Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat  PolczatPolczat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Czy popełniłam błąd?
Autor Wiadomość
vana
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-08, 13:12   Czy popełniłam błąd?

To mój pierwszy post na tym forum. Mój mąż w piątek po 5 miesiącach odkąd dowiedziałam sie o jego zdradzie, po ciągłych zadawanych ranach, zmianach decyzji (wyprowadzam sie do niej, będe mieszkał sam, nocowaniu w domu itd.) przyszedł i powiedział że chce dać szansę naszemu małżestwu. Mamy dwójke małych dzieci. Biorąc to pod uwagę i fakt, ze nadal go kocham powiedziałam że dam mu szansę. Ale nie potrafiłam być stanowcza. Pozwoliłam mu na chwilę czułości. Teraz czuję że to było za wcześnie. W dodatku następnego dnia postawił swój warunek (on postawił!), że będzie nadal utrzymywał kontakt przez gg z tą kobietą. Powiedział, ze romansu nie będzie, ale znajomość chcą utrzymać na zasadzie znajomości, bo jeśli ja i jej mąż teraz zabronimy im jakichkolwiek kontaktów to oni w końcu znów zaczną się spotykać. Nie wiem czy jestem w stanie to zaakceptować. To dla mnie jak szantaż, wykorzystywanie tego, ze nam ich współmałżonkom na nich nadal zależy. Chcę ratować małżeństwo, ale ciągle nie potrafię postawić warunków. Jestem za miękka, uległa. Wiem, ze muszę być stanowcza, a nie potrafię! Jeszcze wiele przed nami i chyba nie jest za późno na moją stanowczość. Modlę się o nią. I gdy go nie ma to wydaje mi się, że taka już będe potrafiła być, a gdy tylko on się pojawia robię się miękka. PS. Dobsona juz zamówiłam i będę miała wieczorem.
 
     
Irenka
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-08, 14:08   

Kod:
Pozwoliłam mu na chwilę czułości
w/g mnie zrobiłaś to bo go kochasz i uważam , ze to nie był błąd. Błędem jest to , że tolerujesz jego postanowienia. Uważam abyś natychmiast póki nie za późno postawiła poprzeczkę tzw granice. //Nie wolno mu z nią utrzymywać kontaktu. Nie zgódź się pod żadnym pozorem aby oni nadal utrzymywali kontakt nawet na gg. Ma wybrać -Rodzina albo kochanka//. Nie bój się , że odejdzie. Zdradzacze są silni tylko w buzi ale jak im przyjdzie nagle wybierać nie potrafią.
Wiem, ze żyjesz w strachu o siebie i o dzieci. Niech lęk nie rządzi Tobą. Postaraj się zwierzyć komuś komu bardzo ufasz niech ta osoba pomoże Ci przetrwać te smutne chwile. Najlepiej jeżeli tą osobą będzie ktoś bardzo Ci życzliwy i mądry. Pokonaj lęk nie bój się męża on w tej chwili myśli , ze jak znalazł kobietę, której imponuję swoją osobą jest silnym człowiekiem a to nieprawda. Jak można taki los zgotować malutkim dzieciom?
Vana pokonaj strach!!! Dobsona przeczytaj ale też przeczytaj książkę "dlaczego mężczyźni kochają zołzy".
 
     
Macius
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-08, 14:15   

vana napisał/a:
romansu nie będzie, ale znajomość chcą utrzymać na zasadzie znajomości, bo jeśli ja i jej mąż teraz zabronimy im jakichkolwiek kontaktów to oni w końcu znów zaczną się spotykać

Vana, to co on mówi to jakaś kpina. On chce być z tobą i z nią jednocześnie. Postaw twardo warunek - albo albo, niech wybiera. Piszesz że jeszcze wiele przed wami... no pewnie, jeszcze sie dowiesz za jakis czas że to nie tylko gg, że właściwie to on zmienił zdanie i woli być z nią etc. Powiedz mu że go kochasz, ale się na to nie zgadzasz i tego nie zaakceptujesz! Takie jest moje zdanie.
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-08, 15:09   

vana napisał/a:
W dodatku następnego dnia postawił swój warunek (on postawił!),
....vana i przyjmij ten warunek ale ze swoja poprawką...znajomośc jak najbardziej ale niech będzie to znajomość...ty..mąż...ona i jej mąż....to jest zdrowa znajomośc....tym bardziej że napisałaś zdrada była ..czyli zaufanie twoje było juz raz nadwontlone.....

[ Dodano: 2008-12-08, 15:13 ]
p.s jezeli oczywiście jestes w stanie tolerowac widok tej kobiety...vana ty tu jestes naistotniejsza!!!!!!!
 
