłon i ciepłe słowo....to smutek opuszcania rodzinnego domu po wizycie i wyjazd do swoich czterech ścian...to pustka w dni nie bedące moimi dniami odwiedzin u chłopców,to brak ich śmiechu,kłótni to brak pocałunku do snu i łaskotania porannego by wstali...to brak ..ciepła rąk żony..to brak zapachu jej włosów...to strach by ją dotknąc bo ucieknie jak spłoszona sarna...to wszystko mamy my popaprańcy..czekamy bo tak okresla się nam czas..czekamy bo nie potrafimy wzbudzic zaufania..czekamy mimo ze nie wiadomo czy jeszcze będzie dane..lecz nie schodzimy z tej drogi...nie załamujemy się,nie wracamy do miejsca z jakiego wychodziliśmy..czy jesteśmy coś warci???? ja dzisiaj smiem twierdzic że tak bo ktos kto nie podjął takiego wyzwania nie ma pojęcia jaki to ból,smutek,,jakie to cierpienie...a to wszystko by znowu miec rodzinę by po ludzku kochac i może byc kochanym....i choc mamy wiele znaków zapytania ,zero gwarancji..zwalczamy w sobie to co było ochydą...wiesz oli sa takie w nas etapy..złość ,niekiedy agresja ,amok..a dalej nagle potem przychodzi dzień widzenia i słyszenia to dzien od jakiego zaczynamy swa drogę ..to pierwszy nasz dzień ku lepszemu i to dopiero tragedia..widzenie zła jakie sie dokonało,widzenie krzywd bliskiej osoby..i ruiny z tego co zostało a dalej to ból,żal,smutek...osiagamu wkońcu pogodę ducha ..lecz nadal targaja nami wspomnienia..i to pytanie czy jeszcze kiedys?????
  
 
     
marek12b7
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-27, 02:03   

"Czasem mam siłę walczyć ale teraz w święta jestem znów bezsilna. Wiem,że jestem od niego w pewien sposób uzależniona, ale ciągle nie potrafię się wyzwolić.........czasem wydaje mi się,że moje postępowanie jest nielogiczne i wręcz chore..... nawet policjant zapytał mnie dlaczego tak długo z takim kimś byłam????????? "

Pewnie wszystkich nas dopadają takie pytania. Ja zobaczyłem, że gdy analizuję, przewiduję, planuję - to po prostu wymiękam. Dlatego staram się być TU i TERAZ. Idę pod tę górę, gdy trzeba zęby zaciskam i zważam by nie upaść, by zbytnio się nie obsunąć. Pewien ksiądz powiedział - nie wpuszczać złych myśli, o nikim! bo one nic nie dają a niszczą głównie ciebie. Widzę, że moje żale po prostu blokują mnie i ograniczają. Staram się budować swoją wiarę, bo ona jest fundamentem również i twardej miłości. A gdy jest wiara to jest świadomość, że Ktoś czuwa, że Ktoś widzi, i że wszystko jest po coś. (....no może chodzi o oczyszczenie mojego serca). I co jakiś czas pojawiają się promyczki słońca. ( co prawda one nie ogrzeją i czujność uśpić mogą ...... bo często to złudzenia) ale cieszę się że zima, może na nartach pojeżdżę, cieszę się z tego forum i mądrych słów wielu sycharaków ( np. nałoga)....po których mi łatwiej, i że jutro rano wybieram się na Eucharystię.
Pan Bóg nas kocha, i to mocniej niż ja swoje dzieci, mocniej niż Ty Oli swoje córeczki. Czy więc pozwoli zrobić nam krzywdę? Jeśli głęboko popatrzymy na problem .... to tylko my sami możemy zrobić sobie krzywdę.
Co do Twojego "nielogicznego i chorego postępowania" - Ja staram się być wierny przysiędze złożonej żonie, złożonej przed P Bogiem. Tyle mogę, i na to (tylko??!!) mam wpływ. W swojej błogosłwionej naiwności myślę, że warto.
 
