Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat  PolczatPolczat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Przesunięty przez: administrator
2008-12-08, 15:32
kryzys w małżenstwie
Autor Wiadomość
piotr30
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-08, 15:28   kryzys w małżenstwie

witam wszystkich.moje małżenstwo trwa od 3 lat znamy sie już 5 lat mamy z żona dziecko 2 letnie.poczatek naszego małżenstwa byl ciezki zona czuła sie nie doceniana bo żadko urzywałem takich słów jak kocham,pragne potrzebuje cie,zadko tuliłem i okazywałem uczucia,lecz ona i ak była ze mna i chciała miec dziecko jak paulinka sie urodziła znalazłem druga prace i już całkiem zaniedbałem rodzine.chciałem zeby dziecku niczego nie zabrakło.w czerwcu tego roku podjelismy decyzje na wczasach ze zona wraca do pracy a ja rezygnuje z drugiego etatu,na tych wczasach dużo sie we mnie zmieniło zobaczyłem ze razem mozemy przetrwac najgorsze chwile(np.choroba dziecka w innym panstwie)pokochałem ja na nowo chciałem sie zmienic i sie zmieniam,lecz moj druga połowka zauroczyła sie kims innym i tego juz teraz nie dostrzegała.walcze o nie bo je kocham i chce z nimi byc,lecz ona nie wieży ze ja sie moge zmienic ale ja tego naprawde chce.zapisałem nas do poradni małżenskiej zeby to ratować bo sylwia niewie co do mnie czuje a ja wieże ze jest w jej sercu iskra która jestem w stanie obudzic i rospalic ogien wspaniałej miłości.prosze o rady co jeszcze moge zrobic w kierunku ratowania tego małżenstwa
 
     
Kari
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-08, 22:49   

Piotrze, na pewno trzeba zacząć od modlitwy, by Bóg podpowiedział Ci co możesz zrobić. Poza tym może zaproponuj żonie coś czego dawno nie robiliście razem, może kino, teatr, spacer, wycieczka albo jeszcze coś innego. Spróbuj tak, żeby było jej miło z Tobą. Nie ma co obiecywać, że się zmienisz, ani gadać ciągle na ten temat, tylko czas na czyny. Pamiętaj, żeby zauważyć ,że ładnie wygląda, docenić jej pracę, może jakiś kwiatek bez powodu itd. Po prostu poderwij ją jeszcze raz.
 
     
samotna
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-08, 23:41   

Piotrze - najważniejsze, ze wierzysz
Poczytaj forum - wiele cennych rad i wskazówek - historie bardzo podobne do Twojej...
 
     
piotr30
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-09, 09:03   

dzięki ja sie staram mówie jej ze ja kocham przytulam ale najgorsze chwile sa jak ona wychodzi do pracy wtedy czuje sie strasznie źle.wiem potrzebuje czasu.nie obiecuje sobie zbyt wiele po wizycie wporadni ale jestem nastawiony ze po któres wizycie cos sie zmieni i bardzo tego chce.planuje dzisiaj zrobic kolacje przy swiecach dawno tego nie robiłem moze wtedy jakos czule popatrzy na mnie bo brakuje mi tego.a jak mi daje buzi na dowidzenia albo na powitanie to czuje sie tak jakby po tygodniach spedzonych na pustyni ktoś dał mi szklanke wody,teraz wiem jak kiedyś jej tego brakowało.

[ Dodano: 2008-12-09, 11:36 ]
to jeszcze raz ja chciałem jeszcze napisac ze przeciwko mnie jest tez jej cała rodzina.ale ja kocham moja żone i dziecko i one sa najwarzniejszymi osobami w moim życiu i tylko one sie dla mnie licza i nic ani nikt więcej.chce nadrobic to wszystko czego nie umiałem kiedys dac.
 
     
..monika..
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-09, 13:16   

piotr30 napisał/a:
dzięki ja sie staram mówie jej ze ja kocham przytulam ale najgorsze chwile sa jak ona wychodzi do pracy wtedy czuje sie strasznie źle.

planuje dzisiaj zrobic kolacje przy swiecach dawno tego nie robiłem moze wtedy jakos czule popatrzy na mnie bo brakuje mi tego.a jak mi daje buzi na dowidzenia albo na powitanie to czuje sie tak jakby po tygodniach spedzonych na pustyni ktoś dał mi szklanke wody,teraz wiem jak kiedyś jej tego brakowało.

kocham moja żone i dziecko i one sa najwarzniejszymi osobami w moim życiu i tylko one sie dla mnie licza i nic ani nikt więcej.chce nadrobic to wszystko czego nie umiałem kiedys dac.


zobacz, Ty widzisz swoje bledy i masz w sobie chcec zmiany. ale zona, od ktorej byles daleki, ktora raniles swoim postepowaniem nie wie teraz co sie dzieje. czy Ty sie zmieniasz? czy te zmiany sa trwale czy taka gra tylko? ona nie wie... cierpliwosci i wytrwalosci!
zrob ta kolacje! dawaj im to czego nie dawales! spedzaj czas! okazuj, jak sa dla Ciebie wazne!
 