     
Kari
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-08, 19:45   

Wg mnie niestety trzeba się ostro sprzeciwić. Mąż musi dokonać wyboru albo rodzina albo kochanka. Lepiej niech się wyprowadzi, niż miałabyś żyć w koszmarze lęku i niepewności o czym są te ich rozmowy itd. Widocznie nie jest całkiem pewien, czy z tą drugą mu się uda i chce mieć zapewniony odwrót. Koniecznie szybko przeczytaj Dobsona.
Norbert, chyba taka znajomość dwóch małżeństw w tej konkretnej sytuacji nie wyjdzie i nigdy nie będzie zdrowa.
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-08, 19:47   

Vana..... "twarda miłość".
Szacunek do siebie.
Ty nie jestes rzeczą ,którą można używać ,jesteś kobietą,żoną,jesteś człowiekiem.Człowieka należy szanować ,kochać a nie używać w dowolnym czasie i celu.
Twarda miłość to brak zgody na podwójne życie,na dualizm moralny,na kontakty z kochankami.
Chyba nie jesteś masochistka by pozwolić na kontakty męża z jego kochanką .A juz nie razem z kochanka i jej mężem wspólnie.
Norbert chyba coś pomyliłeś...... Vana nie chce czworokąta tworzyć,nie pisze że chce orgietki zbiorowe czynić.....
Miłość (nie tylko własna) wymaga stanowczości,granic."Miłość kończy sie tam gdzie zaczyna się krzywda drugiego człowieka"(Cytat).
A tu zaczełą sie Twoja krzywda.STOP
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-08, 20:17   

nałogu ile mam dzisiaj jeszcze obrywac...dobra niech bedzie...jaka orgietka...przeciez nauczyłem sie od ciebie aluzja..skoro jej mąż tak zatwierdza ze to tylko znajomośc to niech przyjmie tą propozycję.....a jestem na 100% pewien ze nie przyjmie ..vana tez zagra sobie na jego mądrosciach ..typu taki sprytny jestes....dobra patrz jaka jestem nowoczesna.......to moze ma szanse ..męzulkowi dac tkzw zdziwko jak mówią moi synowie......
 
     
mami
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-08, 20:39   

zdrada jest nie tylko fizyczna ale tez i emocjonalna
wolna wola drogi mężu,
nie zabraniam ci kontaktów
ale ty tez nie możesz mi zabronic bycia szczęśliwa, szanującą sie osobą bez tolerowania twoich kontaktów z kochanka
w mysl tej zasady kazdy ma prawo do szczęścia jakkolwiek je rozumie
każdy podejmuje wybory ty tez możesz
i każdy ponosi ich konsekwencje ty tez
godzac sie na ich przyjaźn czy kategorycznie nie zezwalając im na to
to tez poniesiesz konsekwencje twardego trzymania sie swoich zasad
w końcu masz zasady jestem mono nie streo tandem czy jaki inny wielokąt do uzywania

trzymanie sie swoich zasad na dłuższą mete daje lepsze rezultaty....
 
     
vana
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-08, 20:53   

Kari napisał/a:
Widocznie nie jest całkiem pewien, czy z tą drugą mu się uda i chce mieć zapewniony odwrót. Koniecznie szybko przeczytaj Dobsona.


Stwierdził, że do siebie nie pasują. Ale że ona go dużo nauczyła i chcą utrzymać znajomość. Chyba on nie zdaje sobie sprawy jak rani swoim zachowaniem, choć z drugiej strony mówi, ze nie wie czy nam się uda z powodu jego poczucia winy.
A Dobsona właśnie kurier przywiózł, więc idę czytać.
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-08, 21:06   

vana wiesz co pozcuciem swojej winy to niech on sie sam juz zajmie ..a ty szybko zajmij sie sobą...i na powaznie.....bo troche usmiechu wlazło....jak napisała mami stanowczośc po to Dobson....bo jeszcze jego poczucie winy przejdzie na twoje poczucie winy.....czy masz juz na oku jakiegos psychologa aby ci w tym pomógł????
 
     
ekola
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-08, 21:07   

Vana,
mój mąż też coś takiego bąkał (miał farta, że nie do mnie). Że to będzie tylko znajoma, bo przecież w dalekiej przeszłości jakoś tam byli związani i warto to utrzymać, mimo późniejszych "błędów".
Na szczęście sam doszedł do jakże odkrywczego wniosku, że to głupi pomysł.
Dla mnie taki warunek to wyraz totalnego braku szacunku dla uczuć drugiej osoby. I całkowite niezrozumienie sytuacji...
Nie pomaga to w odbudowywaniu zaufania. Mocno nadszarpniętego...
 
     
Kari
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-08, 22:37   

No to ładnie, jeśli stwierdził, że do siebie nie pasują i dlatego łaskawie spróbuje z Tobą znowu. A co bedzie jeśli za jakiś czas się dopasują, albo pojawią się jakieś nowe super pasujące panie?
Każdy mąż i każda żona może się zakochać w kimś trzecim i zdarza się to w wielu małżeństwach. Problem z tym co dalej. Jeśli dla kogoś ważna jest przysięga, to powinien pracować nad tymi złymi uczuciami (czyli nie ulegać pokusie), nie szukać okazji do spotkań z tą osobą, nie rozbudzać tych uczuć, starać się odkryć na nowo swojego współmałżonka. Same pokusy nie są złem, ale łatwo mogą do zła doprowadzić.
A ta kobieta nauczyła go jak niszczyć swoją rodzinę. To na pewno. I niech mąż ma poczucie winy, dobrze mu to zrobi. Nie daj się wmanewrować w jego pomysły. Stawiaj Ty jasne i konkretne warunki. No i nie zapomnij o modlitwie.
 
     
elzd1
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-08, 23:17   

vana napisał/a:
rugiej strony mówi, ze nie wie czy nam się uda z powodu jego poczucia winy.

