Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat  PolczatPolczat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Czy popełniłam błąd?
Autor Wiadomość
vana
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-11, 20:48   

Dziękuję Wam wszystkim za mobilizowanie do stanowczości i stawiania granic. Najgorsze jest to, ze ja to czuję, że tak powinnam postępować, ale jak przychodzi ta chwila to zwykle się nie udaje. Ale kiedyś zacznie się udawać. Wierzę w to.
Norbert - mam kontakt z psychologiem od kilku tygodni i całe szczęście, bo nie wiem w co jeszcze dałalbym się wmanewrować i otumanić.
A cały powrót okazał sie fikcją. Zrozumiałam to po dwóch dniach rozmów. W dodatku jeszcze sprzeciwiłam mu się (chyba pierwszy raz tak otwarcie, udało mi się) i obraził się jak mały chłopczyk. Znalazł dodatkowy powód do tego aby stwierdzić, ze nie ma szans na ratowanie małżeństwa. No cóż, w chwili obecnej rzeczywiście chyba nie ma szans, sama to widzę. Ale może kiedyś ..
 
     
ak70
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-15, 10:29   

Mami... ja wiem, że mnie samą to zatruwa... tylko narazie ten strach jest silniejszy... mam nadzieję, ze niedługo stanę na nogi i zdrowy rozsądek zwycięży... problem w tym, że DDA boja sie przez całe życie i nie tak łatwo wmówic sobie, że jestes bezpieczna :-(
Ale modlę się... Ktoś może wiecej ode mnie ... i tego sie trzymam.
Dzięki :-)
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-15, 11:02   

Ak70…. Ten cytat ;kupiłem „ od Elzd1…chyba.

Co do DDA………… ten lęk można „oswoić” ,można przestać się go bać. Bo te lęki związane z DDA rodzą się w po prostu w głowie. Najczęściej nie mają wiele wspólnego z rzeczywistością.
Ak70, bardzo przydały by Ci się mityngi DDA a jak takich nie masz w okolicy to idź na mityng Al.-anon
 
     
ak70
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-15, 12:48   

nałóg napisał/a:
Co do DDA………… ten lęk można „oswoić” ,można przestać się go bać. Bo te lęki związane z DDA rodzą się w po prostu w głowie. Najczęściej nie mają wiele wspólnego z rzeczywistością.
Ak70, bardzo przydały by Ci się mityngi DDA a jak takich nie masz w okolicy to idź na mityng Al.-anon


Nałóg.. ale z ta głową najtrudniej sobie poradzić, prawda? No bo co zrobić? Odciąć? Poza tym to tez nie do końca tak jak napisałeś... perspektywa utraty pracy i związanej z tym płynności finansowej jest jak najbardziej rzeczywista i - niestety - może nie okazać sie urojeniem (choc absolutnie na nią nie czekam, ale mam umowe do 28 lutego 2009)... Nie tworze3 sobie sztucznych problemów.. wystarczająco mam realnych :-(

Mityngów poszukam... dzięki!
 
     
mami
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-15, 14:35   

AK spójrz na problem z boku zobaczysz małą dziewczynke,która została ogromnie skrzywdzona,i pozbawiona dzieciństwa,
z jednej strony brak uczuc od ojca i ogromne zaniedbanie tej sfery życiowej dla ciebie z drugiej ogromna nadopiekuńcza miłośc ze strony matki dla rekompensowania braku uczuc ze strony ojca
a jednak Ak wyrosłas na wspaniałą kobiete popatrz na siebie nie przez pryzmat swoich braków prawidłowych uczuc które tak mocno zaważyły na twoim dorosłym zyciu tylko na to co osiągnęłąs
nie musisz wciąz wracac do dzieciństwa z uczuciem że było złe, wyciągnij z tego raczej pozytywne rzeczy
byłas odrzucona a jednak Ty swoje dzieci ogromnie kochasz... byłas nadmiernie pilnowana i kochana a jednak to cie nauczyło że tak nie można dziecka kochac
warto spojrzec na siebie nie krytycznym okiem a łagodnie powiedziec sobie cóz miałam trudne dzieciństwo rodzice nie pomagali mi dojrzale wejśc w dorosłe życie a jednak mimo wszystko udaje mi sie
bo przeciez udaje Ci sie wspaniale wychowywac dzieci, chronic je przed niebezpieczeństwem
nie musisz ciągle widziec sie krytyczym okiem choc doswiadczyłas wiele złego w życiu jednak udało Ci sie
niewielu to sie udaje...
łatwo kochac gdy było sie kochanym i miało szczęśliwe dzieciństwo trudniej kochac i tworzyc rodzine gdy tak naprawde jej nigdy nie miałas
bo nie miałas prawidłowego wzorca rodziny Ty jednak wiesz juz jak bardzo potrzebna jest miłosc dlatego nie uciekaj od niej
nasze problemy biora sie zazwyczaj z niskiej samooceny swojej, bo wciąz wstydzisz sie ojca pijaka czy nadmiernie opiekuńczej matki która zrobiłą z ciebie kaleke i wszyscy po trochu sie z ciebie smiali duża panna a nie umie wiązac butów
jak sama wspominasz, nie musisz ciągle zyc przeszłościa
zamknij ten rodział... wyrosłas mimo nieprawidłowych starań wychowawczych na super kobiete radząca sobie, tak masz na siebie patrzec jak na kobiete matke która daje sobie rade któa zasługuje na miłosc męża mimo iż nigdy nie widziałas jak ojciec kocha matke