     
mami
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-27, 12:33   

nałogu mozesz się i nie zgadzac ale cierpienie jakie nieraz spada na człowieka ..moze i zadane przez Boga ,a może i powiedziane zadane to zbyt dużo ale to ze zezwala by ktos zadał cierpienie jest po to by człowiek cierpiąc czuł po co to cierpienie w imie czego ...

no własnie w imie czego? w imie błednego pojmowania własnej niemocy? zgody na ból i krzywde

Norbert to będne myślenie o cierpieniu
czasami wolimy cierpie niz dociekac prawdy co jest przyczyną, że pozwalam na cierpienie
utożsamiamy sie z ciepieniem bo wolimy to zamiast walki o własną autonomie
poszukiwania własnego ja, czego pragne a na co sama cierpiąc sie zgadzam
co jest we mnie takiego, że nie mam woli walki i mnie skazuje na krzywdy....
wolimy zgadzac sie na krzywde niz stawiac czoła własnej bezradności
bo to trudne odnaleźc siebie w chaosie własnej niemocy
uwolnienie sie od krzywdy sprawia ból istnienia mnie samego
inna rzeczą jest zgoda na cierpienie niezawinione i na które nie mamy wpływu jak kataklizmy i chorobe,
ale w większości przypadków kryzysu to kłopoty własnej roboty, zawinione przez własną nieudolnośc i brak zmian siebie samego
wpędzamy sie przez to w kłopoty, w pore ich nie widzimy a problemy sie nawarstwiają i urastają do niepokonanych
czujemy wtedy bezradnośc gdy tak naprawde w pore ich nie zauważylismy bądź bagatelizowalismy sens utrudniania nam życia
potem juz widzimy tylko góre nie do pokania, zamykamy sie w bezradności i sami sie skazujemy na cierpienie
Bóg nie krzywdzi człowieka, daje wolny wybór, możesz sam skazywac sie na bezradnośc i ból istnienia, ale możesz tez stawic czoła problemom i walczyc z nimi
jednak to walka z samym soba, ze swoimi reakcjami, automatycznym podchodzeniem do kryzysu, wyuczonych nawyków z dzieciństwa, przeżytych krzywd, które w przyszłości sprawiają, że godzimy sie na złe traktowanie nas samych
wobec problemów zazwyczaj tracimy wole walki i poddajemy sie myslac cierpie bo musze,
taki mój los
jednak nie zawsze to jest prawdą, że musimy cierpiec z powodu czyis czy swoich nieułomności
czasami mamy taką mozliwosc, ze możemy sie przeciwstawic kłopotom i zawalczyc o szczęscie i lepsze godniejsze zycie
ale to wymaga innego podejścia od nas do życia
czasami musimy doświadczyc bólu i krzywdy, znalez sie na dnie by pułapka w jaką sie dostalismy własnej bezradności zmobilizowałą nas do działania
do podjęcia kroków przed, którymi całe życie uciekalismy
wolelismy byc ulegli zamiast stawiac opór, wolelismy byc pokorni zamiast przeciwstawiac sie katowi, czasami wolimy agresją i krzywdzeniem innych uciekac przed samym soba by nie przyznac sie do tego iż to ja jestem egoista który woli siebie i własne dobro od sprawiania innym dobra
to wymaga od nas poświęcenia własnego
wolimy myslec iz inni nas krzywdzą gdy tak naprawde albo sami krzywdzimy innych albo pozwalamy krzywdzic sie sami
z takim nastawienie trudniej stawiac czoła cierpieniom bo blędnie pojmujemy sens cierpienia
wolimy znów zgode niz opór
wolimy mamic sie iz stanie sie cud i on/ona w pore sie opamięta
ale zamiast opamiętania krzywdziciela nasze cierpienie jest coraz większe a naszego
krzywdziciela wcale nie dopada skrucha i sumienie
tylko zyje mu mu sie dobrze i szczęsliwie
zatracamy wtedy sens pojmowania sprawiedliwości, urągamy Bogu, ze dlaczego to ja cierpie nie on...
tak cierpie bo całe swoje zycie pozwalałam na krzywdzenie siebie bo tak naprawde nie potrafie przeciwstawiac sie krzywdzie bo nie znam siebie, swoich pragnien i wole ból i cierpienie niz zgode na życie w zgodzie z własnym ja z własnym pojmowaniem i brozniniem swoich racji i potrzeb
mam prawo do szczęscia, godności i szacunku niestety nikt nie da nam tego jak sami nie będziemy walczyc o to by nas tak traktowano z szacunkiem i miłościa
pragniemy miłości dlaczego więc pozwalamy sie krzywdzic i nie pozwalac sie kochac?
czy ból utożsamiany z samotnością jest większy od bólu jestem nikim choc obok tego od którego pragne tego szczęscia bycia kochanym i szanowanym?
 