Vana. Jak dla mnie, to mąż wcale nie ma poczucia winy, stawiając Ci takie właśnie warunki. Przemyśl, czy chcesz być dla Niego jak przedmiot czy chcesz być żoną.
Stanowczo ale łagodnie, to bym chyba proponowała. Zresztą, inni podpowiedzą lepiej.
 
     
ak70
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-11, 12:41   

Vana.. kiedy mój do mnie wrócił postawiłam jeden warunek: zrywa z kochanką WSZELKI kontakt. I nie ma to tamto. Bez żadnych dyskusji i bez kompromisów. Tyle, że u mnie było "łatwiej", bo ona byla z drugiego końca Polski... ale złapałam go na dwóch kontaktach po naszym zejściu się (raz smsy i raz na GG)... nawet teraz po prawie 3 latach czasem mam odruch i sprawdzam jego komórke (wtedy robiłam to kilka razy dziennie po kryjomu).. strach ciagle we mnie jest, zwłaszcza, że znowu jesteśmy daleko od siebie.

Nałóg - piękny cytat!! Możesz zdradzić czyj??

Vana... co do tej chwili czułości... to normalne, że na nią pozwoliłaś, bo jej potrzebowałaś. Tyle tylko, że to daje ulge póki jestes w jego ramionach, wyobraźnia działa... a potem przychodzi otrzeźwienie: co ja zrobiłam?.. nie cofniesz tego, wiec sie nie zadręczaj. Ja też kupię Dobsona.. Postaw warunki, wyznacz granice... i broń ich, egzekwuj... jestes tego warta!
 
     
mami
[Usunięty]

Wysłany: 2008-12-11, 15:25   

....nawet teraz po prawie 3 latach czasem mam odruch i sprawdzam jego komórke (wtedy robiłam to kilka razy dziennie po kryjomu).. strach ciagle we mnie jest, zwłaszcza, że znowu jesteśmy daleko od siebie. .......

własnie po to jest między innymi całkowite zakończenie zdrady ze strony zdradzającego by nie wytworzył sie mechanizm obronny u ciebie vana byś nie wpadła w obsesyjne kontrolowanie męża
gdy nie czujemy się pewnie dochodzi do stanu, w którym zdradzany ma przymus ciągłej kontroli po to by czuc
sie pewnie i nie czuc lęku
wpada w przymus chronicznego kontrolowania by zapobiec kolejnemu rozczarowaniu, zawodu,
że znów
sie go nie skrzywdzi
on jest ten brak wiary i zaufania
nawet gdy mąż zakończył zdrade i przyrzekał nigdy więcej, okazał skruche
ale gdy zdradzacz mówi głośno nie zerwe kontaktu z trzecią/trzecim to uczucie ciągłego niepokoju że sytuacja sie będzie powtarzac jest w wiele silniejsze
dla włąsnego samopoczucia musisz twardo mężowi dac do zrozumienie albo ja albo ty i twoje potrzeby...
inaczej wpadniesz w nerwice, obsesyjnie bedziesz sprawdzała wciąż męża i nie zaznasz spokoju
a w takim stanie nie ma możliwości ani wybaczenia ani pogodzenia sie z tym co sie stało
bo stan traumy stresu związanym ze zdradą
jest wciąż realnie możliwy przecież mąż w każdej chwili może to zrobic
AK u mnie dopiero opadły emocje jak zrozumiałam iż czy kontroluje czy nie i tak nie miałąm wpływu na to co sie dzieje jak z każdym nałogiem powiedziałam sobie DOSYC już więcej nie bede
nie wiem,
mnie pomogło już dziś nie mam przymusu kontrolowania komórki, emaili, czy innych zachowań
powiedziałam sobie i tak nie mam wpływu, a siebie niszcze, bo jesli bedzie chciał to i tak zatai, sms, emaile wykasuje a wyjazdy zasłoni pracą czy sam mnie wmanewruje w sytuacje, że sama go do tego popchne
już dosyc cztery lata to i tak długi okres wycięty z życiorysa, który mi nikt nie zwróci
moge do końca zycia zyc ze swoim strachem lub pozwolic sobie na zaufanie a jak go zniszczy wtedy bedzie ten czas na konsekwencje mojego zaufania
każdy ma wybór ja tez
wole wolnosc, spokój ducha i usmiech na twarzy
mnie osobiście ten przymus wykańczał psychicznie
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8