nie krytykuj, sie nie zaniżaj swojej wartosci, nie umniejszaj swoich osiągnięc bo są wielkie
tak patrzac na siebie podwyższasz swoje mniemanie o sobie
stajesz sie radośniejsza, jestes zadowolona z siebie i z tego co robisz, do czego doszłas i nie musisz szukac akceptacji i miłości w kim innym
bo tak naprawde gdy jestesmy z siebie niezadowolone to najpierw szukamy akceptacji w partnerze
szukamy w nim oparcia i jemu powierzamy nasze wszelkie bolączki
gdy nas nie rozumie czujemy sie zle i to jego obarczamy za swoj zły nastrój, za swoją niemoc akceptacji siebie samej
tak naprawde nie umiemy za specjalnie okazywac uczuc nawet jak nie bylismy takim jak Ty życiem obciążeni
wszyscy mamy z tym problem Ak wbrew pozorom pragniemy rozmowy, czułości ale sami jej nie potrafimy ani zainicjowac ani prowadzic ani dawac mądrze...

..........kobieta czuje się bezstresowo, bezpiecznie gdy
bawi się z dziećmi, kogoś przytula lub ktoś przytula ją, sadzi kwiaty w ogrodzie, ogląda romantyczny film, a nade wszystko gdy słucha jej partner, bo wtedy czuje, że jest dla niego ważna. Kobiety mają ogromną potrzebę bycia wysłuchaną. Niewielu mężczyzn rozumie, jak bardzo ważna jest ta potrzeba. Dlatego typowy scenariusz wygląda tak: on albo słucha jej, oglądając telewizję i bez kontaktu wzrokowego mruczy: "Mów, mów, mam podzielną uwagę". Albo szybko zaczyna podrzucać jej rady: "Najlepiej zrób tak i zobaczysz, będzie po sprawie, "Eee tam, dasz sobie radę, dla ciebie to żaden problem".
kobieta gdy czuje sie niewysłuchana, nie udaje się zmniejszyć stresu, w jej odczuciu - nie została wysłuchana, a tylko tego chciała. Nie dobrych rad.
dochodzi rozczarowanie partnerem, myśli: "ja go nie obchodzę".
ale mężczyzna w ogóle nie ma o tym pojęcia.
Widzi tylko, "znów ją coś ugryzło, a przecież udzieliłem jej dobrej rady". Przecież też jest zmęczony, do jego zmęczenia i stresu dochodzi poczucie "znowu coś nie tak, znów nie spełniłem jej oczekiwań".
Jeśli często dostaje taki sygnał, traci zainteresowanie kobietą, która wywołuje w nim frustrację. W związku zaczynają się problemy. Nikomu nie jest dobrze
Dlaczego dla wielu mężczyzn tak trudne, niezrozumiałe jest wysłuchanie bliskiej osoby?