     
mami
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-09, 13:53   

........przeciwko mnie jest tez jej cała rodzina.ale ja kocham moja żone i dziecko i one sa najwarzniejszymi osobami w moim życiu i tylko one sie dla mnie licza i nic ani nikt więcej.chce nadrobic to wszystko czego nie umiałem kiedys dac......

przeciwko tobie jest nie tylko żona, cała jej rodzina ale ty sam....
bo przeciez w końcu dostrzegłes, że postępowałeś źle,
że raniłes żone brakiem okazywania uczuc, brakiem rozmowy, próbą zrozumienia i wczuwania się w to jak czuje sie ktoś zraniony opuszczony i osamotniony
ale w końcu gdy to wszystko obróciło sie przeciwko Tobie i sam teraz ponosisz konsekwencje swoich kroków i postępowania to zaczołeś odczuwac ból a przez to i ból żony
to sie nazywa empatia
zdolnośc odczuwania tego co może czuc druga osoba
nie potrafimy często wczuć się w położenie innej osoby, bo wymaga to od nas wyzbycia sie własnego dobra, pozbycia egoistycznego tylko Ja sie licze i mnie sie dzieje krzywda

Osoba nie posiadająca tej umiejętności jest "ślepa" emocjonalnie i nie potrafi ocenić ani dostrzec stanów emocjonalnych innych osób
teraz mozesz dopiero zmieniac to co przedtem negowałes i psułeś
właśnie poprzez empatie wczuwania sie w to co inni odczuwaja gdy dzieje im sie krzywda

czasami warto poczuc ból dla zdrowienia siebie dla zmian siebie, swojego zachowania po to by tworzyc na nowo coś trwalszego i dojrzalszego

na takich zmianach zachowań dopiero mozna budowac nowy lepszy związek dla dobra rodziny i bliskich

zmiany twoje nie łudź sie ze zostaną odczytane od razu za trwałe bo odczytywane sa na początku przez druga strone właśnie jako przejaw mnie sie źle dzieje, a mnie nie może, mnie ma byc dobrze

jak druga strona widzi, że ktoś upracie dąży do zmiany ku lepszemu w końcu tez sie otwiera i zaczyna ufac trwale i wierzyc, ze te zmiany nie są dla zmanipulowania mnie, dla uzyskania czegoś utraconego tylko dla dobra wszystkich

pozdrawiam życze wytrwałości w dązeniu do poprawy relacji w małżeństwie i zażegnania kryzysu
 
     
ketram
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-09, 14:02   

piotr30

Piszesz, że żona zauroczyła się w kims innym. Być może jest tak, że byłeś przez całe małżeństwo slepy. A może jest tak - co więcej prawdopodobne - że Twoja żona zaczyna starą śpiewkę tych, co to zobaczyli w ich pojęciu "zieleńszą trwkę". Oto ja biedna ofiara, a Ty winny wszystkiemu. I wpędza Cię w poczucie winy. A wina jest również jej skoro "zauroczyła się" w innym.
Nie rób tych błedów, które faceci najczęściej popełniają w takich momentach. Biorą wszystko na siebie a druga strona biedna. Powiedz na początek jej rodzinie, że się zauroczyła. Nie jesteś winny wszystkiemu - jeśi jest wina to po obu stronach.
 
     
mami
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-09, 14:35   

Ketram oczywiście masz racje żona nie postepuje dobrze szukając poza domem tego czego nie ma od męża czyli akceptacji, adorowania, czułości, zrozumienia i poczucia, że jestem ważna,
że jestem nie tylko matką czy zona ale i kobieta...
ale czy to sposób na ratowanie małżeństwa obwinianie sie teraz gdy każdy czuje swój ból i krzywde
w takim stanie przy takiej rozmowie łatwo o emocje i głoszenie swoich krzywd
kazdy tu ma swoje racje
każdy zacznie bo ty mi to, a ty to, to ja dlatego.....
a przeciez pragniemy naprawy a nie pogłębienia kryzysu
Piotr czuje sie winny bo zaniedbał żone i niech teraz naprawia co zepsuł ze swojej strony
inna droga jest tez postępowanie zgodnie z twardą miłością, z tym co mnie boli i czego pragne tez dla siebie
stawianie granic, których nam nie wolno przekraczac,
jedno nie wyklucza drugiego
rodzi raczej szacunek i respekt w drugim
bo przeciez widza poprawe u partnera przy jednoczesnym że nie wolno mi naruszac pewnych zasad
lepiej sie wtedy każdemu żyje
wie sie co sie ma, co mozna stracic nierozważnym krokiem czy decyzją i jak daleko można sie posunąc

