Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat  PolczatPolczat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Jak uratowac związek???
Autor Wiadomość
..monika..
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-15, 08:27   

Nesiu,
nesia1905 napisał/a:
Martin,o przeczytaniu książek nie ma mowy(z jego strony)!!!-nieraz juz o tym myślałam,ale on nie ma na to ani ochoty,ani czasu,nawet jak pare razy znalazlam jakis ciekawy artykuł w internecie,ktory chcialam zeby przeczytał to już był dla niego wielki problem!Obawiam sie,ze dobrej komunikacji niegdy juz sie nie nauczymy,poniewaz mój facet wogóle nie potrafi rozmawiac na temat uczuc,nawet jak probuje to i tak skutki sa odwrotne od zamierzonych,poniewaz nie potrafi tego co czuje ubrac w slowa i zawsze powie cos co zamiast sprawic radosc,usmiech to sprawiaja jego slowa bol,bo nie potrafi odpowiednio wytlumaczyc tego co tak naprawde czuje.

problemy z komunikacja sa zwykle powodem kryzysow w wiekszosci zwiazkow. ale nie mozesz zakladac z gory, ze skoro juz probowalas tyle razy, to teraz znowu sie nie uda. ja popelnilam ten blad :-( i nie ma dnia, zebym nie zalowala, ze nie sprobowalam naprawiac naszej komunikacji jeszcze raz i jeszcze i jeszcze - az do skutku. a tez doszlam do wniosku, ze skoro tyle juz probowalam i sie nie udalo, to widocznie jestesmy juz skazani na ten brak komunikacji.. mozliwe, ze to nie tylko tak, ze Twoj facet nie umie, pewnie po prostu macie problemy ze WZAJEMNYM zrozumieniem. ale warto i trzeba probowac. czasami jak mowi sie do mezczyzny to do niego nie dociera, czasami trzeba zmienic sposob przekazu..
nesia1905 napisał/a:
Od dawdna namawiam go na wizyte u psychologa,bo mimo wszystkiego jest czlowiekiem bardzo zagubionym,ale nigdy nie potrafi znalezc na to czasu i pieniedzy-choc jak sam twierdzi powinien isc po taka pomoc.

a moze sprobuj zrobic tak, ze poszukasz mu kogos? moze jak dostanie konkretny telefon [bezplatne poradnie tez sa, zeby tego argumentu "przeciw" nie mogl uzyc], jakos bardziej go to zmotywuje. wiem, ze nielatwo isc do psychologa. zwlaszcza, ze tak naprawde w naszym spoleczenstwie ciagle pokutuje opinia, ze juz musi byc z kims bardzo zle, skoro idzie do psychologa. sama mialam takie nastawienie. teraz widze, ze psycholog to lekarz jak kazdy inny. jak zlamiemy sobie reke nie probujemy za wszelka cene sami sobie jej nastawic metoda doktor Queen, przywiazac patyk i zobaczyc czy moze jakims cudem zrosnie sie prosto. tak samo jest z nasza psychika. jesli gdzies sie pogubimy, jest mala szansa, ze samoistnie wszystko wroci do normy.. ale czemu nie pozwolic specjaliscie dzialac?
nesia1905 napisał/a:
Jak wazne jest zycie dla mnie ,dla dziecka w malzenstwie przedstawialam mu juz "miliardy" i równiez na spokojnie,ale to jest czlowiem okropnie egoistyczny i on patrzy tylko na to co jest DOBRE dla jego "tyłka"i tylko tego sie trzyma,coraz czesciej mam wrazenie,ze to co ja czuje,ze przez niego placze,przez jego wystepki to go kompletnie nie interesuje :!: :!: :!:
Martin to co radzisz jest bardzo dobre,ale ja juz to wszystko daaawno przerobilam i tlumaczenia,ze małżenstwo jest dla mnie bardzo wazne i to nie pod wzgledem jakiegos zabezpieczania sie finansowego tylko pod wzgledem moich uczuc do niego,to ze ja nie jestem tamta kobieta to nic juz w nim nie zmieni,bo on jest ze mna ponad 5 lat,zna mnie doskonale i dobrze wie,ze jestem przeciwienstwem jego zony-ja mu pokazalam swoje dobre serce i on to wykorzystal,ale przeciwko naszemu wspolnemu zyciu...