Bo mężczyzna nie zwierza się nikomu, by poczuć się lepiej. A jeśli już się zwierza, znaczy - szuka rady, chce znaleźć wspólnika do rozwiązania sprawy. Przechodząc na poziom chemiczny: męski stres zmniejsza się pod wpływem wydzielania testosteronu. Kobiecy - oksytocyny. Testosteron wydziela się przy rozwiązywaniu zadań, problemów w akcji.
I tu zahaczamy o to, czego z kolei kompletnie nie rozumieją kobiety. Jeśli partner słyszy: "znowu zostawiłeś stertę naczyń, ile razy mam ci mówić, że nie mam siły ciągle po wszystkich zmywać", poczuje się:

a. krytykowany, czyli niedoceniany,

b. zmuszany do rutynowych czynności.

A faceci niczego bardziej nie nienawidzą.

dlatego kobiety muszą się uczyc formułować swoje oczekiwania w formie projektów do wykonania i wyraźnie, najlepiej z wyprzedzeniem informowac o nich partnerów.
Jeśli kobieta powie: "Kochanie, jestem bardzo zmęczona, gdybyś umył te naczynia, poczułabym się lepiej" - prawdopodobieństwo oczekiwanego obrotu spraw wyraźnie wzrośnie.
Różnica jest zasadnicza: kobieta dała mężczyźnie zadanie do wykonania, które ma swój początek i koniec oraz szczytny cel - dobre samopoczucie kobiety.

Kiedy kobieta jest nieszczęśliwa, nikt nie jest szczęśliwy. To działa też w drugą stronę. Nic nie mobilizuje mężczyzny tak skutecznie, jak szansa, że to, co zrobi, wywoła jej zadowolenie, uznanie, akceptację. Dla niego oznacza to dodatkowy testosteron, czyli również lepsze samopoczucie. Jeśli po zmywaniu uśmiechnie się pani do męża i powie: "dzięki, jesteś wielki", następny raz pozmywa sam z siebie, bo czuje się nagrodzony, widząc jej satysfakcję.

dlaczego skoro to daje tyle przyjemności, sam nie wpadnie na to bo
mężczyźni nie za często sami z siebie na to wpadają, pomijając okres randek, gdzie zdobywca się sam mobilizuje, później trzeba zainicjować w odpowiedni sposób taką prośbe a wszyscy mogą być szczęśliwi.

dużo w tym prawdy...... i mądrości zyciowej warto uczyc sie..........


pozdrawiam gorąco
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-16, 10:20   

ak70..... masz rację.Z lękami ,z gonitwa mysli,z dysfunkcyjnymi zachowaniami powstającymi w wyniku niewłasciwego myslenia jest trudno sobie poradzić do czasu .Przełom nastęuje wtedy gdy delikwent zaczyna "kumać" że spora częśc jego myśłenia jest dysfunkcyjna.gdy zaczyna szukać "lustra" aby obejrzeć swoje myśłenie.Takim lustrem jest tez to forum.
Mami przytoczyłą oraz opisała sporą,ale podstawową część wadliwej komunikacji małżńskiej .
Jest tam pokazany "zły" pierwiastek męski ale i "zły" pierwiastek kobiecy.Relacje...mąż-żona.
A jak nie ma ich właściwych,to po pewnym czasie stronom zaczynają puszczać nerwy,zaczynaja sie nieporozumienia,złość a wreszcie w skrajnych wypadkach poprostu całkowity zanik komunikacji i krach rodziny.
Wiele tych negatywnych cech i nawyków zostaje przetransferowane z rodzin pierwotnych.Mimo że wielokrotnie obserwując swoich rodziców w dzieciństwie i młodości przysięgaliśmy że tak to my sie zachowaywac nie będziemy.
A w życiu dorosłym mimowolnie powielamy.
A mityngów poszukaj.Idż na nie.Zobaczysz jak dobrze znależć sie i móc bez skrępowania wygadać sie wsród podobnych sobei ludzi.
Pogody Ducha
 
     
ak70
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-16, 13:26   

Mami... kapitalny tekst!
Poza tym bardzo BARDZO Ci dziękuje za to co napisałaś o mnie :oops:
Wydrukuję i będę czytac w ciężkich chwilach, serio!
Pewnie masz rację... i działa to dokładnie tak jak napisałaś: próbuję znaleźć akceptację siebie u mojego partnera, a on ma to gdzieś! Więc ja sie nakręcam sama... do czasu jak słusznie stwierdził nałóg...
Nałóg... a gdzie to moje zwierciadło? Czy mam sie dokładnie przejrzeć w tym co napisała mami? Jeśli tak to z przyjemnością :-)