     
Oli
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-27, 14:05   

i ciągle słyszę "walcz o sibie, nie musisz dać się krzywdzić, Bóg nie chce żebyśmy cierpieli" i pojawiają się dwa pytania: pierwsze co w takim razie z tymi wszstkimi , którzy cierpliwie znosili cierpienie i nie zważając na siebie zostali świętymi dzięki temu, czy to nie była łąska Boże i ich droga do lepszego ale już nie tu na ziemi.... np.święta Rita? nie tędy droga a jednak byli tacy i nie ponieśli klęski? tylko ogromny sukces..... może to źle pojmuję ale w tej chwili tak przyszło mi do głowy i drugie : coś o czym myślę przez całe Święta, już do mojej sytuacji i nie tylko, czy ta druga osoba naprawdę krzywdząc nas nie ma żadnych wyżutów sumienia, czy naprawdę jest z siebie zadowolona? np. mój mąż...... te przebłyski kiedy mówi,że kocha i tęskni i to bardzo, podejrzewam,że wtedy gdy jest sam, trzeźwy i nikt z tego zepsutego świata nie pch mu do głowy,że teraz to normalne zostawić rodzinę i iść do kogoś innego, myślę,że wtedy jest szczery, więc czy nie jest też jego cierpieniem gdy czuje,że jest dlaeko, że nie ma powrotu, a jednak nie chce nic zmienić, a może czuje się już tak bezsilny,że myśli,że to jedyne wyjście zostawić i iść, robić krzywdę i uciekać przed odpowiedzialnością? nie wiem, chcę bardzo zrozumieć.... uwierzcie,że byłoby mi naprawdę lżęj gdybym wiedział z całą pewnością że to podły drań, który chce naszej krzywdy ale nie jestem tego pewna, wiem,że czasem też mu trudno, że czasem choć przez moment jest świadomy krzywdy, którą nam zrobił i cierpi i wtedy przeprasza i boli go to ale później z jakichś powodów świat niszczy w nim te chwilę świadomości.
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-27, 16:29   

....jeszcze kilka refleksji do tego co napisa Mami..............
Przez ładnych kilka lat piłem alkohol.... i co z tego że to były tylko dobre i drogie alkohole..... sponiewierał mnie tak samo jak mamroty.Były szpitale,operacje,bankructwa i wtedy wydawało mi sie że to jest kara jakas ,fatum,zbieg nieszczęsliwych przypadków i wypadków. Tak mi sie wydawało... bo bolało. Tylko jednego nie chciałem przyjąć do wiadomości........... że to skutki i efekty mojego nadużywania alkoholu ,że to są poprostu konsekwencje.
Łatwiej i lepiej brzmiało że to kara ,że cierpienie uszlachetnia, że Pan Bóg niesprawiedliwy............... a to były tylko ,albo az konsekwencje.
Przez kilkadziesiąt lat paliłem papierosy......... mówiłem że to złe,że szkodliwe,że śmierdzi ,że tak trudno rzucić.......... bo to wymagało wysiłku,bo wmagało uznania swojej bezsilności wobec nikotyny. A płuca???? a infekcje?? nie.... to Pan Bóg karał (hhhhaaaa) ,ja tylko paliłem papierosy.A na paczce jak byk napisane:SZKODZĄ ZDROWIU. Ale lepiej palić i mówić będąc przeziębionym kolejny raz: Pan Bóg zesłał na mnie tę przypadłość. No co za TYP,niesprawiedliwie mnie pokarał.musze cierpieć .... zamiast rzucic palenie.