tak jak juz pisalam - powtorz po raz miliard pierwszy. sprobuj do niego dotrzec. walcz o Was.
nesia1905 napisał/a:
KARI jesli chodzi o to co Ty napisalas to zgadzam sie z Toba w zupelnosci!!!-ostatnie wydazenia mi udowodnily to,ze jest kompletnie niedojrzaly do małzenstwa,a nawet do partnerstwa mimo,ze ma prawie 32 lata,jest ze mna chyba poprostu z wygody,bo twierdzac,ze nas kocha,ze nie chce nas stracic,ze chce wychowywac razem synka,a jednoczes :oops: ie nie chce dla tego dziecka rodziny normalnej dac to jest moim zdaniem wygoda,bo codziennie wraca do nas,do cieplutkiego,pachnacego obiadkiem domu,ma wyprane,posprzatane,wyprasowane-nic go oprocz zarabianie pieniedzy nie obchodzi,w domu po pracy praktycznie zero obowiazkow i jak sam to wielokrotnie oznajmij-ma poprostu cudowna,bardzo dobra kobiete i,ze juz na calym swiecie nigdy takiej nie znajdzie,a z drugiej strony padaja slowa "nie chce wiazac sobie i Tobie rak,bo nie wiem jak tam,za granica bedzie,jestes atrakcyjna kobieta,nie bedziesz na mnie czekac,znajdziesz sobie tu kogos"-i nic po moich tlumaczeniach,ze ja nie chce nikogo juz,ze jego wybralam,jemu dziecko urodzialam-NIE POTRAFIE ROZSZYFROWAC O CO MU CHODZI TAK NAPRAWDE I TO MI ODBIERA JUZ WSZYSTKIE SILY,PODDAJE SIE!!!

Nigdy nie jest za pozno, zeby walczyc i zawsze jest za wczesnie, zeby sie poddac! jak nie masz sil, oprzyj sie na Kims. On da Ci sily do dalszej walki o Was. pozwol Panu Bogu dzialac. nie dojrzal do malzenstwa i co teraz? odpuscisz sobie jego, Was, Wasza rodzine? a moze on potrzebuje motywacji, zeby dojrzec? takiego kopniaka od losu, od zycia, od Ciebie? [ale nie takiego wdeptujacego w ziemie, tylko mobilizujacego] daj mu jakies obowiazki w domu. spedzajcie razem czas. odkryjcie sie na nowo. daj Wam szanse..
nesia1905 napisał/a:
Czasami jak probuje to wszystko ogarnac i pomysle sobie o calym moim zyciu od malego(nie nalezalo do latwych) to mam wrazenie ,ze dzwigam na plecach bardzo ciezki krzyz jak Jezus i moze jest taka wola Boska,że to wlasnie On stanal na mojej drodze...

kazdy analizujac tak swoje zycie mysli o tym, ze jego krzyz jest szczegolnie ciezki do uniesienia, najwiekszy, najgorszy, najstraszniejszy..
nie wiem, czy czytalas kiedys taka historyjke o ludzkich krzyzach - polecam.
nesia1905 napisał/a:
Zbyt dlugo juz czekalam na niego i to juz jest z mojej strony postanowione,ze jezeli on czegos z naszym zwiazkiem nie zrobi przed wyjazdem za granice to powiedzialam to glosno,ze nie bede czekac na obcego mi wciaz mezczyzne-koniec naszego zwiazku jest w momencie jego wyjazdu!!!A z rodzina juz dawno rozmawiam,ze znajomymi tez i kazdy,poprostu kazdy jest w wielkim SZOKU,ze on tak na sile sobie zycie komplikuje,jego siostra,matka nieraz z nim rozmawialy,tlumaczyly,pytaly co on wyprawia,ze jesli nie mial ochoty na rodzine to mogl isc w swoja strone i komplikowac wszyskiego wtedy gdy nie bylo dziecka,a teraz to ma byc za nas odpowiedzialny,ale do niego nic nie dociera,niczego nie łapie!!!

ale to Ty musisz do niego dotrzec! powiesz pewnie, ze juz probowalas i dlaczego znowu Ty masz docierac do niego, a nie on ma sie starac. otoz dlatego, ze TY masz swiadomosc, ze cos jest nie tak, TY widzisz problem. on nie. Ty musisz mu go pokazac.
nesia1905 napisał/a:
Jest to dla mnie wszystko chyba zbyt trudne,chyba juz nie mam sily ratowac tego,bo ja poprostu nie wiem co on mysli!-jesli taka jest wola Boza,ze mamy sie rozstac to sie z nia zgadzam,bo juz brakuje mi sil!!!DZIEKUJE wszystkim za pomoc i wsparcie,czuje ulge,ze jest ktos kto probuje mi zrozumiec jego postepowanie!

nie jest zbyt trudne. pomysl, co bedzie jesli teraz odpuscisz i faktycznie sie rozstaniecie. wyobraz sobie siebie za kilka lat - czy nie bedziesz miec zalu do samej siebie, ze nie sprobowalas raz jeszcze? ze nie walczylas bardziej? poszkaj sily do tego w Bog. w Nim szukaj nadziei.
Powodzenia.
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-15, 09:54   

