Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat  PolczatPolczat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
"Na skrzyżowaniu świata dróg.."
Autor Wiadomość
ak70
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-10, 14:16   

Irenka... być może masz rację.. nie powiem, że ja masz, bo do mnie - podobnie jak do czerwonej - nie trafia taka argumentacja. Może to rzeczywiście kwestia czasu? nie wiem... Emocje są złym doradcą, ale trzeba mieć wyjątkowe zdolności, aby potrafic w każdej - zwłaszcza bardzo traumatycznej dla siebie - sytuacji zachowywać się jak "zimna ryba": zero emocji, trzeźwa analiza, wnioski i odpowiednie działania... ja tak nie potrafię... i zreszta chyba nie chciałabym byc kims takim...
Byc moze kiedyś - jak pisze czerwona - dla nas znów zazieleni sie trawa... narazie ból i wszystkie uczucia związane ze zdradą przesłaniaja nam trzeźwość myślenia...
Czy nasze związki były dobre? A jest na to jakaś definicja? miara? wg mnie był zły, skoro mąż chciał odejść do innej.. jak mam to ocenić? czy w ogóle to sie da ocenić? czy miara tego są słowa dzieci "nie lubimy taty"?
 
     
mami
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-10, 14:31   

"nie lubimy taty"? a nie są to czasem EK twoje odczucia z dzieciństwa nienawidze taty...
mój mąż dopuki mu nie uzmysłowiłam tego tez uważał swojego ojca jedynie winnego, taki obraz przekazała mu jego matka... która nie potrafiła ze swoim mężem życ skrzętnie dzieckiem zmanipulowałą, tak że teraz dopiero widzi, że ten ojciec nie taki jak go całe lata widział i przypisywał wszystko co najgorsze
zastanów sie czy czasem swoim nastawieniem do męża nie budujesz też relacji między ojcem a dziecmi
trudno o miłosc do dzieci i dzieci do ojca w takich warunkach
może warto zadbac dla dobra dzieci o poprawne więzi między nimi
ostre na początku mąż tez mnie karcił że sie wtrącam że nie moja sprawa, dziś to kochany syn dla ojca a i syn inaczej juz patrzy na niego.....
 
     
ak70
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-10, 14:43   

Mami... ja nie ingeruje w ich relacje i nie nastawiam dzieci przeciwko niemu... ale jestem zdania, że najlepiej uczy dobry przykład... a mój mąż potrafi dać synowi kare na komputer na tydzień, bo nie zgasił światła w pokoju jak wychodził do kuchni tylko po to, aby wyrzucic papierek... i nie słucha żadnych tłumaczeń... ale jak sam zostawia włączone światło w pokoju i wychodzi do kuchni zrobic sobie kolacje to jest ok... a na uwage zwróciną mu przez syna "tato widzisz ty tez zapominasz zgasić swiatła" słyszy "co wolno wojewodzie to nie tobie smrodzie!"
Uważasz, że to ok?
Ja wiem, że zawsze marzyłam, aby moje dzieci miały prawdziwego ojca, którego ja nie miałam. Ale to moje odczucia i moja sprawa, nie mówie o tym dzieciom!
 
     
mami
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-10, 14:51   

chciałam ci tylko zasugerowac iz w rodzinie gdzie brak miłości najmocniej odczuwają to dzieci
bo one są nieświadome gry jaką tocza rodzice i od nich ucza sie tych zachowań
inna sprawą jest, że czasami podświadomie traktujemy męza jak ojca, na niego przenosimy uraz z dzieciństwa...
bez względu na złe zachowania męża ucz go tej miłości do dzieci jaką do dzis chciałas zaznac od ojca, jakiej pragniesz dla swoich dzieci
kiedys słyszałam piękne przysłowie meksykańskie
...prawdziwy dom buduje kobieta nie murarze....
 
     
Irenka
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-10, 14:58   

Ak 70. Burza hormonów i w Tobie i w mężu. To do niczego dobrego nie doprowadzi. Aby przetrwać ten kryzys potrzebne Wam wyciszenie.

Masz rację w tej chwili podchodzę do zdrady z ukłuciem w sercu ale bez emocji ale kiedyś też tak jak Ty reagowałam.
Dzięki kochanym ludziom anonimowym i nie tylko, którzy mi to samo doradzali co ja Tobie i inni na tym forum zrozumiałam, ze muszę inaczej postępować aby uratować moją RODZINĘ ( nie tylko mój związek z mężem). Udało się a było bardzo ciężko.
Uważam , ze tylko spokój i trzeźwe spojrzenie wręcz zimne może pomóc.

[ Dodano: 2008-12-10, 16:00 ]
Kod:
..prawdziwy dom buduje kobieta nie murarze....


Mami to prawda!!!!. Piękne słowa i jakże prawdziwe.
 
     
czerwona
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-10, 15:58   

Masz rację mami - zatoczyłam koło , nie wiem dlaczego tak sie dzieje ale boli bardzo - wszystko wraca ze zdwojona siłą - może dlatego , że nie widzę po drugiej stronie żadnego zawahania , żadnych wątpliwości , amok minął i nie usłyszałam słowa przepraszam - usłyszałam :ja jestem zadowolony , nic już od ciebie nie chcę , mnie jest dobrze a myslę tylko o sobie , o tobie nie myślę. Grunt , że ja jestem zadowolony - gdybyście wiedziały do tego jego minę . Obiecałam sobie , że to była nasza ostatnia rozmowa - każdego dnia walczę o dotrzymanie słowa danego samej sobie.Po prostu jest mi bardzo , bardzo przykro.
 
     
..monika..
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-10, 17:01   

czerwona,
tylko widzisz, niestety jest tak, ze nawet jesli czlowiek sie otrzasnie, widzi co sie z nim stalo, jak nisko upadl, jak podeptal wszystkie wyznawane przez siebie zasady.. Stara sie naprawic sam siebie, od samych podstaw.. To to tak naprawde NICZEGO nie zmienia. Bo madrzejszy jest TERAZ, bo TERAZ wie jak bardzo pobladzil, poranil, zniszczyl. TERAZ. a przeszlosci sie juz nie zmieni. Moze sie wydawac, ze byloby inaczej gdyby Twoj malzonek przyszedl skruszony i przepraszal. Chcial sie zmieniac, naprawiac.
Ale nawet taki powrot osoby marnotrawnej, swiadomej swego upadku i zla, ktore spadlo na Was za jej udzialem nie jest w stanie zlagodzic bolu..
 
     
ak70
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-11, 10:20   

..monika.. napisał/a:
czerwona,
tylko widzisz, niestety jest tak, ze nawet jesli czlowiek sie otrzasnie, widzi co sie z nim stalo, jak nisko upadl, jak podeptal wszystkie wyznawane przez siebie zasady.. Stara sie naprawic sam siebie, od samych podstaw.. To to tak naprawde NICZEGO nie zmienia. Bo madrzejszy jest TERAZ, bo TERAZ wie jak bardzo pobladzil, poranil, zniszczyl. TERAZ. a przeszlosci sie juz nie zmieni. Moze sie wydawac, ze byloby inaczej gdyby Twoj malzonek przyszedl skruszony i przepraszal. Chcial sie zmieniac, naprawiac.
Ale nawet taki powrot osoby marnotrawnej, swiadomej swego upadku i zla, ktore spadlo na Was za jej udzialem nie jest w stanie zlagodzic bolu..


Moniko... bólu nie złagodzi... przeszłości nie zmieni... ale może da trochę satysfakcji i nadzieję, że z tych gruzów da sie jeszcze cos powoli, krok po kroku, WSPÓLNIE odbudować?
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9