Wiecie, kochani, jak to jest: zdrowy rozsądek podpowiada nam w dobrych chwilach prawdę o nas.. że w gruncie rzeczy nie jest z nami tak źle... ale kiedy przychodzą te złe chwile, ciężko jest osiągnąć równowagę, bo złe myśli otaczają Cię jak demony... wtedy najchętniej chowasz się pod kołdrę (ja uciekam do łazienki, żeby nie straszyć dzieci), żeby się wypłakać... czasem pomaga, czasem nie... a w takich chwilach - mnie przynajmniej -wystarczyłyby silne męskie ramiona i kawałek szerokiego torsu... mogłabym sie wtulic i przeczekać zły czas...
Dziękuję Wam :-)

PS. Czy nie powinniśmy pisać tego na moim wątku? Nie chciałabym zdenerwować vany... dość dziewczyna ma swoich zmartwień :(
 
     
Macius
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-16, 22:23   

mami napisał/a:
dużo w tym prawdy...... i mądrości zyciowej warto uczyc sie..........

pozdrawiam gorąco

Mami - a co było dalej? czy żyli długo i szczęśliwie?
Podaj proszę gdzie sobie mozna to doczytać.
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-17, 08:26   

Ak70.... pytasz gdzie lustro............. lustro jest w Twoim domu,tu na forum,lustrem sa twoje dzieci,ich szkoły,koleżanki.Lustrem -Twoim odbiciem,albo lepiej odbiciem-obrazem stanu Twojego ducha jest poziom Twoich emocji,reakcja na nie,(złość,poczucie krzywdy i skrzywdzenia,radość,euforia,zniechęcenie,
rezygancja,poczucie besilności,poczucie bezradności.lęki,poczucie niskiej lub bardzo wysokiej wartości) a w efekcie BÓL egzystencjonalny.Ból i pytanie :DLACZEGO.
Ak70...... jest taka zasada.......... nie boli to co nie wymaga naprawy.Nie boli zdrowy ząb,nie boli zdrowy organ..... boli tylko chory.Jaki wniosek???? jak coś boli to znaczy że daje sygnał że jest nie OK.
Więc nie ciesz się tym że odnajdujesz w poscie sporo pozytywów o sobie.To że masz pozytywy to jest stanem normalnym.Ciesz sie że zobaczyłaś-przeczytałaś coś co wywołało skurcz ,co ukłuło bólem.Masz szansę to zacząć zmieniać,leczyć.
To jest lustro
 
     
martin
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-17, 08:44   

WItaj Vana

Jak slysze o zdradzaczach wracajacych z "łaski" albo stawiajacych warunki to mi sie noz w kieszeni otwiera.

A jakie prawo taki czlowiek ma do stawiania jakichkolwiek warunkow??
To swiadczy tylko o jednym - ze w swojej swiadomosc w ogole nie zrozumial, ze Cie krzywdzil i co gorsza robi to nadal w bezczelny, arogancki sposob.

Postaw ostre granice. Zadnych kontaktow z tamta panna, albo fru i niech sobie lata wolny jak motylek. A kiedys spadnie na leb i przejrzy na oczy. I moze wtedy bedzie wart Ciebie.

A jesli przystanie na Twoje warunki i bedzie z Toba budowac, to dobrze. Ale i tak sadze, ze przyda mu sie jakis kierownik duchowy albo psycholog katolicki - ktos, kto po ktoryms z rzedu spotkaniu otworzy mu oczy, ze postepuje najgorzej, jak tylko czlowiek moze sie zachowywac.

Jak teraz sytuacja u Ciebie?
Trzymaj sie
 
     
..monika..
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-17, 13:03   

martin napisał/a:
A kiedys spadnie na leb i przejrzy na oczy. I moze wtedy bedzie wart Ciebie.

czy ja wiem.. czasami czlowiek moglby nawet i na uszy przejrzec, a to i tak niczego nie zmieni w relacjach, bo to przejrzenie jest TERAZ.
:cry:
 
     
vana
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-17, 15:20   

Cytat:
To swiadczy tylko o jednym - ze w swojej swiadomosc w ogole nie zrozumial, ze Cie krzywdzil i co gorsza robi to nadal w bezczelny, arogancki sposob.

Postaw ostre granice. Zadnych kontaktow z tamta panna, albo fru i niech sobie lata wolny jak motylek. A kiedys spadnie na leb i przejrzy na oczy. I moze wtedy bedzie wart Ciebie.