Nesia1905…….. no cóż….. to z czym się borykasz to są normalne konsekwencje Twoich decyzji.
Super że tu trafiłaś, super że szukasz jak zminimalizować konsekwencje. Z Twoich postów wyziera to co chyba chciałaś uzyskać tu wchodząc.
Czy Ty nie chciałaś „tabletki” na problem? Czy Ty nie chciałaś potwierdzenia jaki ten ojciec Twojego dziecka jest drań?
Czy nie chcesz uzyskać tu pogłaskania po główce jak Ty jesteś biedna??
Tak, jesteś biedna ,na pewno nieszczęśliwa ,rozgoryczona.
Nesia…ale to są tylko konsekwencje Twoich wyborów ,Twoich decyzji. Wybrałaś sobie na ojca Twojego dziecka określonego faceta ,faceta z przeszłością raczej nie za chlubną ,po rozwodzie, nie uznającego ,nie wierzącego w swoje ojcostwo z poprzedniego związku.
Piszesz o tym że Twój partner jest niedojrzały …………czy zawsze był taki?….. a Ty???? To Ty sobie wybrałaś ojca swojego dziecka .
Czy Ty jesteś /byłaś dojrzała dokonując takiego wyboru?
Tylko nie pisz że on taki stał się przy Tobie…………….
Może ta sytuacja uświadomi Ci że to nie tylko po jego stronie leży problem……………
Może warto jednak wrócić do początków znajomości………… zamiast próbować się poznać czy nie za szybko wskoczyliście sobie do łóżka? Nie za szybko podjęliście decyzję o wspólnym zamieszkaniu?
Chcieliście się dopasować? sprawdzić czy pasujecie do siebie?
Każdy mężczyzna pod względem fizycznym pasuje do każdej kobiety…………..
Zwracasz się do Boga …………….. może to jest to Twoje „dno” od którego się odbijesz ku nowemu widzeniu życia i zadań do spełnienia w nim??? Może trzeba w tej sytuacji popatrzeć w przeszłość głębiej…… tak w jego jak i w Twoją??? Piszesz że też masz za sobą jakieś „przejścia”………….
Martin sugerował ksiązki…………. Ja tez polecam niezmiennie „Warto być ojcem” Jacka Pulikowskiego. I to nie tylko dla Twojego męża, ale dla Ciebie tez.
Tylko nie powtarzaj że mąż nie czyta…………. Kup, zacznij czytaj przy nim, potem połóż w widocznym miejscu dla niego i zostaw. Zostaw jego ciekawości .
Nesia…piszesz:” Obawiam sie,ze dobrej komunikacji niegdy juz sie nie nauczymy,poniewaz mój facet wogóle nie potrafi rozmawiac na temat uczuc,nawet jak probuje to i tak skutki sa odwrotne od zamierzonych,poniewaz nie potrafi tego co czuje ubrac w slowa i zawsze powie cos co zamiast sprawic radosc,usmiech to sprawiaja jego slowa bol,bo nie potrafi odpowiednio wytlumaczyc tego co tak naprawde czuje.”

No właśnie….. a Ty umiesz? umiesz się komunikować ?czy tylko dawać swój przekaz ,mówić bez słuchania?
Komunikacja to umiejętności przede wszystkim słuchania….. nie tylko mówienia. A jak już mówienia to w sposób właściwy ,nie poprzez wylewanie żali tylko.
Nesia ,komunikacji międzyludzkiej człowiek uczy się całe życie ,do samej śmierci. Bo jest komunikacja pomiędzy małżonkami ,partnerami, rodzicami a dziećmi ,pomiędzy rodzicami a dorosłymi dziećmi,teściami. Potem sami stajemy się teściami……….. i znowu nowy rodzaj komunikacji potrzebny.
Całe życie.
Nie napisałem Ci tego wszystkiego aby Cię zdołować. Choć tak to możesz odczytać .
Napisałem Ci to wszystko aby wywołać refleksję nad przeszłością.
Bo przeszłość jest takim podręcznikiem ku przyszłości.
Napisałem ,aby wywołać refleksję u Ciebie nad sobą ,nad tym co było, co jest istota Twoich błędów, a w rezultacie konsekwencji w Twoim życiu, przykrych konsekwencji dla Ciebie i Twojego dziecka..
Pogody Ducha
 
     
nesia1905
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-15, 11:00   

Macie wszystcy racje-musze poniesc konsekwencje swojego zlego wyboru,tego ze pokochalam nieodpowiedniego czlowieka!!!To juz jest KONIEC naszego zwiazku,ja juz nie mam sily byc z kims kto chce miec wszystko,wszystko dostawac i nie dawac oprocz wyplaty nic!!!Od dzis jedyne co nas bedzie laczyc to nasz synekDalej sie upiera,ze nie wezmie slubu,bo w styczniu wyjezdza i bedzie w domu raz na dwa miesiace przez tydzien-nie zatrzymam go przed tym wyjazdem,bo jesli cos postanowi to nikt nie jest w stanie go odwiesc od planu,chyba tylko Bog.
Czas swiat bedzie dla mnie czasem wyciszenia sie,zblizenia do Boga!!!
NAŁÓG-a biedna wcale nie jestem,ale Twoje słowa daly mi duzo do myslenia,dzieki.
 