...Nie rób tych błedów, które faceci najczęściej popełniają w takich momentach....
może właśnie zabrakło tej stanowczosci i granic, dla poczcucia tylko by była/ był zrobie wszystko, wezne wine na siebie, zatracają godnośc i szacunek do siebie, lub sam sie zmanipuluje, że nic nie bede chciał widziec
 
     
..monika..
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-09, 14:52   

moim zdaniem to wlasnie chodzi o to, zeby nie przerzucac wiecznie tej winy z jednej strony na druga. obie sa winne w swoim zakresie. nie w tym rzecz kto bardziej lub mniej teraz - tylko o wole naprawy i zmian.
poczucie winy od tej drugiej osoby sprawia tylko, ze chcemy ja zmieniac. a przeciez w zmianach chodzi o to, zeby za siebie sie wziac. spojrzec na swoje bledy, a nie bledy tej drugiej strony. i ze swojej strony naprawic tyle, ile tylko sie da.
 
     
mami
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-09, 14:52   

kryzys jest po coś by zrozumiec i to jest ten CZAS na ratowanie, potem może byc juz za póżno, potem juz tylko Bóg i czekanie na cud... tylko co jak ma sie świadomośc, że coś sie też samemu zawaliło i nie walczyło
 
     
..monika..
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-09, 15:02   

mami, zwykle jest tak, ze sie cos samemu zawalilo, nie walczylo.. zwykle jest tak, ze mozna bylo postapic inaczej w tak wielu sytuacjach, ze az strach.
ale to sie dostrzega z perspektywy czasu.
mozna zalamac rece, rwac wlosy z glowy i nigdy sobie nie wybaczyc tej czesci zawalonej przez siebie, wiecznie rozmyslac, co by sie stalo, gdyby postapilo sie inaczej..
mozna.
a mozna tez oddac to Panu Bogu. przyznac sie przed Nim, ze sie strasznie zawalilo na swoim polu. i prosic Go o pomoc w poradzeniu sobie TERAZ i wyciagnieciu wnioskow TERAZ. i o pomoc na przyszlosc.
 
     
ak70
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-09, 15:11   

..monika.. napisał/a:
mami, zwykle jest tak, ze sie cos samemu zawalilo, nie walczylo.. zwykle jest tak, ze mozna bylo postapic inaczej w tak wielu sytuacjach, ze az strach.
ale to sie dostrzega z perspektywy czasu.
mozna zalamac rece, rwac wlosy z glowy i nigdy sobie nie wybaczyc tej czesci zawalonej przez siebie, wiecznie rozmyslac, co by sie stalo, gdyby postapilo sie inaczej..
mozna.
a mozna tez oddac to Panu Bogu. przyznac sie przed Nim, ze sie strasznie zawalilo na swoim polu. i prosic Go o pomoc w poradzeniu sobie TERAZ i wyciagnieciu wnioskow TERAZ. i o pomoc na przyszlosc.


a jeśli nie ma odpowiedzi od Niego? co wtedy...
 
     
mami
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-09, 15:13   

Moniko owszem... tylko Piotr widzi swoje błedy i nieporozumieniem by było gdyby teraz nie starał sie tego naprawic tylko za wszystko teraz obwiniał żone...
dlatego to jest teraz ich CZAS na ratowanie a że Piotr widzi do czego to moze doprowadzic niech na początku sam walczy o rodzine by tym samym, swoja zmiana postawy, siebie i zone zarazic
to jak postąpią zalezy jednak tylko od nich
 
     
ketram
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-09, 15:16   

Ja analizuje swój przypadek - i z całą pewnością jednym z podstawowych powodów dramatu była u nas komunikacja. Nawet teraz, kiedy czasem - bardzo rzadko wraca temat Nas (kłótnia gotowa, agresja ze strony żony natychmiast), na moje - dlaczego mi nie mówiłaś, ze wg Ciebie jest tak źle !! Powinieneś się był domyślić - słyszę w odpowiedzi! Dawałam Ci sygnały.

Żona odeszła. I ona nadal nie rozumie - jak wiele kobiet - że faceci są bardzo prości. Nie domyslą się. Za Chiny.

Zapytałem - dlaczego, nie powiedziałaś mi, ze jest tak źle, iż myślisz o odejściu ?!
- To takie rzeczy, Ci trzeba mówić, żebyś coś zrozumiał?

Większości "nieprzeszkolonym" facetom trzeba tak powiedzieć. Kobieta uważa, że się stara, walczy, niuanse, zagrywki - a on ślepy.

Żonom, którym zależy na małżeństwie doradzam - napiscie list do swego męża. Krótki !! Maksymalnie 3, 4 zdania. Wręczcie mu go i wyjdźcie na długi spacer.
 
     
mami
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-09, 15:21   

ketram zgadzam sie prosto i dosadnie to ujołes
często nam sie wydaje, że ciche dni, brak sexu cos męzowi da do zrozumienia, niestety NIE
o tym trzeba mówic czasami napisac jak nie dochodzi...
pozdrawiam trafne skojarzenie
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 10