Jak teraz sytuacja u Ciebie?
Trzymaj sie

Wygląda na to, że rozstał się (nie spotyka się) ze swoja kochanką, ale na pewno się kontaktują przez gg.
A w domu? Taki stan zawieszenia. Bo nie rozmawiamy prawie wcale. Jeśli już to tylko on pyta o dzieci i ja też. Ja nie chcę zaczynać juz żadnej rozmowy nt co z nami.
Mieszka z nami ( a raczej pomieszkuje, bo nocuje, wraca i wychodzi kiedy chce, w niczym praktycznie nie pomaga) bo nie ma za co i gdzie sie wyprowadzić. Obawiam się że taki stan trochę potrwa. Chyba, że będzie miał dość i sie gdzieś wyprowadzi? Ja zgodnie z Dobsonem o nic nie proszę, staram się radzić sobie sama z dziećmi, odświeżac stare znajomości zakończone kiedyś aby mieć więcej czasu dla niego.
U mnie to chyba jak u czerwonej - mam nałóg - męża, którym żyłam zamiast swoim życiem. Teraz musze się nauczyć żyć własnym, mieć swoje sprawy. Zaczyna mi sie to udawać powoli. Choć ciężkie dni ciągle wracają, zwłaszcza jak dzieci chorują jak obecnie to i mi psychika siada. Najtrudniejsze jest to że podświadomie w kółko o nim i o tym co dalej myślę. Nie mam przez to spokoju psychicznego, ciągłe doły.
 
     
mami
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-17, 16:30   

Macius napisał/a:
mami napisał/a:
dużo w tym prawdy...... i mądrości zyciowej warto uczyc sie..........

pozdrawiam gorąco

Mami - a co było dalej? czy żyli długo i szczęśliwie?
Podaj proszę gdzie sobie mozna to doczytać.