     
Kari
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-15, 11:10   

Nałogu,tylko w tym problem, ze to nie jest mąż i mężem być nie chce. Komunikacji można się uczyć, ale niekoniecznie trwając w grzechu ciężkim.
Nesiu, Ty masz jeszcze wybór. Postawiłaś warunek, że on przed wyjazdem ma coś zrobić z Waszym związkiem, bo jak nie to koniec. Ja bym się bała,że jak on pod presją weżmie ślub kościelny z Tobą (oczywiście gdyby dostał nagle stwierdzenie nieważności poprzedniego związku) i wyjedzie to dopiero może być koniec. On może nie wrócić, albo wróci i tak jak Ci pisano stwierdzi, że nie ma już w jego życiu dla Ciebie miejsca. (Oczywiście może też być bardziej romantycznie: wróci i powie,że już Was nie opuści). A ty będziesz wtedy załatwiona do końca życia, bo sakrament to sakrament, chociaż tez będziesz mogła starać się o stwierdzanie nieważności, bo gołym okiem widać, że będą przesłanki.
Więc nie namawiaj do ślubu przed wyjazdem absolutnie. Ale powalcz o alimenty. Odstaw go od łoża i idź do spowiedzi, bo Bóg najlepiej wie jak to ma być. A komunikacji możecie się uczyć, może coś z tego będzie. Pamiętaj, że małżeństwo nie ma być instytucją charytatywną i lekarstwem na czyjes problemy i niedojrzałośc. To są konkretne zadania do wykonania. Oczywiście jeśli zdarzają się choroby i problemy po ślubie to trzeba walczyć, ale przed ślubem naprawdę masz jeszcze wybór. Więc nie zamykaj sobie drogi, bo może naprawdę spotkasz jeszcze kogoś kto pokocha Ciebie i dziecko i będziesz miała otwartą drogę do ślubu. Znam sporo takich sytuacji. Znowu przepraszam, że tak ostro.
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-15, 11:16   

Nesia..... może pod względem materialnym nie jesteś biedna.A czy pod względem emocjonalnym tez jesteś bogata?w uczucia? w świadomość dobrych wyborów?.
Kari...... komunikacja,umiejętnośc komunikacji potrzebna jest nie tylko w małżeństwie.Nesia jest matką.Jaki przekaz ma dla swojego dziecka?
Niestety tak to jest że tu sa prawie same takie osoby ,które w któryms momencie nie potrafiły sie komunikować ze swoimi mężami/żonami czy rodziną.
Pogody Ducha
 
     
martin
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-16, 10:44   

nesia1905 napisał/a:
Macie wszystcy racje-musze poniesc konsekwencje swojego zlego wyboru,tego ze pokochalam nieodpowiedniego czlowieka!!!To juz jest KONIEC naszego zwiazku,ja juz nie mam sily byc z kims kto chce miec wszystko,wszystko dostawac i nie dawac oprocz wyplaty nic!!! ... Dalej sie upiera,ze nie wezmie slubu,


nesia
Sadze, ze pokretnie zrozumialas przekaz niektorych osob.
Moze i pokochalas nie tego co trzeba. Tego tu nikt nie wie. Aly Ty NIC nie robisz teraz dla Was. (tak - przytoczysz teraz pewnie, ze Ty juz swoje zrobilas, otoz NIE - Ty ratowalas zwiazek sama. A tego sie zrobic nie da, a teraz sie zamykasz w poczuciu, ze jestes skrzywdzona i faceta odeslesz. Dostalas tutaj rady co mu podsuwac, albo nawet samej czytac. A nie 1 dzien po pierwszym poscie stwierdzac, ze rezygnujesz!!).
A to Ty jestes teraz ta bardziej swiadoma, a wiec i odpowiedzialna strona.
Facet musi czuc konsekwencje, wiec ok - stanowcza milosc.
I pozwole sobie na pytanie - a sadzilas, ze jak go teraz zapytasz 10ty raz, czy chce slubu to sie nagle zmieni?
On jeszcze nie dojrzal do zmian. Ty pretendujesz to miana osoby, ktora dojrzala. Rob zatem konkretne dzialania w tym celu, zeby na poczatku poprowadzic Was oboje w dobra strone. Jesli sie da, to On Ci jeszcze za to podziekuje.
Nie dziala jedna metoda - probuje sie inna, komunikuje, stawia granice.

Dzialaj nesia, powodzenia
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8