Oli........... Twój mąż jest chyba alkoholikiem(z tego co piszesz) ,więc będąć rano na ogromnym kacu i poczuciu winy ,skotłowany przez "białą ,mokrą noc", mając świadomość spotęgowaną kacem wyrządzonych krzywd pisze sms-a że jest mu przykro,że żałuje,że żal,że wybacz...... ale "kusy" jest na tyle mocny,przymus picia,obsesja picia jest tak duża że za kilka godzin jest juz napity.A napity jest bo "kusy" podsunał mu wizję jaką to krzywdę mu żonka wyrządziła,........... bo on napisał sms-a a ona nie przyleciała go ratować,przebaczać,na rękach nie nosi.Poprostu ma taka wredną 'babę " za żonkę ,że tylko sie napic musiał.A jak juz sie usprawiedliwił to poczucie winy musiał zmienić na poczucie krzywdy.No bo "kusy" musi dać argumenty do kolejnego napicia się.
Alkoholizm jest chorobą ciała,umysłu i duszy.
Jest choroba zniewolenia tych 3 elementów.Ciało zniewolone bólem odstawienia i przymusu picia,umysł zniewolony obsesją myslową na temat butelki i usprawiedliwienia swojego zniewolenia, a dusza poprostu wyje z bólu egzystencjonalnego. Zniewolona .
A 'kusy' ciągnie dalej......aż do całkowitego sponiewierania.A jak juz sponiewiera to najczęściej pokazuje bezsens i ogrom zniszczenia jaki dokonał alkoholik.I co wtedy????? I wtedy najczęściej przychodza mysli samobójcze............... podsuwane są mysłi aby zakończyć ten stan.Pogrążyć sie całkowicie w samobójstwo.
I wtedy często przychodzi przebłysk .......... BOŻE POMÓŻ......JA JUZ TAK NIE CHCĘ DALEJ.

I Pan Bóg pomaga.Pomaga poprzez innych ludzi,przez żonę,terapeutów czy innego alkoholika.
Pan Bóg stawia często żónę na drodzę alkoholika by podwyższyłaa dno.by pomogła jak najwcześniej upaść mężowi.Upaść by zobaczył swój upadek,by poczuł ból upadku.

Choć też tak jest że te żony,matki,ojcowie czy przyjaciele wcale nie pomagają w upadku ,tylko przedłużają stan agoni,dogorywania,zabijają w imię niesienia złudnej pomocy spłacając długi,ukrywając pijącego,robiąc rosołki i herbatki,okłamując siebie i dzieci ,rodzinę i otoczenie że mąż/żóna jest poprostu chora na alkoholizm.

Potem płaczą jak napisałą Mami,że Pan Bóg ich pokarał takim mężem,ojcem czy rodziną.
A Pan Bóg dal terapie,terapeutów,wspólnoty AA,Al-anon,Alatin ,DDA,DDD.... do korzystania.
Ale lepiej jest powiedzieć że Pan Bóg ukarał.
Nic bardziej mylnego.
Żeby chciało sie chcieć przestać cierpieć.

Żeby chciało sie chcieć popracować nad swoją Pogodą Ducha.
Mimo wszystko.
Pogody Ducha
 
     
Oli
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-27, 19:31   

był czas kiedy powtarzał,że może robić różne rzeczy ale nigdy nie będzie pił..................... teraz pije chyba ciągle.......
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 8