zbytnie uproszczenie samo wiem to za mało trzeba jeszcze chcieć a to najtrudniejsze
najgorzej jak nie wiem, wtedy uważam ja jestem ta dobra i postępuje właściwie partner ten be, który sie nie stara, nie widzi moich starań, ciągle robi wszystko źle
tak jak z nałogiem póki nie wiem jest mi dobrze, nie musze sie starać wszystko jest ok tylko wszyscy naokoło sie czepiają, jak tylko coś sie stanie i sięgne swego dna wtedy już wiem
coś jest ze mną nie tak i musze coś zmienić
ale samo wiem to za mało znów by było dobrze
musze zacząć chcieć cóż kiedy to takie trudne,
działamy schematycznie to jak z droga do domu nie zastanawiamy sie nad tym podświadomie idziemy zawsze tymi samymi drogami do domu, kiedy coś sie zmienia zmuszeni jesteśmy do myślenia i obrania innej drogi niż zawsze
wtedy wybieramy najlepszą i możliwie najbezpieczniejsza by szybko dotrzeć szczęśliwie do domu
w życiu tak samo, działamy schematycznie w wyuczony dla siebie sposób
w różny sposób załatwiamy problemy albo przez złość, agresje czasami sie wycofujemy i zamykamy w sobie zazwyczaj w wyuczony sposób w jaki przez całe życie postępowaliśmy i reagowaliśmy na stres
rzadko kiedy sie zastanawiamy nad poprawnością dopiero gdy coś sie dzieje nie tak dotyka nas wciąż ten sam problem, coś sie dzieje nam złego zastanawiamy sie dopiero nad poprawnością swojego działania
kiedy wiem co jest złe to już sukces wiem co robie że jest źle,
ale co z tego kiedy to tak trudno w sytuacji stresowej nie działać w wyuczony dla siebie sposób reagować na stres
to jest najcięższe zmiana wyuczonych sposobów zachowania
tak samo z komunikacją
na początku każdy sie stara i myśli w jaki sposób zadowolić partnera wybiegamy naprzód z myślami ale po pierwszej fazie zauroczenia nastaje proza życia
coraz rzadziej rozmawiamy, wracamy do domu zmęczeni i chcemy tylko odpoczynku i spokoju a tu dopiero sie zaczyna gderliwa żona, dzieciaki wciąż hałasują a ja tylko chce spokoju, uciekam przed nimi zamiast poświecić troche czasu na rozmowe o tym co było i sie wydarzyło i każdego
bo to wymaga okazania uczucia zainteresowania innymi nie soba
powoli każdy ucieka i zamyka sie w sobie ale to przecież nie załatwia problemu braku więzi
coraz dalej sie oddalamy i coraz mniej w nas uczuć
juz nikt sie nie stara bo każdemu jest źle i każdy czuje sie samotnie we własnym domu
i żona która czeka cały dzień by porozmawiać i przytuli sie i dzieci które chcą sie pobawić z ojcem i sam ojciec, który zmęczony nie potrafi powiedzieć chce troche odpocząć potem bede jak nowy i każdemu poświęce troche czasu...
każdemu jest źle ale nikt nie potrafi o tym mówić i przekazać bliskiej osobie
każdy czuje sie samotnie szuka drogi wyjscia czasami to alkohol, narkotyki, tv, net czasami ktoś inny kto mi poświęci czas i porozmawia, zobaczy we mnie nie tylko współmałżonka ale i kobiete/mężczyznę każdy szuka szacunku i uznania i często nie jest to dom a poza domem
nawet jak widzimy zwiastuny złego to i tak nie potrafimy otwarcie o tym mówic, albo sie zamykamy w sobie urażeni albo złością odreagowujemy stresową sytuacje
bo tak naprawde nie umiemy rozmawiac o swoich uczuciach i potrzebach jesli juz mówimy to z zalem i pretensjami a przeciez one wywołują u partnera,drugiej osoby tylko niezadowolenia, każdy uważa przecież sie staram...
uczymy tych zachowań dzieci bo przeciez one to widza i uczą sie schematycznie zachowań
tak wyuczone wchodzą w dorosłe życie i powielają standardy zachowań na stres
bo tak ciężko jest własnie mimo iz wiemy że nie należy sie tak zachowywac zmienic schematów myślenie i postępowania są wyuczone i automatycznie reagowane na stres
zmiany tych złych nawyków które juz świadomie wiemy że są złe pozwalają nam w sytuacji stesowej nawet jak juz dojdzie do tego ze tak postąpimy zwolnic
pomyslec i zastanowi sie nad soba co ja znów robie
tak znów zamiast poprosic o pomoc wykrzyczałam cały swój żal, czy z agrersją obrzuciłam wszystkich pretensjami i wyzwiskami a zamiar był inny ale w ruch poszedł stary nawyk i schemat
wyuczyc sie nowych wałaściwych to trudne bardzo ale gdy już wiem że musze częściej sie na tym łapie i staram w inny sposób
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-17, 18:56   

mami napisał/a:
wyuczyc sie nowych wałaściwych to trudne bardzo ale gdy już wiem że musze częściej sie na tym łapie i staram w inny sposób
....i to Macius...co napisała mami winno byc jak litania każdego popaprańca..lecz to musi byc z serca..prawdziwe...takie z głebi...a nie chwilowe,pozerskie..sztuczne aby sie pokazac..aby wywołac zainteresowanie ze cos robie....do tego by ..z całej mocy to dokonywac trzeba byc naprawde blisko Boga....jak to mówia nie wystarczy chciec...chciec to znaczy muc!!!!!
 
     
ak70
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-19, 10:32   

Mami... bardzo fajne jest to, co napisałaś i prawdziwe... tylko trudne do zrealizowania (co nie znaczy, że niemożliwe, w końcu nawet psy Pawłowa też się wyuczyły pewnych rzeczy ;-) )
Myślę, że najtrudniej jest uświadomić sobie, że się CHCE... łatwiej zrzucić winę i konieczność działania na kogoś.. bo za tym "chcę" powinno pójść myślenie i kontrola działania... a to trudne, kiedy w grę wchodzą emocje, często bardzo silne i - niestety - w większości negatywne.
Jednak myślę, że to trud, który się opłaca, nawet wtedy jeśli nie przyniesie poprawy czy odrodzenia w związku, jeśli pod wpływem naszych zmian nie zajdą też - oczekiwane przez nas - zmiany u partnera. Opłaca się ponieważ zyskujemy kontrolę nad sobą i swoim życiem, osiągamy stan względnej równowagi duchowej i zaczyna nami kierować w większej mierze rozum a w mniejszej emocje...
Fajnie piszesz mami :-)
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,04 sekundy. Zapytań do SQL: 8